sobota, 30 kwietnia 2016

Wypadek Marka. Miniaturka



+18

Było już dawno po siedemnastej, ale część pracowników F&D ciągle była w firmie. Za trzy dni miał odbyć się pokaz kolekcji F&D Gusto i zostało wiele jeszcze do zrobienia. To, co przygotowywane było przez miesiąc musiało być poprawione w ciągu niespełna pięciu dni. Cała ekipa pracowała, więc na zdwojonych obrotach. Uli trudno było jednak skupić się na pracy. Myślami była w szpitalu z Markiem. Rano, gdy wracał do domu po całonocnej wspólnej pracy miał wypadek. Czuła się winna i chciała go przeprosić i powiedzieć, że kocha. Nie miała jednak okazji ani porozmawiać z nim ani nawet zobaczyć się.  Była w szpitalu, ale Paulina jego była albo i niebyła narzeczona broniła wstępu do niego. Do firmy wróciła smutna i zrozpaczona.
On już wybrał -myślała ze smutkiem. Wybrał Paulinę a mi znowu przyjdzie płakać.  Najchętniej już chciałabym sobie popłakać. Być już w domu w swoim łóżku i porządnie sobie popłakać. Ale jeszcze nie mogę. Nie mogę zostawić firmy i pokazu.

Wzięła się w końcu w garść i poszła do Sebastiana podpisać umowy dla modelek. Miała też ochotę wypytać go o Marka. Paulina tylko pobieżnie powiedziała o jego stanie zdrowia. Seba był u niego później i może wiedział coś więcej.
-Wiesz może jak z Markiem?-zapytała na sam koniec.  – Paulina mówiła mi, że miał mieć jakieś badanie. Coś wykazało?
-A może po prostu pójdziesz do niego i sama sprawdzisz-rzekł niemiło.
- Po, co?-spytała wzruszając ramionami.
-Ula a po co chodzi się do szpitala?- zapytał z ironią. –Albo idzie się na badania, leżeć tam albo w odwiedziny.
- Byłam tam rano i Marek nie chciał mnie widzieć-bronił się.
-Co!?-zdziwił się.
-Paulina mi tak powiedziała. Spotkałam ją na korytarzu i powiedziała mi, że to do niej dzwonił i żeby przyjechała.
-Powinienem się domyślić- pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ula to są jakieś totalne bzdury. Owszem dzwonił, ale nie on tylko jakaś pielęgniarka na domowy numer. On tam czekał na ciebie. Tylko na ciebie. Pytał nawet mnie czy wiesz i czemu nie przyjechałaś. On cię kocha cię Ula. Mogłabyś w końcu, w to uwierzyć.
-Naprawdę- wyraźnie rozpromieniała.
-Tak Ula-rzekł stanowczo. – Powinnaś teraz do niego pojechać.
-Tak właśnie zrobię Seba-rzekła wstając zza stolika. Nie mogę dopuścić żeby miłość mojego życia wyjechała.

Dwa razy nie trzeba było jej zachęcać.  Wzięła tylko torebkę, złapała pierwszą lepszą taksówkę i pojechała. Gdy dojechała do szpitala na dworze było już szaro.  W jego sali również panował mrok. Drzwi były uchylone to nawet nie pukała tylko weszła.  Marek spał, chwilę popatrzyła na niego w końcu podeszła i wzięła za rękę.   Marek z drzemki przebudził się chwile później.  Przez na wpół otwarte i zamglone oczy zauważył siedzącą przy nim kobietę, ale w sali było ciemno i Ulę wziął za Paulinę. Nie chciał rozmawiać z nią ani wysłuchiwać o czekającej ich podróży. Zamknął oczy i wolał dalej udawać, że śpi z nadzieją, że Paulinie wkrótce znudzi się czekanie i wyjdzie.
-Marek –szepnęła.  W końcu obudziłeś się.
-Ula? – rzekł cicho jakby do siebie. – Przyjechałaś jednak- ucieszył się i uścisnął jej dłoń.
- Tak. Rano też byłam, ale Paulina nie dała mi się z tobą zobaczyć-tłumaczyła się wpatrując się w niego. – Nie mówmy jednak o tym teraz- dodała i machnęła ręką.  – Przyjechałam, bo muszę powiedzieć ci coś ważnego.   Rozmawiałam z Sebastianem i powiedział mi, że, że ty. Jeśli to prawda Marek to wspaniale, bo ja też cię bardzo mocno kocham.
- Co?- zapytał i chciał podnieś się, ale nie dał rady.  – Ula możesz zawołać lekarza. Coś się dzieje z oczami. Widzę jakby przez mgłę a w głowie kręci mi się.

Parę minut później Marek przewieziony został na ponowną tomografię a prosto po niej na salę operacją.  Dowiedziała się tylko, że powstał krwiak i uciskał na nerwy wzrokowe. Marka z pracowni tomograficznej wywieźli chwile później.
-Ula –szepnął wyciągając do niej rękę. Kocham cię nad życie i jedyne, czego pragnę to ożenić się z tobą. Obiecaj mi, że jak wyjdę stąd cały to wyjdziesz za mnie.
-Oczywiście, że za ciebie wyjdę kochanie- odparła ujmując jego dłoń i idąc obok jego łóżka. – Tylko szybko wyzdrowiej i nie myśl, że może coś ci się stać.
-A Piotr-dopytywał się nie zważając, że przysłuchują się tej rozmowie dwie pielęgniarki.
- Powiedziałam mu dzisiaj, że między nami się nie uda i że go nie kocham. Zrozumiałam to dopiero, gdy dowiedziałam się, że miałeś wypadek.
- Tak bardzo cierpiałem, gdy widywałem was razem a później ten wyjazd –mówił ze smutkiem.
- Nie myśl o tym już- przerwała mu.  – Teraz najważniejsze jest twoje zdrowie.
-Musimy już wjeżdżać na blok- tym razem przerwała im jedna z pielęgniarek, gdy znaleźli się przy rozsuwanych drzwiach. – Może pani dać buzi narzeczonemu na do widzenia –dodała na, co oboje uśmiechnęli się.
-Pa kochanie-rzekła z czułością.
-Pa - odparł i puścił jej rękę.
Po zniknięciu Marka za drzwiami bloku operacyjnego zadzwoniła do Sebastiana.  Chciała powiadomić również Dobrzańskich, ale nie znała ich numeru telefonu i poprosiła o to Sebastiana. Zadzwoniła również do domu, aby ojciec się nie martwił.  Olszański do szpitala miał najbliżej i zjawił się parę minut później razem z Wiolettą. Wkrótce po nich dojechali Dobrzańscy z Pauliną. Rodzice Marka skierowali się prosto do dyżurki a Paulina dołączyła do Sebastiana i Wioletty.
-Mogę wiedzieć, co pani tu znowu robi- syknęła.
-Może tak milej- odpowiedziała za Ulę, Wioletta. –  Ula była przy nim jak zaniewidział i ma prawo tu być.
- To dziękuję, ale teraz już poradzimy sobie bez pani- mówiła wyniośle.
-Paula- wtrącił się do rozmowy Sebastian ostrym tonem. –  Przestań się ośmieszać i zrozum w końcu, że Marek cię nie kocha.  Nie ko-cha- przesylabizował.  Kocha Ulę. Tylko Ule i z nią chce być. I to z nią się ożeni jak tylko wyjdzie ze szpitala. I Ula ma prawo tu być. A to, co zrobiłaś rano to było świństwo mówiąc tak po ludzku. Myślałaś, że się to nie wyda?
- A może miałam siedzieć z założonymi rękoma- odparła nieuprzejmym tonem. – Jestem pewna, że gdybyśmy wyjechali to Marek wróciłby do mnie.
- Nawet za sto lat tego by nie zrobił Paulino. A wiesz, dlaczego?-zapytał Sebastian. Bo jesteś wyniosła i zimna.
-Dokładnie tak- zawtórowała Wioletta. –   Jesteś zimna jak ten martwy płaz.
 -A ona jest zwykłą uzurpatorką – warknęła Febo. Podstępem zdobyła władzę i wszystkich ogłupiła.  A wy staliście się beznadziejni i pozbawieni rozumu- rzekła spoglądając z pogardą na Sebastiana i Wiolettę. Okradnie firmę i zostaniecie z niczym.
- Ula nie jest z tych- wstawiła się Wioletta za przyjaciółką.   Ona jest porządna. Złodziejką też nie jest.  Można polegać na niej jak na tym Czarnym Ali Babie.
- Spokojnie Wiola- odezwała się w końcu Ula. –  Po pierwsze nie jestem żadną uzurpatorką- zwróciła się do Pauliny.  Gdyby nie ja to firma poszłaby z torbami albo władze przejąłby pani brat, co byłoby jeszcze gorsze niż bankructwo. Nowa kolekcja to jest szansa na odbudowanie firmy.
-Kolekcja-zaśmiała się.  – Pshemko ze szczytu spadnie na samo dno.
- A po drugie – kontynuowała Ula nie zważając na jej krytykę.  – Marek nigdy nie związałby się z panią, bo ma swój rozum i wie, jakie ciężkie życie czekałoby go z panią.
Odpowiedzieć nie zdążyła, bo na korytarz wrócili Dobrzańscy i po dowiedzeniu się o jego zdrowie wyszła tłumacząc się pakowaniem.
Rodzice Marka byli dla niej zdecydowanie milsi i nie dali odczuć, że jest tu niemile widziana.  Pokrzepiające też były ich słowa.
- Znam dobrze Marka i wiem, że teraz zakochał się naprawdę pani Urszulo- rzekł Dobrzański przysiadając obok niej. – Nigdy tak jak przez ostatnie tygodnie się nie zachowywał.  Szkoda, że pani wyjeżdża- rzekł z żalem.  – Gdyby mógł to nieba przybliżyłby pani.
- To bardzo miłe, co pan mówi- odparła lekko zakłopotana.  – I jednak nie jadę.
– Miło to słyszeć – odezwała się również Dobrzańska. –  Muszę przyznać się, że gdy Marek powiedział mi, dla kogo rzuca Paulinę byłam mocno zszokowana i uważałam to za kaprys i kolejne przelotne uczucie-wyznała szczerze. –  Próbowałam nawet dla jego dobra odwieść go od tego pomysłu, ale on uparcie trzymał się swoich uczuć i deklaracji.  Nie znałam cię dobrze, wiedziałam tylko o nieatrakcyjnym wyglądzie i nie myślałam, że Marek spojrzy na wnętrze kobiety. Zrobił to chyba po raz pierwszy w życiu. Zawsze obracał się wśród pięknych kobiet.
- Mi również trudno było w to uwierzyć, że pokochał mnie, taką prostą dziewczynę z Rysiowa- rzekła spoglądając na Dobrzańską z sympatią.  – I mogę zapewnić państwa, że kocham Marka równie mocno.
-Tak jak Marek panią- kontynuowała Dobrzańska. –  Teraz wiem, że myliłam się i nie był to tylko romans. Może moglibyśmy mówić ci z mężem po imieniu?- zaproponowała nieoczekiwanie.
-Będzie mi miło-odparła szczęśliwa, bo wyglądało na to, że rodzice Marka zaakceptowali ją.

Trzy godziny później neurochirurg wyszedł z bloku operacyjnego z dobrymi wiadomościami.
-Państwa syn miał dużo szczęścia, że pani Ula odwiedziła go-rzekł patrząc na nią. –  Jeszcze z pół godziny a mógłby całkiem stracić wzrok a nawet życie. Teraz jego stan jest stabilny i życiu już nic nie zagraża. Musi jednak przynajmniej przez dwa – trzy dni być utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Dopiero później okaże się, w jakim stopniu i czy w ogóle został uszkodzony wzrok.
-To znaczy, że Marek może nie widzieć-zatroskała się Dobrzańska.
- To tylko najgorszy scenariusz, ale tak jak mówiłem musimy poczekać aż odzyska przytomność.
Było już północy, gdy Marka przewieźli na OIOM i mogli przez szybę spojrzeć na niego. Sebastian zaproponował też Uli, aby zanocowała u niego i Wioletty. Rano przed pójściem do pracy również pojechała do szpitala. Przez chwilę posiedziała przy nim, pogłaskała po dłoni, powiedziała kilka słów i pojechała do firmy. Wieczorem miał odbyć się pokaz i choć z trudem jej to przychodziło musiała być tam i wszystkiego dopilnować.
Pokaz, wbrew oczekiwaniom Pauliny odniosła sukces a mistrz za kolekcję dla przeciętnego Polaka zbierał same pozytywne recenzje.  Ula jednak z sukcesu w pełni cieszyć się nie potrafiła i myślami była w szpitalu z Markiem i chciała pojechać do niego jak najszybciej.
Po trzech dniach od operacji Marek mógł zostać wybudzony ze śpiączki. Ula była w pracy, gdy zadzwonił do niej Krzysztof z tą informacją i propozycją, że jeśli chce to może przyjechać. Chciała pojechać, ale musiała zająć się liczeniem kosztów pokazu. Z pomocą przyszła jej Wioletta zapewniając, że śmiało może jechać a ona z Anią i Sebastianem wszystkim się zajmą.
Gdy dotarła do szpitala Marek był już wybudzony, ale na dłuższe wizyty nie był gotowy i do sali można było wchodzić pojedynczo. Miał też po intubacji problemy z mową. Tylko na chwilę mogła wejść, popatrzeć na niego, trochę porozmawiać.
Dzień później stan jeszcze bardziej poprawił się i mógł być przewieziony na zwykłą salę.  Odzyskał również w pełni mowę.
-Jesteś- szepnął wyciągając do niej rękę.
-Jestem-odparła siadając na łóżku.
- To dobrze, bo chciałem spytać cię o coś ważnego i nie daje mi to spokoju- zaczął poważnie.    Ula wtedy na korytarzu, gdy zgodziłaś się za mnie wyjść to nie, dlatego że miałem być operowany i było ci mnie żal.
- Oczywiście, że nie- zapewniała gładząc jego dłoń.  – Kocham cię Marek. Całe życie czekałam na ciebie.
-Ja też cię kocham i nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne- rzekł czule. – Możesz schylić się- poprosił z błyskiem w oczach. – Chciałbym pocałować cię a kroplówka i ta aparatura trochę przeszkadzają w siadaniu.
Schyliła się tak jak ją poprosił. Była przygotowana na lekkie muśnięcie ust, ale Marek wolną ręką przytrzymał głowę i zmysłowo muskał je górną a później dolną wargę.
-Kochanie jak tylko wrócę do pełni sił zrobię to znacznie lepiej- szepnął jej prosto w ucho. – I oświadczę się jak należy.

Marek w szpitalu przebywał jeszcze dwa tygodnie i nabierał siły. Okulista miał dla niego całkiem dobre wieści, bo jego wzrok był w lepszym stanie niż przypuszczano. Szans na całkowite wyleczenie pourazowego uszkodzenia nerwu wzrokowego, co prawda nie miał i już do końca życia miał mieć osłabioną ostrość wzroku to odpowiednio dobrane okulary miały to korygować.  Ula wpadała do niego dwa razy dziennie. Rano przed pracą i popołudni po pracy. Zaczęło być to męczące i Marek zaproponował jej, aby wprowadziła się do niego już teraz. Ustalili, bowiem prędzej, że po wyjściu ze szpitala i na czas rekonwalescencji zamieszkają razem. Dając jej klucze zapewnił, aby czuła się jak u siebie w domu, zapełniła lodówkę i poukładała wszystko po swojemu.
W dniu jego powrotu do domu Ula wzięła wolne i przygotowała powitalny obiad. Później do samego wieczora leżeli na kanapie w salonie i cieszyli się swoim towarzystwem. Rozmawiali, całowali się i nadrabiali stracony czas.
-Chciałbym już dzisiaj z tobą kochać się, ale to nie jest wskazane- usprawiedliwiał się wieczorem.
-Wiem i nie mam żalu-rzekła łagodnie. – Będziemy spać koło siebie, cieszyć się sobą i to mi w zupełności wystarczy, bo jeszcze całkiem niedawno były to tylko moje marzenia a teraz jest rzeczywistość.
-I moje skarbie-rzekł patrząc prosto w jej oczy. – Stały się one długo po twoich, bo stały się one dopiero od czasu wyjazdu do Spa, ale były. Jeśli zrozumiałaś, co chciałem powiedzieć.
- Zrozumiałam. Tylko, o czym teraz będziemy marzyć kochanie?

Dzień później Marek wybrał się na samotne zakupy do jubilera. Pamiętał mniej więcej, jaki pierścionek podobał się jej i chciał kupić coś podobnego.  Zdecydował się na mały pierścionek z białego złota z szafirem i brylancikami. W drodze powrotnej wstąpił jeszcze do kwiaciarni i do sklepu spożywczego. Po powrocie do domu zajął się obiadem.  Ukochana wróciła o obiecanej godzinie. Elegancko zastawiony stół, bukiet kwiatów tak, jaki i Marek w garniturze zaskoczyło ją, ale domyśliła się skąd to wszystko. Marek z oświadczynami długo nie zwlekał i nie robił z tego ceregieli.  Tuż po przyjściu i zdjęciu przez Ulę kurtki tak zwyczajnie uklęknął przed nią i poprosił o rękę.
-Ula czy wyjdziesz za mnie? –zapytał wprost otwierając małe bordowe pudełeczko w kształcie serca.
-Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne Marek, ale pod warunkiem, że ślub będzie skromny i zero seksu przed ślubem.
-Na takie małe ustępstwo jestem gotowy się zgodzić- odparł bez zastanowienia wsuwając na jej palec pierścionek. Następnie wstał z kolan i zwieńczył tę uroczystą chwilę namiętnym pocałunkiem.
Tydzień później w mieszkaniu Marka wyprawili małe przyjęcie zaręczynowe dla najbliższej rodziny i przyjaciół.




Pięć tygodni później
-To by długi dzień skarbie-szepnął, kiedy znaleźli się w sypialni.
-Skoro jesteś zmęczony to może powinieneś od razu położyć się spać- zasugerowała.
-Aż tak żeby nie kochać się z tobą to nie jestem- szybko odparł nachylając się nad nią.
Przywarł wargami do jej ust delikatnie muskając je. Chciał stopniowo rozbudzać siebie i Ulę. Miała to być ich pierwsza noc po wypadku i noc poślubna. Ślub udało im się załatwić w pięć tygodni i był tak jak Ula chciała skromny. Tylko najbliższa rodzina i przyjaciele.
 Delikatne pocałunki wkrótce przestały im wystarczać. Nie jestem przecież na pierwszej randce- myślał Marek. Usta Uli były takie słodkie a jej zapach skóry sprawiał, że ogarnął go głód żądzy.  Znalazł zamek od sukienki i rzucił niedbale na kanapę w salonie. Jego marynarka wylądowała wkrótce obok i wrócił do jej ust. Teraz całował zachłannie nie tylko usta, ale i szyję, dekolt i piersi. Wziął ją w końcu na ręce i zaniósł na łóżko. Jego ręce wędrowały po całym ciele Uli głaszcząc i pieszcząc. Ula w tym czasie mierzwiąc jego włosy oddawała pocałunki.
-Marek nie powstrzymuj się zbyt długo- szepnęła pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim pocałunkiem.
Jej słowa zdziwiły go, ale i podziałały na niego natychmiast. Szybko pozbył siebie i Ule z bielizny. Pieszcząc jej piersi czuł jak narasta w nim pożądanie. Ula w dodatku tak zmysłowo wzdychała i bawiła się jego torsem.   Ten pierwszy raz w Spa był spokojny a teraz wszystko wskazywało, że będzie to gorąca noc.  Ich oddechy stawały się coraz szybsze a ruchy gwałtowniejsze.  Wyczuł chwilę, kiedy Ula rozchyliła nogi i mógł wejść w jej ciało. Trzymała go mocno rękami i nogami tak jakby nigdy nie chciała już go wypuścić. Ciągle smakując jej usta i kąsając piersi delikatnie zaczął poruszać się. Ula szybko dostosowała się do jego rytmu i ekstaza pożądania wzrastała w nich obojga. Chcąc poczuć go głębiej wygięte jeszcze plecy. Ruch ten jeszcze bardziej ich zespolił, Marka bardziej pobudził a do spełnienia brakowało niewiele. Doszli równocześnie rozkoszując się swoimi orgazmami a jej wnętrze wypełnił żar.  Poprzednim razem Marek był zabezpieczony tak jak przed laty Bartek i dopiero teraz mogła poczuć w pełni tą rozkosz. Ta fala rozkoszy zalewała ją raz po raz i chciała, aby trwała jak najdłużej.  Ruchy jednak stawały się coraz słabsze i w końcu opadł na nią wyczerpany, zaspokojony i szczęśliwy.
-Nie sprawiłem ci bólu- zapytał, gdy oddech uspokoiły się całkiem. To było dość szalone.
-Nie kochanie-zaśmiała się kładąc głowę na jego torsie. – To był niesamowite i proszę o więcej takich nocy.
-Kiedy tylko zachcesz skarbie- odparł kąsając jej ucho.  – Nawet marzę, o czym takim w naszym biurze – dodał patrząc na nią łobuzersko. –  I jak tylko wrócimy z podroży poślubnej zamierzam kochać się z tobą na biurku, na kanapie i na fotelu- obiecywał zmysłowym głosem.
-A możesz dać mi to na piśmie-zapytała nieśmiało. – Tak na wszelki wypadek gdybyś zmienił zdanie.

Jeśli są błędy to przepraszam. Nie mam czasu sprawdzić, a do środy nie chciałam czekać z publikacją.  

14 komentarzy:

  1. Błędy są ale mini śliczna. Proszę o więcej takich. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na majówkę pojechalam, podróż odespalam, coś tam poprawilam.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam milo.

      Usuń
  2. W firmie, a nie 'we firmie'
    Tomografię a nie topografię

    Generalnie fajna mini :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala zaliczylam wtope z tym tomografem. Sama na to może nie wpadlambym. Ale tak to jest jak coś pisze się o okolo pólnocy.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam milo.

      Usuń
  3. Bardzo miła niespodzianka z tą miniaturką. Ach ta Wiola. Pstro w głowie, ale jak coś powie to już powie jak odpowie to roztropnie. Ubawiłaś mnie dzisiaj jej tekstami. A tak szczerze to musiałam sprawdzić o co chodzi z tym Ali Baba i muszę przyznać że jest niezłe.
    Pozdrawiam i miłej majówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wioletta to moja postać numer 1 serialu i lubię pisać o niej.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Ja wymienię tylko dwa byczki, które najbardziej rzuciły mi się w oczy.

    Miał też po inkubacji problemy z mową. - po INTUBACJI

    - Ula wtedy na korytarzu, gdy zgodziłaś się za mnie wyjść to nie, dlatego że miałem być operowany i było mi ciebie żal.- ...i było ci mnie żal. (tak wynika z kontekstu)

    Mini jak zwykle dobrze napisana i wciągająca. Zmieniona scena szpitalna i dodane powikłania Marka po wypadku. Jest trochę drobnych błędów, ale myślę, że albo bardzo się śpieszyłaś, albo pisałaś późną nocą. Mimo tych drobiazgów czytało się bardzo dobrze. Uwielbiam te romantyczne historie w Twoim wykonaniu.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt,że spieszyłam się i pierwsza połowa pisana była w piątek od szóstej z przerwami do północy. Drugą połowę napisałam w sobotę. Coś mnie tak naszło na miniaturkę rano w piątek i sama się dziwię, że zdążyłam napisać.
      Dzięki za podpowiedzi co jest do poprawienia. Od rana korzystam z uprzejmości rodziny i ich sprzętu i poprawiam błędy. I pomyśleć, że w służbie zdrowia pracuję.Pielęgniarką na szczęście nie jestem a w przychodni takiej aparatury nie ma.
      Dzięki za wpis i miłe słowa.

      Usuń
  5. Aż się popłakałam. Uwielbiam taką miłość. Jest taka szczera i nie udawana. Ula i Marek to najlepsza para. Bardzo wciągnęłam się w tekst i nawet nie wiem, kiedy się skończył. Ale ta Paulina jest wredna. Tylko patrzy na swój czubek nosa. Viola jak zawsze dobór słownictwa ma doskonały. Gdyby nie Ula, Marek straciłby wzrok. Czy to nie jest piękne :)
    Pozdrawiam :)
    http://ulaimarek69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy jak w serialu tylko końcówka inna. Lubię ten rodzaj miniaturek, bo zawsze kończą się szczęśliwie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  6. Hej, bardzo fajna miniaturka. Kiedy wstawisz nowy jakis wpis:kolejny rozdział?
    Jestem nowa, będę się podpisywać MM
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło cię powitać i dzięki za pierwszy wpis. Konkretnej daty publikacji nie podaję, bo piszę na bieżąco i nie wiem kiedy napiszę. Chodzę do pracy, mam teraz jeszcze sprawy prywatne do załatwiania. Zazwyczaj mieszczę się w tygodniu-dwóch od jednej do drugiej publikacji. Na razie polecam inne miniaturki i opowiadania.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  7. Bardzo fajna miniaturka. Dobrze ,że Marek odzyskał wzrok i to dzięki Ulce.Lubię jak piszesz o Violi . Ona zawsze coś wymyśli,dopowie,a czasem przekręci =D. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymyślić to coś o Wioli to też sztuka.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń