środa, 21 marca 2018

Pięć w jednym cz. 9 i 10


Część 9
Pielgrzymki z wizytą u Uli i Jędrzeja pomału kończyły się, a jedną z ostatnich odwiedzających ich osób była Monika Milewska. Dziewczyna przyjechała do nich w sobotnie przedpołudnie razem ze swoją ciocią Alicją i zostały na całe popołudnie. Z odwiedzin dziewczyn Ula była jak najbardziej zadowolona, bo mogła usłyszeć o wszystkich nowinach i plotkach z Rysiowa i firmy.

 

- Mówię ci Ula- opowiadała Ala. —Dąbrowska była u nas we wtorek i samą siebie przeszła. Jak to ona rozsiadła się w kuchni i oświadczyła mi i twojemu ojcu, że z Moni byłaby dobra partia dla Bartusia.  Jak to ona powiedziała?  Ta wasza Moniczka to dziewczyna jak patrzy. Urodziwa, wygadana, temperamentna i z ikrą. Nie taka szara gąska, co odezwać się boi. Ona umiałaby z Bartusiem postępować i wyprowadzić na ludzi. Swoje lata to już chyba ma. Tak jak Bartek.
-Cała Dąbrowska- zaśmiała się Ula, nosząc synka, aby odbiło mu się po jedzeniu.  — Ale przynajmniej zaczyna dostrzegać powagę sytuacji Bartka.
-I tu masz rację- odparła Cieplakowa. — Kobiety nie znosiłam od początku, ale czasami mi jej żal.  Ciężkie ma życie z tym swoim synalkiem i sporo jej nerwów napsuł.  Teraz pewnie też boi się, że Bartek może znowu wpaść w kłopoty i wykombinowała sobie, że Monisia może być sposobem na problemy z Bartkiem. Jakiejś osobistej ochrony zachciało się jej dla Bartka.
 - Skąd ja znam te gierki i knowania- wymruczała Ula. —On zawsze szedł na łatwiznę i chciał wybić się czyimś kosztem- zwróciła się do Moniki.  —I jak widać, matka nie odbiega charakterem od syna daleko.
-Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, to palcem nie kiwnęłabym na tych dwóch kolesiów, co go napadło- odparła Monika, mająca na myśli wydarzenia sprzed tygodnia, kiedy to w Rysiowie powaliła na ziemię dwóch mężczyzn, którzy to wdali się w przepychanki z Bartkiem, a jego matka była świadkiem tego wszystkiego. —Facet teraz nie daje mi spokoju.  Przychodzi do firmy albo do klubu i próbuje umówić się na kawę. Raz, drugi mówię mu, że nie jestem zainteresowana a on swoje. Moni co ci szkodzi. Przecież nie gryzę. Może być przyjemnie.
-Z nim trzeba sprawy załatwiać ostro i nie patyczkować się zbyt długo- radziła Ula. —Przechodziłam przez to samo, to wiem.
-To wczoraj miał okazję poczuć, co to znaczy nie- oznajmiła im nieoczekiwanie. —Przyszedł do mnie do klubu niby na lekcję samoobrony, to pokazałam mu jeden dość mocny chwyt. Z materacu podnosił się z jękiem, to musiało zaboleć.
-Serio? – zapytała Ula bez najmniejszego współczucia dla Dąbrowskiego. —Przywaliłaś mu w pewne miejsce.
-Chciał, żeby pokazać mu coś najskuteczniejszego to pokazałam.
-Nigdy takich metod nie uważałam za dobre, ale należało mu się za mnie i za Marka. Rok temu na walentynki pobił mi Marka.
- Polecam się na przyszłość Ula- odparła. —Jakbyś miała kogoś komu trzeba dołożyć, to wal prosto do mnie.
-Teraz wiem, dlaczego Dąbrowska spojrzała dzisiaj rano na mnie w sklepie, tak jakbym rodzinę jej wymordowała- odezwała się jej ciotka. —A z tym twoim zamążpójściem ma rację. Powinnaś zacząć myśleć o mężu i dzieciach. Za dwa miesiące skończysz trzydzieści lat. Popatrz na Ulę i Marka. Są tacy szczęśliwi razem z Jędrzejem.
-  Ciotka od lat odkłada pieniądze do koperty na mój i Marcina ślub- oznajmiła Uli. —Założenie rodziny zostawiam Marcinowi ciociu. Jest starszy ode mnie i zakochany w Konstancji.
-  Raptem piętnaście minut starszy- odparła bratanicy.
-Jeśli znajdę kogoś tak miłego i dobrego jak Marcin i przystojnego jak Marek to obiecuję, że pomyślę o założeniu rodziny- odparła solennie.
-A latka ci lecą- nie ustępowała ciotka.
-Chyba znam kogoś takiego- zagadnęła tymczasem Ula.  —Artur. Miły, dobry, czuły, inteligentny. A z urody mógłby śmiało robić za starszego brata Marka.
-I z jakiej porządnej rodziny. Nie to, co Dąbrowski- dodała Ala.
-Zabawne - rzuciła z niechęcią w ich stronę. — Jesteśmy kumplami, jakbyście nie wiedziały- dodała.
-To bardzo dobry początek na coś więcej- argumentowała Dobrzańska. —I nie mów mi, tylko że nie robi na tobie wrażenia.
-Robi, ale jako kolega- odparła jej. 
-A on myśli tak samo?  Pytam, bo wydaje mi się, że Artur czuje coś do ciebie- postanowiła nieco skłamać z nadzieją, że takie małe niejasności mogą zdziałać cuda. —Widzę, jak patrzy na ciebie i ostatnio jak tu był to mówił o tobie w samych superlatywach.
-Wydaje ci się Ula- mówiła, nie będąc pewna tego, czy koleżanka mówi prawdę, czy kłamie.
-Mówię tylko, to co widzę – odparła bez zająknięcia.

Marek tymczasem wraz ze znajomymi zajęty był przygotowaniami do świątecznej aukcji charytatywnej we fundacji mamy, a która miała odbyć się za parę dni. Tego roku do akcji dołączyła również firma Artura oraz medialnie portal Co tam.

 

-Popołudnie z Arturem Sagowskim- przeczytał Marek kolejną pozycję na liście fantów aukcji. —Wystawiłeś siebie? - zapytał ze zdziwieniem kuzyna.
-Twoja mama nie miała nic przeciwko temu, to wstawiłem na licytację wieczór z przystojnym facetem, czyli ze mną- odparł z uśmiechem.
-Ciekawy jestem, za ile pójdziesz- zastanawiał się głośno Marek. —Na zachętę kwotę wywoławczą ustalimy na pięć stówek.
-Termin i to, co będziesz robić obojętne – zagadnęła do nich Ela.
- A co, zainteresowana jesteś? - zapytał Artur.
-Może- odparła krótko.
-Wszystko do ustalenia Elu. Uprzedzam, tylko że łóżko w to nie wchodzi.
-Nawet nie myślałam o tym- oburzyła się lekko na niego.  —Chodzi mi o pójście na ślub i wesele siostry.
-Tylko tyle- zdziwił się Artur.
-Tyle i aż tyle- wymruczała jakby do siebie.  —Siostra ma wesele tydzień po świętach, a ja ciągle nie mam z kim pójść. Nie chcę sama siedzieć przy stole i czekać aż ktoś łaskawie poprosi mnie do tańca.
-To możesz przestać szukać i brać zaproszenie dla mnie- odparł jej bez dłuższego zastanowienia.   
-Serio mówisz? – pytała i spoglądała podejrzliwie na Sagowskiego.
-Bardzo serio. Jestem wolny, planów na tę sobotę też nie mam, tańczyć umiem. Tak jak zachować się w towarzystwie.  Do tego mam dobrą aparycję, jestem komunikatywny i zabawny. Garnitur również się znajdzie.
-Faceci ideały nie istnieją- rzuciła w jego stronę. —Musi za tym pójściem kryć się jakiś podstęp.
- Bierz, a nie wyszukuj sobie problemów- doradzał Marek. —Lepszej osoby towarzyszącej nie znajdziesz.
- Wszystko fajnie i pięknie, ale pytanie brzmi, czy będzie mnie stać na niego- pytała Dobrzańskiego, ale patrząc na drugiego z mężczyzn. —Ma tyle zalet, że może okazać się, że to wesele będzie najdroższe w moim wydaniu.
-Jak dla ciebie to bez licytacji się obędzie i całkowicie za darmo pójdę- odparł sam zainteresowany.
-Nie tylko ideał to jeszcze bezinteresowny i uczynny- mówiła z poważaniem. —Z świecą drugiego takiego faceta szukać.
-To uważaj, bo po tych wszystkich peanach i idealizowaniach zażyczę sobie jakąś gratyfikację.
- Kawa, dobra książka, krawat, woda kolońska- rzucała propozycjami.
-Odznaka dla obywatela dobroczynności w zupełności mi wystarczy- wtrącił.  —Tak dla kolekcji do odznaki dla najlepszego studenta, przedsiębiorcy roku, mistrza kierownicy, najlepiej ubranego facet, działacza Anina, honorowego dawcy krwi i czytelnika z podstawówki w 1995 roku.
- O odznace dla świetliczaka A.D. 1989 nie wspominając- wymruczała.
- Półek u mnie w dostatku Elu- odparł z uśmiechem na jej ripostę.
-Szkoda, że Uli nie ma z nami- rzekł im Marek. —Miałaby tu te swoje pole do popisu.

Ranek i przedpołudnie na pracy w końcu minęło i Marek mógł wrócić do domu, żony i synka. Zrobił jeszcze zakupy i gdy przekraczał próg mieszkania, to zastał Ulę stojącą przy kuchence kończącą gotować obiad. Synek zaś spał smacznie w łóżeczku. Zajrzał do niego i poszedł przywitać się z Ulą.

 

-Witaj kochanie- rzekł, całując w policzek. —Udane miałaś popołudnie?
-Bardzo udane- odparła, uśmiechając się do niego. —Jędrzejek był grzeczny w czasie odwiedzin babci i cioci i pozwolił zająć się gośćmi. Później opowiem ci o wizycie.  A ja ci minął czas na pracy. Wszystko zrobiliście?
-Tak, a cała reszta była jeszcze bardziej udana- oznajmił z tajemniczym zadowoleniem. —Elka i Artur umówili się na spotkanie- dodał, chcąc jak najszybciej podzielić się nowinami na temat tej pary. —A konkretnie na ślub siostry Eli i na spotkanie przedślubne.
-Dziwne, że się umówili- odparła bez jego entuzjazmu. — Przecież oni do siebie w ogóle nie pasują. Widać to gołym okiem. Elka romantyczka a Arturowi daleko do rycerza.
-Nie idzie ci dogodzić kochanie- stwierdził z przekąsem, próbując również surówki. —Jeszcze całkiem niedawno chciałaś wszystkich swatać naokoło, a teraz jak zaczęło się coś dziać, to jesteś niezadowolona.
-Nie jestem niezadowolona, tylko że Ela pasuje do Tomka, a nie do Artura- wyjaśniła mu.
-Nie znam się kochanie, ale wydaje mi się, że wyglądało to całkiem inaczej. Gdybyś słyszała ich wymianę zdań. Rozmawiali tak, jakby znali się od dawna i przekomarzali.
-To tylko pozory Marek- mówiła, rozkładając talerze. —Musi być jeszcze chemia. Mówiłam ci już. Julia i Janek, Majka i Michał, Ela i Tomek, Monika i Artur.
-Wszystkich po własnej myśli nie wyswatasz- hamował jej zapędy. —Ciebie na przykład chcieli wyswatać na siłę z Piotrem, bo wydawał się idealny dla ciebie i nic z tego nie wyszło. Tak samo może być z Elą i Tomkiem. Czasami wydaje się nam, że coś jest oczywiste, a tak nie jest.
-A czasami wydaje się, że jest coś bez przyszłości, a los sprawia, że jest całkiem inaczej- rzuciła kontrargumentem.  —Tak jak było z nami. Wydawało się, że nasza miłość jest beznadziejna, a jednak jesteśmy razem. I nie mów, że tak nie było.
-Nie zamierzam zaprzeczać kochanie- odparł przy jej uchu. —Powiem nawet więcej. Między nami beznadziejnie było nawet parę razy. Najpierw jak byłem z Pauliną, a kiedy odmieniło mi się, nie chciałaś mnie znać. Jeszcze później pojawił się Piotr i wszyscy dookoła mówili tylko o nim i o waszym wyjeździe, a ty myślałaś, że wróciłem do Pauli.
-To teraz wiesz, że czasami musi zadziałać ktoś z zewnątrz, żeby nie przegapić czegoś ważnego.
-W zasadzie masz rację- mówił bardziej przychylnie na plany Uli. —Pamiętaj, tylko że może Tomek nie jest zainteresowany Elą. Ela zresztą też ma sporo okazji do tego, żeby coś między nim zaczęło się dziać.   Nie angażuj się więc zbyt mocno, bo może nie chcą tego.
-A ja myślę, że oni po prostu nie potrafią tak szczerze porozmawiać- rzekła pewna swoich słów. —Tak jak my kiedyś.
-Nie da się ciebie przegadać- odparł, przytulając żonę do siebie. —Tylko nic na siłę Ulka. A jak minęła wizyta Ali i Moniki? – zmienił temat. —Wspominałaś, że coś się ciekawego stało.
-Wyobraź sobie, że Bartek od czasu jak Monika pomogła mu, to kręci się obok niej.  Powiedziała mi i Ali dzisiaj o tym. Przychodzi do niej do klubu i firmy i chce umówić się na randkę.
-Wiedziałem, że będą z tego kłopoty- rzekł z cynicznym parsknięciem.  —Facet znowu szuka sobie kłopotów.  
-Spokojnie Marek- odparła, gładząc po ramieniu. — Monika poradziła sobie z nim doskonale. Znokautowała go. Podobno mocno.
-Oby. Nie trawię go.
-Tak? Ciekawa jestem, dlaczego? -droczyła się z nim.
-Dawne nieporozumienia- odparł mało konkretnie.
-Jesteś dzisiaj bardzo tajemniczy kochanie.
-Jesteś dzisiaj bardzo ciekawska kochanie. A ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Zaryzykuję jednak.  Pamiętasz, że obiecaliśmy sobie kiedyś nie mieć przed sobą tajemnic. Słucham więc. Co masz mi do powiedzenia?
-Makaron ci kipi- odparł, patrząc w stronę kuchenki.
-Makaronem się nie wykręcisz- odparła, idąc w stronę kuchenki indukcyjnej.
-Facet dostawiał się do takiej jednej dziewczyny, która nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a ja stanąłem w jej obronie- zaczął wyjaśniać. —Później okazało się jeszcze, że to złodziej, szantażysta i ma powiązania z nieciekawymi typami. 
-I, dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby trzymał się z dala od Moniki- odparła poważnie.  —A boję się, że może jej nie odpuścić.

Część 10

Przypuszczenia Uli co do Bartka potwierdziły się szybko, bo już w poniedziałek tuż przed fajrantem pojawił się przed siedzibą F&D. Miał jednak pecha, bo Monika z firmy sama nie wyszła. Obecność Dobrzańskiego nie zdziwiła go, ale mężczyzny obok niego jak najbardziej. Facet był bowiem kopią Marka.  Mina na obecność w jego mniemaniu dwóch Dobrzańskich była bezcenna.

-Co się tak patrzysz- zagadnęła do Dąbrowskiego bez wysilania się na przywitanie. —W oczach ci się nie mieni. Jest ich dwóch. Marka już znasz, a to Artur mój chłopak- skłamała z nadzieją, że Artur jest wystarczająco bystry, aby jej nie wydać.
-Nie mówiłaś, że masz chłopaka- odparł podejrzliwie.  —To jakaś ściema Moni. Wiem, że jesteś sama- dodał, zbliżając się do nich.
-To teraz ma – wtrącił pewnie Sagowski, obejmując ją w pasie. — I radzę ci trzymać się od niej z daleka. Jestem w tych sprawach zasadniczy i nie mam zwyczaju dzielić się moimi dziewczynami z innymi. Zrozumiałeś.
-Ale Moni przecież tak dobrze nam się rozmawiało i w ogóle.
-Głuchy jesteś, czy aż tak ciężko myślący? – do rozmowy włączył się i Marek. —Masz się odczepić od Moniki i mojego kuzyna. Wystarczająco dużo namieszałeś w moim życiu i Uli, to chociaż teraz spadaj. Chyba że prosisz się o kłopoty i policję? 
- Nie. Dziękuję- odparł ewidentnie wystraszony.  —Wpadnę do klubu Monika- dodał jeszcze na koniec.
-Dzięki chłopaki- rzekła Milewska po odejściu Dąbrowskiego. —Facet działa mi na nerwy.
-Sama też zapewne dałabyś sobie radę- odparł jej Marek. —Ula opowiadała mi o incydencie w klubie. Podobno powaliłaś go na materac.
-Skoro nie działają słowa, to trzeba inaczej zadziałać Marek.
-A jeśli dalej będzie cię nachodził to mów- wtrącił Artur. — Bez problemu mogę robić za twojego chłopaka- dodał, dając jej również do myślenia nad tym, co właśnie usłyszała od niego, jak i nad tym, co niedawno powiedziała jej Ula. —Może przy okazji ja się uwolnię od takiej jednej Elizy. Od dawna ma ochotę na mnie i teraz kiedy jestem wolny szuka sposobów na spotkanie za mną.

Ula tymczasem ze synkiem poszła do parku na spacer i na umówione spotkanie z Elą. Kowalik bowiem zadzwoniła do niej rano i zapytała o jej wolny czas i chwilę rozmowy. Ona sama z zaproszenia była jak najbardziej zadowolona, bo przez niedzielę dużo myślała o wydarzeniach z soboty i chciała porozmawiać z koleżanką.

 

-To, co masz do mnie Ela? – zagadnęła pierwsza. —Mówiłaś, że masz prośbę do mnie.
-Taka ludzka sprawa, a nie chciałam przez telefon głowy ci zawracać, bo mówiłaś, że usypiasz małego.
-Spokojnie nic się nie stało a na spacer i tak się wybierałam- wtrąciła. —To dowiem się, o co chodzi?
-Mogłabyś umówić mnie z Pshemko? Albo przynajmniej z osobą od waszych magazynów, a która pomogłaby mi wyszukać jakąś ładną sukienkę dla mnie na wesele Natalii. Trochę sklepów odwiedziłam, ale nic nie mogłam znaleźć na moją figurę i rozmiar, a świadkowa powinna wyglądać jako tako.
- Oby nie ładniej od panny młodej. A sukienką się nie martw. Jeśli Pshemko nic nie wskóra to dam ci namiary do Maćka mojego przyjaciela. On rządzi magazynami i starymi kolekcjami. Coś na pewno znajdziesz tam.
-Dziękuję ci Ula. Pomału kompletuje wszystko na wesele. Buciki są, dodatki również. Tak jak facet. Artur zgodził się pójść ze mną. Taka koleżeńska przysługa.
-Tak wiem. Marek mówi mi, że z nim się wybierasz. Trochę dziwne towarzystwo jak dla mnie. Myślałam, że z Tomkiem pójdziesz- przeszła do bardziej interesującego ją tematu.
-Tak samo myślałam- wymruczała. —Tomek dokładnie wiedział, że szukam kogoś na wesele i gdyby tylko chciał, to zaproponowałby mi swoje towarzystwo już dawno. 
-Nie każdy jest taki asertywny i kreatywny jak Artur. A Tomka najwidoczniej coś musi blokować przed pójściem z tobą na ślub i wesele i związek.
-Chyba ma uprzedzenia na związki po związku z Sylwią- stwierdziła cierpko.
-Kiedyś to minie Ela- pocieszała przyjaciółkę. —Marek powiedział mi niedawno, że w końcu odżył po związku z Pauliną. Z Tomkiem może być tak samo.
-Właśnie może- odparła bez wiary. —Szkoda, że nie ma jakichś testów na takie dokładne sprawdzenie czy chłopak albo dziewczyna coś czuje do ciebie.  Związki byłyby prostsze i człowiek nie marnowałby czasu na innych.
-Na pewno łatwiej byłoby żyć, ale dreszczyk niepewności jest taki przyjemny.
- Fakt. I tak źle i tak niedobrze Ula. Nie układa mi się w uczuciach. Tak jak Majce i Julii.
Po powrocie do domu Ula wzięła się za wypisywanie i wysyłanie dodatkowych zaproszeń na aukcję charytatywną, a która miała odbyć się w najbliższą niedzielę. Od Wioletty wiedziała bowiem że zarówno Majka, jak i Julia dalej chodzą po firmie zamyślone i zakochane, ale i nic nie robią w sprawie swoich ukochanych.  Okazją do tego, aby coś się zmieniło było ściągnięcie Janka i Michała z Krakowa do Warszawy i przyjście ich na aukcję. Dla Tomka miała również zaproszenie a obecność dziewczyn i Artur była zapewniona z urzędu.

Kolejne pięć dni sprzyjały rozwojowi znajomości Artura i Moniki, a powodem ich większej zażyłości był Bartek, który nie zamierzał odpuścić sobie Milewskiej. Przychodził do niej do klubu i dalej namawiał na randkę. Artur pojawiał się tam również przy okazji swoich wizyt na siłowni i dalej udawał jej chłopaka. Robił to zresztą bardzo przekonująco, bo Dąbrowski uwierzył w ich związek, ale nie przeszkadzało mu w dalszym uwodzeniu Moniki. Oni jednak robili swoje i po swoich zajęciach razem wychodzili na kolację albo na spacer, lepiej poznawali się, odkrywali wspólne zainteresowania, żartowali i dużo rozmawiali.  Nie było między nimi nieporozumień ani konfliktów. Darzyli natomiast siebie sympatią, szacunkiem i zrozumieniem.
Tymczasem sprawy pomiędzy Julią i Jankiem oraz Majką i Michałem tkwiły w martwym punkcie. Cała czwórka, choć była najbliżej spełnienia swojej miłości, bo darzyli się uczuciem, to sposobności okazać tego nie mieli. Dziewczyny bowiem od dłuższego czasu mieszkały i pracowały w Warszawie a panowie w Krakowie i okazji do spotkań i rozmowy nie było. Rady dawane Julii i Majce przez Ulę i Wiolettę, żeby pierwsze coś zrobiły, nie przynosiły zaś żadnego skutku.  
Najgorzej jednak układały się sprawy pomiędzy Elą i Tomkiem. Elka po rozmowie z Ulą zaczęła żałować, że poprosiła Artura na pójście z nią na wesele i że nie porozmawiała na ten temat z Tomkiem.  Jej plany w redakcji Co tam tajemnicą też nie były i znalazły się osoby, które wyciągały z ich znajomości nieprawdziwe wnioski. W dodatku Tomek również wierzył w te informacje i zaczął jej unikać.

Największa sala Fundacji Heleny Dobrzańskiej tej niedzieli zamieniła się na salę aukcyjną i zabawową i szybko zapełniała się zaproszonymi gośćmi i tymi osobami, które zaproszenia kupili indywidualnie. Chętnych zaś nie brakowało, bo na licytację wystawionych było sporo wartościowych rzeczy. Obrazy, projekty Pshemka, rzeczy podarowane przez znane i lubiane osoby. Ula pomimo małego dziecka, wraz z synkiem, pojawiła się tam również na małe dwie godziny. Jędrzejka zostawiła w gabinecie teściowej pod opieką Betti i Ali i sama mogła uczestniczyć w aukcji i obserwować co się dzieje na sali.
-Zobacz, cały czas są razem- zagadnęła jeszcze na początku aukcji do Marka. — Z przyjemnością patrzy się na ten obrazek. Majka, Julia, Janek i Michał razem- wyrecytowała.
-Kochanie są razem, bo znają się najlepiej. Zwłaszcza panowie. Nie wyobrażaj sobie za dużo- hamował jej zapędy.
-Ja wiem swoje kochanie- twardo stała przy swoim. — Z daleka widać, że czują się dobrze w swoim towarzystwie.  Są wpatrzeni w siebie, uśmiechnięci, radośni i rozbawieni- argumentowała.  — Do końca imprezy też daleko i może dużo się jeszcze wydarzyć. A wszystko to   dzięki twojej mamie, że wpadła na pomysł aukcji i że mogłam ich zaprosić- dodała na koniec.
-Mama zawsze miała trafne pomysły na takie charytatywne imprezy i na zasilenie konta fundacji- odparł.
Tymczasem kolejną pozycją na liście aukcyjnej był Artur. Jego oferta miała też spore zainteresowanie, bo z pięciuset złotych kwoty wywoławczej szybko zrobił się tysiąc.
-Artur robi furorę- zagadnęła Monika do stojącej obok Konstancji. —Zwłaszcza ta blondyna jest zawzięta na niego.
-To Eliza- wyjaśniła kobieta. —Już dawno była zainteresowana Arturem. Jeszcze za moich czasów. Ale Artur minę ma nieciekawą, gdy podbija cenę- dodała.
-Osiemset dwadzieścia- zawołała nieoczekiwanie Milewska w stronę licytatorki. —Artur pomógł mi ostatnio, to czas się odwzajemnić– wytłumaczyła zdziwionej Grylak.
Parę minut później prowadząca po raz ostatni uderzyła młoteczkiem i oświadczyła, że sprzedane pani w koszuli w niebiesko-białe paski za półtora tysiąca.
-Niezła licytacja- odezwała się chwilę później Konstancja. —Zrobiłaś Elizę na szaro.
- Dzięki. Myślisz, że mogę rozłożyć zapłatę na raty? – zapytała przyszłą bratową.
-Jestem twoim dłużnikiem- usłyszały chwilę później głos Artura. —Zdecydowanie nie miałem ochoty na wyjście z Elizą.
-Drobnostka- odparła. —Ty pomogłeś mi z Bartkiem, to się odwdzięczyłam.
-Czegoś takiego się nie spodziewałam- rzekła również w drugim końcu sali Ula do Marka. —Nasza Monia wylicytowała Artura.
- Nie powiem, mnie również zaskoczyła- odparł. —Ciekawy jestem, co nią kierowało. Nie mówiła nic, że chce wziąć udział w licytacji.
-Może to był instynkt. Albo Moni zaczęła coś czuć do Artura- dedukowała. —Mówiłeś, że w ostatnio widywali się częściej.  Gdyby tak jeszcze między Elką i Tomkiem coś się wydarzyło- zamarzyła na koniec.
Na te coś długo czekać nie musiała, bo w kolejnej licytacji udział wziął Tomek razem z redakcyjnym kolegą Mikołajem, a przedmiotem ich wzajemnego licytowania się była Mikołajkowa niespodzianka dla niej.   Inne osoby chętne również były, ale widząc ich zawziętość odpuściły sobie. Po zaciętym boju zwycięzcą został Tomek, który za wylicytowaną rzecz dał siedemset złotych. Chwilę później i ku zdziwieniu Eli niespodzianka trafiła do jej rąk.  Zawartość paczuszki zaś zaskoczyła wszystkich.

 

Tego dnia przypadały również Mikołajki, to aukcja została połączona z mikołajkową zabawą dla dzieci objętych opieką fundacji Dobrzańskiej. Zaproszony zespół grał dziecięce melodie, a na stole pojawiły się słodycze, ciasto, owoce, napoje, gorąca czekolada, chipsy i kawa dla dorosłych. Przyszedł również Mikołaj z drobnymi upominkami dla dzieci.  Ula jednak w tej części już nie uczestniczyła, bo razem z dzieckiem i mężem pojechała do domu. Tymczasem we fundacji zaczęły się dziać wyjątkowe rzeczy.
 
CDN PO MINI WIELKANOC
 

8 komentarzy:

  1. Skarpetki super. Muszę kupić takie dla męża czyli dla siebie ☺
    Czy w mini dowiemy się kto jest w ciąży. Ula czy Wiola.
    Pozdrawiam serdecznie Madzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem dowiecie się kto zostanie po raz trzeci mamą. Do tego będzie święconka, trudne pytania , konsekwencje trudnych pytań, urodziny, szpital i prom. Tak w skrócie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Ale ty masz tempo. Po ostatnim wpisie myślałam, że będziemy musieli dłużej czekać na kolejną część a ty w niecały tydzień się uwinęłaś. Naprawdę podziwiam. A co do opowiadania jak zwykle cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, bo od soboty do poniedziałku w domu siedziałam. Pogody na mycie okien i na spacery nie było to pisała. Teraz włączając sobotni dyżur czaka mnie praca, dom praca dom i tak do świąt.
      Miło mi że się podobało.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Odniosę się najpierw do części 9, której nie skomentowałam. Ula wciąż bawi się w swatkę. Tym razem na tapecie Monika, którą chcą zeswatać z Arturem i to rozumiem. Bartuś przy nim wypada blado i rzeczywiście za swoją namolność powinna go Milewska potraktować znacznie ostrzej, bo inaczej nie zakuma. Tymczasem Artur wcale o Monice nie myśli angażując się w plany weselne Elki. Alarm!!! Gdzie jest Tomasz!!!?
    Bartek to jednak wsiowy głupek odporny na wiedzę i uparty. Sądzi, że jak będzie taki nachalny, to uwiedzie Monikę? Ależ prymityw. Na szczęście Artur jednak trochę się zaangażował w ten udawany związek i być może coś z tego będzie. No i wreszcie odnalazł się Tomasz i to w dodatku nie z pustymi rękami, bo skarpetki są urocze. Myślę, że Elka jednak trochę się pospieszyła z wyborem partnera na wesele siostry.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek nic się nie zmienił przez te lata. Dalej szuka kobiety przy której mógłby wieść wygodne życie. Teraz jeszcze z błogosławieństwem mamusi. Jednak nie dla psa kiełbasa.

      Tomek te skarpetki wylicytował w ciemno, ale fakt są urocze i pomysłowe i co najważniejsze zadziałają. Podobnie jak wylicytowanie kolacji z Arturem przez Moniką. W ogóle ta zabawa mikołajkowa jak łatwo domyślić się wiele zmieni.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Ta licytacja to naprawdę fajny pomysł. ;) Elka trochę za późno zrozumiała swój błąd. Szkoda że, nie odważyła się wcześniej zaprosić Tomka na wesele. :( Ale skoro Tomek zrobił pierwszy krok w tym kierunku, więc mam nadzieję że im się ułoży. A co do Artura i Moniki to fajnie to wymyśliłaś.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkim się ułoży a Ela odkręci sprawę z Arturem. Inaczej być nie może.
    Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń