czwartek, 23 lipca 2015

Historia pewnej znajomości.Część 7- 9

Część 7

Od czasu ich urodzin i obietnicy wybicia sobie Uli z głowy minęły już niemal dwa tygodnie.  Teraz siedział naprzeciwko ojca i wysłuchiwał jego monologu na temat wyjazdu i targów. Myślami jednak nie był z ojcem. Wrócił do wydarzeń ostatnich dni. Może i chciałem całować się z Ulą, ale nie planowałem tego- usprawiedliwiał się w myślach. Samo tak jakoś wyszło tak, jakby zadziałały jakieś niewidzialne siły. Trudno było nam tego uniknąć skoro spędzamy ze sobą wiele godzin. 

Bez wątpienia ostatnie dni były dla nich wyjątkowe tylko, że każde z nich odbierało to trochę inaczej. Ula uważała, to za rodzaj przeznaczenia, szczęśliwego zrządzenia losu, które jest nieodłącznym składnikiem życia każdego człowieka. Marek natomiast uważał, że było to niefortunne aczkolwiek miłe zrządzenie losu.

Parę dni temu zawiózł ją do szpitala. Lekarz zadzwonił nieoczekiwanie do niej z wiadomością, aby przyjechała podpisać zgodę na operację. Nie pytała o szczegóły, bo nie było na to czasu. Jadąc tam bała się, że wystąpiły jakieś komplikacje. Beatka już wczoraj mówiła jej, że boli ją w prawy boku. Ortopeda, jednak nic niepokojącego nie stwierdził i zapewnił, że zaczną rehabilitację planowo, czyli za parę dni. Na miejscu okazało się jednak, że Betti ma zapalenie wyrostka robaczkowego i musi być operowana. Marek widząc jej smutek i zaniepokojenie przytulił pocieszał, że usunięcie wyrostka to prosty zabieg i pocałował. Najpierw przyjacielsko w czoło, ale trzymając w dłoniach jej twarz i patrząc w oczy skończył na ustach. Palmiarnia też nie była planowana. Artur fotograf umówił spotkanie właśnie tam. Uli spodobało się to miejsce zwłaszcza, że prędzej nigdy tu nie była.  Kiedy, więc Marek zaproponował spacer zgodziła się bez namysłu. Szedł pierwszy torując jej drogę odgarniając gałązki. Jedną z nich, jednak zbyt szybko puścił, a Ula dostała w twarz. Przeprosił i pocałował zraniony nos, a od nosa do ust było tak blisko. Kluczyki w jego aucie też przypadkiem wypadły mu z rąk. Oboje schylili się, aby podnieść stuknęli się czołami i znów skończyło się to pocałunkiem. Te zdarzenia zwłaszcza dla Uli były niepodważalnym dowodem na to, że między nimi były jakieś niewidzialne siły, które roztaczały nad ich życiem i związkiem opiekę.  Trudno było to racjonalnie wytłumaczyć chyba tylko słowami Emmy ich własne fatum usłane nieszczęśliwymi wypadkami losu. Artur też całował Emmę w takich sytuacjach myślała Ula. Po tym jak użądliła ją pszczoła, po tym jak jej pies zakończył życie i po tym jak kiedyś przypadkiem wpadli na siebie w drzwiach.

 

Wczoraj, jednak wydarzyło się coś, co nie powinno się nigdy wydarzyć. Ula poprosiła go o wolne przedpołudnie na załatwienie ważnej sprawy. Zgodził się pod warunkiem, że wróci popołudniu i pomoże mu w omówieniu paru spraw. Obiecała, więc wrócić około szesnastej i zostać po godzinach, jeśli zajdzie taka potrzeba. Gdy wróciła było później niż myślała.
-Już jestem i przeprasza, że tak długo to trwało- zawoła od drzwi. Zrobiła się kolejka przed gabinetem.
-Nie szkodzi Ula- powiedział tylko z nad biurka. Zabieramy się do roboty, bo czas ucieka- dodał i dopiero spojrzał na dziewczynę.
Ula wyglądała pięknie.  Zamiast firmowego kostium miała na sobie niebieską zwiewną sukienkę w drobne kwiatki z dekoltem zdecydowanie za dużym jak pomyślał, a na to narzucone bolerko w kolorze jej oczu.
-To, od czego zaczynamy – spytał, gdy odzyskał głos. Od przeanalizowania dalszej współpracy z Emilio, czy od problemu ze starymi kolekcjami.
-Od starych kolekcji, ale tylko ogólnikowo, bo i tak wszystko zależeć będzie od Przemka - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
-Byłaś u ortodonty- stwierdził zachwycony. To była ta ważna sprawa. Muszę przyznać, że masz teraz piękny uśmiech. Ula przepraszam cię – zreflektował się, że palną mała gafę.- Źle się wysłowiłem. Zawsze miałaś piękny uśmiech tylko, że teraz jest olśniewający.
-Dzięki Marek- odpowiedziała z jeszcze większym uśmiechem. Ten komplement spowodował, że Ula zarumieniła się, a jej twarzy dodało to tylko bardziej niewinnego wyglądu.-Weźmy się lepiej za pracę. Musimy uruchomić sprzedaż aukcyjną. Po prostu trzeba spróbować wystawiać kreacje Przemka na Allegro. Wiem, że może być niezadowolony, ale musimy spróbować przekonać go- tłumaczyła. Zajmiemy się tym jutro. A teraz sprawa Emilio.
Markowi jednak trudno było się skupić. Ula po drugiej stronie stołu skutecznie odwracała jego uwagę.  Ten jej uśmiech i usta miękkie i słodkie, niewinne i niepewne. 
- Ten pierwszy punk, że zyski w pierwszej kolejności idą do jego firmy jest nie do przyjęcia – mówiła. Ale za to bodajże piąty tak. Zobacz Marek -powiedziała i zgrabnie obiegła biurko. Dla Marka to było gorsze niż Ula siedząca po drugiej stronie biurka. Teraz pochylała się nad nim. Czuł jej zapach, oddech i włosy na policzku. Z trudem śledził jej tok wywodu. W pewnym momencie podniósł głowę i spojrzał na nią a ona akurat schyliła się bardziej. Przez moment trwali w bezruchu.
-Ula zostawmy na chwilę prace- poprosił szeptem.  Wstał i wyciągnął swoje ręce, a Ula bez protestu podała mu swoje dłonie.  Szybko odnalazł jej usta i całując dziewczynę podszedł z nią do kanapy usiadł i pociągnął za sobą tak, że znalazłaś się na jego kolanach. Popołudniowe słońce, które wpadało przez duże okiennice do biura rozświetlało akurat najbardziej to miejsce. Mógł, więc dokładnie widzieć jej twarz i patrzeć w te piękne oczy, zmysłowe, słodkie usta. Był zachwycony i doliczył się w końcu sześciu piegów na nosie i policzkach, a nie pięciu jak myślał dotychczas. Odgarnął jej włosy z twarzy i zaczął znaczyć pocałunkami gorący szlak od jej ust poprzez policzka, wgłębienie szyi, przechodząc wzdłuż wycięcia dekoltu. Wrócił do jej ust taką samą drogą tylko, że drugą stroną. Ula bezwiednie wsunęła mu palce we włosy i odchyliła głowę, upajając się dotykiem jego warg. Całe jej wnętrze wypełniały uczucia, jakich dotąd nie znała i odpływała w nieznane. Marek nie zamierza poprzestać na pocałunkach zapragnął więcej, tym bardziej, że Ula nie protestowała. Całował coraz bardziej namiętniej, a jego dłonie znalazły się na jej tali i schodziły coraz niżej. W jej wnętrzu działo się coś dziwnego cudownie łaskotało i rozchodziło się po całym ciele. Nie sądziła nawet, że może tak się czuć i pożądać. Bała się, że zabraknie jej powietrza i, że zaraz stanie się to, co z Emmą.
Zastał ją przy oknie i wyglądała jak bogini. Zauroczony tym widokiem podszedł i stanął za jej plecami. -Czyż gwiaździsta noc nie jest cudowna Arturze- spytała Emma. Stali tak chwilę mógł, więc dokładnie przyjrzeć się jej i zobaczyć zachwyt w jej oczach.  W pewnym momencie obróciła twarz do tyłu i ich spojrzenia spotkały się. Delikatnie pocałował a, gdy Emma nie protestowała pocałunek stał się bardziej namiętny. Pociągnął za sobą w stronę eleganckiej sofy posadził Emmę okrakiem na kolanach i wbił się w jej usta.  Dłonie Artura błądziły po jej ciele i chociaż miała na sobie grubą sukienkę i warstwę bielizny wyczuł piękne kształty.  W jednej chwili zapragnął więcej, ale sukienka zapięta pod szyję dawała mało możliwości. Odnalazł, więc pomiędzy fałdami dołu sukni a później i pończoch drogę do jej ud i kobiecości.  Dotyk Artura doprowadzał ją do rozkoszy, jakiej nie znała. Emma, jednak oprzytomniała i pomimo jego niezadowolenia musiała hamować jego zapędy. Wydostała się z jego objęć i uciekła.
Nie Arturze, nie na sofie- myślała Emma. Nie Marek, a ja nie na firmowej kanapie-pomyślała Ula.
Teraz to jego dłonie błądziły po udach Uli i choć nie patrzył na nie, wiedział, że są zgrabne. Przeczucie nie myliło mnie, co do tego, że Ula ma piękne ciało stworzone do miłości. Móc je tak skosztować w pełni-myślał. Wiedział jednak, że powinien przestać i wziąć się za pracę, ale wiedział też, że jeśli nawet zdołał opanować podniecenie, to i tak nie był pewien czy starczy mu opanowani, aby dalej pracować.
 -Marek nie możemy – próbowała zaprotestować Ula. Marek, jednak chyba nie słyszał tego albo nie chciał słyszeć.- Nie Marek nie. Jesteśmy w pracy ktoś może wejść – prosiła głośniej ostatkami sił. Tak nie wolno.  Nie jestem taka! Nie jestem... - nie kończąc jednak ani myśli, ani zdania odwróciła się i wybiegła z biura.
A właśnie, że chciałabyś, żeby Marek robił z tobą te wszystkie rzeczy.  Chcesz tego tak samo mocno jak Emma .Tylko nie na sofie, ale tak jak Emma w dużym łożu. I kochasz Marka tak samo mocno jak Emma Artura.  Miłością bez przyszłości.


Następnego dnia po przyjściu do firmy Marek od razu skierował się do swojego biura.  Miał kilka zaległych spraw, a spotkanie z Ulą postanowił zostawić na później.  Trudno mu było po wczorajszym wieczorze opanować myśli, dojść do siebie i myśleć racjonalnie. Był zły za to, co się stało.  Tylko nie był pewien, czy bardziej był zły, bo całował się, czy dlatego, że nie żałował tego i pragnął więcej.   Wiedział też, że powinien przeprosić Ulę zachował się po chamsku, ale jak ma przepraszać za coś, czego nie żałował. A swoje zirytowanie wyładowywał na Bogu ducha winnej Wioli i Sebastianie.  Olszańskiemu zresztą jego dziwne zachowanie nie umknęło uwadze.
- Boisz się Uli, czy co- spytał, gdy ten ominął po raz kolejny sekretariat Uli.
-Nie. Dlaczego tak myślisz- spytał?
-Bo obserwuję cię już jakiś czas. Zresztą od czasu waszych urodzin jest jakiś inny. Widziałem jak wyszedłeś wtedy za Ulą, a później wróciliście razem.  I widzę jak patrzysz na nią.
-Jak?
-Jakbyś chciał się z nią przespać. Marek, w co ty grasz- spytał? Obiecałeś sobie, że odpuszczasz Ulę i wszystkie inne uczuciowe panienki, ale szybkie dziewczyny z klubu też cię nie interesują.  Jesteś tam ze mną, a jakby cię nie było. Nigdy się tak nie zachowywałeś.
-Wydaje ci się – odparł
- Ta wydaje mi się.  Trele- morele- odparł z kpiną. Szkoda, że nie widzisz teraz siebie.  Wyglądasz jak napalony sztubak na laskę.
Nic nie odpowiedział, bo wiedział, że przyjaciel ma we wszystkim rację. Złamał obietnice urodzinowe i pragnie Uli, inne kobiety nie są w kręgu jego zainteresowań, a do klubu chodzi wyłącznie dla towarzystwa. Pocieszał się tylko myślą, że zostały tylko cztery dni wspólnej pracy i wraca ojciec, a on ma urlop wyjedzie i zapomni. W swoich planach nie przewidział jednak niespodzianki, jaką szykował mu ojciec.

Prosto z lunchu skierował się do gabinetu prezesa, ale w sekretariacie Uli nie było. Zastał tam natomiast swojego ojca. Przyszedł niezapowiedziany z zaskakującą propozycją.
Pięć dni i cztery noce w pobliżu Uli –pomyślał z niepokojem Marek. Ojciec chyba żartuje. Nie mogę wyjechać na tyle z Ulą.  Ja nie mogę w ogóle nigdzie z nią wyjechać nawet na jedną noc. Nie po ostatnich wydarzeniach i tym, co wydarzyło się wczoraj. Miałem przecież wyjechać i zapomnieć, a nie jechać i zadręczać się. Tylko, że nie mogę powiedzieć ojcu prawdy, że nie mogę jechać z Ulą, bo podoba mi się i pragnę jej ciała. Od razu zacznie prawić mi kazania. Nie to nie będą kazania. On mnie od razu zlinczuje już za same myśli.
 -Tato a ty z mamą nie możecie jechać –spytał. Albo Aleks.
-Aleks jedzie do Włoch załatwić sprawy majątkowe.  A my z mamą idziemy na przyjęcie do przyjaciół z okazji trzydziestolecia ślubu.  To moja wina synu, że mówię ci o tym tak późno- usprawiedliwiał się. Mama już dawno temu wspominała mi o tym przyjęciu.  Tylko ja całkiem zapomniałem o nim. Nałożyło się tyle spraw. Mój wypadek, odwołany ślub i historia Pauliny. Dopiero wczoraj mama przypomniała mi o tym. Synu nie prosiłbym cię o to gdyby nie było to tak ważne. Te targi są istotne i nie możemy ich opuścić. Na wakacje wyjeżdżasz dopiero we środę zdążysz, więc wrócić z Krakowa i z twoimi planami wyjazdowymi nie będzie kolidować- przekonywał.
-A Ulę już pytałeś- spytał z nadzieją, że jeszcze nie pytał, a dziewczyna nie zgodzi się.
-Tak, zgodziła się z chęcią. Ostatni raz w Krakowie była w czasach podstawówki i będzie mieć dziewczyna trochę rozrywki. Muszę przyznać synu, że nie licząc tego incydentu z Emilio znakomicie sprawdziliście się w prowadzeniu firmy. Tworzycie świetny duet i mam nadzieję, że przełoży się to też na targi i nowe kontrakty.
- To głównie zasługa Uli tato, nie moja- przyznał się. Jest bardzo kompetentna. Sama śmiało mogłaby być prezesem.
- To prawda.  Zdążyłem zauważyć jej pracowitość i fachowość. Uli nie ma, to powiem ci coś w tajemnicy. Chcę awansować Ulę na swoją asystentkę i ogłoszę to przy okazji rozstrzygnięcia konkursu na nowego prezesa. Taka podwójna uroczystość. Nawet może dostaniesz Ulę w spadku- zażartował. Pamiętasz, że za niecałe trzy tygodnie będą wyniki- spytał.
- Pamiętam tato- odpowiedział. Trudno nie pamiętać.  A co będzie, jeśli to ja wygram.  O tym prędzej nie myślałeś. Nie dam rady pracować z nią na stałe. Zwolnić jak Aśkę, Karinę, czy Agatę też nie mogę. To, co dla ojca było żartem dla mnie już nie jest.
-Może wpadłbyś do nas na kolację- zaproponował mu ojciec przy pożegnaniu. Mama na pewno się ucieszy. Będzie też czas porozmawiać o targach.  
-Z przyjemnością tato. Będę o osiemnastej- odparł a Dobrzański wyszedł.


 

Ula bała się ranka i spotkania z Markiem i ucieszyła się nawet, gdy Wiolka zadzwoniła z informacją, że Marek jest u siebie i przyjdzie jak wróci z lunchu. Całą noc myślała o tym, co się stało wczorajszego wieczora i miała mieszane uczucia. Jak Marek jest, to , to…,  a jak nie ma go to już w ogóle.  Dzisiaj od rana znowu zadręczały ją myśli.  Co mam mu powiedzieć, jak zachować się?  Czy przeprosi? Artur przeprosił Emmę. W końcu postanowiła zająć się swoja pracą, a Marka zostawić własnemu losowi. Ona pierwsza nie zamierzała do niego iść. Tymczasem los sprawił, że do firmy zawitał pan Krzysztof z propozycją wyjazdu.
Pięć dni z Markiem sam na sam. Czy dam radę- pytała samą siebie? Ale nie mogę zawieść pana Krzysztofa. Dał mi pracę, pomaga Beatce, zawsze jest miły i chwali mnie. I co miałabym mu powiedzieć, że nie mogę jechać z Markiem, bo się w nim zakochałam ,a kłamać nie umiem. Pewnie już za same moje myśli byłby zły potępił a na koniec zwolnił z pracy. Lepiej żeby nie wiedział.
-Ja wiem, że proszę cię o to dwa dni przed wyjazdem i możesz mieć już inne plany i to, że masz rodzinę, Beatkę w szpitalu, ale zależy mi na twoim wyjeździe- argumentował. Znasz się lepiej na umowach od Marka.
- Z przyjemnością pojadę tam- odpowiedziała w końcu. Od czasu podstawówki nie byłam w Krakowie i może znajdę trochę wolnego czasu na zwiedzanie.
 Korzystając zaś z okazji, że Dobrzański powiedział jej, że zamierza poczekać na syna ona za jego pozwoleniem wyskoczyła do Betti. I jak ja mogłam mu odmówić- pomyślała w drodze. Jest taki dobry. Ale ten wyjazd będzie jak wyjazd Emmy i Artura do Londynu. Chciał pokazać jej stolicę, a którejś nocy zrobili to. O kurde blaszka Artur właśnie tam wyznał jej miłość. Nawet o tym nie myśl i nie marz. To nie możliwe żeby wszystko było jak w Niewdzięcznym lordzie. Ty nie jedziesz do stolicy. Ty już jesteś w stolicy i to jest pierwsza różnica- pomyślała, jakby miało to jakieś znaczenie. Po drugie Marek na pewno nie zabierze cię na konie, bo ty nawet nie umiesz jeździć konno. A po trzecie nie będzie czasu na takie rzeczy. Jedziemy tam na pięć dni do pracy a nie na miesiąc na wakacje jak Emma i Artur.


Gdy wróciła do firmy Marek już był. Wchodząc do sekretariatu zauważyła go siedzącego za biurkiem, a po panu Krzysztofie śladu nie było. Pozdrowiła go tylko i zajęła się pracą. Marek wkrótce pojawił się przy jej biurku.
- Ula możemy porozmawiać- poprosił i gestem zaproszenia otworzył szerzej drzwi. Będzie bolało, ale muszę być szczery- pomyślał, gdy mijała go.
- Chciałem przeprosić cię za wczoraj- zaczął. To było podłe i nie powinno było się wydarzyć.  Ale ty wyglądałaś tak pięknie, że chęć powrotu do poprzedniego życia wróciła. Pamiętasz, jaki kiedyś byłem. Klub, panienki, zabawa, zdrady. Uczucia kobiet nie miały dla mnie znaczenia. Dopiero ta historia z Pauliną i niby jej załamanie i próba samobójcza coś mnie nauczyły. Zrozumiałem, że nie powinienem drwić z uczuć, rozkochiwać i rzucać, bo kiedyś naprawdę mogłoby to się źle skończyć. Postanowiłem, że już więcej nie będę uwodził, a jeśli przyjdzie mi ochota na seks to tylko z panienką, która również traktuje to w kategoriach sportu. Chciałem w spokoju czekać na kobietę mojego życia, którą pokocham.
Ale przecież to ja jestem tą kobietą- pomyślała Ula. Czyżby chciał powiedzieć mi, że, że… . Nie to chyba niemożliwe mówił, że chce przeprosić.
-Przy tobie Ula, jednak moje obietnice całkowicie dały w łeb.  Zamąciłaś mi w głowie. Nie będę ukrywać, że podobasz mi się, ale nie chcę robić ci złudnych nadziei. Kiedyś kolejnym panienkom mówiłem, że kocham, że dla nich zostawię Paulinę, ale nigdy nie mówiłem im tego poważnie.  Teraz nie mogę powiedzieć ci, że rzucę dla ciebie Paulinę, bo jej już nie ma, ale nie mogę też powiedzieć ci, że cię kocham.  Nigdy takiego typu kobiety jak ty nie znałem i nie wiedziałem nawet, że istnieją i chyba tym mnie zainteresowałaś. Sensowniej tego, co dzieje się między nami nie potrafię wytłumaczyć. Ula musimy zapomnieć dla naszego dobra o wczorajszym dniu i o pocałunkach, zanim nie będzie za późno. Rozumiesz, co chcę ci powiedzieć. Ula, jeśli tego nie przerwiemy teraz to, to….
-Spokojnie Marek- przerwała mu.  Zrozumiałam. Podobam ci się i może nawet pragniesz, ale nie chcesz mnie skrzywdzić. To bardzo szlachetnie z twojej stron.  Lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo jak to mówią- dodała.
-To dobrze, że tak myślisz.  I nie chciałbym, aby te sprawy miały wpływ na naszą pracę. Mamy razem wyjechać.
-Nie martw się-odparła. Nie będą mieć.
-To dobrze. To, co skoro mamy wszystko wyjaśnione, to możemy zabrać się za umowę z Emilio- spytał z ulgą.
- Tak. Skończę tylko z tymi zestawieniami i zaraz wrócę tu.
 Jest jak Artur. On też tak sądził-pomyślała Ula wchodząc do sekretariatu. W końcu dotarło to do niego, że kocha Emmę i klasa społeczna dzielące ich nie miała dla niego znaczenia.  Ale Marek chyba nie myśli, że jestem gorsza, bo biedna. A ty jesteś jakby niespełna rozumu. Facet powiedział ci właśnie, że cię nie pokocha, pragnie tylko twojego ciała, a ty dalej o nim marzysz i kochasz go. Zobaczymy, co los nam przyniesie.
Nie było tak źle. Ula chyba zrozumiała- myślał tymczasem Marek. I zaskoczyła mnie.  Bardzo spokojnie to przyjęła.



Paulina tymczasem w dalekim Mediolanie planowała kolejną zemstę.  Była pół Włoszką i nie zamierzała poddać się tak łatwo. Teraz oprócz zemsty na Marku miała również w swoich planach Dobrzańskich, firmę i swojego brata. Zawiódł mnie tak samo jak oni. Chce podziału majątku to będzie mieć- myślała oglądając coraz bardziej opustoszały salon.  Wszystkich ich wykończę. Pojutrze sfinansuję swoje udziały i zajmę się Markiem. Za trzy tygodnie miał być mój najważniejszy dzień życia i będę go mieć. Może z opóźnieniem, ale będzie. A ty braciszku zdziwisz się jak tu się zjawisz, a mnie już nie będzie.

Część 8

We wtorkowy ranek Ula jechała do pracy ze świadomością, że dzisiaj Marka prawdopodobnie nie zobaczy.  Wczoraj wrócili z Krakowa, a dzisiaj miał rozpocząć swój urlop.  Z tkliwością wspominała te ostatnie pięć dni spędzone na targach, które minęły szybko i bezpowrotnie.   W końcu z trudem, ale wzięła się do pracy a o dziesiątej poszła na kawę do bufetu. Przyjaciółki od razu wzięły ją w krzyżowy ogień pytań.
- Ula i jak było na wyjeździe z Markiem- dopytywały się dziewczyny. Masz dla nas jakieś pikantne historyjki. Marek na takich wyjazdach zawsze sobie kogoś przygruchał, prawda dziewczyny – stwierdziła Iza. Modelki, hostessy to raj dla niego.
- To nie był wyjazd z Markiem tylko wyjazd służbowy i w dodatku w większej grupie- sprostowała Ula. I nic mi nie wiadomo o podbojach Marka. Całe dni spędzaliśmy razem i niczego takiego nie zauważyłam.
- Ulka, kto mówi o dniach. O noce raczej nam chodziło. A ty oprócz pracy miałaś jakieś atrakcje- spytała Ela. Znając Marka to pewnie zawalił cię robotą a sam się bawił.
- I tu się mylicie.  Marek okazał się bardzo uprzejmy i oprowadził mnie po Krakowie. W czwartek poszliśmy na rynek a w piątek na Wawel. Zafundował mi nawet wieczorną przejażdżkę dorożką.
- Dorożka? I, to wszystko, żadnych ekstra niespodzianek – zapytała Ela?  To zmarnował ci wyjazd.  
- Nieprawda było bardzo sympatycznie. A jeśli pytasz o niespodzianki to była jedna.  W niedzielę jak jechaliśmy z Markiem na bankiet kończący targi to utknęliśmy we windzie.
- I co było dalej- dopytywała się Ania.
-Nic.  Pytałaś o coś niespodziewanego, więc mówię.
- A wy myślałyście, że Ula i Marek pojechali tam w celach towarzyskich- odezwała się Ala. I na wyjazdach służbowych można się przyjemnie bawić bez tych waszych super rozrywek. Prawda Ula.
-Prawda-odparła z uśmiechem i rozmarzeniem.  Nawet we windzie może być przyjemnie i to bardzo- pomyślała.

 


- Nigdy nie zapomnę widoku z tej przeszklonej windy. Za dnia Kraków jest piękny, ale nocą jeszcze piękniejszy.  Nawet te błyskawice dodają uroku.  Szkoda, że jutro musimy wracać do Warszawy. Marek czy mi się tylko wydaje, czy ta winda stanęła-spytała z niepokojem.
-Stanęła, ale spokojnie. Zaraz winda ruszy.  Jedna burza nie może przecież całego hotelu unieruchomić- odpowiedział jej.
- Nie potrafię się uspokoić. Zawsze jak jadę to boję się właśnie takiej sytuacji. W dzieciństwie, gdy jechałam pierwszy raz windą też zatrzymała się i jakaś kobieta strasznie krzyczała. Do tej pory to we mnie tkwi i jeśli mam wybór to wolę iść schodami- mówiła z łamanym głosem i niemal płacząc. Marek tak bardzo się boję. Możemy zostać tu na długie minuty jak wtedy.
- Na pewno nie Ula. I nie myśl o tym. Zaraz winda ruszy- pocieszał Dobrzański i dla uspokojenia przytulił.
- Łatwo ci mówić, nie myśl jak to jest we mnie. Marek zrób coś- prosiła.
I zrobił. Dla odwrócenia jej uwagi zamknął jej usta pocałunkiem. Ula na początku była wzburzona, ale na krótko. Usta Marka były takie namiętne i doprowadzały do rozkoszy, takiej samej jak przy poprzednich pocałunkach. W końcu nie mogąc się już oprzeć tym pieszczotom przylgnęła do niego bardziej a on całował z coraz większą rozkoszą i żarliwością. Oddała mu we władanie swoje usta, ale myślami była daleko.

Nagle nad ich głowami rozszalała się burza.  Emma od dzieciństwa bała się burzy a teraz na domiar złego jej koń przestraszony błyskiem poniósł ją i nie potrafiła opanować go. Wołała Artura i przyjechał do niej. Mówił i uspokajał jednocześnie Emmę i Atenę.  W końcu opanował jej konia, zeskoczył ze swojego i ściągnął Emmę z klaczy.  Wpadła mu prosto w ramiona cała w dreszczach i rozpaczy. Dla odwrócenia jej uwagi zajął się jej ustami.  Przywarł do jej warg chciwie i zaborczo, a Emma wkrótce uspokoiła się i oddawała pocałunki z żywiołowością, która zadziwiła ją samą.  Dopiero kolejna błyskawica i ulewny deszcz spowodowały, że ich zmysły wróciły do normy.

Przez cały pobyt, o tym marzył a dzisiaj jego zmysły były na granicy wytrzymałości.   Ula wyglądała pięknie. Miała na sobie kremową zwiewną sukienkę, włosy spięła w kok a twarz pokrywał delikatny makijaż.   Z zachwytem patrzyła na Kraków nocą, a on na nią.  Gdy winda zatrzymała się na chwilę, a Ula wpadła w panikę nie wiedział jak ma ją uspokoić. Przypomniała mu się podobna sytuacja z niedawno oglądanego film, gdzie para bohaterów uwięziona została we windzie w czasie trzęsienia ziemi. Tam to pocałunek był sposobem na odwrócić uwagi kobiety od windy. Marek pomimo tego, że nie był pewien, jak zareaguje Ula to przytulił i pocałował. Na efekt długo nie musiał czekać. Wkrótce poczuł, że z każdą chwilą Ula jest spokojniejsza, ale przerwać pocałunku nie potrafił. Jej usta działały jak magnez i przyciągały z siłą nie do opisania.
Żadne z nich nie zauważyło, że winda już działa a drzwi rozsunęły się. Trwali jeszcze trochę w pocałunku i dopiero chrząknięcie kogoś czekające na korytarzu spowodowało, że oderwali się od siebie i wyszli z windy. Z daleka przyglądała im się również pewna rudowłosa kobieta w ciemnych okularach, ale oni zajęci sobą nie zauważyli jej.  Była już na targach, ale tam również nikt nie zwrócił na nią uwagi.  Ona za to doskonale widziała wzrok Marka utkwiony na Uli. Teraz po tym, co zobaczyła szybko odeszła z holu restauracji z jeszcze większą furią nienawiści i żądzą zemsty.



- Marek opowiadaj i jak było na wyjeździe- spytał Olszański w czasie lunchu. Nawiązałeś jakieś nowe znajomości?  Od modelek i hostess pewnie nie mogłeś się odpędzić.
-Nic z tych rzeczy.  Na przyjemności nie było czasu. Pokazałem tylko Uli trochę Krakowa, a resztę czasu spędziliśmy na targach- odparł.
-Ale ja nie pytam o Ulkę i pracę tylko o to, co było po pracy.  Musiały być jakieś chętne panienki. Znam cię od lat i takich okazji nigdy nie przepuszczałeś.
- Seba zrozum. To był wyjazd służbowy, a nie towarzyski. Z rozrywki to było tylko zwiedzanie Krakowa jak już mówiłem. A od piątku popołudniu sama praca. Umowy, kontrahenci i podpatrywanie konkurencji.
- I nic więcej. Żadnych atrakcji, przygód – spytał rozczarowany Sebastian.
- A tak mieliśmy z Ulą jedną przygodę. Gdy jechaliśmy na bankiet to winda zatrzymała się między piętrami i oboje tam utknęliśmy.
- To raczej pech a nie atrakcja- zakpił Sebastian. 
Pech ja bym tego tak nie nazwał.
-Ale teraz jedziesz do Artura, to sobie odbijesz- kontynuował Sebastian. Znając go to będziecie balować, co wieczór. I zazdroszczę ci trochę. Tyle pięknych Polek siedzi w Londynie to i będzie, w czym wybierać.
-Tylko, że zmieniłem plany i nie lecę do Anglii.  Postanowiłem odwiedzić rodzinę w Polsce.  I nie patrz tak na mnie.  Niektórych krewnych nie widziałem od lat. Moi kuzyni i kuzynki pozakładali rodziny mają dzieci, a ja nawet nie miałem okazji poznać tych maluchów- tłumaczył. Nie chcę, aby nasze kontakty ograniczały się tylko do ślubów i pogrzebów, a tak ostatnio się dzieje. Chcę spędzić ten czas miło bez pośpiechu, radości i smutku tych uroczystości. Ma być tak jak dawniej, gdy jeździłem tam na wakacje. Rozumiesz.
- Może i rozumiem, ale nie poznaję cię.  Zrobiłeś się ostatnio za porządny i sentymentalny- stwierdził Olszański. Ulka musiała ci chyba jakieś świństwo do kawy dodawać. Innego wytłumaczenia nie ma. Artura zamieniasz na rodzinę, a panienki na zwiedzanie Krakowa i Ulę.
-Raczej coś dobrego mi dodawała- odparł z uśmiechem, chociaż sam się dziwił, że tak się zmienił. Decyzję o wyjeździe do rodziny podjął dopiero wczoraj wieczorem pod wpływem nieznanych dla niego bliżej powodów i uczuć.
-Marnuje mi przyjaciela, a ty mówisz coś dobrego. Jeszcze trochę i zaczniesz pić soczki, chodzić spać z kurami, a sobotnie wieczory będziesz spędzać we filharmonii- zakpił lekko Olszański.
Ula marnuje mi życie? Całe życie mogłaby mi tak marnować- pomyślał z uśmiechem.



Bankiet trwał już w najlepsze a on ciągle nie mógł zapomnieć o tym, co wydarzyło się we windzie. Bezustannie czuł smak jej ust i zapach jej ciała. Odczucia Uli były podobne. Nie mogła uspokoić swoich myśli i pragnień.  Usta Marka były takie namiętne i działały jak narkotyk. Teraz stała na tarasie restauracji oglądała panoramę Krakowa i wdychała zapach padającego deszczu. Marek wkrótce dołączył do niej i przyniósł po lampce wina. Zauważył również, że Ulę przeszedł dreszcz zimna. Zdjął, więc swoją marynarkę okrył jej ramiona i objął.  Stali tak przytuleni do siebie dłuższą chwilę milcząc i rozmyślając.

 Do domku myśliwskiego było, blisko ale i tak oboje przemokli i musieli pozbyć się odzienia i bielizny.  Artur rozpalił w kominku podał Emmie koc do okrycia nagiego ciała a sam swoje okrył mniejszym pledem. Pomimo koca, rozpalonego kominka i wina, które dał jej Artur, Emma ciągle dygotała z zimna. Usiadł, więc bliżej niej objął i swoim ciepłem rozgrzewał Emmę. Ramiona Artura były zbawcze dla jej ziębionego ciała i wkrótce zaczęła odczuwać żar i ckliwość w każdym zakątku ciała. Pragnęła więcej a nie tylko ramion Artura.
Bliskość Marka działała na Ulę paraliżująco zwłaszcza, gdy poczuła jego oddech a później usta na szyi. Było to rozkoszne i słodkie, a ciepło jego ust rozchodziło się po całym ciele. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. Tym razem były to jednak dreszcze wywołane bliskością Marka a nie zimnem.  Pragnęła Marka całą sobą.
Tak jak Emma oddała się Arturowi z miłości ja chciałabym oddać się Markowi- pomyślała. Tylko jak mu to powiedzieć? Jak zareaguje?  Może wyśmieje? Może lepiej nic nie mówić? Emma, jednak podjęła tą decyzję pierwsza i powiedziała ukochanemu o swoich pragnieniach. Oddała się mężczyźnie, którego kochała, chociaż wiedziała, że Bóg ją za to pokarze, a ojciec będzie zły jak się dowie i pokaże drzwi. Ty też kochasz Marka i z nim chciałabyś przeżyć ten pierwszy raz. Tylko, że jest to niemoralne a ty zawsze żyłaś moralnie.
Wszystkie jej rozterki rozwiały się, gdy poczuła te przyjemne łaskotki w brzuchu i podjęła decyzje, że ona również powie Dobrzańskiemu o swoich frywolnych planach.
-Marek- zaczęła mówić wyswobadzając się z jego objęć i odwracając się do niego.
-Przepraszam Ula nie powinienem, ale nie potrafiłem opanować się - próbował się tłumaczyć. Tak pięknie wyglądasz i 
-Marek kocham cię i pragnę się z tobą kochać – przerwała mu.
-Co- spytał zdziwiony? Ula ile wypiłaś?
- Tylko trochę szampana i łyk tego wina.  Jestem, więc trzeźwa i nie bredzę- uspakajała go. Sam niedawno powiedziałeś, że podobam ci się i mnie pragniesz. A ja ci mówię teraz to samo.
- Ula to prawda, że chciałbym z tobą, ale wiem, jaka ty jesteś.  Inna niż dziewczyny, z którymi byłem. Ty nigdy jeszcze z nikim. Chyba, że zmieniło się coś od tego czasu- spytał.
Piękność kształtów i zapach Emmy rozpalały jego zmysły, ale wiedział, że nie powinien zhańbić dziewczyny.  Ona zasługuje na kogoś, kto da jej kiedyś szczęście a nie na mnie. Marek jest jak Artur. Pragnie, ale i boi się.
- Nie, nic się nie zmieniło.  A ty mówiłeś, że nigdy jeszcze nie byłeś tym pierwszym, więc teraz masz okazję. Chyba, że kłamałeś- tym razem to ona spytała.
-Nie Ula nie kłamałem i chciałbym z tobą, ale poza seksem nic innego ci nie mogę obiecać. A ty mówiłaś coś o miłości.
-Wiem i niczego takiego nie oczekuję. Nie można zmusić kogoś do miłości. A ja chcę tylko przeżyć to z kimś, kogo darzę uczuciem.
- Mogę cię skrzywdzić, rozczarować-mówił z coraz mniejszym oporem. 
Artur też mówił, że pierwszy raz może być nieprzyjemny, ale Emma miała na ten temat inne zdanie.
- Na pewno nie.  I to raczej ja ciebie mogę rozczarować.
-Ula jesteś tego pewna- spytał jeszcze. Tego już nie da się cofnąć.
- Wiem Marek i jestem pewna.  Mam dwadzieścia sześć lat i chcę w końcu dowiedzieć się jak to jest. Oboje jesteśmy przecież dorośli i nie robimy nic przeciw prawu.



- Idziemy schodami, czy windą- spytał, gdy wyszli z sali bankietu.
-Windą. Wiesz jak mnie uspokoić w razie, czego-odpowiedziała z rozbawieniem. 
We windzie oboje milczeli, bo jechała z nimi inna para i nie mogli swobodnie rozmawiać. Zajęli się własnymi myślami.
Jesteś szalona Ula, bo zrobiłaś to i powiedziałaś Markowi. Ale też jesteś kobietą z pragnieniami. Już niedługo przekonasz się jak to jest. Marek jest taki męski i ma spore doświadczenie w tych sprawach i przez jedną noc będzie tylko mój.
Myśli Marka były podobne.
Od tak dawna pragnąłem Uli, że już sama myśl, że to, o czym marzyłem przez ostatnie tygodnie stanie się już niedługo faktem doprowadzała mnie do szaleństwa. Ula jest taka dziewczęca, słodka i przez jedną noc będzie moja.

Do pokoju Uli doszli szybko, a cichy trzask oznajmił otwarcie drzwi.
- Nie Marek nie zapalaj światła- poprosiła, gdy dłoń Marka zmierzała do kontaktu. Wystarczy jak oświecimy lampkę nocną. I jeszcze ten neon daje trochę światła.
Stali ciągle przy drzwiach. Ula przyklejona plecami do drzwi i niepewna, co ma teraz począć. Ma się rozebrać, czy czekać na to, co zrobi Marek. Dobrzańskiego natomiast bawiła ta niepewność i zawstydzenie Uli. W końcu Ula spojrzała na niego a on właśnie na to czekał. Delikatnie podniósł jej brodę do góry i pocałował jej usta.  Był to delikatny pocałunek, ale i tak odczuwała jego rezultaty na całym ciele. Usta Marka z każdą sekundą były coraz bardziej zachłanne i pożądliwe głębszych pocałunków. Musiała chyba na chwilę odpłynąć z rzeczywistości, bo nie wiedziała, kiedy znalazła się na rękach Marka. Zaniósł ją bliżej łóżka i postawił na podłodze.  Leciutko podciągał jej sukienkę do góry najpierw przez smukłe uda, biodra, zgrabną tali, piersi, głowę i po chwili rzucił niedbale na podłogę.  Spojrzał na jej prawie już nagie ciało i na biały komplecik bielizny nie ekskluzywnej, ale równie podniecającej. Wziął ręce Uli i położył na guzikach swojej koszuli i poprosił, aby Ula je rozpinała. Koszula wkrótce znalazła miejsce na sukience.
-Ula jesteś pewna- spytał jeszcze.
-Tak Marek- wyszeptała.
- Nie będę się spieszył i obiecuje, że będę ostrożny. Chcę żebyś zapamiętała to do końca życia.

Tego chyba nie można zapomnieć. Zwłaszcza, jeśli się tego bardzo chce.

Na potwierdzenie, że jest pewna Ula zdjęła buty usiadła na łóżku i spojrzała na Marka z ufnością i pragnieniem. Dobrzańskiemu nie pozostało nic innego jak dołączyć do niej. Na początek zajął się jej ustami. Całując Ulę położył na łóżku a jego dłoń powędrowała w stronę biustu. Wsunął rękę pod materiał stanika i delikatni masował jej pierś. Na długo jednak to mu nie wystarczyło i zrzucił z niej ten skrawek materiału. Piersi Uli były idealne i idealnie pasowały do jego dłoni. Jedną mógł całować a drugą pieścić. Zdjął jeszcze z niej figi i popatrzył z pożądaniem. Szybko pozbył się spodnie i slip, a widok jego całego nagiego wprawił Ulę w zakłopotanie.  Marka dla odmiany ciągle cieszyła ta jej nieśmiałość i skrepowanie. Widział też efekt swoich poczynań. Z każdym kolejnym pocałunkiem czy to w szyję, usta, brzuch, czy piersi rozbudzał jej zmysły, a ona czuła, że coraz bardziej odpływała i pragnie.  Z wielką rozkoszą poddawała się tym pieszczotom. Jednocześnie sama chciała dać mu coś w zamian. Bawiła się, więc jego włosami gładziła po plecach i całowała. Ostatnim krokiem w pobudzeniu Uli przed tym najważniejszym momentem była jego dłoń, którą wsunął między jej uda i delikatnie masował jej kobiecość.  Nie miał zwyczaju pozwalać sobie z innymi kobietami na aż taką intymną pieszczotę, ale teraz uznał, że jest potrzebna. Z doświadczenia wiedział też, kiedy Ula była wystarczająco przygotowana i podniecona. Wziął małą poduszkę podłożył pod plecy uklęknął między jej nogami, ujął za rękę i delikatnie w nią wchodził. Zrobił to jednak za delikatnie, bo poczuł przeszkodę. Drugie podejście, choć wiedział, że może zaboleć musiał zrobić mocniejsze.  Chwilę później poczuł, że Ula bardziej go ściska i usłyszał krótki i cichy jęk. Dał jej chwile wytchnienia i dopiero zrobił jeszcze dwa szybkie pchnięcia
- Już nie będzie boleć- szepnął i z całował parę łez z jej twarzy. Teraz będzie już sama rozkosz. Obiecuję ci to.

 Na początku poruszał się jeszcze delikatnie, ale kiedy zauważył w twarzy Uli, że z bólu nic nie zostało robił to szybciej i mocniej.  Kolejny jęk Uli, który usłyszał był już z rozkoszy a nie z bólu. Szybko pojęła, o co chodzi w seksie. Chcąc czuć go głębiej objęła nogami i wskoczyła w rytm ruchów Marka. Jego uwadze też to nie umknęło i pomyślał, że Uli podoba się to, co robi. Ale to, co najpiękniejsze dopiero miała nadejść, gdy oboje szczytowali. Ula nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażała sobie, że może być tak wspaniale i błogo. Marek dał jej największą rozkosz i zadowolenie.  On sam był cały w euforii, siódmym niebie i nie chciał z niego wracać. Ula zawładnęła całym jego ciałem i umysłem.  Potrafiła zaspokoić jego potrzeby lepiej niż jakaś inna panienka, która miała w tych sprawach doświadczenie.  Ten ogrom namiętności nie mógł jednak trwać wiecznie i wkrótce ich zmysły i ciała uspakajały się, a Marek niespodziewanie zasnął w ramionach Uli robiąc z jej piersi poduszkę. Choć było jej trochę niewygodnie, to nie budziła Marka.

Emma doznała takiego samego niesamowitego uczucia rozkoszy.  Wypełniał ją całą, podarował doznania, o których wcześniej nie ośmieliła się nawet marzyć i które mogłyby się nigdy nie skończyć. Ze mną jest tak samo. Tylko, że my jutro wracamy do Warszawy, a Emma i Artur zostali w Londynie na kolejne dni i na bal.  Mi, jednak Marek dał wyraźnie do zrozumienia, że balu dla mnie nie będzie.
- Mam nadzieję, że mocno nie bolało i nie żałujesz Ula- spytał nagle przerywając jej myśli.
- Nie Marek. Było wspaniale i gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzje byłaby taka sama. Byłeś cudowny, dałeś mi przeżycie, o jakim nawet nie marzyłam. Nie umiem nawet tego opisać słowami. I dziękuję – powiedziała i pocałowała w policzek.
- To dobrze, że nie rozczarowałem cię. Tego chyba bym nie zniósł- odpowiedział jej.
- A ja, jaka byłam- spytała nieśmiało. Zasnąłeś pod koniec.
- Nie Ula nie spałem. Leżałem i słuchałem bicia twojego serca.  Było mi tak przyjemnie w twoich ramionach, że nie chciałem się z nich wyswobadzać.  W końcu pomyślałem, że jestem za ciężki dla ciebie, a trochę mojego ciężaru zdążyłaś już odczuć prędzej, gdy kochaliśmy się. Ula byłaś wspaniała i dałaś mi całą dawkę przyjemności. Nawet nie marzyłem, że z tobą może być tak pięknie.  Masz w sobie coś, co sprawiło, że było mi tak dobrze i czego nie miały inne kobiety, z którymi byłem- wyznał jej i sprawił, że Ula delikatnie uśmiechnęła się.  Mogę zostać na noc – spytał nieoczekiwanie na koniec. Tylko na noc- dodał po chwili.

 


Zgodziła się, choć nie powinna.  Marek szybko zapadł w sen, a ona natomiast długo nie mogła zasnąć. Gdy obudziła się ze smutkiem stwierdziła, że Marka obok już nie ma. Chciała obudzić, jako pierwsza i mieć chwilę na to, aby popatrzeć jak śpi i lepiej zapamiętać ten poranek. Tymczasem to Dobrzański obudził się pierwszy i bardzo szczęśliwy. Myślał, że wszystko to był tylko jego pięknym snem, ale Ula spała obok niego. Miał wielką ochotę obudzić Ule i znów kochać się, ale wiedział, że może być obolała i nie może przecież kochać się tylko dla zaspokojenia swoich potrzeb. Musiał wyjść póki jego zmysły były jeszcze w miarę spokojne. Nie budząc, więc Uli wstał z łóżka ubrał się i wyszedł.  Spotkali się dopiero na śniadaniu. Ula chciała porozmawiać z Markiem, ale był w towarzystwie Przemka i innych pracowników.  Później nie było lepiej, bo zajęci pakowaniem ciągle mijali się, a w drodze do Warszawy towarzyszył im Przemek. Rysiów był po drodze, więc podwieźli Ulę przed sam dom. Marek zaniósł jej tylko bagaże do domu, pożegnał po przyjacielsku i odjechał. Do domu wchodziła z przekonaniem, że prawdopodobnie nie zobaczy go przynajmniej przez dwa tygodnie.  Nurtowało ją też pytanie czy Marek, chociaż zadzwoni.



Tymczasem Aleks planował wyjazd do Mediolanu załatwić sprawy majątkowe.  Dzwonił do siostry jeszcze z Polski w tej sprawie, ale ta nie odbierała jego telefonów. Nie zmartwił się tym zbytnio, bo od czasu ostatniego pobytu we Włoszech ich relacje nie były najlepsze. Miała też zwyczaj czasami oddzwaniać albo wysłać wiadomość.  Na miejscu z niedowierzaniem patrzył na opustoszały dom. Po cenniejszych rzeczach i pamiątkach rodzinnych nie było śladu.  Myślał, że ktoś włamał się do ich domu, ale list od Pauliny wszystko wyjaśniał.

Kochany Braciszku.

Ogromnie żałuję, że nie mogę spotkać się z tobą osobiście. Wyjeżdżam na długie wakacje i nie wiem, kiedy wrócę. Jak widzisz sprzedałam kilka drobiazgów po rodzicach, więc nie bój się to nie włamanie tylko ja. O szybkim podziale reszty majątku na razie możesz zapomnieć. Zamierzam teraz się bawić.  I nie szukaj mnie.

Aleks próbował jeszcze skontaktować się z siostrą, ale jak zwykle telefon miała wyłączony. Zadzwonił też do Gabrieli przyjaciółka Pauliny, ale ta stwierdziła, że właśnie wróciła po dwóch tygodniach wakacji do Mediolanu i sama zastanawia się gdzie jest. Od sąsiadów natomiast dowiedział się, że od tygodnia jej nie ma.


Część 9
 
- Znacie Artura Frankowskiego- spytała Ula, gdy wróciła myślami z windy i pobytu w Krakowie do koleżanek i bufetu.
-Arturek-zaczęła mówić Ela głosem sugerującym, że niezłe z niego ziółko. Najlepszy kumpel Marka i Sebastiana i asystent Przemka. Parę miesięcy temu wysłał go na prestiżowy kurs wizażu tylko, dlatego żeby nie sprowadzili go całkiem na zła drogę. A dlaczego pytasz o niego-zainteresowały się koleżanki.
- Bez powodu- odpowiedziała błaho wstając od stolika. Marek opowiadał mi, że leci do niego na urlop.
-To będzie się tam działo. Kluby i panienki będą na porządku dziennym i nocnym- poinformowały Ulę. Tylko Sebastiana im tam dosztukować, a pierwsi amanci FD będą w komplecie- rzekły na koniec i wybuchły śmiechem.
A ty głupia myślałaś, że Marek będzie tam żył jak mnich i zwiedzał miasto- myślała wychodząc z bufetu. Wiadomo, że nie i jedzie zabawić się.

Gdy wróciła do sekretariatu pan Krzysztof był wyraźnie zaniepokojony. Rozmawiał właśnie przez telefon z Aleksem. Przerwał na chwilę i poprosił Ulę, aby próbowała skontaktować się z mecenasem Jabłońskim. Nie chciała podsłuchiwać, ale prezes mówił tak głośno, że trudno było nie słyszeć. Z tego, co zrozumiała to Paulina narozrabiała i to bardzo.
Aleks po pierwszym szoku spowodowanym tym, co zastał we Włoszech zaczął działać.  Odwiedził kilka sklepów z antykami, lombardy i antykwariaty i udało mu się odkupić kilka rzeczy, a po inne obiecał wkrótce wrócić i zapłacić za nie. Część pamiątek, jednak przepadły bezpowrotnie. Były też i pozytywne wieści.  Spotkał się z Emilio Duffa i doszli do porozumienia. Obiecał odsprzedać mu udziały za całkiem przyzwoitą cenę pod warunkiem, że FD nawiąże z nimi współpracę. Ze spełnieniem tego warunku nie było problemu, bo już prędzej razem z Dobrzańskimi uzgodnili to. W odkupieniu akcji zaś pomógł mu Krzysztof i pożyczył brakującą kwotę. Jemu też zależało na tym, aby akcje firmy wróciły do rąk rodziny. Z odzyskania ich nie cieszyli się, jednak zbyt długo, bo okazało się, że Emilio ma 25% akcji.

Wbrew obawą Uli, że Marka nie będzie widziała przez kolejne dwa tygodnie Dobrzański, jednak pojawił się w pracy.  Ojciec zadzwonił do niego pod koniec spotkania ze Sebastianem i poprosił o przyjście. Gdy zawitał do sekretariatu Ula była właśnie zajęta przygotowywaniem niezbędnych dokumentów dla prezesa i pana Jabłońskiego. Zanim wszedł przyglądał się jej przez chwilę z daleka. Jeszcze parę tygodni temu krytykowałem ją była dla mnie nieciekawa i nie do tknięcia, a teraz absorbuje moje myśli. Co się z tobą dzieje chłopie? Miałeś przecież ładniejsze panienki.
-Cześć Ula- przywitał się w końcu. Widzę, że ojciec zawalił cię od razu pracą- zagadnął.
-Cześć- odpowiedziała ucieszona i zaskoczona. Myślałam, że dzisiaj nie przyjdziesz. Jutro wcześnie rano masz samolot do Anglii i myślałam, że będziesz się pakować.
-A ja myślałem, że stęskniłaś się za mną, choć troszkę- rzekł szelmowskim uśmiechem. Ojciec dzwonił do mnie i kazał stawić się na piętnastą we firmie, więc jestem. A do Anglii nie lecę- dodał siadając na jej biurku. Robię objazd rodziny po Polsce. U niektórych dobrych parę lat nie byłem.  I jak Ula wszystko dobrze po wyjeździe- spytał
- Tak- odparła zgodnie z prawdą. Było bardzo sympatycznie- dodała ostrożnie, bo drzwi łączące sekretariat z biurem prezesa były otwarte i nie chciała powiedzieć za dużo z obawy, że może usłyszeć to pan Krzysztof.
Dalej niedane było im rozmawiać, bo do firmy dotarł Jabłoński i Marek razem z mecenasem wszedł do gabinetu ojca. Narada przeciągała się i w końcu Krzysztof pozwolił Uli pójść do domu i okazji na spotkanie z Markiem przed jego wyjazdem już nie miała. Jadąc do domu cieszyła się jednak, że zmienił plany. Tam będzie mieć mniej pokus- pomyślała z zadowoleniem. Chociaż to, że nie jedzie do Artura nie wyklucza, że ich nie będzie mieć. Nie wiem przecież, jaka jest jego rodzina. Może ma jakiegoś kuzyna łamacza serc albo kuzynkę kokietkę. O czym ja w ogóle myślę. Przecież nie powinno interesować mnie to jak żyje Marek i być o to zazdrosną. Idąc z nim do łóżka wiedziałam, że będzie tylko jedna noc i między nami nic więcej nie będzie.

Przez dwa tygodnie swojego urlopu Marek krążył pomiędzy Warszawą- Poznaniem -Zieloną Górą i Pomorzem. Odwiedził wszystkich swoich krewnych. W towarzystwie cioć, wujków i kuzynostwa czas mijał szybko. I nie żałował podjętej decyzji.  Od dawna tak przyjemnie nie spędzał wakacji.  Wspominał czasy, gdy był dzieckiem i przyjeżdżał do nich na wakacje. Jego rodzina również była zadowolona z tak niecodziennego gościa. Miał też okazję poznać tych najmłodszych członków rodziny. Lubił dzieci i w głębi duszy zazdrościł swoim kuzynom.  Mieli wspaniałe żony, dzieci, zadbany dom. Zrozumiał, że z Pauliną tak nie miał i pewnie nie miałby nigdy.
Tymczasem jego była narzeczona bawiła we Warszawie. Wynajęła niedaleko Warszawy dom i w oczekiwaniu na powrót Marka planowała zemstę. Dokładnie wiedziała, co dzieje się we firmie, bo Wioletta była jej źródłem informacji. Ciągle wmawiała jej, że są przyjaciółkami i wkrótce odwdzięczy się. Kubasińska wierzyła w każde jej słowo i w zamian donosiła o wszystkim, co dzieje się we firmie. Opowiadała o poczynaniach Marka, Aleksa, Dobrzańskich i Uli. Zdziwiło ją, co prawda, dlaczego jej przyjaciółka interesuje się również Ulą, ale nie pytała. Febo z każdą nową informacją coraz bardziej pałała nienawiścią.  Na Aleksie już się zemściłam wyprzedając wspólny majątek i pamiątki po rodzicach- myślała z satysfakcją. Dobrzańscy też dostali za swoje, bo rozprzedałam rodzinną firmę.   Teraz przyszła kolej na Marka i tę jego brzydulę.




Ula nieświadoma tego, że i ona również stała się obiektem zemsty Pauliny często myślała o Marku, wracała do książki i marzyła.  Emma przechodziła przez to samo. Cierpiała z miłości, ale i była szczęśliwa. Mogła patrzeć na Artura, rozmawiać z nim. Miała swoje marzenia i tego się trzymała.  Marzenia przecież nic nie kosztują i czasami się spełniają. Motto autorki wyraźnie o tym mówi. Nie rezygnuj ze swoich marzeń, kto wie co jeszcze czas przyniesie. Właśnie Ula, kto wie.
Dwa tygodnie bez Marka ciągły się niemiłosiernie długo. Nie pomagały nawet telefony. Dobrzański czasami dzwonił do ojca na firmowy telefon i przy okazji porozmawiał przez chwile i z Ulą. Raz nawet zatelefonował tylko do niej na jej prywatny numer. W końcu wrócił i pojawił się we firmie. Wypoczęty, zadowolony z wyjazdu i chętny do pracy. Przywiózł również drobne upominki. Ula dostała najładniejszy i najdroższy. Bransoletkę z bursztynów.

Następnego dnia odbyło się rozstrzygnięcie konkursu na prezesa FD. Krzysztof na tę okoliczność zwołał zebranie pracowników. Sala pokazowa wypełniła się do pełna. Dzień ten miał okazać się szczęśliwy nie tylko dla Aleksa albo Marka, ale i dla Uli.  Krzysztof zaproponował jej stanowisko swojej asystentki. Zaskoczenie Uli było wielkie. Uważała, że nie zasłużyła, bo pracuje tu zbyt krótko. Oboje Dobrzańscy musieli namawiać ją do przyjęcia awansu.




- Zapracowałaś na to. Jesteś pracowita, kompetentna, ambitna- zapewniał i przekonywał Krzysztof uśmiechając się przyjaźnie. Proszę mi nie odmawiać Urszulo. Taka sekretarka jak ty to skarb.
-Tato ma rację- poparł Marek. Ja bez ciebie nie dałbym sobie rady. Przez miesiąc nieobecności ojca ciągle mi pomagałaś. 
-Wykonywałam tylko swoja pracę-próbowała pomniejszyć swoje zasługi.
- Nieprawda Ula. Odwaliłaś kawał dobrej roboty.  Dużo więcej niż obowiązki zwykłej sekretarki. Ten pomysł ze sprzedażą starych kolekcji na aukcjach internetowych był genialny. Kontrakt zawarty na targach mody z Rybickim to też twoja zasługa.  Nie wspominając sprawy z Emilio. Mam dalej wymieniać twoje sukcesy- spytał.
-Nie-odparła cicho.
-Więc nie marudź tylko przyjmij tę propozycję ojca. Zasłużyłaś na nią w pełni.
 Ula w końcu ku radości obojga Dobrzańskich zgodziła się. Później przyszedł czas na pierwsze w tym dniu gratulacje i uściski. Wszyscy oprócz Wioletty cieszyli się z jej awansu. Gdy gwar radości ucichł Krzysztof przeszedł do kolejnego i tego ważniejszego punktu zebrania, czyli ogłoszenia wyników konkurs. Otworzył zalakowaną kopertę i odczytał wyniki ekspertyz.  Parę minut później Marek mógł się cieszyć z wygranej. Dwie oceny były na jego korzyść a jedna na Aleksa. Wszyscy wiwatowali i gratulowali mu zwycięstwa.  Febo również mu pogratulował. Porażkę przyjął lepiej niż Marek myślał.  Swojej radości nie ukrywał również Krzysztof. Choć obiecał sobie, że nikogo nie będzie faworyzował bardziej był przekonany do pomysłu rozwoju firmy syna. Kiedy Marek odebrał już ostatnie powinszowania próbował wygłosić krótkie przemówienie, ale wzruszenie odbierało mu głos.
-Kochani jestem szczęśliwy i i…  w głowie mam pustkę- dodał po chwili przerwy i zaśmiał się z własnej nieudolności. Chciałbym podziękować Uli, Przemkowi i Sebastianowi za pomoc w opracowaniu prezentacji. Bez ich pomocy nie osiągnąłbym tego. I zrobię wszystko, aby być choć w połowie tak dobrym prezesem jak mój ojciec- mówił a jego twarz wypełniała radość.

Dzień później Sebastian wraz z Ulą zorganizowali mu imprezę. Wynajęli tę samą salę, co na urodziny i zaprosili przyjaciół Marka i pracowników z firmy. Szampan, drinki i dobra muzyka wprawiały wszystkich w doskonały humor i bawili się do samego wieczora. Gdy zabawa dobiegła do końca Marek miał odwieźć Ulę do domu. Zanim, jednak ruszyli w stronę Rysiowa poszli jeszcze na spacer po parku. Szli alejkami zajęci własnymi, ale i wspólnymi myślami. Nieoczekiwanie, kiedy znaleźli się w bardziej ustronnym miejscu Matek przytulił do siebie Ulę i czule pocałował.  Nie protestowała.  Wręcz przeciwnie jej ciałem przeszedł taki sam dreszcz rozkoszy jak w Krakowie.
- Pragnę się z tobą kochać Ula- szepnął.
Na znak zgody skinęła głową. Sama tego też chciała. Cały wieczór nie potrafiła przestać o nim myśleć i o tym jakby to było gdyby jeszcze raz kochała się z Markiem. Chciała znowu przeżyć te wszystkie cudowne chwile w ramionach Dobrzańskiego. Wiedziała jednak też, że ryzykuje i później, gdy Marek będzie z inną będzie cierpieć. Przynajmniej będę mieć wspomnienia, które nikt mi nie zabierze- pomyślała. A może nigdy się nie skończy. Kto nie ryzykuje ten nie ma.
W mieszkaniu Marka znaleźli się po kwadransie. W obawie, że Ula może rozmyślić się, co dalszego przebiegu wieczoru Dobrzański nie tracił czasu.  Tuż za drzwiami przylgnął do jej ust i zaczął czule całować.
-Co ty ze mną zrobiłaś Ula- mówił rozmarzonym głosem. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywałem.  Chcę żebyś była tylko moja-dodał patrząc w jej oczy.
- Marek, ale ja jestem tylko twoja i zawsze tak będzie- odpowiedziała z radością, uśmiechem i miłością. Będziesz tym jedynym.
-To dobrze Ula- odparł szczęśliwy. A teraz kochajmy się-dodał i zaniósł do sypialni.
To nie może być prawda. Marek powiedział mi, że mam być jego tylko jego. Artur na balu powiedział Emmie to samo, że chce być tylko z nią na dobre i na złe. A później poszli do łóżka i wtedy Artur wyznał jej, że kocha ją.
Dalej już nie była w stanie myśleć o Emmie i Arturze. Miała swoją spełnioną miłość. Kolejne minuty mijały im na wspaniałym seksie.  Marek kochał się i jednocześnie planował przyszłość. Chciał nauczyć ją jak dawać mężczyźnie rozkosz a później czerpać z tego jak najwięcej.  Zależało mu, aby jak najmocniej i w pełni zaspokoić Ulę. Miała to być inwestycja na przyszłość. Zaspokojona Ula będzie bardziej chętna na kolejne pójścia do łózka-myślał bezdusznie. Z czułością i z szacunkiem pieścił, więc każdy zakątek jej ciała, szepcząc czułe słówka. Robił to powoli a nie jak bywało to dotychczas z innymi panienkami szybko, aby jak najszybciej zaspokoić swoje pożądanie. Bardziej zależało mu na zaspokojeniu Uli. Na efekt swoich zabiegów długo nie czekał. Ula wkrótce była cała pobudzona. Doszli w tej samej chwili, a potem opadli na łóżko, wycieńczeni ekstazą, której przed momentem doświadczyli.
- Ula byłaś niesamowita i pasujemy do siebie idealnie-zapewniał. Było dużo lepiej niż w Krakowie. Tam nie mogłem dać ci takiego seksu jak teraz- mówił zachwyconym głosem.  Nie chcę dzielić się z tobą z żadnym innym mężczyzną i chcę żeby było już tak zawsze.
- Tak długo czekałam na te słowa Marek – odpowiedziała ucieszona. Kocham cię i nie mogłabym związać się z nikim innym- wyznała mu pewna, że chodziło mu o to samo.
Na jej wyznanie zdziwił się, skrzywił się i potrząsnął przecząco głową.
-Ula źle mnie zrozumiałaś- powiedział brutalnie. Ja nie nadaję się do miłości a tym bardziej do bycia mężem i ojcem, jeśli o to ci chodzi- oznajmił rzeczowo. A przynajmniej na razie. Myślałem o luźnym związku.  Moglibyśmy spotykać się czasem, razem gdzieś pójść, wyjechać czy pójść do łóżka bez zobowiązań.
 Nie Marek to nie tak miało być- myślała Ula analizując jego wypowiedź. Artur powiedział Emmie, że kocha ją, że zrzeknie się dla niej tytułu i spadku a nawet ucieknie, jeśli taka potrzeba zajdzie, a ty proponujesz mi seks i trochę swojego cennego czasu.
- To znaczy, że co – spytała do końca nie rozumiejąc, co proponuje jej ukochany. Mam być tylko do łóżka i do towarzystwa-spytała rozczarowana.
-Jest nam razem dobrze-przekonywał. Czego więcej nam potrzeba do wspólnego bycia razem – spytał z uśmiechem?
-Nie Marek-mówiła ukrywając napływające łzy. Nie jestem sportsmenką.  Z WF miałam tylko czwórkę i tylko, dlatego, żeby średniej mi nie obniżać- wyrzuciła z siebie ze złością. A tym bardziej nie jestem czasoumilaczem.
Wstała z łóżka odnalazła sukienkę i bieliznę i zaczęła ubierać się nie bacząc na protesty Marka.  Jesteś głupia i naiwna myśląc, że Marek zmienił się i zakochał. On nigdy się nie zmieni.  Nabiłaś sobie głowę romansem i myślałaś, że będzie tak samo.
 -Ula przepraszam to tylko tak zabrzmiało- próbował ratować sytuację. Powinniśmy najpierw wypróbować, jak nam razem będzie- szybko dodał i skłamał.
- Nie zamierzam nic próbować. Albo się kogoś kocha albo nie. Proste nie - odparła mu stanowczo.
- Ula nie odchodź- prosił jeszcze, ale ona właśnie opuszczała sypialnię.

Nazajutrz trudno jej było zebrać się i pójść do pracy. Chciała nawet zadzwonić i wziąć dzień wolnego, ale dzisiaj była potrzebna panu Krzysztofowi. Głupio było tak trzy dni po awansie zawieść go. Obiecała unikać Marka tak długo jak się da.  Poszczęściło się jej, bo spóźnił się i spotkali się dopiero w sali konferencyjnej. Dobrzański senior od razu zauważył, że coś się stało. Znał ich dobrze i już ich przywitanie było inne niż zazwyczaj.  Nie rozmawiali ze sobą zbyt dużo, żadnych docinków, uśmiechów. Siedzieli we trójkę już dobrych parę minut pracując w ciszy.  W końcu spytał ich, czy się przypadkiem nie pokłócili. Oboje zgodnie przyznali, że nie argumentując swoje zachowanie niewyspaniem i kacem. On im jednak nie uwierzył. Wykorzystując okazję, że Ula wyszła po kawę spytał Marka o własną asystentkę.
-Marek mam nadzieję, że nie obraziłeś Uli niczym- spytał.
 -Tato spokojnie.  Mówiłem ci już dawno temu, że takie kobiety jak Ula mnie nie interesują-odparł bez zastanowienia.  Widząc, jednak wzrok ojca dodał szybko. -Kiedy miałem ją obrazić? Nie było mnie dwa tygodnie- tłumaczył się.
-Teraz to ja się zaczynam bać-odrzekł z obawą w głosie. Wybaczałem ci Agatę, ale Ula to za dużo.  Wkrótce będzie twoją asystentką i wierzę, że będziesz trzymał się od niej z daleka i żadnego głupstwa nie zrobisz- przestrzegał. Ona jest inna niż te twoje i Sebastiana panienki.  Nie zawiedź mnie- dodał na koniec.

Był zły na siebie, bo tak głupio wyszło z Ulą i na ojca, bo musiał tłumaczyć mu się.  Najchętniej dzisiaj zostałby w domu i nie oglądał Uli a teraz i ojca. Musiał jednak przyjść do firmy. Po zebraniu zabrał swoje papiery wyszedł z firmy i na resztę dnia i wieczora zaszył się w domu. Kolejny, zaś wieczór spędził w klubie. Musiał gdzieś odreagować, a klub był najlepszym miejscem do tego. Była sobota chciał, więc napić się i rozerwać. Klaudia całkiem przypadkowo pojawiła się w klubie i takiej okazji jak samotny Marek nie mogła przegapić. Szybko namówiła go, aby przenieś się do jego mieszkania.  Nie miał zbytnio ochoty na seks, ale zgodził się. Klaudia zawsze potrafiła zaspokoić mnie w łóżku. Dlaczego dzisiaj miałby inaczej- pomyślał wychodząc z klubu? Pojechali do niego. Nowicka nie marnując czasu od razu wzięła się za uwodzenie. Całowała, rozpinała koszule i gładziła tors. On jednak nie potrafił skupić się. Brakowało mu czegoś w pocałunkach i pieszczotach.  Dziewczyna wyczuła to od razu.




-Marek jesteś jakiś dziwny- powiedziała. Masz kogoś.
-Nie- odparł szybko.
-To, co ci jest. Zawsze byłeś chętny i sam zabierałeś do rzeczy.
-Nie wiem- skłamał. Może się starzeję albo staję się impotentem- dodał na odczepkę.
-Głupot nie gadaj ty i impotentem– zaśmiała się ironicznie i zaczęła całować Marka.
Po raz pierwszy nie podobała mu się ta jej nachalność.
-Klaudia nic z tego nie będzie- powiedział zdejmując jej dłonie ze swojej szyi. Nawet przez chwilę nie poczułem podniecenia.
-Zajmę się tym zaraz- szepnęła uwodzicielskim głosem niezrażona jego brakiem zainteresowania.
- Nie – rzekł kategorycznie. Lepiej idź już.
 Nowicka odeszła niepocieszona, bo nie tak wyobrażała sobie ten wieczór i noc. Zamknął za nią drzwi i ze szklaneczką koniaku usiadł na kanapie w salonie. W samotności analizował swoje życie.  Przypomniał sobie zdarzenie z dzisiejszego dnia. Tuż przed wyjściem z pracy widział na korytarzu Ulę, która strofowała biednego Adama i ciskała spojrzeniami niczym błyskawice. Jedno z jej jedno spojrzeń skierowane było również w jego stronę. Błyskawica z jej oczu dopadła go teraz i dostał olśnienia. Zrozumiał, że zakochał się w Uli.
- Idiota. Kompletny idiota- powiedział sam do siebie, a chwile później pomyślał.  Co ty myślałeś, że Ula się zgodzi się na seks bez zobowiązań i będzie na każde twoje zawołanie? Albo, że zamieszka z tobą. Ula to nie Klaudia, Domi, Karina czy Paulina. Mogłem nic nie mówić i ciągnąć ten układ, ale ty chciałeś być uczciwy.

CDN  15 SIERPIEŃ

16 komentarzy:

  1. No cóż co ja widzę swojego to tylko tę końcówkę .Dzień później- o której myślał.
    Opowiadanie coraz ciekawsze tylko zastanawiam czy juz dobiega końca skoro wyszła intryga Pauliny a Ula i Marek są coraz bliżej siebie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakoś wyszło, że tylko końcówka trafiła na ten rozdział. Opowiadania jeszcze nie kończę. Cierpliwości.
      pozdrawiam i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. No w końcu, myślałam że już się nie doczekam następnego rozdziału, strasznie długo kazałaś czekać, relacja Ula-Marek zacieśnia się, ciekawe kiedy zapakujesz ich do łóżka i co z tego wyniknie, czekam na kolejną publikację i mam nadzieję że nastąpi to szybciej, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzedni weekend spędziłam na weselu i wypadły trzy dni pisania. A poprzedni tydzień chodziłam do pracy na popołudniu, więc czasu praktycznie zero. Teraz mam urlop i powinno być trochę częściej. Co prawda wyjeżdżam w sobotę i wracam we wtorek, ale jadę z laptopem. Do łózka wpakuje ich Urszula B a przynajmniej będzie to coś podobnego. Ja ich z tego łózka wypakuje po to aby wpakować drugi raz. dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  3. O rany...Chwilami byłam wściekła na Ciebie,bo odniosłam wrażenie,że pisałaś opowiadanie na kolanie. Przepraszam Cię,ale jest taki ogrom błędów,że kilka razy wracałam do początku zdania,by załapać jego sens.Proszę Cię przeczytaj zawsze przed ukazaniem kolejnego opowiadania.Powiesz,że się czepiam,...nie ,nie,nie.
    Warto,aby inni też od czasu do czasu zwrócili na to uwagę,no bo w końcu oddajemy się pięknej literaturze,która wymaga uwagi bez błędów.
    Przepraszam raz jeszcze .
    Co do opowiadania,to piszesz naprawdę przemyślanie i z lekkością.Czytam z wielką przyjemnością,a dowodem mógłby być mój licznik.
    Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam opowiadanie przed publikacją i dla mnie jest OK. Możesz podać przykłady?
      A co do pisania na kolanach to poniekąd masz rację. Wieczorami czasami piszę mając laptopa na kolanach teraz zresztą też.
      Rozbawił mnie ten urywek komentarza o literaturze pięknej. A tak na marginesie ja bym je inaczej napisała...bo oddajemy się literaturze pięknej a nie pięknej literaturze. Nie wiem czy jesteś tą Maryśką jak sugeruje Marta, czy kimś całkiem nowym, ale obrażać się nie będę.Pisałam kiedyś, że można krytykę kierować na mój blog.
      Dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Bardzo długa część czytałam i czytałam i myślałam, że nie doczekam się czegoś o Uli i Marku a cała końcówka o nich. Dobrze wiedzieć co jest moim zodiakalnym minerałem, bo jestem sierpniowym lwem.
    Mi czytało się lekko i łapałam sens. Kolejna Maryśka się odezwała.
    Pozdrawiam i czekam na Życie na niby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi, bo długo pisałam. Jeśli chodzi o kryształ górski to sprawdziłam w internecie co przypada ma lwa.Życie na niby zostawiam na koniec. Teraz chcę skończyć miniaturkę, a później to opowiadanie. Za dużo mam rozpoczętych opowiadań i zaczyna mylić mi się.Dzięki za obronę i pozdrawiam.

      Usuń
  5. Przeczytałam część od razu jak wstawiłaś. Jeszcze nie było żadnych komentarzy. Ale na moje nieszczęście szlag trafił Internet i nie mogłam napisać komentarza. Pisze z telefonu takze krótko. Cieszę sie, ze intryga Pauliny wyszla na jaw, a Dobrzańscy przejrzeli na oczy. Ale kompletnie nie oganiam Marka. Widać, ze Ulka podoba mu się. Inaczej nie myślałby o jej lazurowych oczach i ustach, stworzonych do pocałunków. Z drugiej strony nie chce jej widzieć i unika jej. Chłopów nie da się zrozumieć.
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część miniaturki. A ja właśnie pisze swoją mini.
    Pozdrawiam serdecznie Andziok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek chce zapomnieć o Uli, bo po historii z Pauliną obiecał sobie już nie rozkochiwać kobiet i nie dawać im nadziei na wspólną przyszłość. A sam nie wie, że są to początki miłości.Co do Pauliny to jeszcze odezwie się.
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  6. MalgorzataSz124 lipca 2015 11:41

    A mnie bardzo podobała się ta część. Z dziką satysfakcją czytałam o tym jak Dobrzańskim udało się zdemaskować Paulinę i jeszcze otworzyć oczy Alexowi. Panna FE to jednak idiotka do kwadratu i dość naiwnie liczyła na to, że jej plan wypali. Nie przewidziała tego, że jej przybrani rodzice mogą zjawić się wcześniej i spadną im z oczu klapki. Cieszę się, że tak właśnie się stało, a Paulina nie osiągnęła zamierzonego celu.
    Co do Marka i Uli myślę, że on już utonął na dobre w jej błękitnych oczach i żadne odseparowanie od niej nic mu nie da, bo będzie już o niej obsesyjnie myślał. W końcu zrozumie, że to co do niej czuje to miłość.
    Piszesz, że Paulina jeszcze się pojawi. Ciekawe czy po to, żeby znowu namieszać.
    Bardzo fajna część. Przeczytałam błyskawicznie. Jest kilka literówek, ale nie na tyle, żeby nie zrozumieć sensu zdań. Ja zrozumiałam wszystko.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz o Paulinie i jej grze napisałam na forum Brzyduli Świat Seriali w temacie„Dalsze losy Uli i Marka”a tu ten pomysł po prostu rozwinęłam i myślę,że pasuje jak ulał. Paulina pojawi się tak łatwo nie odpuści. Tych literówek nie chce mi się już szukać. Rano po komentarzu anonimowego przeczytałam i wyłapałam jak bez k i źle odmieniony Marek. Dzięki za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  7. W końcu komentuję :) Bardzo dobrze, że Dobrzańscy dowiedzieli się prawdy o swojej pupilce. To otworzyło im oczy, jakby jeszcze Marek otworzył oczy, to byłabym prze szczęśliwa. Przeczytawszy ostatni akapit, jeszcze bardziej uwierzyłam w magię make-up 'u :) Ehh, gdyby nie on, Marek by się z nią przespała, a ja byłabym na niego wściekła. Ciekawa jestem czy Krzysztofowi uda się odzyskać udziały, czy jednak będą mieli nowego udziałowca? Może nowy udziałowiec zadurzy się w naszej Uli? marek wiedziałby co traci... :) Pozdrawiam i czekam na II część MINI, UiM

    OdpowiedzUsuń
  8. O Emilio i Uli nie pomyślałam. Będę się raczej trzymać scenariusza Urszuli B by później dodać jeszcze coś swojego.
    Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy mini???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie piszę, ale z racji, że jestem na wyjeździe to mam mniej czasu. Cierpliwości.

      Usuń