Dzień
po zaproszeniu Uli do SPA, Marek w jej gabinecie pojawił się szybko, bo tuż po jej
przyjściu. Dokładnie wiedziała skąd tak
wczesna wizyta, ale z powiedzeniem o swojej decyzji postanowiła jednak poczekać
i potrzymać go trochę w niepewności.
Chciała sprawdzić jak bardzo będzie zależało mu na wspólnym wyjeździe i
do czego posunie się, aby przekonać ją. Już wczoraj po powrocie z restauracji
przy wspólnej pracy nad umową z konkursem piękności starał się o to i to bardzo
intensywnie. Z umową dużo pracy nie mieli, bo była bardzo korzystna to Marek
zajął się czymś dla niego przyjemniejszym.
-To
mogę jutro podpisać ją-zapytał dla pewności zbierając papiery z biurka.
-Tak-odparła
zbierając swoje rzeczy.
-
Świetnie- odparł z zadowoleniem. — To,
co Ula teraz możemy zająć się punktem drugim dzisiejszego popołudnia- dodał z
filuternym uśmiechem.
-To
mamy jakiś drugi punkt?- zapytała podejrzliwie.
-Obiecałaś
mi popołudnie- rzekł przyciągając ją do siebie i gładząc policzek.
Nie
potrafiła oprzeć się tym szarym oczom i dołeczkom. I jeszcze ta jego, a jej
ulubiona Woda Kolońska, tak przyjemnie nęciła.
Wiedziała, co za chwilę się stanie. Tylko
kilka pocałunków- pomyślała. A później przerwie to.
Nie
myliła się i na pocałunek długo nie musiała czekać. Marek zaczął delikatnie i z
czułością muskać jej wargi. Na długo to
mu nie starczyło, bo chwilę później całował coraz bardziej zachłannie nie tylko
usta, ale i szyję i dekolt a dłonie pieściły plecy, talię i głowę.
-Ula-wyszeptał
kładąc ją na biurko. — Jesteś taka słodka.
To,
co się później działo było spełnieniem jej niedawnych marzeń. Całował i uśmiechał się do niej. Kładł i
podnosił z biurka, pieścił i całował. Choć w biurze panował półmrok to
widziała, że uśmiechał się, ale nie mogła dostrzec w tym szale namiętności czy
był to uśmiech z wyrachowania, czy z rozkoszy.
Marek tymczasem owładnięty pożądaniem pozwalał sobie na coraz śmielsze
gesty i jego ręka powędrowała do guzików bluzeczki Uli. Czuła, że odpływa z
każdą chwilą i otrzeźwiała dopiero, gdy poczuła usta tuż przy brzegu stanika.
-Nie,
nie Marek- ostatkiem sił powstrzymała go i lekko odepchnęła. — Jesteśmy we
firmie.
-Ula
wszyscy już dawno wyszli- odparł chcą przyciągnąć ją do siebie.
-Nie
– mówiła stanowczo poprawiając bluzkę. —
Lepiej będzie jak pójdziemy nad Wisłę.
Miejsce Uli nad Wisłą było rzeczywiście
zachwycające. Drzewa, most, pomost w głąb rzeki, kamienie i widok na
rozświetlającą się pomału w szarości Warszawę.
-Rzeczywiście
pięknie tu –westchnął rozglądając się. — Piękniej niż w Berlinie, bo nasze Polskie.
Tylko więcej ludzi tu się kręci- rzekł spoglądając na inne osoby.
-
Tak wieczorami jest tu trochę spacerowiczów.
Znaczniej spokojnie jest tu rano. Odkryłam to jeszcze w czasie studiów,
gdy przychodziłam zarówno przed wykładami jak i wieczorami czekając na autobus.
Rano mogłam w spokoju pomyśleć i poukładać życie a wieczorem to zawsze ktoś
się pojawiał.
-I bardzo
mądrze je poukładałaś -rzekł z szacunkiem. — Tylko pozazdrościć.
-Musiałam-
rzekła z zażenowaniem. — Tato czasami nie wiedział, co ma zrobić, jaką podjąć
decyzję to przychodziłam i rozważałam wszystko na za i przeciw.
-Ja,
jak wiesz zresztą, układałem je w klubach i na imprezach i źle na tym wyszedłem-stwierdził posępnie.
-Zawsze
możesz poukładać je od nowa-zaproponowała delikatnie. — Jest tu wystarczająco miejsca na takie
rozmyślania.
-Kto
wie Ula. Może skorzystam.
Czas
nad Wisłą mijał szybko i odjechali dopiero, gdy było ciemno. Chodzili i
rozmawiali o firmie, przeszłości i życiu codziennym, a później Marek odwiózł ją
do Rysiowa.
-Dzięki
za wieczór Marek- rzekła, gdy zatrzymali się przed domem. — Było naprawdę miło.
-To
ja dziękuję Ula- odparł odwracając się do niej. — I dziękuję, że pokazałaś mi te miejsce.
-Drobiazg-powiedziała
uśmiechając się. — Pójdę już.
-Ula-zatrzymał
ją na chwilę. — Pomyśl o wyjeździe. Naprawdę może być bardzo miło.
-Pomyślę-zapewniała.
-Dzięki-
odparł i pocałował na do widzenia w policzek. — Pa Ula.
- Pa- odpowiedziała i poszła w stronę domu.
Ula
jeszcze w czasie spaceru uświadomiła sobie, że czas spędzony nad Wisłą był niezmiernie
przyjemny. Marek niczego nie udawał, nie wymuszał pocałunków, ani wyjazdu. Było
tak przyjemnie jak dawniej, gdy byli naprawdę przyjaciółmi. Szykując się spać wróciła
myślami do wyjścia i do czekającego ją wyjazdu. Decyzję podjęła już w Książęcej,
ale tak od razu nie chciała mu mówić.
Trzy
dni i dwie noce prawie sam na sam z Markiem, to dobry pomysł nie jest- rozważała rozsądnie. Ale może będzie miło, jeśli będzie tak jak
nad Wisłą. Wróć. Dwie noce? Właśnie jak my będziemy spać? Marek chyba nie
myśli, że będziemy razem spać, czy tam nie spać. To znaczy dzielić wspólny
pokój- znalazła odpowiednie słowo. Chociaż
znając go to tak pewnie myśli. Muszę jutro go od tej myśli odwieść. Póki jest w
zarodku jakby powiedziała Wiola.
Marek
tymczasem wracając do domu również wrócił myślami do Uli i do tego, co czuł.
Było to coś nowego i innego dla niego. Nie zwykłe pożądanie, bo Ula w jego
guście nie była, ani zauroczenie, bo piękna też nie była, czy przyjaźń, bo
przyjaciele tak nie całują się. Wiedział tylko, że to coś podobało mu się i że
od dawna o żadnej kobiecie tak nie myślał.
Jeśli w ogóle kiedyś myślał. Przy Uli i z Ulą wszystko było inaczej. Był
również pewny tego, że pragnie kochać się z nią, ale nie chciał też wykorzystywać
jej, bo na taki związek, o jakim myślała Ula on gotowy nie był i nie chciał jej
skrzywdzić. Obiecał sobie, więc że niezależnie od tego, co mówi Sebastiana to
go nie posłucha i łóżko nie będzie kartą przetargową w odzyskaniu weksli.
Pojadą, zrelaksują się, a po powrocie i zwrocie weksli delikatnie i powoli
odsunie się od niej. A kiedyś tam, jak myślał, zapomni i znajdzie sobie kogoś,
kto o dzieciach i małżeństwie będzie zapatrywał się z przyjemnością a nie jak
on z zniechęceniem.
Do jej biura wpadł tuż po ósmej z zaległą
fakturą i przy okazji w sprawie wyjazdu.
-Cześć-
rzekł przyciągając ją do siebie i zanim zdążyła odpowiedzieć, pocałował na dzień
dobry. — Podpiszesz mi fakturę za dzisiejszy catering?
-Pewnie.
-A
wracając do naszego wyjazdu to jedziesz ze mną czy z Maćkiem?- zapytał
opierając się rękoma o biurko i przypatrując się jej.
-Maciek
zmienił plany i postanowił postawić na miłość i jedzie z Anią na romantyczny
wyjazd do Madrytu-wyjaśniła. — Wylatują w piątek rano a wracają rano w
poniedziałek. Bardzo zaangażował się w ten związek. Planuje już nawet
oświadczyny. Był wczoraj u mnie z katalogiem z pierścionkami i chciał żebym
pomogła mu coś wybrać. Tylko, że oglądał
te z wyższej półki a na pewno na taki wydatek nie stać go- mówiła tak, aby
brzmieć wiarygodnie. — Musiałam przekonać go, żeby kupił coś tańszego, choć
było trudno. Dopiero jak powiedziałam mu, że Ania z tych nie jest i karat
brylantu dla niej nie ma znaczenia i że obraziłaby się to odpuścił.
- Jest zakochany to chce wykazać się - odparł jakby
usprawiedliwiał Szymczyka i w ogóle nieprzejęty szastaniem przez niego pieniędzmi.
-Tylko,
że przez te jego miłość mógłby narobić kłopotów-próbowała całej sprawie dodać
powagi. — I sobie i PRO-es. Wziąłby kredyt i jeszcze komornik wszedłby do
firmy.
-Ale
ty masz zdrowy rozsądek i nic się nie stało- odparł ciągle niezainteresowany. —
On do tego też na pewno nie dopuściłby. Ale
jeśli jesteś zaniepokojona to mogę i ja z nim porozmawiać- dodał widząc jej
zdziwioną minę. — Albo Ania. A najlepiej razem we czwórkę moglibyśmy wyjść na lunch i porozmawiać.
-Nie, dzięki, ale jakoś poradzę sobie. Znam go najlepiej i wiem jak rozmawiać.
-Jak
chcesz Ula. Ale nie odpowiedziałaś na
moje pytanie. Jedziesz?
-
Właśnie Marek nie wiem czy wyjazd z szefem to jest dobry pomysł- dalej chciała
trzymać go w niepewności. — Mogą być
plotki. Wolałabym pojechać, załatwić sprawy z butikami i wrócić tego samego
dni.
-Ula
sami tam nie będziemy-argumentował. — Zawsze możesz też powiedzieć koleżankom
już prędzej, że jedziemy i uniknąć domysłów i niedomówień.
- To
prawda mogę i powiem, jeśli pojadę.
-To zrobimy
tak Ula – rzekł ugodowo. — Ty myśl nad wyjazdem, a ja idę dopinać szczegóły z
otwarciem i wpadnę po ciebie po jedenastej-dodał na koniec.
-Ok- odparła, gdy wychodził.
Zachowanie Marka zdziwiło ją i to zarówno te dotyczące wyjazdu, bo była przekonana, że
będzie bardziej nalegał i te dotyczące Maćka, bo myślała, że bardziej zmartwi
się sprawą. Nie wiedziała, że zmiana jego
nastawienia tak bez przyczyny nie pojawiła się. Wczoraj tuż przed wyjściem
nad Wisłę, gdy wyszła do toalety to za jej przyzwoleniem spisywał numer
telefonu do dostawcy z Włoch a który zapisany miała w rejestrze rozmów. Przy okazji miał wgląd na jej inne rozmowy i choć
wiedział, że to co robi jest złe i posuwa się do metod Pauliny to przeszukał jej telefon i sprawdził
czy Ula tego dnia rano rozmawiała z Maćkiem. Podobnie było z
dniem, kiedy zebrał się zarząd. Datę i godzinę znał to interesujące go
ulokowanie rozmowy znalazł szybko. Z nieukrywanym zadowoleniem stwierdził, że
nic takiego miejsca nie miało i że Ula tylko z nim pogrywa. Ze wspólnego wyjazdu zrezygnować, jednak nie
zamierzał.
Przed
dwunastą oboje pojechali do galerii na oficjalne otwarcie sklepów F&D. To
właśnie w czasie drogi Ula powiedziała mu o swojej decyzji.
-Zgoda
Marek pojadę z tobą, ale mam warunki. Sama zapłacę za siebie i nawet do głowy niech
ci nie przyjdzie zarezerwować jeden pokój dla nas.
-Oczywiście
Ula- rzekł pewnie, choć do końca prawdą nie było. —Nie mógłbym wykorzystać wyjazd
i zaciągnąć do łóżka.
Tego
właśnie pewna nie mogę być Marek i dlatego wole dwa pokoje-pomyślała.
- To
dobrze, że tak myślisz- odparła tylko.
Po
dojechaniu do galerii Marek zadzwonił do ośrodka SPA i potwierdził rezerwację. Dwóch
jedynek i jednego pokojów dla Wioletty i Sebastiana.
Otwarcie
sklepu nie obyło się bez zgrzytów, bo pojawiły się na nim Klaudia z Dominiką i
usilnie próbowały pokazać się u boku Marka. Jak okazało się obie dowiedziały
się o rozstaniu Marka i Pauliny i przyleciały niespodziewanie do Polski z
postanowieniem powalczenia o prezesa. On,
jednak ich towarzystwem zainteresowany nie był i próbował delikatnie je od
siebie odsunąć, co jeszcze bardziej zaostrzyło sytuację, bo nie tylko między
sobą toczyły spór, ale i z Markiem, a kamery i dziennikarze szybko to
dostrzegli. Dopiero Ula siłą argumentów mówiąc, że jeśli tutaj wywołają skandal
to będą mogły zapomnieć o pracy w F&D i na jakikolwiek związek z Markiem.
Kolejne
dwa dni okazały się przełomowe w uczuciach Marka i poglądach na małżeństwo i dzieci.
W
środę rano we firmie pojawił się jego kolega z liceum Robert, a obecnie
dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych. Mężczyzna zawsze miał nosa do
fajnych dziewczyn, choć nigdy nie zabawiał się z nimi jak on i Sebastian.
Jeszcze przed i w czasie nagrania, jak zauważył Marek, Robert zainteresował się Ulą, a
po nagraniu nie mógł nachwalić jej przed nim, bo wykazywała się inteligencją,
bystrością i taktem. W przeciwieństwie
do Klaudii i Dominiki, które również przewijały się przez reportaż, wiele nie
wnosiły a zachowywały się przy tym grubiańsko. Nie mógł też nie zapytać Marka o
sprawy prywatne Uli. Z racji, że na nagranie dłuższego reportażu o firmie już
prędzej byli umówieni to Ula tego dnia postarała się i ubrała się lepiej w ulubioną sukienkę Marka w niebieskim kolorze i bolerko a makijaż
zrobiony przez specjalistki sprawę dokończył i wyglądała całkiem ładnie.
Zainteresowanie nią jak najbardziej nie spodobało mu się, a do tej pory nie był
zazdrosny o kobietę. Nawet wtedy, gdy przed paroma tygodniami Lew zainteresował
się jego ówczesną narzeczoną Pauliną to myślał o tym w kategoriach nie
powinien, czy raczej nie stosowne to teraz nie podobało mu się to i to bardzo. Ula
tymczasem nieświadoma uczuć Marka i Roberta była po prostu sobą i miła dla
Robert, a Marek źle to zinterpretował. Może nic by dalej nie zrobił gdyby nie
to, że dzień później kolejne wydarzenia miały miejsce.
Wizyty grupy przedszkolaków stały się już tradycją F&D i jakaś grupa dzieci przychodziła na zwiedzanie przynajmniej raz w miesiącu. Zwiedzały nie tylko pracownię mistrza, ale i mogły zobaczyć jak pracuje biuro. Pshemek, który z dziećmi dużo do czynienia nie miał to poprosił Ule o pomoc, która radziła sobie z nimi znakomicie. Odpowiadała na wszelkie pytania nawet na te niezwiązane z pracą, żartowała i pokazywała urządzenia biurowe. Marek w tym czasie spoglądał na nią i widział, z jakim spokojem podchodzi do dzieci. Przypomniała mu się też scena z przed paru tygodni, gdy oboje zajmowali się trójką dzieci Borubara i uśmiechnął się na wspomnienia. Ula zdecydowanie nadawała się na matkę i żonę i życzył jej w myślach, aby i w tej dziedzinie spełniła się. Był też zazdrosny o tego kogoś, choć nawet sam nie zdawał sobie z tego do końca sprawy. Dzieci a zwłaszcza dziewczynki nim samym również zainteresowały się, jako że Ula powiedziała im, że jest tu jej szefem i jego zalały potokiem pytań. On jednak takiego daru do trafnych odpowiedzi nie miał i musiał korzystać z nieocenionej Uli.
Przedszkole
w końcu odeszło a oni po jedenastej mogli wrócić do pracy i wyjść na umówione
spotkanie do Łazienek. Ula ponownie zaskoczyła go, bo pomijając to, że bardzo
udanie dla nich przeprowadziła rozmowę z menadżerem to jeszcze dużo wiedziała o
tym miejscu zaskakując anegdotami samego ich rozmówcę. Później korzystając z
ładnej pogody przeszli się we dwoje po pobliskim ogrodzie.
Obojgu było przyjemnie chodzić, oglądać rozkwitające kwiaty i odprężyć się. Jeden z pnących krzewów róży już z daleka przyciągał widokiem i zapachem.
Obojgu było przyjemnie chodzić, oglądać rozkwitające kwiaty i odprężyć się. Jeden z pnących krzewów róży już z daleka przyciągał widokiem i zapachem.
-Zobacz
Marek, jak pięknie wyglądają - rzekła wąchając kwiat i dotykając za łodyżkę.
—Auć - syknęła całując palec. — Ukułam się.
-Ula
jak byk pisze zakaz zrywania i dotykania roślin –rzekł z lekką reprymendą. —
Pokaż czy cierń ci nie został- dodał biorąc i oglądając wskazujący palec. —
Jest – stwierdził i chwilę później delikatnie wyciągnął go i podniósł rękę do
swoich ust delikatnie całując rankę.
Stali
blisko siebie, Marek ciągle trzymał jej dłoń w swojej ręce, a Ula bała się
spojrzeć na niego. Chwilę później pocałował w czoło a ona spojrzała w jego szare
oczy, a on w jej błękitne. Kolejny pocałunek był już w usta. Obejmując jej talię delikatnie muskał wargi i
nie potrafił przestać.
Ula to mądra, świetna, dobra dziewczyna. To
może się z nią ożeń – kołatały
mu się po głowie niedawne słowa Sebastiana i swoje.
-Marek
jesteśmy na środku alejki i sami nie jesteśmy –Ula pierwsza opanowała się i
przerwała pocałunek. — Rozejrzyj się i
zauważ, że już wzbudziliśmy zainteresowanie. Poza tym musimy wracać do firmy. Wiola sama
zbyt długo nie może zostać.
-Tak
masz rację, jedźmy- zgodził się niechętnie.
Do
firmy wracała dziwnie przekonana, że właśnie stało się coś ważnego, ale o tym
nie rozmawiali tylko o niedawnym spotkaniu.
Jednak to popołudnie miało
okazać się dla niej bardziej przełomowe i ważne.
-Marka
nie ma-oznajmiła jej od progu Wiola, przed piętnastą. — Znowu przyszła Klaudia i Dominika i pokłóciły
się, delikatnie mówiąc. W końcu zdenerwował się wywalił je i sam wyszedł. Mówię
ci Ula nie musiałam nawet podsłuchiwać żeby wszystko słyszeć-Wioletta mówiła
głosem pełnym zaintrygowania i najwyraźniej chciała powiedzieć, co słyszała. —
Marek wszystko im wygarnął.
-To
znaczy, co-zainteresowała się ku uciesze Kubasińskiej.
-Że
są puste jak buraki to znaczy jak pustaki i że ciało to nie wszystko.
-Tak
im powiedział-dziwiła się. —Wiola przecież to okropne i niepodobne do niego. Nawet, jeśli prawdziwe.
-Tak
bardziej kulturalniej Ulka. Ja mówię tak w streszczeniu. Mówił, że zmieniły
mu się poglądy na luźne związki i życie, że to co zrobiły na otwarciu sklepu i
wczoraj w trakcie nagrania to świadczy o ich pustocie i że ciało to już dla
niego nie jest najważniejsze. Gdyby go nie znała to pomyślałabym, że poznał
kogoś i zakochał się.
-
On- zakpiła. — Nierealne Wiola.
-Przecież
mówię, że to absurdalna bzdura.
-Właśnie-przytaknęła.
— Gdy wróci to powiedz mu, że poszłam już
do ortodonty i że nie wiem czy wrócę- dodała i wyszła.
Marek
tymczasem skorzystał z niedawnej rady Uli i pojechał nad Wisłę. Chciał odreagować
spotkanie z byłymi kochankami i pomyśleć o związku z Ulą . Wiedział już, że
zakochał się i zastanawiał się jak powiedzieć jej o tym i o intrydze. To, że
jej powie, co zrobił był pewny, bo chciał wejść w związek z czystą kartą. Przed wyjazdem nie chciał, jednak nic mówić,
bo mogłaby nie uwierzyć mu i zmienić zdanie i odwołać swój wyjazd. Tam daleko
od domu mógł mieć przynajmniej nadzieję, że daleko nie ucieknie i może zechce
wysłuchać go od początku do końca.
Do
firmy Ula wróciła, jednak godzinę po wyjściu i uwolniona od aparatu. Wróciła,
bo zastanawiała się też jak zareaguje Marek, gdy zobaczy ją. Pamiętała, że po
zrzuceniu okularów i założeniu szkieł kontaktowych Marek patrzył na nią z
podziwem. Do reakcji prezesa nie myliła się i już sam jego mina mówił dużo.
-Ula
-rzekł patrząc na jej proste i białe ząbki i uśmiech. — Uśmiech po prostu urzekający. Prawda Wiola.
-Prawda.
Jak z reklamy pasty do zębów- Kubasińska na swój sposób potwierdziła słowa
szefa.
W
piątek rano dwie pary udały się w stronę Poznania. Ula z Markiem podrzucili
Wiolę i Sebastiana do SPA, sami zameldowali się, zostawili bagaże i pojechali
do centrum na spotkania, a do ośrodka wrócili popołudniu. Wiola i Sebastian
przez ten czas rozejrzeli się po ośrodku i okolicy i te najbardziej
interesujące miejsca zdążyli wypatrzeć i zaklepać wizyty. Po powrocie Uli i
Marka i wspólnym obiedzie dziewczyny poszły na masaż a panowie na siłownię. Przed
kolacją był też czas na relaks na tarasie w pokoju Wioli i Sebastiana.
Po
kolacji Marek miał w planach spacer i szczerą rozmowę z Ulą. Obiecał jej już to
rano mówiąc, że musi z nią o czymś porozmawiać i że jest to na razie tajemnica.
Plany jego, jednak pokrzyżowała wiosenna burza i wieczór spędzili we czwórkę na
basenie.
Sobotę
dziewczyny rozpoczęły od wizyty w salonie piękności a panowie na partyjce kosza.
Ula idąc tam miała w planach tylko kosmetyczkę, ale skorzystała z namowy
fryzjerki i Wioli i oprócz makijażu zmieniła uczesanie i kolor włosów. Po ponad
godzinie Ula była gotowa, a Wiola mogła ocenić efekt.
-Ula
tak szczerze i z ręką na sumieniu to wyglądasz jak siedem milionów. Marek i Cebulek
jak zobaczą cię to padną marnym trupem.
-Bez przesady Wiola. Do ideału Marka dużo mi
brakuje.
-Ty
tam nic nie wiesz-zarzekała ze stanowczością.
— Widziałam jak wczoraj Marek patrzył na ciebie jak pluskaliście się w
basenie. Niczym jak sroka w granat.
-On
na każdą tak patrzył- odparła, ale w duszy myślała podobnie, bo i jej wydawało
się, że przypatruje się.
I
nie myliły się, bo Marek faktycznie zerkał w stronę Uli i to bardzo często.
Bądź, co bądź do tej pory widywał ją ubraną, a teraz mógł podziwiać jej
kształtne ciało w całej okazałości. Wiola nie myliła się też co do reakcji
mężczyzn na jej widok. Obaj czekali na nie na korytarzu z planami na najbliższe
godziny.
-Ula,
co tu dużo mówić- zaczął Sebastian. — Do twarzy ci w lokach i tym kolorze. Urodą
nie odbiegasz teraz od Wiolki. Prawda Marek?
-Tak
- przytaknął wyraźnie urzeczony. — Wyglądasz znakomicie.
-To
tylko lokówka i zmywalna pianka koloryzująca-mówiła obojętnie.
-Ale
te tylko cuda sprawiły- odparł Marek ciągle zafascynowany. — To, co dziewczyny,
że może zrobimy sobie mały wypad do centrum obejrzeć koziołki i na rogale
świętomarcińskie. Grzech ich nie zjeść jak tu się jest. Zwłaszcza, że pogoda
jest ładna.
-Ja
pojadę z przyjemnością-Ula pierwsza wykazała chęć.
-A ja
tu sama nie będę przecież tkała jak sztafeta przy płocie– dodała i Wiola.
Poznański rynek, co prawda jak to o dwunastej
był zatłoczony, ale coś tam zwiedzili, porobili zdjęcia i kupili pamiątki.
Na
jednej z ulic znaleźli także automat do zdjęć i tam zrobili sobie kilka.
Jest
nie tylko dobra, mądra, zabawna, ale i piękna- myślał
z czułością Marek oglądając fotkę. I gdzie ja miałem oczy tyle czasu? Oby wieczorem
chciała wysłuchać mnie.
Pięknie
razem wyglądamy- myślała
tymczasem Ula. Tylko, co z tego skoro to drań.
Marek
z niecierpliwością czekał na powrót i wieczór, bo zamierzał zabrać ją do parku
obok SPA i tam w otoczeniu natury porozmawiać i przyznać się do wszystkiego. Po
kolacji ładna pogoda utrzymała się to mogli wyjść bez przeszkód.
-Staw,
ławeczka, łabędzie. Niczym jak w naszym parku-westchnęła Ula, gdy usiedli na
ławce.
-
Tak- przytaknął zbierając się na odwagę. — Ula muszę powiedzieć ci o czymś. Zakochałem
się w tobie.
-I
ja mam w to uwierzyć- prychnęła po pierwszym szoku, bo wyznania miłości się nie
spodziewała. — Kochasz mnie, bo mam
twoje udziały. I nie zaprzeczaj –dodała zanim zdążył odpowiedzieć i wyjaśnić
cokolwiek. — Słyszałam twoją rozmowę z
Sebastianem po zarządzie. Wyłożyliście to czarno na białym.
-
Wiem, że słyszałaś- mówił ciesząc się, że ciągle siedzi obok i nie uciekła. — Sebastianowi
taka myśl przyszła do głowy i że dlatego tak dziwnie zachowywałaś się. Poszedłem
w poniedziałek do ochrony i sprawdziłem nagranie.
-I,
dlatego zaprosiłeś mnie do SPA-zgadywała.
-Po
części tak – przyznał się. — Ale chciałem też żebyśmy wypoczęli i z wekslami
nie ma to....
- Nigdy
nie chciałam zatrzymać ich- wtrąciła. — A to, co mówiłam o PRO-es i Maćku było
nieprawdą. Wszystko wymyślałam na doczekaniu, improwizowałam. Nie bój się, więc o to, że coś z Maćkiem
kombinujemy. Miała to być taka mała zemsta na tobie. Dlatego odpuść sobie i nie
wysilaj się na wyznania miłosne, bo i tak nie uwierzę- mówiła wstając z ławki.
-
Ula weksle i PRO-es są tu teraz najmniej ważne -zapewniał. O tym, że wie, że
jej rozmów z Maćkiem nie było wolał na razie nie mówić, aby bardziej nie
pogarszać swojej sytuacji, bo musiałby przyznać się do przeszukiwanie jej telefonu. —
Proszę cię wysłuchaj mnie i daj mi wytłumaczyć się- dodał próbując zatrzymać ją.
— Już wczoraj chciałem zaprosić cię tu i porozmawiać, ale padało.
-Mów-odparła
krótko po namyśle.
-
Sebastian ubzdurał sobie kiedyś tam, że chcesz mnie oszukać i dałem ponieść się
jego idiotycznym pomysłom. Później pocałowałaś mnie, jeszcze później ja ciebie,
żeby zatrzymać cię we firmie i nawet nie wiem, kiedy wplątałem się w tą całą
sytuację. Z czasem jednak, gdy poznawałem cię stawałaś mi się naprawdę bliska. Ostatnie
dni od czasu Berlina były jeszcze bardziej prawdziwe. Może jeszcze nie
kochałem, ale chciałem całować, wychodzić z tobą, rozmawiać, być blisko. Ostatnia
środa i czwartek wszystko zmieniły i zrozumiałem, że kocham cię, że zaliczanie
kolejnych modelek, sekretarek, klubów stało się nudne i niewystarczające dla
mnie i że chcę czegoś więcej. Ula nawet
nie wiesz jak bardzo żałuję, że dałem wciągnąć się w ten idiotyczny pomysł
Sebastiana a ty musiałaś cierpieć. Uwierz mi.
-
Uwierz, jak wiem, jaki jesteś Marek-rzuciła z wyraźną goryczą. — Zawsze
kręciłeś a miłość wmawiałeś każdej, żeby coś osiągnąć. Dlaczego miałoby być
teraz inaczej?
- Bo
zmieniłem się- mówił patrząc na nią wzrokiem rozpaczy. — Ula
może głupio wyszło z tym wyznaniem miłości, bo najpierw powinienem przyznać się
do wszystkiego, a później wyznać miłość, a tak wyszło jak wyszło. Ale zapewniam
cię, że wszystko co powiedziałem jest prawdą i proszę żebyś pomyślała o tym
wszystkim i nie przekreślała całkiem.
-Nie
wiem Marek-mówiła skołowana. —Przez tyle dni miałam mętlik w głowie, że teraz
sama nie wiem czy mówisz prawdę, czy to kolejne kłamstwo. Muszę pobyć trochę
sama i poukładać myśli.
-Dobrze – odparł, gdy wstawała z ławki. —
To już jest mój sukces Ula.
Czy
on naprawdę zmienił się?- zastanawiała
się chodząc obok stawu. Faceci
przecież w większości nie zmieniają się. A to wszystko, co powiedział to na
pewno, dlatego że jestem teraz ładna. Gdybym wyglądała tak jak jeszcze dwa dni
temu to na pewno nic by nie powiedział o miłości. Ale wczoraj ładna nie byłam a
na basenie przyglądał mi się- zreflektowała
się. I to wczoraj chciał
powiedzieć mi o czymś. Tylko pytanie brzmi czy chciał powiedzieć mi o intrydze
czy że zakochał się we mnie. Na pewno o intrydze. Tylko, dlaczego miałby mi to
mówić skoro dowiedział się, że ja wiem. Pewnie, dlatego że stwierdził, że
lepiej jest samemu się przyznać. Tak to na pewno, dlatego. Marek lubuje się
przecież w sekretarkach i modelkach. Ale
Wiola mówiła mi, co myśli o Dominice i Klaudii- przypomniała
sobie niedawną rozmowę. Ona, choć z prawdą czasami mija się i
fantazjuje to, to na pewno nie wymyśliła. I te Łazienki. Wydawało mi się, że coś ważnego mnie spotkało. Czy to możliwe, żeby Marek nie
oszukiwał?
Chodziła
jeszcze jakiś czas po okolicy w końcu, gdy zaczęło się ściemniać postanowiła
wrócić do SPA. Marek czekał na nią, ale jeszcze gotowa na rozmowę i decyzję nie
była. Poszła do swojego pokoju, wzięła prysznic, wyłączyła telefon i próbowała
zasnąć.
Obudziła
się późno, bo po ósmej. Włączyła telefon i poszła umyć się. Z łazienki słyszała
sygnały nadchodzących wiadomości.
Co
jest-myślała, gdy telefon ciągle pikał? Telefon chyba oszalał. SMS-y przychodzą
na okrągło. Chwilę później niedowierzaniem otwierała
kolejne wiadomości a następne nadchodziły. Wszystkie były od Marka.
Kocham Cię
w każdej godzinie,
Kocham Cię w każdej minucie,
Być może tym sposobem
Kiedyś zdobędę Twoje uczucie.
Kocham Cię w każdej minucie,
Być może tym sposobem
Kiedyś zdobędę Twoje uczucie.
Przez te oczy, te oczy błękitne oszalałem
Gwiazdy chyba twym oczom oddały
cały blask
A ja serce miłości
spragnione Ci oddałem
Tak zakochać, zakochać
można się tylko raz.
Prawdziwą miłość ten
tylko zrozumie, kto raz pokochał i więcej nie umie.
Patrzyła
na wyświetlacz i nie mogła uwierzyć. Marek wysłał jej kilkadziesiąt wierszyków
miłosnych a później już same.
Kocham Cię. :)
Kocham Cię....i emotki.
W
sumie było tego prawie tysiąc i jeszcze dochodziły. Odpisała w końcu.
Wariat. Za kwadrans, góra dwadzieścia minut będę w holu.
Wiadomość
powrotna przyszła szybko.
Będę za kwadrans Ula i kocham cię.
Gdy
zjawiła się na dole to Marek czekał już na nią.
-Nie
mogłem spać Ula, ani niczym innym zająć myśli- mówił ze zdenerwowaniem. —Nie spałem do drugiej w nocy, bo ciągle
myślałem, co mogę zrobić i wtedy wpadłem na ten pomysł z SMS-ami. Miałaś jednak
ciągle wyłączony telefon to wysyłałem kolejne i kolejne. Ula ja cię naprawdę
kocham. Zakochałem się w Łazienkach i proszę wybacz mi. Zrobię wszystko tylko wybacz mi, daj szansę. Mogę
nawet czekać.
-Nie
musisz, bo kocham cię i wybaczam- odparła krótko, ale jakże ważnie dla niego. —
Zrozumiałam to...
Nie
dokończyła, bo Marek przytulił ją i pocałował.
-Poczekaj
tu chwilę- rzekł, gdy oderwał się od niej. — Tu obok jest kwiaciarnia to pójdę po kwiaty.
Albo pojadę od razu do jubilera po pierścionek, bo chcę oświadczyć ci się jak
najszybciej. Widziałem, że jest tu
niedaleko salon jubilerski.
-Nie
ma mowy Marek-zaprotestowała. — Nigdzie
nie jedziesz. Pół noc pisałeś SMS-y i jeszcze wypadek spowodujesz. Oświadczyny przyjęte a pierścionek przy
okazji mi dasz. A nawet jak nie dasz to
się nic nie stanie. Teraz chcę przejść się nad staw. Zabierzesz mnie?
- Co
tylko sobie życzysz kochanie- wyszeptał tuż przy jej twarzy a chwilę później
poszli w stronę drzwi wyjściowych.
Czas
na spacerze, jaki i cała niedzieli minęła im czarująco. Rozmawiali, przytulali się, całowali i snuli
plany na przyszłość. Zadzwonili też do rodziny i podzielili się nowinami z
Wiolą i Sebastianem. Oboje byli mocno zaskoczeni, ale i serdecznie
pogratulowali. Do Warszawy Ula wracała szczęśliwa, choć bała
się jak naprawdę zachowają się rodzice Marka, gdy spotkają się, bo jeszcze dwa
tygodnie Marek zaręczony był z ich pupilką a dokładnie za tydzień miał brać
ślub. Przez telefon, co prawda cieszyli się, ale to tylko telefon i reakcji nie
widzieli. Bardziej obawiała się matki, bo pan Krzysztof cenił ją i lubił, ale
były to relacje służbowe a nie prywatne. Swojej rodziny mogła być pewna, że
Marka przyjmą z życzliwością, bo cała trójka lubiła go. Jej obawy okazały się
bezpodstawne, bo Dobrzańscy okazali się bardzo życzliwi dla niej. Już
następnego dnia mogła doświadczyć tego, bo zaprosili ją i Marka do restauracji
na obiad.
Marek
z oficjalnymi oświadczynami długo nie chciał czekać i chciał zorganizować je
tydzień po powrocie ze SPA. Ula jednak przekonała go, że to zły pomysł, bo tego
dnia miał brać ślub z Pauliną i chociaż wiele złego od niej doznała to mogła
wyobrazić sobie, co mogłaby poczuć.
Decyzja Uli nie przeszkodziła w przygotowaniach do ślubu. Zaplanowali go
na październiku w Rysiowie, a zaręczyli odbyły się w połowie czerwca w dniu
imienin Marka. Ula tego dnia również została u niego pierwszy raz na noc i
mogli pierwszy raz kochać się i sprawdzić, jak mówiła Ula, czy będzie im razem
dobrze w łóżku.
CZTERY I PÓŁ MIESIĄCA PÓŹNIEJ
-Musimy
zostać dzisiaj po pracy i nadrobić zaległości-rzekła Urszula Dobrzańska
wchodząc z mężem do firmy. — Przedpołudniem zajmę się swoimi sprawami a
popołudniu pomogę ci z umowami. Ale dopiero po powrocie z zakupów i lunchu.
Wiola zaprosiła mnie. Nie gniewasz się, że z nią wyjdę?
-Nie
kochanie. Sebastian również zaprosił mnie- odparł i pocałował czule na
pożegnanie. — Wpadnę jeszcze do ciebie później.
Ula z
zakupów i lunchu z Wiolettą wróciła przed szesnastą. Od razu skierowała się do
biura męża, bo umówieni byli na szesnastą. Zdjęła płaszczyk i rzuciła na fotel.
Spojrzał na nią i z wrażenia przełknął ślinę.
Nie wiedział skąd ten strój, ale
na pozbywanie go z Uli w ich sypialni już się cieszył. W łóżku z Ulą było mu fantastycznie
i nigdy nie miał dość kochania się z nią. W ciągu ostatnich dwóch tygodni
w czasie podróży poślubnej kochali się parę razy dziennie i za każdym razem dawała mu rozkosz, jak żadna
inna jego kochanka. Nie wiedział jednak, że to niepierwsza niespodzianka swojej żony tego wieczoru.
Przez
następne dwie godziny sumiennie pracowali, choć Markowi trudno było skupić się.
Zwłaszcza, że pracę czasami przerywali na kilka pocałunków.
-Zgłodniałam
trochę Marek-rzekła tuż przed osiemnastą. — Skoczysz po zapiekanki dla nas?
-Oczywiście
kochanie-odparł całując w usta.
Marka
nie było dwadzieścia minut. Po powrocie to co zastał w swoim gabinecie mocno
zaskoczyło. Świeciła się tylko lampa, na stole stał szampan i dwa kieliszki,
żaluzje od strony korytarza były zasunięte, a Ula czekała na niego w samej
bieliźnie pończochach i kozakach i wyglądała kusząco i pięknie. To Pshemko w czasie
przymiarki sukni ślubnej zmienił ją w tak zjawiskową kobietę.
-Jestem-
rzekł tylko, bo to co zobaczył odebrało mowę. — Ula kochanie, co ma znaczyć ten
strój- pytał kładąc zapiekanki na stolik.
-Dwa razy chciałeś to zrobić tu, to teraz chcę
spełnić twoje marzenie. Nie mów mi tylko, że teraz zmieniłeś zdanie- dodała
zdejmując kozaczek.
-A
zapiekanki? Wystygną- mówił luzując krawat.
-Jest
przecież mikrofalówka w socjalnym-odparła ciągnąć go za krawat i na kanapę.
Markowi
dwa razy nie trzeba było powtarzać. Zamierzał kochać się z żoną zarówno na
biurku, na kanapie jak i na swoim obrotowym fotelu.
KONIEC
Piękne zakończenie. Chociaż szkoda że to już koniec ale teraz czekam na te opowiadanie. Miał być tam przeskok w czasie co mnie bardzo interesuje. Co do tego to nie dziwię się Uli że nie wiedziała czy ma mu wierzyć. Na plus że wszystko jej powiedział a te sms takie słodkie. Choć z ilością przesadził bo czytaj to wszystko. Rozumiem dziecko najważniejsze i ty oczywiście też więc dbaj o siebie a jak tylko znajdziesz czas to pisz dla nas. Gosia ;-)��
OdpowiedzUsuńSMS to takie odzwierciedlenie karteczek i miało być romantycznie. Chwytał się każdej metody na pozyskanie miłości i udało się.
UsuńTeraz muszę zabrać się za opowiadanie, choćby siłą i przeskok będzie już teraz. Myślę też o mini z okazji 200 000, ale jednoczęściowa.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
A sceny gdzie? Koniec aż się prosi. A tak na serio to i bez scen podobało mi się.Czytać to przed snem to sama przyjemność.Marek taki romantyczny , chociaż mnóstwo kasy musiał wydać. Chyba, że ma darmowe. Idę spać i o tych scenach pomarzyć. Zdrowia dla Was.
OdpowiedzUsuńPozdrawia Eliza
Opisać trzy sceny to za dużo jak dla mnie byłoby. Mam nadzieję, że sny miłe były.Co do sms-ów to na biednego nie trafiło.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Super opowiadanie i super zakończenie. Wiele połączeń z serialem a jednak zupełnie inaczej. Miałaś genialny pomysł z SMS, to mogło ją przekonać do szczerości jego uczuć. Szkoda, że będziesz publikowała rzadziej ale oczywiście rozumiem. Zdrowie dzidziusia jest najważniejsze
OdpowiedzUsuńPisanie mini powiązane z serialem ja najbardziej lubię, bo wydają się takie najprawdziwsze. Co do sms to, to ją właśnie przekonało, bo wieczorem miała jeszcze wątpliwości.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Cudne. Zestaw Ula i Marek nieodmienne mnie wzrusza. Szczęśliwe zakończenie bez nadmiernych dramatów. Życzę zdrowia obojgu. Dbaj o siebie ale i o nas. Pisz. Mam tylko jedną uwagę. Słowo "pokarz" pochodzi od "pokarać".Poprawnie będzie "pokaż" od "pokazać".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa
Dzięki za pokaż. Błąd z tego wyniknął, że urywek o Łazienkach pisałam wczoraj wieczorem tuż przed publikacją. Prawie cała reszta była gotowa we środę, w czwartek sprawdziłam tylko i myślałam nad urywkiem w którym Marek zakochuje się w Uli. Nic do głowy mi nie przychodziło to miało być tradycyjnie Wisła i może bieganie po deszczu. Ale popołudniu gdy wracałam do domu to w autobusie mama jechała z synkiem a ten chciał trzymać róże, ale mama powiedziała, że nie bo ma kolce i ukuję się a mi wskoczył pomysł do głowy i rozpisałam go wieczorem.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Jak zawsze świetne.
OdpowiedzUsuńCzekAM na następne..
Pozdrawiam MM
Dzięki za pochwały, wpis i pozdrawiam miło.
UsuńMini jak zawsze świetna.
OdpowiedzUsuńNa pewno będę zaglądać i czy jest coś nowego.
A kiedy szczęśliwe rozwiązanie jeśli można spytać.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Można spytać i można odpowiedzieć. W połowie maja.
UsuńPozdrawiam i dzięki za wpis.
RanczUlo
OdpowiedzUsuńKobieto pod specjalną ochroną, jak mogłaś napisać taki długaśny rozdział? Czytałam i czytałam a końca nie było widać. Na szczęście zadziało się w nim tyle ważnych rzeczy, że nie było mowy o nudzie. Zakończenie oczywiście dla mnie idealne, bo szczęśliwe mimo, że ona wiedziała o jego intrydze i on był do bólu świadomy jej kombinatorstwa. Jak to dobrze, że nadchodzi moment, że wszystko można wyprostować, wyjaśnić i wyznać sobie nawzajem, co się czuje. Bardzo pięknie to opisałaś. Teraz powinnaś solidnie wypocząć odpisania, zrobić sobie większą przerwę i ograniczać się tylko do komentowania innych. Trzeba zachować jakiś rozsądek, prawda? Życzę dużo zdrowia i wytrwałości, bo nagroda jest wspaniała. Serdecznie pozdrawiam. :)
Miało być: "odpocząć od pisania" oczywiście. Sorry, ale spacja nie weszła.
UsuńNic się nie stało. Ile razy to ja wciskam m albo n zamiast spacji.
UsuńCo do opowiadania to większą część napisałam jeszcze z zeszłym roku. W tym po powrocie z wyjazdu coś tam poprawiłam i dopisałam cały urywek po cztery i pół miesiąca później którego nie miało być. Fakt długa część chyba druga pod tym względem ze wszystkich moich wpisów. Cieszę się, że nie zanudziłam i że końcówka podobała się. Teraz po głowie chodzi mi mini, ale jednoczęściowa, która byłaby na 200 000 wejść. Chociaż wiem, że wszyscy czekają na opowiadanie, ale mnie już na samą myśl, że mam to pisać to mnie jakoś dziwnie odrzuca. Wiem też, że muszę przymusić się.
Dzięki za wpis i pozdrawiam.
RanczUla bardzo podobało mi się. Najbardziej kreatywność Marka.Trudno było czemuś takiemu nie oprzeć się. No i była niezawodna Wiolka. Z ręką na sumieniu bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę i będę zaglądać. Pozdrawiam gorąco Mariola.
Ja sama nie potrafiłabym się oprzeć. A Wiola była, jest i będzie zabawna.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ależ długa część...Jednak czytało się ją dość szybko.
OdpowiedzUsuńMarek wreszcie zakochał się w Uli i znalazł sposób by udowodnić Uli ,że naprawdę mu na niej zależy i ,że ją kocha.Super część. Dużo zdrowia dla ciebie i maluszka. Pozdrawiam serdecznie :).
Wiem, że długa, ale nie chciałam dzielić. Co co Uli i Marka nie mogło być inaczej.
UsuńDzięki za wpis i za życzenia.