sobota, 10 października 2020

Zamiana cz. 9

Wieczór spędzony na tarasie i nieprzespana noc dały się we znaki Uli, bo obudziła się z podkrążonymi oczami, kaszlem i katarem. Zaspała również i obudził ją dopiero dzwonek jej telefonu.

-Słucham? -odezwała się zaspanym głosem.

-Cześć Ula -usłyszała głos Marka. —Wyjechałaś już, bo jestem w pobliżu twojego bloku i mogę podwieźć cię do firmy?

-Kurde blaszka Marek ja dopiero się obudziłam. Wezmę szybki prysznic albo tylko się umyję i będę za kwadrans na dole. Będę ci wdzięczna za podwiezienie. Pshemko nie toleruje spóźnień.

-Kawa starczy Ula.

-Masz to jak w banku Marek.

Ula tylko umyła twarz, zęby, rozczesała włosy, ubrała się, wypiła kilka łyków wody i zbiegła na dół. Marek czekał na nią przy samochodzie i gdy tylko podeszła, otworzył jej drzwi.

-Jeszcze raz cześć Ulka.

-Cześć i jedźmy. Mogą być korki, a Pshemko nie lubi spóźnialskich.

-Spokojnie Ula. Dojedziemy.

Chwilę później Marek usiadł obok niej i włączył się do ruchu. 


 

-Kiedy ta kawa Ulka. Pytam, bo chciałbym porozmawiać.

-Teraz mamy czas na rozmowę.

-Ulka mój samochód i siódma czterdzieści nie jest odpowiednim miejscem. Co byś powiedziała na popołudnie.

-OK. Marek -odparła, zajęta czytaniem SMSa. Pshemko pisze, że sesja przełożona na dziewiątą.

-To mamy godzinę. Musiało się stać coś ważnego, skoro przesunął sesję. Pshemko nie lubi przesunięć. Zaspałaś, to pewnie nic nie jadłaś dzisiaj.

-Tylko parę łyków wody wypiłam.

-To mamy czas, aby coś zjeść, wypić i porozmawiać. 

Nad wyborem co zjedzą i gdzie długo się nie zastanawiali i poszli do pierwszej napotkanej cukierni. Zamówili sobie po dużej drożdżówce i kawie.

-Pycha Marek. Zwykła drożdżówka z kruszonką a dobra.

-Powiedź to mojej zgadze Ula.  Pamiętasz, jak się spotkaliśmy?

-U Szymczyków, gdy przyjechałeś na zamianę. Dlaczego pytasz?

-Tak Ula i już tam w Solniczkach wiedziałem, jaką jesteś niezwykłą dziewczyną. Nie narzekałaś nad ciężką dolą, tylko z uśmiechem podchodziłaś do wszystkiego. Imponowałaś mi wszystkim. Charakterem, urodą, inteligencją, poświęceniem się rodzinie. Kiedy spotykaliśmy się później, to jeszcze bardziej mi zaimponowałaś. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty i nie jesteś mi obojętna. Co będę dużo mówił Ula. Wczoraj dużo myślałem o nas i wiem, że to co łączy mnie z tobą, nie jest zwykłą znajomością.  Uwielbiam rozmawiać z tobą, uwielbiam, jak mnie pouczasz. Po prostu uwielbiam być w twoim towarzystwie i patrzeć na ciebie. Może dla ciebie to za szybko, ale chciałbym spotykać się z tobą na poważnie.

-Proponujesz mi prawdziwe randki?

-Najprawdziwsze Ula. Jeśli się już nie zakochałem, to czuję, że za chwilę się tak stanie.

-Zaskoczyłeś mnie. Ma to coś wspólnego z wczorajszym wieczorem.

-Tak, bo zrozumiałem, że chciałbym spędzać z tobą wieczory. Może tylko w innych warunkach i okolicznościach.  I nie musisz odpowiadać mi już teraz Ulka. Poczekam.

-Nie muszę, ale chcę Marek. Od pierwszej chwili, jak zobaczyłam cię w kuchni Maćka, zrobiłeś na mnie piorunujące wrażenie pod względem urody. Później twój charakter zły się też nie okazał. 

-Miło wiedzieć -odparł wraz z dźwiękiem telefonu. Seba. Odbiorę Ula.

A, co z Julią -myślała, ale jednocześnie słuchała rozmowy Marka z Sebastianem. —Będę z nią konkurować albo jestem w zastępstwie.

-Seba będę przed dziewiątą w firmie. … Przeszkadzasz mi trochę. Jestem z dziewczyną na kawie. … To teraz wiesz. To Ula. Na razie Seba. Później porozmawiamy.

-Czyli stałam się już oficjalną dziewczyną.

-Jak najbardziej. Seba jest najbardziej odpowiednią osobą do powiedzenia o oficjalnej dziewczynie.

 

Do firmy dotarli pięć przed dziewiątą, więc się nie spóźnili. Jeszcze, gdy byli w drzwiach pod budynek taksówką podjechała Paulina i widziała byłego narzeczonego, cmokającego i obejmującego Ulę. Zrezygnowała z wizyty w firmie i kazała zawieźć się do Aleksa.

Kiedy Ula wchodziła do pracowni mistrza ten od razu zauważył jej niewyraźny wyraz twarzy i usłyszał kaszel.  

-Czy ja dobrze słyszałem? Urszula ma kaszel.

-Delikatne kasłanie. Nic wielkiego.

-Słyszałem Urszulo o twoich i Marka przygodach -mówił, spoglądając spod okularów. —A mówiłem, żeby Marek nie zajmował się z tobą. I, co? I miałem rację. Jak Urszula wygląda. Jak z krzyża zdjęta. Oczy podkrążone, nos czerwony? I jak ja mam dać nawiew. Przełożymy sesję na sobotę -mówił tonem nieuznający sprzeciwu. —Urszula wróci tam, gdzie mieszka i wyleży katar. Weźmie miodu, lipy.

-Ale ja dam radę Pshemko. Popołudniu się położę.

-Nie lubię, jak mi się sprzeciwia.

-OK Pshemko -uspokajał Marek. —Ula pojawi się w sobotę. Możemy tylko zobaczyć wczorajsze zdjęcia. 

 

 






-Zdjęcia już są. Urszula wygląda po prostu cudnie -mówił, oglądając je po raz kolejny. —A dzisiaj co by wyszło? Nic pięknego. Smutna, zmęczona panna młoda. A panna młoda co ma robić?

-Ma błyszczeć? -odparła niepewnie Ula.

-Właśnie ma błyszczeć i ma do soboty się wyleczyć.  Ja idę odpocząć, skoro dzisiaj nie pracujemy -rzekł i zanim ktokolwiek odpowiedział, wyszedł z pracowni.

-Przeze mnie całe zamieszanie -rzekła przepraszająco Ula, gdy mistrz odszedł wystarczająco daleko.

-Nie przez ciebie -rzekł asystent mistrza Paweł. — Od rana jest w złym nastroju i szukał powodów do odwołania sesji. Marudził na pochmurne niebo, że wianki nie takie, że zamiast Artura będzie dzisiaj fotografem Robert, a Robert lepiej spisuje się we wnętrzach, a Artur w plenerze. Tak naprawdę to Hugo projektant z Kerimy przyleciał dzień prędzej i chce z nim spędzić trochę czasu.

-Cały Pshemko -odparł Marek. —Robi wszystko, żeby tylko nie było jego winy.  To co zrobimy wolnym czasem Ula? -zwrócił się do swojej dziewczyny. —Ja powinienem, chociaż do południa popracować, a później będę cały twój.

-To ja pójdę do galerii i pooglądam sukienki odpowiednie na spotkanie z Seidel. Muszę kupić jeszcze sobie telefon. Ten stary szwankuje. A ty jak skończysz pracować, zadzwoń.

-Chętnie radą posłużę Ula. W jednym i drugim.

-Tylko w sukience Marek, bo jeśli chodzi o telefon, to chcę kupić sobie tę samą markę, co ten rozpity.

Pięć minut później żegnali się w windzie. Marek zjechał z nią na dół, a później pojechał na swoje piętro.

Przez dwie godziny Ula wybierała sukienki do ewentualnego kupna oraz kupiła sobie telefon. Później poszła odpocząć do kawiarni. Zajęła się tam uruchamianiem nowego telefonu. Później zadzwoniła do Mateo. Wczoraj nie miała czasu, aby porozmawiać z nim i teraz chciał to nadrobić. Chłopak był blisko galerii, więc postanowili się spotkać. Długo sami nie porozmawiali, bo w drzwiach pokazała się Dagmara z Julią. Chwilę później ci, co się nie znali, to mieli okazję się poznać. Stało się również coś nieoczekiwanego, bo Julia patrzyła na Mateo, a on na nią. Uli coś podobnego przytrafiło się, gdy po raz pierwszy ujrzała Marka, a teraz innej parze. Całą czwórką rozmawiali dobre półgodziny i Ula musiała przyznać, że była dziewczyna Marka jest bardzo sympatyczna i daleko jej do wyniosłości Pauliny.

 


Paulina tymczasem przyjechała rozdrażniona do domu Aleksa i opowiedziała, jak Marek obściskiwał się z Cieplak. Ten jednak na dłuższą rozmowę nie czasu, bo chciał pojechać pod firmę K&Omoda i zobaczyć Julię. Po drodze kupił jedną czerwoną różę i włożył pod wycieraczkę jej samochodu. Sam ukrył się w swoim aucie, ale ujawniać się nie zamierzał. Róża zaś miała oznaczać jej anonimowego wielbiciela i zastraszenie, aby on mógł jej pomagać. Na postoju spędził ponad godzinę. Kiedy w końcu pojawiła się, to spotkało go rozczarowanie, bo Julia przyszła w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. W dodatku, kiedy znalazła różę, ta po chwili rozmowy z nieznajomym róża wylądowała w koszu na śmieci.

 

Krótko po odejściu Dagmary, Julii i Mateo do Uli zadzwonił Marek z informacją, że skończył pracę i może czas poświęcić jej. W galerii pojawił się po kwadransie i poszli na zakup sukienki. Marek mając doskonałe oko w tej dziedzinie, wybrał jej piękną sukienkę, aczkolwiek drogą. Tym samym przyszło stoczyć im pierwszą małą kłótnię.

-Widzisz cenę Marek -zaprotestowała Ula.

-Ze mną wychodzisz i ja płacę Ula. Zresztą wyglądasz w niej rewelacyjnie. Wszyscy będą mi zazdrościli takiej dziewczyny.

-Pani chłopak ma rację -odezwała się ekspedientka. —Jakby była na panią szyta. Brakuje małego drobiazgu na szyi.

-Pomyślimy o czymś. To, co Ula? Pakujemy?

-Tak, ale ja płacę Marek.

Kłócić się nie zamierzał, więc odpuścił. Postanowił zająć się małym drobiazgiem, jak nazwała biżuterię ekspedientka.

 

8 komentarzy:

  1. Brawo dla Marka, że zdobył się na wyznanie Uli co do niej czuje. A Ula jak widać również jest pod urokiem młodego Dobrzańskiego. Ciekawe co teraz wymyśli Febo, po tym jak Julia wyrzuciła różę i dodatkowo była z jakimś mężczyzną.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszą część.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego scenariusza jak pojawienie się obok Julii faceta nie przewidywał i on miał chronić ją przed wymyślonym adoratorem. Uczucia Uli i Marka póki co pójdą w dobrą stronę.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Marek zdobył się na szczere wyznania, to duży plus. Prawie zakochał się w Uli, ale prawie robi dużą różnicę. A co by było, gdyby w tym momencie pojawiła się przed nim Julia? Czy to silne uczucie, z którym Paulina nie miała szans, wróciłoby? Myślę, że Marek jest rozdarty i nie ma pewności, czy na sto procent chce być z Ulą. Ona zakochana w nim od samego początku jest pod wrażeniem jego wyznań. Kiedy poznała Julię, chyba poczuła ulgę i zyskała nieco pewności, że ona już do Marka nie wróci zwłaszcza, że jest pod urokiem Mateo a skoro tak, to Alex też jest bez szans.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks od początku był bez szans , bo kiedyś tam wybrała Marka a nie Aleksa. Co do uczuć do Julii ich już praktycznie nie ma. On po prostu raz kochał i się zawiódł i jest ostrożny.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Mam to samo co Marek. Drożdżówka z kawą i zgaga murowana. Ale trudno się oprzeć. Kiedyś u babci na wakacjach jadało się placek drożdżowy z Inką z mlekiem i wspomnienia robiąc swoje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie mam spokój. Tylko czasami coś tam czuję i wiem, że po drożdżowych wypiekach sie pojawia.
      Dziękuje za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Niby szczera rozmowa już za nimi a jednak Ula ma wątpliwości co z Julią więc coś chyba jednak poszło nie tak. Marek powinien bardziej wyraźnie zaznaczyć, że Julia już się dla niego nie liczy.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek chciał być szczery i powiedział szczerze, a Ula zrozumiała.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń