poniedziałek, 31 stycznia 2022

Decyzje 4/5

 

 Tydzień temu nic nie było, bo jak pisałam, trafiłam do szpitala. Ta część miała być też ostatnia, ale miałam sporo czasu, aby zmienić nieco treść i wpadłam na pomysł, aby pognębić rodzeństwo Febo.

 

Marek z podjętych decyzji zamierzał wywiązać się jak najszybciej. Dlatego po powrocie znad Wisły zadzwonił do Pauliny przebywającej w Mediolanie. Rozmowa na temat odwołania ślubu jednak na telefon nie była i dlatego wypytał, tylko o to kiedy wraca i co porabia. Tak jak się spodziewał, nie wspomniała nic o kłopotach, ani o tym, że Aleks przyleciał do niej. Poinformowała go za to, że babcia nie czuje się dobrze i dlatego wraca dopiero w piątek, a nie nazajutrz. Po pracy natomiast pojechał do rodziców.

Wizyty u nich obawiał się, bo miał powiedzieć o złej kondycji firmy i o odwołaniu ślubu. Tymczasem to oni niego zaskoczyli swoimi decyzjami i wiadomościami.

-Marek czy ty kochasz Paulinkę -zapytała Helena bez ogródek, kiedy przyniosła kawę dla Marka i herbatę dla męża.

-Skąd takie pytanie? -zapytał, patrząc podejrzliwie na rodzicielkę.

-Bo nie obeszło cię, to co stało się w Mediolanie -odparła zgodnie z tym co zauważyła z mężem.

-Nie kocham i nie zamierzam się z nią żenić -rzekł równie szczerze.

-Tego się właśnie obawialiśmy -odparła Helena.

-Od dawna jest między nami źle -zaczął tłumaczyć się gorączkowo. — Oskarża o ciągłe zdrady, kazała Wioli mnie szpiegować, knuje z Aleksem.  Najchętniej powiedziałby również rodzicom, że jest już ktoś inny, ale wolał poczekać, aż sprawa z Pauliną ucichnie. — I nie przekonacie mnie do zmiany zdania -dodał tylko na koniec.  

-Nie zamierzamy synu. Chcieliśmy tylko wiedzieć -odparł ojciec. 

-Zaskoczyliście mnie. Myślałem, że gorzej to przyjmiecie.

-Nie jesteśmy jeszcze takimi zgredami Marek -odparła życzliwie matka. — Wy rozmawiajcie sobie o firmie, a ja pójdę pomóc przy kolacji pani Zosi.

-Nie tylko o Paulinie chciałem rozmawiać, ale i o firmie -rzekł ojciec po odejściu żony. — Zadzwonił do mnie Ignacy (jego kolega z Mediolanu, który powiedział mu o Paulinie) z nowymi informacjami. Aleks tak od dwóch lat ma wiele wspólnego z Scacchi. Tak przynajmniej twierdzi jego zięć Sergio, który pracuje w ich firmie, zajmuje się eksportem i nazwisko Febo przewija się przez domumentację. Tak mniej więcej w tym samym czasie Marek nasza firma zaczęła mieć mniejsze zyski, niż w innych latach. Myślałem wtedy, że wszędzie tak jest, ale jak teraz myślę, o tym to może być inna przyczyna. Mama w tamtym czasie ciągle sforsowała mnie, że za dużo pracuję, odbija się to na moim zdrowiu i dlatego finansami zajmował się głównie Aleks, jako dyrektor finansowy.

-Myślisz, że firmę okradał? -zapytał, kiedy ojciec przerwał, aby napić się herbaty.

-To właśnie musimy sprawdzić. Ty i pani Cieplak. Adama bym nie angażował, bo był prawą ręką Aleksa. 

-Zajmiemy się tym tato -zapewnił.  — W sumie ja w sprawie firmy również tu przyszedłem -mówił, nabierając nieco odwagi, po tym, że Aleks nie jest w oczach ojca bez skazy. — Trudno mi o tym mówić, ale powinieneś wiedzieć, zanim zbierze się zarząd. Firma nie jest w najlepszej kondycji. Odszkodowanie za materiały było większe i nie wypracowaliśmy tyle zysków, co założyliśmy -kontynuował, gdy ojciec nic nie mówił. — Nie chciałem wyjść na takiego, który sobie nie radzi i dlatego razem z Ulą wpadliśmy na pomysł kredytu. Ula miała zarejestrowaną firmę i ja jako prezes podżyrowałem kredyt, który mi dała. Za miesiąc musimy zacząć spłacać.

-Ile tego kredytu Marek? -zapytał wyraźnie rozczarowany.

-Ponad milion, a za miesiąc na konto PRO -es muszę wpłacić trzysta tysięcy. 


 

Przez resztę wieczoru opowiadał ojcu o działalności firmy PRO -es. Kiedy skończył złość ojca była już zdecydowanie mniejsza, bo razem z Ulą znaleźli sposób na sprzedaż starych kolekcji i zyski z tego choć nieduże, ale były.

 

Następnego dnia Ula nie zdążyła jeszcze dojść do swojego biura, kiedy natknęła się na Wiolettę. Kubasińska stała przy windzie i rozmawiała, z kimś przez telefon. 

-Dasz wiary, że nie należy mi się ulga za zakup staników, bo spóźniam się z zapłatą -rzekła do Uli, kiedy skończyła rozmawiać i weszły do windy. — Od dwóch lat kupuję tam staniki.

-Wiola nie warto nerwów sobie psuć z powodu stanika.

-Należy mi się ta ulga, jak psu miska kości -mówiła swoje.  — Nazwyają się Scacchi i myślą, że wszystko im wolno. Ile to my się znamy Ulka? -zapytała, zmieniając nagle temat.

-Parę ładnych miesięcy. Dlaczego pytasz?

-Właśnie Ula.  Parę miesięcy, czyli znamy się jak łyse owce i wyleję ci tę kawę na ławę -mówiła, ściszając głos i konspiracyjnie, choć w windzie byli sami.  — Chodzi o Marka. Zaufaj mi. Nie chcę, żebyś cierpiała przez niego jak Aśka i Lidka. On umie pięknie mówić, ale i umie kombinować. Uważaj, jak Marek będzie chciał dać ci błyskotki albo czekoladki. On nie gra czystymi kartami. On będzie miał cel, żeby coś osiągnąć. Bo widzisz…

-Dziękuję Wiola, że mnie uprzedziłaś -wtrąciła, nie dając dokończyć Wioli.  — Nie dam się Markowi zmanipulować -dodała, gdy wychodziły z windy.

Do swojego biura szła poirytowana rozmową z Wiolą i decyzją, że musi jak najszybciej  porozmawiać z Markiem i powiedzieć mu o rozmowie z Wiolettą.  Kwadrans później z teczką z dokumentami poszła do niego.

-Nie musimy się spieszyć z raportem Ula -rzekł jej od drzwi. —Rozmawiałem wczoraj z Paulą i wraca dopiero w piątek. Tak więc  zarząd najprawdopodobniej dopiero po niedzieli.  Chyba że Aleks będzie chciał zwołać prędzej.

-Stało się coś, że nie przylatuje? -zapytała automatycznie, bo ciągle myślała o rozmowie z Wiolą.  

-Coś z jej babcią -odparł tym samym kłamstwem, które wcisnęła mu Paulina. — Aleks również poleciał do Mediolanu. Mamy Febo z głowy i możemy na spokojnie wszystko ustalić i napisać.

-Mamy za to inny problem Marek. Miałam dziwną rozmowę z Wiolą. Ona mówiła tak, jakby wiedziała o tym liście od Sebastiana.

- Coś ci pokażę Ula -rzekł, sięgając do szuflady. — Wiolka znalazła go w śmietniku i postanowiła zarobić. Wysłała mi anonim z żądaniem dziesięciu tysięcy. W sobotę, kiedy byliśmy tutaj, znalazłem w jej szufladzie powycinaną gazetę i sam lisy Seby.

-Zapłaciłeś jej? -zapytała, oglądając dowody winy Wioli.

-Skąd. Nie zamierzam dawać jej grosza.

-Ale to oznacza, że może wszystko Paulinie powiedzieć.  

-Spokojnie Ula. Wytłumaczyłem jej, że szantaż jest karalny.  Będzie milczeć.

- Oby Marek. Afera nie jest nam potrzebna przed zarządem.

-Afera będzie na zarządzie Ula -mówił z dziwnym ożywieniem. — Rozmawiałem wczoraj z rodzicami i jeśli okaże się prawdą, to co ojciec odkrył, będziemy mieć Aleksa z głowy. Tato powiedział mi, że Aleks część firmowych pieniędzy prawdopodobnie przelewał na konto znajomych we Włoszech bądź swoje konto. Przyjdzie dzisiaj i razem we trójkę przyjrzymy się sprawie. Ja powiedziałem mu o obecnym kryzysie i kredycie.

-I jak zareagował?

-Myślałem, że będzie gorzej. Sprawa Aleksa mnie nieco uratowała, to że miałem odwagę się przyznać oraz że PRO-es przynosi zyski. Musimy teraz zabrać się za Aleksa i sprawdzić jego powiązania z rodziną Scacchi Ula. 


 

-Scacchi? - powtórzyła. Słyszałam, jak Wiola rozmawiałam na ten temat, z kimś przez telefon. Ma jakieś problemy ze zniżką na zakup bielizny. Dzwoniła przy mnie do ich sklepu.Chyba internetowego.

-To od tego zaczniemy Ula -odparł, zabierając laptopa z biurka. Siadaj -dodał i wskazał Uli miejsce na kanapie. Sam usiadł obok. —Scacchi bielizna -wpisał w wyszukiwarkę. Chwilę później wyświetliły się im wyniki. —No proszę.  Mają sklepy w Polsce, ale o tym nie wiedziałem.  

-Po dwa w Poznaniu i Wrocławiu i jeden w Łodzi. Dziwne, że tu w Warszawie nie ma Marek.

-Dokładnie -odparł Marek. — Scacchi Alex butik z ekskluzywną bielizną Łódź.  Scacchi Paola butik z ekskluzywną bielizną Poznań.  Podobnie było z trzema innymi butikami noszące nazwę Agnes, Sofia, Francesco.  — Babcia Pauliny i Aleksa ma na imię Sofia. Przypadek to nie jest, że wszystkie sklepy są od imion zacnej rodziny Febo. A sklepów nie ma w Warszawie, aby się nikt o nich nie dowiedział -stwierdził wymownie.

- Wszystkie w galeriach Marek. Sprawdźmy kiedy pierwszy powstał.

To również udało się im ustalić i okazało się, że pierwszy otwarto dwa lata temu, a kolejne powstawały co trzy -cztery miesiące. Pierwsze sukcesy dodały im zapału do tego, aby poprzeglądać rachunki i przelewów firmy z ostatnich dwóch lat. Zajęło im to prawie cały dzień, ale opłacało się jednak ślęczeć nad dokumentami, bo okazało się, że nie wszystkie faktury są jasne.

-On chyba za firmowe pieniądze otwierał butiki i sprowadzał towary -wywnioskował Marek. Musimy dokładnie wszystko sprawdzić.

-Patrzyłam na ceny w butikach i najtańszy komplet bielizny kosztuje pięćset złotych. Markowe piżama dla dziecka ponad sto, a zwykłe skarpetki dwadzieścia złotych.

-Aleks obławiał się kosztem firmy.

 Do pomocy przyszedł również Krzysztof i we trójkę przedyskutowali również obecny stan finansowy firmy.  Ku ich zdziwieniu większy wpływ na kryzys miał Aleks. Marek przy okazji opowiedział ojcu o wszystkich przekrętach Aleksa. Od kradzieży prezentacji przed rokiem do tej ostatniej, kiedy próbował przekupić Wiolettę.  

Pracę skończyli przed piętnastą i wtedy dopiero Marek mógł porozmawiać z Ulą na tematy prywatne. Byli akurat w biurze Uli bez okien na korytarz i mogli pozwolić sobie na nieco bliższy kontakt, niż gdy byli u Marka w gabinecie, gdzie okna również na korytarz wychodziły.

-Co byś powiedziała na kino dziś po pracy? -zapytał, obejmując w pasie. — Jestem winny ci seans.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Lepiej nie rzucać się ludziom w oczy. Wiola jeszcze zacznie sobie coś dopowiadać. Możemy pójść tak zwyczajnie do parku i na zapiekanki. Zawsze mamy wytłumaczenie, że o pracy gadamy.

-Niech będą zapiekanki Ula. Ale nie chcę długo ukrywać naszego związku. Mam przecież udowodnić ci, że naprawdę kocham cię i mi zależy.

-Pamiętam, że mówiłeś. Wyjście na zapiekanki, to nie wyklucza.

Wyjście na zapiekanki i do parku od dawna im wychodziło i tym razem było podobnie. Po parku był jeszcze czas na pójście do galerii handlowe. Marek musiał pójść odebrać okulary od optyka dla ojca a Ula, korzystając z okazji chciała kupić dla Betti na dzień dziecka duży drewniany domek dla lalek, który wymagał przewiezienia go samochodem. Wizyta u optyka natomiast zakończyła się tym, że i Ula skusiła się na nowe okulary. Przed podwiezieniem jej do Rysiowa Marek pojechał jeszcze do rodziców zawieść ojcu okulary. Kiedy wrócił, miał propozycję dla Uli.

-Tato dał mi dwa zaproszenia na otwarcie nowego kortu tenisowego pana Terleckiego na jutro. Pójdziesz ze mną?

-Nie wiem czy to dobry pomysł i czy pan Terlecki akurat mnie chciałby widzieć -odparła, akcentując słowo akurat. — Nie bardzo za sobą przepadamy. Nie mam się nawet w co ubrać.

-W końcu mówisz jak kobieta -rzucił z ripostą i uśmiechem. — Jutro coś z magazynu weźmiesz albo kupimy. A o pana Dariusza się nie martw. Długo tam nie zabawimy. Z godzinę. Wypadałoby się pokazać, skoro współpracujemy.


wtorek, 18 stycznia 2022

Decyzje 3/5

W niedzielę wycięli mi wyrostek i jestem jeszcze w szpitalu. Dlatego kolejna część po niedzieli. Część jest napisana, ale nie koniec. 

 

W poniedziałek wcześnie rano Wioletta przyszła do parku. Na widok świeżej rozgrzebanej ziemi przy śmietniku uśmiechnęła się. Uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił, kiedy zobaczyła przez foliowy woreczek banknot stu złotowy. Jej szczęście nie trwało długo, bo okazało się, że to ksero, a dalej były pocięte papierki. Na jednym był krótki liścik.

Wiola nie baw się w szantaż. Wiem, że to ty. Na to jest paragraf. Jak przyjdziesz do pracy, do mnie przyjdź. Wytłumaczę ci pewne sprawy.  Marek.

Przez cały weekend Marek zastanawiał się jak rozwiązać sprawę Wioli i zarządu. Myślał nawet, o tym, aby wtajemniczyć Sebastiana w to, co znalazł, ale doszedł do wniosku, że lepiej będzie, jak zachowa to dla siebie. Powziął tylko decyzję, że porozmawia z Ulą na temat zarządu i raportu.

-Pamiętasz, jaki byłem, gdy się poznaliśmy Ula?  -zapytał, kiedy spotkali się w poniedziałek rano w biurze Marka.  — Tylko szczerze.

-Lubiłeś zabawę, nie przemęczałeś się pracą, kłamałeś -odparła, siadając na sofie.

-Dokładnie tak było -przytaknął, siadając obok Uli. — Teraz koniec z tym.

-To znaczy?

-To znaczy, że musimy wszystko odkręcić -wyjaśnił. — Miałaś rację z raportem. Nie ma, co oszukiwać zarządu. Kłamstwa prowadzą do kolejnych kłamstw. Powiemy całą prawdę.

-To mnie zaskoczyłeś.

-Sam siebie zaskoczyłem.

-Ale, dlaczego tak nagle?

-Czasami wystarczy jedno wydarzenie, aby zmienić poglądy. Takim wydarzeniem było spotkanie przed paroma miesiącami pewnej uczciwej i pracowitej dziewczyny.

-Miłe, co mówisz, ale tak na poważnie Marek. Mnie poznałeś dawno temu.

-Po prostu miałaś rację. Nie ma sensu okłamywać zarządu, że firma ma się dobrze. Kłamstwa ojciec tym bardziej by mi nie wybaczył. Lepiej zniesie to, że źle zarządzałem firmą. A to, że miałem odwagę się przyznać, może okazać się dobrym posunięciem. Ojciec chwali sobie prawdę. 

-Sporo stracisz. Pozbawią cię stanowiska, a Aleks zniszczy -argumentowała sensownie Ula.

-Ula najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa i krętactw. Sama tak mówiłaś całkiem niedawno.

-Bo tak jest, tylko boję się, co będzie z firmą -odparła wymownie. — Z ludźmi tu pracującymi. Jeśli Aleks zacznie rządy, pozwalnia niektórych pracowników.  Dokładnie to wszystkich tych, którzy tobie są przychylni. A większość jest.

-Rozmawiałaś z Sebastianem? -zapytał podejrzliwie. — Mówisz jak on.

-Nie, ale trudno nie przewidzieć, co zrobi Aleks. Marek to, co chcesz zrobić to zły pomysł. Lepiej będzie, jak będziemy trzymać się twojego pierwotnego planu. Dokończę pisać fałszywy raport i przedstawię na zarządzie. Zerwanie z Paulin, To kolejny zły pomysł -dodała ku zaskoczeniu Marka i swojego bólu.

- Ula poważnie nie mówisz -odparł po chwili.

-Marek pomyśl, co się stanie.  Paulina zniszczy ciebie i mnie. Nie chcę, żeby coś ci się stało. Nawet nie masz pojęcia, na co się porywasz, zrywając z Pauliną. Rodzicom również się narazisz.

-Niedawno powiedziałaś, że mnie kochasz.

-Jeśli się kogoś kocha, można dla tego kogoś zrobić wszystko. Nawet odejść, usunąć się z jego życia.  I dlaczego w ogóle chcesz odwołać ślub? Dla mnie? Ty nawet nie powiedziałeś, że mnie kochasz. Nawet jak byliśmy w łóżku. Może nie warto odwoływać ślubu, skoro nie kochasz ani mnie, ani Pauliny. Niby całujesz, ale nie wiem, czy naprawdę całujesz. — Wiola przyszła, więc już pójdę -dodała, kiedy Marek przez chwilę nic jej nie odpowiedział.   


 

-Marek i Ula -rzekła z uśmiechem i zamykając szufladę, w której szukała listu od Seby z zaleceniami i gazet, ale żadnej z tych rzeczy nie było.   

-Wiola do mnie -odparł, pokazując drzwi swojego gabinetu. —Byłaś już w parku? -zapytał, kiedy zamknęła za sobą drzwi.

-Nie rozumiem.

-Nie udawaj. W sobotę byłem w firmie i znalazłem w twoim biurku to wszystko -rzekł, wyciągając ze swojego biurka powycinaną gazetę i list Seby. — To ty wysłałaś mi list z żądaniem 10 tysięcy za milczenie.  Nie powinienem nawet wysłuchiwać twoich wyjaśnień tylko od razu zadzwonić na policję. To, co chciałaś zrobić, jest skandaliczne i karalne. Kiedy nabierzesz w końcu rozumu?

-A Ulka? Co z nią? Zabawiasz się nią -mówiła oskarżająco. — To, kto jest tu gorszy?  Ja czy ty?

-Myślisz, że postąpiłbym tak z Ulą?

-To po co był ten list? Czekoladki na przeprosiny biżuteria na podziękowanie, a książka z wierszami na samotne wieczory.

-Głupi pomysły Seby po tym, gdy Ula chciała odejść po Bożym Narodzeniem -odparł, ciesząc się, że Wiola pamięć ma krótką i sporo przekręciła z tego, co było napisane.  — Już raz coś sobie wyimaginowałaś. Całkiem niedawno. Wtedy, gdy oskarżyłaś mnie, że z Anią wyjechałem. I jak myślisz, co zrobi Paulina, jak powiesz jej o moim mniemanym romansie z Ulą? -zapytał i odpowiedział jej od razu. — To na tobie wyładuje swoją złość. Nie pierwszy raz zresztą. Naskoczy na ciebie. Naubliża od idiotek, nieudaczników, że nie nadajesz się do niczego. Tak jak poprzednim razem, gdy okazało się, że jednak nie z Anią wyjechałem. Z Aleksem już masz na pieńku.

-Na pewno Uli nie chcesz w żaden sposób wykorzystać? - zapytała, analizując słowa Marka. Szybko też doszła do wniosku, że Marek ma rację. Paula nigdy dobrego słowa jej nie powiedziała, a Aleks tylko wykorzystywał. Inaczej było z Ulą, bo ona nie wyśmiewała jej i traktowała znacznie lepiej niż Febo. Podjęła również decyzję, że porozmawia z Ulą jak kobieta z kobietą.

-Nie mógłbym. Łączy nas nie tylko wibor i libor, ale  jedna dusza podzielona na dwa ciała. Albo jak to woli dwie dusze w jednym ciele, bo myślimy i czujemy podobnie.  To i to pasuje.

-To znaczy, co? -zapytała, bo nie nadążała za myślami Marka.

Dalej nic jej nie wyjaśniał, bo w drzwiach sekretariatu  nieoczekiwanie pojawili się jego rodzice i zaprosił ich do siebie.

-Możemy porozmawiać Marek -zapytał Krzysztof.

- Stało się coś? Coś z twoim sercem tato? -zapytał zaniepokojony nagłą wizytą.

-Przyszliśmy w innej sprawie -odparł uspokajająco Krzysztof.

-Kiedy ostatnio rozmawiałeś z Paulinką? -pytała Helena, kiedy zamknął drzwi, a rodzice usiedli.

-A, co? Znowu na coś się skarżyła -odparł z sarkazmem.

-Nie. Czyli nic nie wiesz?

-O, czym nie wiem tato?

-Dowiedzieliśmy się, że wieczorem w piątek była z koleżankami w Wenecji i zrobiła awanturę w jednym z hoteli -wyjaśniał ojciec. — Ignacy Kobyliński ten mój znajomy ma dzisiaj urodziny i zadzwoniłem do niego z życzeniami, trochę rozmawialiśmy i powiedział mi.  We trzy trafiły do aresztu. Ona Kamila Scacchi i jeszcze jedna. Zięć Ignacego jest informatykiem w firmie Scacchi i stąd wie. Najpierw rzuciły butelkę po szampanie na przechodnia, a później awanturowały się z personelem hotelu i z policją. Aleks prawdopodobnie poleciał do niej. Dzwoniliśmy do niego i chcieliśmy umówić się na obiad, ale telefonu nie odebrał. Ani nie oddzwonił. Byliśmy u niego w domu i wszystko było pozamykane. Jeden z sąsiadów powiedział, że rano w sobotę widział go, jak z walizką wsiadał do taksówki.

-Na pewno pojechał do niej. Nie mówcie nic im, że wiemy. Zobaczymy czy powiedzą nam sami prawdę.

-Jak mogła Paulinka tak się zachować -odezwała się ponownie Helena. — Zawsze zachowywała się nieskazitelnie.

-Masz o niej za wysokie mniemani. Nie wiem, jakie jest prawo we Włoszech, ale dwa lata temu pierwszy raz je złamała. Miała starcie z Klaudią i Klaudia wyszła z tego gorzej. Poddała się obdukcji i Paulina musiała zapłacić jej odszkodowanie za utratę kilku pokazów i zdjęć do katalogu.

-Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy Marek -pytał ojciec.

-Bo prosiła mnie o to. Spróbuję później zadzwonić do Pauliny. Zobaczymy, co mi powie.

 


Po pożegnaniu z rodzicami od razu skierował się do biura Uli.  Chociaż sam jeszcze nie wiedział, co tak naprawdę czuje do Uli, to chciał jak najszybciej  porozmawiać z nią o uczuciach. Czuł jednak, że to miłość.   Kiedy przyszedł do jej biura, Dorota powiedziała mu, że gdzieś wyszła, aby pomyśleć. Ulę znał wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, gdzie może być. W parku jej nie było i dlatego poszedł od nad Wisłę.

-Tak myślałem, że cię tu znajdę Ula -rzekł, cicho. — Musimy dokończyć naszą rozmowę, a to jest odpowiednie miejsce.

-Najpierw raport Marek. Musimy pójść na kompromis. Skoro już chcesz powiedzieć prawdę o kondycji firmy, to powiemy tylko o kredycie i PRO -es. Nie ma sensu wspominać, że dałeś mi weksle. Jestem tak samo winna, jak ty, że firma jest w kiepskiej kondycji. Mniej ci się oberwie od ojca i Aleksa. Na jakieś dociskające pytania, dlaczego zapożyczyłam się, powiem, że dałeś mi pracę, ja dzięki niej mogłam stworzyć PRO-es i zatrudnić Maćka i że ufamy sobie, co do spłat. Ewentualnie, że napisałeś oświadczenie, że długi PRO -es są długami również F&D i twoimi.

-Ok Ula. Teraz o nas.

-Nas nie powinno być -wtrąciła szybko.

-Ale jesteśmy i tu się wszystko zaczęło -odparł, patrząc w oczy. — Gdyby to miejsce nie było ważne dla ciebie, nie przyszłabyś tu.  Tu nad Wisłą po raz pierwszy całowałem cię naprawdę –dodał z uczuciem. — Wiem, że okrutne co teraz ci mówię, bo oznacza, że prędzej nie byłem uczciwy.

-To o to chodziło w tym  liścik napisany przez Sebastiana.

-Widziałaś jednak -rzekł z wyraźnym bólem. — Przepraszam. Dałem namówić się Sebastianowi na bardzo głupi plan. Chodziło właśnie o weksle. Bał się, że mnie oszukasz i że lepiej będzie, jak zajmę się tobą, coś tam obiecam. Na swoje wybielenie mogę jedynie powiedzieć, że nasze rozmowy były jak najbardziej prawdziwe. I to, że w twoim towarzystwie czułem się cudownie.

-Ale to nie zmienia, że było, to żałosne delikatnie mówiąc. I nie wiem, co bardziej boli i było okrutniejsze -mówił powstrzymując łzy.  — To czy mi nie ufałeś, czy dałeś namówić się Sebastianowi.

-Będę żałować tego i wstydzić się do końca moich dni Ula -odparł z bólem na jej ból — I prosić o wybaczenie. Kiedyś gotowa byłaś czekać na mnie bardzo długo. Teraz ja jestem gotowy czekać na ciebie. Na jakąś decyzję. Ja już podjąłem ją jakiś czas temu. Na pewno nie ożenię się z Pauliną.  Nie kocham jej. To przy tobie czuję się szczęśliwy. Kocham cię Ula.

-Skąd mam wiedzieć, że to prawda? -zapytała dosadnie. — Może wymusiłam na tobie wyznanie. 

-Wiem, że tak to wygląda, ale udowodnię ci, że jest inaczej. Daj mi tylko szansę Ula.

 

Jego rodzice w tym czasie również prowadzili rozmowę, która mocno zaskoczyłaby go.

-Widziałeś, jak Marek zareagował na wieści o Paulinie -zapytała Helena męża. —  Spłynęło to po nim jak po wodzie. Później zadzwonię. Tylko tyle powiedział. Nie rozmawiali w ostatnich dniach i mówił to tak spokojnie. A Paulina powinna do Marka zadzwonić, a nie do Aleksa. 

-To, dlatego że z Aleksem jest bardziej związana.

-Właśnie Krzysiu. Aleks jest na pierwszym miejscu zawsze. Marek wiele razy o tym wspominał. Ona również cały czas chodzi i skarży się na Marka.

-A Marek, nie ukrywajmy tego, zdradza Paulinę.

-O inne kobiety ma największe pretensje.

- Myślisz, że ich ślub to nie jest dobry pomysł -zapytał wprost Krzysztof.

-Nie wiem. Są od siedmiu lat i gdyby im zależało już dawno mogliby być po ślubie i mieć dzieci. Przynajmniej ja tak to odbieram. Trzeba porozmawiać poważnie z Markiem i spytać go czy kocha Paulinę.

-To dobra decyzja Helenko. Tylko nie naciskaj na niego.  Sam musi podjąć decyzję.

-Tym razem nie będę ani naciskać, ani decydować. To będzie jego decyzja.