czwartek, 2 listopada 2023

Piękna i nieporadna cz. 11

Wspólne wyjścia z pracy Uli, Wioletty i Simone już kolejnego dnia przestało być tajemnicą. Wbrew temu, co podejrzewał Marek i Sebastian, nie było w tym nic z intrygi. Pytać żadnej z dziewczyn nie wypadało, ale przypadkowa rozmowa Marka i Wioletty wyjaśniła sprawę.

-Wiolka na przyszły poniedziałek zarezerwuj stolik w restauracji na pięć osób. Na trzynastą. Pani Krüger ma przyjechać.

-Jakąś konkretną masz na myśli?

-Nie. Mogłyby być jakieś polskie potrawy.

-Oby ceny nie były tu takie jak w restauracji Okrasy.

-Byłaś kiedyś, że wiesz?

-Nie ja. Simone. Mieszka w pobliżu i mówił.

-To znaczy, gdzie mieszka?

-Na Emilii Plater. Jest tam taki blok. Pokazał mi i Uli wczoraj. Spotkaliśmy się w windzie i się zgadaliśmy. Dzwonił do mnie elektryk i pytał o dokładny adres. Sam powiedział, ze mieszka Plater. Nawet podwiózł mnie i Ulę na Wilczą. Chata polska może być.

-Co?

-Na ten obiad Marek. Myślisz o niebieskich orzechach?

-Tak -odparł, myśląc już o informacji, jaką uzyskał. W aktach Simone nie miał jeszcze adresu podanego, a było to istotne, aby detektyw mógł szybciej działać.  — To znaczy może być, to Chata polska na obiad.

Informacje mógł od razu przekazać detektywowi.  Paweł Żurawski od dzisiaj miał zająć się, bowiem sprawą sprawdzenia Aleksa i Simone.

 

Febo mieli podobny stosunek do Simone, co Marek i Sebastian. Ci jednak z innych powodów. Znał ich tajemnice i mógł w każdej chwili je wyjawić. W dodatku nic za bardzo nie mogli zrobić, bo on miał ich w szachu. Liczyli, że szybko rozzłości mistrza i ten będzie nalegał, aby go zwolnić.  Włoch tymczasem radził sobie całkiem dobrze a sam Pshemko był nim zachwycony. Simone postanowił też trzymać się blisko Wioletty i Uli, bo one miały najlepsze relacje z Markiem i poprzez nie mógł mieć dobre układy z prezesem i innymi pracownikami. 


 

-Myślisz, że Simone próbuje do jednej z nas startować? Ciągle trzyma się nas -zastanawiała się głośno Wioletta, kiedy gotowały sobie kolację. — Jakby, co ja zainteresowana nie jestem.

-Ja też nie jestem. Miły jest, ale bardziej na kolegę się nadaje niż na chłopaka. To znajomy Pauliny i Aleksa i to już skreśla go z listy na ewentualnego chłopaka.

-Ta ich znajomość dziwna jest Ula. Dzisiaj przed wyjściem z pracy przy windzie nieźle naskoczył na Aleksa. Aleks wrzeszczał na sprzątaczkę, bo przypadkiem wpadła na niego, gdy niosła tace z konferencyjnej. Sok trochę mu zmoczył marynarkę, a wrzeszczał na cały korytarz, jak łazisz, oczu nie masz. Simone powiedział mu wtedy coś w rodzaju poszanowania i że potrafi tylko ludzi z błotem mieszać albo mobbing stosować na swoich podwładnych.

-Coraz bardziej mnie zadziwia. Albo Marek ma rację i to jakiś plan. Cichy szpieg. Adam się nie sprawdza i znaleźli nowe rozwiązanie. Trzeba być czujnym Wiolka. Dla naszego dobra dla Marka i firmy.

-Pamiętasz, jak Simone powiedział przy nas, że z tego, co zauważył, to Paulina dalej jest wyniosła?

-Fakt. Było tak -odparła z zastanowieniem.  — Nigdy go nie widziałam na miłej pogawędce z nią albo Aleksem. A są przecież dawnymi znajomymi. Trochę to dziwne.

-Ja też nie. Mogą się nie lubić.

- Tylko dlaczego oboje nalegali na zatrudnienie Simone?  

- Może ma na nich jakiegoś haka?

-Wiola jesteś genialna. To może być to.  

 

Marek i Sebastian w innej części Warszawy również omawiali sytuację w pracy i samego Simone. Byli akurat na siłowni i jeden z pracowników wiedząc, że są z F&D oddał im pozostawiony przez Simone spory notes.  


 

-Zobacz Seba -rzekł Marek, patrząc na pierwszą kartkę. — Tylko trzy numery telefonów. Aleksa, Pauliny i chyba Wioli.

-Na pewno jej. 023 końcówka jak u mojej mamy.

-Zobaczymy, co jeszcze skrywa notes.

Dalej było sporo zapisków zarówno w języku polskim jak i włoskim. Większość dotyczyła pracy z Pshemko.

-No proszę. 18 września urodziny Wioli -dodał, gdy Marek przerzucił kilka stron.

-A już myślałem, że teraz jak Wiola dała kosza Adamowi, będę mógł sobie ją odpuścić.

-Teraz dopiero musisz się starać, bo kto wie, czy Simone nie ma zająć się Wiolettą. Adam się nie sprawdzał, to mogli znaleźć nowego kawalera. Zawróci Wioli w głowie i wyśpiewa mu, co robię. Do czasu jak nie dowiem się czegoś konkretnego od detektywa, trzymaj się Wioli. 

-Łatwo ci mówić. Nie chcę jej oszukiwać.

-Od kiedy taki porządny się stałeś? Mało dziewczyn na uwodziłeś w klubach?

-Nie. Wiola zasługuje na kogoś, kto naprawdę ją pokocha.

-Długo to nie potrwa Seba. Detektyw już działa.

-A co będzie, jak się domyśli czegoś.

-Wiola może i jest inteligentna, ale w takich sprawach nie jest zbytnio rozgarnięta. Ciekawe -dodał. — Simone ma wycinek z gazety o tym moim wypadku i o bohaterskim wyczynie Pauli. (pisałam w cz. 8).

-Ty, a może ma coś z tym wspólnego?

-Ale, co Seba? Był na miejscu albo od niego oberwałem.

-Nie zdziwiłbym się. A tak swoją drogą widziałeś, chociaż raz, aby Paulina albo Aleks gadali z Simone tak po przyjacielsku, skoro są starymi dobrymi znajomymi -dedukował podobne jak Ula.  

-No nie widziałem. Paula też nigdy o nim nie wspominała -mówił z przekonaniem Marek. — Teraz też nie mówi albo ucina temat.

-To może nie łączy ich żadna dobra przeszłość, tylko jakaś zła. Ja bym w Simone nie miał wroga, tylko próbował się zaprzyjaźnić.

-Zrobić z naszej dwójki trójkę. No nie wiem.

-To potraktuj to w kategoriach mnie i Wioli. Dla dobra sprawy trzeba się poświęcić Marek. Spróbujemy się z nim bliżej poznać.

 

Następnego dnia Ula o swoich i Wioli spostrzeżeniach opowiedziała Markowi. Ten ku jej zdziwieniu powiedział jej, że razem z Sebastianem doszli do tego samego wniosku. Dziewczyny też po raz kolejny mogły się przekonać, że ich znajomość z Włochem się coraz bardziej rozwija.

-Chciałbym urządzić małe przyjęcie w przyszły piątek -zagadnął do dziewczyn, kiedy spotkał je w pomieszczeniu socjalnym. — Takie wkupiające się w społeczność firmy. Oprócz was i Pauliny z Aleksem nie znam nikogo.  Z nimi raczej nie mam dobrych kontaktów. Więcej już z wami.

-A gdzie miałoby się odbyć? U ciebie? -pytała Ula.

-U mnie w mieszkaniu dużo osób się nie zmieści. Myślałem o bufecie i sali pokazowej. Postanowiłem postawić na polskie i włoskie jedzenie. Ja zająłbym się specjałami z Włoch, a w jakbyście były tak miłe coś z kuchni polskiej.

-Czemu nie Simone -odparł Wioletta. — Pichcimy sobie z Ulą i możemy coś ugotować i upiec.

-Dziękuję wam dziewczyny. Odwdzięczę się. Może na kolację dacie się zaprosić do mnie. Lubię gotować, ale dla mnie samego nie chce mi się pichcić. Mogę zrobić spaghetti, pizzę, risotto. Do wyboru dziewczyny.

-Czemu nie. Ja chętnie przyjdę -jako pierwsza zadecydowała Wioletta. 

-To i ja się dołączę -dodała Ula. 

-Przynajmniej przyznał się, że nie ma dobrych relacji z Febo -rzekła Wiola po jego odejściu. 

-Też zauważyłam, że tak powiedział.

 

 Detektyw czasu nie marnował i po kilku dniowej obserwacji Aleksa i Simone miał kilka spostrzeżeń. Pierwsza z nich, że prywatne stosunki między Febo a Simone raczej nie są dobre. Potwierdziło to tylko przypuszczenia Uli, Marka i Sebastiana. Po pracy nawet ze sobą ani razu się nie spotkali, ani nie rozmawiali. Aleks za to spotykał się dwa razy z Arturem Hermanem ekonomistą.

-Ekonomistą -pytał Marek. — Przecież Aleks skończył ekonomię.

-To samo mnie zdziwiło. Herman chyba zajmuje się jego finansami i radzi mu w sprawach firmy.

-Jak w sprawach firmy -zapytał z oburzeniem. —Wynosi sprawy firmy poza firmę. To jest karalne.

-Jak znajdę coś konkretnego dam znać.  Co do Rinaldi wynajmuje mieszkanie od Aleksa. Co więcej, Aleks ma ich cztery. Wygląda na to, że te kredyty właśnie poszły na umeblowanie tych mieszkań. (cz. 10)

-Wiedziałem, że to on. Paulina nie jest tak zdolna. Muszę mu udowodnić wszystko. Tak, aby wyleciał z firmy. Razem z Simone.

-Ten nie wygląda na szkodliwego. Podwozi czasami te pana koleżanki do pracy albo odwozi. Popołudniami głównie w domu siedzi. Idzie tylko na zakupy albo na siłownię na Kaszubską.

- Tak wiem. Przypadkiem się dowiedzieliśmy.  Ja z przyjacielem chodzimy tam również. Może czas, aby się tam spotkać w tym samym czasie i prywatnie pogadać. Później jakieś piwko. Wie pan, kiedy ma pójść kolejny raz.

-Zapisywał się na jutro na osiemnastą.

 

Nie było mnie trochę, ale dwójka dzieci, dom i praca od niedawna już na osiem godzin swoje robi. Dobrze, że instytucja babcia istnieje i pomaga przy wnukach albo coś ugotuje, wypierze. Moja teściowa-mama jest CUDOWNA.