+18
Było
już dawno po siedemnastej, ale część pracowników F&D ciągle była w firmie.
Za trzy dni miał odbyć się pokaz kolekcji F&D Gusto i zostało wiele jeszcze
do zrobienia. To, co przygotowywane było przez miesiąc musiało być poprawione w
ciągu niespełna pięciu dni. Cała ekipa pracowała, więc na zdwojonych obrotach.
Uli trudno było jednak skupić się na pracy. Myślami była w szpitalu z Markiem.
Rano, gdy wracał do domu po całonocnej wspólnej pracy miał wypadek. Czuła się
winna i chciała go przeprosić i powiedzieć, że kocha. Nie miała jednak okazji
ani porozmawiać z nim ani nawet zobaczyć się.
Była w szpitalu, ale Paulina jego była albo i niebyła narzeczona broniła
wstępu do niego. Do firmy wróciła smutna i zrozpaczona.
On
już wybrał -myślała
ze smutkiem. Wybrał
Paulinę a mi znowu przyjdzie płakać. Najchętniej
już chciałabym sobie popłakać. Być już w domu w swoim łóżku i porządnie sobie
popłakać. Ale jeszcze nie mogę. Nie mogę zostawić firmy i pokazu.
Wzięła
się w końcu w garść i poszła do Sebastiana podpisać umowy dla modelek. Miała
też ochotę wypytać go o Marka. Paulina tylko pobieżnie powiedziała o jego
stanie zdrowia. Seba był u niego później i może wiedział coś więcej.
-Wiesz
może jak z Markiem?-zapytała na sam koniec.
– Paulina mówiła mi, że miał mieć jakieś badanie. Coś wykazało?
-A
może po prostu pójdziesz do niego i sama sprawdzisz-rzekł niemiło.
-
Po, co?-spytała wzruszając ramionami.
-Ula
a po co chodzi się do szpitala?- zapytał z ironią. –Albo idzie się na badania,
leżeć tam albo w odwiedziny.
-
Byłam tam rano i Marek nie chciał mnie widzieć-bronił się.
-Co!?-zdziwił
się.
-Paulina
mi tak powiedziała. Spotkałam ją na korytarzu i powiedziała mi, że to do niej
dzwonił i żeby przyjechała.
-Powinienem
się domyślić- pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ula to są jakieś totalne
bzdury. Owszem dzwonił, ale nie on tylko jakaś pielęgniarka na domowy numer. On
tam czekał na ciebie. Tylko na ciebie. Pytał nawet mnie czy wiesz i czemu nie
przyjechałaś. On cię kocha cię Ula. Mogłabyś w końcu, w to uwierzyć.
-Naprawdę-
wyraźnie rozpromieniała.
-Tak
Ula-rzekł stanowczo. – Powinnaś teraz do niego pojechać.
-Tak
właśnie zrobię Seba-rzekła wstając zza stolika. Nie mogę dopuścić żeby miłość
mojego życia wyjechała.
Dwa
razy nie trzeba było jej zachęcać.
Wzięła tylko torebkę, złapała pierwszą lepszą taksówkę i pojechała. Gdy dojechała
do szpitala na dworze było już szaro. W
jego sali również panował mrok. Drzwi były uchylone to nawet nie pukała tylko
weszła. Marek spał, chwilę popatrzyła na
niego w końcu podeszła i wzięła za rękę.
Marek z drzemki przebudził się chwile później. Przez na wpół otwarte i zamglone oczy
zauważył siedzącą przy nim kobietę, ale w sali było ciemno i Ulę wziął za Paulinę.
Nie chciał rozmawiać z nią ani wysłuchiwać o czekającej ich podróży. Zamknął
oczy i wolał dalej udawać, że śpi z nadzieją, że Paulinie wkrótce znudzi się
czekanie i wyjdzie.
-Marek
–szepnęła. W końcu obudziłeś się.
-Ula?
– rzekł cicho jakby do siebie. – Przyjechałaś jednak- ucieszył się i uścisnął
jej dłoń.
-
Tak. Rano też byłam, ale Paulina nie dała mi się z tobą zobaczyć-tłumaczyła się
wpatrując się w niego. – Nie mówmy jednak o tym teraz- dodała i machnęła
ręką. – Przyjechałam, bo muszę
powiedzieć ci coś ważnego. Rozmawiałam z Sebastianem i powiedział mi, że,
że ty. Jeśli to prawda Marek to wspaniale, bo ja też cię bardzo mocno kocham.
- Co?-
zapytał i chciał podnieś się, ale nie dał rady. – Ula możesz zawołać lekarza. Coś się dzieje z
oczami. Widzę jakby przez mgłę a w głowie kręci mi się.
Parę
minut później Marek przewieziony został na ponowną tomografię a prosto po niej
na salę operacją. Dowiedziała się tylko,
że powstał krwiak i uciskał na nerwy wzrokowe. Marka z pracowni tomograficznej
wywieźli chwile później.
-Ula
–szepnął wyciągając do niej rękę. Kocham cię nad życie i jedyne, czego pragnę
to ożenić się z tobą. Obiecaj mi, że jak wyjdę stąd cały to wyjdziesz za mnie.
-Oczywiście,
że za ciebie wyjdę kochanie- odparła ujmując jego dłoń i idąc obok jego łóżka.
– Tylko szybko wyzdrowiej i nie myśl, że może coś ci się stać.
-A
Piotr-dopytywał się nie zważając, że przysłuchują się tej rozmowie dwie
pielęgniarki.
-
Powiedziałam mu dzisiaj, że między nami się nie uda i że go nie kocham.
Zrozumiałam to dopiero, gdy dowiedziałam się, że miałeś wypadek.
- Tak
bardzo cierpiałem, gdy widywałem was razem a później ten wyjazd –mówił ze
smutkiem.
-
Nie myśl o tym już- przerwała mu. –
Teraz najważniejsze jest twoje zdrowie.
-Musimy
już wjeżdżać na blok- tym razem przerwała im jedna z pielęgniarek, gdy znaleźli
się przy rozsuwanych drzwiach. – Może pani dać buzi narzeczonemu na do widzenia
–dodała na, co oboje uśmiechnęli się.
-Pa
kochanie-rzekła z czułością.
-Pa
- odparł i puścił jej rękę.
Po zniknięciu
Marka za drzwiami bloku operacyjnego zadzwoniła do Sebastiana. Chciała powiadomić również Dobrzańskich, ale
nie znała ich numeru telefonu i poprosiła o to Sebastiana. Zadzwoniła również
do domu, aby ojciec się nie martwił.
Olszański do szpitala miał najbliżej i zjawił się parę minut później
razem z Wiolettą. Wkrótce po nich dojechali Dobrzańscy z Pauliną. Rodzice Marka
skierowali się prosto do dyżurki a Paulina dołączyła do Sebastiana i Wioletty.
-Mogę
wiedzieć, co pani tu znowu robi- syknęła.
-Może
tak milej- odpowiedziała za Ulę, Wioletta. –
Ula była przy nim jak zaniewidział i ma prawo tu być.
- To
dziękuję, ale teraz już poradzimy sobie bez pani- mówiła wyniośle.
-Paula-
wtrącił się do rozmowy Sebastian ostrym tonem. – Przestań się ośmieszać i zrozum w końcu, że Marek
cię nie kocha. Nie ko-cha-
przesylabizował. Kocha Ulę. Tylko Ule i
z nią chce być. I to z nią się ożeni jak tylko wyjdzie ze szpitala. I Ula ma
prawo tu być. A to, co zrobiłaś rano to było świństwo mówiąc tak po ludzku.
Myślałaś, że się to nie wyda?
- A
może miałam siedzieć z założonymi rękoma- odparła nieuprzejmym tonem. – Jestem
pewna, że gdybyśmy wyjechali to Marek wróciłby do mnie.
-
Nawet za sto lat tego by nie zrobił Paulino. A wiesz, dlaczego?-zapytał
Sebastian. Bo jesteś wyniosła i zimna.
-Dokładnie
tak- zawtórowała Wioletta. – Jesteś
zimna jak ten martwy płaz.
-A ona jest zwykłą uzurpatorką – warknęła
Febo. Podstępem zdobyła władzę i wszystkich ogłupiła. A wy staliście się beznadziejni i pozbawieni
rozumu- rzekła spoglądając z pogardą na Sebastiana i Wiolettę. Okradnie firmę i
zostaniecie z niczym.
-
Ula nie jest z tych- wstawiła się Wioletta za przyjaciółką. Ona
jest porządna. Złodziejką też nie jest. Można
polegać na niej jak na tym Czarnym Ali Babie.
-
Spokojnie Wiola- odezwała się w końcu Ula. – Po pierwsze nie jestem żadną uzurpatorką- zwróciła
się do Pauliny. Gdyby nie ja to firma
poszłaby z torbami albo władze przejąłby pani brat, co byłoby jeszcze gorsze
niż bankructwo. Nowa kolekcja to jest szansa na odbudowanie firmy.
-Kolekcja-zaśmiała
się. – Pshemko ze szczytu spadnie na samo
dno.
- A
po drugie – kontynuowała Ula nie zważając na jej krytykę. – Marek nigdy nie związałby się z panią, bo ma
swój rozum i wie, jakie ciężkie życie czekałoby go z panią.
Odpowiedzieć
nie zdążyła, bo na korytarz wrócili Dobrzańscy i po dowiedzeniu się o jego
zdrowie wyszła tłumacząc się pakowaniem.
Rodzice
Marka byli dla niej zdecydowanie milsi i nie dali odczuć, że jest tu niemile
widziana. Pokrzepiające też były ich
słowa.
-
Znam dobrze Marka i wiem, że teraz zakochał się naprawdę pani Urszulo- rzekł
Dobrzański przysiadając obok niej. – Nigdy tak jak przez ostatnie tygodnie się
nie zachowywał. Szkoda, że pani wyjeżdża-
rzekł z żalem. – Gdyby mógł to nieba
przybliżyłby pani.
- To
bardzo miłe, co pan mówi- odparła lekko zakłopotana. – I jednak nie jadę.
–
Miło to słyszeć – odezwała się również Dobrzańska. – Muszę przyznać się, że gdy Marek powiedział
mi, dla kogo rzuca Paulinę byłam mocno zszokowana i uważałam to za kaprys i
kolejne przelotne uczucie-wyznała szczerze. –
Próbowałam nawet dla jego dobra odwieść go od tego pomysłu, ale on
uparcie trzymał się swoich uczuć i deklaracji.
Nie znałam cię dobrze, wiedziałam tylko o nieatrakcyjnym wyglądzie i nie
myślałam, że Marek spojrzy na wnętrze kobiety. Zrobił to chyba po raz pierwszy
w życiu. Zawsze obracał się wśród pięknych kobiet.
- Mi
również trudno było w to uwierzyć, że pokochał mnie, taką prostą dziewczynę z
Rysiowa- rzekła spoglądając na Dobrzańską z sympatią. – I mogę zapewnić państwa, że kocham Marka
równie mocno.
-Tak
jak Marek panią- kontynuowała Dobrzańska. –
Teraz wiem, że myliłam się i nie był to tylko romans. Może moglibyśmy
mówić ci z mężem po imieniu?- zaproponowała nieoczekiwanie.
-Będzie
mi miło-odparła szczęśliwa, bo wyglądało na to, że rodzice Marka zaakceptowali
ją.
Trzy
godziny później neurochirurg wyszedł z bloku operacyjnego z dobrymi
wiadomościami.
-Państwa
syn miał dużo szczęścia, że pani Ula odwiedziła go-rzekł patrząc na nią. – Jeszcze z pół godziny a mógłby całkiem
stracić wzrok a nawet życie. Teraz jego stan jest stabilny i życiu już nic nie
zagraża. Musi jednak przynajmniej przez dwa – trzy dni być utrzymywany w
śpiączce farmakologicznej. Dopiero później okaże się, w jakim stopniu i czy w
ogóle został uszkodzony wzrok.
-To
znaczy, że Marek może nie widzieć-zatroskała się Dobrzańska.
- To
tylko najgorszy scenariusz, ale tak jak mówiłem musimy poczekać aż odzyska
przytomność.
Było
już północy, gdy Marka przewieźli na OIOM i mogli przez szybę spojrzeć na
niego. Sebastian zaproponował też Uli, aby zanocowała u niego i Wioletty. Rano
przed pójściem do pracy również pojechała do szpitala. Przez chwilę posiedziała
przy nim, pogłaskała po dłoni, powiedziała kilka słów i pojechała do firmy.
Wieczorem miał odbyć się pokaz i choć z trudem jej to przychodziło musiała być
tam i wszystkiego dopilnować.
Pokaz,
wbrew oczekiwaniom Pauliny odniosła sukces a mistrz za kolekcję dla
przeciętnego Polaka zbierał same pozytywne recenzje. Ula jednak z sukcesu w pełni cieszyć się nie
potrafiła i myślami była w szpitalu z Markiem i chciała pojechać do niego jak
najszybciej.
Po
trzech dniach od operacji Marek mógł zostać wybudzony ze śpiączki. Ula była w
pracy, gdy zadzwonił do niej Krzysztof z tą informacją i propozycją, że jeśli
chce to może przyjechać. Chciała pojechać, ale musiała zająć się liczeniem
kosztów pokazu. Z pomocą przyszła jej Wioletta zapewniając, że śmiało może
jechać a ona z Anią i Sebastianem wszystkim się zajmą.
Gdy
dotarła do szpitala Marek był już wybudzony, ale na dłuższe wizyty nie był
gotowy i do sali można było wchodzić pojedynczo. Miał też po intubacji problemy
z mową. Tylko na chwilę mogła wejść, popatrzeć na niego, trochę porozmawiać.
Dzień
później stan jeszcze bardziej poprawił się i mógł być przewieziony na zwykłą
salę. Odzyskał również w pełni mowę.
-Jesteś-
szepnął wyciągając do niej rękę.
-Jestem-odparła
siadając na łóżku.
- To
dobrze, bo chciałem spytać cię o coś ważnego i nie daje mi to spokoju- zaczął
poważnie. – Ula wtedy na korytarzu, gdy zgodziłaś się za
mnie wyjść to nie, dlatego że miałem być operowany i było ci mnie żal.
-
Oczywiście, że nie- zapewniała gładząc jego dłoń. – Kocham cię Marek. Całe życie czekałam na
ciebie.
-Ja
też cię kocham i nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne- rzekł czule. –
Możesz schylić się- poprosił z błyskiem w oczach. – Chciałbym pocałować cię a
kroplówka i ta aparatura trochę przeszkadzają w siadaniu.
Schyliła
się tak jak ją poprosił. Była przygotowana na lekkie muśnięcie ust, ale Marek
wolną ręką przytrzymał głowę i zmysłowo muskał je górną a później dolną wargę.
-Kochanie
jak tylko wrócę do pełni sił zrobię to znacznie lepiej- szepnął jej prosto w
ucho. – I oświadczę się jak należy.
Marek
w szpitalu przebywał jeszcze dwa tygodnie i nabierał siły. Okulista miał dla
niego całkiem dobre wieści, bo jego wzrok był w lepszym stanie niż
przypuszczano. Szans na całkowite wyleczenie pourazowego uszkodzenia nerwu
wzrokowego, co prawda nie miał i już do końca życia miał mieć osłabioną ostrość
wzroku to odpowiednio dobrane okulary miały to korygować. Ula wpadała do niego dwa razy dziennie. Rano
przed pracą i popołudni po pracy. Zaczęło być to męczące i Marek zaproponował
jej, aby wprowadziła się do niego już teraz. Ustalili, bowiem prędzej, że po
wyjściu ze szpitala i na czas rekonwalescencji zamieszkają razem. Dając jej
klucze zapewnił, aby czuła się jak u siebie w domu, zapełniła lodówkę i
poukładała wszystko po swojemu.
W
dniu jego powrotu do domu Ula wzięła wolne i przygotowała powitalny obiad. Później
do samego wieczora leżeli na kanapie w salonie i cieszyli się swoim
towarzystwem. Rozmawiali, całowali się i nadrabiali stracony czas.
-Chciałbym
już dzisiaj z tobą kochać się, ale to nie jest wskazane- usprawiedliwiał się
wieczorem.
-Wiem
i nie mam żalu-rzekła łagodnie. – Będziemy spać koło siebie, cieszyć się sobą i
to mi w zupełności wystarczy, bo jeszcze całkiem niedawno były to tylko moje
marzenia a teraz jest rzeczywistość.
-I
moje skarbie-rzekł patrząc prosto w jej oczy. – Stały się one długo po twoich,
bo stały się one dopiero od czasu wyjazdu do Spa, ale były. Jeśli zrozumiałaś,
co chciałem powiedzieć.
- Zrozumiałam.
Tylko, o czym teraz będziemy marzyć kochanie?
Dzień
później Marek wybrał się na samotne zakupy do jubilera. Pamiętał mniej więcej, jaki
pierścionek podobał się jej i chciał kupić coś podobnego. Zdecydował się na mały pierścionek z białego złota
z szafirem i brylancikami. W drodze powrotnej wstąpił jeszcze do kwiaciarni i
do sklepu spożywczego. Po powrocie do domu zajął się obiadem. Ukochana wróciła o obiecanej godzinie.
Elegancko zastawiony stół, bukiet kwiatów tak, jaki i Marek w garniturze
zaskoczyło ją, ale domyśliła się skąd to wszystko. Marek z oświadczynami długo
nie zwlekał i nie robił z tego ceregieli.
Tuż po przyjściu i zdjęciu przez Ulę kurtki tak zwyczajnie uklęknął przed
nią i poprosił o rękę.
-Ula
czy wyjdziesz za mnie? –zapytał wprost otwierając małe bordowe pudełeczko w
kształcie serca.
-Myślę,
że jest to bardzo prawdopodobne Marek, ale pod warunkiem, że ślub będzie
skromny i zero seksu przed ślubem.
-Na
takie małe ustępstwo jestem gotowy się zgodzić- odparł bez zastanowienia
wsuwając na jej palec pierścionek. Następnie wstał z kolan i zwieńczył tę
uroczystą chwilę namiętnym pocałunkiem.
Tydzień
później w mieszkaniu Marka wyprawili małe przyjęcie zaręczynowe dla najbliższej
rodziny i przyjaciół.
Pięć tygodni później
-To
by długi dzień skarbie-szepnął, kiedy znaleźli się w sypialni.
-Skoro
jesteś zmęczony to może powinieneś od razu położyć się spać- zasugerowała.
-Aż
tak żeby nie kochać się z tobą to nie jestem- szybko odparł nachylając się nad
nią.
Przywarł
wargami do jej ust delikatnie muskając je. Chciał stopniowo rozbudzać siebie i
Ulę. Miała to być ich pierwsza noc po wypadku i noc poślubna. Ślub udało im się
załatwić w pięć tygodni i był tak jak Ula chciała skromny. Tylko najbliższa
rodzina i przyjaciele.
Delikatne pocałunki wkrótce przestały im
wystarczać.
Nie jestem przecież na pierwszej randce-
myślał Marek. Usta Uli były takie słodkie a jej zapach skóry sprawiał, że
ogarnął go głód żądzy. Znalazł zamek od
sukienki i rzucił niedbale na kanapę w salonie. Jego marynarka wylądowała wkrótce
obok i wrócił do jej ust. Teraz całował zachłannie nie tylko usta, ale i szyję,
dekolt i piersi. Wziął ją w końcu na ręce i zaniósł na łóżko. Jego ręce wędrowały
po całym ciele Uli głaszcząc i pieszcząc. Ula w tym czasie mierzwiąc jego włosy
oddawała pocałunki.
-Marek
nie powstrzymuj się zbyt długo- szepnęła pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim
pocałunkiem.
Jej
słowa zdziwiły go, ale i podziałały na niego natychmiast. Szybko pozbył siebie
i Ule z bielizny. Pieszcząc jej piersi czuł jak narasta w nim pożądanie. Ula w
dodatku tak zmysłowo wzdychała i bawiła się jego torsem. Ten pierwszy raz w Spa był spokojny a teraz
wszystko wskazywało, że będzie to gorąca noc.
Ich oddechy stawały się coraz szybsze a ruchy gwałtowniejsze. Wyczuł chwilę, kiedy Ula rozchyliła nogi i
mógł wejść w jej ciało. Trzymała go mocno rękami i nogami tak jakby nigdy nie
chciała już go wypuścić. Ciągle smakując jej usta i kąsając piersi delikatnie
zaczął poruszać się. Ula szybko dostosowała się do jego rytmu i ekstaza
pożądania wzrastała w nich obojga. Chcąc poczuć go głębiej wygięte jeszcze plecy.
Ruch ten jeszcze bardziej ich zespolił, Marka bardziej pobudził a do spełnienia
brakowało niewiele. Doszli równocześnie rozkoszując się swoimi orgazmami a jej
wnętrze wypełnił żar. Poprzednim razem
Marek był zabezpieczony tak jak przed laty Bartek i dopiero teraz mogła poczuć w
pełni tą rozkosz. Ta fala rozkoszy zalewała ją raz po raz i chciała, aby trwała
jak najdłużej. Ruchy jednak stawały się
coraz słabsze i w końcu opadł na nią wyczerpany, zaspokojony i szczęśliwy.
-Nie
sprawiłem ci bólu- zapytał, gdy oddech uspokoiły się całkiem. To było dość
szalone.
-Nie
kochanie-zaśmiała się kładąc głowę na jego torsie. – To był niesamowite i
proszę o więcej takich nocy.
-Kiedy
tylko zachcesz skarbie- odparł kąsając jej ucho. – Nawet marzę, o czym takim w naszym biurze –
dodał patrząc na nią łobuzersko. – I jak
tylko wrócimy z podroży poślubnej zamierzam kochać się z tobą na biurku, na
kanapie i na fotelu- obiecywał zmysłowym głosem.
-A
możesz dać mi to na piśmie-zapytała nieśmiało. – Tak na wszelki wypadek gdybyś
zmienił zdanie.
Jeśli są błędy to przepraszam. Nie mam czasu sprawdzić, a do środy nie
chciałam czekać z publikacją.
Błędy są ale mini śliczna. Proszę o więcej takich. :)
OdpowiedzUsuńNa majówkę pojechalam, podróż odespalam, coś tam poprawilam.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam milo.
W firmie, a nie 'we firmie'
OdpowiedzUsuńTomografię a nie topografię
Generalnie fajna mini :)
Ala zaliczylam wtope z tym tomografem. Sama na to może nie wpadlambym. Ale tak to jest jak coś pisze się o okolo pólnocy.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam milo.
Bardzo miła niespodzianka z tą miniaturką. Ach ta Wiola. Pstro w głowie, ale jak coś powie to już powie jak odpowie to roztropnie. Ubawiłaś mnie dzisiaj jej tekstami. A tak szczerze to musiałam sprawdzić o co chodzi z tym Ali Baba i muszę przyznać że jest niezłe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłej majówki.
Wioletta to moja postać numer 1 serialu i lubię pisać o niej.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ja wymienię tylko dwa byczki, które najbardziej rzuciły mi się w oczy.
OdpowiedzUsuńMiał też po inkubacji problemy z mową. - po INTUBACJI
- Ula wtedy na korytarzu, gdy zgodziłaś się za mnie wyjść to nie, dlatego że miałem być operowany i było mi ciebie żal.- ...i było ci mnie żal. (tak wynika z kontekstu)
Mini jak zwykle dobrze napisana i wciągająca. Zmieniona scena szpitalna i dodane powikłania Marka po wypadku. Jest trochę drobnych błędów, ale myślę, że albo bardzo się śpieszyłaś, albo pisałaś późną nocą. Mimo tych drobiazgów czytało się bardzo dobrze. Uwielbiam te romantyczne historie w Twoim wykonaniu.
Pozdrawiam. :)
Fakt,że spieszyłam się i pierwsza połowa pisana była w piątek od szóstej z przerwami do północy. Drugą połowę napisałam w sobotę. Coś mnie tak naszło na miniaturkę rano w piątek i sama się dziwię, że zdążyłam napisać.
UsuńDzięki za podpowiedzi co jest do poprawienia. Od rana korzystam z uprzejmości rodziny i ich sprzętu i poprawiam błędy. I pomyśleć, że w służbie zdrowia pracuję.Pielęgniarką na szczęście nie jestem a w przychodni takiej aparatury nie ma.
Dzięki za wpis i miłe słowa.
Aż się popłakałam. Uwielbiam taką miłość. Jest taka szczera i nie udawana. Ula i Marek to najlepsza para. Bardzo wciągnęłam się w tekst i nawet nie wiem, kiedy się skończył. Ale ta Paulina jest wredna. Tylko patrzy na swój czubek nosa. Viola jak zawsze dobór słownictwa ma doskonały. Gdyby nie Ula, Marek straciłby wzrok. Czy to nie jest piękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://ulaimarek69.blogspot.com/
Wszyscy jak w serialu tylko końcówka inna. Lubię ten rodzaj miniaturek, bo zawsze kończą się szczęśliwie.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Hej, bardzo fajna miniaturka. Kiedy wstawisz nowy jakis wpis:kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJestem nowa, będę się podpisywać MM
Pozdrawiam
Miło cię powitać i dzięki za pierwszy wpis. Konkretnej daty publikacji nie podaję, bo piszę na bieżąco i nie wiem kiedy napiszę. Chodzę do pracy, mam teraz jeszcze sprawy prywatne do załatwiania. Zazwyczaj mieszczę się w tygodniu-dwóch od jednej do drugiej publikacji. Na razie polecam inne miniaturki i opowiadania.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Bardzo fajna miniaturka. Dobrze ,że Marek odzyskał wzrok i to dzięki Ulce.Lubię jak piszesz o Violi . Ona zawsze coś wymyśli,dopowie,a czasem przekręci =D. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWymyślić to coś o Wioli to też sztuka.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.