Rozmowa i rozstaniem z Markiem były dla Uli cięższe do przejścia, niż myślała. W Filipince wyczytała, że najlepiej wypłakać się, podrzeć zdjęcie ukochanej osoby albo wyrzucić prezenty od niej lub niego. Najgorsze było to, że zdążyła już swoją przyszłość związać z Markiem. A teraz zastanawiała się, jak ma o nim zapomnieć. Przed zaśnięciem właśnie o tym myślała.
Czas leczy rany. Tak wszyscy mówią i tak mówili nam po śmierci mamy. Teraz są to inne rany. Teraz mam złamane serce i nie wiem jak je posklejać. Mam napisać do Kącika złamanych serc? Wygadanie się komuś podobno pomaga. Albo napisać do Kącika samotnych serc i leczyć klin klinem.
Środa, pomimo nieprzespanej noc, od rana zapowiadała się dla Uli na ładny i udany dzień. Wstała wcześniej i poszła do lasu na grzyby. Miała swoje miejsce i szybko uzbierała koszyk podgrzybków, prawdziwków i kozaków. Później zjadła szybie śniadanie i pojechała z grzybkami do Warszawy. Chciała zabrać również ze sobą Beatkę, ale siostra wolała zostać w domu i obejrzeć Domowe Przedszkole. Na grzyby miała stałych klientów i zawoziła je do jednego ze sklepów. Za zarobione pieniądze natomiast miała zrobić zakupy, bo zaopatrzenie w stolicy było dużo lepsze niż w Rysiowie. Zanim odwiedziła bazarek, poszła zobaczyć mieszkanie. Stojąc przed drzwiami i próbując włożyć klucz do drzwi, czuła jak drży jej ręka. Może i dłużej by tak postała, ale usłyszała, że piętro wyżej ktoś zamyka drzwi i chcąc uniknąć spotkania, szybko przekręciła zamek i weszła do mieszkania, w którym mieszkała dwadzieścia lat temu.
Pierwszym pomieszczeniem był duży funkcjonalny przedpokój z dużą szafą ubraniową, lustrem i drzwiami do odpowiednich pomieszczeń. Na wprost od wejścia, jak zauważyła była sypialnia. Jednak najpierw weszła do przytulnej kuchni.
Obok kuchni mieściła się również łazienka z toaletą a z drugiej strony salon z balkonem. Meble były dębowe i stylowe. Tak jak stojący zegar, fotele, kanapa oraz stół i krzesła. Trzy następne pokoje były mniejsze. Do jednego z nich można było wejść zarówno z pokoju, jak i z holu.
Ciekawa jestem, w którym pokoju spałam -zadawała sobie pytanie. Może tu -dodała, gdy weszła do pokoju z dużym łóżkiem, toaletką, komodą i szafką. Tu pewnie spał Marek z Pauliną, jak tu mieszkali? Bardzo nowoczesna ta sypialni. Całkiem inna niż salon. Jak dla mnie nie ma klimatu. A ten pokoik idealny pokój dla dziecka -dodała, gdy weszła do pokoju przyległego do sypialni z dużą szafą i komodą z szufladami. Pewnie Markowi i Paulinie ten pokój służył za garderobę. Drzwi szerokie między pokojami to tak jakby były dostosowane do wózka inwalidzkiego i pan Kozerskiego. (w cz. 2 pisze, o co chodzi z wózkiem) Zaraz na jednym ze zdjęć, które pokazał mi tato, stało łóżeczko, a przez okno widać było wieżę -analizowała rozkład mieszkania.
W kolejnym pomieszczeniu, do którego weszła, faktycznie widać było przez okno wieżę kościoła. Rozglądała się po nim z ciekawością, bo wyglądał na młodzieżowy. Było tam dużo książek, gazet, płyt, stało biurko oraz tapczan i był typowym pokojem, jaki można było zobaczyć w innych mieszkaniach. Ostatni pokój był bez mebli, ale było w nim pełno innych przedmiotów i sprzętów i jak myślała, służył za rupieciarnię.
Sporo wymieszanych stylów -myslała, gdy opuściła odziedziczone mieszkanie. Od bogatej nowoczesnośći, poprzez przeciętność, przytulność do pięknego antyku.
Tymczasem w Rysiowie u Cieplaków pojawił się listonosz z rachunkiem, gazetą dla Józefa oraz listem dla Uli. List odłożył, bo nie był dla niego, ale Betti postanowiła otworzyć go. Z koperty wypadły cztery zdjęcia, na którym była Ula z Markiem, jak się przytulają i całują oraz list. Wszystko to pokazała ojcu. Ten jednak źle zareagował i upadł w kuchni na podłogę. Beatka, choć była mała, zachowała się bardzo rozsądnie i pobiegła na podwórko po Bartka. Sepleniąc powiedziała mu, że tata upadł i nie chce się podnieść. Ten nawet nie wycierając rąk od smaru, pobiegł do domu Cieplaków. To, co mówiła Betti okazało się prawdą, bo Józef faktycznie leżał bez ruchu na podłodze w kuchni. Telefon mieli Szymczykowie i stamtąd zadzwoniono po pogotowie. Sami również przyszli do Cieplaków. Przyjazd karetki trochę trwał, ale na szczęście stan Józef się nie pogorszył. Musiał jednak być zabrany do szpitala. Zamieszanie w kuchni spowodowało, że Szymczykowa zauważyła zdjęcia.
-Kto to widział, żeby tak publicznie się obściskiwać -oznajmiła z pogardą Bartkowi.
- A pani Maciek to może aniołek jest? He? -zapytał dobitnie.
-Maciek i Marzenka od dawna są parą i nie mają innych na boku.
-Nie to miałem na myśli pani Szymczykowa. Każdy wie,
że Maciek jest miejscowym cwaniaczkiem -mówił bez ceregieli. — Kombinuje jak zarobić, a się nie narobić. Ostatnią koszulę dla zysku by sprzedał.
Ula do domu wracała pełna optymizmu. Liczyła, że z wynajmu pokoi koleżankom ze studiów, będą dodatkowe pieniądze na życie. Sama zimową porą również chciała tam nocować. Wybrała sobie nawet już pokój. To ten, w który spała jako małe dziecko. Kiedy weszła do domu w kuchni, przy stole zastała Jaśka i Bartka.
-Stało się coś? -zapytała, widząc poważne miny. — Gdzie tata? -dodała, pytając o niego, bo siostra często o tej porze lubiła poleżeć.
-Pogotowie go wzięło. Zasłabł -wyjaśnił Jasiek. —Ja byłem w szkole i Bartek wszystko mi opowiedział.
-Jak w szpitalu? -pytała ze zdenerwowaniem. — Znowu dorabiał. Albo tobie pomagał w porządkowaniu szopy -zwróciła się do Bartka.
-Nie tym razem Ula -wyjaśnił Bartek — Nie pozwoliłem mu. Te zdjęcia musiał zobaczyć, bo obok leżały -mówił, pokazując fotografie. — Jest jeszcze list i to musiało pana Józefa zdenerwować -dodał, wyciągając niepewnie z kieszeni małą kartkę. Jest anonimem i groźbą.
-Nie gadaj, tylko pokaż mi go.
Na kartce były tylko cztery zdania.
Ładnie to tak zabawiać się z cudzym narzeczonym? Chyba nie chcesz, aby inni się o tym dowiedzieli? Milczenie kosztuje. Zastanów się i czekaj na dalsze instrukcje.
-Najgorsze jest to ze Szymczykowa widziała te zdjęcia. Już zdążyła skomentować po swojemu. A Maciek w ogóle szybko się stąd zwinął. Listu na szczęście nie widziała. Ja zajrzałem Ula. Nie wiem, o co chodzi, ale ten Marek nie wygląda na takiego, co by oszukiwał.
-Pozory mylą. Nie wiesz o tym -odparła, chowając list.
Najchętniej od razu wróciłaby do Warszawy i powiedziała Markowi, jakim jest podłym człowiekiem. Nie znała jednak jego adresu zamieszkania, tylko jednostkę, w której pracował i numer telefonu do domu. Zadzwonić jednak nie zamierzała, bo wszystko chciała mu powiedzieć prosto w oczy.
Jutro, gdy pojadę do ojca do szpitala, wstąpię do pracy Marka i wszystko mu wygarnie -myślała zawistnie, podgrzewając zupę . Nawet przy kolegach z pracy. Niech wiedzą, jaki jest z niego człowiek. Zakłamany i perfidny. A wydawał się taki szczery, gdy wczoraj rozmawialiśmy. Przestrzegał mnie przed Febo. I uwierzyłam we wszystko.
Wieczorem, kiedy emocje opadły zaczęła jednak inaczej myśleć.
Może to jednak sprawa wyłącznie Febo? Marek mówił, że coś knują. Ostrzegał mnie. Jutro się okaże, jaka jest prawda.
Rano ponownie zmieniła zdanie, bo przypomniało się jej spotkanie z Sebastianem i on mógł zrobić im te zdjęcia. Poza tym, kiedy ponownie oglądała zdjęcia, to zauważyła dziwną minę Marka na jednym ze zdjęć. Jakby zadowoloną i patrzącą w obiektyw aparatu.
Odwiedziny w szpitalu były od dwunastej dlatego pojechała na początek na Powstańców Śląskich, gdzie w tamtejszej jednostce służył Marek. Przed budynkiem byli jacyś strażacy, myli wóz i dlatego poprosiła ich, aby zawołali Marka Dobrzańskiego, jeśli jest w jednostce. Ten pojawił się pięć minut później. Koledzy powiedzieli mu mniej więcej, kto o niego pyta, więc widząc Ulę, zdziwiony nie był. Jedynie cel wizyty był mu nieznany.
-Witaj Ula. Miło cię widzieć -rzekł z uśmiechem.
-To się okaże czy miło -rzekła, wciskając mu zdjęcia i list. — Jesteś żałosny i dwulicowy chamem. Przez ciebie i Febo tato zasłabł i zabrało go pogotowie. Widział list i zdjęcia, zdenerwował się, a choruje na serce.
-Ula nic nie wiem o tym -rzekł, kiedy przeczytał te cztery zdania i obejrzał zdjęcia. — Przysięgam. Febo sami musieli to wymyślić. Bartek mówił o samochodzie, który stał w sobotę blisko twojego domu.
-A może to ten twój przyjaciel? -dalej atakowała.
-Nie Ula. Uwierz mi -mówił błagalnie. — On jest kadrowym w jednej z firm w Warszawie. I naprawdę znamy się ze szkoły. Pojadę dzisiaj wieczorem do Aleksa i wyciągnę z niego prawdę. Nie podaruję im.
- Powiedz im, że jak nie przestaną, zrobię tak jak radzi mi mecenas Moniuszko. Zawiadomię milicję.
-Bardzo słusznie. Inaczej się z nimi nie da. Mogę jakoś pomóc twojemu ojcu. Tato i ja mamy znajomości.
-Nie trzeba -wtrąciła gwałtownie. —Nie potrzebujemy łaski ani współczucia.
-To niełaska. Mój tato choruje na serce i znamy kardiologów.
-Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana dojściami do dobrych lekarzy. Chcę, tylko żeby Febo zostawiło mnie i moją rodzinę w spokoju.
-Rozumiem -odparł, bo i tak dalsza rozmowa nie miała sensu. Ula była zbytnio wzburzona na rozmowę i rozumiał ją w pełni. —Dzisiaj wszystko załatwię. Słowo strażaka.
-Liczę na to. Muszę iść do ojca -dodała, chcąc skończyć rozmowę, ale Marek chwycił ją za rękę i zatrzymując jeszzce przez chwilę.
-Z Pauliną nic mnie już nie łączy -rzekł szybko. — Od paru dni myślałem o rozstaniu z nią, a przedwczoraj postanowiłem, że się z nią definitywnie rozstanę. Teraz jest w Mediolanie, ale jak wróci, wszystko jej powiem. Chciałem, żebyś to wiedziała. Tak jak ty mam dość ich zachowania. Moi rodzice podobnie myślą i mają również na nich sposób. Oboje nie mogą pojąć, dlaczego są taki chciwi.
-Muszę iść -odparła, nie komentując w żaden sposób, tego co usłyszała.
To, że nic nie powiedziała, nie oznaczało, że nie myślała o słowach Marka i czy jest to prawdą. Słowa Marka tkwiły jej z drodze do szpitala i na zakupach. Przed pójściem do ojca do szpitala postanowiła bowiem pójść do sklepu i kupić dla niego jabłka, sok i gazetę. Ojciec, gdy weszła na oddział, siedział na korytarzu i rozmawiał z innym pacjentem. Jednak kiedy zobaczył córkę, to od razu do niej podszedł i poszli na salę chorych. Tam Ula rozpakowała to, co przyniosła i spytała o to, co najważniejsze.
-Co mówił lekarz?
-Choroba wieńcowa.
-Tato to wiem. Od dawna się na to leczysz.
-Robili mi takie badanie na szyi. Lekarz mówił coś o początkach zwężeniu tętnicy szyjnej i udrożnieniu jej. Mam mieć zabieg udrożnienia żył. Lekarz mówił, jak się fachowo nazywa, ale to taka trudna nazwa córciu.
- Kiedy?
-Jak kolejka moja przyjdzie. Z rok muszę poczekać. A co w domu? Co to za list i zdjęcia?
-To zemsta rodzeństwa Febo. I nie myśl o tym. Nie możesz się denerwować.
-Jak mam się nie denerwować, jak chodzi o ciebie -mówił dokładnie takim głosem. — Szymczykowa już swoje powiedziała.
-Tato -zaczęła, szykując się na poważną rozmowę z ojcem. — Szymczykowa z Maćkiem byli plotkarzami, są, będą i można się przyzwyczaić. Już nie jedną plotkę rozdmuchali. Nie możesz się tym przejmować.
-A ten Marek. Jak mógł cię oszukiwać? -mówił z wyrzutami. — Wyglądał na porządnego. Ma czy nie ma w końcu narzeczoną.
-Już nie -odparła dla uspokojenia ojca. — Nie mówmy o tym. Nie ma sensu.
-A jak mieszkanie? Bardzo ładne? Pamiętam, że pan Kozerski i twoja mama dbali o nie.
-Bardzo ładne. Najładniejszy jest salon. Są stare meble i jest tam klimat tato -mówiła wspominając najładniejsze wnętrze.
Marek tymczasem postanowił, że nie tylko spotka się z Aleksem, ale spakuje rzeczy Pauliny i zawiezie je do jego domu. Z Pauliną i tak chciał się rozstać i nie było powodu, aby przedłużać ich związek. Dlatego zwolnił się prędzej z pracy, pojechał do domu i w dwie walizki spakował ubrania Pauliny.
Febo jak widać nie zamierzają odpuścić. Obawiam się, że to rozstanie z Markiem jeszcze bardziej rozsierdzi już i tak wściekłą Paulinę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
Julita
Mieszkanie jak widać, jest ładne i jest o co walczyć, zwłaszcza że są zachłanni. O Paulinie w kolejnej części. Najpierw jednak inne sprawy ujrzą światło dzienne.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.
No to się Paulinka zdziwi po powrocie z Mediolanu. Mam nadzieję, że Ula z Markiem dojdzie do porozumienia i razem poradzą sobie z Febo. Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńMogę zdradzić, że dla obojga Febo będzie to zaskoczeniem. Marek i Paula przecież mieli być razem na zawsze.
UsuńPozdrawiam milutko.
Febo kręcą bat sami na siebie. Przecież mecenas ostrzegał ich i mówił, co im grozi, jeśli będą szykanować Ulę. Najwyraźniej nie wzięli sobie tych ostrzeżeń do serca. Ula nie powinna zwlekać i złożyć stosowne pismo na policji dotyczące nękania. Być może, gdyby zaniosła te zdjęcia i list, udałoby się zidentyfikować odciski palców któregoś z Febo? Odniosłam wrażenie, że właściwie całą winę za sytuację z ojcem zrzuciła na Marka. Za szybko wyciąga wnioski i za szybko ocenia. Nie przyjdzie jej do głowy, że może nie mieć racji, a jak przyjdzie opamiętanie, może tego żałować. Na razie priorytetem jest ojciec i jego powrót do zdrowia, a jeśli tak się stanie, Ula zacznie logicznie myśleć i analizować fakty, przynajmniej taką mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Febo już nie długo przekonają się, że ich intrygi odbiją się na nich samych. Taki zbieg okoliczność nastąpi, a Ula z Markiem postanowią to wykorzystać. Ula i Marek w białych rękawiczkach ich załatwią.
UsuńPozdrawiam milutko.
Febo chyba przed niczym się nie cofnie, aby zatruć i pogrążyć życie Uli. Zdjęcia i list doprowadziły do tego, że Józef dostał się do szpitala. Ula niepotrzebnie nakręciła się jeśli chodzi o Marka. Obwinia go o zasłabnięcie ojca. Gdy dotarła do pracy Dobrzańskiego to może dało jej coś do myślenia, że Marek nic z tym wspólnego nie miał. Jak widać był tak samo zaskoczony jak Cieplak gdy to wszystko zobaczył. Gdy Ula odwiedziła ojca i dowiedziała się ile czasu będzie czekać na operację, to być może skorzysta z propozycji Marka jeśli chodzi o innych lekarzy kardiologicznych. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się rozmowa Marka z rodzeństwem Febo. Gdy Dobrzański wyzna Paulinie, że między nimi to już koniec ta chyba wpadnie w szał. I każdy będzie miał za swoje chcieli zniszczyć Ulę, a zniszczą się sami. Mieszkanie, które dostała w spadku Ula jest naprawdę fantastycznie i będzie się jej tam przyjemnie mieszkać, kto wie może i z Markiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ula była w nerwach w pierwszej chwili. Później trochę ochłonęła, ale niestety znowu się nakręciła. Mogę zdradzić, że już nie będzie się nakręcać i przypadek sprawi, że będzie wiedziała, że Marek nie ma z tym nic wspólnego. Co więcej, już nie będzie między nimi jakichś niedomówień.
UsuńO odejściu Marka od Pauliny już w kolejnej części. Będzie się działo.
Pozdrawiam milutko.