sobota, 15 sierpnia 2015

Historia pewnej znajomości. Część 10-12



Historia pewnej znajomości. Część 10


          


Był zły na siebie, na Ulę i na ojca. Na siebie najbardziej, bo zakochał się jak ten ostatni kretyn. Leżał w swojej sypialni i próbował zasnąć, ale sen jak na złość nie przychodził.   Miłość jest dla głupców-próbował sam siebie przekonać. Po co ojciec kazał przyjść nam w sobotę do pracy. Gdybym nie musiał przychodzić nic by się nie stało. A tak jedno spojrzenie i zakochałeś się.  I to, w kim? W zwykłej dziewczynie z Rysiowa. Co ona ma w sobie, bo przecież żadna z niej piękność, kocica czy elegantka. I nigdy cię takie kobiety jak Ula nie interesowały. Zawsze wolałeś imprezowe panienki i wolne związki, a nie domatorki.  Muszę coś z tą miłością zrobić zanim nie będzie za późno. Po pierwsze nie pasujemy do siebie, po drugie nie zasłużyłem na nią, a po trzecie Ula pewnie i tak tego, co zrobiłem nigdy mi nie wybaczy. Dała mi to do zrozumienia swoim zachowaniem i spojrzeniami. Przepadło Marek, przepadło. Agata miała racje mówiąc, że kiedyś będę cierpiał z miłości.
Tymczasem w Rysiowie Ula również nie mogła zasnąć. Z apteczki wyjęła tabletkę nasenną i zażyła ją. Czekając aż zacznie działać próbowała nie myśleć o Marku, ale to było silniejsze od niej. W dzień jakoś się trzymała. Zrobiła kolejną porcję pierogów, starła kurze z szaf, zaprawiła śliwki i brzoskwinie a na koniec posprzątała łazienkę.  Gorzej było wieczorem i w nocy. Prawie od trzech dni nie przespała nocy.  Przez jej głowę ciągle przechodził nawał myśli.  Jak on mógł mi coś takiego zrobić -myślała po raz kolejny? Wolałabym żeby powiedział mi Ula to koniec, a nie zaproponował seks. Nie tak miało być. Artur wyznał Emmie miłość.  I choć ich dalsze losy usłane były łzami, skończyły się jednak szczęśliwie. Był ślub i dzieci, a mi pozostaną tylko łzy. Inna dawno by się odkochała, ale nie ty. Ty ciągle kochasz Marka jak ta ostatnia kretynka. Ale sama jesteś sobie winna, bo zgodziłaś się iść z nim do łóżka. Musisz się odkochać i to szybko.
 W końcu tabletka Uli zaczęła działać, a Marka znużył wypity alkohol i oboje zasnęli.  Zgodną kwestią odkochania się postanowili zając się niezwłocznie i wdrożyć w życie już następnego dnia.   
W niedzielny poranek Ula obudziła się z bólem głowy. Tabletka, choć pozwoliła jej szybko zasnąć zostawiła po sobie i skutki uboczne. Zrobiła sobie śniadanie i kawę, włączyła laptopa i wpisała w wyszukiwarkę hasło ” Jak odkochać się w chłopaku”. Znalazła ku swojej radości kilka pozycji.
* Po pierwsze-uświadom sobie, że ten związek nie ma szans- to ja wiem i bez tego.  Powtarzaj to i zapisz- radziła niejaka psycholożka Irmina.
*Po drugie- unikaj spotkań, nie wypytuj o niego. Łatwo powiedzieć unikaj spotkań jak my pracujemy w jednej firmie- myślała pesymistycznie. Rozstanie stało się faktem, nie rób, więc sobie większej krzywdy i wyrzuć pamiątki po nim.  Z bólem serca wrzucała do kartonu wycinki i prezenty od niego. Wyrzuć pamiątki, spal wspomnienia, i w nowy strumień życia wstąp.
*Po trzecie- znajdź w nim wady i zapisz.  Proste pomyślała-jest kobieciarzem, łajdakiem, kłamcą, erotoman, egoistą, bezczelnym dupkiem, szpanerem, arogantem ITP!
*Po czwarte- myśl optymistycznie o przyszłości, znajdź sobie nowy cel, doceń i zajmij się sobą. Wolny czas spędzaj na przyjemnościach, rozmowach z przyjaciółkami. Kino, kawiarnia, fryzjer, kurs szycia. Zawsze chciałam nauczyć się szyć na maszynie.
*Po piąte- obdaruj miłością innych. Rodzinę, znajomych, kota, psa.            Nie zamykaj też serca na ich miłość. Już ich kocham i to bardzo. Rodzina to wszystko, co się dla mnie liczy. I w nich mogę znaleźć oparcie.
*Po szóste-uświadom sobie, że jest gdzieś ten, który zasługuje na twoją miłość i wkrótce na niego przelejesz uczucia. Pozwoli to uwolnić ci się od myśli kierowanym w stronę obecnego obiektu westchnień.  Szukajcie a znajdziecie, jak to mówią. Tylko gdzie go szukać i jak? Ze świecą? Może wtedy nie zbłądzę- pomyślała z nadzieją.
*Po siódme pozwól sobie na przejście wszystkich etapów następujących po rozstaniu – gniew, ból, tęsknota, zawiedzione nadzieje, rozpacz, poczucie krzywdy, złość. Jak przetrwasz te emocje to uporasz się z rozstaniem.  Po deszczu zawsze wychodzi słońce
a koniec cierpień jest radości początkiem.
 
 

Marek tymczasem obudziła się i był w podobnym stanie. Wypity alkohol dał mu się we znaki. Posilił się tabletką przeciwbólową, wziął orzeźwiający prysznic i zasiadł do laptopa. W Internecie znalazł idealnie rozwiązanie dla siebie.”  Jak odkochać się w dziewczynie w trzech krokach?”
* Krok pierwszy -znajdź jej wady i zapisuj je. Nie ma kobiety idealnej- radził niejaki Damian.
 Wziął kartkę papieru i po chwili namysłu zaczął pisać. Za bystra, za porządna, domatorka, dziewczęca uroda, chociaż ciało ma piękne. Szczera, wrażliwa, pracowita.
*Krok drugi- Klin klinem, czyli nowa miłość.
 To, że nie wyszło mi z Klaudią nie znaczy, że już tak zawsze będzie. Jak nie Ula i Klaudia to znajdzie się jakaś inna Basia albo Kasia. Pół światu tego kwiatu jak mówi Przemek-pomyślał z nadzieją.
* Krok trzeci-co z serca to i z oczu. Wyrzuć wszystko, co o niej przypomina i unikaj wspólnych spotkań.
Łatwo powiedzieć unikaj. Jak mam się z nią nie spotykać jak pracujemy razem-zapytał sam siebie?  
 Reszta niedzieli ciągnęła im się niemiłosiernie długo. Zwłaszcza, że oboje spędzali ją samotnie. Marek z wyboru, bo z pójścia do rodziców na obiad zrezygnował, a Ula niejako z przymusu, bo jej rodzina rozjechał się. Nie narzekali jednak na brak towarzystwa i takowego nie pragnęli. Chcieli w osamotnieniu powspominać wspólnie spędzone chwile i pocierpieć.
 Jak ciągle będę o nim myślała to nigdy o nim nie zapomnę-próbowała przetłumaczyć sobie Ula. Tylko jak mogę nie myśleć jak on jest moim pragnieniem, słabością i miłością. Podobno czas goi rany, ale ile go potrzeba żeby zapomnieć. Miesiąc, rok. A jeszcze trzy tygodnie temu było tak wspaniale. Ja Marek i Kraków. Byłam taka szczęśliwa. Wystarczało mi, że był obok i, że ja go kochałam.
 Tak trudno nie myśleć i nie tęsknić- myślał tymczasem Marek leżąc w swojej sypialni. A to dopiero pierwszy dzień. Czy to kiedyś w ogóle minie? Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Byłem tak blisko szczęścia, a teraz pozostają tylko wspomnienia wspólnie spędzonych chwil. Ula tak niewiele ode mnie wymagała, a ja nie potrafiłem nawet tego docenić i dostrzec.

Dochodziła północ, gdy w końcu poszli spać z mocnym postanowieniem, że od jutra zaczną realizować swój plan odkochiwania się. Jadąc do pracy oboje byli bardzo pozytywnie nastawieni do tego zamiaru.  Stosując się do zaleceń wyczytanych w Internecie próbowali unikać się i dopatrywać kolejnych wad i niedoskonałości. Przez trzy dni ich lista wydłużała się o bardziej lub mniej rzeczywiste słabostki, które wynikały z przypadkowych sytuacji. Ula już pierwszego dnia miała trzy pierwsze. Uważała, że Marek jest ofermą, bezczelnym cwaniakiem i bałaganiarzem. Szybko dopatrzyła się kolejnych. Cynik, zarozumialec, impertynent, egocentryk, prostak, zawistny i perfidny kłamca. Dobrzański nie pozostał dłużnym i według jego mniemania Ula była zarozumiałą i zadufaną w sobie idealistką i wścibską manipulantką. Kolejne pojawiały się równie szybko, co w jego przypadku. Zazdrosna, naiwna, opryskliwa, wybuchowa, złośliwa, pazerna i lizuska.  Najtrudniej, jednak było z unikaniem się. Próbowali ograniczyć je, ale w żaden sposób nie mogli temu zapobiec. Zwłaszcza teraz, gdy pan Krzysztof z pomocą Uli zaczął wdrażać Marka w obowiązki prezesa.  Na szczęście wzajemne wytykanie wad nie miały wpływu na ich spotkania i nie odzwierciedlały ich odczuć. Były w miarę miłe i przebiegały bezkonfliktowo.
Czwartek jednak zmienił wszystko i emocje wzięły górą. Rano po tym, gdy Marek źle potraktował Wiolettę Ula, choć nie lubiła jej stanęła w obronie. Tym bardziej, że Dobrzański swoją złość za tępotę Kubasinskiej przelał również na inne kobiety. Otwarcie i z przyjemnością powiedziała mu, że jest bezdusznym draniem. Reszta ranka nie była dla lepsza.  Na firmowym zebraniu ojciec zaczął wychwalać Ulę za jej operatywność w negocjacjach z Nowackim i dawał za przykład Markowi i Aleksowi. Febo przyjął to na spokojnie, ale Marek był zazdrosny i zły.  Po wyjściu z konferencyjnej z sarkazmem odniósł się do Uli mówiąc jej, że chyba pominęła się z powołaniem i powinna zostać adwokatem albo mediatorem. W czasie przerwy na kawę znowu było nieprzyjemnie. Dosiadł się do niej i jej koleżanek i wdał w dyskusję na temat moralności i łóżka z podtekstem firmowym. Ula bała się, że z zemsty za rano i zebrania powie wszystkim, co ich łączyło. Zwłaszcza, że dziewczyny próbowały coś wyciągnąć z niego, ale na jej szczęście Marek milczał. Popołudniem ich wrogie nastawienie do siebie spotęgowało się jeszcze bardziej. Była właśnie w ksero, kiedy usłyszała rozmowę Dobrzańskiego z Olszańskim. Oboje drwili i śmiali się z naiwności i uczuć jakiejś dziewczyny z klubu. Nie zamierzała milczeć i podeszła do nich.
-Czy liczą się dla was w ogóle jakieś uczucie-spytała obojga, ale patrząc na Marka.
- Tak Ula. Uczucie cielesne-oznajmił z ironią Marek za siebie i przyjaciela, który zdążył odejść. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia.
-To gratuluje samooceny-odparła pośpiesznie i wróciła do swojego ksero.
- A ja już myślałem, że szykuje się jakaś dłuższa rozmowa- drążył temat.
Świadkami ich rozmowy byli rodzice Marka. Wychodzili właśnie z firmy i widzieli ich sprzeczkę. Oni jednak zajęci sobą ich nie zauważyli.
-Wiesz, co myślę Krzysiu- rzekła Helena.- Choć nie znam Uli to myślę, że to nasza przyszła synowa. 
- Chciałbym, żeby tak było- poparł żonę. Już dawno zauważyłem, że w jej towarzystwie Marek jest inny. Ale znając Marka to trudno przewidzieć, co zrobi.
-Myślisz, że chce potraktować Ule tak jak wszystkie inne- spytała z niepokojem Helena.
-Rozmawiałem z nim-uspakajał. Obiecał mi, że nie zrobi mi nic głupiego. Nie pozostaje nam nic innego jak mu wierzyć.
Chwilę jeszcze patrzyli na nich i wyszli z przekonaniem, że ich jedynak wkrótce jednak wydorośleje.
- Skoro chcesz- mówiła tymczasem Ula. Rodzice chyba nie tak cię wychowali. Mama porządna, ojciec porządny a syn wyrodek- wyrzuciła z siebie. Bawisz się kobietami, Wiolę źle traktujesz i zachowujesz się jakbyś był pępkiem świata.
-To moje życie i robię z nim, co chcę-odparł ironicznie. Nie jesteś moja matką, żeby pouczać jak mam żyć. I jestem dorosły jakbyś tego jeszcze nie zauważyła- dodał z akcentem na jeszcze.
- A zachowujesz się jak dzieciak- zakpiła.  Czasami mógłbyś pomyśleć o innych. Ranisz ludzi.
-A ty za to myślisz, że pozjadałaś wszystkie rozumy i jesteś perfekt-odparł wzruszając ramionami. To ja ci powiem, jaka jesteś. Jesteś zakłamana, zarozumiała i manipulujesz ludźmi.
Słuchała i patrzyła na niego z niedowierzaniem, a łzy napłynęły jej do oczu. Dzisiaj już był dla niej nieuprzejmy, ale nie aż tak brutalnie.
-Jesteś beznadziejny-tylko tyle powiedziała i uciekła z płaczem.
Za co on mnie tak traktuje. Za to, że mu odmówiłam łóżka i teraz swoim zachowaniem chce doprowadzić do tego żebym odeszła. Nie chcę skończyć jak Karina, Lidka, Agata czy reszta.
Wiedział, że przesadził i pobiegł za nią na poddasze.
Nie chciała nikogo widzieć, zwłaszcza jego.
- Nie dotykaj mnie i odejdź– powiedziała ostro odskakując od niego.
- Ula przepraszam- zaczął łagodnie. Przeholowałem.  Nie zważając na jej protesty i wyrywanie się mówił dalej. -Nienawidzę siebie i ciebie. Nienawidzę, bo zakochałem się w tobie.  Nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi, czy reakcji kontynuował. -Zrozumiałem to w sobotę. Byłem w klubie i spotkałem tam Klaudie. Żeby zapomnieć o tym, co się stało między nami pojechaliśmy do mnie- mówił pojedynczymi, krótkimi zdaniami. Ula nie była pewna, czy chce słuchać tego, co było z Klaudią, ale zaintrygował ją wcześniejszym wyznaniem, a chwile później zaskoczył i ucieszył. - Nie potrafiłem z nią. Kiedy odeszła i zostałem sam zanalizowałem swoje życie i zrozumiałem, że zakochałem się w tobie. Kocham cię z całymi twoim wadami.  Z tym, że jesteś tak piekielnie inteligentna, porządna, domatorka, sentymentalna, szczera do bólu.
-Ale to nie są wady tylko zalety- wyjąkała ze zdziwieniem, gdy w wypowiedzi Marka nastąpiła chwila przerwy.
- Nie, nie Ula – powiedział i potrząsną głową. Dla kogoś, kto przez całe życie żył tak jak ja to są właśnie wady. Ale zalety też masz. Jesteś bardzo wygadana, impulsywna, czasami nieznośna, umiesz manipulować moim uczuciami. Ten psycholog nie miał racji. Idealne kobiety jednak istnieją. Ty nią jesteś- powiedział z całą czułością.
-Psycholog- zdziwiła się. Rozmawiałeś o nas z psychologiem.
- Zasięgnąłem porady Internetowej- wytłumaczył.  Pomyślałem, że po tym, co zrobiłem nie mam szansy na związek z tobą. Chciałem odkochać się w tobie jak najszybciej i bezboleśnie. Nic lepszego niż skorzystanie z netu do głowy mi nie przychodziło. Znalazłem forum idealne dla mnie. Kącik złamanych serc dla panów.  Dostosowałem się do rad, chociaż wiem, że było to głupie i żałosne- przyznał się lekko uśmiechając. Dopatrywałem się w tobie wad, których nie miałaś. Byłem złośliwy i sarkastyczny tylko, dlatego żebyś zobaczyła we mnie same złe cechy. Myślałem, że jak ty odpłacisz mi tym samym to będzie mi łatwiej odkochać się. Ula uwierz mi to wszystko jest szczerą prawdą- błagał z rozpaczą.
Nie wiedziała, co ma mu powiedzieć. Marek, chociaż wszystko poprzekręcał z wadami i mówił tak niewiarygodne rzeczy wierzyła mu. Nie mógł czegoś takiego wymyśleć- myślała. Przecież ja dokładnie robiłam to samo i ciągle kocham Marka.
- Wierzę ci, ale co innego wierzyć a co innego wybaczyć i zaufać-odparła spokojnie nie spuszczając z niego wzroku.  Jeśli o to chcesz mnie prosić- dodała.
- Wiem Ula, ale pomimo tego proszę cię o drugą szansę. Ja naprawdę kocham cię i żałuję, że tak późno to zrozumiałem.  
-Ale tylko jedną Marek-zapowiedziała stanowczo.
- A ja jej nie zmarnuję. Obiecuję ci to Ula- zapewnił szczęśliwy i z ulgą.
Przez chwilę stali, patrząc na siebie w milczeniu. W końcu wziął Ulę w ramiona i czule przytulił. Chciał jeszcze pocałować ją w ust, ale bał się jej reakcji i skończyło się na czole. Chwilę później trzymając się za ręce wrócili do ksero.
 

Historia pewnej znajomości część 11



Przez te parę minut ich nieobecności, kiedy odbywali tą ważną dla siebie rozmowę, czas dla reszty pracowników F&D stanął w miejscu i chyba nikt nie zauważył ich nieobecności. Wiola ciągle rozmawiała przez telefon z Gośką, Przemek z Izą upinali falbankę na sukience, Adam nerwowo pisał coś na komputerze, a Sebastian chodził bez celu po korytarzu. Oni zaś skierowali się do punktu wyjścia, czyli ksero. Ula jak gdyby nigdy nic kończyła kserować, a Marek czekał na nią.
-Powiesz mi, co miałeś na myśli mówiąc mi, że jestem zakłamana, zarozumiała i manipuluję ludźmi-spytała Ula patrząc na niego z ciekawością.
- Ula zapomnij o tym- odpowiedział szybko. To było jedno wielkie nieporozumienie.
-Może było a może nie było. Chcę wiedzieć choćby po to, aby móc je później korygować i eliminować.
 -To były przypadkowe sytuacje- odparł. Widząc jednak błagający wzrok Uli kontynuował. -  Po prostu, dobre rady wziąłem za manipulacje koleżankami, lojalność wobec ojca za wtrącanie się w nieswoje spraw, a resztki cierpliwości do Wioli za zarozumiałość. I mógłbym tak dalej mówić, ale naprawdę Ula nie wracajmy do tego-poprosił.   Zresztą całe te szukanie porad w Internecie było żenujące i głupie. I przepraszam cię za to.
- Nie masz, za co przepraszać- odpowiedziała lekko chichocząc.  Zwłaszcza, że ja zrobiłam dokładnie tak samo. Znalazłam forum „ Jak odkochać się w chłopaku” i starałam się wypełniać te wszystkie dobre rady punkt po punkcie. Miałam uświadomić sobie, że ten związek i tak do niczego nie doprowadzi, wyrzucić pamiątki po tobie, unikać spotkań, znaleźć sobie jakiś cel, a w tobie wady-dodała na koniec.
-I coś znalazłaś- zapytał niepewnie?
-Tylko kilka niedoskonałości - odpowiedziała błaho.
-I- dopytywał się? Ula ja ci powiedziałem. To nie fair żebyś teraz milczała. Chcę wiedzieć choćby po to, aby móc je później korygować- odpowiedział jej własną odpowiedzią.
- Uważałam między innymi, że jesteś cynikiem, kobieciarzem, ofermą i bałaganiarzem- wyrzuciła z siebie jednym tchem.
- Oferma, bałaganiarz - zapytał i spojrzał ze zdziwieniem?  Ula rozumiem tego cynika i kobieciarza, ale nie to.
- Po prostu kiedyś upuściłeś dokumenty jak mi je podawałeś, a najpierw nie mogłeś ich znaleźć- wyjaśniła pośpiesznie.  Szukałam na siłę wad i brałam wszystko, co akurat mi się nawinęło. Tak czasami tak bywa, że widzimy to, co chcemy widzieć.
-Dokładnie tak.  Ze mną było tak samo.  Musisz wracać do domu od razu po pracy- spytał zmieniając temat? Chciałbym zaprosić cię na spacer i kolację.
- Brzmi bardzo zachęcająco, ale po pracy muszę pojechać do galerii po zakupy- odparła z bólem. Tato i Jasiek wyjeżdżają na spóźnione wakacje i potrzebują paru nowych rzeczy, a nie chcę zostawiać tego na ostatnią chwilę. Później idę jeszcze do szpitala do Beatki.  Może mógłbyś pójść ze mną na te zakupy– zaproponowała nieśmiało. Jasiek wyjeżdża na camping nad jezioro i chcę zrobić mu niespodziankę i kupić mu nowy plecak, i jakąś ładna koszulkę, a ty pewnie znasz się lepiej na tym.
 Marek, chociaż nie cierpiał chodzić na zakupy z kobietami, bo uważał, że ciągle są niezdecydowane i zajmuje im to zbyt wiele czasu, zgodził się natychmiast. Zakupy minęły jednak błyskawicznie.  Ula trzymała się sporządzonej prędzej listy, wiedziała dokładnie, co chce kupić i omijała inne sklepy niż te z listy. Za namową Marka dla Jasia wybrała wypasiony i drogi plecak, a do tego t-shirt i rozpinaną bluzę. Dla ojca natomiast lekki sweter i płaszcz kąpielowy. Razem z Jasiem namówili go na zasłużony dwutygodniowy pobyt w górach. Od czasu śmierci żony nigdzie, bowiem nie był, a teraz była ku temu okazja. Beatka miała być jeszcze jakiś czas w szpitalu na rehabilitacji mógł, więc wyjechać bez obawy, że będzie potrzebny w domu, aby zając się młodszą córką. Po udanych zakupach tekstylnych na chwilę wstąpili jeszcze do działu spożywczego i pojechali do szpitala.  Ula zawiozła Beatce soki i słodycze, jak również książki i zeszyty, bo właśnie rozpoczęła naukę w pierwszej klasie i nie chciała po powrocie do szkoły być w tyle za innymi uczniami.  Spędzili tam trochę czasu, a później odwiózł Ulę do Rysiowa i został na kolacji.
 Przez kolejne cztery dni Marek był blisko niej i jej rodziny.  Cieplakowie znali już nieco Dobrzańskiego, ale dopiero teraz mogli poznać go lepiej. I to z jak najlepszej strony. To z jego inicjatywy Beatka mogła wyjść ze szpitala na przepustkę i spędzić weekend z rodziną w Rysiowie. I zajął się tym osobiście. W piątkowy wieczór załadował wózek inwalidzki i przywiózł Betti do domu, a w niedzielę wieczorem odwiózł z powrotem do szpitala.  W poniedziałek o piątej rano wstawił się w Rysiowie ponownie, aby zawieźć Józefa na dworzec kolejowy.  Jasiowi natomiast obiecał pracę kuriera F&D i firmowy samochód.  Po tych wszystkich uprzejmościach cała rodzina zgodnie przyznała, że dobrze mieć blisko siebie kogoś takiego jak Marek. Ula miała zresztą podobne zdanie. Codziennie spędzali ze sobą kilka godzin. Najpierw rano w pracy a później wychodzili czy to na obiad, czy na spacer i do Beatki. Wieczorem zaś odwoził do domu, posiedział chwilę z nią i Jasiem, a po wyjeździe brata z samą Ulą i wracał do siebie.  Przez cały ten czas zachowywał się bez zarzutów. Był czuły mówił jej miłe rzeczy i komplementy, przytulał, całował.  Najbardziej jednak podobało się jej to, że tak troskliwie zajmował się Beatką podczas odwiedzin w szpitalu. Pomagał w ćwiczeniach, rozmawiał, rozweselał i przynosił owoce i słodycze.

Nie tylko rodzina Uli była zadowolona z ich związku. Podobnie było z rodzicami Marka.  Oboje nie ukrywali swojego zadowolenia z wyboru swojego jedynaka. Ojciec szybko dostrzegł te częste wizyty syna w sekretariacie i po raz kolejny chciał przestrzec go, aby nie skrzywdził Uli.  Marek, jednak przyznał się ojcu, że są razem i wyznał, całą prawdę o ich związku. Od czasu zakładu z Sebastianem poprzez to, że Ula zaczęła podobać mu się, zaproponował jej tylko łóżko, a później zrozumiał, że zakochał się w niej, próbował zapomnieć, obraził, aby w końcu wyznać swoje uczucia i dostać szansę na bycie razem.  Pominął tylko to, że Ula również chciała w swoim czasie być z nim blisko.  Krzysztof był wstrząśnięty tym wyznaniem i nie omieszkał powiedzieć synowi, że jest głupcem, ale i obiecał pomóc mu w całkowitym odzyskaniu Uli. I chyba po raz pierwszy cieszył się, że Marek go nie posłuchał.  Charakter, osobowość i postępowanie Uli spodobały mu się od chwili poznania jej, czyli od czasu, gdy tak troskliwie zajmowała się siostrą, a jej ojciec nie mógł nachwalić się córki.  Ceniła ją nie tylko za sumienność w pracy, ale przede wszystkim właśnie za tą dobroć, rodzinność, bezinteresowność, życzliwość i naturalność.  Dwa dni po tej szczerej rozmowie Krzysztof w imieniu swoim i żony zaprosił ich na lunch. Ula przypuszczała skąd te nagłe zaproszenie i obawiała się, tej pierwszej prywatnej konfrontacji z jej ewentualnymi przyszłymi teściami i porównań do Pauliny. Bardziej chyba denerwowała się spotkania z matką Marka niż z ojcem, bo to, że jej szef jest serdeczny niemal ojcowski wiedziała od zawsze. Helenę natomiast znała tylko z przypadkowych wizyt we firmie. I chociaż nigdy źle się do niej nie odnosiła teraz miała być to całkiem inna sytuacja.  Wbrew obawą obiad z Dobrzańskimi był bardzo udany i minął w miłej atmosferze, na rozmowie o firmie, Beatce i o wielu innych rzeczach. Dobrzańska natomiast okazała się równie życzliwa, co jej mąż i obie panie szybko znalazły wspólny język.

Te parę dni spędzone z Markiem były bardzo przyjemne- myślała Ula w niecałe dwa tygodnie po tym pamiętnym dniu, gdy Marek dostał szansę na bycie z nią. I zachowuje się całkiem inaczej niż przed paru tygodniami, gdy robił te wszystkie dziwne podchody.  Teraz jest sobą, nic nie wymyśla i tak jest zdecydowanie lepiej.
 Marek natomiast nie mógł i nie chciał jej zawieść, chociaż nieraz miał ochotę na coś więcej niż pocałunki i przytulania. Wiedział jednak, że nie powinien nawet myśleć o tym, a tym bardziej proponować. Zachowywał się, wiec bardzo przyzwoicie i powściągliwie, a jego cierpliwość została wkrótce wynagrodzona.
 Popołudnie spędzili na spacerze po ogrodzie BUW-u.  To Marek był inicjatorem tego wyjścia.  Od dawna wiedział, że Ula uwielbia takie romantyczne zakątki i że spodoba się jej tutaj.  Rzeczywiście zabierając ją tam sprawił jej ogromną niespodziankę.  Ula była tu tylko raz na początku studiów i zapomniała jak jest pięknie w tym miejscu. Najpierw zwiedzili dolną część ogrodu, a później tę górną. Byli akurat na dachu ogrodu, gdy Ula westchnęła z zachwytem i w podzięce za tę wyprawę pocałowała Marka.  Kolejny pocałunek wyszedł ze strony Dobrzańskiego i był znacznie dłuższy i namiętniejszy. Ula przyznała w myślach, że tęskni za takimi pocałunkami i jego ustami.  Była, więc szczęśliwa i podekscytowana perspektywą spędzenia wspólnie reszty wieczoru. Kolejnym punktem była kolacja w pobliskiej pizzerii i atrakcja na ten wieczór, czyli mini recital włoskiego wykonawcy. Melodie były bardzo spokojne i zachęcały do tańca a na parkiecie zaczęły pojawiały się kolejne pary.  Ula z Markiem również poszli zatańczyć. Objęci kołysali się w rytm muzyki, patrzyli w oczy, a serca biły coraz mocniej.
Do mieszkania Marka dotarli bardzo szybko. Nie byli ze sobą od ponad dwóch tygodni i byli spragnieni swoich ciał. Tuż za drzwiami swojego mieszkania wziął Ulę na ręce i zaniósł do sypialni. Kochali się po raz pierwszy od czasu, gdy Marek zrozumiał, że kocha Ulę i chciał oddać tę miłość najlepiej jak potrafił. Kochał się z nią długo i namiętnie. Znał już jej ciało i dawał pieszczoty takie, jakie lubiła najbardziej. Pieścił i całował każdy kawałek jej ciała doprowadzając do granic wytrzymałości. Jęknęła cicho z rozkoszy, gdy poczuła, że zagłębiał się w jej ciało. Chcąc poczuć go mocniej wygięła swoje plecy w idealny łuk, a fala rozkoszy wkrótce zalała ich ciała i doprowadziła do całkowitego spełnienia.
 - Marek czy ja jestem łatwa – spytała Ula jakiś czas później leżąc w ramionach Marka.
-Co- spytał z nieukrywanym zdziwieniem? Ula skąd przyszło ci coś takiego do głowy.
- W tej książce, którą mi podarowałeś tak było. Pamiętasz Emmę i Artura-spytał.
-Nie bardzo Ula.  Coś mi kiedyś mówiłaś, ale…  -nie dokończył, jednak tylko  pokręcił przecząco głową.  Nie powiesz mi, że jej ukochany powiedział jej te wszystkie okropność.
-Nie Artur, ale Aleksandra jego była narzeczona. Rodzice wybrali ją na jego żonę jeszcze w dzieciństwie, ale nie kochał jej i w końcu porzucił – wyjaśniła i przypominała mu treść romansu. Któregoś dnia Aleksandra dowiedziała się, że Emma i Artur są razem i wyzwała ją od dziwek i że rozkłada przed nim nogi.  Groziła zemstą i nienawidziła.
-Ula to tylko książka- uspokajał. A Paulina jest daleko stąd i nie wie o nas. A nawet, jeśli by wiedziała to i tak nie pozwoliłbym jej na to wszystko-zapewniał.  Nasza miłość jest na zawsze i przetrwa wszystko, kochanie.
-I obiecujesz, że zostanie tak, aż po koniec naszych dni-spytała.
- Obiecuję - odparł wyraźnie zainteresowany jej ustami.  Kocham cię do szaleństwa i jeśli pozwolisz to zaraz udowodnię ci to.
 Ten pierwszy raz, gdy kochali się był przepełniony czułością i miłością. Teraz Marek za zgodą Uli pozwolił sobie na ostrzejszy seks.  Całowali się łapczywie i przewracali na łóżku, chyba trochę na wyścigi chcą dać sobie jak najwięcej przyjemności.  Zasnęli późną nocą, wtuleni w siebie, szczęśliwi i spełnieni, a rano poszli do pracy.
Prawie przez cały dzień pracowali razem, bo pan Krzysztof wyjechał z żoną na cztery dni, a Marek zastępował ojca.  Dopiero pod koniec pracy wrócił do siebie zająć się swoimi sprawami. Ula przez cały ten czas rozłąki zajęta była myślami o Marku i perspektywą wspólnie spędzonego weekendu, jak również wspomnieniami wczorajszego dnia i dzisiejszego ranka, gdy Marek obudził ją pocałunkiem i śniadaniem w łóżku. Do końca pracy nie pozostało już dużo, bo tylko półgodziny zaczęła, więc sprzątać biurko i chować papiery.  Tuż przed szesnastą była gotowa do wyjścia. Zostało jej tylko pójść do Marka po niezbędny podpis na jednym z zapodzianych dokumentów.  W drodze do jego biura zatrzymała ją jednak Iza. Sebastian również podążał do przyjaciela. Chciał wyciągnąć go wieczorem do klubu. Ula dotarł tam chwilę później po Olszańskim. Nie chciała podsłuchiwać, ale drzwi były uchylone.
-Zakład, że ją uwiodę- spytał Sebastian.
-Zakład -odparł Marek. Jak zwykle o piwo?
- Stoi. Dwa tygodnie i będzie moja. To mniej niż ty miałeś. Popatrz Marek jak historia lubi się powtarzać- rzekł z ironią. Najpierw to ty założyłeś się ze mną, że uwiedziesz brzy Ulę a teraz jest na odwrót. Właśnie Marek ona wie o zakładzie -spytał.
- Chyba żartujesz- odparł pośpiesznie. I mam nadzieję, że się nie dowie.   Jak cokolwiek piśniesz to….- nie zdążył dokończyć, bo przerwał mu głos Wioletty zza drzwi.
 -Ha. Druga Marta Harris się znalazła.  Marek zdymisjonowałam szpiega –zawołała z zadowoleniem Kubasińska, a Ula wybiegła z sekretariatu.
- Ula poczekaj, daj mi wytłumaczyć- zawołał Marek, podążając za nią.
Na korytarzu jednak potrącił jedną z pracownic i zajęło mu chwilę pozbieranie papierów.
Ula tymczasem chciała uciec jak najdalej i jak najszybciej. Miała do wyboru schody albo windę. Do windy było bliżej i choć bała się wskoczyła do niej i zjechała piętro niżej.  Miała nadzieję, że Marek tak szybko tu nie dotrze i zdąży wyjść. Marek jednak równie szybko zbiegł po schodach i dotarł do sekretariatu, gdy miała wychodzić i zatrzymał ją w drzwiach.
-Ula ja wiem jak to wygląda, ale chyba nie słyszałaś całej rozmowy i nie znasz prawdy. Źle zrozumiałaś nas.
-Do tej pory źle cię rozumiałam- przerwała mu. Teraz wiem, jaki naprawdę jesteś. Przez cały czas mnie oszukiwałeś i drwiłeś. Robiłeś to od początku naszej znajomości bezczelnie i z premedytacją. Jesteś zakłamanym i obłudnym draniem. Nie chce cię znać ani pamiętać.
- Nie Ula- przerwał jej próbując wytłumaczyć, objąć i uspokoić. Poczekaj tu na mnie pięć minut. Zaraz wrócę- poprosił wiedząc, że sam niczego nie wskóra.
Nie tracąc czasu pobiegł po Sebastiana i zamierzał przywlec go tu, aby powiedział Uli jak było. Wrócili po chwil, ale po dziewczynie nie było śladu.  Nie było jej torebki, żakieciku, a komputer był wyłączony.  W rozpaczy zadzwonił do niej, ale jej komórka odezwała się pod jakimiś papierami. Długo nie namyślając się poszedł do swojego mieszkania. Wziął pudełeczko z pierścionkiem i zjechał windą do podziemnego parkingu. Otwierał właśnie samochód, gdy pojawiło się przy nim dwóch podejrzanych typków. Przestraszył się, ale wiedząc, że w takich sytuacjach nie można stawiać oporu chciał, więc oddać im dobrowolnie kluczyki, telefon, karty.
Ula tymczasem pojechała prosto do domu.  Chciała wypłakać się w samotności. Jeszcze w autobusie zauważyła, że telefon został w pracy, ale nie miała ochoty wracać po niego.

Ula poczekaj. To nie tak jak myślisz.
Nie chcę cię znać ani pamiętać.
Z trudem otworzył oczy, ale nie było przy nim Uli.  Sam nie wiedział, gdzie jest. Przez niewielkie okno wdzierało się ledwie dostrzegalne światło dzienne. Nie wiedział czy to świt, czy zmierzch. Próbował zlokalizować komórkę albo zegarek, ale nic z tych rzeczy przy sobie nie znalazł. Strasznie bolała go głowa, jakby miał potwornego kaca. Sprawdził nawet czy ma jakieś rany albo guza, ale nic takiego nie znalazł. Jak przez mgłę zaczął przypominać sobie ostatnie chwile zanim stracił przytomność. Chciałem pojechać do Uli wszystko jej wytłumaczyć, przeprosić i poprosić o rękę. W podziemnym garażu obok mnie pojawiło się dwóch mężczyzn. Była też jakaś rudowłosa kobieta. Chyba uśpili mnie i uprowadzili. Co oni chcą ode mnie? Okupu?  Próbował wstać i dojść, chociaż do okna, ale za bardzo chwiał się i został na łóżku.
 Ula.  Ula kochanie-gdzie jesteś. Gdzie ja jestem- zapytał sam siebie? Tak bardzo cię kocham.
Na niewielkim stoliku zauważył butelkę z wodą. Odkręcił i wypił łapczywie kilka łyków, a po chwili znowu utracił przytomność.

-Marek!
Ula obudziła się nad ranem przerażona, a serce biło jak szalone. Ogarnął ją jakiś niepokój.   Śnił się jej Marek, ale to nie był sen to był koszmar. Był w niej i nie potrafił wyjść. Czuła się jak opętana.  Na oślep z drżącymi palcami włączyła lampkę i sprawdziła czas. Dochodziło wpół do piątej.  Wyplatała się z pościeli i próbowała uspokoić płacz i oddech, ale trudno jej było. Wszystko w niej dygotało, a koszula i włosy były mokre i kleiły się do ciała.  Z trudem wstała i poszła po wodę do kuchni. Dopiero jak wypiła i wzięła parę głębokich oddechów uspokoiła się nieco. Dobrzański, do czego doprowadziłeś mnie-pomyślała ze złością.  Przez ciebie mam koszmary nocne. Zrujnowałeś mi życie, a teraz rujnujesz spokój wewnętrzny.

-Paula- pytał z niedowierzaniem po ponownym przebłysku świadomości. Nie, to niemożliwe- szepnął do siebie.
- Marco nie cieszysz się- spytała spokojnym głosem gładząc go po policzku. Znów jesteśmy razem kochanie. I dziękuję ci za pierścionek jest bardzo piękny- mówiła patrząc na swoją dłoń dziwnym wzrokiem. Nie taki duży jak poprzedni, ale też jest piękny.
-Paulino on jest nie dla ciebie –mówił słabym głosem.
- Kłamczuszek-odparła pieszczotliwie. Zawsze kupowałeś mi elegancką biżuterię. Dlaczego miałoby być teraz inaczej?
-Co ja tu robię- i gdzie jestem- spytał nie mając ochoty na wykłócanie się na temat pierścionka.
- Nie myśl o tym teraz –odparła nieco rozkazująco. Przyniosłam ci obiad. Zjedz i odpocznij, a ja przyjdę do ciebie wieczorem-dodała wstając z jego łóżka.
- Muszę do toalety- szybko dopowiedział zanim zdążyła zniknąć za drzwiami. Chciałbym się również umyć.
 -Oczywiście. Zaraz zajmę się tym. Nie mogę przecież pozwolić żebyś zarósł brudem. Tego bym nie zniosła- dodała wyniośle.
Miał nadzieję, że jak wyjdzie stąd to uda mu się trochę rozejrzeć a przy następnej okazji ewentualnie uciec.  Chwilę później pojawił się mężczyzna. Jeden z tych, których widział w podziemiach garażu i zaprowadził do łazienki. Znalazł tam czyste ubiory i golarkę.  

 Za oknem zaczęło już ciemnieć, gdy przebudził się. Febo siedziała obok łóżka na krześle roznegliżowana i prowokująca.
-W końcu obudziłeś się-zaczęła miło.
-Paula, co ty ode mnie chcesz- spytał ciągle oszołomiony i bojąc się, że zna odpowiedź. Pieniędzy?
-Chyba żartujesz- parsknęła. Mam masę pieniędzy i chcę tylko ciebie. Myślałeś, że pozwolę ci tak po prostu odejść.  Trzy miesiące czekałam na to- wykrzyczała i wstała z krzesła.  Myślisz, że nie wiem o tobie i o tej twojej dziwce. Rozkłada przed tobą nogi- mówił teraz z furią w głosie i oczach chodząc po małym pokoiku. Ale to już koniec. Teraz będzie tak jak dawniej. Ja i ty razem. I wiesz, co ci jeszcze powiem. Ona jest blisko nas, bo jesteśmy w Rysiowie. Może nawet chodzi tędy czasami.  Jest dokładnie jak w „ Niewdzięcznym lordzie”. Pamiętasz książkę, która ci dałam- spytała tym razem z dziwną czułością.  Między nami jest wszystko tak samo.  Tam też Artur zostawił Aleksandrę swoją narzeczoną i pokochał tą dziewuchę córkę pastora Emmę. A później Aleksandra z zemsty uprowadziła go i przetrzymywała w zapomnianych stajniach w pobliżu plebani. Tylko koniec będzie inny niż tam, bo nas nikt tu nie znajdzie. Mówiłam ci przecież, że nasza historia skończy się inaczej. Zostaniemy razem aż do śmierci, kochanie- powiedziała na koniec z chorą troskliwością w głosie.
Próbowała pocałować go jeszcze, ale odepchnął ją. Odchodząc zaczęła się śmiać. Nie wiedział skąd ten złowieszczy śmiech. I nie był pewien, co się działo, gdy był odurzony. Miał nadzieję, że nic.
- Jak będziesz potrzebował coś to wal w drzwi. Ktoś do ciebie przyjdzie- powiedziała z pogardą i wyszła.
Po odejściu Febo zwlekł się z łózka i podszedł do okna. Widok nie był zachwycający. W oddali był las a nieco bliżej zarośnięte chaszczami pole. Nikt chyba tędy nie chadza- pomyślał ze smutkiem. Jedyna nadzieja w Uli i w tym, że skojarzy fakty. 
 

Historia pewnej znajomości. Część 12.



Przez kolejne dwie noce Ula również źle spała. Ciągle męczyły ją koszmary nocne. W dzień też nie było lepiej. Bezustannie rozmyślała o Marku i o rozmowie, którą podsłuchała.  Będąc jeszcze w autobusie ochłonęła z pierwszej złości i zrozumiała, że tym razem to prawdopodobnie nie ona miała być obiektem zakładu, ale pewności nie miała. Czekała, więc z nadzieją, że Marek pojawi się w Rysiowie i wyjaśni jej wszystko. On jednak nie przyjeżdżał.  Parszywy tchórz, który nie potrafi spojrzeć mi w oczy przeprosić i powiedzieć prawdę- myślała w samotne wieczory. Siedzi teraz pewnie z Sebastianem w klubie i podrywają następne głupie panienki i zakładają się o kolejne piwa. Ale sama jesteś winna swojej naiwności. Dziewczyny nieraz mówiły, jaki jest Marek. I miały rację. A wydawał się taki szczery i zakochany. Czy to on jest aż tak dobrym aktorem, że nic nie zauważyłam, czy to ja byłam aż tak ślepa, żeby się aż tak pomylić?
Marek tymczasem ofiarnie i uporczywie czekał na pomoc, ale i bał się, że pomoc może przyjść za późno, bo Paulina wspominała coś o wyjeździe.  Sam nie wiedział do końca czy to jest prawda czy tylko jej wymysł. Próbował nawet wydobyć coś i dogadać się z pilnującymi go mężczyznami, ale okazało się, że są to włosi.  On włoskiego języka nie znał aż tak dobrze, aby porozumieć się, a angielskiego i polskiego dla odmiany oni nie znali. Chętni do pomocy mu również chyba nie byli. Widać było, że Febo nimi rządzi.  Paulina musi dobrze im płacić- myślał. A to nie oznacza nic innego, że muszę być cierpliwy i silny.  Obiecałem przecież Uli, że nasza miłość jest na zawsze i przetrwa wszystko. Paulinę również przetrwamy. I jej te całe uwięzienie i faszerowanie prochami. Dokładnie wiedział, że w jedzeniu i piciu podają mu jakieś środki odurzające, ale wolał już to jeść niż mieliby mu na siłę wykręcać rękę i wstrzykiwać narkotyki. Najbardziej bał się, że Paulina również może coś zażywać i nie kontrolować własnych poczynań. Świadczyło o tym choćby to, że miała zmienne nastroje. Od euforii do przygnębienia i od troskliwości i czułości do Marka do nienawiści.  Sama zresztą przyznała mu się, że nie uprowadziła go z miłości do niego, ale z pobudek czysto egoistycznych.  Jeśli nie będzie z mną to z Ulą też nie- wykrzyczała mu w niedzielny poranek. Dobrzański dokładnie wiedział, że kobieta żądna zemsty może być nieobliczalna, zwłaszcza ktoś taki jak Paulina.

W poniedziałek rano Ula obudziła się późno, bo tuż przed ósmą i powinna być już we Warszawie. Zadzwoniła tylko do recepcjonistki z wiadomością, że będzie po dziewiątej. Do pracy dotarła z ponad godzinnym opóźnieniem. W recepcji Ania podała jej pocztę i klucze i powiedziała, że Marka również jeszcze nie ma. Nie zdziwiła się tym zbytnio, bo był poniedziałek i późniejsze przyjścia do pracy akurat dla niego i Sebastiana nie były niczym nowym, a przynajmniej kiedyś.  Szybko wrócił do dawnego stylu życia- pomyślała idąc w stronę windy. Długo nie zastanawiał się nad Markiem, bo miała sporo pracy. Przejrzała pocztę i odsłuchała zaległe wiadomości te prywatne i służbowe. Pan Krzysztof zaniepokojony tym, że od piątku nie może z żadnym z nich porozumieć się również dzwonił i to parę razy.  Ula oddzwoniła i przeprosiła za dzisiejsze spóźnienie wytłumaczyła, że swój telefon zostawiła w pracy i obiecała, że jak tylko Marek pojawi się we firmie to skontaktuje się z nim. Nie wspominała mu nic o piątkowym zajściu.  Godzinę później do sekretariatu zawitał Sebastian. Zdziwił się, kiedy Ula powiedziała mu, że Marka nie ma i że przez weekend nie byli ze sobą.
-Coś musiało się stać - rzekł nerwowo. Od piątku nie mam z nim kontaktu. Dzwoniłem parę razy, ale w końcu przestałem, bo myślałem, że jesteście razem i godzicie się.
-Nie potrzebnie się martwisz. Na pewno zabalował u jakieś panienki- odparła błaho.
-Nie Ula-odparł stanowczo. Gdy w piątek wrócił tutaj ze mną a ciebie nie było to wystrzelił stąd jak z procy.  Powiedział mi tylko, że jedzie do ciebie.
-Ale jak widać nie dojechał.
-Dlatego musiało się coś stać- powtórzył się. Może miał wypadek.
-Czy ty musisz od razu najgorsze przewidywać. Może jak nie panienka to upił się i leży teraz w mieszkaniu z kacem gigantem.
- Za bardzo zależało mu na rozmowie z tobą żeby pić.  Nie pozwoliłaś mu nawet wytłumaczyć mu się. Odeszłaś tak bez słowa.
-Wystarczająco dużo usłyszałam. Zakład to zakład.
 - Źle zrozumiałaś nas. Zakładaliśmy się o Angelikę Zając a nie o ciebie- wytłumaczył się i postanowił powiedzieć Uli prawdę o zakładzie. Nie będę ukrywać był kiedyś taki zakład, ale to było dawno temu i od tamtego czasu dużo się zmieniło. Zresztą to był mój pomysł. On się zmienił i teraz jest…
- Seba nie chcę tego słuchać- przerwała mu stanowczo.  Zresztą jestem teraz zajęta. Muszę razem z Pshemko zrobić te wyliczenia na zakup dodatków- wytłumaczyła się i odeszła szybko. W duchu jednak i ona zaczęła się martwić.  A jeśli Sebastian ma rację i naprawdę coś się stało a ja oskarżałam go bezpodstawnie zamiast działać.

 Sebastian nie marnując czasu od razu poszedł do mieszkania Marka.  Miał klucze i mógł sprawdzić czy przypadkiem nie stało się coś złego.  Nic podejrzanego jednak nie zauważył i ulżyło mu nieco. Chwile później zjechał do podziemnego garażu. Trochę zajęło mu chodzenie po nim, ale w końcu w samym kącie zauważył samochód Marka. Obszedł na około i od strony kierowcy tuż przy ścianie nadepnął na kluczyki. Nie spodobało mu się to. Zadzwonił do ich wspólnego znajomego policjanta Michała.  Komisarz Sokołowski przyjechał dość szybko, a Sebastian opowiedział mu wszystko.
- Seba ustalmy jedno. Na razie nie mogę dużo zrobić, bo jestem tu prywatnie a zgłoszenie o zaginięciu powinni złożyć rodzice Marka.
- Tak myślałem- odparł niezrażony. Ale coś możesz.
- Porozglądać się mogę.  A sprawdzałeś jego dziewczyny- spytał. Może jest u którejś z nich.
-Ma jedną, ale okazało się, że nie widzieli się od piątku.  Może chodziło okup- zasugerował. Marek do biednych nie należy.
- Też o tym pomyślałem- odparł rzeczowo.  Albo zemsta jakiegoś zazdrosnego męża czy narzeczonego- dodał trochę ironicznie.  Ale i tak musimy poczekać do czasu powrotu jego rodziców. Jeśli porywacze dzwonili to do nich. Na razie sprawdzę szpitale czy nie było jakiegoś wypadku i postaram się o nagranie z monitoringu z tych kamer. A ty skontaktuj się z Dobrzańskimi i spytaj, kiedy będą.
Trudno było Sebastianowi wytłumaczyć na spokojnie rodzicom Marka, aby zjawili się we Warszawie jak najszybciej.  W końcu powiedział im prawdę, że od trzech dni nie ma kontaktu z ich synem i nikt nie wie gdzie może być. Oboje mocno przerazili się i obiecali wrócić do Warszawy jak najszybciej i wstawić się na komisariacie. Najpierw jednak pojechali do domu przesłuchać automatyczną sekretarkę a po upewnieniu się, że żadnych niepokojących telefonów nie było zgłosili zaginięcie syna. Od tego momentu śledztwo zaczęło nabierać tempa.  Michał wypytywał Dobrzańskich o to czy Marek nie ma wrogów, problemów osobistych czy służbowych, czy ktoś mu nie groził w ostatnim czasie albo nie obserwował.  Przejrzał też monitoring z kamer w garażu, sprawdził logowania telefonu Marka i rozpytywał sąsiadów.
Ula tymczasem ciągle nieświadoma tego, co się dzieje parę przecznic dalej próbowała skupić się nad pracą. Wiedziała, że Sebastian wyszedł na poszukiwania Marka i usiłowała dzwonić do niego w tej sprawie, ale telefonu Olszański nie odbierał.   Oddzwonił dopiero przed końcem pracy i powiedział, co się dzieje. Do domu wróciła, więc zmartwiona i aby odsunąć myśli od Marka zajęła się porządkami i przygotowywaniem powitalnej kolacji dla ojca.  Miał wrócić wieczorem podwieziony przez nowych znajomych z Warszawy. Bała się, że ojciec zauważy jej dziwne zachowanie i będzie wypytywał o powody. Znał ją bardzo dobrze i do tej pory zawsze wyczuł, gdy miała problemy. Przez cały wieczór na szczęście opowiadał o wakacjach i nie zauważył nic niepokojącego i uniknęła pytań. Nie chciała mówić ojca o zaginięciu Marka tuż przed snem, bo wiedziała, że będzie się martwił.  Po kolacji oboje szybko położyli się spać. Cieplak zmęczony podróżą szybko zasnął. Ula natomiast przez całą noc przewracała się z boku na bok.  Koszmarów, co prawda nie miała, ale sam niepokój o Marka nie dawał jej zasnąć.   

 Nazajutrz po firmie szybko rozeszła się wiadomość o zaginięciu Marka. Policja również pojawiła się we firmie, bo chcieli rozejrzeć się po jego biurze, przejrzeć kalendarz i porozmawiać z najbliższymi współpracownikami.  Zwłaszcza na rozmowie z Ulą im zależało. Dużo im jednak nie powiedziała. A raczej nic nowego nie wniosła, bo potwierdziła wszystko to, co zeznał dzień wcześniej Sebastian.
-Gdyby pani coś się przypomniało to proszę o kontakt- powiedział na koniec Sokołowski.
-Tak wiem. W filmach tak zawsze mówią- odparła z wymuszonym uśmiechem i wróciła do siebie. Nie mogła jednak skupić się na zliczaniu tabelek. Jej myśli krążył wokół Marka i czegoś, co nie dawało spokoju.
 Artur ocknął się kilka godzin później.  Był skrepowany a w ustach  miał knebel i gorycz. Na sianie obok niego spało dwóch podejrzanych mężczyzna.  Przypomniał sobie, że był razem z Emmą nad rzeką i mieli właśnie wracać, gdy zostali napadnięci. Za sobą usłyszał cichy szelest i obrócił się leniwie. Na taborecie siedziała Aleksandra z triumfem wymalowanym na twarzy. Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci odejść... Zostaniemy już razem na zawsze Arturze… Na razie jesteśmy w starych stajniach Thomsona…. Bardzo blisko plebani i twojej ukochanej Emmy…. Tu nikt nie będzie nas szukał, ale niedługo wyjedziemy stąd.
Wyłączyła komputer i poszła poszukać Sokołowskiego. Znalazła go na korytarzu rozmawiającego z Sebastianem.
- To Paulina może stać za tym-powiedziała pewnie. I może ukrywać się w Rysiowie.
-Dobrzańscy również wspominali o niej i że już raz próbowała zemścić się na Marku- oświadczył im. A ty, dlaczego tak myślisz?
-Bo wszystko jest jak w tej książce, którą podarował mi Marek, a prędzej dostał od Pauliny.
- Z książki-spytał i spojrzał zdezorientowanym wzrokiem?
 -Główny bohater porzuca po kilku latach narzeczoną, a ta z miłości do niego i z zemsty uprowadza i ukrywa blisko ukochanej. Pamiętam, że po przeczytaniu powiedziałam Markowi, że jest to historia jego życia a on odparł, że wie, bo Paulina mówiła to samo tylko, że ich historia skończy się szczęśliwie. Jestem pewna, że tak właśnie powiedział. Paulina ma, więc motyw-przekonywała.
-Miałaby się kierować jakimś romansem –zapytał ironicznie. To tylko w książkach i filmach się zdarza. Chyba, za dużo tego czytasz.
- Nie – przerwała mu ostro.  Rysiów nie jest jakąś wielką aglomeracją tylko małą wiejską gminą i chyba sprawdzenie jej wiele czasu nie zabierze.
-Ula może mieć rację- wtrącił Sebastian. To wściekła i żądna zemsty kobieta.  W jej głowie mogło powstać wszystko.
-Dobra sprawdzę to. Ale na razie nie mówcie nikomu o naszych przypuszczeniach. Zwłaszcza Aleksowi. I nie róbcie nic na własną rękę- przestrzegł ich odchodząc.

-Powinnam była domyśleć się, że coś się stało i zareagować- mówiła z rozpaczą Ula a łzy spływały po policzku. Śnił mi się i to nie było to nic miłego.
-Ula byłaś wściekła na niego-tłumaczył jej Sebastian przytulając lekko.
- I głupia, że nie wysłuchałam go. Może, gdybyśmy wtedy porozmawiali to nic by się nie stało. Razem byśmy wyszli, poszli gdzieś.
- Ula nie ma teraz, co gdybać i obwiniać się. Równie dobrze mogłoby się to stać wieczorem albo dzień później. Jeśli Paulina za tym stoi to mogła planować to od dawna- próbował tłumaczyć sensownie.
-Ciągle go kocha –mówiła jakby chciała usprawiedliwić Paulinę.
-Nie żartuj. Ona kocha tylko siebie i pieniądze.
-A Marek- spytała podchwytliwie.
-Co Marek- spytał zdziwiony i nie wyczuwając jej małego podstępku?  Jeśli pytasz czy cię kocha to tak.  To prawda, że na początku waszej znajomości był wobec ciebie nieszczery i założył się, że uda mu się ciebie rozkochać.  Ale z czasem poznawał lepiej, zaczął cenić za różne drobne cechy charakteru, poglądy, uczynki. On się naprawdę zmienił.
-Seba ja...
- Ula daj mi dokończyć- przerwał jej. Powinnaś w końcu to wiedzieć. Od czasu waszych urodzin jest całkiem inny. Do klubu nie chciał za bardzo chodzić, panienki przestały interesować go.  A po tym waszym wyjeździe do Krakowa to już w ogóle był inny.  Niedawno przyznał mi się, że zakochał się w tobie.  I wiesz, co Ula nawet mnie to nie zdziwiło.  Ty też go ciągle kochasz i nie mów, że tak nie jest, bo i tak ci nie uwierzę- dodał na koniec.
-Seba spokojnie. Ja to wszystko wiem i też go kocham.
- Rozsądna dziewczyna- odpowiedział po chwili, poklepał po ramieniu i dodał, aby rozweselić Ulę. -Będą z tego kiedyś dzieci.
-Ja ty już coś powiesz to głowa boli-odpowiedziała po raz pierwszy z uśmiechem.
- A źle mówię. Marek ma już takie plany. Sam mi mówił- skłamał, ale widać ,że ucieszył Ulę tym.  Może odwiozę cię dzisiaj do domu- zaproponował, ni stąd ni zowąd, ale dlatego też, bo pod nieobecność Marka czuł się odpowiedzialny za nią.
 Zgodziła się a nawet ucieszyła i była mu wdzięczna, bo nie chciała taka zapłakana wracać autobusem. W podzięce zaś zaprosiła go na podwieczorek. Miała nadzieję, że wraz z pomocą Sebastiana łatwiej będzie powiedzieć ojcu o zaginięciu Marka.

Choć Michałowi ciągle wydawało się to mało prawdopodobne zaczął sprawdzać podejrzenia Uli. Zresztą innego punktu zaczepienia i tak nie miał. W pierwszej kolejności zlecił swoim asystentom rozejrzenie się po Rysiowie i sprawdzenie agencji nieruchomości.  Sam natomiast zajął się przesłuchaniem Aleksa.  Febo, jednak nic nie wiedział o siostrze. Stwierdził tylko, że nie widział się z nią ponad miesiąc, sam chciałby dowiedzieć się gdzie jest, ale i przyznał, że Paulina mogłaby być zdolna do czegoś takiego. Dał im jeszcze numer telefon do jej przyjaciółki Gabriele i detektywa we Włoszech, którego wynajął do odnalezienia siostry.  Więcej do sprawy wniosła Wiola. Wystraszona perspektywą kłopotów przyznała się, że ma kontakt z Pauliną, że jest chyba w Polsce, bo niedawno, gdy rozmawiały to słyszała hejnał w słuchawce i że przez ostatnie tygodnie opowiadała jej o wszystkim, co się dzieje we firmie.  Pod naciskiem Michała zadzwoniła również pod jej nowy numer, ale telefon był poza zasięgiem.
 Po wyjściu z F&D zajął się skontaktowaniem z policją włoską i uruchomił procedurę sprawdzającą na lotnisku. Zlecił też obserwację Aleksa i Wioletty. Chciał upewnić się, że mówią prawdę i że nie mają z nią kontaktu osobistego.  

 Józef był mocno zdziwiony pojawieniem się Olszańskiego przy boku córki. Bał się nawet, że Ula zamieniła Marka na Sebastiana. Słyszał o nim, co nieco i nie było to nic dobrego. Uspokoił się dopiero, gdy Ula powiedziała mu, że Sebastian jest tu jakby w zastępstwie Dobrzańskiego. Nie długo jednak był spokojny.
-Porwany- spytał z niedowierzaniem. Co wy mówicie? Kto mógł zrobić coś takiego?
-Nie wiemy panie Józefie- odparł Sebastian.  Na razie Paulina jest główną podejrzaną.
- To się w głowie nie mieści, że można być aż tak podłym i bezdusznym człowiekiem- mówił z zdenerwowaniem i gestykulując rękoma.   Przecież oni byli kiedyś razem.
-Paulina to dość nieprzewidywalny przypadek- tłumaczył Olszański. Ma ciężki charakter. Wie pan, że ostatnio udawała załamanie nerwowe i winę za to zrzuciła na Marka.
-Tak Ula wspominała mi. Już wtedy powinni coś z nią zrobić. Wysłać na leczenie a nie czekać aż stanie się coś gorszego. Marek to taki wspaniały, miły, dobry człowiek. Tyle dla nas zrobił.
-Panie Józefie my wszyscy wiemy o tym i jesteśmy wstrząśnięci, ale musimy wierzyć, że nic mu nie jest i wierzyć, że wkrótce znajda go- przekonywał. Musimy zachować spokój.
-Tato Sebastian ma rację -wtrąciła Ula podając kawę. Nerwy nic tu nie pomogą. Komisarz, który zajmuje się tą sprawę to znajomy Marka i Sebastiana jest, więc to dla niego priorytet. Zobaczysz tatusiu wkrótce znajdą go całego i zdrowego.
-Daj Boże córciu, żeby tak było.
Od Cieplaków odjechał dopiero po podwieczorku. Józef polubił nawet tego sławnego Olszańskiego.  Do Marka, co prawda dużo mu brakowało, ale podobało mu się to, że zaopiekował się jego córką.  Pożegnał go, więc bardzo miło, a Ula odprowadziła do furtki.
-Jeśli coś mu się stanie, to sobie tego nie wybaczę- rzekła, gdy wyszli przed dom.
- Nawet tak nie myśl Ula- zareagował ostro. Znajdą go. Niezależnie czy to Paulina za tym stoi czy ktoś inny.  Widząc jednak ciągle smutną minę Uli dodał. -  Zobaczysz Marek już niedługo będzie trzymać cię w ramionach i całować.
-Obyś miał rację- uśmiechnęła się na to lekko.
-Bo mam.  Muszę już jechać Ula. Umówiłem się na siódmą- tłumaczyła się.
- Pewnie jedź i tak wystarczająco długo zatrzymałam cię. I dzięki za wszystko.
- Nie ma, za co. Do jutra Ula.
-Do jutra- odparła i wróciła do domu i ojca.
 Cieplak już do samego wieczora chodził niespokojny i zmartwiony. Przed snem zaparzył sobie ziółka nasenne. Córce również przyniósł kubek naparu. Uli jednak nie pomogły. Choć próbowała zasnąć sen nie nadchodził. Z nudów sięgnęła po książkę.
Ze snu wybiły go znajome głosy i tętent koni. To jego przyjaciel Rudolf i służba byli na dworze. Chwilę później z pochodniami w dłoniach pojawili się w drzwiach stajni. Hałas obudził również Aleksandrę i rzezimieszków. Jego przyjaciele mieli jednak przewagę i pojmali porywaczy. On po oswobodzeniu wskoczył na swojego rumaka i pognał w stronę plebani. Emma jakby wyczuwając, że przyjedzie do niej dzisiejszego poranka czekała na dziedzińcu. Zeskoczył sprawnie z konia i podbiegł do ukochanej. Zapłakana i szczęśliwa wpadła w jego ramiona, a łzy radości spływały jej po policzkach.
-Kocham cię Arturze – wyszeptała.
 Ja też cię kocham Marek. Bardzo mocno kocham i przetrwamy wszystko. Ciebie też odnajdą. I to już niedługo. Musisz tylko poczekać cierpliwie.  Sama nie wiedziała, kiedy zasnęła spokojnym snem ze wspomnieniami o Krakowie i chwilach spędzonych z Markiem.

W innej części Rysiowa Marek automatycznie zmieniał kolejne kanały telewizyjne próbując znaleźć coś interesującego do obejrzenia. W końcu stwierdził, że wieczorne oferty programowe są beznadziejne, wyłączył telewizor i zajął się ponownym przeglądaniem gazet. Gdyby zobaczył go teraz ktoś obcy mógłby pomyśleć, że jest tu z własnej woli a nie uwięziony. Sam nawet zaczął żartować, że ma się lepiej niż inni porwani.  Nie był bity, dostawał trzy posiłki dziennie, kawę, piwo, prasę, miał TV i brakuje mu tylko ciepłej piżamki. Od dwóch dni nie był też odurzany. Chociaż co do tego ostatniego sam nie był pewien czy wolał, gdy był otumaniały i mógł przez cały czas spać czy teraz, gdy miał przytomny umysł i ciągle rozmyślał. Zastanawiał się też czy Paulina nie zrobiła tego specjalnie, aby dręczyć go psychicznie. Był tu już ponad cztery dni i oprócz tego, że jest tu pod kluczem nie wiedział, co się wokół niego dzieje i skąd te wszystkie zmiany. Pauliny nie widział od niedzieli wieczór i nawet nie słyszał jej podniesionego głosu. Pojawiali się tylko ci dwaj włosi. Przynosili posiłki, zaprowadzali do toalety. Próbował pytać ich o Febo i z tego, co zrozumiał, to Paulina wyjechała w poniedziałek rano i ma wrócić w piątek wieczorem. Sam nie wiedział czy ma się cieszyć z jej wyjazdu, czy bać się, bo szykuje coś nowego.
Oglądanie gazet również znudziło go zgasił, więc światło i położył się spać myśląc o Uli. Jak ty to wszystko znosisz kochanie? Mam nadzieję, że jak wyjdę stąd to wysłuchasz mnie i wybaczysz mi moje podłości.  A może Sebastian wszystko ci już powiedział i nie czujesz żalu tylko tęsknisz i boisz się o mnie. Tak jak ja o ciebie. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Wiem to na pewno. Tylko ciebie kocham, pragnę i z tobą chcę być. Przez resztę wieczoru oddał się wspomnieniom o wspólnie spędzonym czasie.  W końcu znużony natłokiem myśli i wspomnień, po raz pierwszy od czterech nocy, zasnął spokojnym snem.
 
 

12 komentarzy:

  1. Przerywać w takim momencie, jesteś bez serca, myślałam że w tej części zapakujesz ich w końcu do łóżka, ale ty trenujesz moją cierpliwość, no cóż czekam na cd., tylko do kiedy ? pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena łóżkowa jest na Streemo dla tych, którym otwiera się. Inni muszą cierpliwie czekać. Na razie jest dwa do zera dla Historii może, więc będzie jako pierwsza. Ja piszę na bieżąco( niestety) i nie podaję konkretnej daty.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. W końcu doczekałam się kolejnej części. Czytając to czuje jakbym czytała historię dwóch miłości. Scena w biurze piękna. Znana a inna jednak inna.Czekam na dalszy ciąg tak jak B.
    UrszulaB z pozdrowieniami i podziękowaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną jest tak. Siedzę w autobusie i myślę a jak już wymyślę coś to później o tym piszę. W tym przypadku było tak samo. Taka myśl przeleciała mi przez głowę i realizuję ją. Wiem, że tym mocno pominęłam się z Twoim pomysłem.
      Scena biurowa( u Ciebie pokojowa)podzielona na pół. Tak mi pasowało. Teraz będę trzymała się Twojej wersji w ich związku.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Mam bardzo mieszane uczucia jeśli chodzi o Marka, bo nie rozumiem dlaczego on tak się asekuruje. Tak naprawdę to przecież doszło tylko do pocałunku, a to nie jest coś, co może dawać od razu jakieś złudne nadzieje i nie jest czymś, po czym od razu można planować małżeństwo. Ula jest zakochana i być może roi sobie w głowie różne sytuacje z Markiem w roli głównej wciąż przyrównując okoliczności w
    jakich oboje się znajdują do tych z powieści. Życie to nie powieść i Ula mimo, że ma romantyczną duszę, to posiada też rozsądek. Zdecydowanie wykazuje się z nim podczas rozmowy z Markiem, chociaż nie jest ona dla niej miła i pewnie nieco rozczarowująca. Przed nimi wyjazd do Krakowa. Być może tam Marek zrozumie wreszcie, że oprócz pociągu fizycznego jednak czuje do Uli coś znacznie więcej. Oby.
    Na koniec ponownie wprowadzasz Paulinę. To budzi niepokój, bo ona zachowuje się jak w amoku i jest nieobliczalna. Co tym razem im zgotuje?
    Bardzo dobry i długi rozdział. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak od tyło to:
      Obiecałam Paulinę, więc jest a co wymyśliła to tajemnica. W Krakowie do Marka nic nie dotrze. Ula natomiast jeszcze bardziej przekona się do historii z powieści. Tak jak pisałam wyżej od tej pory będę trzymać sie wersji Urszuli B ( SKARGI I ŻALE DO NIEJ). Dopiero po drugim łóżku Ula zejdzie na ziemię a Marek wkrótce zrozumie, że kocha. Ula jest zdecydowanie romantyczką i wierzy w ich związek . Marek może i po pocałunkach nie planuje ślubu, ale wie, że Ula do takich kobiet może należeć. Nigdy z takimi kobietami się przecież nie spotykał. Poza tym jak zwykle nie wie, co to miłość.
      Znalazłaś jakieś błędy oprócz źle postawionych przecinków? Czytałam pięć razy a ten piąty raz to już całkiem automatycznie. Obiecałam krótsze i tego się trzymam.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. Znalazłam tylko jakieś literówki bez znaczenia. Chyba w dwóch słowach brak litery "m" na końcu. Rozdział jest zbyt długi i już nie mam siły, żeby prześledzić go raz jeszcze i wyłapać te chochliki. Zresztą one w ogóle nie przeszkadzają. Buziaki. :)

      Usuń
  4. Plus za brak męczących dialogów. Lżej mi się czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kabaretach często sie z tego się nabijają. Ten Twój pod miniaturką znakomity. Tylko nie dołuj innych.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Opowiadanie coraz bardziej mi się podoba :)
    Tylko irytuje mnie myślenie Uli- jak głupia nastolatka...
    Pozdrawiam, Andziok

    OdpowiedzUsuń
  6. Możliwe, ale niedługo zejdzie na ziemię jak pisałam.
    Dzięki za wpis i również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. witam
    Bardzo fajny blog opowiadania również ciekawe i wciągające. Trafiłam na Twojego bloga dzisiaj :) i muszę powiedzieć ,że jest świetny :) dodałam go do linków :) Będę się strać odwiedzać i komentować notki :)
    zapraszam do siebie blog nie jest o brzyduli ,ale o mojej pasji http://fotografia-anulki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń