niedziela, 30 czerwca 2019

Kuzynka - mini


-Seba potrzebuję dobrej sekretarki ekonomistki. Na wczoraj. Daj ogłoszenie do prasy i zorganizuj rozmowy kwalifikacyjne jeszcze w tym tygodniu- poinformował Marek swojego najlepszego przyjaciela i jednocześnie kadrowego w F&D. —Tato właśnie oznajmił mi i Aleksowi, że postanowił odejść z firmy i rozpisał konkurs na prezesa. Obaj mamy napisać prezentację na rozwój firmy. Później poddana będzie analizie i pod głosowanie zarządu. Mam tylko trzy tygodnie na wszystko
-Chyba będę mógł ci pomóc bez ogłoszenia- odrzekł po chwili zastanowienia.Moja kuzynka szuka pracy.
-Niby która? - zakpił. —Jeśli się dobrze orientuję, to Malwina jest pielęgniarką, Monika ma butki, Natalia kończy biologię, a Sylwia zdaje dopiero maturę. Z ekonomią nie mają nic wspólnego.
-Kuzynka w drugim pokoleniu- wyjaśnił. —Moja babcia i jej dziadek byli rodzeństwem. Ula skończyła właśnie SGH na dwóch kierunkach z wyróżnieniem i ma jakiś tam certyfikat z języków. Dwa tygodnie temu na pogrzebie mojej babci rozmawiałem z jej ojcem i wiem, że szuka pracy. Poprosił mnie nawet o protekcję. Nie przelewa się im Marek. Żyją z renty wujka Józka, jakichś rent po cioci, a oprócz Uli w domu jest jeszcze nastoletni brat i około siedmioletnia siostra.
-To nie jest ta rodzina z Rysiowa czy Lisowa? – pytał, zbierając myśli. — Jak byliśmy jeszcze na studiach, to mówiłeś coś o śmierci ciotki przy porodzie.
-Dokładnie oni. Tylko jest jeden szkopuł Marek. Ula jest nieatrakcyjna. Delikatnie mówiąc nieatrakcyjna. Sam zobacz. Mam, gdzieś jej stare zdjęcie.


-Fakt- mówił z niesmakiem. —Potrzebuję jednak kogoś kompetentnego, a nie ładnego. Nie chcę też drażnić Pauli przed zarządem. Dzwoń do niej.

Telefon od Sebastiana zadziwił Ulę. Jeszcze bardziej zadziwiona była, gdy powiedział jej, w jakiej sprawie dzwoni. Firmę oczywiście znała i sporo wiedziała o prezesie, bo ze względu na kuzyna czytywała czasami artykuły o firmie i bujnym życiu juniora Dobrzańskiego.
Dwa dni później Ula pojawiła się przed budynkiem F&D i z niepokojem spoglądała na sam szczyt. Według słów Sebastiana miała zameldować się tylko u ochroniarza i od razu przyjść do niego. Zanim jednak dotarła do kadr, to natknęła się kuzyna na korytarzu. Szedł z kimś parę metrów przed nią i rozmawiał.
-Nie wiem Seba czy to dobry pomysł. Mamy oszczędzać a każesz mi zatrudnić dwie sekretarki- mówił bez przekonania Marek. 
-Sekretarkę i asystentkę- sprecyzował Sebastian. —Tłumaczyłem ci już. Wiolka jest idealna. Ma wszystko na swoim miejscu.
-Czyli cycki i nogi do szyi- stwierdził ironicznie Marek.
-Sebuś- usłyszeli za plecami i oboje jak na komendę obrócili się i spojrzeli na nią z miną zachwytu.


W tej samej chwili Ula poczuła, że na widok kolegi Sebastiana w jej serce trafia strzała amora. Bez trudu rozpoznała w nim też Marka Dobrzańskiego, jej ewentualnego szefa.
-Przepraszam, my się znamy? - zapytał kadrowy. —Nie przypominam sobie. Musiałem chyba za dużo wypić ostatnio w klubie. Pamiętam tylko Wiolettę. Chyba że jesteś jej koleżanką Gośką. Ale mówiłem Wioli, że mamy zapotrzebowanie na jeden wakat.
-Seba nie strugaj wariata. To ja Ula- mówiła, nie mogąc oderwać oczu od Marka. Podobnie było z Markiem, bo kobieta, która zawołała przyjaciela, wyglądała jak marzenie. Brunetka, z pięknym uśmiechem, błękitnymi oczami, idealną figurą i ustami stworzonymi do całowania. Widział już nawet ją w swoim, czyli hotelowym łóżku, a  postanowienia, że do czasu zarządu będzie żył porządnie i nie będzie dawał Paulinie powodów do awantur, poszły w niepamięć.


-Ula?  Ostatni raz jak widzieliśmy się, to byłaś inna.
-Bo to było dwa lata temu na urodzinach twojej babci. Ale to dobrze, że mnie nie poznałeś. Mówi się, że jak ktoś kogoś nie poznaje, to będzie bogaty- mówiła do kuzyna, ale patrząc głównie na Marka.  
-Całkiem możliwe Ula. Tu dużo się zarabia.
-Może w końcu przedstawisz nas –wtrącił Marek.
-Ula to jest właśnie Marek, Marek moja kuzynka Ula- mówił, gdy podawali sobie dłonie na przywitanie. —A skąd u ciebie taka zmiana?
-Miesiąc temu zgłosiłam się do konkursu Metamorfoza z Jakubem i oto jestem inna.
-I to jak inna. Wejście masz z przytupem- kontynuował Olszański.
-Pierwsze wrażenie najważniejsze jak to mówią- odparła, obdarzając ich pięknym uśmiechem.

Półgodziny później Ula siedziała już w sekretariacie Marka i pod okiem szefa przeglądała dokumenty. W biurze pojawił się również Sebastian z umową dla niej i drugą dziewczyną Violettą Kubasińską, przez V i dwa T, jak powiedziała przedstawiając  się im. Tak więc przez kolejne dwie godziny Marek miał dwie uczennice. Z tym że Ula znała się na wszystkim i wszystko pojmowała w mig, a Wioletta była daleka od przyswojenia obowiązków sekretarki. Pomimo to chciał dać jej szansę i zatrzymać na okres próbny. Zwłaszcza że pracy w najbliższych trzech tygodniach miało być sporo.  
 W południe w firmie pojawiła się Paulina Febo narzeczona szefa. Do sekretariatu weszła z impetem i pewnie tak samo szybko wparowałaby do gabinetu narzeczonego, ale to, co ujrzała w sekretariacie, przyhamowało ją. W pierwszej kolejności dojrzała Wiolettę, która akurat stała naprzeciwko wejścia i otaksowała blondynkę od stóp do głów. 


Chwilę później, gdy Ula odezwała się zza jej pleców i powiedziała dzień dobry, to spojrzała w drugą stronę. Widok Uli był jeszcze bardziej porażający, bo dziewczyna przebijała urodą i strojem blondynkę.
-Wioletta Kubasińska- odezwała się pierwsza z nich, wyciągając rękę na przywitanie, ale Febo zignorowała ten gest. —Pamiętam panią z klubu fitness. Byłam tam jakiś czas dziewczyną w rejestracji.
-Coś sobie przypominam- odparła nieuprzejmie i nie wdając się w dalsze dyskusje, poszła do Marka.
Chwilę później z gabinetu prezesa można było usłyszeć kłótnię.
-Sam siebie przebiłeś- mówiła jeszcze w drzwiach. —Jedna panna ci już nie wystarcza, że zafundowałeś sobie dwie!? Blondynka znudzi się, to będzie brunetka!?
-Paula możesz się nie nakręcać- odparł spokojnie. —Znam je od trzech godzin, a ty robisz z ich moje kochanki. Wiola to znajoma Seby, a Ula to jego kuzynka.
-I to niby ma być argument? – prychnęła.
-To może przekona cię to, że nie mam czasu ani na zabawę, ani na romanse. Mam sporo pracy przy prezentacji.
-Już widzę tę twoją pracę- mówiła z pogardą.
-Skoro tak to innych argumentów nie mam. Chciałaś coś konkretnego czy tylko przyszłaś obejrzeć moje sekretarki?
-Chciałam powiedzieć, że teraz jadę na masaż i do kosmetyczki, a później jeszcze na zakupy i dojadę taksówką na kolację do twoich rodziców.
-Ok Paula. Rób, jak chcesz- odparł błaho.
Wyjście Febo z biura było równie szybkie co wejście. Nie raczyła nawet odpowiedzieć na do widzenia Uli. Chwilę później w sekretariacie pojawił się Marek.
-Przykro, że musiałyście tego wysłuchiwać- rzekł przepraszająco.
-Nie ma sprawy Marek- odparła Ula.
-W klubie, gdzie pracowałam, również dawała się we znaki -dodała Wiola. —Ręczniki latały.
-Fakt, gdy jest zdenerwowana, to lepiej schodzić jej z drogi- odparł Marek.

Przez kolejne dwa tygodnie pracy było sporo i tak jak przypuszczał Marek, to Wiola pomocna nie była.  Ula za to robiła nawet więcej, niż musiała i czasami za niego odwalała pracę. W chwilach, gdy i jemu ochota przyszła na pracę, to sprawiało mu to przyjemność, bo praca z Ulą szła sprawnie. Szybko zrozumiał też, że do tej pory nie poznał takiej dziewczyny. Przy niej poznał smak zapiekanek, docenił zwykły spacer czy rozmowę. Ula była również optymistką, cieszyła się z drobnostek i potrafiła zarażać optymizmem innych. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej też pragnął jej, ale bardziej zależało mu na głosie Pauliny na zarządzie i swoje marzenia musiał odłożyć na później. Później zaś oznaczało szybkie rozstanie z Pauliną i wspólne służbowe wyjazdy z Ulą i upojne noce. Co do tego, że tak będzie był pewny, bo znał kobiety doskonale i widział nieobojętny wzrok Uli.  W tym się nie mylił, bo Ula, która do tej pory była rozważna, to pozwoliła sobie na marzenia o byciu z Markiem na dobre i na złe i na pragnienia cielesne. Marek obawiał się tylko, że w realizacji planów może przeszkodzić mu Sebastian, bo kazał mu trzymać ręce z dala od Uli, argumentując tym, że to nie dziewczyna na jedną noc.
Wiola tymczasem postanowiła podczepić się pod Paulinę. Paulinie było również to na rękę, bo sama potrzebowała kogoś zaufanego w sekretariacie, aby donosił jej, co porabia jej narzeczony. Na samej Paulinie nie poprzestała, bo gdy dostała zaproszenia od Aleksa na kolację, to chętnie przystała na wyjście. W wyjściu nie przeszkadzał jej nawet fakt, że jest dziewczyną Sebastiana i że dzięki niemu dostała pracę. Nie wiedziała również, że dwa dni prędzej Aleks próbował zaprosić i Ulę i że w wyjściu jest ukryty cel.

Tymczasem trzy dni przed oddaniem prezentacji okazało się, że Aleks jest w posiadaniu tejże prezentacji. Cała wina zaś spadła na Ulę, bo to ona znała hasło na swój komputer, gdzie wszystko starannie było zapisane. Tym samym Marek został bez projektu rozwinięcia firmy, a Ula po kłótni z Markiem została zwolniona z pracy. Nie pomogły nawet zapewnienia Sebastiana, że Cieplaki są porządni i że Ula nigdy nie dopuściłaby się czegoś takiego.
Z oczyszczenia z zarzutów Ulę oczyścił przypadek. Marek bowiem po dwóch kradzieżach w domu postanowił zainstalować kamery w kilku neutralnych punktach. Wina głównie spadała na gosposię, ale ta pracowała u mich dwa lata i do tej pory nic się nie działo. Teraz jednak jej sytuacja finansowa pogorszyła się, bo leczenie jej męża sporo kosztowało i mogła pokusić się a kradzież. W dom przeprowadzany był również remont i równie dobrze któryś z robotników mógł okazać się złodziejem. Gdy więc kolejnego dnia Paulina nie mogła doszukać się jednego z pierścionków, to Marek zgrał nagrania z kamer na pendriva i pojechał do pracy. Tam przy kawie obejrzał całe nagranie. Wraz z końcem, schował urządzenie do kieszeni, wziął kluczyki i choć był wzburzony, to pojechał do Uli.
Pojawienie się Marka w Rysiowie zadziwiło Ulę i ucieszyło jednocześnie. Nie mogła wybić sobie go z głowy, pomimo nawet tego że tak okrutnie się z nią obszedł. 



-Pomyliłem się Ula i przyjechałem przyznać się do winy i poprosić, żebyś wróciła do pracy- rzekł jeszcze przy furtce. —Mogę wejść?
-Każdy ma prawo do pomyłek i wytłumaczenia się Marek- odparła bez urazu.  Kończę właśnie drugą prezentację. Sebastian miał zawieźć ją jako swoją.
-Może nie będzie potrzebna Ula- odparł.

Nazajutrz rano godzinę przed przyjściem rodziców do firmy Marek zaprosił rodzeństwo Febo do sali konferencyjnej na specjalny pokaz filmowy.
-Można wiedzieć, co ma to znaczyć? – zapytała Paulina, widząc własny salon.
-Po kradzieży mojego zegarka a później pięciuset złotych postanowiłem założyć kamery w domu- odparł im z satysfakcją. —I był to strzał w dziesiątkę, bo wszystko już wiem- mówił, pokazując im film, na który to akurat gosposia sprzątając ich sypialnię, założyła na palec pierścionek Pauliny.
-Jednak to ona- zaczęła Paulina. —Jeszcze dzisiaj oskarżę ją o kradzież.
-Paula może obejrzysz do końca, zanim zaczniesz kogoś oskarżać- odparł z chwilą, gdy gosposia po obejrzeniu pierścionka na swoim palcu odłożyła na swoje miejsce.
Kolejne ujęcie po przewinięciu pokazywało przyjście masażysty Marcina a jeszcze kolejne ponowne z sypialni, gdzie Paulina korzystała z zabiegu.  Na samym zabiegu się jednak nie skończyło, bo wkrótce zaczęły się pikantne sceny.
-To jest naruszenie prywatności- mówiła Febo przez zęby.
-To jest dowód na zdradę Paulino- wtrącił. —I nie pierwszą, skoro mówisz, że było cudnie jak zawsze. Przewinę, bo chyba nikt nie chce oglądać filmu erotycznego- rzekł wymownie. —A tu mamy winnego kradzieży- dodał, pokazując, jak pierścionek ląduje w kieszeni Marcina, gdy Paulina wyszła na chwilę z sypialni.
-Paula jak mogłaś upaść do jego poziomu- wzburzył się Aleks.
-Przynajmniej ślubu nie będzie- odparł Marek za Paulinę. —Zawsze chciałeś uwolnić Paulinę ode mnie. I tak na koniec wczorajsze popołudnie- dodał, przeskakując na nagranie z salonu i pogłaśniając.


-Marek ma znowu kogoś. Znalazłam w jego rzeczach perfumy, których ja nie lubię. Obawiam się, że jednak zwolnienie Cieplak, to jakaś przykrywka.
-Spokojnie sorella już wkrótce Marek nie będzie taki cwany. A Cieplak już nie ma i nie wróci. Zapewniam cię, że nie ma powrotu do firmy.
-To będą inne- mówiła w chwili, gdy rozdzwonił się telefon Aleksa.
-To Adam. Muszę odebrać, a ty przynieś mi kawę.
Gdy Paulina poszła do kuchni, to Aleks stanął jeszcze bliżej kamery i było dokładnie słychać, o czym mówi.
-(…) Spokojnie Adam. Bez Cieplak Marek nic nie wskóra. (...) Na pewno to jakieś plotki. Zwłaszcza że to Wioletta mówi. (…) Wiola to kompletna idiotka, a Olszański leń. (…) Nie będę trzymać jej w firmie. Skoro mi zdradziła hasło na komputer Cieplak to równie dobrze może kiedyś i mnie zdradzić. (…) Zmień kilka pozycji w prezentacji. Nie muszę cię uczyć i płacę ci za coś. (…) Wiem, że jest bardzo dobra. Dlatego przywłaszczyliśmy sobie ją. Nie mogę doczekać się miny Marka, gdy ją zaprezentuję, a on nie będzie miał dowodów, że to jego praca i nic nie pokaże na zarządzie. To będzie koniec Mareczka.
-Proszę Aleks- odezwała się Paulina, niosąc kawę. —Czarna i mocna. Taka, jaką lubisz.  
- Pijesz kawę nie tylko z bratem, ale i z przyszłym prezesem F&D- odparł pewny siebie.
-Mogę wszystko to puścić rodzicom- rzekł Marek, gdy tylko skończył się film. —Będą za jakiejś półgodziny. Wstrzymam się jednak za coś. Ty Aleks powiesz, że nie masz przygotowanej prezentacji i że chcesz wyjechać na stałe do Włoch.  A ty Paulina grzecznie pojedziesz z nim i za jakiś czas poprzesz mnie, co do ślubu. Powiesz, że przemyślałaś wszystko i że również chcesz wyjechać na stałe i że ślubu nie będzie. Nie chcę robić rodzicom zbytniego szoku na jeden dzień. Mam też drugą prezentację. Znacznie lepszą od tej.
-Nie dajesz mi żadnego wyboru- odezwał się zdruzgotany, obrotem sprawy Aleks.
-Sam siebie wpędziłeś w kozi róg- odparł Marek bez cienia współczucia.

Rada zarządu przebiegła po myśli Marka, bo Aleks powiedział wszystko, to co Marek na nim wymusił. Również Paulina powiedziała seniorom, że jedzie z bratem, aby podtrzymać go na duchu. Helena co prawda obawiała się, że źle wpłynie to na związek syna i Pauliny, ale Paula nie dała się przekonać. Tydzień później Marek oficjalnie powiedział rodzicom, że ślubu nie będzie. Helena oczywiście próbowała ingerować, ale Marek był nieugięty, a Paulinie pozostało tylko go poprzeć. Faktem zaś, że rozstał się właśnie z wieloletnią narzeczoną nie zamierzał się  przejmować w ogóle. Nie kochał  jej i był z nią wyłącznie, dlatego że dawno temu  tak zadecydowali ich rodzice, a w prawdziwą miłość i tak nie wierzył. Nawet oświadczyny były poniekąd wymuszone, bo w czasie ostatniego pokazu Aleks przyłapał go całującego się z modelką i dla załagodzenia sytuacji wyprzedził niedoszłego szwagra uklęknął przed Pauliną i przez mikrofon poprosił o rękę jego siostry. 

Po odejściu Febo i powrocie Uli do pracy Marek mógł bez żadnych oporów zająć się Ulą. To, aby zaciągnąć ją do łóżka, ciągle było jego celem. Na dobry początek postanowił zaprosić ją na spacer i do kina. Wiedział bowiem, że Ula to inny typ kobiet i inna musi być taktyka niż świecidełka.




Swoją grę prowadził już trzy tygodnie, gdy zdarzyło się coś, czego nigdy by się nie spodziewał. Ula po pracy i spacerze zaprosiła go bowiem do mieszkania ciotki, która wyjechała do sanatorium, a ona zajmowała się nim, podlewała kwiatki i wyciągała listy. Mieszkanie duże nie było, bo składało się tylko łazienki, salonu z aneksem kuchni i sypialni z dużym łóżkiem. W drzwiach tego pomieszczenia właśnie Ula wspięła się na palce i pocałowała Marka. Na jego reakcję długo nie czekała, bo wzrokiem już ją rozbierał, a na myśl, co może za chwilę się stać, robiło się gorąco.
To moja magiczna noc Marek. Jeśli wszystko dobrze policzyłam, a ty nie zabezpieczysz się dasz mi dziecko. Jesteś moim księciem z bajki i tylko to się dla mnie liczy. Nic więcej nie będę chciał od ciebie. Tylko jedną małą komórkę.
Gdy Marek oddał pocałunek, to poczuła motylki w brzuchu. Kolejne delikatne pocałunki w usta, twarz i szyję przyprawiały ją o coraz większe drżenie i poddawała się im bez protestów.
-Ula czy ty chcesz, abyśmy tu skończyli? - zapytał tuż przy jej ustach.
-Tylko raz byłam w takiej sytuacji i teraz wiem, że chcę powtórzyć to- mówiła, patrząc mu w oczy i zdejmując korale.


Marek o nic więcej nie pytał i zachęty nie potrzebował, a ostatnią rzeczą, jaką widziała Ula to jego oczy pełne pożądania. Później tylko całował i pieścił jej usta i twarz. Na długo nie wystarczyło to, bo zaczął powoli przesuwać się z pieszczotami na szyję i dekolt. Ula dłużna nie pozostała i instynktownie zaczęła rozpinać guziki w jego koszuli. W chwili, gdy dochodziła do okolicy paska przy spodniach, to i sukienka, która więcej odsłaniała, niż przykrywała znalazła się na ziemi, a Markowi ukazały się jej nabrzmiałe już lekko piersi. Całując nieprzerwanie, doprowadził do łóżka i delikatnie położył.
-Cudne- mruczał, całując na przemian sutki, doprowadzając Ulę do szału. —Od pierwszej chwili, gdy tylko ujrzałem cię, to marzyłem o takiej chwili.
-Tak jak ja- odparła nieśmiało.
-To, na co straciliśmy tyle czasu Ula. Tyle zmarnowanego czasu. Nadrobimy to Ula. Czuję, że będzie nam idealnie w łóżku.
Ta jedna chwila czy kilka innych cudownych chwil?  - zaczęła zastanawiać się gwałtownie. Za miesiąc znowu będę miała dni płodne. A może Marek pokocha mnie. Spotykamy się przecież. Może należy do tych facetów co przez łóżko do serca?
-Marek poczekaj- przerwała nieoczekiwanie i podejmując decyzję. —Lepiej będzie, jak teraz przerwiemy i weźmiemy zimny prysznic.
-Bo? - spytał z rozczarowaniem.
- Teraz jak myślę o tym, to mogę zajść w ciążę. Musimy przerwać.
-Spokojnie Ula. Nic nie musimy przerywać- odparł z ulgą, że tylko o to chodzi. —Zawsze mam w portfelu zabezpieczenie.
Gdy wszystko wyjaśnili już sobie, to wrócili do chwili, w której przerwali i Marek ponownie zajął się pobudzeniem jej piersi, a Ula skończyła rozbierać Marka. Nigdzie też nie spieszyli się i delektowali każdym pocałunkiem i pieszczotą. Zaczęli nawet intymną grę i sprawiali sobie pieszczotę za pieszczotę.  Tak samo delikatnie Marek wszedł w nią.
-Jesteś idealna i tylko moja- mruczał przy ustach.
-Zawsze twoja i tylko twoja- wychrypiała.
Na dalszą rozmowę czasu nie marnowali, bo Marek zaczął poruszać się rytmicznie. Najpierw wolno, przyspieszając delikatnie, aż do całkowitego spełnienia.
-Ula nigdy nie czułem się tak dobrze- szeptał, trzymając ją w ramionach. —Mówię poważnie. Dałaś mi wspaniałe chwile.
Nie pomyślałeś, że może to miłość- pomyślała.
-Może to właśnie miłość- dodał, czytając w jej myślach.
-Sam powinieneś odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli nie teraz to w przyszłości.

W kolejnych dnach nie odmawiali sobie seksu i po pracy w tajemnicy przed innymi jeździli do domu Marka.  Tajemnicy jednak przed Sebastianem nie dało się ukryć, bo po tygodniu ich schadzek odkrył, co ich łączy.
-Mówiłem ci, że od Uli masz trzymać się z daleka- mówił z wyrzutami. —Rozkochasz ją i porzucisz. To moja krewna.
-Spokojnie Seba- odparł z zrównoważeniem. —Ula nie jest już na jedną noc. Zakochałem się w niej i zamierzam ożenić się z nią i stworzyć rodzinę. Już możesz czuć się moim świadkowym.
-A to co innego Marek- rzekł, zaskoczony odpowiedzią Marka. —Masz nawet moje błogosławieństwo.
 Jeszcze tego samego dnia ponownie po pracy pojechali do domu Marka. Różnica polegała jednak w tym, że zamiast trafić do sypialni, to Marek zaprowadził najpierw Ulę do salonu.
- Będziemy coś świętować? – zapytała, widząc kieliszki i szampana na stoliku.
-Tak Ula. Naszą miłość- mówił, otwierając butelkę. —Kocham cię i chcę ożenić się z tobą i mieć gromadkę dzieci. 
-Ale jak to?- pytała z oszołomieniem. —Mówisz poważnie. 
-Bardzo poważnie i nigdy nie byłem niczego tak pewny, jak tego. To co Ula zrobisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?- pytał wpatrzony w jej twarz.  Teraz tak bez pierścionka, bo te oficjalne oświadczyny chcę zorganizować przy naszych rodzinach i znajomych. 
-Tak Marek wyjdę za ciebie i kocham cię do granic możliwości albo i mocniej- odparła ze wzruszeniem. —Pokochałam cię od pierwszego spojrzenia. Tylko ty może mylisz miłość z pożądaniem. Do tej pory tylko łóżko nas łączyło.
-Nie, nie Ula tego nie da się pomylić z niczym- wtrącił. —W łóżku jest nam dobrze, ale gdy jesteśmy poza nim, jest mi równie dobrze i jestem równie szczęśliwy, że jesteś obok- dodał, podając kieliszek. Przez siedem lat przy Pauli nie czułem nic podobnego i wiem, że teraz kocham.
-Wierzę ci Marek- mówiła, popijając szampana.
-To, co kochanie wypijemy za nas a później- mówił i patrzył w stronę sypialni.
-Nie wiem czy wskazany jest seks tak często- rzekła ku jego zaskoczeniu. —Znudzę ci się, zanim dojdzie do ślubu.
-Nidy mi się nie znudzisz –odparł pomiędzy jednym a drugim łykiem trunku. —I nigdy nie mam cię dosyć.
-Tylko, co będzie, jak będę już w zaawansowanej ciąży albo tuż po porodzie- drążyła temat.
-Poradzę sobie Ula. Tylko nie zrozum mnie źle.  Innych nie będzie. Po prostu poczekam cierpliwie, aż znowu będziemy mogli się kochać.  

wtorek, 25 czerwca 2019

Skazani na miłość cz 21


Pierwszy dzień wizyty w Polsce Ewy Nowotny skończył się nie po jej myśli. Chciała bowiem wyjść na kolację z Markiem, Barborą oraz Sebastianem i przetrzymać go poza domem tak długo jakby się dało. Później zaś sprowokować sytuację sam na sam i jeszcze raz przypomnieć Markowi o ich wspólnie spędzonych chwilach uniesienia. Marek tymczasem nie tylko zrezygnował z kolacji, to jeszcze po wspólnym lunchu pojechał tylko na chwilę do firmy, a później wraz z Ulą po Piotrusia do rodziców i do domu. Ewa tymczasem pojechała na spotkanie z Pauliną do centrum, aby zdać relację. Z efektów poczytań Febo zadowolona być nie mogła, bo jak na razie jej plan zemsty na Uli spalił na panewce. Przy okazji dowiedziała się, że Ula nie jest już szarą myszką.
-Łatwo nie będzie Paula- zaczęła Ewa, gdy przywitały się już i przechadzały po kompleksie Złote Tarasy w poszukiwaniu odpowiedniej torebki dla Pauliny i butów dla Ewy. —Marek w czasie lunchu tylko nią się zajmował. Mówiłaś jeszcze, że to jakaś szara myszka, a okazała się piękną kobietą.
-Kto? Ula piękna? – pytała zdziwiona. —W tych okularach, nijakich włosach i ciuchach?
-To widocznie nie widziałaś jej od dawna. Była elegancka i zadbana. Jakby dopiero co wróciła ze SPA albo wyszła z salonu piękności.
-Fakt Helena wspominała mi coś o wyjeździe Uli do SPA z opcją dla młodych mam i że mi taki wypoczynek z dzieckiem przydałby się- odparła wyraźnie niezadowolona z nowin.
-To by się zgadzało. Teraz wygląda jak miss albo jak jakaś modelka. Sam Hugo zachwycał się nią. O jego asystencie Pawle nie wspominając. Nie wiem, czy uda mi się urodą ją pokonać.
-Zawsze możemy posłużyć się starymi zdjęciami- rzekła, rozwiązując problem. —Niewiele się zmieniliście od tamtego czasu. Znam też dobrego grafika komputerowego i mała modyfikacja zdjęć nie będzie dla niego problemem.
-Widzę, że nieźle się nakręciłaś Paula- stwierdziła Nowotna. —Każda inna lepsza u boku Marka niż Ula- dodała, zgadując odczucia Febo, bo dla niej już sam fakt, że Marek jest związany z jakąś kobietą, był dla niej nie do zniesienia. Wolała jednak przeboleć Ewę i Marka niż Ulę i Marka.
-Cieplak ma poczuć się jak ja, gdy odbierała mi Marka- mówiła z nienawiścią. —Przez nią stałam się obiektem drwin. Moi znajomi szepczą po kątach i wyśmiewają się ze mnie. Poza tym, gdyby nie ona i jej ciąża to Marek nie doliczyłby się niczego i teraz Agnieszka byłaby jego ukochaną córeczką.
-Tu akurat mają racje- zaczęła wymownie Ewa. —Jak mogłaś …
-Nie proszę cię o opinie tylko o przysługę- wtrąciła zdecydowanie. —Masz zainteresować sobą Marka i pokazać Cieplak, gdzie jej miejsce. Chyba że nie potrafisz sprostać zadaniu? Ostatnio ci się nie udało uwieść Marka- dodała z wyrzutami, a mając na myśli test wierności na Marku sprzed paru lat.
-Mówisz to takim tonem, jakbyś miała mi za złe, że nic nie było -rzuciła odpowiedź w podobnym tonie.
-To nie krytykuj mojego postępowania- odparła ciągle wzburzona.—To moja sprawa, co robię z moim życiem i kto widnieje jako jej ojciec. Ty masz zająć się tylko Markiem. Rozumiesz?
-Rozumiem. Mogłabyś być tylko grzeczniejsza Paulino. W końcu przysługę ci wyświadczam.
 Dobrze, że  prawdy nie znasz- pomyślała. Wtedy było miło i liczę na powtórkę. I nie, dlatego że mam wyświadczyć ci przysługę, ale dla własnej korzyści.
Kolejne dwie godziny spędziły na zakupach i o tym rozmawiały. Później pojechały na kawę do domu Aleksa, gdzie mieszkała obecnie Paulina. Przy okazji Ewa chciał poznać córeczkę Pauliny i podarować jej oryginalnego Krecika.
(Paulina mieszka u brata, bo Marek przeniósł ją tam po tym, jak dowiedział się, że okłamywała go w sprawie ojcostwa. Aleks przebywa teraz w więzieniu we Włoszech za przestępstwa finansowe).
Ich przyjazd z okna widział Bartek i gdy przystanęły na oświetlonym tarasie, to skojarzył towarzyszkę Pauliny. Widział ją bowiem parę razy rano w firmie. Nie trudno było domyślić się również, że łączą je nie tylko firmowe sprawy, ale i bardzo dobra znajomość.
-Nie zamierzam przebierać w środkach- mówiła Paulina, wchodząc do salonu. —Chcieli mieć wojnę, to będą ją mieć- odgrażała się, mając na uwadze Ulę i Marka.
-Tylko wiesz, jak to jest.  Ten, kdo bojuje s mečem, umírá z meče.
-Po czyjej stronie w końcu jesteś – wtrąciła. —Mówisz tak, jakbyś nie miała ochoty mi pomóc.
Dalej rozmawiać nie dane im było, bo w salonie pojawił się Bartek z Agnieszką na rękach. Był on cały czas w pokoju obok i choć rozmawiały po angielsku, to słyszał końcówkę rozmowy i zrozumiał, o czym jest mowa. Zastanawiał się tylko, o kim rozmawiały.
-Z tego co mi wiadomo, to przedstawiać was nie muszę- odezwała się Febo. —A to jest właśnie Agnieszka- dodała, nie fatygując się, aby wziąć córkę na ręce albo przynajmniej przywitać się z nią.
-Śliczna- odparła Ewa. —Typowa Włoszka z tymi ciemnymi kręconymi włosami. Ciocia ma coś dla ciebie- dodała, wyciągając zabawkę z kolorowej papierowej torby.
Maskotka najwidoczniej spodobała się jej, bo wyciągnęła po nią rączki. 



Następnego dnia Ewa miała więcej szczęścia, bo w grafiku wizyty wpisane były dwa spotkania. Pierwsze z nich w Pałacu Kultury i Nauki w sprawie wynajęcia pomieszczeń na wystawę mody z tamtych lat. Drugie natomiast w Królewskich Łazienkach w sprawie rezerwacji obiektu na pokaz sentymentalny. W oba te miejsce wybrali się zaś sami, bo Nowotna specjalnie zostawiła w firmie swoją asystentkę Barborę i dała jej pracę, aby ona mogła pobyć sam na sam z Markiem. Hugo i jego asystent natomiast razem z Pshemko zajęli się pierwszymi pracami nad pokazem.
-Co powiedziałbyś na wizytę u nas za dwa tygodnie- zagadnęła, gdy jechali w pierwsze z miejsc.—Powiedzmy pomiędzy piątym a ósmym grudnia.
-Nie bardzo. Wypadają wtedy Mikołajki pierwsze dla Piotrusia i chcę iść z nim i Ulą do fundacji mamy na zabawę.
-To może tuż przed świętami? Praga jest tak pięknie oświetlona lampkami i ozdobiona choinkami.
-Wolałbym po świętach i po sylwestrze Ewo. Jest sporo pracy w firmie przed końcem roku. Uli w domu również będę potrzebny.
-Stałeś się męcząco porządny Marcus- mówiła zawiedziona. —Tylko praca i rodzina ci w głowie.  Czas cię trochę rozruszać. Dzisiaj wieczorem wybieram się z Barborą na ubaw i męskie towarzystwo będzie mile widziane.
-I tym towarzystwem mam być niby ja? W dwie a ja sam.
-Nie sam. Z Sebastian oczywiście- wtrąciła. —Gośćmi należy zajmować się najlepiej, jak się da.  
-Jak widzę, na wszystko masz argument i rozwiązanie.
-To, co Marco? Dzisiaj po pracy razem z Sebastianem poświęcicie nam trochę swojego cennego czasu? – pytała z lepszym nastawieniem niż rychła wizyta w Pradze.
-Zobaczymy Ewo, co na to Seba- odparł dyplomatycznie.
Z racji, że ich wyjście przeciągnęło się do pory lunchu to Nowotna postanowiła zaprosić Marka do restauracji w hotelu, gdzie zatrzymała się z przyjaciółką. Później pod pretekstem przebrania się w coś luźniejszego i obejrzenia przez Marka zdjęć z ich ostatniej kolekcji, zaprosiła na górę.
-Rozgość się, a ja wrócę za kwadransik- mówiła z uśmiechem.
-Nie spiesz się- odparł, nie przeczuwając nic złego. —Kwadrans może mi nie starczyć na obejrzenie wszystkiego.
Z toalety wróciła ubrana jedynie w jedwabny szlafroczek i bez skrępowania zaczaiła się od tyłu na Marka i objęła za szyję.



-Marco jedno twoje słowo a….- szeptała do ucha. 
-Możesz przestać- wtrącił zdecydowanie, uwalniając się z jej objęć i wstając z kanapy.  —Nie jestem zainteresowany. I będzie lepiej, jak się ubierzesz.
-Jeden mały numerek Marco- nęciła. —Nikt się nie dowie. Wiesz, że umiem dochować tajemnicy. Paula do dzisiaj nie wie, co nas łączyło.
-Nie Ewo. Czy to tak trudno zrozumieć? -pytał zdenerwowany.
- To ciebie trudno zrozumieć. Gdy byłeś z Pauliną, to ci w niczym nie przeszkadzało. Skorzystałbyś z takiej okazji. Sam na sam z nagą kobietą.
-Powtarzasz się.  O co w ogóle ci chodzi? Od pierwszej chwili jak tylko spotkaliśmy się na korytarzu w firmie, to mi się narzucasz. Liczysz na jakiś romans czy może na coś więcej?
-Na niezobowiązujący seks -odparła, kłamiąc.
-To źle trafiłaś. Takie rzeczy już mnie nie interesują- mówił, szykując się do wyjścia. —Założę się, że zaproszenie mnie na lunch i tu na górę było celowe? Tak jak dzisiejsze zaproszenia do klubu miało również jakiś cel? 
-We wszystkim widzisz ukryty cel- mówi z oburzeniem.
-Po tym, co teraz zrobiłaś to mam chyba prawo- odparł wymownie.
-Zachowujesz się jak dziecko- rzuciła, gdy szedł w stronę drzwi.
-Wręcz przeciwnie. Po raz pierwszy zachowuję się i żyję, jak należy- odparł w drzwiach. —I całe szczęście, że jutro wyjeżdżasz. A do Pragi przyjadą moi rodzice- dodał i wyszedł.

Tym, że Barbora została sama, zmartwiona nie była, bo chociaż Wioletta kazała się jej trzymać z dala od Sebastiana to i tak postanowiła spróbować zainteresować go swoją osobą. Zanim jednak zdążyła swoje plany wprowadzić w życie, to w sekretariacie Marka po raz kolejny miała okazję porozmawiać z Wiolettą.


-Váš šéf je skvělý při řízení společnosti- zagadnęła, poprawiając makijaż tuż przy biurku Wioletty.  (Wasz szef świetnie radzi sobie w prowadzeniu firmy)
-Ano- odparła Kubasińska myśląc, że chodzi o udzielanie się towarzysko.  —Zawsze był zaangażowany społecznie. Razem z Sebastianem.  To przyjaciele.
-Rozumím. Jsou to přátelé. Slyšeli, že v minulosti byly notorický sukničkáři- mówiła zachęcająco.  (Są przyjaciółmi. Słyszałam, że w przeszłości byli kobieciarzami)
-Jeśli chodzi ci o to, że byli kiedyś podrywaczami, to tak. Tylko że u nas mówi się, że za spódniczkami się uganiają, a nie za sukienkami- mówiła, pokazując swoją garderobę.
 - Do dneška jsou však lichotivzé. (ale pochlebcami są jednak do dzisiaj)
-W jakim sensie liche? - zapytała po chwili potrzebnej na zrozumienie Barbary.  —Bo z urody nic im nie brakuje.  Zwłaszcza mój Sebastian ne wygląda licho i taki mi się podoba. Tylko Marek, jak dla mnie jest za chudy.
-Nevěděl jsem, že Marcus je chudy – odparła ze zdziwieniem Barbara, rozumiejąc głównie tylko ostatnie słowo chudy.  (Nie wiedziałam, że Marek jest biedny)
-Sama skóra i kości to ne są, - stwierdziła Wioletta, pokazując swoją skórę i kości policzkowe. —Ale w porównaniu do Seby to jest jednak chudy- dodała, bo pomyślała, że Barbarze chodziło o to, że nie widzi, aby Marek był chudy.
- Jde o to, že to není chudý, jen tenký. (Chodzi ci o to, że nie jest biedny, tylko szczupły)
-Chudy, cienki, szczupły na jedno wychodzi. I ne ma się jednak czemu diwit. Za dużo pracowal i niedawno chorowal na serce- mówiła, przechodząc, jak myślała na czeski. Rozumisz?
-Ano. Pracoval příliš mnoho a onemocněl srdcem. (Za dużo pracował i zachorował na serce.) Evin otec má také problémy se srdcem. (Ojciec Ewy ma takie same problemy) Lékař říká, že měl příliš mnoho stresu. (lekarz mówił, że miał za dużo stresu)
-Tak jak u Marka. Ostatnio miał sporo stresu i problemów w firmie. Tych finansowych, jak i z policją. I jeszcze w bankach kredyty, które trzeba spłacić. (Kredyt wziął wspólnie z Ulą i Sebastianem na ośrodek Zacisze, a problemy firmowe i finansowe związane są z Aleksem, bo policja firmę prześwietliła i musiał dać Paulinie część pieniędzy za udziały)
-Úvěr. Kredit. (Úvěr znaczy kredyt) Má bankovní úvěr a finanční problemy? - pytała ciągle zdziwiona. (Ma bankowy kredyt i finansowe problemy)
-Fakt kredyt zawsze jakoś uwiera- odparła wymownie. —A problemy finansowe to, kto ich ne ma Barboro. Ja i Sebastian też je mamy i żyjemy od kredytu do kredytu- mówiła, pokazując dłońmi coś w rodzaju od do. —Mieszkanie kredyt, auto kredyt. Czasami ja muszę płacić za niego.
- Platíte za chlapa? -pytała coraz bardziej zdziwiona. (płacisz za faceta)
-Jak trzeba to plate za chlapa, chociaż chlapa u nas oznacza coś innego- mówiła, nie wiedząc, że właśnie zniechęca Czeszkę do Sebastiana.  
- To jsem nemohl udělat. Výdělky jsou moje- mówiła tonem niezrozumienia na oświadczenie Wioletty. (Ja tak nie mogłabym. Zarobki są moje)
- Miłość czasami wiąże się i z poświęceniami Barboro– odparła, bo nie mogła zrozumieć, o co chodzi z widełkami. Z tonu głosu zrozumiała tylko, że dla niej jest to do niezaakceptowania. 


Na ponowne oglądanie Ewy ochoty Marek nie miał. Wiedział jednak, że jutro będzie to nieuniknione, bo mieli podpisać ostateczną umowę. Postanowił, chociaż oszczędzić sobie tego dzisiejszego dnia i po powrocie do firmy przejrzał tylko popołudniową pocztę, podpisał parę dokumentów i poszedł do Sebastiana pogadać o tym, co się wydarzyło w hotelu.
-Nie wiem, co chciała osiągnąć, zachowując się w ten sposób- mówił z irytowaniem. W niezobowiązujący seks trudno mi uwierzyć.
-Przynajmniej gra w otwarte karty Marek- podsumował kadrowy, znajdując w całym zajściu coś optymistycznego. —Ja nie wiem, czego chce Barbora. Rano rzucała mi jakieś uwodzicielskie spojrzenia, a popołudniu wszystko ustało.
-Może zdążyły się zdzwonić i Ewa uprzedziła o swoich niepowodzeniach- wyrokował Marek.
-Może. A tak swoją drogą, to można pogratulować ci nieugiętości. Z Ulą nic, innymi również i miałeś siłę , aby oprzeć się Ewie. Zdrowy facet…
-Seba jestem zdrowy- wtrącił. —Tylko niezainteresowany nią. Chciałbym wszystko zacząć od nowa z Ulą. Boję się, tylko że takie nagłe zainteresowanie źle odbierze.
-To zacznij od jakiejś drobnostki Marek. Bukiet kwiatów zawsze się sprawdza.

Do domu Marek tego dnia wrócił znacznie szybciej niż zazwyczaj, bo po czternastej. Spodziewał się też, że zastanie Ulę w kuchni gotującą obiad i że pomoże jej w gotowaniu. Kuchnia tymczasem była pusta, a w całym domu cicho. Odnalezienie Uli i Piotrusia trudne nie było, bo tak jak przypuszczał, znalazł ich śpiących w pokoju synka i Uli zarazem. Widok zaś był tak słodki, że postanowił ich nie budzić tylko delikatnie nakryć kocem i cicho wyjść. 


Sam natomiast zajął się dokończeniem obiadu. Usmażył przygotowane przez Ulę polędwiczki, doprawił surówkę i ugotował ziemniaki. W międzyczasie za sugestią Sebastiana zadzwonił do pobliskiej kwiaciarni i zamówił bukiet kwiatów. Gdy Ula obudziła się i zeszła na dół obiad był gotowy.

Ewa tymczasem żałowała, że nie poczekała do wieczora z zaproszeniem Marka do siebie. Po wizycie w klubie i czymś mocniejszym, jak mniemała, byłby łatwiejszy na zaciągnięcie do łóżka, a tak całkowicie straciła szansę na uwiedzenie go.  Paulina tymczasem nie zamierzała poddawać się i szykowała kolejny plan zemsty na Uli oraz Marku.  Zepsuć ich sielankowe życie było jej celem. CDN PO MINI KUZYNKA.

Czeskiego nie znam i tłumaczyłam przez Google. Nie wszystko pewnie jest tak jak powinno, bo czasami wychodziło tak jak jest, a później zupełnie coś innego i zabawnego( coś o koszyku z wikliny w którymś tam urywku). Jeśli więc , ktoś zna język czeski to za poprawki w komentarzach będę wdzięczna.



niedziela, 16 czerwca 2019

Zemsta 2/2


Dosypanie do ulubionego koniaku Marka odpowiedniej ilość dopiero co zakupionych tabletek nasennych, było pierwszym punktem zemsty Pauliny na Marku. Samo jego otrucie i przeniesienie na tamten świat nie dawało jej jednak satysfakcji, bo Marek zemsty tak naprawdę nie poczułby, a chciała, żeby było całkiem inaczej. Zdawała sobie również sprawę, że za takie coś czekałoby ją wieloletnie więzienie albo nawet dożywocie. W jej planach natomiast było skompromitowanie go w mediach. Było to o tyle łatwe, bo Marek był częstym bohaterem kolorowych gazet oraz plotkarskich portali i teraz chętny na opisanie ostatnich wydarzeń z życia prezesa F&D, znalazł się szybko. Wystarczyło, że Paulina zadzwoniła do naczelnej Na pikantnie i powiedziała im, że właśnie rozstała się z niewiernym narzeczonym i chętnie opowie o prawdziwym życiu z nim i nim samym. Redakcja nie była również przypadkowa, bo słynęła z najostrzejszych tekstów i zdjęć głównie publikowanych w Internecie. Jej samej nie przeszkadzało nawet to, że z naczelną Arletą Nowakowską za wszystkie poprzednie teksty, była na wojennej ścieżce. Kolejny telefon Febo wykonała do Dagmary swojej dawnej znajomej. W przeszłości pracowała ona w agencji detektywistycznej i dla niej samej, ale po wielu przekrętach została pozbawiona praw do tego zawodu. Teraz za dobrą zapłatą zdolna była znowu popracować dla Febo.
Dla Uli również szykowała odwet. Z tą różnicą, że w przypadku Cieplak miało obyć się bez uszczerbku na zdrowiu. Zanim jednak wybrała się do Rysiowa, to zajęła się przygotowaniem trunku. Wylała część koniaku do zlewu, wsypała kilka tabletek nasennych, mocno potrzęsła i odłożyła na swoje miejsce. Znał też przyzwyczajenia byłego narzeczonego i wiedziała, że po pracy i gdy jest zdenerwowany, to sięga właśnie po ten alkohol. Po dzisiejszym dniu zaś była  niemal pewna, że będzie podobnie i Marek skusi się na swój ulubiony trunek. Czekać na jego powrót i na to aż zaserwuje sobie szklaneczkę koniaku, a mikstura zacznie działać, jednak nie zamierzała. Było dopiero po trzynastej i liczyła, że prędzej niż za cztery – pięć godzin albo jeszcze później do domu nie wróci. Ona w tym czasie jak planowała, uwinie się w Rysiowie z Ulą, wróci do domu, poczeka na Marka i dopilnuje, aby wypił, to co przygotowała. Później, gdy sen miał już go zmorzyć, to wystarczyło zadzwonić po Dagmarę i jej znajomego, strzelić kilka fotek roznegliżowanego Marka w ramionach nagiej kobiety i opublikować w Internecie. Część zdjęć planowała również wziąć na spotkanie z Arletą.

Ula tymczasem po powrocie do domu wypłakała się ojcu z tego, co ją spotkało. Ten zaś uspokajał i zapewniał, że z czasem jej ból minie. Później, gdy zauważyła podjeżdżającego Marka pod dom, to uprzedziła ojca, aby powiedział mu, że jej nie ma. Popołudniem zaś wybrała się na samotny i daleki spacer. Chciała przemyśleć, to co podsłuchała z rozmowy ojca i Marka.
Proszę jej powiedzieć, że to co mówiłem jej w SPA, jest już faktem.  I że dedykacja z książki też jest jak najbardziej prawdziwa.
Paulina jadąc taksówką do Rysiowa, miała jeden cel. Zamierzała bowiem zaszantażować Ulę. To, co chciała jej powiedzieć, miała już przygotowane i jedynie mogła obawiać się, że jej nie będzie albo że w ogóle nie będzie chciała rozmawiać. Dlatego też, gdy zobaczyła ją idącą w stronę lasu, to się ucieszyła i kazała zatrzymać się taksówkarzowi.  Wolała rozmawiać w ustronnym miejscu, bez światków i nie było obawy, że wyrzuci ją za drzwi.

To, że ktoś idzie za nią Ula, zorientowała się po trzasku gałęzi. Myślała nawet, że to Marek ukrył się gdzieś i teraz szuka okazji do rozmowy.  Gdy jednak obróciła się, to się mocno zdziwiła.
-Co pani tu robi? -zapytała spokojnie.
-Jesteś zwykłą szmatą i złodziejką czyichś narzeczonych- rzuciła w odpowiedzi.
-I tylko po to pani fatygowała się aż tutaj? Bardzo wzruszające.
-Nie tylko po to. Powinnam cię zniszczyć, ale dam szansę. Musisz tylko oskarżyć Marka, że wykorzystał cię w niemoralny sposób.
-A jeśli nie?
-To postaram się, aby prasa dowiedziała się o wszystkim.  Od Wioli wiem, co zrobił ci Marek i z ofiary staniesz się współwinną. Mam znajomości w mediach i tak mogę cię obsmarować, że życia w Rysiowie nie miałabyś. Tak jak w przyszłości szans na znalezienie pracy.
-Mimo to nie jestem zainteresowana- odparła zdecydowanie. —W końcu przeżyłam bardzo miłe chwile z Markiem- dodała brutalnie.
-Za które możesz teraz słono zapłacić- wysyczała przez zęby.  
-Są rzeczy, dla których warto było zapłacić każdą cenę- powiedziała jej prosto w twarz.
-Ja na twoim miejscu inaczej mówiłabym- odgrażała się i hamując wybuch wściekłości. —Rysiów to mała mieścina.  Powinnaś pomyśleć o rodzinie i ojcu. Podobno choruje na serce i chyba nie chciałabyś, aby wytykali go palcem.
-Oboje jesteście sobie warci, bo działacie w ten sam sposób- mówiła odważnie. —Tyle mogę pani powiedzieć.
-Masz czas do jutro- odparła tonem nieuznającym sprzeciwu. —Jutro po południu mam właśnie umówione spotkanie z jedną z dziennikarek.
-A ja mam coś, co należy do was- oznajmiła z równą pewnością. —Weksle mogę wykorzystać w każdej chwili i puścić was z torbami.
-Jednak jesteś złodziejką i cwaniarą do tego- mówiła z pogardą, ale Ula nie zamierzając słuchać tego ani komentować, odeszła kawałek. —Mówię do ciebie- dodała Febo po chwili, szturchając ją lekko za ramię.
-Może pani mnie nie dotykać? -odparła Ula, wyrywając się jej. 
-To zrób, co ci każę- mówiła rozkazująco i dalej szturchając Ulę.
W czasie szarpaniny Ula zahaczyła o gałąź, straciła równowagę na śliskiej trawie, upadła  uderzając głową w kamień, a z rany potoczyła się krew. Przerażona Febo próbowała ocucić ją, klepiąc ją po policzku i mówić do niej, ale to nic nie pomagało. W końcu w panice postanowiła chwycić za ręce i zaciągnąć ją do szopy w pobliżu opuszczonego domku letniskowego i tam pozostawić. Zwłaszcza że daleko do niej nie było, bo tylko jakieś dziesięć metrów. Gdy już zawlekła ją tam i położyła przy ścianie, to zasunęła zewnętrzną zasuwę, zadzwoniła po taksówkę i czym prędzej uciekła w stronę przystanku PKS-u, aby tam poczekać na swój transport.  W drodze do Warszawy myślała o tym, co się stało i co dalej. Choć nikt jej tu nie widział i nie wiedział, że wybiera się do Rysiowa, to zawsze istniała możliwość, że policja dojdzie i do niej. Choćby poprzez taksówkarzy. Na swoje ewentualne przesłuchanie przygotowała sobie nawet to, co może zeznać. Powie, że gdy rozstawała się z Ulą, to była jeszcze żywa. Poza tym trudno byłoby uwierzyć, że dała radę przeciągnąć Ulę w inne miejsce. W tym wszystkim zapomniała o Marku i zamiast do własnego domu pojechała do Aleksa. Brata nie było, to dla uspokojenia nerwów zrobiła sobie drinka, wzięła tabletkę nasenną, skryła się w jednym z pokoi i szybko zasnęła. Późnym wieczorem znalazł ją tam Aleks. Siostra była ewidentnie roztrzęsiona, ale powodów się nie dowiedział. Wcześnie rano Paulina obudziła się i przygotowała nowy plan. Postanowiła wynająć samochód i wrócić na miejsce zbrodni z nadzieją, że ciała nikt jeszcze nie znalazł. Później postara się zawlec ją do samochodu, zawieść nad staw i upozorować samobójstwo. Wina za to miała spaść na Marka.


Ula świadomość odzyskała chwilę po odejściu Pauliny. Szybko też uświadomiła sobie, że boli ją gdzieś w tyle głowa, ma niewielkiego guza i to, gdzie się może się znajdować. Próbowała od razu wyjść, ale szopa, była zamknięta od zewnątrz.  Zaczęła więc pukać i wołać, ale nikt jednak nie przychodził na pomoc i pozostało jej tylko czekać. Telefon jak na złość również był wyładowany, a jedyne okno otwierało się od dworu. Pocieszał ją fakt, że nie jest to całkowite odludzie, bo na działkę często przyjeżdżali właściciele, wędkarze chodzili tędy na pobliski staw i gdy usłyszy coś z dworu, to da wtedy znak o swojej obecności. Do samego wieczora nikt jednak w pobliżu się nie pojawił i zdała sobie sprawę, że będzie musiała spędzić tutaj noc. Na szczęście w szopie było krzesełko oraz światło, to mogła usiąść i odganiać się od pająków i myszy, a którymi brzydziła się i bała. Bała się również o ojca i rodzinę, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że będą się martwić, jak nie wróci do domu na noc. 
Następnego dnia po jedenastej Paulina pojawiła się w Rysiowie ponownie i odnalazła miejsce, gdzie ukryła Ulę. Dla bezpieczeństwa, choć dalej od szopy, zaparkowała tak samochód, aby nie był widziany z drogi. Musiała tylko przejść przez chaszcze, aby dostać się do szopy. Wśród gąszczy nie zauważyła czterech palików i porozrywanej taśmy oznaczającej zazwyczaj niebezpieczne miejsce. Kolejny jej krok spowodował, że wpadła dwa metry w dół, połamała sobie nogę a z bólu zemdlała. Wkrótce pojawiła się tam policja i po śladach natrafili na nią.
W południe Ula w końcu doczekała się odgłosów dobiegających z zewnątrz i zaznaczyła swoją obecność. Krzyczała i waliła w drzwi, chociaż bała się, że to Paulina wróciła. Chwilę później, gdy drzwi otworzyły się, to z ulgą stwierdziła, że to policja.
Godzinę później obie leżały już w tym samym szpitalu, co Marek i były po badaniach. Stan Pauliny był jednak zdecydowanie gorszy, bo złamanie nogi trzeba było zespolić operacyjnie. Ula w tym czasie po zgodzie lekarza mogła zeznawać i opowiedziała policji o poprzednim dniu.
W szpitalu pojawiła się również jej rodzina i Ala. Ta zaś powiedziała jej o Marku i że Febo prawdopodobnie chciała przenieść go na drugi świat.
-Jak można być tak okrutnym człowiekiem? -pytała z niedowierzaniem Ula na to, co usłyszała.
-Widocznie można- odparła sugestywnie Ala. —Wczoraj, gdy wyszłaś, to Paulina jak szalona wystrzeliła z biura Marka, potrąciła mnie a chwilę później Marek mi i Adamowi powiedział, że odwołał ślub. Ona zawsze była zaborcza, a takie coś mogło posunąć do najgorszych rzeczy.
-Tylko po co w takim razie kazała mi oskarżać Marka? -zastanawiała się głośno Ula.
-Nie wiem. Śledztwo wszystko wykaże. Najważniejsze, że jesteś cała i zdrowa, a Marek chyba naprawdę kocha cię. Chociaż trudno w to uwierzyć.
-To samo mówił ojcu- odparł cicho.
Marek tymczasem całkowitą świadomość odzyskał trzy godziny później a tym, gdzie się znajduje, mocno się zdziwił. Jedynie co pamiętał, to że przed snem wypił sporo koniaku. Sebastian opowiedział mu również o Uli i Paulinie i o tym, czego dowiedziała się policja.
-Istny kryminał Seba- mówił z niedowierzaniem. —Co ona tak naprawdę planowała? Uśpiła mnie, pojechała do Rysiowa. Ulę również chciała skrzywdzić?
-Nie wiem Marek. Dopiero jak Paulina będzie mogła już zeznawać, to wszystko będzie jasne- odparł. —Policja przypuszcza, że Paula pewnie bała się, że zabiła Ulę i dlatego ukryła w tej szopie.
-Kiedyś powiedziała mi, że jak dowie się o kolejnej kochance, to zabije mnie i ją- oznajmił poważnie.
-To widocznie wybrała mniej brutalną wersję- stwierdził Olszański. — I muszę przyznać ci rację.  Z Pauliną miałbyś ciężkie i niebezpieczne życie.
Jeszcze tego samego dnia Marek mógł spotkać się z Ulą i wyjaśnić sporo spraw. Ula ze względu na uraz głowy nie mogła wstawać z łóżka, to pielęgniarka przywiozła Marka do jej sali. Nawet poszczęściło się im, bo pacjentki z łóżka obok nie było i mogli porozmawiać ze spokojem.
-Ula- zaczął Marek od drzwi. —Tak mi przykro.
-Nie twoja wina Marek.
-Po co ona w ogóle tam jechała? Chciał zrobić ci coś podobnego co mi.
-Nie. Przyjechała z propozycją- zaczęła wyjaśniać. —Kazała mi ciebie oskarżyć o nieetyczne postępowanie. Kiedy nie chciałam się zgodzić, to zaczęły się przepychanki i w końcu upadłam.
-Więc o to jej chodziło- mówił z niedowierzaniem. —Chciała w ten sposób mnie zniszczyć. W uśpieniu mnie pewnie miała również cel.
-Teraz sam widzisz, do czegoś mogą doprowadzić wszelkiego rodzaju kłamstwa i machlojki- stwierdziła wymownie Ula.
-Ula, ale ja naprawdę zmieniłem się i szczerze zakochałem -wtrącił.  —Gdybym tylko mógł cofnąć czas- dodał cicho.
-Teraz ci wierzę Marek- odparła, ku jego radości. —A na wyjaśnienia będzie czas, jak wyjdziemy stąd.
-Nie Ula. To jest doskonały czas- odparł podniesiony na duchu i biorąc za rękę. —Byłem kompletnym idiotą i dostałem nauczkę. Teraz wiem, jakim jesteś skarbem i kocham cię jak szalony- mówił, wpatrzony w nią.
-I ja cię kocham- odparła w końcu. —Nawet po tym, co zrobiłeś, nie potrafiłam przestać.
-Naprawdę? -pytał, zbliżając się twarzą do jej twarzy.
-Nawet bardzo kocham- wyszeptała tuż przy ustach Marka.

Dowody na Paulinę policja zaczęła zbierać, zanim ona sama mogła już zeznawać. Sporo dowiedzieli się z jej telefonu i połączeniach z redakcją Na pikantnie i Dagmarą. Obie panie nie chcąc mieć problemów, zeznały całą prawdę. Pierwsza z nich opowiedziała o jej telefonie i propozycji ujawnienia kulis życia z Markiem oraz o ich rozstaniu. Druga natomiast o skompromitowaniu Marka w Internecie. Również z przeglądania stron internetowych policjanci dowiedzieli się, że Paulina szukała dawkowania tabletek nasennych tak, aby kogoś uśpić.
W szpitalu Ula z Markiem musieli zostać na dwa dni na obserwacji. Marek z obawy uszkodzenia nerek i wątroby a Ula ze względu na wstrząśnięcie mózgu. Przez ten czas sporo osób ich odwiedzało. Wśród nich był i Pshemko. Dla Uli miał również sukienkę, którą obiecał jej uszyć. Obiecał je również, że po wyjściu zajmie się nią, choć Ula nie wiedziała do końca, co ma mistrz na myśli.
Na niespodziankę długo nie czekała, bo pięć dni później porwał ją z firmy i zawiózł tylko jemu znane miejsce. Dwie godziny później wiózł do firmy z powrotem.
-Nie mogę doczekać się, aż cię zobaczą Urszulo- mówił jej w samochodzie. —A Marek oczu od ciebie nie oderwie. Chociaż nie wiem czy nie woli cię w starej wersji. Zbyt dużo pięknych kobiet kręciło się obok niego i to gubiło go.
-To będzie musiał się przyzwyczaić Pshemko.
Wejście do firmy Ula miała z przytupem, bo kończyła się właśnie pora obiadowa i w holu było kilka osób. Wśród nich Marek i Sebastian.
-Widzisz, to co ja? -zapytał kadrowy Marka, gdy Ula szła obok mistrza, a po holu słychać było szepty.
-No- westchnął tylko.
-I, co chłopcy? Zdziwieni? -zapytał ich Pshemko. —Ja zawsze mówiłem, że nie ma brzydkich kobiet są tylko dobrze zakamuflowane. Nie chwaląc się, ale trafiłem właśnie na taką osobę, odpowiednio oszlifowałem i stała się diamentem. Teraz ty Marco masz za zadanie, żeby dbać o ten diament, jak o kwiaty.
-Do końca świata i jeden dzień dłużej- odarł mistrzowi, ale patrząc na Ulę. —Ula wyglądasz jak tysiąc marzeń- dodał do niej samej.
-Sam zakręciłbym się obok ciebie, gdybym nie był związany z Wiolką, a Marek nie był moim najlepszym przyjacielem- dodał Olszański. 
-A nie mówiłem Urszulo, że zwalisz ich z nóg- wtrącił Pshemko.
-Mówiłeś i było warto zmienić się dla takiej chwili. 
Wieczorem czekała na Ulę kolejna niespodzianka, bo ich planowane od dwóch dni wyjście miało okazać się wyjątkowe. Nie było to też nic wykwintnego tylko zapiekanki i palmiarnia. Marek podobnie jak przed paru miesiącami był tak prędzej i ukrył małego szampana i kieliszki.
-Musimy taką palmę mieć w naszym domu Ula- zagadnął, gdy wypili po kieliszku trunku. —Będziemy mogli codziennie stać pod nią i się całować- mówił, obracając do siebie.
-Ciekawie- wymruczała.
-Racja Ula. Ja ci się jeszcze oświadczyłem. Ale tak się składa, że jestem przygotowany na taką okoliczność- mówił, sięgając do kieszeni. —Ula wyjdziesz za mnie? -dodał po chwili.
-Pod warunkiem, że oprócz palmy będzie tam też miejsce na psa i mały ogródek.
-Załatwione- odparł bez namysłu.
-To załatwione Marek. Wyjdę za ciebie- odparła Ula.
Chwilę później na palec Uli Marek wsunął pierścionek zaręczynowy. Na sam koniec zaś przyciągnął jeszcze bliżej do siebie i pocałował.



Paulina tymczasem przechodziła rehabilitację po operacji. Mogła również zeznawać. I choć policja wszystko już wiedziała, to i tak próbowała nie przyznawać się do większości zarzutów. W końcu Marek odpuścił sobie oskarżanie jej w zamian za zniknięcie z jego życia i wyjazd z Polski. Z tym że do sprawy w każdym momencie mógł wrócić. To jednak nigdy nie nastąpiło i wraz z Ulą wiódł długie i szczęśliwe życie, a los obdarzył ich trójką udanych dzieci. Kacprem, Edytą i Natalią.