czwartek, 30 lipca 2020

Zamiana cz.3

Przez kolejne sześć dni od poniedziałku do soboty Ula miała codziennie sesję zdjęciową. Nie myślała jednak, że to taki ciężki kawałek chleba. Musiała czasami wbić się w grube ubrania, a na dworze temperatura w cieniu sięgała trzydziestu stopni. Jednego dnia zdjęcia zaplanowane były na piątą rano i trzeba było wstać o trzeciej, aby dojechać z ekipą za miasto. Później ustawić oświetlenie, statywy i umalować modelki. Marek na miejscu zdjęć pojawiał się codziennie. Zazwyczaj przyjeżdżał godzinę, dwie, przed końcem zdjęć i później towarzyszył Uli do końca dnia. W czasie jednych takich odwiedzin został ponownie modelem i zrobiono mu i Uli kilka zdjęć. Jeszcze trzy lata temu pozował do zdjęć ze swoja ówczesną dziewczyną Julią Sławińską. Przygoda ta skończyła się wraz z rozstaniem z Julią. Teraz kiedy znowu stał u boku pięknej kobiety złe wspomnienia i zdrada ukochanej wróciły. Ich wspólne zdjęcia trwały kilkanaście minut i byli w centrum uwagi. Tym samym oboje narazili się Klaudii, bo to ona miała zaprezentować tę kwiecistą sukienkę, a Pshemko zadecydował, że to właśnie Ula będzie modelką. W dodatku oboje prezentowali się pięknie.
-Do twarzy Urszuli w takich włosach -zachwycał się mistrz. —Wyglądasz jak modelka z najlepszego paryskiego żurnalu.
-Peruka nie jest za krótka? Dziwnie się czuję.
-Jest w sam raz, a ty Marek obejmij Urszulę i popatrz w te piękne błękitne oczęta -nalegał Pshemko. —Miłość ma bić od was.
Markowi nie trzeba było dwa razy powtarzać i zagłębił wzrok w oczach Uli. Oprócz pięknych oczu dostrzegł z pięć, sześć delikatnych piegów na nosie, które dodawały jej uroku. Trudno było mu też oderwać wzrok od ust Uli.


Piękna i taka subtelna uroda. Julia taką miała. Słodka. Po prostu sama słodycz płynie z twarzy Uli.
-O coś takiego mi chodziło -mówił tymczasem z uradowaniem mistrz. —Pięknie wyglądacie razem Marco. Od czasu Julii nikt tak …
-Pshemko możesz nie wspominać jej -przerwał mu ostro Marek. —Zaraz światło będzie złe i będziesz narzekał. Dokończmy, to co mamy rozpoczęte.
Ula wymianie zdań przysłuchiwała się uważnie. Daga (jedna z modelek cz.2) już jej wspominała o Julii i Marku i że coś było na rzeczy, że rozstali się tak nagle. Teraz mogła przekonać się o tym od samego Marka.
W czasie całej sesji uwagi na Klaudię nikt nie zwracał. Ona za to dokładnie widziała i słyszała, jak wszyscy zachwalają Ulę. Zostawić tego tak nie zamierzała, bo wkrótce mogłoby okazać się, że to Ula jest najbardziej wziętą modelką F&D.
Po zdjęciach był czas, aby przejrzeć te wcześniejsze zdjęcia i wybrać najładniejsze do katalogu.


-Natura będzie potrzebowała retuszu, a nie Urszula -mówił mistrz, oglądając pierwsze zdjęcia.  —Dawno nie spotkałem tak fotogenicznej osoby.
-Jeszcze uwierzę i co będzie?
-To prawda Ula -dodał Marek. —Kwestia czasu jak zaczniesz rozdawać autografy. Wyglądasz rewelacyjnie. Aparat naprawdę cię lubi.
-Urszula jest nie tylko fotogeniczna, ale ma bardzo mądre podejście do życia. Nie to coś, co jeździ z nami i przeszkadza -mówił, patrząc na Wiolettę. —Więcej strat jest przy niej niż pożytku.
-Paula wyjechała i ktoś musiał zająć się dodatkami -tłumaczył Marek. To tylko przez te dni Pshemko. Paulina w poniedziałek powinna już być.
-Do poniedziałku daleko. Mamy środę i oszaleję z nią. 
-Powiem Wioli, żeby nie była taka natarczywa. Kiedy zamierzacie zakończyć zdjęcia.
-W poniedziałek najpóźniej we wtorek -oświadczył mistrz.  —Później tylko retusz, ale Urszula będzie już wolna.
Parę minut później Ula przebrała się w swoje rzeczy i mogła opuścić miejsce zdjęć. Marek czekał na nią już w samochodzie. Choć nad Wisłę z firmy było blisko, to przyjechał autem, bo czasami wyjeżdżali gdzieś dalej.
-Mam dla ciebie zaliczkę w gotówce Ula -oznajmił Marek, gdy usiadła obok niego. —Tato nie robił problemów. Całe trzy tysiące. Możemy iść dzisiaj na zakupy. 
 -Dzięki Marek. Mam już całą listę życzeń od rodziny i ktoś przyda się do noszenia toreb.  Ale nie dzisiaj. Muszę dokończyć tłumaczenie tych artykułów dla twojego ojca z niemieckiej prasy. 
-Faktycznie Ula.  Tato, jak podpisywał zaliczkę, to jeszcze mi przypominał. W takim razie pójdziemy coś zjeść i pojedziemy do firmy.
-Dzisiaj ja zabieram ciebie na jedzenie Marek. Kupimy zapiekanki po drodze. Widziałam jedną budkę w pobliżu firmy.
-Zapiekanki -rzekł z dziwnym zamyśleniem. —Jadałem w dzieciństwie, jak jeździłem na kolonie albo obóz.
-Ja kupuję często, bo można najeść się, jest dobre i w dobrej cenie. Tak Maciek podsumował częstą konsumpcję zapiekanek.
-A co u niego słychać? Ostatnio wspominał coś, że będą remontować ten jego lokal.
-Właśnie odnawiają Wersal i w domu siedzi. W dodatku sam, bo rodzice są na wczasach. Leżę Ula i zajadam się twoimi pierogami i krokietami. To jego słowa. Zrobiłam mu trochę tego i tego, aby miał co jeść przez te dwa tygodnie, jak nie będzie jego mamy i mnie.
-To na dietę nie patrzycie, skoro opychacie się takimi rzeczami.
-Ja mam tyle zajęć w domu, że spalam kalorie. Zresztą jak trochę przytyję nic się nie stanie.
-To uważaj, bo Pshemko każdy kilogram i centymetr więcej zauważy. Klaudii o dwa centymetry więcej w talii zrobił niezły hałas.
-Właśnie Marek. Ona nie będzie się mścić, że to ja w końcu zaprezentowałam tę sukienkę. 
-Za tydzień ma lecieć do Mediolanu, więc będzie cicho siedzieć. Zresztą Pshemko umie sobie z nią radzić. A ty Ula dołączyłaś do nielicznej grypy osób wyróżnionych przez Pshemka, których akceptuje w pełni. Z modelek jesteś tylko ty i …
-Julia -dokończyła za Marka, gdy nie kończył.
-Ona. Niełatwo zyskać całkowite zaufanie i sympatię Pshemka. Do tej pory ja do tej grupy należałem, rodzice, krawcowa Iza, Julia i teraz ty.  Najwięcej ma neutralnych osób. Aleksa i Adama naszego księgowego w ogóle nie akceptuje. Teraz jeszcze i Wioletta dołączyła do nich. A Paulina raz jest dla niego neutralna a innym razem wrzucana do kosza z AA. To taki firmowy skrót Aleksa i Adama. O tę budkę ci chodzi Ula? -zapytał, gdy mijali coś takiego.
-Tak.
Kiedy zjedli już po zapiekance i szli korytarzem do gabinetu Marka, Ula zauważyła, że gdy mijali zdjęcie Julii Sławińskiej, Marek spojrzał na nie, choć tylko przelotnie. Na inne zdjęcia włączając Klaudii i Dominiki, nie spojrzał. 


Po przyjściu do biura Marka Ula skończyła tłumaczenia dla Krzysztofa. Senior do tej pory sam tłumaczył, ale schodziło mu na to sporo czasu, bo często musiał korzystać ze słownika, a Ula mogła nawet jednocześnie czytać i tłumaczyć.


Przez cały wieczór korciło ją, aby spytać o Julię, ale szybko pomysł odrzuciła, bo nie chciała wyjść na wścibską. Nie znali się też wystarczająco dobrze, aby rozmawiać o sprawach uczuciowych Marka.  Zamiast tego trzymała się spraw służbowych.
-Twój ojciec wiąże z tobą chyba spore nadzieje Marek. Mieliśmy dzisiaj okazję porozmawiać i sporo dobrego mówił o tobie.
-Serio Ula- spytał ze zdziwieniem? —Przecież uważa mnie za niedojrzałego szczeniaka, lubiącego chodzić po klubach. I to Aleks jest jego faworytem.
-Nie wiem, czy jest, czy nie, ale mówił, że jesteś zdolny, ambitny, kompetentny, lubią cię pracownicy, ale faktycznie zbyt lubisz zabawę i odbija się to później na pracy. Podobno kiedyś tyle nie balowałeś jak teraz.
-Faktycznie w ostatnich miesiącach zbyt dużo czasu spędzam na zabawie w klubach -odparł z poczuciem winy. —Ja odreaguję w ten sposób stres.
Kiedyś to znaczy, jak byłeś z Julią? -zastanawiała się w myślach.
-Ja dla odstresowania się lepię pierogi, sprzątam dom, ogródkiem się zajmuję i wykonuję takie tam podobne czynności.
-Jakbym Julię słyszał -odparł cicho. —Ona dla uspokojenia okna myła.
-Kochasz ją ciągle? -zapytała delikatnie.
-Skąd takie przypuszczenia -odparł pytaniem?
-Widzę w twoich oczach i po tym, jak mówisz o niej. Zraniła cię, ale nie możesz o niej zapomnieć.
-Bzdura -odburknął. 
-Marek jak się kogoś kocha, naprawdę kocha, to nie można przestać. Nawet jak ten ktoś popełnia błędy, to kocha się dalej. Wybaczy i…
-Ale nie zdradę Ula -przerwał ostro. —Tego nie da się zapomnieć.
Pięknie Ula -myślała, patrząc ukradkiem na niego. Podkochujesz się w facecie z zajętym sercem i w ogóle zajętym.

Następnego dnia Marek ponownie pojawił się na miejscu sesji zdjęciowej, a kiedy Ula była już wolna, to pojechali na zakupy. 



Wyprawa do centrum Handlowego miała na celu kupna prezentów dla rodziny. Dla czternastoletniego i ciągle rosnącego Jaśka wybrała dwie modne bluzy i zrobiła mu wyprawkę szkolną. Trzyletniej siostrze kupiła wózek dla lalek i sukienkę a ojcu sweter.   Dla siebie wybrała dobry telefon. Marek tak jak przystało na dżentelmena, to nosił te cięższe torby, a Ula te lżejsze.
-To mamy już wszystko Marek i możemy wracać -oznajmiła, gdy wyszli z ostatniego sklepu.
-Co powiedziałabyś jeszcze na lody i kawę. Jest tutaj przyjemny lokal.
-Z chęcią. Kawa trochę mnie wzmocni, a stopy odpoczną. Nie jestem przyzwyczajona do szpilek. Lepsze już zbieranie truskawek. Przyjechałam z pola i mogłam poleżeć z godzinę dwie i odpocząć, a tu nie ma czasu na relaks. Od rana do popołudnia zdjęcia.
-W końcu zachowujesz się jak kobieta Ula.
-Dlaczego? -pytała zdziwiona.
-Bo po raz pierwszy słyszę, że marudzisz. Wszystkie poznane dotychczas dziewczyny prędzej czy później marudziły, o coś.
-A na co narzekają te inne?
-Na wczesne wstawanie, że muszą trzymać dietę, że jedna modelka ma to a inna tamto. Zawsze się coś znajdzie, żeby ponarzekać.
- Jutro okaże się na, co ty narzekałeś, będąc w skórze Maćka -rzekła, mając na myśli premierę programu Dżentelmeni i wieśniacy z Markiem i Maćkiem w rolach głównych. —Ciekawa jestem, jak wypadniecie.
-I jak ty wypadniesz?  Co byś powiedziała na wspólne oglądanie -zaproponował nieoczekiwanie. —Samemu będzie mi tak głupio.
-Chętnie przyszłabym, ale umówiłam się z Dagmarą na wieczór. Z dziewczyn ona jedna jest mi przychylna. Nastawię sobie nagrywarkę i później obejrzę.
-Obie możecie przyjść do mnie. Im więcej nas będzie, tym będzie weselej. Myślisz, że Maciek dałby radę tutaj przyjechać, skoro jego rodzice wyjechali, a Wersal malują? Fajnie byłoby tak razem.
- Zadzwonię i spytam.
Maciek na przyjazd do Warszawy i ponowne spotkanie z Markiem długo nie musiał być namawiany i obiecał przyjechać w sobotę popołudniu. Równo z końcem rozmowy z Maćkiem doszli do lokalu gastronomicznego z kawą i lodami.
-To które lody dla ciebie. Możesz wziąć dowolną ilość gałek i dodatków do deseru.
-Czyli mogę na bogato? Z rodzynkami, czekoladą, bitą śmietaną, alkoholem i innymi dodatkami?
-Skoro już obiecałem, to możesz Ula -odparł, śmiejąc się wesoło. 
Zajęci zakupami, rozmową a później jedzeniem lodów nawet nie zauważyli, że ktoś robił im zdjęcia. Godzinę później Klaudia jedna z modelek oglądała je i wybrała trzy odpowiednie do jej planu.
Następnego dnia w sobotni ranek Marek spał jeszcze, gdy obudził go dzwonek telefonu.  Na wyświetlaczu dojrzał imię Paulina. Z Febo rozmawiać nie chciało mu się, więc wyciszył telefon, aby móc jeszcze trochę pospać. Kiedy już wstał nieodebranych połączeń z Paulą miał już pięć. Dzwoniła również jego mama i Ula. Najpierw oddzwonił do tej drugiej. Ula powiedziała mu, że będą u niego z Maćkiem około dwudziestej. Matka tak jak przypuszczał, dzwoniła w sprawie nieodebranych telefonów od Pauliny. Wytłumaczył rodzicielce, że o siódmej jeszcze spał, a Paula ma to do siebie, że dzwoni w mało istotnych sprawach. Na koniec zadzwonił jeszcze do Mediolanu. Okazało się, że Febo dzwoniła tylko po to, aby przypomnieć mu, że wraca w poniedziałek o szesnastej i że ma przyjechać po nią na lotnisko.
-Tylko po to dzwoniłaś i chciałaś obudzić mnie tak wcześnie? -pytał zirytowany.
-Słyszałam, że masz teraz tyle zajęć, że obawiałam się, że mogłeś zapomnieć.
-Niech zgadnę Paula od kogo. Od tej twojej przyjaciółeczki Wioletty. Tylko przeszkadza w pracy Pshemkowi.
-Jest z nami dopiero tydzień i nie ma jeszcze wprawy Marco. Co będziesz robił dzisiaj wieczorem?
-Mam w planach oglądać Dżentelmenów i wieśniaków. Dzisiaj ja i Maciek będziemy bohaterami. Mogłabyś również włączyć satelitę u babci i obejrzeć.
-Mam inne plany Marco. Możesz mi zawsze nagrać. 


 Wieczorem w salonie Marka oprócz Uli, Dagmary i Maćka gościł również Sebastian. On podobnie jak Ula był często na wizji.
Obaj bohaterowie zaprezentowali się całkiem przyzwoicie i udowodnili, że z większymi czy mniejszymi problemami poradziliby sobie w innym życiu. Marek dodatkowego na delikatnego chłoptasia bojącego się ciężkiej pracy nie wyszedł. Maciek zaś sympatię zdobył tym, że pomimo trudów dąży do zamierzonych celów. Wiele dobrego można było usłyszeć o Uli i Sebastianie. Całość popsuła tylko Paulina w jednym urywku.
-Lepiej będzie, jak ręce trzymać będzie w kieszeni. Ma paznokcie zaniedbane -usłyszeli stwierdzenie po angielsku skierowane do Sebastiana. 
-W przeciwieństwie do rozumu, to paznokcie można wyczyścić -usłyszeli ripostę Szymczyka.
-Przepraszam za Paulę Maciek -rzekł Marek, po komentarzu lektora. „Kto by pomyślał Paulino, że na Podlasiu mówią po angielsku”. —Ma niewyparzony język.
-Nie twoja wina co mówi Marek -odparł bez urazy Maciek.
Paulina tymczasem pakowała się w pośpiechu, aby zdążyć na samolot do Polski. O swoim przylocie nie zamierzała nikogo powiadamiać i wpaść do domu wczesnym ranem.