poniedziałek, 30 listopada 2015

Miniaturka Doktorek 1/2



-Ula czekamy tylko na ciebie, choć już- zawołała za nią Ania recepcjonistka z F&D.
-Zaraz przyjdę. Muszę załatwić coś bardzo ważnego – odpowiedziała jej i zakasując długą ślubną sukienkę pobiegła w stronę garderoby.
Z koszyczka i z mnóstwa innych telefonów wygrzebała swoją Nokię. To mistrz Pshemko, po tym jak na odprawie przed pokazowej zauważył, że większość z modelek i modeli zajęta jest bardziej telefonem niż tym, co mówi zarekwirował wszystkim aparaty. Ula, choć była tutaj prezesem również musiała pożegnać się z telefonem, a czekała na wiadomość od Marka. Nie widzieli się od wczorajszego ranka, gdy skończyli pracę nad pokazem. Wyszedł, gdy ona zasnęła i nawet nie mieli okazji pożegnać się. Od tego czasu tylko raz rozmawiali przez telefon. Wczoraj popołudniu zadzwonił i obiecał jej, że jeśli będzie, kiedyś potrzebny to zawsze może na niego liczyć. Szybko wybrała numer Marka i czekała na połączenie, ale Marek nie odbierał. Chwilę później włączyła się poczta głosowa i miała właśnie zostawić wiadomość, gdy w drzwiach pojawiła się Ania i ponaglała, aby wróciła na pokaz. Zrezygnowała, więc z pozostawienia wiadomości i wyszła za koleżanką.
 
 
 
- Przed nami ostatni punkt pokazy, czyli pokaz sukni ślubnej- zapowiadał tymczasem konferansjer. Dodajmy modelce otuchy brawami, bo to jej debiut w tej roli- dodał.
 Ula w pełnej krasie wkroczyła na scenę a jeden z modeli podał jej dłoń i przy owacjach poprowadził po wybiegu.
-To był już ostatni punkt dzisiejszego wieczoru- zakomunikował chwilę później prowadzący. Panie Przemysławie prosimy na scenę.
Przy ogromie oklasków na scenie pojawił się Pshemko a wraz z nim nastąpiło finałowe wyjście.  Ula również kroczyła po scenie i rozglądała się za Markiem.  Ani na białym koniu, ani samochodem, ani na chwilę. Po prostu nic.
Po skończonym pokazie z miejsca pobiegła po swój telefon. Miała nadzieję, że Marek oddzwonił albo, chociaż zostawił wiadomość. Nic takiego jednak nie było. Za to Piotr Sosnowski jej niby chłopak dzwonił i to dwa razy. Zostawił również sms-a.
Ula będę jutro czekał przed ambasadą o dwunastej. Przyjedź proszę i kocham Cię.
A jednak odjechał, odleciał, zniknął z mojego życia, wybrał Włochy i Paulinę. Przepadło Ula, przepadło- pomyślała niezainteresowana wiadomością od Piotra. Choć z nikłą nadzieją, ale zadzwoniła jeszcze raz do Marka. Telefon był już jednak poza zasięgiem.

W czasie, kiedy w jednej z hal widowiskowych trwały przygotowywania do pokazu i sam pokaz Marek kończył się pakować i podążał w stronę lotniska. Chciał wyjechać i zapomnieć o Uli. Ona już wybrała i wolała Piotra i wyjazd do Bostonu niż bycie ze mną- myślał od paru dni.  Wyjadę i z dala od Uli może, choć trochę uwolnię się od wspomnień i zapomnę. Postanowił skorzystać z zaproszenia byłej narzeczonej i pojechać wraz z nią na wakacje. Chociaż wiedział, że jest to, jak powiedział Sebastian, zły pomysł.  Olszański uważał, że Marek to jedyna słabość Pauliny i będąc razem we Włoszech będzie próbowała odzyskać go. On jednak innego pomysłu oprócz wyjazd nie miał. Wytłumaczył jej tylko, że mogą jechać, jako przyjaciele i nic oprócz przyjaźni nie może jej zaoferować, a ona zgodziła się na te warunki.
Jechał właśnie w stronę lotniska, gdy usłyszał dzwoniący telefon. Nie odbierał, bo był blisko celu i dla bezpieczeństwa postanowił oddzwonić, gdy będzie już na miejscu. Chwile później usłyszał huk a oczy ogarnęła ciemność.

Nazajutrz Ula po nieprzespanej nocy i czekaniu na telefon od Marka wstała późno.  Miała swoją godności i po raz trzeci nie zadzwoniła.  Nie chce ze mną rozmawiać to nie będę mu się więcej razy narzucać- myślała nad ranem.  Dużo też rozmyślała o swojej przyszłości i postanowiła, że skorzysta z propozycji Piotra i wyjedzie z nim do Bostonu. Nic mnie tu nie trzyma. Marka nie ma z pracy zrezygnowałam i w poniedziałek na ręce pana Krzysztofa złożę rezygnację. Wyjadę może zapomnę. Co z tego, że prawie go kocham. Piotr jest porządny mogę liczyć na niego, a nie to, co Marek.  Jego nigdy nie mogłam być pewna. Mówił, że kocha a nie kochał. Może, kiedy będę już tam to zapomnę, przestanę tęsknić i odkocham się.
O dwunastej ku zadowoleniu Piotra zjawiła się przed ambasadą. Sosnowski bał się, że po tej wspólnie spędzonej nocy w pracy Ula i Marek mogli ponownie zbliżyć się do siebie.  W ambasadzie wszystko poszło gładko i mieli wyjechać we wtorek, czyli za trzy dni. Tuż przed wyjściem z ambasady Ula skorzystała jeszcze z toalety. Nie wzięła ani torebki ani telefonu. Chwilę później zadzwoniła jej komórka. Sosnowski sprawdził, kto dzwonni i z rozwścieczeniem stwierdził, że to Marek. Bez zastanowienia odrzucił połączenie i wysłał sms-a.
Marek jestem teraz w ambasadzie. Postanowiłam wyjechać. A tobie życzę miłego pobytu w Mediolanie. PA.
Sama prawda panie Dobrzański. Nikt mi nie może zarzucić mi, że kłamię- pomyślał na usprawiedliwienie swojego haniebnego podstępku.
 Usunął również z rejestru rozmów ostatnie nieodebrane połączenie i wysłanego sms-a.  Bateria w telefonie wyświetlała się na czerwono i dla pewności, że nie będzie kontaktować się z nią ponownie wyłączył jeszcze telefon.  Miał nadzieję, że wysłany sms sprawę kończy i Dobrzański odpuści a później, gdy będą już w Stanach postara się, żeby Ula zapomniała o nim całkiem. Do samego wieczora byli już razem. Niedzielę również spędzili wspólnie. Sosnowski przyjechał do niej do Rysiowa i gościł u nich cały dzień. Cieplak cieszył się, że córka wybrała Piotra, choć do końca nie był przekonany czy Ula kocha go tak samo mocno jak Dobrzańskiego. Martwił się też, że ma wyjechać z nim tak daleko a wolałby, aby córka osiedliła się gdzieś bliżej.
Ula nie kontaktowała się przez ten czas z nikim z firmy z wyjątkiem Ali, ale ona o wypadku Marka nie wiedziała, a Dobrzański więcej razy nie zadzwonił.

Obudził się w jednym z warszawskich szpitali na sali pooperacyjnej a za oknem była już noc. Przypomniał sobie, że jechał na lotnisko, ktoś do niego dzwonił i dalej już nic nie pamiętał.
-Halo jest tu ktoś-zawołał słabo.
- Obudził się pan- powiedział ktoś w kitlu. Jak się pan nazywa- spytał lekarz?
-Dobrzański. Marek Dobrzański. Co się stało?
-Z tego, co mówi policja to ktoś wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył w pana samochód. Proszę teraz, jednak o tym nie myśleć i odpoczywać- zasugerował.
-A, co mi jest- spytał jeszcze, chociaż powieki zamykały się. 
-Miał pan zabieg usunięcia śledziony i stracił pan trochę krwi. Jedno żebro jest też złamane, ale to nic groźnego. Proszę spróbować ponownie zasnąć- zasugerował. Sen jest panu teraz potrzebny i jest najlepszym lekarstwem.
Gdy obudziła się ponownie przy jego łóżku siedziała mama i trzymała za rękę. Długo jednak nie mogła przebywać z synem. Przywitała się, chwile porozmawiała i musiała opuścić salę. Za szybą dostrzegł również ojca i Paulinę. Zdziwiła go obecność Pauliny, bo miała być teraz we Włoszech.

Po południu czuł się na tyle dobrze, że przenieśli go na bardziej ogólną salę i mógł spotkać się również z ojcem. Paulina również wkrótce przyszła. Była bardzo zatroskana. Jechała taksówką za jego autem, widziała cały wypadek i zrezygnowała z wyjazdu.  Odzyskał również swój telefon i przejrzał wiadomości. Tylko jedne nieodebrane połączenia interesowały go. Oddzwonił od razu, ale połączenie zostało odrzucone. Chwilę później dostał sms-a.
To już koniec. Przepadło. Wyjeżdża. Wybrała Sosnowskiego.

Wieczorem przyszedł również Sebastian. Ucieszył się z tych odwiedzin, bo miał przynajmniej, komu się wyżalić.
-Stary, ale nastraszyłeś nas tym wypadkiem. Wiesz, że zostało ci ostatnie życie?
-Tak wie, ale tym razem to nie była moja wina- usprawiedliwiał się. I chyba wolałbym już żeby to było moje ostatnie życie. Przynajmniej nie cierpiałbym tak.
-Marek, co ty wygadujesz. Na rozum ci padło- oburzył się Olszański.
- Nie. Po prostu jak pomyślę, że z Ulą to koniec to odechciewa mi się wszystkiego.
-I, dlatego powinieneś spróbować odzyskać ją. To, że miałeś ten wypadek tuż przed wylotem to znak, że powinniście porozmawiać jeszcze raz- przekonywał.
-Wierzysz w takie rzeczy, bo ja nie- odparł z sarkazmem.
- Marek później możesz żałować, że o ten raz było za mało. Wyjechać tak bez słowa to najgorsze, co można zrobić.
- Seba nawet, jeśli ja będę chciał porozmawiać to pozostaje ta druga strona, czyli Ula. A ona już wybrała Piotra i Boston.  
-Skąd wiesz?
-Popatrz- powiedział i podał telefon.
- Dziwne Marek.  To nie w stylu Uli- stwierdził po przeczytaniu wiadomości od niej, chociaż dokładnie widział jej numer. Ona nigdy takich rzeczy nie załatwia przez sms-a. Zadzwoniłaby i porozmawiała.  A ona wie, że tu jesteś.
-Widocznie pod wpływem Sosnowskiego zmieniła się-odparł na pierwsze pytanie.  I nie wiem czy wie, i nie dzwoń do niej- uprzedził. Będę się tylko bardziej dręczył jej widokiem, jeśli przyjdzie. Jej litości też nie chcę- dodał chwilę później.  A tak w ogóle nie chcę o tym dłużej gadać. Jak było na pokazie?
-Świetnie.  Pshemko odniósł kolejny sukces. Wszystko wskazuje na to, że zyski zostaną wypracowane i firma będzie uratowana.
- To dobrze- odparł zadowolony. Przynajmniej tato nie będzie się denerwował.
-Długo będziesz tu leżał- zapytał. Słyszałem, że Febo chcą na stałe wynieść się do Włoch, Ula odchodzi i ktoś musi pokierować firmą.
-Przynajmniej tydzień, a później przez miesiąc będę na rekonwalescencji.  A później zobaczymy. Tak, więc z tego wyjazdu Febo tak szybko bym się nie cieszył, bo może okazać się, że Aleks będzie kierować firmą- odparł z sarkazmem.  Wiesz, że Paulina zrezygnowała z wakacji żeby być przy mnie.
-Tak wiem. Ciągle cię kocha- dodał.
-Rozmawiałem z nią na ten temat i wie, że między nami nic nie będzie.
-I myślisz, że ona tak po prostu odpuści ci? To nie ten typ kobiet.
-Przepraszam, ale powinien pan już kończyć wizytę- przerwała im ładna pielęgniarka. Zaraz będzie obchód, a pan Dobrzański musi mieć zmieniony opatrunek.
-Tak zaraz wychodzę pani Kamilo- zwrócił się Sebastian do dziewczyny po przeczytaniu na plakietce jej imienia.  A po jej wyjściu dodał z wyraźnym zainteresowaniem. – Stary jak wszystkie piguły są tak ładne jak ta, to może zakochasz się w którejś i zapomnisz o Uli.
- Seba nie pieprz- oburzył się. Nie w głowie mi panienki. Lepiej już idź.

W poniedziałkowy poranek Ula po raz ostatni jak myślała miała przekroczyć próg F&D. W swoim ciągle jeszcze sekretariacie jak i gabinecie prezesa nie zastała nikogo. Z rozmarzeniem wspominała spędzone tu chwile. Zarówno te z Markiem, jaki i te, gdy to ona była prezesem. Ze wspomnień wybiło ją nadejście Wioli. Jak zwykle spóźniła się parę minut.
-Cześć Wiolka- przywitała się wesoło.
-Cześć- odparł chłodno.
-Obraziłaś się na mnie czy co- spytała wyczuwając niechęć Wioli.
-Nie. Jestem tylko  zła i rozczarowana. Żeby takie świństwo zrobić.
-A, co zrobiłam- dopytywała.
-To chyba ty już powinnaś wiedzieć, co-odpowiedziała akcentując słowo, co.
-Dobra Wiola nie interesuje mnie to- odparła myśląc, że jest obrażona, bo wyjeżdża i zostawia ich być może na pastwę Aleksa. Nie wiesz, kiedy będzie pan Krzysztof.
-Pewnie nieszybko. Miał odwiedzić rano Marka.
-Jak to odwiedzić Marka- zdziwiła się?  W Mediolanie?
- To ty nic nie wiesz- zapytała podejrzliwie? Marek miał w piątek wieczorem wypadek i leży w szpitalu.
-Co? Jak to wypadek? Wiola, co ty mówisz- zasypała pytaniami.
-Jechał na lotnisko i ktoś walnął w jego samochód.
- Nic nie wiedziałam. Powinien zadzwonić do mnie albo ty powinnaś to zrobić.
-Po tym jak go potraktowałaś- odparła zakładając rękę na rękę. Ula to była podłość do ludzkich granic.
-A, co ja mu takiego zrobiłam-pytała ciągle ze zdziwieniem.
-Wysłanie krótkiego sms-a miłe dla niego nie było. Nie chciałaś nawet z nim porozmawiać.
- Wiola, o czym ty mówisz? Nic mu nie wysyłałam. I to on nie chciał ze mną rozmawiać a nie ja z nim-tłumaczyła.
- Ulka spokojnie, bo zaraz z tym to on ze mną a nie ja z nim tak się poplączemy, że się nie wyplączemy. To nie ty wysłałaś mu wiadomość, że wyjeżdżasz z Piotrem i to nie ty chwilę przed tym nie chciałaś rozmawiać z nim?
-Nie. Od czwartku nie miałam z nim żadnego kontaktu. Kiedy miałam mu to zrobić- dopytała?
-Z tego, co mówił mi Cebulek to w sobotę popołudniu.
- W sobotę – zaczęła myśleć. W sobotę całe przedpołudnie spędziłam w ambasadzie.  Pamiętam, że po wyjściu z biura na chwilę zostawiłam torebkę Piotrowi i poszłam do toalety. Gdy wróciłam chciałam zadzwonić do ojca i powiedzieć mu, że wszystko poszło sprawnie, ale telefon zdążył mi się wyładować. Wieczorem, gdy sprawdzałam nieodebrane połączenia i wiadomości to nie było żadnych połączeń z Markiem.
-To wszystko już jasne Ula- rzekła Wiola triumfalnie. To Piotr musiał wysłać tego sms-a, gdy byłaś w łazience a najpierw odrzucił połączenie.
-Innego wytłumaczenia nie ma. Jak on mógł zrobić coś tak podłego- pytała Wiolę ze złością? A ja uważałam go za takiego porządnego i uczciwego. I dzięki Wiola, że powiedziałaś mi o Marku.
- Nie ma, za co Ulka. Dobrze, że wszystko wyjaśniło się.  Leć do niego- zachęcała.
-Tak. Muszę tam pojechać i wytłumaczyć wszystko.
Jest się tym Alfa Romeo-pomyślała po odejściu Uli.

Ula złapał pierwszą taksówkę i pojechała do szpitala Czerniakowskiego. Jeszcze od Wioli dowiedziała się, gdzie ma szukać Marka znalezienie, więc jego sali nie zajęło jej dużo czasu. Cicho otworzyła drzwi i zajrzała do środka.  Marek spał. Chciała wejść i chociaż chwile posiedzieć przy nim i dotknąć go, ale poczuła za sobą szarpnięcie. To Paulina wyciągnęła ją z powrotem na korytarz.
- Czy pani nie ma za grosz poczucia godności- wysyczała. Ciągle wchodzi pani w nasze życie. Proszę dać nam w końcu spokój i wyjechać. Wystarczająco już dużo zrobiła pani złego.
-Nie odejdę stąd dopóki nie dowiem się, co się dzieje z Markiem- odparła spokojnie niezrażona jej nieuprzejmością.
-Nic mu już nie jest. Najgorsze ma już za sobą- tłumaczyła szybko. Miał usuniętą śledzionę a jedno żebro jest złamane.  Gdyby chciał, żeby pani odwiedziła go to zadzwoniłby i poprosił, ale nie zrobił tego. Proszę, więc zostawić nas w spokoju i zająć się swoim chłopakiem.

Chwilę po odejściu Uli Marek obudził się. Wydawało mu się, że poczuł jej zapach i słyszał w oddali głos. Nie było jej jednak, a do sali weszła Paulina.
-Jestem tak jak obiecałam- zaszczebiotała zadowolona od drzwi, że udało pozbyć się jej konkurentki. Proszę Marek, tak jak obiecałam przyniosłam ci sok, owoce i gazety- powiedziała i próbowała pocałować, ale odsunął się.  Niezrażona jego unikiem usiadła przy łóżku. -Podobno masz wyjść za pięć dni.  I nie martw się Marek. Zaopiekuje się tobą. Może mógłbyś wrócić do domu na czas rekonwalescencji- spytała. Lekarz powiedział twojej mamie, że nie powinieneś być sam po wyjściu przez te pierwsze dni.
-To nie jest dobry pomysł-odparł szybko.
- Porozmawiamy o tym jeszcze-odparła niezrażona, głosem nieuznającym sprzeciwu. A teraz obiorę ci pomarańczę. Chcesz?

Tymczasem w drzwiach szpitala Ula minęła się z Sebastianem. Przyjechał tutaj po tym jak Wiola powiedziała mu o Uli i że to ten grzeczny i ułożony doktorek za tym stoi. Od Krzysztof natomiast dowiedział się, że Paulina również wybiera się do Marka.  Jakaś podświadomość mówiła mu, że będzie tam potrzebny.
- Ulka. Stało się coś- spytał widząc, że jest zapłakana. Marek był dla ciebie nieuprzejmy.
-Nie- odparła krótko.
-Ale widziałaś się z nim.
- Widziałam i nie widziałam- odparła ze smutkiem.  Spał. Teraz i tak nie ma to już znaczenia. Wybrał Paulinę- mówiła chaotycznie.
-Co? To ona ci tak powiedziała, prawda? Chodź Ula- powiedział i pociągnął z powrotem w stronę windy. Najwyższy czas żebyście sobie wszystko wyjaśnili.
Gdy doszli do sali Marka Sebastian nie pofatygował się nawet, aby zapukać tylko od razu wszedł.
-Marek przyprowadziłem ci gościa, a ty Paulino wychodzisz. Przed chwilą nagadała jej bzdur, że jesteście razem i że nie chcesz jej widzieć. Sosnowski to drugi szuja. To tak w skrócie Marek. Resztę już musicie sami sobie wszystko wyjaśnić-rzekł popychając Ulę w stronę łóżka przyjaciela, a opierająca się Paulinę siłą wywlókł z sali.
CDN