środa, 19 września 2018

Ula z Rysiowa czyli.... - Cykl mini.



Czyli współczesna miłość Ani z Zielonego Wzgórza i Gilberta 😊

Jedno z lepszych liceów w Warszawie już samym wyglądem robiło wrażenie. Na korytarzu zaś można było dojrzeć rewie mody i szpanu wszelkimi komórkami i tabletami.
Chyba nie pasuję tutaj- myślała prawie siedemnastoletnia Ula Cieplak, patrząc na swoje skromne ubranie i brak makijażu. Wróć Ula, ja tu na pewno nie pasuję- poprawiła się, gdy jakaś piękna brunetka otaksowała ją. Nawet jak skończy mi się żałoba, to nie będę miała co na siebie włożyć. Jednak sama jesteś sobie winna. To ty je wybrałaś jako jedno z najlepszych – myślała, pukając do pokoju nauczycielskiego.
 Do nowej szkoły we Warszawie Ula jechała z duszą na ramieniu. Do tej pory bowiem chodziła do liceum w Sochaczewie, gdzie mieszkała z rodzicami i młodszym dziesięcioletnim bratem Jaśkiem.  Żyli tam skromnie, ale szczęśliwie i nigdy na chleb im nie brakowało. Ich sielankę przerwała nagła śmierć mamy Uli. W czasie porodu doszło do krwotoku wewnętrznego, którego nie dało się powstrzymać. Tragedii dodawał również fakt, że osierociła dopiero co urodzoną córeczkę Beatkę. Po tym nieszczęściu trudno było im się zebrać i zająć się domem i małą Betti.  Ponad półroku później podjęli decyzję o przeniesieniu się do Rysiowa i babci. Ta miała dopiero sześćdziesiąt pięć lat i mogła zająć się domem i wychowaniem wnuków. Cieplak tymczasem mógł wrócić do pracy i zarabiać na rodzinę. Kolejne cztery miesiące zajęło im też sprzedaż domu i remont u babci. Przeprowadzkę zaś zaplanowali na ferie, aby Ula i Jasiek od nowego półrocza mogli rozpocząć naukę w nowych szkołach. 
Pójście do pokoju nauczycielskiego było koniecznością, bo wiedziała tylko, że ma dołączyć do klasy drugiej „b” o profilu humanistycznym (w czteroletnim cyklu nauki), a wychowawczynią jest polonistka pani Jolanta Kubacka. 
Wkrótce dzwonek obwieścił ósmą i w towarzystwie wychowawczyni podążyła na lekcje polskiego i na poznanie swojej nowej klasy. Pojawienie się jakiejś dziewczyny w towarzystwie wychowawczyni wzbudziło zainteresowanie, a gwar ucichł.


-To jest Urszula Cieplak i dołączy do was- przedstawiła ją polonistka. —Ula do tej pory chodziła do liceum w Sochaczewie, ale sprawy rodzinne sprowadziły ją tutaj.  Ula była tam najlepszą uczennicą i chlubą szkoły.
Pięknie już na starcie stałam się kujonką- myślała, rozglądając się po klasie, aby znaleźć sobie jakieś miejsce do siedzenia.  W sumie wolnych krzesełek było pięć, ale nie oznaczało to, że zawsze są puste. Z dylematu wybawiła ją pani Jola, która kazała jej usiąść obok Majki. Sama Majka pokazała się jej, machając z przedostatniej ławki w środkowym rzędzie. Idąc na tył klasy dojrzała dwóch chłopaków siedzących w ostatniej ławce przy ścianie. Blondyna i bruneta. Ten pierwszy wrażenia nie robił, ale ten drugi jak najbardziej, bo był przystojny z zabójczym uśmiechem. Ona sama na nim również zrobiła wrażenie, bo na kujonkę  nie wyglądała, była taka naturalna i miała piękne oczy.  Zanim usiadła, dowiedziała się też, jak się nazywa.


-Dobrzański nie rób z klasy szatni i odnieś kurtkę do szatni- rzekła mu nauczycielka.
-Mam jechać z profesorem Janickim omówić szczegóły meczu z liceum Krasickiego pani profesor- mówił, podchodząc do nauczycielki.
-Fakt Jacek mówił o zwolnieniu. Możesz iść.
-Majka Olkowicz -odezwała się tymczasem jej nowa koleżanka. —A ci dwaj to Marek Dobrzański i Sebastian Olszański- dodała cicho. —Marek jest kapitanem drużyny koszykarskiej klas pierwszych i drugich i przewodniczącym klasy.
Przez całe dwie pierwsze lekcje polskiego próbowała pozapamiętywać, kto jak ma na imię. Brunetka z korytarza również znalazła się w klasie i miała na imię Dominika. Ulgę przyniosło jej również to, że nie była jedyną osobą w klasie ubraną w prostą bluzę, zwykłe nieprzetarte dżinsy i porządne ciepłe zimowe buty. Zastanawiała się też, z kim zaprzyjaźni się najbardziej. Z lekcji polskiego najbardziej zapamiętała Wiolettę, bo dziewczyna w czasie przepytywania dwa razy pomyliła wyrazy i przekręciła przysłowie. Majka zaś powiedziała jej, że to miss szkoły i chce w przyszłości zaistnieć w mediach. Jednocześnie z tokiem lekcji polskiego przeglądała zeszyt Majki i z ulgą stwierdziła, że obie polonistki korzystały z podobnych konspektów, bo wiele z ich nauczania się zgadzało.
W czasie krótkiej przerwy poznała Julię Chmielewską i ową Wiolettę Kubasińską, najlepsze koleżanki Majki. Cała trójka trzymała się razem i siedziały na lekcjach na przemian, bo w każdej klasie były ławki dwuosobowe a żadna nie chciała być poszkodowana. Ona natomiast miała zajmować te wolne miejsce. 


W połowie drugiej lekcji pojawił się również Marek, a mijając ją, mrugnął okiem.
Co miał to znaczyć- myślała. Sposób na zawieranie znajomości. Za nami siedzi Jacek i Damian to musiało być do mnie.
Na trzeciej lekcji usiadła obok Wioletty. Dziewczyna miała to do siebie, że ciągle coś pisała w notatniku, a robiła to, bo nie mogła rozmawiać, a chemia nudziła ją.  Inaczej było z nią, bo ten przedmiot był dla niej łatwy do opanowania.  Mogła nawet wykazać się wiedzą, bo przerabiany temat miała w poprzedniej szkole i pan Borecki poprosił ją o wykład, a później uczniów o ewentualne pytania. Pytania od klasy był dwa i oba padły z ust Marka. Z odpowiedziami na nie poradziła sobie wyśmienicie, za co dostała pierwszą piątkę w nowej szkole. Zastanawiała się też czy jego pytania nie miały związku z wydarzeniami na przerwie pomiędzy polskim a chemią.
 Stała bowiem przez chwilę sama i miała okazję rozmawiać z nim pierwszy raz i to on odezwał się do niej pierwszy.
-Cześć jestem Marek i włodarzem tej grupy- zagadnął, wyciągając rękę.
-Cześć Ula- odparła, podając swoją rękę.  —Była vice włodarz szkoły w Sochaczewie.
-Szczebel wyżej niż ja- odparł.
-Powiedzmy. Ale co innego liceum z pierwszej połowy drugiej setki rankingu liceów niż z pierwszej dwudziestki- stwierdziła Ula.
-Tak czy siak Ula, gdybyś potrzebowała jakichś notatek, pomocy to służę swoją osobą- rzekł klarownie. —Czuję się odpowiedzialny za każdą koleżankę i kolegę z klasy.
-W to nie wątpię. I będę pamiętała. Chociaż Majka, Wiola i Julia zaoferowały już swoją pomoc.
- Nie we wszystkim są dobre. Z chemii albo informatyki są takie przeciętne- mówił, przechodząc z patrzenia z oczu na nos.
-Wszystko wyjdzie w praniu, jak to mówią.
-Tak – mówił ciągle wpatrzony w jej nos.
-Siedem- rzekła nieoczekiwanie.
-Co siedem? -zapytał niezrozumiale, spoglądając ponownie w oczy.
-Ułatwiam ci zadanie Marek. Mam siedem piegów na nosie. Nie jesteś pierwszym, który chce je policzyć.
- No tak- mruknął. —Nic się przed tobą nie ukryje.
-Skoro robisz to tak ostentacyjne.
-Czyli wolałabyś jakiś bardziej wysublimowany sposób, w ukryciu i zamiast samego wizualnego oszacowania również i bardziej namacalny? – zapytał, podkręcając uśmiech.
-Chyba śnisz -odparła, unikając jego wzroku.
-Jeśli we śnie miałaby występować jakaś ładna dziewczyna, to chętnie skorzystałbym - rzekł z łobuzerskim, peszącym uśmiechem.
-Zawsze jesteś taki bezpośredni i wygadany czy tylko teraz? -zapytała, odważając się spojrzeć na niego.
-Taka moja natura Ula. Bezpośredniość i asertywność.  Zresztą ludzie bezpośredni w sensie nawiązywaniu kontaktów z innymi mają łatwiej w życiu- argumentował. 
-Oby tylko jednej bezpośredniości nie pomylić z tą drugą złą- stwierdziła wyraziście. —Jeden błąd i cały plan na nawiązywanie kontaktów legnie w gruzach.
Dalszą ich rozmowę przerwał jednak dzwonek oznaczający pójście na chemię.
Przez kolejne cztery lekcje Ula głównie porównywała materiał przerabiany w Sochaczewie z tym tutaj oraz przedstawiała się kolejnym nauczycielom. Przerwy zaś rezerwowała dla Wioli, Majki i Julii. Na najdłuższej z nich tak zwanej obiadowej dowiedziała się sporo o klasie i gospodarzu klasy.
-Marek to szkolny Casanova, więc musisz uważać na niego- zaczęła Wiola. Niejedną dziewczynę ze szkoły zbałamucił i rzucił.
-Dominika i Klaudia dwie piękności klasowe ciągle rywalizują o niego- dodała Julia.
-Naprawdę jest wart tego? -zapytała, choć uważała, że z urody jest interesujący.
-Oprócz tego, że jest przystojny, to jest nadziany- oznajmiła jej Majka. —Jego rodzice prowadząc firmę modową F&D, a wywodzącą się z Włoch.  Marek zresztą mieszkał tam do ósmego roku życia.   Od pierwszej klasy chodzę z nim do szkoły, to pamiętam, że dołączył do nas w połowie roku szkolnego jako ośmiolatek.
-To znaczy, jest starszy od nas. Wygląda na starszego.
-Dokładnie. Za miesiąc piętnastego marca wchodzi w dorosłość i z tej okazji wyprawia imprezę.
-Ja mam urodziny pięć dni po nim- oznajmiła im.
-Planujesz coś? -zapytała Wioletta.
-Nie. Mam żałobę po mamie- odparła i opowiedziała smutną historię z początku  ubiegłego roku.

We wtorek do szkoły jechała już z mniejszym stresem. Zwłaszcza że miała mieć tylko pięć lekcji w tym wychowanie fizyczne, kulturoznawstwo i religię, których obawiać się nie musiała. Do tego matematykę i język angielski. Na matematykę cieszyła się najbardziej, bo był to jej ulubiony przedmiot. Już na początku lekcji   mogła wykazać się przy tablicy przy obliczaniu całek. Tym samym zrobiła na uczniach po raz drugi wrażenie, bo dla większości ciągle była to czarna magia.
We środę po przejściu prawie wszystkich przedmiotów z ulgą stwierdziła, że zaległości nie ma praktycznie żadnych, a w niektórych wypadkach jest z materiałem do przodu.
Dzień później jednak w czasie lekcji informatyki stwierdziła, że z programem są dużo dalej niż ona w starej swojej szkole i była zmuszona poprosić o pomoc.  Najlepszy z informatyki okazał się Marek, to profesor Zawada wyznaczył go na udzielenie krótkich korepetycji. Mieli usiąść w jego kantorku i w spokoju przeanalizować ostatnie dwa miesiące ich lekcji.
Przez pierwszy kwadrans nauka szła im całkiem dobrze. Ula siedziała przy stoliku, a Marek stał za nią i pilnował, jak radzi sobie z tematem. Później poszedł do klasy po krzesełko i usiadł obok. Po kolejnych paru minutach kącikiem oka dojrzała wzrok Marka utkwiony w jej kolana i zdecydowanie nie podobało się jej to.
Zachowuje się tak, jakby kolana w życiu nie widział. Jednak jestem sama sobie winna, ubierając tę spódniczkę do szkoły- myślała, próbując jednocześnie skupić się na tym, co mówi Marek. Nie mogłam jednak przecież przewidzieć, że coś takiego będzie miało miejsce.
-Czyli chodzi o błędne wysyłki danych? – zapytała
-Dokładnie tak Ula- odparł, zakładając rękę na oparcie krzesełka, a dłoń powędrowała na jej ramię, delikatnie gładząc. —Teraz możemy przejść do kodów.
Laptop, choć z tych małych to nie jest dobra broń obrony, ale jak jeszcze coś zrobi, to jak Boga kocham, przywalę mu- myślała złowrogo.  
Chwilę później, jak na zawołanie Marek pochylił się i poczuła jego oddech na swoim policzku, a on chwilę później poczuł uderzenie łokciem w bok.
-Za co? -zapytał zaskoczony.
-Za myśli i całokształt. I ciesz się, że to tylko łokieć, a nie laptop na przykład i twoja głowa. Teraz możemy przejść do tych kodów EDC i ECC.

Dzień później w piątek przypadały walentynki, a na korytarzach co rusz można było zobaczyć dziewczyny z małym bukiecikiem kwiatów, oglądające i czytające kartki czy objęte pary. Ula oglądała to wszystko z uśmiechem i westchnieniem szczęścia innych. Oczywiście sama nie spodziewała się dostać niczego, bo nie miała przecież od kogo. Po powrocie z przerwy na czwartą lekcję czekała na nią niespodzianka. Pod zeszytem bowiem znalazła charakterystyczną kopertę.



-Ulka to jest chyba walentynka- zaczęła Majka. —Ty to masz farta. Pięć dni w szkole i już ktoś ci walentynkę wysyła.
-Może ktoś się pomylił i miała trafić do ciebie Majka- znalazła sensowne wytłumaczenie.
-Wierzysz w to, bo ja nie- odparła.
-Oby nie od Marka- odezwała się Klaudia.
-Tu jest szesnaście innych chłopaków, jakbyś się nie doliczyły- odparła Julia
-Marek mnie przysłał walentynkę- odezwała się Domi, machając jakąś kartką, głównie przed oczami Klaudii.
-Takiej zołzie– odgryzła się Klaudia. —To mnie wysłał.
-Chyba mi dziewczyny- wtrąciła Ula spokojnie.
-Akurat- odparły chórem. —Nie te progi- dodała Dominika.
-Mówi się mi, a nie mnie- wyjaśniła im precyzyjniej.
-Znając Marka, to żadnej z was walentynki nie wysłał- wtrąciła rzeczowo Wiola. —To nie typ romantyka jak Łukasz, Robert, Szymek albo Cebulek.
-To kto? -zastanawiała się głośno Ula.


Tymczasem na korytarzu Sebastian dopadł Marka.
-Twoje dwie dziewczyny kłócą się o to, komu wysłałeś walentynkę- rzekł z rozbawieniem. —Obie dostały, a znając je, to same sobie wysłały, żeby zaimponować drugiej.
-Skoro są tak puste, że posuwają się do takich rozwiązań.
-Ula również dostała. A ty w czasie przerwy kręciłeś się po klasie. W co ty się bawisz?
-W nic Seba- odparł bez wykrętów, że to nie on. —Ula to ładna, porządna, inteligentna dziewczyna. Pierwsza watra wysłania walentynki. A ty swojej Wioli już dałeś?
-Czekam na odpowiedni moment- odparł.

Raz na miesiąc będę starała się coś dodać.

11 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na opowiadanie.
    Zaczyna być interesująco. Ula od samego początku wpadła w oko Markowi, ale i na wzajem. I ciekawe czy tak jak w Ani z Zielonego Wzgórza również zostanie żoną. To dopiero pierwsza część więc wszystko jest przed nami. Ciekawi mnie czy, a raczej jaką rolę odegra tu Paulina i Aleks.
    Dziękuję za tę mini i czekam na kolejną część oraz na kontynuację pozostałych opowiadań.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy skończą jako małżeństwo, ale na pewno jako para. Paulę i Aleksa może gdzieś tam włączę ale nie ma do nich odzwierciedlenia w książce. Już dla Seby nie ma jak dobrze pamiętam.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Naprawdę super pomysł ;) Ula spodobała się Markowi od razu. Właśnie ciekawe kim będą w opowiadaniu Aleks i Paula . Dobrze że Ulka od razu złapała z koleżankami z klasy dobry kontakt, no oprócz Dominiki i Klaudii.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wyżej Paula i Aleks raczej nie będą mocno mieszać w życiu bohaterów. Będę starała się w każdej części inną historię przestawić. Ula tu taka będzie. Koleżeńska i uczynna, a Wioletta, Julia i Majka to odzwierciedlenie koleżanek Ani z Zielonego Wzgórz. Diany, Janki i Ruby. Klaudia i Dominika natomiast to Józia.
      Ostatnio przyniosłam od rodziców tę książkę i coś mnie tak tknęło z napisaniem.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Jak dla mnie pomysł interesujący i początek wciągający. Marek jak widać od lat młodzieńczych ma naturę podrywacz a Ula jest zwykłą przeciętną dziewczyną niedającą sobie w kasze dmuchać. Ania była podobna. Zastanawiam się czy tutaj Ula obrazi się na Marka na długie lata i za co.
    Pozdrawiam serdecznie Kamila.
    PS Czytałam wszystkie części Ani po parę razy i podobała mi się szalenie. Teraz niestety moja córka uważa to za obciach.
    Pozdrawiam serdecznie RanczUla. Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrażenie musi być, bo inaczej nie byłoby współczesnej Ani. Przezwanie nie będzie to, bo to nie te czasy.
      Współczesne dziewczęta chyba tak mają, bo moja siostra lat 11 też nie czyta. Cała seria ode mnie powędrowała do niej , ale kurzem zarastała do wróciła do mnie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Znowu zaskoczyłaś pomysłem na opowiadanie, choć ja bardzo nie lubię komasowania bohaterów innych seriali w jednej historii o czym pisałam już pod jednym z Twoich opowiadań. Wychodzi na to, że cała plejada bohaterów drugoplanowych z BrzydUli jest w tym samym wieku, a do tego dochodzi jeszcze Majka i Julia. Trochę mi to koliduje, bo trzy modelki z całą pewnością były od Uli starsze i ciężko się przestawić na taki tok myślenia, że tu jest inaczej. Wychodzi na to, że i Sebastian jest równolatkiem Uli, a był raczej równolatkiem Marka. Sama treść jest jednak na tyle interesująca, że na pewno jakoś przywyknę, mimo iż najbardziej wolę, kiedy oni są już dorośli i przeżywają rozterki dorosłych a nie nastolatków.
    Ula nie jest BrzydUlą, chociaż dziewczyną z nie najlepiej sytuowanej rodziny. Markowi jednak najwyraźniej nie przeszkadza jej ubiór, bo dostrzega atuty jej urody i poczyna sobie dość śmiało. Cechą wspólną z serialem na pewno jest fakt, że modelki są naiwne, głupie i niezbyt lotne a Violetta też jest taka jaką dobrze znamy. Nie wiem do jakiego momentu masz zamiar pociągnąć akcję tego opowiadania, czy doczytamy czasów studiów a potem czasu pracy w F&D. Zakładam, że Ula i Marek mają być razem i ciekawa jestem w jakim momencie do tego doprowadzisz. Swoją drogą byłoby dość zabawne, gdyby połowa tej klasy po latach studiów zaczynała pracę w F&D. Jak do tej grupy równolatków mają się oboje Febo? Wystąpią w tej historii czy nie?
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julia i Majka to tylko twarze i imiona. Nic o ich serialach nie będzie. Wyglądały również w miarę młodo i chciałam, żeby łatwiej je zapamiętać..
      Koniec ma być wraz z końcem liceum, ale będzie taki jak każdy lubi.
      Febo jeśli będą to tylko w epizodach i na pewno nie zrobię z Marka i Uli pary. Serce Marka, choć to trudno sobie wyobrazić wkrótce będzie należało tylko dla Uli.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  5. Anię z Zielonego wzgórza czytam i oglądałam więcej niż raz. Paczka brzydulowa Marek, Ula, Seba,Viola mi nie przeszkadzają w żaden sposób.Modelki irytują ,bo to puste plastiki ,mają niemal ten sam tok myślenia ,co w serialu ,chociaż tu są młodsze.Ale te dwie jakoś mi nie pasują i raczej ich nie polubię ,ale historia jest intrygująca i poczekam ,co wydarzy się dalej.Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do czytających i oglądających wiele razy również należę. Ostatnio nawet na dniach. Ania mojej siostry zaś to Harry Potter. Przebrnęłam przez film, ale książkę to już nie.
      Nie wiem czy te dwie to masz na myśli modelki czyli Józie z Ani , czy Majkę i Julię, bo te mają być pozytywnymi bohaterkami i koleżankami Uli.
      pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
    2. Moja 13- siostra Natalia nie przebrnęła przez całą serię Ani z Zielonego wzgórza ,a twierdzi ,że lubi czytać. A te dwie miałam na myśli majkę i Julię ,bo za aktorkami nie przepadam ,ale może Twoje bohaterki da się polubić,a wiadomo ,że one nie będą grały pierwsze skrzypce. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń