niedziela, 30 sierpnia 2015

Historia pewnej znajomości. Część 13-15


  Część 13
 
Choć od zaginięcia Marka minął niemal tydzień, to śledztwo w tej sprawie stało w miejscu. Do środowego popołudnia policja zdążyła tylko potwierdzić przypuszczenia, że za zniknięciem Marka stoi prawd0podobnie Paulina. Z logowania jej telefonu, gdy kontaktowała się z Wiolettą wynikało, że przynajmniej od dwóch miesięcy była w Polsce. Również nagrania monitoringu zainstalowanego w podziemnym garażu potwierdziły, że rudowłosa kobieta widniejąca na zdjęciach to Paulina Febo.  Krzysztof i Helena nie mieli, co do tego żadnych wątpliwości, a Michał mógł zarządzić oficjalne jej poszukiwanie. 
W czwartkowy ranek Ula jechała do pracy z nadzieją, że może dzisiaj Sokołowski będzie mieć dla niej i dla Dobrzańskich jakieś nowe i optymistyczne wiadomości.  Miał sprawdzić kilka tropów i poinformować ich o rezultacie śledztwa.  Do F&D zawitał dopiero popołudniu, ale dobrych wieści nie miał.  Policja sprawdziła wszystko, co mogło pomóc w odnalezieniu Marka, ale na nic konkretnego nie natrafili, a ślad po Paulinie zaginął.  W rejestrach lotniska osób przylatujących do Polski nikt o nazwisku Febo nie figurował.  Oznaczało to, że przyleciała tu z fałszywym paszportem i nie wiedzieli, kogo tak naprawdę mają szukać, a to jak tłumaczył Michał, znacznie komplikowało sprawę.  Zwłaszcza w sprawdzaniu agencji nieruchomości, bo nie wiedzieli, jakim nazwiskiem posługuje się Paulina. Policja zdołała tylko ustalić, że pod swoim prawdziwym nazwiskiem Paulina nic nie wynajmowała ani nie kupowała.   Ale, jak im wyjaśnił Sokołowski, równie dobrze mogła kupić coś bez pośrednika jak i poprzez podstawioną osobę.   Obserwacja Wioletty i Aleksa, jak i ich telefony na podsłuchu też nie przyniosły do tej pory żadnych rezultatów.  Podobnie było z jej telefonami, które ciągle były nieaktywne. Sprawdzenie banków również nie przyniosło spodziewanego rezultatu. Z żadnych oficjalnych kont Paulina nie korzystała.  Pod uwagę brano również możliwość, że Paulina jest już poza Warszawą albo zagranicą. Od Włoskiej policji i detektywa wynajętego przez Aleksa, natomiast dowiedział się, że Paulina tuż przed wylotem z Włoch spotkała się z dwoma podejrzanymi mężczyznami i wypłaciła im pewną sumę pieniędzy. Jedynym małym kroczkiem w śledztwie było to, że na jednym z parkingów odnaleziono porzucony samochód, którym posługiwali się porywacze. Znaleźli tam sporo odciski palców, co pozwoliło na ustalenie tożsamości wspólników Pauliny.  W bazie danych znaleźli ich prawdziwe nazwiska, zdjęcia i numery telefonów, co mogło pomóc w namierzeniu ich.  Na pocieszenie Michał powiedział tylko, że policyjny psychologa po utworzeniu profilu psychologicznego Pauliny stwierdził, że nie jest w stanie zrobić Markowi dużej krzywdy.  Na tym jednak dobre wiadomości kończyły się.
Po tych wszystkich mało pomyślnych informacjach do domu Ula wracała niepocieszona i zła. Dobrzańscy również byli oburzeni opieszałością policji i tym, że czekają aż Paulina albo jej wspólnicy popełnią jakiś błąd. W dodatku sprawą zainteresowali się dziennikarze. Już wczoraj pierwsi z nich pojawili się przed firmą a wieczorem w telewizji pojawiły się zdjęcia młodego Dobrzańskiego z informacja o uprowadzeniu i żądanym okupie.  Wychodząc z firmy zauważyła, że jeden z ochroniarzy próbował zrobić z nimi porządek, ale on był jeden a ich kilkudziesięciu. Nie chciała spotkać się z nimi. Zawróciła i wyszła tylnym wyjściem. Sępy dziennikarze- pomyślała ze złością. Czy oni nie mają za grosz współczucia i zrozumienia? Teraz będą roztrząsać to na każdej stacji i robić niepotrzebną sensację.
Późnym wieczorem Ula z niedowierzaniem oglądała jeden z magazynów reporterów. Dziennikarz z uśmiechem na twarzy donosił, że rodzice Marka dostali nagranie od porywaczy, na którym ich syn jest torturowany, sprawcy są bezwzględni i przetrzymują go w nieludzkich warunkach, aby tym sposobem wynegocjować jak największy i jak najszybszy okup, który wynosi teraz 1 mln. Udokumentowane to wszystko było zdjęciami Dobrzańskich, którzy pospiesznie i smutni wychodzili z firmy oraz ich krótkimi i wyciętymi z kontekstu wypowiedziami. Dziennikarz był tak przekonujący, że gdyby ona sama nie znała prawdy uwierzyłaby w ten stek bzdur.   Michał natomiast zapewniał, że policja robi wszystko, aby odnaleźć Marka. Nie potwierdzał jednak ani nie zaprzeczał doniesieniom dziennikarzy głównie, dlatego aby zmylić Paulinę. Parę przecznic dalej Marek również oglądał telewizję. Już wczoraj widział siebie w TV i dowiedział się o swoim zaginięciu i nawet bawiła go ta cała sytuacja. Dzisiaj jednak po obejrzeniu reportażu jego nastrój zmienił się. Wieki miną zanim dojdą, że to Paulina- myślał z niepokojem.  Bał się też o Ulę i swoich rodziców, że przysparza im strapień i o to jak to wszystko znoszą.
 Oboje niemal równocześnie wyłączyli swoje odbiorniki i poszli spać, chociaż żadnemu z nich sen łatwo nie przychodził. Ula była za bardzo oburzona na dziennikarzy a Marek przerażony faktem, że policja jest daleka od prawdy.

Obudził się dość wcześnie, bo ledwie świtało.  Wstawać jednak nie miał ochoty, bo i tak nie miał, po co. Chwilę później jego oczy z okna przeniosły się na drzwi. Była w nich szpara. Długo nie myśląc zerwał się na nogi, naciągnął spodnie, ubrał buty i koszulę. Na oparciu wisiała też jego marynarka a, której wczoraj wieczorem tu nie było. W jednej z kieszeni znalazł również swój wyładowany telefon i pierścionek zaręczynowy, który kupił dla Uli. Nie zastanawiał się, jednak zbyt długo, co oznaczało to wszystko. Chciał jak najszybciej wyjść z pokoju.  Korytarz był pusty tak samo jak i salon i kuchnia połączona z nim.  Drzwi wejściowe również były otwarte i mógł po raz pierwszy od tygodnia odetchnąć świeżym powietrzem.
Obudziła się dość wcześnie, bo była dopiero czwarta. Coś nie dawało jej spać. Wstawać też nie było sensu. Włączyła nocna lampkę i wzięła się za czytanie ulubionych fragmentów ” Niewdzięcznego lorda”.
Emma od czasu zaginięcia Artura miała niezwykle lekki sen i budził ją najcichszy szelest czy hałas. Teraz leżąc w swojej sypialni w ciszy świtu już z daleka usłyszała odgłosy szczekających we wsi psów.  Nie budząc domowników wyszła na dziedziniec plebani. Wkrótce do jej uszu dobiegł tętent końskich kopyt na wybrukowanym podjeździe. Jakaś podświadomość mówiła jej, że to jej ukochany jedzie. Chwilę później Emma z niedowierzaniem patrzyła jak Artur wjechał na podwórko. Zgrabnie zeskoczył z konia, pobiegł do ukochanej i wziął w ramiona. Zapłakana i szczęśliwa wpadła w jego ramiona, a łzy radości spływały jej po policzkach.
Z czytania wybił ją hałas dobiegający z korytarza. To ojciec wstał z łóżka, a do drzwi ktoś pukał.
 Rysiów był ciągle uśpiony i nie miał, kogo spytać o drogę do domu Uli.  Z daleka dostrzegł wieżę kościelną i zegar na niej, który wskazywał piętnaście po czwartej. Kierował się w jej stronę, bo wiedział, że stamtąd do Uli już trafi. Piętnaście minut później stał przy drzwiach Cieplaków. Choć wiedział, że to ciągle noc, zapukał.  Chwilę później w domu rozbłysło światło a zza drzwi dobiegł go hałas. Cieplak pierwszy pojawił się przy drzwiach, ale nie otwierał, bo bał się, że może to być ktoś niepożądany. Ula i Jasiek również wstali z łóżek. Spoglądając przez szybę w kuchni Ula nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na progu stał Marek, a Józef otworzył drzwi.
-Marek kochanie jesteś-wyszeptała ze łzami rzucając się w jego ramionach.
- Jestem skarbie-odparł równie wzruszony, całując spływające łzy. Tak bardzo tęskniłem i bałem się, że mogę już cię nie zobaczyć. 
 
 

Część 14

+ 18
-Ale skąd się tu wziąłeś? Wszyscy szukają cię i martwią. Co się z tobą działo?  Gdzie byłeś? Jesteś cały i zdrowy- zasypała go chwilę później krótkimi urywanymi pytaniami?  I wejdź do środka. Nie będziemy tak stać w progu.
- To Paulina mnie uprowadziła-tłumaczył Cieplakom. Razem z dwoma jakiś Włochami i byłem gdzieś tu w Rysiowie pod lasem. Przez trzy dni odurzali mnie narkotykami i prawie nie odzyskiwałem świadomości.  W poniedziałek Paulina wyjechała, a dzisiaj, gdy obudziłem się drzwi były otwarte. Wszystko wskazuje na to, że jej wspólnicy okradli ją i uciekli.
-Wiedziałam, że to ona-odrzekła wściekle Ula. Wszystko było jak w tej książce, którą mi dałeś. Tylko policja na początku nie chciała mi za bardzo wierzyć. Uprowadzenie z zawiedzionej miłości i egoizmu wydawało im się mało prawdopodobne.
- Dokładnie tak Ula. Zrobiła to z bezduszności, a nie z miłości- rzekł krytycznie. Porwała mnie tylko, dlatego żebym nie mógł być z tobą.   
-Coś okropnego–oburzył się również Cieplak. Jak można być aż tak podłym człowiekiem- pytał rozkładając z niedowierzaniem ręce? Ja tego nie rozumiem?
-Jak widać można panie Józefie-odparł. Znaliśmy się od dziecka, przez jakiś czas niemal wychowywaliśmy się razem, a rodzice traktowali ją jak córkę. Właśnie muszę zadzwonić do nich. Mogę skorzystać z telefonu- spytał widząc leżący na stole telefon. Mój jest wyładowany.
 - Oczywiście panie Marku- odparł Cieplak.  Oni umierają z niepokoju o pana. A ja z Jaśkiem tymczasem pójdziemy ubrać się. Nie wypada przyjmować gości w piżamach. A ty córciu zrób nam kawy- dodał jeszcze wychodząc z kuchni.
W czasie, gdy Ula nalewała wodę do czajnika i sypała kawę do kubków Marek czekał na połączenie. Nie chciała przeszkadzać w rozmowie poszła, więc do swojego pokoju ogarnąć się. Ciągle była w koszulce nocnej i rozczochrana. Wychodząc z kuchni słyszała początek rozmowy. Chwilę później Marek zapukał do drzwi jej sypialni z pytaniem czy rodzice mogą tu przyjechać.

-To, co Marek idziemy na kawę- spytała, gdy skończył rozmawiać.
- Zaraz pójdziemy. Daj mi coś powiedzieć- poprosił patrząc na nią z wahaniem i aby zebrać myśli.  To było straszne- zaczął.  Być tak blisko ciebie a jednocześnie tak daleko. Tylko myśli o tobie dodawały mi siły i to żeby móc wytłumaczyć ci, że to, co usłyszałaś mogłaś źle zrozumieć.  Ja i Sebastian rozmawialiśmy o…
-Marek spokojnie- przerwała mu. Sebastian już mi wszystko wytłumaczył i nie wracajmy do tego.  Najważniejsze, że jesteś cały i zdrowy.
-Ale chcę Ula- upierał się. Jest to dla mnie ważne.
-Dobrze porozmawiamy, ale jak będziemy sami- zaproponowała. Zaraz ojciec i Jasiek wrócą, a przy nich nie chcę rozmawiać. Nie wiedzą, co stało się tydzień temu.
-Zgoda, ale dzisiaj Ula- zastrzegł. Zapraszam cię na obiad albo raczej na kolację, bo z obiadem może się nie udać.  Znając tempo pracy naszej policji to przesłuchanie i te wszystkie procedury policyjne mogą trochę potrwać. Wczoraj widziałem reportaż o swoim rzekomym uprowadzeniu, okupie, taśmach i torturach. Policja daleka była od prawdy.
- Nie prawda- wyjaśniała mu. Od początku było wiadomo, że to Paulina za tym stoi, a dziennikarze szukali tylko sensacji.  
-Tylko, że tydzień czekałem na uwolnienie i się nie doczekałem. Gdyby ci porywacze nie uciekli to nie wiadomo jak długo jeszcze bym tam siedział-mówił z ironią.
- Marek- próbowała przekonywać.  Nieważne, w jaki sposób, ale najważniejsze jest to, że jesteś.
-Masz rację- odparł ugodowo. Tylko jestem zły na bezradność i ospałość policji. Ale nie mówmy o tym dłużej. Tak bardzo cię kocham- szepną i wziął jej dłoń do swojej i przyciągnął. Kocham ponad życie- dodał i zaczął delikatnie muskać jej usta.
 To była chwila, na którą tak długo czekała i nie mogła myśleć już o niczym innym tylko o tym, aby czuć w pełni jego pocałunki. Nie zawiodła się. Marek całował coraz bardziej namiętnie. Pragnęła, aby nie przestawał, ale ojciec i Jasiek wrócili do kuchni.
-Ja też cię kocham- odparła chwilę później. Ale chodźmy już na kawę.

Pół godziny później do Cieplaków przyjechali Dobrzańscy. Rodzice Marka ze łzami w oczach witali się z synem. Po kolejnej półgodzinie dotarł także Michał, a Marek złożył krótkie wyjaśnienia. Od czasu porwania w garażu poprzez to, że przez trzy dni był odurzany do tego, że w poniedziałek Paulina wyjechała, porywacze przestali podawać mu narkotyki, miał nawet telewizję, a dzisiaj rano, gdy obudził się drzwi były otwarte.  Po dotarciu reszty ekipy z policji pojechali również na miejsce gdzie był przetrzymywany. Już prędzej razem z Cieplakami udało określić się to miejsce. Tak jak przypuszczał Marek po Włochach nie było śladu, a dom wyglądał na splądrowany.  Skontaktowali się też z właścicielem domu i okazało się, że Paulina Febo spotkała go całkiem przypadkiem w agencji nieruchomości i dokonała transakcji wynajmu bez pośrednika. Pan Kowalik powiedział im też, że Paulina to teraz Francesca Capone.  Znając nowe nazwisko Febo policja szybko ustaliła, że tak jak wspominał Marek ma na dzisiejszy wieczór zarezerwowany bilet powrotny z Włoch do Polski. Po skończonych czynnościach w Rysiowie Marek pojechał jeszcze na komisariat złożyć obszerniejsze zeznania. Chciał jeszcze pojechać do firmy i przywitać się z Sebastianem i pracownikami, ale Michał odradził mu. Wolał, aby jak najmniej osób wiedziało, że jest już wolny.  Bał się, że Wioletta albo Aleks mogą jednak skontaktować się z Pauliną i uprzedzić, że Marek odnalazł się, a ona ma być zatrzymana pod zarzutem uprowadzenia. Zamiast tego pojechał do szpitala na badania.  To Ula i jego rodzice uparli się, aby przebadał się, bo nie wiadomo, co tak naprawdę podawali mu w narkotykach.

Wbrew jego przypuszczeniom, że sprawy na policji mogą potrwać nie wiadomo jak długo o trzynastej było już po wszystkim i mógł ten czas poświęcić najbliższym. Helena chciała spędzić go z synem, ale Krzysztof przekonał ją, aby pozwoliła na nacieszenie się młodym sobą i dał Uli na popołudnie wolne. Marek był wdzięczny ojcu za obie te rzeczy i zaprosił Ulę do restauracji na obiad. Michał, jednak znowu musiał odwieść go od tego pomysłu z obawy, że może zobaczyć go ktoś znajomy albo dziennikarze. Wzięli, więc jedzenie na wynos i pojechali na Sienną.  Ula rozłożyła talerze i jedzenie, a Marek otworzył wino.
-Za szczęśliwy powrót –wzniósł toast winem.
- Za powrót- odparła Ula. I smacznego.
- Nawzajem skarbie.  Nawet nie masz pojęcia jak cudownie jest zjeść z tobą ten smaczny posiłek.
-A mówiłeś, że ci włosi dobrze gotowali- rzekła zabierając się za jedzenie.
-Bo tak było. Ja tak ogólnie mówię, o tym tygodniu spędzonym tam. Ula to było straszne. Gdy obudziłem się nad ranem w sobotę czułem się okropnie. Wszystko we mnie gotowało się, nie wiedziałem gdzie jestem, co się stało- mówił z przygnębieniem.
- Ja to czułam Marek- wtrąciła.
-Co?
- Czułam, że dzieje się z tobą coś złego –mówiła z przejęciem.  Właśnie tej pierwszej nocy nad ranem ogarnął mnie taki dziwny niepokój. Byłam cała zlana potem, czułam kołatanie serca i taki ciężar w głowie. Tak samo było kolejnej nocy. Ale wzięłam to za koszmary nocne.
Marek był mocno zdumiony tym, co powiedziała mu Ula.  Czy to możliwe, żeby Ula usłyszała moje wołanie i myśli?
-Właśnie wtedy myślałem o tobie – odrzekł równie zaskoczony. Nad ranem, gdy ocknąłem się próbowałem przywołać cię myślami.
-I udało ci się.  Tylko, że ja źle to odebrałam. Myślałam, że to zły sen. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że coś ci się stało. Dopiero w poniedziałek okazało się, że cię nie ma- usprawiedliwiała się.  To znaczy Sebastian pierwszy zorientował się, że musiało coś się stać- wyznała szczerze. Przez cały weekend próbował skontaktować się z tobą, ale w końcu stwierdził, że godzimy się i nie chciał nam przeszkadzać. Do mnie nie dzwonił, bo wiedział, że telefon zostawiłam w pracy.  A ja byłam za bardzo zła na ciebie, żeby zastanawiać się, dlaczego nie przyjechałeś za mną. W końcu doszłam do wniosku, że nic dla ciebie nie znaczyłam i zamiast działać przez całe dwa dni dręczyłam się swoja głupotą, że zaufałam ci ponownie.
-Ula przepraszam, że musiałaś przez to przechodzić-rzekł ze skruchą.
-Nie masz, za co Marek. To ja nie powinnam nigdy w ciebie zwątpić. Powinnam poczekać na wyjaśnienia, a nie uciekać.
- Właśnie Ula wracając do naszej porannej rozmowy- zaczął niepewnie. Obiecałaś mi, że porozmawiamy. Chcę wszystko wyjaśnić, żeby nie było między nami więcej nieporozumień i tajemnic.
-Dobrze Marek, mów- zgodziła się wiedząc, jakie jest to dla niego ważne.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie w klubie-zapytał, a gdy skinęła głową kontynuował. - Seba już wtedy namówił mnie żebym podszedł do ciebie i zagadnął. Wiem, że było to żałosne, bo chciałem zabawić się tylko twoim kosztem. I sam nie wiem, dlaczego zgodziłem się na to.  Później ojciec zatrudnił cię we firmie i temat wrócił. Założyłem się z Sebastianem, że dam radę uwieść cię i rozkochać. Dlatego robiłem te wszystkie dziwne rzeczy.  Szukałem wspólnych wyjść, próbowałem różnych sztuczek. Nawet zepsułem kopiarkę tylko po to, aby naprawić ją, a w zamian zaprosić na kawę. Był to mój popisowy i niezawodny sposób na kolejne sekretarki.  Wszystkie na to się łapały, aż do ciebie-zaśmiał się.
-Bo to było dziecinnie proste- wtrąciła. 
-To prawda- przytaknął. Ale jednego możesz być pewna Ula- kontynuował.  Zawsze uważałem, że jesteś inteligentna i każde nasze wspólne wyjście, spotkanie, czy rozmowa nie były dla mnie jakąś wielką męczarnią. Od początku lubiłem cię i podziwiałem za to, że jesteś taka zaradna, inteligentna i taka dobra.  W końcu zacząłem poznawać cię lepiej i patrzeć na ciebie jak na kobietę.  W dniu naszych urodzin wszystko się zmieniło. Pamiętasz wtedy w parku po raz pierwszy pocałowałem cię. Było to takie słodkie i niewinne, ale ważne. Nie mogłem już obojętnie przechodzić obok ciebie. Chciałem, żeby było jak z innymi kobietami. Spotykać się z tobą i całować bez zobowiązań.  A później ojciec wysłał nas do Krakowa. Wiedziałem, że nie powinienem jechać, ale musiałem. Nie mogłem zawieść ojca. Gdy sama zaproponowałaś mi łóżko byłem szczęśliwy. Tak bardzo pragnąłem kochać się z tobą i móc pokazać ci jak może być przyjemnie między kobietą a mężczyzną.  I było Ula. Do tego stopnia, że zapragnąłem znów kochać się z tobą.  Za drugim razem było równie cudownie. Z tego wszystkiego zaproponowałem ci samo łóżko, ale na szczęście odmówiłaś mi.  Od tego czasu chodziłem zły, inne kobiety nie interesowały mnie. Sam nie wiedziałem, co się ze mną działo. W końcu zrozumiałem, że zakochałem się. To było w tę sobotę, kiedy ojciec kazał nam przyjść do pracy. Stałaś na korytarzu z Adamem i krzyczałaś na niego. Na mnie również spojrzałaś wrogo a wieczorem dopadł mnie twój srogi wzrok. A później to już wiesz jak było. Próbowałem odkochać się. Na szczęście z małymi skutkami- dodał z ulgą.  Ula udało ci się w pięć miesięcy zrobić to, co Paulinie nie udało się w ponad sześć lat. Pokazałaś mi, co to jest miłość i nauczyłaś kochać.  Zawróciłaś mi w głowie do tego stopnia, że przez te pięć miesięcy nie byłem z żadną inną- zapewniał.
- Miło to słyszeć-odparła zadowolona.  I chyba nie pozostaje mi jak wybaczyć ci tą małą rysę na naszym związku.  I wiesz co, też cię kocham cię- dodała po chwili.
Na dowód tego podeszła do niego wzięła jego twarz w swoje dłonie i delikatnie pocałowała. Po pierwszym delikatnym pocałunku nastąpiły kolejne bardziej namiętne i coraz śmielsze. Markowi spodobały się te poczynania i nie zamierzał przeszkadzać jej ani narzucać swojej inicjatywy. A przynajmniej na razie nie zamierzał.  Ula sama nie wiedziała, kiedy jej dłonie zaczęły rozpinać guziki koszuli i gładzić plecy.  Każdy jej pocałunek i dotyk sprawiał, że coraz bardziej należała do niego i coraz bardziej pragnął kochać się z nią właśnie teraz.
- Wiesz Marek jeszcze nigdy jeszcze tego nie robiłam-rzekła nieśmiało pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
-Jak to- spytał z szelmowskim uśmiechem. Przecież kochaliśmy się już. Chyba, że to był sen. Bardzo piękny sen.
-Ja mówię o uwodzeniu, a nie o kochaniu- wyjaśniła. Nie wiem czy potrafię.
-To nic trudnego Ula i idzie ci całkiem dobrze- zapewnił.
Uśmiechnęła się na jego wyznanie i zachęcona tym zaczęła całować jego usta, szyję, ramiona, tors a ręce schodziły coraz niżej i niżej aż do paska od spodni.  Pieszczoty te przerwał natarczywy dzwonek do drzwi. Marek z niechęcią skierował się w stronę drzwi.  To Sebastian przyszedł i chciał przywitać się z przyjacielem. Dobrzańscy tylko jemu powiedzieli, że Marek wrócił cały i zdrowy.
- Cześć stary - zaczął, ale przerwał widząc, że Marek umazany jest pomadką i ma porozpinaną koszulę. Chyba nie w porę- spytał drapiąc się po głowie.  Ale fajnie, że jesteś. Wpadnę jutro około południa.  No to część Marek- dodał i odszedł.
- Sebastian – wytłumaczył. To, na czym skończyliśmy? To znaczy, na czym ty skończyłaś?
-Na pasku do spodni i koszuli- odparła dosięgając jego ust.
 Dłużej już nie mógł być obojętny na jej gesty i prowadząc ją na kanapę oddawał pocałunki z taką samą siłą. Przypomniała mu się scena z przed paru tygodni, kiedy to w ten sposób całował Ulę na firmowej kanapie. Była wtedy taka niewinna i słodka.  Ula tymczasem dokończyła rozpinać koszule i zrzuciła zbędną garderobę na ziemię. Wsunęła mu palce we włosy i przeczesywała je, a ustami pieściła jego nagi tors doprowadzając do nieopisanej rozkoszy. Jej dotyk był tak elektryzujący, że w myślach błagał, aby nie przestawała.  Drżał przy każdym jej muśnięciem i dotykiem. On również nie pozostawał dłużny.  Pieścił jej piersi, całował ramiona, szyję i dekolt. Całował coraz bardziej namiętniej znacząc pocałunkami gorący szlak od jej ust poprzez policzka, wgłębienie szyi. Rozpiął bluzkę i rzucił na ziemię. Przesuwał  dłonie po każdym kawałku jej ciała pozbywając kolejnych części garderoby. Bawił się jej ciałem a ona cichutko pomrukiwała. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy z miłością i pożądaniem. Ich wzrok mówił wszystko. Wziął Ulę na ręce, zniósł do sypialni i położył na łóżku.
Ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Uwielbiała jego pieszczoty i pocałunki. Gdy jego dłonie  zmierzały ku kobiecości, zadrżała.  Delikatnie rozsunęła nogi i pozwoliła na te najintymniejsze pieszczoty. Na efekt swoich poczynań długo nie musiał czekać. Całe jej wnętrze wypełniały uczucia, które już tak dobrze znała i tak jak i on gotowa była na spełnieni. Spojrzał jeszcze na nią i jednym szybkim ruchem wszedł w jej ciało a z jej ust wydobył się cichy dźwięk rozkoszy. Wygięła się w łuk by czuć go w pełni a ich ciała stały się jednością. Na początku poruszał się z lekkością. Chciał pomału stopniować swoje ruchy. Wkrótce poruszali się wspólnym rytmie, oddając się niesamowitej rozkoszy, całkowitemu zapomnieniu, a intensywność doznań doprowadzały ich ciało do granic wytrzymałości. Po chwili wypełnił ją swoją dawką męskości i doprowadził na szczyt rozkoszy. Tylko na chwilę opadł z sił, aby chwilę później przeturlać się na plecy i oddać Uli inicjatywę. Poruszała się z wprawą, zmysłowo odchylając głowę w tył. Było mu bezlitośnie dobrze i chciał, aby trwało to jak najdłużej. Ale i na to przyszedł koniec.  Po tych uniesieniach Ula leżała wyczerpana, ale szczęśliwa w ramionach Marka.
-Marek te poprzednie trzy razy były wspaniałe, ale dopiero teraz wiem, co to znaczy naprawdę kochać się-rzekła z rozpromienioną twarzą.
-To prawda skarbie- westchnął. To było niesamowite. I obiecuję ci, że już tak zawsze będzie. Słowo druha Marka. Ula zostaniesz u mnie na noc-spytał całując jej czubek głowy? Nie chcę zostawać sam po tym wszystkim.
-Zostanę Marek, zostanę – odparła z marzycielskim głosem.
 Późnym wieczorem Emma w objęciach Artura spacerowała po ogrodzie i rozkoszowała się jego bliskością. Raz po raz spoglądała też na swoją dłoń, na której widniał pierścionek zaręczynowy.  To w czasie kolacji Artur poprosił jej rodziców o jej rękę. Nie chciał dłużej zwlekać z małżeństwem.  Teraz przechadzając się alejkami czuła się taka szczęśliwa w ramionach narzeczonego. A jeszcze rano przecież nie wiadomo było gdzie jest.
 A z nami jak będzie Marek? Zapytała sama siebie w myślach.
 
Część 15 ostatnia
 


Wieczorem według planów Paulina wróciła do Polski.  Michał nie chciał robić zbędnego zamieszania na lotnisku i pozwolił, aby wróciła do Rysiowa.  Na lotnisku wszystko przebiegło sprawnie i nie przewidując już żadnych komplikacji wsiadła do taksówki i pojechała w stronę Rysiowa. Drzwi wejściowe były otwarte i prosto z dworu skierowała się do salonu.  Już w korytarzu dobiegł ją dźwięk włoskiego kanału. Spodziewała się zastać tam swoich wspólników albo jednego z nich. Zamiast nich na kanapie siedział Marek. Sam zaproponował Michałowi żeby w taki sposób powitać Paulinę. Chciał zobaczyć jej reakcję i minę.
-Co, co ty tu robisz- wydukała po pierwszym szoku.
-Witaj Paulino- rzekł z nieukrywaną satysfakcją do zdziwionej kobiety. Albo raczej Francesco- dodał. Jestem wolny jak widzisz. Z twojego planu nic nie wyszło. Co więcej twoi wspólnicy wydoili cię i zwiali. Tego po nich chyba się nie spodziewałaś- zakpił?
Za sobą w części kuchennej usłyszała ciche kroki. Bała się, że to policja, ale to Ula przechadzała się wolno.
-Ale plan muszę przyznać, miałaś sprytny- kontynuował tymczasem Marek.  Ślad po tobie zaginął. Zastanawiam się tylko jak można być tak podłym człowiekiem- pytał rozgoryczonym głosem?   Myślałaś, że uda ci się rozłączyć mnie z Ulą?
- Jest zwykłą puszczalską- wysyczała patrząc w stronę Uli.   
-Licz się ze słowami- zareagował ostro.
-Marek nie ma sensu-uspakajała Ula.  Jest rozgoryczona i niech sobie mówi, co chce.
-Nie będzie cię obrażać-mówił z coraz większym wzburzeniem. Kocham cię i nie pozwolę na to.
Słowa Marka rozwścieczyły ją jeszcze bardziej. Z furią doskoczyła do Uli i ścisnęła jej szyję.  Marek zareagował szybko i próbował uwolnić Ulę z szponów Pauliny. Z małym jednak skutkiem.  Febo miała w sobie tyle siły, że musiał interweniować Michał.  Był w pokoju obok i widział, co się dzieje. Wiedział też, w jaki sposób obezwładnić kobietę.  Chwilę później zakuwał leżąca na podłodze Paulinę w kajdanki, a Ula bezpiecznie schroniła się w ramionach Marka.
-Kochanie nic ci nie jest-pytał tuląc roztrzęsioną Ulę.
 -Nie, nie- odparła dygocząc i łapiąc dech. Wszystko już dobrze.
-Powinnaś się leczyć-wrzasnął do Pauliny hamując się, aby jej nie uderzyć.
 - Jest pani aresztowana pod zarzutem uprowadzenia i uwięzienia Marka Dobrzańskiego oraz za napaść na Urszulę Cieplak-oficjalnie poinformował Sokołowski.
-Nic nie powiem dopóki nie skontaktuje się z adwokatem- wyrecytowała dumnie formułkę.
-Oczywiście. Ma pani prawo- odparł oficjalnie. Ale na zbyt dużo bym nie liczył. Dowody na to wszystko są bardzo mocne.
- Chciałem, ci nawet pomóc, ale po tym, co zrobiłaś Uli w niczym ci nie pomogę- wysyczał jej jeszcze w twarz Marek, gdy przechodziła obok. Pójdziesz siedzieć na długie lata.
-Marek daj spokój- przekonywał Michał. Ona tobie, ani Uli już nic złego nie zrobi i złością wyżywać się nie musisz.
Sokołowski miał rację, bo widok wściekłej wyprowadzanej Pauliny w kajdankach całkowicie rekompensował mu to, co przed chwilą próbowała zrobić Uli. Tak jak i cały ten czas uwięzienia i lata spędzone z nią.
Michał oddał Paulinę w ręce podwładnych i został z nimi jeszcze chwilę.  Spisał krótkie zeznania i poinformował o dalszych czynnościach.  Wkrótce jednak pożegnał się i odszedł. Po wyjściu kolegi Marek wziął Ule za rękę i przytulił.
-Kochanie to już koniec naszych kłopotów– rzekł troskliwie. Michał mówił, że za porwanie można dostać nawet dziesięć lat więzienia, a teraz dochodzi jeszcze napaść na ciebie.
- Trudno sobie wyobrazić Paulinę w więzieniu-odparła cicho. Dnia tam nie przeżyje.
- To już nie nasza sprawa i nie interesuje mnie to -odrzekł zdecydowanie. Zasłużyła sobie i może nawet tam zgnić.  I nie myśl już o niej- poprosił.  Chodźmy stąd.  Rano obiecałem ci coś i teraz obietnicy zamierzam dotrzymać.
-Nie chcę jechać do Warszawy-przerwała mu. Nie teraz. Zabierz mnie na spacer do lasu. Las zawsze działał na mnie kojąco.

- Powiesz mi, co było w tej powieści- zagadnął, gdy wyszli na dwór. Chcę być przygotowany na wszystko. Były jeszcze jakieś niespodzianki.
- Nie, nie było- zapewniła uśmiechając się.  Znajomi i służba Artura odnaleźli go i uwolnili, a później było już jak w bajkach.  Żyli długo i szczęśliwie.  Specjalnie uniknęła słów oświadczyny i ślub, aby nie wywierać na nim presji. -  A Aleksandra trafiła do zakładu dla obłąkanych- dodała.
-To dobrze.  To znaczy nie życzę tego Paulinie- szybko wytłumaczył się. Po prostu kolejnych niespodzianek bym nie zniósł.
-Chociaż jedna była- weszła mu w zdanie. Okazało się, że Emma również pochodzi z arystokrackiej rodziny i mezaliansu między nimi nie było.  Przed laty jej rodzice uciekli, bo zakochali się w sobie, a jej mama przeznaczona była dla starszego brata ojca.
- A mezalians.  Czyli mam przez to rozumieć, że czujesz się gorsza- spytał podejrzliwie? To mogę zapewnić cię, że pochodzę ze zwykłej rodzin tak jak ty Ula. Tylko, że moim rodzicom poszczęściło się i spotkali Febo. Gdyby nie oni mama do dzisiaj pracowałaby być może w biurze, a ojciec dalej uczyłby w technikum mechanicznym, nauki zawodu.
-Nie wiedziałam, że jest z zawodu nauczycielem- rzekła ze zdziwieniem. Myślałam, że zawsze zajmował się modą.  Ale przynajmniej wiadomo skąd u ciebie zainteresowania samochodami. Masz to po prostu w genach. Zobacz Marek jak tu jest pięknie- zachwyciła się chwilę później. To moje ulubione miejsce.
Miejsce rzeczywiście wyglądał bardzo ładnie. Naokoło wysokie mieszane drzewa a środek porośnięty był trawą, mchem i paprotkami. Uroku dodatkowo dodawało słońce, które opierało się na polanie. Marek sam z siebie zdjął marynarkę i rozłożył na ziemi, aby Ula mogła usiąść. Sam tymczasem zajął się zrywaniem resztek kwiatów z niewielkiej łączki. Ula z przyjemnością patrzyła na ten widok, zerwała małe źdźbło i żując je położyła się wygodnie na boku, ale coś uwierało ją w ramię. Myślała, że to kamyk, ale na ziemi nic nie było.  Sięgnęła do kieszeni marynarki i wyciągnęła małe ozdobne mosiężne pudełeczko w kształcie serca.
-A to, co-spytała.
- I po niespodziance- mruknął do siebie. - Kochanie mogłaś poczekać ze znalezieniem tego troszkę- dodał głośniej podchodząc do niej.  Chciałem zebrać do końca te stokrotki i fiołki.  Ula – zaczął niepewnie siadając obok niej. -Ja wiem, że nie są to ani róże, ani lilie czy frezje i nie jest to żaden piękny bukiet, ale mały skromny bukiecik leśnych kwiatów dany szczerze i z serca.  Wyjdziesz za mnie- spytał klęcząc tuż przy niej otwierając wieczko. Na bordowej aksamitce leżał mały, ale gustowny pierścionek z niebieskim oczkiem.
-O Boże Marek- wyszeptała z zachwytem i zaskoczeniem patrząc to na drobiazg to na Marka. – Jest piękny. Taki subtelny, ale i zarazem elegancki.  I kocham cię.
-Ja też cię kocham, ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie-zniecierpliwił się.
- Pewnie, że wyjdę za ciebie-odpowiedziała w końcu jednocześnie śmiejąc się i płacząc z radości, a Mare wsunął na jej palec pierścionek i delikatnie pocałował w usta.
-Już tydzień temu chciałem oświadczyć ci się-szeptał tuż przy jej twarzy. To właśnie po pierścionek poszedłem do domu. Chciałem wziąć go, przyjechać do Rysiowa i poprosić o rękę. Ale ...
-Ale najważniejsze, że wszystko dobrze skończyło się-wtrąciła.
-To prawda. Zobaczysz będziemy bardzo szczęśliwi- mówił ocierając ustami spływające łzy po policzkach. Zrobię wszystko żeby było tak jak w tej powieści. Będziesz tak samo szczęśliwa jak ta twoja Emma.
Uśmiechnęła się na te oryginalne wyznanie Marka i spojrzała mu z miłością głęboko w oczy. On jakby czekał na to i przybliżył się do narzeczonej. Poprzedni pocałunek był delikatny i symboliczny teraz namiętny i długi.  Zaplotła jeszcze ręce na jego szyi i poddała się całkiem jego słodkim ustom.  
Jest dokładnie tak jak z Emmą i z Arturem. Po tych wszystkich przeszkodach i trudnościach jesteśmy razem szczęśliwi i zaręczeni. A jeszcze wczoraj wszystko wyglądało tak źle.  Nikt nie wiedział, gdzie jesteś i co się z tobą dzieje?  Miłość i wiara jednak wszystko przezwycięży.
-Już jestem szczęśliwa – wyszeptała drżącym głosem, gdy na chwilę oderwali się od siebie. Nawet nie wiesz jak bardzo- dodała i w dowód tego musnęła jego usta.

Siedzieli jeszcze chwilę na polanie wtuleni w siebie.  W ramionach Marka było jej dobrze, czuła się bezpiecznie i chciała, aby ta chwila trwała jak najdłużej.  Dobrzański miał podobne odczucia i rozkoszował się bliskością Uli.  Czas jednak szybko mijał, robiło się coraz ciemniej i musieli wracać. Objęci i szczęśliwi wyszli z lasu i ruszyli w stronę domu Uli. Tam jeszcze raz w obecności jej ojca i Jaśka poprosił ją i Cieplaka o rękę. Po gratulacjach Ula zajęła się kolacją. Nie była przygotowana na uroczystą kolację i zrobiła im jajecznicę na kurkach, a późnym wieczorem wrócili do mieszkania Marka. Nie włączając nawet światła w korytarzu Dobrzański od razu pociągnął Ulę w stronę sypialni i położył na łóżku. Uwielbiał jej miękkie i ponętne ciało i miał ochotę na powtórkę z popołudnia.  Nie spiesząc się delikatnie pieścił i całował każdy centymetr jej ciała.  Przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze rozkoszy, a oddech stawał się coraz bardziej szybki. Czuła, że czas stanął w miejscu i liczył się tyko Marek. Jej ręce błądziły po ciele Marka rozbudzając w nim pożądanie, a serce biło jak oszalałe.  Pragnął mieć ją przy sobie już na zawsze, przy niej budzić się i zasypiać. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętniejsze, gesty śmielsze, a od spełnienia dzieliły ich minuty.
 Był środek nocy, a ona ciągle nie spała. W przeciwieństwie do Marka, bo on spał w najlepsze robiąc z jej piersi poduszkę. Nie przeszkadzało jej to, bo miała czas na swoje myśli. Pocałowała czubek jego głowy i z rozczuleniem oddała się wspomnieniom. Od czasu poznania się do dnia dzisiejszego.
A może napiszę opowiadanie o nas i wyślę do tygodnika „Romantyczna dziewczyna” –pomyślała zasypiając. Tytuł już mam „Historia pewnej znajomości”

Dwa dni później do Marka zadzwonił Michał i poinformował go, że śledztwo zostało praktycznie zakończone. Paulina w amoku wyznała, że zamierzała zniszczyć życie Marka tak jak on zniszczył jej.  Chciała, aby cierpiał psychicznie i uzależnić go od narkotyków.  Jej wspólnicy również zostali złapani i zeznali, że Paulina zleciła im porwanie Marka dla okupu.  Dopiero na miejscu okazało się, że okłamała ich i nie zamierzała uwalniać Dobrzańskiego. Przestraszyli się konsekwencji jak i jej niezrównoważenia, to wzięli resztę obiecanej kwoty, biżuterię i uciekli.

Paulina od tygodnia przebywała w areszcie oczekując na proces. Tak jak i jej wspólnicy. Oni jednak mogli liczyć na łagodniejszy wyrok, bo policja wzięła pod uwagę to, że uwolnili Marka i obchodzili się z nim w miarę łagodnie.  Zeznania Marka również miały na to duży wpływ. To głównie Paulina oskarżyła ich o kradzież. 

Tymczasem szczęści i miłość Uli i Marka miały się dobrze.  Rano przyjeżdżał po nią do Rysiowa i jechali razem do pracy a popołudniu odwoził do domu. Z czasem zaczęło być to męczące i po dwóch tygodniach Ula wprowadziła się na Sienną i rozpoczęli wspólne życie.  Marek szybko polubił i zrozumiał, że życie obok Uli jest wspaniałe i różni się w każdym aspekcie od tego, co miał z Pauliną.  Zamiast jadać w eleganckich restauracjach, co preferowała Paulina wspólnie gotowali, a spotkania towarzyskie, na które nieraz zmuszany był chodzić z byłą narzeczoną i to do jej znajomych zamienione były na spacery we dwoje albo kino. Nawet takie codzienne czynności jak zakupy, gotowali, czy sprzątanie sprawiały mu radość.  Nie było między nimi żadnych spięć czy niedomówień.  Marek po raz pierwszy był wierny, uczciwy, szczery i przychodziło mu to z łatwością. Ula natomiast nie miewała humorów, nie miała zwyczaju robić mu awantur o nic, nie obrażała się i zawsze chodziła uśmiechnięta i zadowolona.  Najważniejsze jednak było to, że ufała mu i pozwalała nawet wychodzić z Sebastianem do klubu. 

Sprawami „ spadkowymi „ po Paulinie jak i formalnościami związanymi z jej obroną zajął się Aleks. Chociaż miał ogromny żal do siostry za wszystkie jej okrucieństwa była to jednak ciągle jego siostra. Policja to jemu oddała klucze do wynajętego przez nią domu. Wynajęła go na dwa lata i teraz na niego spadły związane z tym sprawy. Część jej rzeczy osobistych, biżuterii i sprzętu, który zakupiła zachował, a resztę zostawił kolejnemu lokatorowi. Odzyskał nawet część paniątek po rodzicach, które jak myślał zostały sprzedane. Z biżuterią zaś uczciwie podzielił się z Markiem, bo to on w większości i tak ją kupił. Zwrócił również Markowi dom, w który kiedyś wraz z Pauliną mieszał. Febo doskonale wiedział, że siostra wyrządziła mu i Uli wiele złego i należy im się jakaś rekompensata.  Ula jednak biżuterii nie zamierzała ani przyjmować a tym bardziej nosić. Jak dla niej była za droga i za ekstrawagancka a nawet, jeśli byłaby skromna to i tak nie przyjęłaby jej, bo nie chciała mieć czegoś, co nosiła Paulina.  Miała zresztą już najpiękniejszy pierścionek zaręczynowy i więcej błyskotek nie potrzebowała. Za namową Uli, Marek wystawił ją na aukcji, a pieniądze oddał na fundację mamy. Dom natomiast postanowili zostawić. Był obszerny położony w ładnej i spokojnej okolicy i szkoda byłby go sprzedawać. Zwłaszcza, że planowali w niedługim czasie coś nabyć.  Taniej było im odnowić go i urządzić po swojemu niż kupować. Wynajęli ekipę remontową i ustalili zmiany, które miały zajść.  Oni tymczasem zajęli się przygotowaniami do ślubu.

Marek zapragnął ożenić się najszybciej jak się da, czyli za tradycyjne trzy miesiące, co wypadało na przełomie grudnia i stycznia.  Ze względu jednak na Beatkę, która według lekarzy nie byłaby jeszcze w pełni sił, a chciałaby bawić się na weselu siostry, ślub przenieśli na wiosnę i Wielkanoc. Wkrótce okazało się, że Ula jest w ciąży i ze ślubem musieli poczekać, bo nie chciała stawać przed ołtarzem będąc w siódmym miesiącu ciąży. Błogosławiony stan zaskoczył ją i bała się, że Marek może nie być zadowolony faktem, że zostanie ojcem. Zwłaszcza, że nigdy nie rozmawiali na ten temat. Jej obawy jednak nie sprawdziły się. Któregoś popołudnia w czasie spaceru po ich ulubionym parku Ula niczym kieszonkowiec wsunęła mu do kieszeni małe pudełeczko i czekała cierpliwie, aż Marek znajdzie je. Dopiero pod koniec spaceru, gdy zadzwonił telefon sięgnął do kieszeni i natrafił na paczuszkę. Rozwiązał wstążkę a w środku znalazł breloczek w kształcie bociana. Radość Marka była ogromna i nie zważając na innych spacerujących wziął Ulę w ramiona i śmiejąc się jak wariat zaczął razem z nią wirować.

 Po dwóch miesiącach śledztwa, przesłuchań i zbierania akt proces Pauliny rozpoczął się. Przeszła też badania psychologiczne, ale nie wykazały niczego, co mogłoby przeszkodzić w procesie i osądzić ją. Sprawa w sądzie trwała pół roku i za wszystkie swoje czyny sąd skazał ją na piętnaście lat pozbawienia wolności. Adwokat domagał się mniejszego wyroku i próbował przedstawić Paulinę, jako ofiarę nieszczęśliwej miłości i to, że działała w afekcie, ale sędzina nie znalazła żadnych okoliczności łagodzących.  Tym bardziej, że Febo nie okazała skruchy, a na sali sądowej odgrażała się.
W międzyczasie i z nowym rokiem pan Krzysztof odszedł na zasłużoną emeryturę a jego przepowiednia z przed paru miesięcy, że może Marek dostanie Ulę w spadku stała się faktem. Długo jednak razem nie popracowali, bo z początkiem maja Ula poszła na zwolnienie lekarskie, a koło zatoczyło historie i po porodzie do firmy wróciła jej poprzedniczka Ewa.

Dziecko przyszło na świat tydzień przed planowanym porodem i urodziło się wieczorem równo w rok po tym jak poznali się w klubie. Dokładnie pamiętali tę datę, bo wtedy Beatka uległa wypadkowi. Marek w czasie porodu cały czas dzielnie trwał przy Uli, a po paru godzinach zniecierpliwienia, że wszystko to tak długo trwa, ale i szczęśliwy przeciął pępowinę.  Urodził im się śliczny i zdrowy synek Wojtek i po trzech dniach mogli wyjść do domu.  Marek już prędzej wszystko przygotował na ich powrót. Razem z Sebastianem urządził w ich obszernej sypialni kącik dla dziecka. Wojtuś rósł zdrowo i był oczkiem w głowie zarówno rodziców, dziadków jak i rodzeństwa Uli. Był też ku radości Uli do podobny do ojca. 
 Beatka po ponad półrocznym leczeniu i rehabilitacji wróciła, do jako takiej sprawności. A przynajmniej do takiej, że mogła chodzić bez kul. Lekarz jednak uprzedził, że już zawsze będzie odczuwać dolegliwości w złamanej nodze, a być może za parę lat jak będzie już dorosła to czeka ją operacja stawu biodrowego.
Mijały kolejne dni i tygodnie ich wspólnego życia w oczekiwaniu na ślub.  Nie chcieli, aby to była jakaś przypadkowa data i postanowili pobrać się w rok po oświadczynach i uwolnieniu Marka. Uroczystość była skromna w gronie najbliższej rodziny, przyjaciół z firmy i połączona z chrztem ich synka. Ula stosownie do faktu, że jest już mamą ubrała prostą długą kremową sukienkę ozdobioną tylko wstawką z koronki. Stojąc przed ołtarzem oboje promienieli szczęściem, bo był to dzień przypieczętowania ich wspólnego życia i miłości.

Parę lat później Emma i Artur ciągle zakochani jak w dniu ślubu wędrowali po swoim ogrodzie. Przed nimi biegła trójka ich pociech. Pierworodny syn i dwie młodsze córeczki.  Dzień ich ślubu był początkiem tego szczęścia, które trwało długie lata. Złe wspomnienia odeszły w zapomnienie i od czasu historii z Aleksandrą już nic ich szczęścia nie zmąciło.
Czy z nami też tak będzie- myślała leżąc w noc poślubną w ramionach męża o epilogu powieści ? Czy będziesz mnie kochać za parę lat tak samo mocno jak teraz? A może spotkają nas jakieś przeciwieństwa losu? Same pytania bez odpowiedzi. A do odpowiedzi tak daleko.

Dochodziła dziesiąta rano, gdy Ula obudziła się. Jej mąż ciągle spał. Nie budząc go delikatnie wyswobodziła się z objęć, założyła szlafroczek, wyszła ze sypialni i zeszła na dół.  Ich salon ciągle nosił ślady przyjęcia. Wczoraj, gdy wróciła z Markiem z pięciodniowego wyjazdu w salonie zastali rodzinę i przyjaciół. To ich dzieci urządzili im małe przyjęcie niespodzianka z okazji dwudziestej rocznicy ślubu. Zła jednak na nich za coś takiego nie mogła być. Mieli taką samą romantyczną duszę jak rodzice.  Z uśmiechem popatrzyła na stolik, na który stał wazon z kwiatami od męża. Marek od zawsze dawał jej bukiet kwiatów w rocznicę ślubu. Tylko ilości kwiatów zmieniała się i z każdym rokiem było ich więcej. Teraz stosownie do porcelanowej rocznicy było w nim dwadzieścia czerwonych róż. Do tego dokupił ulubione perfumy Uli. Ona natomiast podarowała mu posrebrzaną ramkę na zdjęcia z fotografią jej samej i dzieci.
 Z nudów zaczęła zbierać kieliszki i talerze i odnosić do kuchni.  Nie usłyszała, kiedy Marek dołączył do niej.
-Kochanie nie musiałaś tego sprzątać sama- usłyszała za sobą.  Mogłaś poczekać na mnie albo jak wstaną dzieci- dodał obejmując w pasie żonę.
-Wiem, że nie musiałam, ale wiesz, że nie lubię bałaganu w salonie-tłumaczyła jak dziecku.   A znając Wojtka i Zuzię to przed dwunastą nie wstaną. Do zorganizowania przyjęcie i zabawy to chętni są pierwsi, ale do sprzątania już nie są-mówiła udając, że narzeka na swoje pociechy. Ale i tak bardzo mocno je kocham.  I pana panie Dobrzański również kocham-dodała spoglądając na niego.
-A ja panią pani Dobrzańska-odparł czule. Obrócił w swoją stronę i namiętnie pocałował.
KONIEC 

16 komentarzy:

  1. W końcu doczekałam się kolejnej części i zaskoczyłaś mnie. Ula zaciągnęła Marka do łózka a nie na odwrót. Myślałam, że będzie jak na Stremo i to Marek w końcu dopnie swojego tak jak planował i to on będzie nalegał. Zobaczymy jak będzie dalej. Scena łóżkowa jak dla mnie bardzo atrakcyjna. Trochę mojego tekstu i trochę Twojego.
    Pozdrawiam i czekam na kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koncepcję na to kto kogo zaciągnie do łózka zmieniłam dopiero we czwartek. Stwierdziłam, że lepiej pasuje mi to z historią Emmy. Teraz już będę trzymać się wersji Twojej. A scena łóżkowa faktycznie to wspólne dzieło. Z komentarzy widzę , że się podoba.
      Pozdrawiam i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Pięknie opisana scena łóżkowa. I to Ula pragnęła tego bardziej niż Marek. Bardzo jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze relacje.? Czy on oprócz pociągu fizycznego poczuje do niej coś więcej? Dobrze ,że przyjaciółkom nie powiedziała wszystkiego czasem warto coś zachować dla siebie. Czekam na cd. I pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena łóżkowa to wspólne dzieło z Urszulą B. Oryginał na Streemo.A dalsze losy będą i smutne i wesołe.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  3. W końcu wpakowałaś ich do łóżka, Ula sama zaproponowała, to jest nowość niespotykana w innych opowiadaniach, w ogóle bardzo podoba mi się jak wykorzystujesz dialogi z serialu w innych sytuacjach, czyli np. w tej części to co powiedziała Ula w serialu ty w tym rozdziale wkładasz w usta Marka, super, pozdrawiam i czekam na cd.B

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, że się podoba. Trochę namęczyłam się przy tej części. A z tymi dialogami to po prostu idę czasami na łatwiznę a niektóre wykorzystuję bo podobają mi się.
    Pozdrawiam i dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no. Jestem pod wrażeniem. Ta część wręcz kapie od erotyzmu. Wierzę, że mogła być trudna do napisania, bo jest bardzo rozbudowana, a podtekst seksualny przewija się niemal przez cały rozdział.
    Zaskoczyłaś mnie, że to właśnie Ulę wybrałaś na tę, która ciągnie do łóżka. Zwykle to Marek był inicjatorem takich poczynań. Sama nie jestem zwolenniczką "takiego równouprawnienia" i wolę jak to mężczyzna kieruje przebiegiem akcji. Tu było o tyle prościej, że i Marek pragnął Uli i wcale tak oporny nie był.
    Zastanawiam się, co dalej? Wiemy, że junior zmienił plany i nie wyjeżdża do Londynu, ale jednak wyjeżdża do rodziny i w sumie ta zamiana nie robi żadnej różnicy, bo tak, czy owak w firmie go nie będzie przez co najmniej dwa tygodnie. Jak zakochana Ula to wytrzyma i czy rzeczywiście on będzie o niej pamiętał, myślał, tęsknił i dzwonił? A może ten wyjazd jest mu potrzebny do zrozumienia, że jednak odwzajemnia Uli miłość?
    Już nie mogę się doczekać następnej części. Ta była fantastyczna.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki. Za te pochwały to chyba w piórka obrosnę. I przyznaję trudno było. Większą część napisałem późnym wieczorem i nocą z piątku na sobotę. A co będzie dalej? Wesoło cały czas nie będzie. Teraz wracam do tego co napisała Urszula B. I będą dwa końce jej i mój.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  6. Pięknie w tym Krakowie z Markiem. Niejedna chciałaby tam się znaleźć na miejscu Uli.
    Pozdrawia Marta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest najlepszy. Brak mi słów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pochwały. Pół nocy na to poświęciłam.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  8. Kiedy coś dodasz ? B.

    OdpowiedzUsuń
  9. Marek i ula sa super lubilam ten serial jest bardzo dobry, czy też nie mam pojęcia co się dzieje w przypadku jakiś sposób na życie. W sprawie pracy w charakterze zwyklej asystetki pana prezesa zarządu spółki dobrzansji I Fabio.

    OdpowiedzUsuń