czwartek, 5 października 2017

Rozmowa kwalifikacyjna 13



Pierwszy punkt Marka, w planie zdobycie uczucia Uli, czyli pójście na wystawę prac Aleksandry Lenart  zaliczyć można było do udanych. Ula, choć po rozmowie z Wiolettą, miała co do wyjścia wątpliwości,  to postanowiła jednak potowarzyszyć Markowi, jako przyjaciółka. Zwłaszcza, że obiecała mu to. Początek wernisażu zaplanowany był na godzinę siedemnastą trzydzieści to do domu nie wracała tylko została dłużej z Markiem w pracy i omówiła piątkowy wyjazd do Dzierżoniowa i wycieczkę po zamku Książ. Później był jeszcze czas na krótki spacer i na galę dotarli tuż przed rozpoczęciem wystawy. Wbrew jej obawom  pojawienie się Marka w towarzystwie nieznajomej i pięknej kobiety dużej sensacji nie wzbudziło i tylko zainteresowanym Marek przedstawił ją jako swoją asystentkę. Nikt też tematu nie drążył. Ona sama, jak można było przewidzieć zrobiła bardzo dobre wrażenie na zebranych.  Zachwycała nie tylko erudycją w dziedzinie malarstwa i wiedzy ogólnej, ale i prezentowała się olśniewająco.  Po godzinie dziewiętnastej pożegnali się z malarką i Marek  odwiózł Ulę do domu.  Do Rysiowa dotarli przed ósmą, czyli aż tak bardzo późno jeszcze nie było, aby po zaproszeniu przez Ulę, nie wejść do środka. Cieplaki akurat zasiadali do kolacji to i on został zaroszony do stołu.
-Żaden kłopot- odparła Magda na jego stwierdzenie, że nie chce przeszkadzać im w posiłku. —Tyle pan zrobił dla mojego męża. Wiem, że już panu dziękował, ale nie ja i teraz będzie miło mi pana ugościć. Choć to tylko zwykła rodzinna kolacja.  
Głodny mocny nie był, bo na wystawie był Szwedzki Stół i z Ulą coś lekkiego przekąsili, ale tosty z serem i pieczarkami pachniały zachęcająco, a sałatka z brokułu, sera feta i innych dodatków wyglądała apetycznie.
-Taka rodzinna kolacja ważna rzecz – rzekł, siadając obok Józefa. —Ja zawsze chodzę z chęcią do rodziców. Wie pani dla mnie samego nie chce się gotować, to jem coś na mieście albo kupuję gotowe.  I dziękuję za zaproszenie-dodał uśmiechając się do całej rodziny.
-Cała przyjemność po naszej stronie- odparła za rodzinę Cieplakowa. —I smacznego panie Marku-dodała podając talerzyk.
-A jak się pan czuje? – zapytał Józefa, nakładając sobie ową sałatkę.
-Coraz lepiej, panie Marku- odrzekł uprzejmie. —  Ula i żona chcą jeszcze wysłać mnie do sanatorium do Nałęczowa.  
- Sanatorium to bardzo dobry pomysł, panie Józefie- zdecydowanie poparł pomysł obu pań. —Odpocznie pan, zregeneruje siły. Tato również skorzystał z takiego wyjazdu.
-Tylko że ma to być wyjazd całkowicie odpłatny i Ula chce pokryć koszt pobytu- mówił tak że z tonu można było łatwo wywnioskować, że dla niego jest to nieręczna sytuacja. —Wychodzi na to, że pracuje na mnie- mówił spoglądając na gościa i Marek czuł się w obowiązku dać odpowiedz.
-Córka na pewno tak tego nie odbiera-odparł Cieplakowi, ale patrząc na Ulę. — Powinien być pan raczej dumny z córki, a nie tak myśleć. Prawda Ula?
-Prawda tato- zwróciła się do ojca. — Ty i mama utrzymywaliście mnie tyle lat, to czas odwdzięczyć się za to wszystko.
-Ja dołożyłam się ze swoją świnką - skarbonką- poinformowała go Betti, która po zawołaniu przez mamę na kolację, pojawiła się w kuchni.
- Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale dzieci udały się nam-ponownie odezwała się Magdalena. —Cała trójka - dodała, aby nikogo nie faworyzować. —Ula jest taka mądra, rozsądna, dobra i odpowiedzialna – rzucała kolejnymi zaletami jakby zachwalała towar z jakiegoś katalogu wysyłkowego. —Ale pan pewnie wie o jej niektórych zaletach? –pytała patrząc na niego. Sama Ula natomiast dokładnie wiedziała czemu służą te zachwalania.
-Tak- przytaknął, zarówno z uprzejmości jak i z własnego doświadczenia. —Jest jeszcze bardzo kompetentna-  dodał od siebie.  Do tego czuła, wspaniała, czarująca, zniewalająco piękna i kocham ją. Tylko Ula pogubiła się w uczuciach- pomyślał.
-Może wybrałby się pan z nami i swoimi rodzicami w sobotę na grzyby? - zapytała Cieplakowa, przerywając jego myśli i stawiając przed nim przyrumienione i ociekające serem tosty. —Rozmawiałam dzisiaj z Heleną i chętnie przejdą się do lasu. Pana mama mówiła, że mąż uwielbia jeść grzybki, a jeszcze bardziej zbierać.  Ula ma kilka swoich miejsc, gdzie można obłowić się prawdziwkami i kurkami.
-Chętnie skorzystam – odparł, gdy Magda skończyła mówić. — I nie pan tylko Marek.
Wizyta u Cieplaków wydłużyła się i Marek opuścił ich dom dopiero przed jedenastą. Wracając do Warszawy uśmiechał się z zadowoleniem, bo czas spędzony z Ulą na wystawie i u niej w domu uważał za udany i przyjemny. Jej rodzice również byli dla niego mili i nie odczuł jakiejś niechęci spowodowanej sprawami związanymi z Wojtkiem.  Najbardziej jednak ucieszyła go druga części wizyty, gdy rozmowa zeszła na temat ich wyjazd do Dzierżoniowa. Cieplak, który do końca w relacje córki i Marka niewtajemniczony nie był, zasugerował, że dla komfortu podróż i aby uniknąć wypadków losu czego konsekwencją może być spóźnienie się na spotkanie biznesowe, lepie pojechać dzień prędzej. Ula z pomysłu ojca zadowolona nie była, bo wolała jednodniowy wyjazd tak jak było zaplanowane pierwotnie, a nie w czwartek popołudniu, czyli nazajutrz i pozostanie do piątku.  Rozsądek jednak wziął górę nad swoim rozterkami i przyznała w myślach ojcu rację, że taka ponad trzy godzinna podróż w jedną stronę może być męcząca dla nich. Na końcowy przystanek jutrzejszego wyjazdu i nocleg natomiast zaplanowali sobie Wrocław.
Szykując się do snu, miała optymistyczniejsze myśli i podsumowując cały dzień stwierdziła, że czas spędzony z Markiem był udany i że Marek zawsze mógłby być tak przyjacielski jak tego dnia. Odgadła też intencje mamy w podchlebianiu Markowi i w zaproszeniu go na sobotę na grzybobranie. Rodzicielka najwyraźniej obrała sobie za cel, zrobienia z Marka swojego zięcia.

 Nazajutrz rano Ula, pomimo tego, że spóźniła się do pracy i miała dalej niż Marek to pojawiła się tam przed nim i przed Wiolettą. Miała właśnie zanieść pocztę, gdy w gabinecie szefa usłyszała jakiś szmer. Drzwi do gabinetu były uchylone to przez szparę w drzwiach zajrzała i dostrzegła tam  Klaudię ubraną tylko w bieliznę. 


-Można wiedzieć co pani tu robi? -  zapytała wchodząc.
-Nie widać-odparła modelka przechadzając się po gabinecie z kieliszkiem szampana w ręku. — Spotkanie z Markiem z wieczora się wydłużyło.
-Tylko tak się składa, że Marek wczoraj wieczorem tak do dwudziestej pierwszej był ze mną – odparła blefując nieco, ale i przez chwilę zastanawiając się co Marek robił po północy.
-A później ze mną- rzekł kładąc się na sofie w zmysłowej pozie. —Spotkaliśmy się w klubie po dziesiątej, a przed północą wylądowaliśmy tutaj. Co było dalej to oszczędzę pani tych szczegółów.
- Podeszłam panią- rzekła spokojnie i ucieszyła się, że podstęp udał się i że nic między nimi nie było. —Marek pożegnał się ze mną o jedenastej. A teraz proszę opuścić gabinet szefa.
- Ani mi się śni wychodzić- odparła bawiąc się kieliszkiem.
-A mam zadzwonić ochronę? -  pytała sięgając po telefon na biurku Marka. —Chyba nie chce pani pokazać się im tak roznegliżowana?
-Nie odbierzesz mi Marka – odparła złowrogo i sięgając wolno po ubranie.  —Przez długi czas byłam tą drugą po Paulinie i teraz nie zamierzam być dalej na bocznym torze. Kocham go i zamierzam walczyć o niego. Nie było mnie jakiś czas w Polsce, ale teraz wróciłam na stałe i wszystko się zmieni.
-Nie byłabym taka pewna. Nie widzisz, że Marek zmienił się i modelki już go nie interesują- wyraźnie irytowała się, rozmową z modelką.
-Może inne tak, ale nie ja- modelka najwyraźniej poważnie słów Uli pod uwagę nie brała.  Nie widzieliśmy się, co prawda cztery miesiące, ale wystarczy, że pokażę mu się tak ubrana i przypomni sobie jak było nam dobrze razem w łóżku i jakie mam piękne ciało. To tylko kwestia czasu.
-Marek nie jest już panią zainteresowany -wtrąciła pewnie. —Czy to jest, aż tak trudno zrozumieć?
-To się jeszcze okaże – odparła z rozdrażnieniem. —Wygrałaś bitwę, ale nie wojnę.
Po wyjściu modelki na zastanowienie się nad tym co właśnie zrobiła czasu nie miała, bo w biurze pojawiła się Wioletta, która minęła się w drzwiach z Klaudią.
-A ona co tu robiła tak od rana- zagadnęła. —Marka chyba jeszcze nie ma-dodała zaglądając jednocześnie do biura szefa.
- Nie, nie ma a Klaudia była w sprawach służbowych- odparła lakonicznie.
-To dobrze, bo myślałam, że coś tego. A jak było na wystawie? -zapytała nie dając nic powiedzieć Uli na poprzednie stwierdzenie.
-Dobrze. Obejrzeliśmy kilkanaście obrazów, trochę pokręciliśmy się przy Szwedzkim Stole a później Marek odwiózł mnie do Rysiowa i został u mnie w domu do późna nocy. Z ojcem rozmawiał prawie cały czas.
-I tylko tyle-była wyraźnie rozczarowana. —Myślałam, że coś tego. Jakieś pocałunki gorące.
- Tak tylko tyle- przerwała jej. —Mówiłam ci, że się tylko przyjaźnimy.
Tylko jak się ma to do tego co właśnie zrobiłam- pomyślała. To dlatego że Marek zasługuje na prawdziwą miłość a nie na namiastkę miłości. Jest zabawny, inteligentny, porządny. Wróć Ula. Jest zabawny, inteligentny, kulturalny i dobry i ja jako przyjaciółka muszę dbać o jego uczucia i poszukać kogoś odpowiedniego.  
-Pożyjemy zobaczymy, kto miał rację- kontynuowała tymczasem Wioletta.
-Zobaczymy Wiola- stwierdziła błaho. —I mimo wszystko Klaudia ciągle jest obecna.
-Ulka, czy ci coś na mózg siadło- odparła z wyraźnym rozdrażnieniem. —Ona dosłownie ma tyle do Marka co ten piernik do wariata.
Ula zastanawiała się też czy powiedzieć Markowi prawdę o wizycie modelki.

Marek tymczasem był z krótką wizytą u rodziców. Chciał przed wyjazdem do Dzierżoniowa zobaczyć, jak się miewają i opowiedzieć mamie o wystawie.  Sam nie wiedziała, że rodzicielka tak bezinteresownie zaproszenia na wystawę mu nie oddała. Uważała bowiem, że całkowicie brakuje mu relacji prywatnych z Ulą i żyją tylko pracą. Chciała nawet pójść z koleżanka, ale syn i związek z Ulą był ważniejszy dla niej.
-Może opowiesz nam coś więcej o wystawie- zagadnęła matka. —Warto było pójść? Dobrze bawiliście się z Ulą?
-Jak najbardziej opłacało się, mamo- rzekł z zadowoleniem. —Twoje znajome włączając w to panią Aleksandrę były bardzo miłe i taktowne i nie wypytywały zbytnio o Ulę. A Ula zrobiła bardzo dobre wrażenie na wszystkich. Wyróżniała się i inteligencją, i urodą.
-To dobrze. A pro po dobrego wrażenia, to dzwoniła wczoraj ciocia Agnieszka i za trzy tygodnie organizują tutaj z Pauliną przyjęcie. Oczywiście nie omieszkała opowiedzieć mi jaka jest Paula szczęśliwa w narzeczeństwie i wypytać o ciebie. Może Ula mogłaby ci towarzyszyć. Niech wiedzą, że i ciebie stać na kogoś elokwentnego i z klasą.
-Zobaczę co się da zrobić mamo – odparł, choć dużej nadziei nie robił sobie i matce, bo już z zaproszenia na charytatywny bal andrzejkowy nie była zadowolona. —Porozmawiam z nią na wyjeździe- obiecał mimo to.
Wkrótce pożegnał się z rodzicami i pojechał do firmy. Ula i Wioletta już sumiennie pracowały, gdy wszedł do sekretariatu. Chwilę później zniknął za drzwiami swojego gabinetu, a Ula wraz z nim.


-Rano była tu Klaudia- zaczęła, gdy zamknęła za sobą drzwi i znaleźli się poza zasięgiem słuchu Wioli. —W samej bieliźnie paradowała po twoim gabinecie i chciała widzieć się z tobą.  Wyszła dopiero, gdy zagroziłam jej wezwaniem ochrony. Uważałam, że powinieneś to wiedzieć.
-Dzięki Ula, że pozbyłaś się jej- odparł wyraźnie niezadowolony z wiadomości. — Tylko nie wiem, co ona sobie wyobraża. Parę dni  temu po jej powrocie powiedziałem jej wyraźnie, że między nami koniec, że nie jestem już nią zainteresowany i że jest ktoś inny, ale najwyraźniej nie zrozumiała.
-Jest zakochana– próbowała usprawiedliwiać ją i czując, że Marek wchodzi na niebezpieczny dla niej temat.
-Na pewno nie jest-rzekł z uwydatnieniem. — Jestem potrzebny jej do kariery i aby pokazywać się obok niej. Ma charakter Pauliny i myśli, że będzie tak jak za jej czasów. 
-No nie wiem- rzuciła mimochodem. —Mówiła, że nie chce być ciągle tą drugą.
-To tylko jej czcze gadanie- odparł uspakajająco.  —Ula, większość ludzi nie wierzy, że zmieniłem się i że takie wolne związki są już dla mnie przeszłością. Ona należy do tych ludzi. Ale zmieniłem się trzy miesiące temu, bo poznałem ciebie.
A wczoraj było tak pięknie i przyjacielsko- pomyślała.
-Gotowa na wyjazd? - zapytał, gdy cisza się przedłużała.
-Tak-odparła krótko.
-W takim razie około czternastej wyjeżdżamy. Trzeba jeszcze zadzwonić do Gabardyny i umówić się tak na dziesiątą. A Klaudią się nie martw- dodał. —Załatwię jej intratny kontrakt we Włoszech albo w Hiszpanii i wyjedzie.

10 komentarzy:

  1. Ta Klaudia jest tak głupia czy tylko udaje. Ula wciąż nie dopuszcza do siebie tak oczywistej prawdy. A mianowicie, że ona go również kocha. Może Marek powinien jej powiedzieć, że to dla niej się zmienił i ją kocha.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia podobnie jak Piotr wkrótce będzie wspomnieniem. Co do drugiej części wpisu to Ula doskonale wie że Marek miał ją na myśli.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Ulka już sama się gubi w swoich uczuciach, nic nie czuje do Marka, między nimi jest tylko przyjaźń a broni go przed Klaudią jak lwica. Jednak jest zazdrosna a zwykła przyjaciółka tak tego nie okazuje. Magda, Józef i rodzice Marka także chcą ich zeswatać,robiąc wszystko aby ich dzieci się do siebie zbliżyły. Teraz czekam na ten wyjazd. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula jest tu trochę Markiem ze serialu.Mówi jego słowami i chce jak najlepiej dla niego. Zrozumie w końcu, że czuje coś więcej do Marka niż przyjaźń.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie. Ciekawe co spowoduje, że Ula zrozumie co czuje do Marka? Dzięki, że mimo maluszka znajdujesz czas i dodajesz kolejne części. Przesyłam ciepłe pozdrowienia dla obu dziewczyn;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Daga. Miło cię powitać.
      Oczywiście nie mogę zdradzić co spowoduje, że Ula zrozumie, że kocha. Wkrótce do tego dojdzie. Wyjazd to jednak jeszcze nie będzie.
      Z czasem jakoś muszę sobie radzić. Dlatego też wpisy mają kilka tj. 4-6 stron a nie kilkanaście jak kiedyś czyli 8-15( rekord). Teraz jeszcze przechodzimy pierwszy katarek i dolne jedynki wyżymają się to jest ciężej. Kto przechodził przez to, to wie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Klaudia to jednak straszna pustota. IQ pierwotniaka. Co trzeba mieć w głowie, żeby wierzyć, że jak Marek zobaczy ją niemal nagą rzuci jej się w ramiona? O święta naiwności. Na szczęście ma teraz inny cel w życiu i będzie musiał nad nim solidnie popracować, bo ten cel o imieniu Ula chyba się trochę pogubił i sam już nie wie, czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie. Rodzice jednej i drugiej strony byliby chyba szczęśliwi, gdyby oni zostali parą. Mam nadzieję, że jednak ta wycieczka pozwoli im się zbliżyć, a Ula uporządkuje wreszcie swoje uczucia.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśli ciałem i ciałem trzymała go tyle czasu to była przekonana, że ciałem przekona go do siebie. Ale stety ciało dla Marka to już nie wszystko. Rodzice owszem będą próbowali ich wyswatać, ale przypadek spowoduje, że Ula zrozumie, że kocha Marka.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Klaudia to pusta lala myśląca innymi kategoriami. Brak jej ogłady,pokory,godności . Jest bezczelna,nachalna i po prostu ma nierówno pod sufitem
    Zastanawiam się ,co sprawi ,że Ula dozna olśnienia ,iż się zakochała,bo na razie ma zamęt w głowie i chyba jeszcze większy w sercu. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do olśnienia już blisko. Tylko wyjazd, grzybobranie, pokaz i olśnienie.Jakieś trzy-cztery tygodnie w opowiadaniu.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń