piątek, 27 listopada 2020

Strzała Amora 3/3 -Wyjaśnienia.

 

Po powrocie do SPA Marek zaniósł pakunki Uli do jej pokoju i poszedł do siebie przebrać się przed wizytą w siłowni.  Ula, choć nie ćwiczyła przyszła popatrzeć na Marka. Był to błąd, bo ćwiczący Marek i tak umięśniony robił wrażenie. Nawet większe niż te z basenu, kiedy był w samych kąpielówkach, a tu w przepoconej podkoszulce i spodniach od dresu. Tym samym miotały nią przeciwstawne uczucia. Z jednej strony pragnęła Marka, była w nim zakochana i to, że on całował ją zwykłą dziewczynę, było zaszczytem dla niej. Z drugiej strony wiedziała, że jest to złe i niemoralne. Dobrzański widząc jej spojrzenia, zaczął mieć nadzieję, że dzisiejsza noc samotna nie będzie. Myśli Uli przerwał dzwonek telefonu Marka, który dał jej do potrzymania w czasie ćwiczeń. W razie telefonu miał sprawdzić, kto dzwoni i powiedzieć. Otwierając etui zamykane klapką, zauważyła schowane coś małego w kieszonce. Wystawał tylko kawałek przedmiotu, ale domyśliła się, co to jest. Do Marka dzwoniła matka, więc przyszedł i odebrał. Długo z rodzicielką nie rozmawiał i była to typowa rodzinna rozmowa.  Obiecał jeszcze mamie, że będzie u nich nazajutrz o siedemnastej. Pół godziny później Marek ponownie odprowadzał Ulę do jej pokoju.

-Mogę wejść? –zapytał, gdy znaleźli się przy jej drzwiach.

-Nie wiem Marek –mówiła, unikając jego wzroku.

-Ula, jesteśmy dorośli i się pragniemy. Nie planowaliśmy tego, ale tak jest, że ja chcę kochać się z tobą, a ty ze mną.

-Wejdź Marek.

W pokoju Uli całkiem ciemno nie było, bo była pełnia i księżyc rozświetlał pokój. Mimo to Ula chciała włączyć światło, ale Marek nie pozwolił.

-Nie trzeba nam światła Ula –rzekł cicho. —Tak jest dobrze –dodał i przylgnął do jej ust w spokojnym pocałunku. Planując te chwile, obiecał sobie, że nie będzie to szybki numerek jak z pannami z klubu dla zaspokojenia siebie, ale będzie kochać się z Ulą długo i czule. Ula bez protestu poddała się jego pieszczotom, zapisując jednoczenie w myślach każdą chwilę, aby mogła, co wspominać. Wchłaniała jeszcze zapach jego zapach, choć po siłowni był spocony, to i tak pachniał. Chwilę później wziął na ręce, zaniósł do łóżka i położył. Tu było jaśniej i mogli siebie widzieć. Ula nie miała w tych sprawach dużego doświadczenia, ale w twarzy Marka widziała pożądanie i podziw. Marek tymczasem rozpiął jej bluzkę.

-Stanik w kolorowe kwiatuszki –wyszeptał.

-Jakbym wiedziała, że nie lubisz, to ubrałabym czerwone koronki albo pejcz zorganizowała.

-Koronki nie są potrzebne mi do niczego –odparł, przesuwając powoli swoje usta po brzegach stanika.

Było to bardzo delikatne, ale i tak drżała na każdy dotyk. Później było jeszcze lepiej, bo czuła się, jakby on jej ciało znał od dawna. Wiedział jak ma i gdzie całować, aby wzbudzić w niej pożądanie. To wytłumaczyła sobie tym, że ma spore doświadczenie.  Odkryła jednak, że i ona wie, jak ma pobudzić Marka i na to wytłumaczenia nie miała.

Następnego dnia, gdy się obudziła Marek, przypatrywał się jej. 


 

-Witaj Ula i dziękuję. Nigdy nie czułem się tak wspaniale. To było nie do opisania.

-Skoro tak mówisz- odparła, uśmiechając się delikatnie.

-Tobie nie było wspaniale? –zapytał z rozczarowaniem.

-Było Marek. Przedtem był tylko Bartek i z tobą było o wiele, wiele lepiej. Po prostu wciąż jestem oszołomiona.

-To dobrze Ula –odparł, całując w usta. —Już po ósmej i musimy wstawać. Poranna kawa już czeka w restauracji.

Po kawie i śniadaniu poszli na basen, później spakować swoje rzeczy i po obiedzie ruszyli w drogę powrotną do Warszawy. Pożegnali się w samochodzie, bo Marek koniecznie chciał pożegnać Ulę pocałunkami, a na chodniku była Dąbrowska i razem z synem zawieszała na iglaku lampki. U Uli zaś była jej rodzina, a on spieszył się do rodziców.

Tak jak myślał, wizyta u rodziców miała również związek z Pauliną. Głównie rodzicielka chciała wiedzieć, co miała na myśli Paulina mówiąc, że Marek ją teraz zranił jak nigdy dotąd i sama zdrada nie może, to być. Na to pytane nie mógł jej odpowiedzieć, bo wyjazd do SPA i nawet wiedza o Uli, tak jak myślała matka, nie byłyby powodem takiego zachowania. Mógł powiedzieć za to, jak wygląda, na co dzień życie z Pauliną.


 

-Nie znudziło cię mamo, wysłuchiwanie tych historii Pauliny? Ja miałbym dość? I jak w ogóle mogła dzwonić do ciebie tuż przed świętami i problemami obarczać.

-Czyli problemy są –podchwyciła Helena.

-W niedobranych charakterach zawsze będą problemy.

-I dopiero teraz to odkryłeś? Po siedmiu latach wspólnego mieszkania?

-Pomyliłem zauroczenie z miłością mamo. Dłuższy czas nie miało to znaczenia, ale w końcu zaczęło mieć. Tak od miesiąca. Nie da się być szczęśliwym bez miłości.  

-To, po co synu były zaręczyny? –pytał ojciec. —Nawet miesiąc nie minął.

-Czasami wystarczy godzina, aby coś zrozumieć. Paulina z każdym tygodniem jest coraz bardziej zaborcza i staje się nie do zniesienia. Śledzi i robi hałas jak później do domu wracam. Dla niej najważniejszy jest brat nie ja.

-To, że od trzech tygodni jest u niego w Mediolanie, nie znaczy, że jest ważniejszy Marek –mówiła Helena. —Wraca we wtorek, to porozmawiacie na spokojnie.

-Mama ma rację. Nie ma tak, że tylko jedna osoba albo jedno nieporozumienie jest winne nieudanego związku.

-Porozmawiam z nią –obiecał, aby zakończyć niepotrzebną dyskusję.

Wieczorem, kiedy położył się spać, myślami był wciąż w SPA i z Ulą. Przytulał się do poduszki i wyobrażał sobie, że w ramionach trzyma Ulę. Zawsze był przekonany, że ma doświadczenie w tych sprawach, ale teraz zdał sobie sprawę, że między seksem i prawdziwym kochaniem się jest ogromna różnica.

Dwadzieścia kilometrów dalej Ula również długo nie mogła zasnąć. Już dawno przestała żałować, że spędziła noc z Markiem i nawet jeśli nie będą razem, to tej nocy nikt jej już nie zabierze.

 

Po bon na zakupy Ula do firmy przyjechała nazajutrz.  Była to jej trzecia wizyta w firmie od czasu wypadku, ale pierwszy raz miała okazję spotkać się z Wiolettą. 


 

-Cześć. Marek u siebie? -zapytła.

-A, kto pyta? –zapytała, mierząc wzrokiem.

-Ula Cieplak.

-Ta Ula? –dziwiła się. —Jesteś jakby ładna. Nie masz tej grzywki okularów i blizn.

-Minęło prawie pół roku.

-Teraz to niejeden chłopak będzie chciał zaprosić cię na makowce.Tylo uważaj. Taki jeden zaprosił, taką jedną i płaci teraz dwa tysiące na miesiąc. Nie mówiąc już o hałasie z narzeczoną.

-Wyprowadzić na manowce –poprawiła, jak skojarzyła, o co chodzi. Słyszała o Wioli, że przekręca słowa albo całe wyrażenia, ale do tej pory nie miała okazji słyszeć z jej ust. Zapamiętam, żeby nie iść na makowca Wiola.

-Cześć Ula –przerwał im Marek. —Dobrze, że już jesteś. Chodźmy do mnie na chwilę, zanim pójdziesz do kadr.

Gabinet Marka praktycznie nie zmienił się przez te pięć miesięcy. Dalej na biurku były samochody i ramki ze zdjęciami.  Leżała jeszcze mała torebka na prezenty i po nią Marek sięgnął. Później zasunął żaluzje.

-Ula, skoro się widzimy, to już dzisiaj chciałbym dać ci mały upominek pod choinkę. Dla rodziny przywiozę w piątek. Ula zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i pomyślności.

-Dzięki –odparła, odbierając torebkę.—A to dla ciebie –dodała, podając zgrabnie zapakowany mały przedmiot. — Ja tobie życzę, żebyś był szczęśliwy, tak naprawdę szczęśliwy. Kiedy przyszło się im pocałować nie były to pocałunki w policzki tylko w usta.

Prezenty odpakowali równocześnie. Chwilę później Marek mógł cieszyć się z autka Straż Pożarna, a Ula z figurki Amorka ze strzałą.

 


Febo do Polski przylecieli we wtorek popołudniu i zapowiedzieli się u Dobrzańskich na kolację. Chcieli porozmawiać o czymś ważnym . Do kolacji zostało jeszcze półgodziny, więc był czas na rozmowę. 

-To, o czym tak ważnym chcieliście rozmawiać, że nie mogło poczekać do czasu po świętach –pytał ich Marek, oparty o komodę. Ci siedzieli obok siebie na kanapie. Helena natomiast nakrywała stół, a Krzysztof siedział przy stole. —Jeśli chodzi o firmę to nie. Nie, nie dam wam pieniędzy.

-To ty z ojcem będziesz się tłumaczył przed Paulą i matką –odparł mu Aleks z satysfakcją.

-Co cię łączy z Natalią Tracz? –zapytała oskarżycielsko Paulina.

-Znowu zaczynasz Paula? I po to jest to spotkanie? –rzucił ze złością Marek. —Znowu widzisz w niej moją kochankę?

-Teraz mam dowody –mówiła pewnym głosem Paulina. —Wioletta, ta głupiutka Wioletta okazała się cwańsza od ciebie. —Masz z nią dziecko –wysyczała, podchodząc do niego.

-Z kim Paula? Z Wiolettą czy Natalią?

-Nie żartuj. Z Natalią. Masz z nią syna. Tak Heleno jesteś babcią, bo Krzysztof jak się okazało wie o wszystkim –zwróciła się do zdziwionych seniorów.

-Ma to być zemsta, że nie dałem wam pieniędzy na waszą firmę? –pytał ich Marek.

-Firma, to był tylko nasz wymysł –odparł Aleks.

-Najgorsze jest to, że ukrywałeś to przede mną tyle czasu –mówiła Febo. —Miałeś w ogóle w planach powiedzieć mi.

-Paula tyle razy oskarżałaś mnie o romanse i inne sprawy, ale to jest najbardziej absurdalna rzecz.

-To nie jest żaden absurd, tylko fakt i mam dość, takiego życia. Aleks mnie przekonał. Żadnego ślubu nie będzie Marek –dodała, oddając mu pierścionek.

-Świetnie. Mi na ślubie nie zależało –rzekł jej prosto w twarz i chowając drobiazg w kieszeni.

-Możecie przestać mówić wszyscy na raz i spokojnie porozmawiać –upomniała Helena. —Jakie ma dowody Wioletta?

-Ja też z chęcią się dowiem, bo nawet nie wiedziałem, że Natalia ma dziecko –rzekł jej Marek. —Słucham. Jakie ma dowody Wiola?

-Wiola ustaliła, że Natalia ma syna Marka i ma około osiem lat. Marek kupił im mieszkanie na Świerkowej. Była tam i widziała w spisie lokatorów M Dobrzański. Jeździsz odwiedzać to dziecko. Sąsiedzi widzieli młodego, przystojnego faceta w srebrnym aucie i pana z laseczką, czyli Krzysztofa. Mówił do Krzysztofa dziadek.  Co miesiąc wysyłasz jej dwa tysiące i obwozisz samochodem. Ten butik na Wileńskiej jest na Angela Tracz i tam byłeś widziany. To jakaś jej krewna? Wiola słyszała jak ktoś do Natalia w galerii mówił Angela. To może bliźniaczka.

-Paula nie wszystko na raz po się pogubiłem –przerwał jej Marek. —Po pierwsze pieniądze wysyłam na fundacje mamy. Gdybyś, choć parę razy wysłała wiedziałabyś, bo koniec konta jest łatwy do zapamiętania. 333 224444. Po drugie na ulicy Świerkowej nigdy nie byłem, a w Warszawie jest pełno srebrnych aut i przystojnych ludzi. Co do butiku jest mój i istnieje od trzech lat. Powstał zanim pojawiła się Natalia Tracz. Zbieg okoliczności nazwisk. A jedynym dzieckiem, które woziłem tamtędy była Ela z jej synem. Coś zapomniałem wyjaśnić.

-Twoje słowa przeciwko jej –wtrącił Aleks.

-A pan z laseczką? Za dużo tych zbiegów okoliczności –argumentowała Paulina.

-Ja akurat spotykam się z nią –odezwał się w końcu Krzysztof. —I mieszka tam jeden Mirosław Dobrzyński. Wioletta musiała nie doczytać.

-Jak to tato? To twoja... –zaczął Marek.  Teraz rozumiem, dlaczego była taka oporna, jak liczyłem na coś więcej.

-Nie jest moją córką –wtrącił. —Ten mały nie ma dziadka i spytał mnie kiedyś, czy może tak do mnie mówić przy kolegach i się zgodziłem. Znam ją od lipca. Dziecko jest jej byłego szefa. Uwodził i zostawił, gdy okazało się, że jest w ciąży.  Dlatego od razu ucięła te twoje zapusty Marek. Jeden kolega polecił mi ją, jako rzetelną i kompetentną ekonomistkę. Dwanaście lat temu łączyły go z nią wiadome relacje, dlatego nazwisko zachowam dla siebie. Jej rodzice to patologia, a ona chciała coś osiągnąć. Mieszkając w akademiku nie mogła się skupić, uczyć i poszła inną drogą. Nazywała siebie wtedy Angelą i tak mówił o niej kolega.  W końcu znalazła sobie sponsora i mogła pokój wynająć. Skończyła studia, zerwała z dotychczasowym życiem, wyjechała z Wrocławia i przyjechała rozpocząć tu nowe.  Myślała, że będzie lepiej, ale znowu spotkało ją to, co spotkało.

-To, po co chodziłeś do niej? –zapytała Febo, kiedy Krzysztof na chwilę zamilkł, aby napić się wody. —Ona dalej…

-Tato chyba nie…

-Tego po tobie się nie spodziewałem –dodał Aleks.

-Czy wyście wszyscy powariowali –wtrącił z oburzeniem.

-To, jakie jest rozsądne wytłumaczenie tato, że potykasz się z nią –nalegał Marek.

-Tylko dwa razy byłem w tym mieszkaniu i zazwyczaj kontaktowałem się telefonicznie. Chciałem wiedzieć jak sobie radzisz, czy nie masz problemów -wyznał, to co skrywał przez ostatnie miesiące. —Wiem, że to okrutne, co usłyszałeś synu.

-Miała pilnować mnie i ci donosić? –mówił z niedowierzaniem. —Ciągle uważasz mnie za nieudacznika. 

-Mareczka trzeba prowadzić za rączkę, jak dziecko,żeby głupot nie narobił -zakpił Aleks.

 -Ty Aleks nawet się nie odzywaj -wtrącił  brutalnie Krzysztof. Wiem o twoich przekrętach również i mógłbym oskarżyć o dzialanie na niekorzyść firmy. Nie zrobiłem tego, bo nie chcę ogladać ciebie w więzieniu. Ani Marka, jakby zrobił coś głupiego.

-Mówiłam, że to zły pomysł Krzysiu –odezwała się Helena.

-Nie wierzę mamo. Wiedziałś? Oboje mnie rozczarowaliście.

 -Chciałem mieć pewność, że sprawdzisz się na stanowisku i że nie popełnisz błędów jak Aleks. On mnie rozczarował, a nie ty, bo  teraz wiem, że jest dobrze.

-To, co Marco –rzekła tymczasem słodko Paulina, stając przed nim, wymachując lewą dłonią. —Skoro wszystko się wyjaśniło, odwoluję co powiedziałam. Możesz oddać mi, co do mnie należy.

-Zwariowałaś Paula –odparł z oburzeniem. —Rozmawiamy o czymś innym. Zresztą ja nie mam zamiaru żenić się z tobą. Nie kocham cię, chciałem powiedzieć ci o tym po świętach i zdania nie zmienię. Kocham Ulę Cieplak.

-Żartujesz? Tą poparzoną?

-Mamo myślę, że pierścionek wart dziewięciu tysięcy i z tych sławnych zaręczyn zyska dobrą cenę na najbliższej aukcji.

-Pierścionek należy do mnie i pobierzemy tak jak było ustalone –mówiła nieustępliwie Febo. Możesz mu powiedzieć coś Heleno -mówiła szkając u niej wsparcia.

-Wybacz Paulinko, ale my wystarczająco mocno skrzywdziliśmy Marka. Poza tym słyszeliśmy, że między wami dobrze się nie układa.

-Słyszałaś Paula? Teraz zresztą rozmawiamy o tym, co zrobił mi ojciec. Wszystkiego mogłem spodziewać się, ale nie tego –zwrócił się ojca. —Czuję się zdradzony lojalnością.

-Ty mnie ciągle zdradzałeś i problemu nie widziałeś –wtrąciła Paulina.

-To samo mogę powiedzieć o tobie i Aleksie. Lojalna wobec mnie nie byłaś. Czyim pomysłem było zainstalowanie w moim telefonie aplikacji lokalizatora? Twoim, Aleksa czy Wioli?

-Tej idiotki Wioli –odparła.

-To już nie jest tą wspaniałą Wiolettą? –zapytał z satysfakcją byłą narzeczoną. —Chociaż ja powinienem być jej wdzięczny. Dowiedziałem się prawdy.  Od Nowego Roku przestaję być prezesem –rzekł do ojca. —Nie mogę pracować, jeśli nie mam zaufania najbliższych. Powinienem w ogóle odwrócić się od was, ale nie chcę rujnować twojego zdrowia.

-Radzisz sobie bardzo dobrze Marek, pracownicy cię lubią –mówił mu ojciec.

-Nawet, jeśli to prawda, to i tak zawsze będę czuł, że jest źle. Jutro wigilia i jeśli i oni będą mnie nie będzie –mówił, skazując na rodzeństwo. —Mam, dokąd pójść. Powinni pomyśleć, że idą święta i nie jest to czas na załatwianie takich spraw. A ty Paula tylko możesz po swoje rzeczy przyjść i więcej razy nie pokazywać się u mnie. Jadę do siebie. 

Najchętniej pojechałby do Uli i porozmawiał, ale wiedział, że jutro wigilia i że ma sporo pracy i nie chciał się narzucać. Smutki swoje utopił w domu w koniaku.

Wigilia u Dobrzańskich była pomniejszona o Febo. Był za to Pshemko i dbał o nastrój przy stole. Pomimo to było widać, że nie jest tak, jak powinno. Marek ojcu wybaczył, bo we wigilię się wybacza, ale do pracy nie zamierzał wracać.

 

Do Uli natomiast pojechał już pierwszego dnia świąt. Prędzej zadzwonił czy będzie i czy może przyjechać. Ula w domu była tylko z Beatką i podarował jej prezent, który kupił we Włocławku. Był nim zestaw filiżaneczek do lalek i całą trójką uczestniczyli w przyjęciu dla lalek. Mimo to, że Marek śmiał się, rozmawiał czuła, że ma jakiś problem.  Niedługo potem wrócił Józef z Jaskiem i po wspólnej kawie mogli wyjść. Poszli na Górkę Szczęścia.

-Marek, co się stało? –zapytała, kiedy tam doszli i usiedli na ławce.

-Odchodzę ze stanowiska i z firmy –rzekł, zapatrzony przed siebie. —Okazało się, że Natalia do pracy przyszła poniekąd z protekcji ojca i później opowiadała mu, co się dzieje we firmie, czy mam problemy, jak sobie radzę. Czuję się tak, jakby mi nie ufał i nie wierzył, że sobie poradzę. Zdradził lojalnością.

-Czasami takie zdrady trudniej wybaczyć niż te fizyczne –odparła cicho.  

-To jeszcze nie wszystko. Paulina, Wiola i Aleks ubzdurali sobie, że mam syna z Natalią. W dodatku ośmioletniego. Ja nawet jej nie znałem. Najlepsze w tym jest to, że ojciec w całej sprawie był najlepiej zorientowany i wyjaśnił, że Natalia ma dziecko z byłym szefem. Jedyna pozytywna rzecz w tym wszystkim jest taka, że zerwałem zaręczyny. Nie mogę być z kobietą, której nie kocham, nie rozumiem, która ciągle knuje i mnie szpieguje.

-To faktycznie święta w domu miałeś niezapomniane. I nie martw się tyle. Po burzy zawsze wychodzi słońce.

-Dziękuję Ula. Ty do pracy oczywiście wracasz. Nie wiem tylko, kto będzie prezesem. Może ktoś z zewnątrz. Aleks nie może być, bo u ojca jest skreślony.

-Przyzwyczaiłam się do myśli, że to ty Marek. Może jednak?

-Nic mnie nie przekona do powrotu do F&D –powiedział stanowczo.  —My będziemy się spotykać nadal Ula. To znaczy mam taką nadzieję. Jestem już wolnym mężczyzną i chcę umawiać się z tobą na najprawdziwsze randki.

-Ale jak to Marek?

-Bo cię kocham Ula –rzekł jej, patrząc w twarz. —Już jak byliśmy w SPA, to czułem, że jest to chyba miłość. Było tak wspaniale, a teraz jestem pewny. W niedzielę po rozmowie z rodzicami i później w nocy, gdy sam leżałem i próbowałem zasnąć, to myślałem o tobie i tęskniłem. Już w poniedziałek chciałem powiedzieć, ale biuro nie jest odpowiednie na takie wyznania. Zaplanowałem sobie, że tu w Rysiowie wezmę cię na Górkę Szczęścia i Miłości i powiem. Nie mów tylko, że ty mnie nie kochasz, bo nie uwierzę.

-Nie zamierzam zaprzeczać Marek, bo kocham cię od pierwszego wejrzenia. Nie myślałam, że i ty –mówiła ze łzami.

Chwilę później Marek otarł łzy i pocałował po raz pierwszy swoją dziewczynę.

- Stałeś się romantyczny –rzekła, kiedy oderwał się od jej ust. — Kpiłeś z tego miejsca.

-Bo głupi byłem, ale zmądrzałem Ula. Będziemy przychodzić tutaj bardzo często.

 

Od tego dnia minęło pół roku. Ula pracowała, jako asystentka i sekretarki Natalii, która znała najlepiej firmę i została prezesem. Wiola stanowiska nie utrzymała, bo Natalia nie zamierzała trzymać kogoś nieużytecznego. Marek tymczasem zatrudnił się w firmie reklamowej, ale w planach miał otwarcie swojego biznesu. Na razie owiane było to tajemnicą. Do firmy nie wrócił, ale z ojcem starał się utrzymywać poprawne stosunki. Febo natomiast na stałe wyjechali do Włoch.

W jeden czerwcowy wieczór w czasie pokazu Marek uciekł z Ulą w miejsce, gdzie byli sami i podarował pierścionek. Nic nawet nie mówił, bo słowa były zbyteczne. 


 

Trzy miesiące później Ula wraz z koleżankami z firmy, Izą, Elą, Anią i Natalią świętowała wieczór panieński w klubie Strzała Amora. 


 

Klub był nowy i działał na zasadzie, że w czwartki głównie przychodziły dziewczyny na specjalny pokaz, w piątki panowie, a przez resztę tygodnia był otwarty dla wszystkich. O dziesiątej zaczął się pokaz, na który wszyscy czekali. Chłopak, który miał zabawić piszczące dziewczyny, już z daleka wyglądał cudownie i znajomo Uli. Marek Ulę również zauważył, bo spostrzegł całą ich grupę. Na chwilę tylko znieruchomiał. W układzie zaś, kiedy z parkietu mógł porwać jedną dziewczynę, to wybrał Ulę.

-Ula kochanie w domu ci wytłumaczę –wyszeptał.

-Dobrze, że chociaż masz maskę kochanie –odparła ironią.

Ula zrozumiała również, dlaczego przez ostatni miesiąc w czwartki do domu wracał niby z siłowni po jedenastej.

-Niezłe ciacho z tego tancerza –usłyszała, kiedy była w toalecie. —Szkoda, że domówek nie bierze. Byłoby cudownie mieć takiego w łóżku.

Do domu Ula wróciła, kiedy Marek był już po kąpieli i leżał w łóżku.

-No, więc Marek? –zapytała Ula, stając w drzwiach sypialni z założonymi rękoma.

-Ten klub jest mój i Seby. Kupiliśmy go dwa miesiące temu, wyremontowaliśmy i rozkręcamy. Nie stać mnie i Sebę jeszcze na tancerzy i tancerki. Ja tańczę i nowa dziewczyna Sebastiana. Tylko w klubie. Nie chodzimy po domach.

-Wiem, bo słyszałam, jak opowiadały jakieś dziewczyny. Po co wam taki klub i kiedy chciałeś mi powiedzieć?

-Po ślubie. Miał być dla ciebie coś w rodzaju prezentu. Strzała Amora nas połączyła. A, dlaczego że zawsze chciałem mieć taki klub i to dobry biznes. Poza tym pomyśli, ile jeszcze zaoszczędzę na biletach.

-Oszczędnościami to mi się nie wykręcaj Marek.

Pomimo złości na Marka Ula pozwoliła mu, aby się z nią kochał to utraty tchu. Dwa dni później odbył się ich ślub w małej warszawskiej kaplicy, która pomieściła pięćdziesiąt osób, dokładnie tyle ile było zaproszonych gości. Wesele było również skromne, a w ramach prezentów goście datki mieli składać na fundację Heleny. Później wylecieli w podróż poślubną do Hiszpanii. W rok po ślubie na świecie były już bliźnięta Jacek i Agatka. Tym samym Ula zrezygnowała z pracy, aby zająć się nimi. Do pracy wróciła, gdy dzieci miały po cztery lata i zastąpiła Natalię na stanowisku prezesa F&D, a Marek ciągle prowadził swój klub, który przynosił spore zyski.

Bliźnięta od małości były słodkie i grzeczne. Z każdym kolejnym rokiem stawali się coraz bardziej podobni do swoich rodziców. Jako osiemnastolatkowie byli wiernymi kopiami Uli i Marka. 

 


Nawet z charakteru, choć tu było na odwrót. Jacek był romantykiem i domatorem, jak mama, a Agatka rozkochiwała chłopaków i lubiła się bawić jak jej tata. Choć od pamiętnego wyjazdu do SPA Marek był wierny żonie jak gibon.

 

12 komentarzy:

  1. Cudeńko 🤗❤️ Dziękuję i wszystkiego dobrego życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Miałam wenę i pisałam, pisałam i pisała. Wczoraj nawet to 00. 30
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  2. Takiego scenariusza się nie spodziewałam. Ale zaskoczenie było. W Mareczku nie płynie krew Dobrzańskich a wszystko wskazywało że tak jest. Końcówka naj,naj,naj najlepsza. Marek jako atrakcja w klubie nocnym. Sama bym podglądała.
    Pozdrawiam serdecznie Mariola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wioletta tak doskonałym detektywem ani tak bystra jak uważali Febo nie okazała się.
      Tak myślałam, że koniec będzie się podobał.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  3. Ale mnie zaskoczyłaś i to z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej. Marek zrezygnował ze stanowiska a potem został tancerzem erotycznym. To był największy szok! Choć scena jak tańczy z Ulą bardzo przypomina mi scenę z Prosto w serce, bo tam Artur tańczył przed Moniką.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na jego miejscu również bym odeszła. Ojciec niby chciał go chronić, a źle wyszło.
      Prost w serce nie oglądałam, to nie mam pojęcia, jaka to była scena.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Nie spodziewałam się, że jednak Marek odejdzie z firmy, A pomysł z klubem to coś zupełnie coś nowego.
    Mina Febo musiała być bezcenna, gdy usłyszeli całe wyjaśnienia.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dumny i nie mógł tam zostać. Ale na dobre wyszło. Mają z Ulą dwa źródła dochodu. Febo dostała za swoje. Myślał, że on będzie górować, a tu taka niespodzianka.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  5. Jestem kompletnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że to Krzysztof oświeci wszystkich w sprawie Natalii. Nie dziwię się, że Marek poczuł się urażony. Nie dość, że Paulina wciąż go kontrolowała to jeszcze własny ojciec. Swoją drogą Febo jest głupia jak but. Przyjechała do seniorów i oczerniała Marka a jak prawda wyszła na jaw sądziła, że po jej głupich zarzutach i oskarżaniu o zdrady Marek nadal będzie chciał brać z nią ślub? Jej naiwność totalnie poraża. Marek już wybrał i wybrał dobrze, bo z Ulą na pewno jest szczęśliwy. Odszedł z firmy, ale pomysł z klubem i to jeszcze o takiej nazwie trafiony w punkt. to bardzo romantyczne posunięcie i chyba intratne skoro klub zaczyna być popularny w stolicy. Oświadczyny, ślub iw konsekwencji dwójka dzieci. Ula zawsze marzyła o szczęśliwej rodzinie i chyba jej marzenia się spełniły.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt dl Marka taka wiadomość musiała być szokująca. Paula śledziła go z nienawiści i jeszcze teraz ojciec. Chociaż z troski, żeby głupot nie narobił, ale zdradził go. Tak myślałam, że Paulina uwadze Ci nie ujdzie. Dobrała sobie głupią koleżankę i ma za swoje. Marek pokazał za to, że stać go ma więcej niż stanowisko prezesa.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło

      Usuń
  6. Piękna mini. Szkoda tylko ,że Markowi wciąż ktoś patrzył na ręce, śledził i chciał układać życie. W końcu sam się ogarnął ,zmądrzał poznał kobietę swojego życia ,wychowali dwójkę dzieci i są szczęśliwi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, chociaż z innych pobudek. Teraz na swoim może robić, co chce i nikt na ręce mu nie patrzy. Z Ulą inaczej nie mogło się stać. W końcu uderzyła w nich strzała Amora.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń