czwartek, 12 lipca 2018

Panicz Marek cz. 13


 Przyjęcie urodzinowe Sebastiana zgromadziło sporo osób. Była jego rodzina, przyjaciele, znajomi oraz inna elita Warszawy, jako że Sebastian pochodził z szanowanej wojskowej rodziny. Ula również została zaproszona, choć po ostatnich wydarzeniach z Markiem szła na nie z obawami. Obiecała jednak przyjść już prędzej i miała być też do towarzystwa Wioli, bo Kubasińska oprócz Sebastiana nie znała nikogo i było jej z koleżanką raźniej. 


Wśród gości znaleźli się i ci, których Sebastian nie lubił za bardzo, ale wypadało zaprosić. Do nich właśnie należał Piotr Sosnowski zastępca ordynatora oddziału, na którym pracował, a prywatnie siostrzeniec dyrektora szpitala. Mężczyzna podobnie jak Wioletta i Ula, nie znał tu nikogo, to trzymał się podwładnego.
-Kto to – zapytał, gdy Wioletta w towarzystwie Uli pomachała im,  tak jak ustaliła z Sebastianem.
-Wioletta i Ulka- wyjaśnił krótko, nie wdając się w szczegóły.
-Bardzo ładne- rzekł, urzeczony urodą obu dziewcząt.
-Jeśli chcesz, to, możemy podejść- zagadnął. —Są same tak jak my.
Sosnowskiemu dwa razy nie trzeba było mówić i sam pierwszy ruszył w ich stronę.


-Wioletta Kubasińska, Urszula Cieplak- zaczął przedstawiać Olszański. —Piotr Sosnowski kolega po fachu.
-Miło poznać panie- odparł dżentelmeńsko Sosnowski, całując obie w dłoń. —Sebastian nie mówił, że zna tak piękne dziewczyny.
-A nam nie mówił, że ma tak przystojnych kolegów- odparła Wiola. —Chciał chyba zachować nas dla siebie.
-Chyba. To, co tak piękne panie robią tu samotnie? – pytał Sosnowski.
- Już niesamotne panie Piotrze- rzekła Wioletta. —Nie ma to jak doborowe towarzystwo. Prawda Ula?
-Tak- odparła, tylko dlatego, aby nie okazać się nieuprzejmą.
-Toast już był, ale grzechem byłoby nie wypić za spotkanie- kontynuował Piotr, biorąc od przechodzącego kelnera dwa kieliszki szampana i podając go dziewczynom.
-Za poznanie- rzekła Wioletta. —Oprócz Sebastiana nie znamy tu praktycznie nikogo i nawet mówiłam Ulce, że tak nudno nam samym, a tu pojawiacie się jak na zawołanie- mówiła ku zdziwieniu Uli, bo nic takiego nie mówiła.
Zastanawiała się też, dlaczego Wioletta zachowuje się tak, jakby była zainteresowana mężczyzną.
-Miło wiedzieć- stwierdził Sosnowski. —Pani koleżanka jednak taka milcząca jest- dodał, patrząc na Ulę. —Jakby nie była zadowolona z towarzystwa.
-Mowa jest srebrem, a milczenie złotem, jak to mówią, panie Piotrze- odparła Ula. —A tak na serio to Wiola tak ma, że czasami nie da dojść do głosu.    
-Czyli z was to taka charakterna Klara i spokojna Aniela? – zagadnął.
- Tego nie powiedziałam- odrzekła klarownie. —Wioletta jest po prostu bardziej ekspansywna w niektórych dziedzinach życia, a ja zdystansowana. W innych jest na odwrót. Ona bierna a ja operatywna.
-Nie tylko piękne, ale i inteligentne- stwierdził, patrząc na obie i doceniając słownictwo Uli. —Czas spędzony z wami do zmarnowanego na pewno nie będzie należał.
-A pan wszystkim kobietom mówi takie miłe słówka, czy jesteśmy wyróżnione z Ulką? – zapytała Wioletta.  
-Tylko tym, które zasługują na komplementy pani Wioletto- odparł, patrząc już tylko na Kubasińską.
-A ja się cieszę, że się cieszycie ze swojego towarzystwa, bo nie będę mógł poświęcić wam tyle czasu, ile chciałbym- odezwał się ponownie Sebastian. —Obowiązki jubilata zobowiązują.
Sebastian z zainteresowania dziewczynami przez Sosnowskiego był jak najbardziej zadowolony i myślał, że wszystko idzie według jego i Wioletty planu. Szyki krzyżował tylko Marek, który ciągle nie pojawił się na urodzinach, a powinien być od godziny, czyli półgodziny przed przybyciem gości.  On tymczasem, gdy był już kawałek za Rysiowem, zmuszony był zawrócić z drogi i zaprowadzić motor do domu, bo maszyna odmówił posłuszeństwa. Po próbach naprawy i przeprawie przez polną drogę był również zakurzony i pobrudzony i musiał się przebrać. Na szczęście miał swój samochód, to wsiadł w auto i pojechał do Warszawy.  Po dotarciu na przyjęcie zaś jako pierwsza dopadła go Wioletta.
-Co tak późno Marek? -pytała.  —Martwiliśmy się ze Sebastianem o ciebie.
-Motor zepsuł mi się po drodze i musiałem zawrócić. A coś ominęło mnie ciekawego?
- Poza pierwszym toastem i powitaniem to nic. Chyba że interesuję cię to, że taki jeden doktorek, kolega Cebulka czepił się Ulki jak rzep psiego ogona- dodała, naciągając sprawę.
-To dobrze, że znalazła kogoś sobie tak szybko- odparł bez zainteresowania, ale rozglądając się jednak po ogrodzie. — I nie wiem, po co mówisz mi to wszystko.
-Pomyślałam, że jako jej były chłopak może zainteresować cię to. Taki ciemny blondyn jakbyś był zainteresowany obejrzeniem go. Kręci się koło Ulki, to łatwo będzie zauważyć- dodała, chociaż razem ich nie widziała. Miała jednak nadzieję, że Seba coś już zrobił w tym kierunku. —Nie będziesz chyba unikał Uli całe popołudnie Marek. Wypadałoby się choćby przywitać.
-Na pewno przywitam się Wiola- odparł. —A gdzie jubilat?
-Parę minut temu widziałam go, jak wchodził do domu z pudłem z prezentem, to szukaj go tam.

Ula tymczasem po rozstaniu z Wiolą, Sebastianem i Piotrem usiadła samotnie na ławce i zajęła się własnymi myślami.
Gdzie jest Marek- myślała i rozglądając się dyskretnie, bo myślał, że przeoczyła jego przyjście. Zaproszony pewnie był, skoro to najlepszy przyjaciel Sebastiana. Muszę porozmawiać z nim o tym artykule i liście do niego. Nieprawda Ula- poprawiła się w myślach. Głównie chcesz zobaczyć go. Tylko pytam się po co? Na co liczę? Że mu przeszło?
-Witaj piękna nieznajoma- usłyszała znienacka zza pleców, a gdy spojrzała za siebie dojrzała młodego mężczyznę. —Można byłoby panią namalować w tej pozie. Byłby piękny obraz- rzucił komplementem.


-Dzień dobry- odparła uprzejmie.
-Emilian Malicki, brat cioteczny Sebastiana- dodał, wyciągając rękę na powitanie.
-Ula Cieplak, znajoma Sebastiana- odparła, podając rękę, a chwilę później ów mężczyzna z czułością i ukłonem pocałował w dłoń.
-Mogę się dosiąść i potowarzyszyć pani?
-Proszę bardzo. Ławka moją własnością nie jest- mówiła kurtuazyjnie.
-A właściciel tych pięknych ocząt i uśmiechu istnieje? – zapytał, siadając obok.
Chciała już powiedzieć mu co myśli o takich zalotach, ale kącikiem oka dostrzegła Marka i to, że patrzy w ich stronę i podąża do ławki, to zmieniła zdanie.
-Kto wie? Może właśnie się pojawił? - odparła, uśmiechając się słodko.

Marek tymczasem z podszeptów Wioletty szedł już w stronę Uli i blondyna, ale jego uwagę przykuła rudowłosa piękność i zawrócił z obranej drogi. Ula zaś nie doczekawszy się pojawienia go, spojrzała w bok i dostrzegła rozmawiającego z jakąś nieznajomą dziewczyną.


-Witaj- rzekł, podkreślając uśmiech. —Marek Dobrzański.
-Kamila Malicka. Siostra cioteczna jubilata- odrzekła, podając z gracją rękę.
-Najlepszy przyjaciel Sebastiana- mówił, całując dłoń. —Seba nie wspominał mi, że ma tak uroczą krewną.
-Może dlatego, że mało się spotykamy i daleko mieszkamy. Jesteśmy spod Wilna- wyjaśniła.
-Tym bardziej cieszę się, że znalazła się okazja do poznania- mówił zauroczony jej urodą, ale również spoglądając na Ulę i nieznajomego mężczyznę obok niej.
-Również jesteś lekarzem? -zapytała, uśmiechając się słodko
-Broń Boże. Pracuję w urzędzie w urbanistyce, a rodzinnie to mamy firmę cukierniczą Febo & Dobrzańscy.  A twoja rodzina nie prowadzi przypadkiem firmy odzieżowej Maliccy firma z fasonem? Sebastian coś kiedyś wspominał.
-Dokładnie tak. Maliccy firma z fasonem to my.

W innej zaś części ogrodu Sebastian ponownie rozmawiał z Piotrem. Sosnowski był akurat sam to on jako gospodarz i jubilat czuł się zobowiązany zajmować gośćmi.  Nawet tymi, za którymi nie przepadał.
-Gdzie zgubiłeś dziewczyny? - zagadnął.
-Miały jakieś sprawy do obgadania i odeszły- odparł Sosnowski. —Ale mam nadzieję, że szybko się odnajdą w tym tłumie. Są niezmiernie interesujące. Piękne, dystyngowane, z temperamentem, błyskotliwe. Mało, kiedy kobieta ma tyle zalet- komplementował Sosnowski.
-Bo takie są- przytaknął z zadowoleniem Sebastian. —Dlatego je tak lubię.
-Nic tylko brać i nie czekać panie kolego- dodał.
-Nie da się ukryć, że Ula to ładna i interesująca dziewczyna- ponownie przytaknął koledze z pracy.
-Tylko ja mówię o Wioletcie- oznajmił mu Sosnowski. —Widać, że ma charakterek a Ula taka spokojna gąska.
-Wiolka to moja dziewczyna i wara od niej- wtrącił zdecydowanie. —Mało masz dziewczyn wokół siebie. I nie myślę tylko o tych tu obecnych.
-Tylko że ta warta jest zachodu kolego- odparł sugestywnie.
-Radzę ci, odpuść ją sobie.
-Jeśli nie, to co? – pytał arogancko.
-To nie będę patrzył na koligacie rodzinne z dyrektorstwem szpitala- mówił, cedząc słowa. —Karta pacjenta niejakiego pana Józefa Kluski ciągle istnieje doktorze. I chcę przypomnieć, że dzięki przytomności siostry Anieli i mojej pan Kluska żyje do dzisiaj. Teraz chyba wystarczająco dobrze się wyraziłem kolego. Od Uli też trzymałbym się z daleka- dodał na koniec. —To dziewczyna przeznaczona dla mojego przyjaciela.

Kwadrans później Wioletta, która szła do Sebastiana, aby spytać go o osoby rozmawiające z Ulą i Markiem natknęła się na Piotra. Zatrzymała się na chwilę przy nim, bo o jego zainteresowaniu jej osobą nie wiedziała. Nie chciała być też   nieuprzejmą. Sebastian zaś patrząc na trzy rozmawiające pary nie wiedział, w którą stronę udać się najpierw. Na jego szczęście do Piotra i Wioletty dołączył jego stryj, to Kubasińska opuściła jego towarzystwo. Sebastian w międzyczasie zaś wybrał Wiolettę i szedł już w jej stronę.
- Wiola całej waszej trójki nie upilnuję- rzekł, gdy się spotkali. —Na prawo Ula, na lewo Marek a ty pośrodku. Chociaż ty mogłabyś nie gadać z Sosną. Powiedział mi, że jest tobą zainteresowany, a nie Ulką.
-Poważnie mówisz? – zapytała podejrzliwie.
-Nie żartowałbym w tych sprawach- wtrącił. —Co chciał?- pytał ze wzburzeniem. 
-Tak ogólnie pytał o pogodę i jak się bawię.
-To dobrze, bo myślałem, że nic do niego nie dotarło. Co mnie w ogóle podkusiło, żeby zapraszać go i wymyślać plan zazdrości. Sama gadka o syfilisie może by wystarczyła Markowi.
-Troska o przyjaciela kierowała tobą- odparła spokojnie. —A ten cały Piotr nic mnie nie interesuje Cebulku, więc się nie denerwuj. Ale miło, że jesteś zazdrosny- dodała również. —To z kim Ula i Marek teraz rozmawiają?
-Z Kamilą i Emilianem- zaczął wyjaśniać. —To moje cioteczne rodzeństwo. Mieszkają pod Wilnem, są bliźniętami i przyjechali na cały wrzesień. Nie jestem z nim jakość szczególnie mocno związany i nie podoba mi się ta ich poufałość z Ulą i Markiem. Kamila to kusicielka i flirciara a Emilian nie jest lepszy. Ma podobno do tego nieślubne dziecko z panną z okolicy.
-Nieźle i fatalnie- rzekła z otępieniem na rewelacje Olszańskiego.  
-Katastrofalnie rzekłbym nawet- dodał Sebastian. — Ze Sosnowskim miało być na niby, a wyjdzie na to, że inni się przyplątali na poważnie. 
-Trzeba Uli i Markowi powiedzieć prawdę o Emilianie i Kamili- zadecydowała Wioletta.  —Zanim całkiem się nie rozejdą.
-Dokładnie tak Wiolka- przytaknął. —Ja pogadam z Markiem, a ty Ulką się zajmiesz. Chciałem wyswatać Ulkę i Marka, a oni jeszcze w jedną rodzinę wejdą- dodał krytycznie.

W drugiej części ogrodu natomiast Marek i Ula mieli okazję przypadkiem spotkać się i porozmawiać. Ula wychodziła z ogrodu różanego, a Marek akurat przechodził obok furtki. Musiał też przyznać, że urodą wielokroć przebijała Kamilę.  


- Witaj Ulijanko- zaczął   
-Musisz być złośliwy i mówić tak do mnie- odparła, nie wysilając się na przywitanie.
-Ciebie też jakże miło widzieć- odparł ironicznie. —Przeczytałem w końcu twój list.
-Coś to zmienia? - pytała, patrząc mu w twarz, jakby chciała tam wyczytać odpowiedź. — Nie było w nim nic, ponadto to co powiedziałam prędzej.
-Nie jest łatwo zapomnieć o kłamstwach. I miłości- dodał w myślach.
-Czyli nie- sama sobie odparła bardziej konkretnie.
Rozmowę przerwał im Bartek Dąbrowski, który przywiózł urodzinowy tort od rodziny Marka. Zarówno Ula, jak i Marek znali go. Marek od dziecka i znacznie lepiej, bo z wioski, a Ula przelotnie z zamierzchłych czasów, gdy był zatrudniony jako dostawca w F&D i pojawiał się również w ich cukierni.


- Dobry- rzekł mało uprzejmie. —Nie wiecie, gdzie mam to dać?
-Bartek? Co tu robisz? Zatrudnili cię ponownie? - pytała Ula, widząc napis na kartonie Cukiernia Szarlotka ul. Złota 55.
-Tak wyszło. A to, co piszą o was w Skandalikach Warszawy to prawda?
-Nie twoje sprawy Bartek- odparł mu niegrzecznie Marek.
- Nie moje, ale temat do gadania jest. To, gdzie mam to dać?
-Tam jest rodzina Sebastiana, to ich spytaj- odparł ponownie Dobrzański, pokazując ręką grupę osób.
-To znaczy, że czytałeś artykuł- ni stwierdziła, ni zapytała, gdy Dąbrowski oddalił się wystarczająco daleko.
-Trudno było przeoczyć Ula. Nie martwiłbym się jednak zbytnio tym, co piszą.
-Nie byłabym taka pewna- odparła sceptycznie. —Skoro nawet Bartek wie i ma swoje zdanie, to inni mogą naprawdę myśleć, że jest coś między nami.
-Jego akurat nie warto słuchać- argumentował. —Przepił ojcowiznę i teraz bawi się w Syna Marnotrawnego. Pomijając to, że ledwo szkołę skończył. Inni zaś pogadają i przestaną, jak znajdzie się inny temat w tej gazecinie. Zobaczysz, że wszystko umrze śmiercią naturalną.
- Niesmak jednak pozostanie Marek. Mama już mi wytyka, że znalazłam się w gazecie.
-Na mamę nic ci nie poradzę- wtrącił. —Z moją już mam kłopoty. Lepiej chodźmy do Sebastiana.  Dzieli tortem, a resztek dostać nie chcę.
-Nie wiesz, że kto zjada ostatki ten piękny i gładki- odparła, aby coś powiedzieć.
To sobie porozmawialiśmy- myślała, idąc z nim w stronę grupy osób i przyglądając się dyskretnie. Ani kroku w tył, ani w przód. Dosłownie w martwym punkcie utknęliśmy. Mogłam jednak spodziewać się tego. To już naprawdę koniec mojej bajki o księciu Marku.



-Jeszcze nie zdążyłem złożyć ci nawet życzeń- rzekł Marek, gdy dostał swój kawałek tortu i była chwila na rozmowę z przyjacielem.
-Skoro byłeś zajęty moją kuzynką, to nie dziwota- odparł z naganą Sebastian.
-Bardzo atrakcyjną kuzynką- sprecyzował.
-Atrakcyjna jest, ale niestała w uczuciach.   Zmienia starających się jak rękawiczki. Rozkochuje i porzuca. Ot co.
-Czyli trafił swój na swojego- odparł z rozbawieniem. —Ja bałamut a ona kusicielka.
-Czy ty musisz być taki cyniczny? - mówił ze wzburzeniem.  —Z Pauliną plan nie wyszedł, to chcesz znaleźć sobie drugą? To możesz być pewny, że powiem Kamili o twoich planach i że to Ulę kochasz.
-A, czy to ważne Seba, kogo się kocha? - rzucił z lekceważeniem. — Ważne, żeby układało się między małżonkami, a my mamy podobne charaktery, to nie może się nie udać.
-Słyszysz w ogóle, co mówisz? – pytał ze zdenerwowaniem. —Może zrobić z ciebie rogacza. Nie tylko faceci mają kochanki.
-Zwłaszcza te, które mają starych mężów i potrzebny jest im jary kochanek- wtrącił. — Ja jestem jednak młody i jary. I najważniejsze, żeby tylko dziecka innego nie przyniosła do domu- dodał, uśmiechając się szelmowsko.
-Nic tylko strzelić cię w ten zakuty łeb Marek- odparł na jego ironię.
Ula również miała podobną rozmowę z Wiolettą.
-Co widzisz w tym Emilianie? – zapytała bez ogródek. —Cebulek mówił, że ma naturę podrywacza.
-Nic nie widzę- odparła, wzruszając ramionami.  —Podszedł do mnie, to pozwoliłam mu się dosiąść. I to już prędzej Marek widzi coś w jego siostrze i chyba tylko do mnie ma uprzedzenie.
-To żadne uprzedzenia tylko jego widzi mi się- żachnęła Wioletta.
-Jak zwał tak zwał Wiola, ale prawda jest taka, że, zaczynam wątpić w słowa Sebastiana, że Marek boi się miłości i że nie zasługuje na mnie.
-A gdybyś tak zaczęła coś widzieć w Emilianie- zasugerowała delikatnie.
 -Jak widzieć?
-Ula, jakby Marek troszkę popatrzył na to, że ktoś zainteresował się tobą i pozazdrościł, to by mu nie zaszkodziło. Kto wie, czy proste rozwiązania nie są najlepsze. Może przestanie myśleć o tej Kamili.
-Myślisz Wiola? – mówił, ale bez wiary. —Widział mnie z Emilianem i słowem nie pisnął.
-Co myślał, to nie wiemy. A w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone Ula.



Bartek tymczasem zazdrościł wszystkim, że bawią się, mają lepsze życie niż on i że musi im usługiwać i pracować. Do matki również miał żal, bo choć przyjęła go z powrotem pod dach, to postawiła warunek, że nie będzie na jej utrzymaniu. Nawet to, że ubłagała Dobrzańskich na drugą szansę dla syna, było dla niego nie do zniesienia. Najbardziej jednak zazdrościł Markowi, bo znał go od dziecka i zawsze miał lepiej niż on.  Teraz zaś jedynie czego chciał to żyć w miarę dostatnio i nic za dużo nie robić.

CDN PO DYLIŻANSIE 3 POSTY DALEJ

12 komentarzy:

  1. Oj ten Marek co on ma w tej głowie. Naprawdę powinien mu ktoś strzelić w ten głupi łeb - jak mówi Seba.
    Plan Sebastiana był dobry, ale jak to bywa czasem wychodzi, że coś pójdzie nie tak.
    Violka też zaczyna kombinować ale oby nie przekombinowała. Myślę, że czasami lepiej zostawić sprawę swojemu biegowi.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W łeb Marek nie dostanie, ale będzie mały wstrząs i zacznie patrzeć inaczej na sprawy.I planu Wioletty nie mam na myśli. Inna sprawa będzie kluczowa.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Marek jest cyniczny i zachowuje się paskudnie. Wychodzi z niego ciemna strona natury. Wygląda na to, że rozstanie z Ulą spłynęło po nim jak po kaczce. W rozmowie z Sebastianem o wszystkim opowiada bez emocji jakby było mu wszystko jedno. Nie baczy na uczucia dziewczyny, chociaż doskonale wie, że jest przedmiotem jej uczuć. To dowód na to jak bardzo przedmiotowo traktuje kobiety i manipuluje nimi. Jak nie ta to będzie inna. Jest tak bezczelny i pewny siebie, że ktoś wreszcie powinien mu utrzeć nos. Ciekawa jestem, czy jak zdeklaruje się Paulinie, bo przecież jest już zdecydowany, to czy ona będzie tak bardzo pobłażliwa dla niego jak on sobie to wyobraża. Sądzi, że podstarzałej pannie wystarczy sam fakt, że wyjdzie za mąż? Nie mam pojęcia dokąd on zmierza, ale żyjąc w taki sposób daleko nie zajedzie.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek w rozmowie z Sebastianem po części mówił z ironią a po części prawdę. Do ironii należało to o dziecku a poważnie o kochaniu. Jemu te uczucie nie jest obce i już wkrótce przekona się jak trudno walczyć z tym uczuciem. Będzie próbował z Kamilą, ale wychodzić nie będzie. Paulina zaś to przeszłość.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. Oby Sebastian miał właściwy wpływ na Marka, i wybił mu z głowy nowy romansik...Marek widać z uczuć nie robi sobie nic, musi skierować go na właściwą drogę.Fajne to opowiadanie.Czekam na
    dalszy rozwój sytuacji.Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajni że się podoba.
      Marek uczucia ma ale ma też te swoje bezsensowe powody. I fakt trudno mu wybić to z głowy. Dopiero gdy coś złego ma się wydarzyć wraca rozum.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Kamila Emilian a na dokładkę Bartek. Skoro wspomniałeś o nim i w takich kategoriach to może będzie chciał coś namieszać. Za dużo tych kręcących się przy Uli i Marku. W Marka natomiast wierzę że rozum mu wróci i do Uli wróci.
    Pozdrawiam serdecznie Kamila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i za dużo ale przynajmniej Sosnowski odpada. Co do Bartka to coś będzie. Wspomniałam o nim już w poprzedniej części ale uwagi w komentarzach nie zwrócił.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. No to się porobiło. Miał być tylko Sosnowski, a tu pojawiło się kuzynowstwo Sebastiana i jeszcze Bartek Dąbrowski. Marek powinien posłuchać Seby i nie wdawać się w romans z Kamilą. A pomysł Ulki i Violi ciekawy.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski już nie zagraża. Co do Malickich to nie mogę zdradzić ich roli. W kolejnym rozdziale trochę rozjaśni się i nakreśli końcówkę.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  6. RanczUlo właśnie skończyłam czytać Twoje opowiadania. Są lepsze gorsze i te które będzie się PAMIĘTAĆ. Mam takie 5 u Małgosi Szyler i u Amicus 3. Teraz mam kolejne które wciąga i czeka się na kolejną część z niecierpliwością. Do Panicz dodałabym jeszcze cykl mini. Miłą rodzinkę stworzyłaś z Emilką Tomkiem.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę nieustannej weny. Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło słyszeć, że jest się w gronie Małgosi i Amicus. Może napiszę jeszcze coś do cyklu mini .
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń