środa, 29 marca 2017

Winda 2/3



Czarny duży notes Marka, podczas jego nieobecności był najbardziej strzeżonym przedmiotem przez Ule, ale i pożądanym przez Paulinę. Z obawy, że może go nie dopilnować to oddała Sebastianowi a on bezpiecznie schował. Odpowiedź Pauliny za niesubordynacje wobec niej była natychmiastowa i kazała zwolnić Ule. Olszański nie chcąc robić niepotrzebnych kłótni z Febo to poprosił Ule, żeby do pracy przyszła normalnie za dwa dni, jak wróci Marek. Kazał  jej też nie martwić się, bo jak zapewniał Marek nawet na papiery nie spojrzy. Kadrowy miał rację, bo zwolnienie, które Paulina wymusiła na papierze podarł w strzępy i wyrzucił tam gdzie było jego miejsce, czyli do kosza.


-Ula dzięki za uratowanie notesu i przepraszam cię za te zwolnienie i rewizję- rzekł siadając z nią na kanapę.  
-To nie twoja wina i nie musisz przepraszać za nią-odparła błaho.  —Zastanawiam się tylko, co nią kierowało.
-To z definicji wynika Ula- stwierdził ironicznie. Ona wszystkie moje sekretarki źle traktowała i najwidoczniej na asystentki również to działa. Ma zresztą pretensję o każdą kobietę, na którą spojrzę, więc  nie martw się nią.
-Dziwisz się jej, skoro masz zwyczaj całować każdą kobietę, która stanie ci na drodze-wytknęła mu.
-Ula to już nie chodzi o całowanie i związki z innymi kobietami-zaczął tłumaczyć.  —Między nam od tak dawna jest źle, że nie pamiętam jak było, gdy było dobrze.  Dla mnie jest coś innego ważniejszego i dla niej. Dla niej to nawet wiem, co. A raczej kto. To Aleks. Dla niego zawsze ma czas. Z jego powodu też nie była w klubie uczcić mojego sukcesu, bo musiała pocieszyć go po przegranej.  A rok temu, gdy on wygrał konkurs na kolekcje zimową to zarzuciła mi, że nie potrafię cieszyć się z sukcesu innych, bo nie pogratulowałem mu jak należy. Teraz on mi praktycznie w ogóle nie pogratulował to Paula usprawiedliwiła go, że jest dość przybity. Okazało się też, że oddała mu swoje udziały tak na pocieszenie za przegranie konkursu, bo przecież ja będę mieć połowę po rodzicach to automatycznie i ona będzie współwłaścicielką. Już czuje się do rozporządzania nimi, ale żeby zajęła się mną albo moimi sprawami to jej nie ma. W lutym byłem chory i zamiast opiekować się mną to, poleciała do Aleksa do Włoch wybierać mu bibeloty do salonu i musiałem Sebę poprosić o opie, bo rodzice akurat byli na wakacjach. A tak całkiem niedawno miała iść ze mną do Kuby na wesele to oczywiście nie poszła, bo Aleks potrzebował kogoś, z kim mógłby pójść na otwarcie elitarnego klubu Malibu. No i nie będzie bawić się przecież na zwykłym weselu- ostatnie zdanie wypowiedział z ironią. Mógłbym jeszcze trochę przykładów podać jakbyś chciała.
-To, dlaczego z nią ciągle jesteś skoro mówisz, że jest źle?
-Z przyzwyczajenia, ze względu na firmę, rodzice widzą w niej idealną synową- wyliczał blaho.
-A gdzie w tym wszystkim jest miłość-zapytała, choć słyszała od dziewczyn, że Marek nie kocha jej, ale uwierzyć było jej trudno.
-Nie ma Ula- szczerze wyznał. —I jeśli była to skończyła się dawno. Znamy się od dziecka to jakieś uczucia między nami przewijały się zawsze. Ale czy to była miłość to nie wiem.   Za to dla rodziców jest jak córka, której nie mieli a chcieli mieć w przeszłości. Wychowywali ją i Aleksa po śmierci ich rodziców i już chyba wtedy myśleli o wspólnej przyszłości dla nas. Dla mnie też długi czas była siostrą-zaczął swoją opowieść. —Ale kiedyś wyjechała na dwa lata do babci do Włoch a gdy wróciła to zauroczyła urodą, temperamentem w łóżku i jakoś tak zostaliśmy parą na sześć lat. Pół roku temu na zabawie Gwiazdkowej we fundacji mamy oświadczyłem się jej z desperacji.  Usłyszałem przypadkiem rozmowę ojca ze znajomym prawnikiem.Ojciec mówił mu, że jestem lekkoduchem, że boją się z mamą, że mogę rodzinną fortunę przetracić na kochanki, zastanawiają się czy nie lepiej byłoby, żeby to Aleks prowadził firmę a nie ja i że akcje, które miałem dostać na trzydzieste urodziny to lepiej będzie jak poczekają na mnie aż się nie ustatkuję. 
- Smutne Marek- wtrąciła cicho, gdy zaległa chwila ciszy.
-Niestety-mruknął z rozżaleniem. Rodzice czasami dawali mi za przykład Aleksa, ale co innego jest jak mówi się to w twarz, a co innego po kryjomu komuś i coś tak pochlebnego, ale nie dla mnie. Pomyślałem sobie wtedy, że udowodnię ojcu, że taki nie jestem i potrafię być odpowiedzialny. Gdy, więc znajoma mamy tego samego wieczoru spytała mnie przypadkiem, kiedy wreszcie oświadczę się Paulinie to powiedziałem, że mogę nawet zaraz to zrobić i zrobiłem, chociaż nie chciałem.  Po prostu musiałem nawiązać jakąś rywalizację z Aleksem i wkupić w łaski rodziców skoro ja takiego poparcia, jak on nie miałem.  Niby z Pauliną nie pasujemy do siebie, to jednak w niektórych aspektach życia jesteśmy tacy sami Ula-wyraził też swoją samokrytykę.Przemawiają przez nas pozory pieniądze i cyniczność. 
-Ale ty przynajmniej potrafisz przyznać się do tego- pochwaliła go, bo nie wiedziała za bardzo co mogłaby mu powiedzieć. —Ale powody dla  których oświadczyłeś się to mniej podobają mi się. Powinny być z miłości.
 -Ale ważne, że inni powodów nie znają i wszystko idzie zgodnie z planem-mówił tak, jakby w tym wszystkim krył się podstęp. Prezesem już zostałem dzięki tobie zresztą i mogę teraz skupić się na dalszym zdobywaniu zaufania rodziców.
-Czy to znaczy, że coś sobie wykalkulowałeś?-zapytała do końca niepewna jego słów.
-Czasami są takie sytuacje Ula, że trzeba być cynicznym i grać kartami przeciwnika-odparł bardziej sugestywnie i zarazem beztrosko jakby w swoim zachowaniu nie widział nic złego.
 -Czyli dla udowodnienia czegoś rodzicom i stanowiska zrobisz wszystko?- pykała z niedowierzaniem. Nawet posuniesz się do krętactwa, metod Aleksa i nawet chcesz ożenisz się bez miłości.
-Ula jak będzie bardzo źle to rozwiodę się-rzekł błaho. Rozwody też są dla ludzi.
-Marek lepiej już nic nie mów- rzekła wstając z kanapy. —Jesteś jednak cynikiem i tylko tracisz w moich oczach-dodała i wyszła.
 W planach oczywiście było porzucenie Pauliny jeszcze przed ślubem, ale o tym nie mógł na razie powiedzieć nikomu.Nawet Sebastian nie wiedział, bo znał przyjaciela i wiedział, że będzie próbował go od jego planów odwieść a nawet uprzedzić Febo . Chciał poczekać tylko do swoich urodzin i zobaczyć, co zrobią rodzice z obiecanymi akcjami.  Później, jeśli nawet nie dostałby ich to zamierzał i tak znaleźć powód do zerwania zaręczyn. 

Marek szybko przyzwyczaił się do obecności Uli, jej ciętego języka, ale i przyjacielskich rozmów. Co więcej lubił te rozmowy, ale dzisiejszej żałował, bo zepsuła coś. Powiedzieć prawdy, że zamierza już niedługo porzucić Paulinę też nie mógł, bo nic by to nie zmieniło i dalej byłby cynikiem i do tego łotrem. Miał tylko nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy i znowu będą rozmawiali tak jak do dzisiejszego ranka, czyli sprzeczać się i docinać.  Jeszcze na początku znajomości pomyślał sobie nawet, że gdyby tak wyglądały kłótnie z Pauliną to lubiłby je i życie byłoby bardziej znośne z nią, a tak z Febo miał ciągłe awantury o byle co i coraz gorzej to znosił.  Z każdym kolejnym dniem poznawał też Ule lepiej i  podziwiał  za wiele rzeczy. Głównie za to, że jest tak dzielna i nie załamała się po śmierci mamy i łączyła obowiązki domowe ze studiami. Ula Któregoś dnia opowiedziała mu o rodzinie i zmarłej mamie tuż przed maturą. O Maćku, że to przyjaciel z sąsiedztwa, który wraz ze swoimi rodzicami wiele zawdzięcza  również powiedziała. To Marek sam kiedyś wspomniał o nim a pro po wspomnień ich pocałunku. Pocałunek oczywiście ciągle był obecny w jej głowie i rozpamiętywała go, choć dokładnie wiedziała, że powinna zapomnieć zarówno o mężczyźnie, który za dwa tygodnie miał oficjalne zaręczyć się jak i o samym pocałunku. Ale rozum to nie serce i cieszyła się że może chociaż pracować z nim i prowadzić rozmowy. Co do tego, bowiem  miała  dokładnie takie samo zdanie jak Marek. Dobrze rozmawiało się z nim i rozumieli się nawet bez słowa. Tylko ostatnia rozmowa wiele zmienił i Marek wiele utracił w jej oczach, ale nie w uczuciach. Zakochała się w słodkim draniu i nic na to nie mogła poradzić.

Przez kolejne dwa dni atmosfera we firmie znacznie popsuła się i to nie tylko pomiędzy Markiem a Ulą, ale wśród pracowników można było wyczuć dziwne zachowanie i szepty. Marek, jednak zajęty przygotowywaniem się do Targów Mody nic nie zauważył pierwszego dnia i dopiero następnego dotarły do niego pewne informacje. Tuż po przyjściu z lunchu i zalogowaniu się na swoją pocztę dostał nową wiadomość ze zdjęciem. 


 Od koleżanek Uli natomiast dowiedział się o plotkach krążących po firmie od wczoraj a rozprowadzanych przez Wiolę, że Ula miałaby jakoby bawić się w donosiciela i pisać o wszystkich raporty. Większości pracowników trudno było w to uwierzyć, ale przekonani, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy to wierzyli, że jest coś na rzeczy.
Marek po rozmowie z Alą i Elą skierował się prosto do działu informatycznego a ustalenie informatykom, czy i z którego komputera we firmie wysłano zdjęcie dużo czasu nie zajęło. To, czego dowiedział się zaskoczyło go na początku, ale szybko domyślił się kto tak naprawdę za tym stoi.  Poszedł jeszcze do pana Władka z ochrony po kasetę z monitoringu, aby upewnić się i mieć dowód.  Do swojego biura szedł z planem jak wydobyć z Wioletty cała prawdę.
-Wiola pakuj się- rzekł rzucając jej zdjęcie Uli z szykanującym podpisem.  —Jesteś zwolniona w trybie natychmiastowym.
-Ale jak to?- pytała przełykając ze zdenerwowania ślinę.
-Tak to. Chyba, że powiesz mi, kto ci pomagał, bo nie wierzę, że sama umiałabyś coś takiego zrobić.
- Marek ja nic nie wiem-mówiła unikając jego wzroku.
-Wiola nawet mnie nie denerwuj-. — Byłem u informatyka i sprawdził, z jakiego komputera było to rozesłane.  I zgadnij, z jakiego Wiola? Z twojego –dodał nie dając okazji do zgadywania. — To pod paragraf podlega i albo powiesz mi wszystko albo przekonam Ule żeby zgłosiła stręczenie gdzie należy.
-To wszystko przez PR Marek- Wiola zaczęła momentalnie mówić. — Czuję, że jestem stworzona do zajmowania prasą, telewizją, kontaktami i to chcę robić, a nie tylko listy segregować.
-Wiola do rzeczy - przerwał jej.
-To Paulina- wydusiła w końcu. —Ona robi te wszystkie symulacje komputerowe dodatków to był to dla niej ten fikuś.  A tak naprawdę Marek to miałam szpiegować cię-dodała zniżając głos. 


-Wiola, o czym ty mówisz?- zainteresował się momentalnie, bo to że przeszukuje jego telefon i sprawdza to wiedział, ale do tej pory nie angażowała do tego nikogo.
- O tym, żebym grzebała w twoich rzeczach i notatkach- wyjaśniła konspiracyjnie. Tych prywatnych jak i służbowych.  Chociaż na sprawach firmy to się znam jak pies na własnej budzie-mruknęła. —Tylko, że Ulka stała na drodze i dlatego tak ją od początku nie znosiła. A co było później to już wiesz. Zwolniła ją, a gdy ty przyjąłeś z powrotem to czuła się ośmieszona, bo do tej pory jej zwolnienia nie cofałeś. W dodatku zrobiłeś jej hałas na korytarzu za te zwolnienie i rewizję. To stąd jej plan.  Obmyśliła sobie, że jak Ula będzie czuła się tu nieswojo, to sama odejdzie a ja będę mieć wolną drogę do twoich notesów, notatek, telefonów i spotkań. A Ule to ja nawet lubię i chciałabym się z nią zaprzyjaźnić. Jest miła, uczynna i tak w ogóle dobrym materiałem na koleżankę. A nie to, co Paulina.  Tylko, że życie jest brunatne i trzeba trzymać się kogo trzeba, a nie tego, z kim by się chciało- stwierdziła filozoficznie. —Paulina ciągle mówi, że nigdy nie byłyśmy nie jesteśmy i nie będziemy przyjaciółkami.  I ma rację. Tak było, jest i będzie Marek, bo żyjemy w dwóch światach.  A ja, choć w ogóle tego nie chcę to muszę trzymać się Pauliny, bo obiecała mi, że jak już oficjalnie obejmie stanowisko PR to będę jej asystentką a nie twoją.  Ty jesteś tylko przejściowy do czasu, jak już oficjalnie nie zaręczy się, a później chce odpuści ci trochę.
-Tak powiedziała- ni to stwierdził, ni powiedział i ni o do siebie, ni do Wioletty.
-Marek jak mamcię kocham, że mówię całą prawdę-odparła mimo tego Wioletta z ręką na piersi.  —Mogę nawet udowodnić ci, że to Paulina zrobiła nagonkę na Ule. Nagram ją i udowodnię. Tylko nic nie rób z tym paragrafem.
 W czasie, kiedy Wiola załatwiała dowody on podejmował ważne decyzje. Wiedział, że dłużej nie może być z Pauliną i nie będzie czekał na urodziny i na dalszy rozwój wypadków związanych z jego akcjami tylko zaryzykuje i rozstanie się z nią jeszcze dzisiaj. Rodziców znał wystarczająco dobrze i wiedział, że niektóre rzeczy są dla nich nie do zaakceptowania a poniżanie pracowników było jedną z takich rzeczy. Miał też inne argumenty. Przede wszystkim stawianie Aleksa na pierwszym miejscu i ich niezgodny charakter.
 Półgodziny później Wiola wkroczyła do gabinetu Marka z telefonem w ręku i nagraniem, na którym Paulina przyznaje się do wszystkiego i każe trzymać Wioli buzie na kłódkę, bo inaczej pożałuje.
-Tylko, co teraz będzie ze mną Marek?- pytała pełna obaw, kiedy szef odsłuchał nagranie. —Groziła mi i to ja jestem wciśnięta między młotkowym a kowalem.
-Groźby są karalne Wiola-odparł nieprzejęty jej zdenerwowaniem. —I bez obaw nie powiem, że wiem od ciebie. Mam nagranie z monitoringu jak przerabia zdjęcia. A ty przestań łazić do zieleniaka po pomidory w czasie pracy.

Ula od rana zastanawiała się, co się dzieje.  To niemożliwe żeby przez dwa dni mnie wszyscy znielubili- rozmyślała po tym jak Adam, gdy miał wejść z nią do windy wolał iść schodami a Dorota, z którą często rozmawiała usiadła przy innym stoliku w bufecie, choć miejsce obok było wolne. Może i nie ma między nami takiej zażyłości jak z Elą, Izą i Alą, ale do wczoraj wszystko było ok. A może tylko mi się to wydaje?  W końcu od koleżanek dowiedziała się bolącej prawdy.  Ktoś po firmie roznosił plotki, że jakoby knuła, robiła raporty i zapisywała wszystko a później donosiła Markowi.
 Marek tymczasem chciał jak najszybciej oczyścić atmosferę w pracy i zwołał w tym celu zebranie. Ula przed przyjściem na nie poszła jeszcze po owy przedmiot plotek i nieporozumień.  Nie miała nic do ukrycia i była gotowa przeczytać współpracownikom to, co w nim napisała. Jednak to Wioletta sprawę wyjaśniła i już na początku zebrania sama z siebie  przyznała się do tego, że wszystko, co mówiła o Uli było czystym kłamstwem i przeprosiła. Paulina tyle przyzwoitości w sobie nie miała i jedyną reakcją na słowa Marka było tylko prychnięcie z pogardą i odejście z obrażoną miną rzuconą głównie w stronę Uli, Wioli i narzeczonego.  Marek, bowiem bez jakichkolwiek zahamowań powiedział zebranym, że ma taki sam udział jak Wioletta w oczerniani Uli i to, że w nazwie firmy figuruje jej nazwisko to nie oznacza, że może ot tak poniżać innych i że nie odpowie za to.
Na konfrontację z nią  długo nie musiał czekać, bo po zakończeniu zebrania czekała na niego w jego własnym gabinecie. 


-Jesteś z siebie zadowolony- mówiła z wyrzutami. —Nie mogłeś poczekać jak będziemy sami i powiedzieć mi wtedy.   A tak upokorzyłeś mnie. Widziałam te rozradowane miny pracowników.
Co do tego się nie myliła, bo widok Pauliny pod ścianą był widokiem bezcennym. Do tej pory to ona zawsze poniżał a teraz pracownicy mieli małą rekompensatę za jej pogardliwe traktowanie.
- Paula czy ty jesteś naprawdę tak beznadziejnie głupia, czy tylko udajesz?! –pytał ze wściekłością. —Oczerniałaś Ulę publicznie i jeszcze czujesz się skrzywdzona i chciałabyś zamieść wszystko pod dywan? A o tym jak ona się czuła nie pomyślałaś.
-Wiola ci głupot nagadała a ty we wszystko uwierzyłeś- stwierdziła pewna swoich słów.
 - Nic mi nie musiała mówić-przerwał jej. —Sam się dowiedziałem. Trudno nawet nie było.  Ale skoro ty nie chcesz nic sobie przypomnieć to wyręczę cię- oznajmił jej dobitnie. —Wiola owszem rozpowiadała te bzdury, ale nie ma nic wspólnego ze zdjęciem. Ona nawet nie ma zielonego pojęcia jak zabrać się do tego, ale ty masz.  Przerobiłaś zdjęcie Uli i rozesłałaś po firmie i nie mów, że to nie ty, bo mam nagranie z monitoringu. Czas i miejsce się zgadza. Paula to, co zrobiłaś z Wiolą to nawet trudno jest nazwać i nawet nie miałaś klasy, żeby przeprosić ją. Wiola jest, jaka jest, ale ma w sobie trochę przyzwoitości.
-Nie porównuj mnie z Wiola-rzuciła ostro. —Ona jest tylko twoją sekretarką i niewdzięcznicą a ja bądź, co bądź twoją narzeczoną –powiedziała wyniośle.
- Taaa –zakpił . Te twoje przekonania. Gorsi i lepsi, równi i równiejsi- mówił gestykulując. — A co do bycia narzeczoną to możesz przestać uważać się za nią - dodał bez ogródek. —Żadnych zaręczyn nie będzie.
-Żartujesz sobie?! Jeśli tak to w złym guście-wybuchła złością.
-Nie Paula nie żartuje- odparł spokojnie.
- Jak ty sobie to wyobrażasz.?! Zostały dwa tygodnie, goście zaproszeni, wszystko ustalone, catering zamówiony, a ty chcesz odwoływać zaręczyny przez jakąś aferę ze zdjęciem. I, jeśli tak bardzo ci zależy to przeproszę ją.
-Jak mi zależy- i on podniósł głos. —Czy ty słyszysz co mówisz?! To ty powinnaś sama z siebie przeprosić Ule. I nie jest niczemu winna-dodał. Od dawna myślałem o tym, a po tym, co zrobiłaś to jeszcze bardziej utwierdziłem się w decyzji. 
- Zaręczyny odbędą się nie ustępowała. 
- Nie Paulina - odparł stanowczo.  —I nawet gdyby miałby to być to ślub to postąpiłbym tak samo.  I radzę zacząć odwoływać gości. Te pięćset osób trochę czasu ci zajmie. Do moich rodziców również możesz lecieć na skargę, ale dużo ci to nie da, bo zdania nie zmienię-rzucił, gdy była przy drzwiach.
 Chwilę później drzwi  otworzyły się i Paulina wyszła trzaskając nimi z impetem i obrzucając Ulę miną wzgardy. Nie dziwiła się nawet, bo bez trudu można było słyszeć narastającą kłótnie i  z jakich powodów została wszczęta i że to ona była właśnie jednym z tych powodów. Gdy drzwi łączące sekretariat z gabinetem szefa zbyt długo nie otwierały się Ula postanowiła zaryzykować i wejść. Marka zastała leżącego na kanapie.


-Można?- zapytała zaglądając dyskretnie do biura.
-Pewnie Ula wchodź. Słyszałaś wszystko?
- Trudno było nie słyszeć-odparła siadając tuż przy jego głowie. 
-Zaskoczona?
-Nawet bardzo. Było to poniekąd z mojego powodu-mówiła zmieszana.
-Nie tak do końca Ula-wtrącił. —Ja już jak oświadczałem się Paulinie to wiedziałem, że nasz związek nie ma najmniejszych szans na przetrwanie i że prędzej czy później zerwę z nią. Chciałem poczekać tylko do ogłoszenia wyników konkursu a później moich urodzin zobaczyć, co zrobią rodzice, odczekać trochę i zerwać. To miała być moja taka mała zemsta na rodzicach i Paulinie za jej zachowanie- wyznał wszystko szybko i szczerze. Teraz możesz powiedzieć mi, jakim to jestem draniem i cynikiem.
-Bo jesteś- odparła otwarcie. — To było świństwo zarówno wobec Pauliny jak i rodziców. Ale chwali ci się, że coś zrozumiałeś- dodała ugodowo. —Ale nie myśl sobie też, że ten jeden gest przyzwoitości zmieni moje zdanie o tym, co zrobiłeś.
- Nie myślę Ula i wiem, że jeszcze długo będziesz mi to wypominać.  I przepraszam.
-To nie mnie należą się przeprosiny Marek. Powinieneś porozmawiać z rodzicami tak szczerze. Rozlałeś te piwo to musisz je teraz wypić, jakby powiedziała Wioletta.
-Wiem, że będę musiał –westchnął na myśl przeprawy z rodzicami. —Znając Paulinę to już dzwoni i skarży się.
-Ale rodzice mają to do siebie Marek, że dzieciom wybaczają nawet największe grzechy-pocieszała go. —Teraz lepiej pomyślmy, co z Wiolettą. Cała w nerwach jest. Uciekła od razu do biura Sebastiana, gdy tylko usłyszała waszą kłótnię. Bała się, że i jej oberwie się od Pauliny.
-Powinienem zwolnić ją za coś takiego-oznajmił jej wyraziście .
-Ale to dobra dziewczyna mimo wszystko-wzięła w obronę koleżankę. 
-Dobra to ty jesteś Ula-odparł zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą. —A ona ma więcej szczęścia niż rozumu. Gdyby w czasie, kiedy Paulina przerabiała te zdjęci nie poszła po pomidory tylko była w biurze to musiałbym ją zwolnić. 
-Ale nie było jej, przeprosiła, była pod presją Pauliny, robiła to aby spełnić marzenia -argumentowała.
- Tylko to, że cię przeprosiła to uchroni ją od zwolnienia-odparł. Nic więcej. A teraz chodź Ula-dodał wstając z kanapy. Musimy uwolnić Sebę od Wioli i uspokoić ją.

 

Dwa tygodnie później.

-Ulka mówię ci, Cebulek to jakby był z innej planety- rzekła Kubasińska tuż po wejściu do biura i po powrocie z lunchu z Olszańskim. —Zabrałam go na zapiekanki to myślał, że będzie to jakaś zapiekanka ziemniaczana albo z ryżu i idąc do stolika zabrał z bufetu nóż i widelec. A, gdy już dostał zapiekankę w łapę to marudził, że koszulę sobie upaćka.
-Jak to faceci w garniturku-odparła śmiejąc się. —Mała plamka na koszuli i w histerii.
-Dokładnie.  A na niedzielę zaprosiłam go do siebie do Pomiechówka na odpust a później na taką swojską potańcówkę w remizie.
-Odważnie. On będzie się tam czuł jak oderwany z innego świata.
-Wiem, że będzie, ale muszę zabrać go na wieś, bo biedaczyna na wsi był tylko trzy razy i to w podstawówce. Nie zdziwię się jak szypy od łopaty nie będzie odróżniać albo pługa od brony, albo kultywatora. U babci przed domem leżą do ozdoby to poogląda sobie chociaż. A ty powinnaś za Marka zabrać się. Przy Paulinie całkiem wyzbył się prostackich nawyków, jak mówiła o moich niektórych zapatrzeniach na życie.
-Wiola tylko, że ty i Sebastian jesteście parą a ja i Marek tylko szefem i asystentką-wyjaśniła dobitnie łączące ich relacje.
-Ale iskrzy między wami jak w elektrowni w czasie szczytu przesyłu prądu-wypaliła porównaniem.— Musisz zacząć tylko od czegoś niezobowiązującego, czyli kina.
-I, co mam zaprosić go sama?- pytała sceptycznie.
- Nie. Ja biorę to na siebie Ula. Mam cztery bilety na jutro na „Singielki i single” to, kogo mam zaprosić jak nie Sebastiana i ciebie. A Cebulkowi powiem, żeby zabrał kogoś ze sobą to, kogo weźmie jak nie Marka.
-No nie wiem Wiolka- mówiła niezdecydowana.
- Ula nos do góry – pocieszała koleżankę. —Dwie pary to nie jedna i razem będzie nam raźniej-dodała cokolwiek miał to znaczyć.

Wiola, choć dopuściła się podłości, to zwolniona nie została. Zaimponowała Markow tym, że bez jego namowy sama przyznała się do winy i przeprosiła Ule, a później, gdy rozmawiali we trójkę to przyznała też, że poczuła ulgę, gdy to wszystko skończyło się. Ula i Marek uznali też, że nawet najgorszemu łotrowi należy się druga szansa i dali ją Wioli, choć Marek z góry uprzedził ją, że jest tylko na warunkowym. Wioletta tym samym uważała, że winna jest przysługę Uli i Markowi i postanowiła zbliżyć ich do siebie. Widziała to co inni nie dostrzegali i byłoby to też upokorzeniem dla Pauliny, gdyby połączyło ich coś więcej niż tylko praca.
Paulina tymczasem tak jak obiecała Markowi pojechała do Dobrzańskich, ale dużo nie wskórała. Okazało się, że mocno okroiła wydarzenia z Ulą i dopiero Marek powiedział im całą prawdę i to jemu przyznali rację. Przyznał się też do tego co robił przez ostatnie miesiące i o co ma żal do nich. Długa i szczera rozmowa  pomogła całej trójce, a rodzice zapewnili go, że kochają go ze wszystkimi jego wadami i jest dla nich najważniejszy.  Do zaręczyn Dobrzańscy też nie zamierzali wtrącać się, bo Marek miał swoje mocne argumenty na rozstanie i zaradzili tylko, aby dali sobie czas. Febo po fali niepowodzeń wyjechała na długie wakacje do koleżanki do Hiszpanii. W Polsce ani w Mediolanie nie zamierzała pokazywać się, bo zarówno tu i tam miała znajomych i nie chciała być powodem do drwiących uśmieszków.

Wyjście do kina udało się. A przed kinem był też czas na małe, co nie, co i za namową Wioletty poszli do naleśnikarni.  Dla Marka i Sebastiana, jak na posiłek były to dość ekstremalne warunki, bo panował tam ruch i gwar jak na targowisku a od strony bufetu ciągle było słychać nawoływania obsługi podwójne z serem, gryczane, czy z musem jabłkowym. Same naleśniki smakowały im jednak i wyszli zadowoleni i najedzeni. Co do samego filmu zdania były podzielone, bo Uli i Wioletcie podobał się, bo  zakończył się po ich myśli a Sebastianowi i Markowi tylko, dlatego że występowały tam ładne aktorki. Wiola miała również w planach kontynuacje spotkania po wyjściu z kina.
-To, co robimy dalej z tak przyjemnie rozpoczętym wieczorem-zagadnęła, gdy znaleźli się na zewnątrz. —Późno jeszcze nie jest.
-Ja muszę do domu wracać-Ula, jako pierwsza odezwała się. — Beatka jutro rano wyjeżdża na kolonie i muszę sprawdzić jak jest spakowana i odwieźć z rodziną na autobus.
-Szkoda- Wiola wyraźnie posępniała . — Ale jak to mówią szkoda wchodzi w użytek. To, co Marek odwieziesz Ule do domu- zwróciła się do swojego szefa. —Bo chyba nie pozwolisz Uli wracać po nocach samej.
-Nie trzeba-Ula próbowała odwieść Marka od pomysłu Wioli. —Tu niedaleko jest przystanek a w Rysiowie jest spokojnie.
-Ula to zrozumiałe, że odwiozę cię-odparł jednak. — I nawet nie próbuj dalej protestować.
Podróż do Rysiowa minęła szybko. Do tej pory nie miała okazji na jazdę samochodem Marka i nie wiedziała, że jest aż tak szybki.
-Chyba nie boisz się- zapytał tuż po tym jak ruszyli z piskiem opon?
-Czego? Jazdy samochodem?- bezmyślnie palnęła.
-To jest coś jeszcze, czego mogłabyś  się bać? - zagadnął. —Pytam, bo powiedziałaś to tak jakby było.
-Nie, nie ma nic innego i niczego-odparła. —A jak film? Podobał się?
-Nie moje klimaty Ula. I poszedłem tylko, dlatego że Sebastian prosił mnie o to. Nie chciał być osamotniony w tym wyciskaczu łez.
-To nie był wyciskacz łez-oznajmiła mu. —Gatunki mylisz. Wyciskacz łez to melodramat a to była komedia romantyczna.
-Jak zwał tak zwał, ale na końcu można było popłakać się z żalu-stwierdził z wyraźną ironią. —Dwóch singli wiodących szczęśliwe życie zakochuje się i rezygnuje z wypadów na panienki, do klubu na rzecz dwóch innych singielek, które na celu miały tylko ślub i założenie rodziny do dwudziestego siódmego roku życia.
-A to źle, że wydorośleli i z porządnieli?-pytała dobitnie.
-Z mojego punktu widzenia to tak-odparł, bo postanowił podrażnić się z nią. —Ja na pewno taki głupi nie byłbym. Szczególnie teraz, kiedy uwolniłem się od Pauliny.  Na wspomnienie eks narzeczonej wzdrygnął się też i odetchnął z ulgą, bo to właśnie na jutro była zaplanowana na cała szopka związana z zaręczynami.
-Ale nie wszyscy są Markami na szczęście-wytknęła mu.  —Inaczej życie rodzinne całkiem zanikłoby a ludzi ubywało.
-Ula – zaczął spoglądając na nią z łobuzerskim uśmiechem. —Nie chcę ci wytykać nieuctwa, ale dzieci nie biorą się wyłącznie z małżeństwa. Jest para ludzi a dokładnie mówiąc kobieta i mężczyzna i idą do łóżka a nawet łóżko nie jest potrzebne i....
-Oszczędź sobie- przerwała mu gwałtownie. —Zarówno wykładu na temat pszczółek, motylków, króliczków jak i ludzi. Wiem skąd biorą się dzieci.
- OK. Myślałem, że nie wiesz- odparł rozbawiony jej zakłopotaniem. —A nie wydaje ci się, że Wiola specjalnie wybrała ten film, bo miał być przesłaniem do Seby?- zapytał nieoczekiwanie. —Alexander i William najlepsi kumple i zwariowana Emma, która wciąga w swoje życie spokojną przyjaciółkę Anę.
Ula dokładnie to samo pomyślała sobie już na początku filmu, ale sama przyznać do tego nie chciała się. Marek mógłby pomyśleć sobie jeszcze, że i ona chciała coś mu zasugerować, a filmowa Ana to ona a Marek to William.
-Czy ja wiem-odparła, więc wymijająco. —Wiola w „Top dziewczynie” wyczytała, że to najlepsza komedia roku w USA i tym kierowała się. Poza tym tak dużo podobieństw nie było. Emma i Alexander byli sąsiadami z bloku a Wiola i Sebastian pracują ze sobą.
- A właśnie Ula a pro po pracy to przed wyjściem do kina dzwonił do mnie Pshemko i mówił, że ma świetną kandydatkę na miejsce Pauliny. Przez ostatnie dwadzieścia lat mieszkała i pracowała w Anglii, ale chce wrócić na stałe do Polski. Najpierw zajmowała się wizerunkiem jednej z firm kosmetycznych a później pracowała w redakcji jednej z gazet z modą. 
-Brzmi zachęcająco-podzieliła optymizm Marka.  —Ktoś polecony jest lepszy niż bez referencji.
-I, dlatego umówiłem się z nim, że w poniedziałek przyprowadzi ją.
Przez dalszą drogę prowadzili rozmowę na temat pracy i zbliżających się Targów Mody we Warszawie a o filmie nie wspominali. Przed domem Uli Marek wyskoczył z auta obiegł je i pomógł wyjść.
-Dziękuję za podwiezienie-rzekła, gdy przyszedł czas na pożegnanie. 
-Nie ma za co -odparł.   I to ja dziękuję za dzisiejszy wieczór.  Było całkiem miło i możemy kiedyś jeszcze wyjść do kina razem. Byle tylko nie na komedię romantyczną-z góry uprzedził.
-Ok. Nigdy więcej komedii romantycznych-odparła ugodowo.  Pójdę już Marek-dodała spoglądając w stronę domu . U mnie już ciemno jak widzisz. 
-Jest prawie jedenasta i wszystkie porządne dziewczyny są w łóżkach, jak powiedziała Emma do Alexandra, gdy chciał zaprosić ją na spacer po nocy. Co Ula?
- Dokładnie-zaśmiała się.  Jeszcze raz dzięki i miłego weekendu ci życzę.
-A ja tobie Ula-odparł. Pa i do poniedziałku.
-Pa-rzekła i ona.
Popatrzyła jeszcze jak wskakuje do auta , odjeżdża, znika za zakrętem i dopiero poszła do domu.



Wiem, że miały być 2 części, ale ta ma już ponad 12 stron a do końca trochę brakuje. A druga sprawa to, to, że coraz ciężej wszystko idzie.