poniedziałek, 20 lipca 2020

Zazdrość, intryga i niespodzianka.




Od dnia, kiedy Ula pozwoliła wrócić Markowi do firmy, a w jej życiu ponownie pojawił się Piotr, to walka o jej uczucia nabrały siły. Marek miał tę przewagę nad Sosnowskim, że w pracy spędzał z nią osiem godzin i był pomocny we wszystkim. Sosnowski natomiast nad rywalem, bo mógł po pracy odwiedzać ją w domu i odwozić do Rysiowa. Miał po swojej stronie również przyjaciółki Uli z pracy i pana Cieplaka.  


-Miał nie pokazywać się we firmie, a okazało się, że bywa w niej coraz częściej i kręci się koło ciebie -mawiał w chwilach, gdy widział go we firmie albo w pobliżu.
-Marek wiele mi pomaga. Załatwił targi, później fotografa, drukarnię. Pomijając to, że jest współwłaścicielem. Nie mogę zabronić mu wizyt w firmie.
-Ale to ty jesteś w końcu prezesem. A on może ci tylko kawę podawać.
-Nie mów tak. Marek ma znajomości i notesik pełen telefonów, a ja dopiero zaczynam i dlatego muszę współpracować z Markiem. A ty nie bądź zazdrosny. W moim życiu jest miejsce i dla ciebie i dla Marka.
-Ale ja nie zamierzam dzielić się tobą.
-A ja nie zamierzam dalej dyskutować o tym. Marek zostaje i kropka. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi.
-On chyba inaczej myśli.
- Ja mówię o nas Piotr. Nie jesteś moim chłopakiem, a nawet jakbyś nim był, to nie miałbyś prawa mówić mi z kim mam się spotykać a z kim nie.
-Zapomniałaś już, jak przez niego cierpiałaś i uciekłaś.
-Nie, nie zapomniałam, ale teraz pomaga mi i będę spotykać się z Markiem.   
Marek tymczasem daleki było od knucia intryg i oczerniania go przed Ulą. Wieczorami po pracy leżał w swoim salonie i przypominał sobie chwile spędzone z Ulą. Wierzył, że zły los odwróci się od niego i kiedyś Ula ponownie mu zaufa. 



Wkrótce Piotr dostał propozycję wyjazdu na rok do Bostonu. Sam jechać nie chciał i zaproponował wyjazd Uli. Był to ich kolejny powód do
-Jak ty sobie to wyobrażasz? – pytała, gdy opowiedział jej o tym. —Mam tu pracę, rodzinę.
-Ojciec poradzi sobie, a pracę znajdziesz i będziesz wysyłać im pieniądze. A na Febo & Dobrzańscy świat się nie kończy. Bez ciebie istniała to i dalej będzie istnieć.
-Obiecałam wyciągnąć firmę z kryzysu, a jak odejdę, to Febo może wszystko zniszczyć -argumentowała. —Już próbował. Mam tu przyjaciółki i dwie z nich już chciał zwolnić.
-Poradzą sobie. Dziećmi nie są. Jak nie tu to pracę znajdą gdzie indziej.
-Tylko że Ala jest po pięćdziesiątce a Ela ma dziecko. Gdyby nie interwencja moja i Marka już by nie pracowały.
-Znowu ten Marek. Może on trzyma cię w Polsce, a nie rodzina, przyjaciółki i praca.
-Nie Piotr. Ja po prostu nie jestem gotowa na takie zmiany. Musisz zaakceptować, że tu mam pracę i że z Markiem współpracuję.
Na to nie zamierzał pozwolić i postanowił znaleźć sposób, aby wyeliminować go podstępem z życia Uli.  Okazja do tego nadarzyła się w czasie meczu koszykówki, kiedy to sprowokował go do bójki. Chciał tym udowodnić Uli, że Marek jest zdolny do najgorszego.  Nie mylił się, bo to on odjechał z boiska z Ulą i to nim troskliwie się zajęła. Jeszcze w czasie drogi do Rysiowa oczernił Marka, mówiąc, że przez cały czas rozmawiał z Sebastianem o wyjściach do klubu i panienkach.
-Ula powinnaś jak najszybciej pozbyć się Marka z firmy -mówił dosadnie. —On zagraża naszemu związkowi i jest niebezpieczny. Nie panuje nad sobą. Gdybyś tylko widziała, jak rzucił się na mnie z pięściami. Tak bez powodu. Chociaż nie, miał powód. Powiedziałem mu o naszym ostatnim spotkaniu.
- I tak po prostu rzucił się na ciebie?
-Nie. Najpierw prowokował, rzucając we mnie piłką, że niby mój ruch.
-Trzeba było odejść, a nie dać się sprowokować.
-Wszystko działo się tak szybko, że nie było czasu pomyśleć. Teraz pewnie umawiają się, powiedzą ci jutro inną wersję i wyjdzie na to, że to ja byłem winny.
-Spokojnie Piotr. Nie zamierzam wysłuchać ich wersji.
Po dojechaniu do Rysiowie Sosnowski bez skrupułów opowiedział Cieplakowi o bójce.  Mocno podkoloryzował całe zajście i Marek jeszcze bardziej stracił w oczach Józefa, a on zyskał.  Kiedy zaś Ula opatrywała mu rany, to wykorzystał sytuację i pocałował.


-Powinnaś poważnie pomyśleć o wyjeździe do Bostonu Ula -zaczął chwilę później temat, który od dawna maglował z Ulą. —Niedługo kończysz współpracę z Dobrzańskimi i to dobry czas, abyś rozpoczęła nowe życie z dala od Marka i Warszawy. Tu nie ma szans, abyś zapomniała o nim. Tylko nowe otoczenie może to zmienić. Pracę na pewno znalazłabyś, bo znasz dobrze angielski, niemiecki, trochę rosyjskiego, a i polski mógłby być przydatny. Mieszkanie mam mieć czteropokojowe, więc spokojnie pomieścimy się. Brakuje tylko wizy dla ciebie.
-Piotr mówiłam, że taki wyjazd wywróciłby całe moje życie. Mam tu rodzinę. A ty mówisz o wyjeździe tak, jakbym miała jechać, gdzieś na teren Polski. Nie wsiądę w pociąg i nie przyjadę, jakbym była potrzebna. Poza tym podoba mi się tutaj. Wolę spokój niż gwar miasta. Nawet Warszawa jest dla mnie za duża.
-Można wynająć coś w spokojnej dzielnicy.
-A ty będziesz na pilne wezwania jechał przez pół miasta? Nie jest to realne. Lepiej zostawmy tak, jak jest.

Marek tymczasem w swoim mieszkaniu leczył rany w towarzystwie Sebastiana i butelki zimnej wódki przykładanej do bolącego policzka.


-Założę się, że teraz doktorek przedstawia Uli swoją wersję, a ty już na dobre pójdziesz w odstawkę.
-Ula ma swój rozum i nie da się zmanipulować.
-A do tej pory co robiła -stwierdził Olszański, jeszcze bardziej dołując Marka. —Robi, co każe jej ten doktorek. Zahipnotyzował Ulkę tak jak ty kiedyś.
-Ocknie się Seba. Zobaczysz. Piotr, kiedyś wpadnie we własne sidła.
-Ale nie zaszkodzi, jakbyś ty je założył.
-Nie Seba. Nie zamierzam zniżać się do jego poziomu.

Następnego dnia tuż po przyjściu do pracy Ula spotkała Marka w windzie. Oboje wiedzieli, że prędzej czy później przyjdzie się spotkać i porozmawiać, więc nie uciekali od rozmowy i spotkania. 


-Zadowolony jesteś? -zapytała, gdy drzwi windy zamknęły się za nimi.
-Nie. I przepraszam, że tak wyszło Ula. Od początku wiedziałem, że wspólne wyjście na kosza to zły pomysł.
-Może od początku meczu dążyłeś do takiego rozwoju sytuacji -mówiła z wyrzutami.
-Jeśli ci tak powiedział Piotr, to ja nie mam nic do dodania?
-To znaczy, że nie masz nic na swoje usprawiedliwienie. 
-Nie Ula. Uważam, że nie ma sensu mówić cokolwiek, bo i tak wiesz lepiej.
Z windy oboje wyszli zawzięci w swoich racjach.  Sprawa bójki zostałaby niewyjaśniona, gdyby nie spotkanie Uli i Sebastiana.  Kadrowy w przeciwieństwie do Marka nie zamierzał milczeć i gdy pojawił się w jej biurze opowiedział inną wersję niż Sosnowski.


-Jak Piotr? Lepiej wygląda niż Marek?
- A ty wczoraj musiałeś spokojnie siedzieć i pozwolić, żeby się pobili. Jesteś tak samo winny, jak Marek.
-Jest tak, jak myślałem. Ten twój doktorek opowiedział wszystko tak, żeby z siebie zrobić ofiarę.  Rozmawiałem z Markiem i wiem, że nic ci nie powiedział, ale ja nie zamierzam niczego ukrywać Ula. Powiedziałem ci prawdę z targami, to teraz powiem, jak było z bójką. Najpierw ja grałem z Piotrem, bo Marek tłumaczył coś Wioli przez telefon, Gdy źle stąpnąłem, to Marek mnie zastąpił. Przez chwilę grali spokojnie, ale później Piotr sprowokował Marka. Powiedział Markowi, że teraz może ci tylko kawę podawać. Rzucał w niego jeszcze prowokacyjnie piłkę.
-Jak powiedziałeś? – przerwała mu. —Może ci kawę podawać.
-Dokładnie tak. Rzucił mu to w twarz, a piłkę w ręce z taką siłą, że trudno było zapanować nad nerwami.
-Słyszałam inną wersję.  Możesz powiedzieć mi jeszcze, o czym rozmawialiście.
-O niczym konkretnym Ula. Jak to faceci. Samochody i sport. Głównie to ja gadałem z Piotrem, bo Marek przez całą drogę na boisko i jeszcze tam przez telefon rozmawiał. Najpierw z matką, a później z Wiolettą. A sama wiesz, ile czasu schodzi na rozmowę z Wiolą.
-Wiem, że z nią rozmawiał, bo sama kazałam jej dzwonić. I dzięki Seba. Pomogłeś mi.
-On naprawdę się zmienił -zapewniał Olszański, gdy szykował się do wyjścia. —Dla ciebie zrobiłby wszystko. Załatwił targi, bronił przed Febo. Sosnowski tylko w głowie ci miesza z zazdrości.
-Seba nie potrzebuję doradców -przerwała mu, choć wiedziała, że mówi prawdę. —Sama rozwiążę swoje sprawy.
Może ci kawę podawać -powtórzyła słowa Seby w myślach, które parę dni wcześniej usłyszała z ust Piotra. —Przypadek, to nie może być.

Długo nie miała okazji zastanawiać się nad tym, bo zadzwonił do niej brat z jedno dniowego wyjazdu.
- Ula Robson zatrzasnął w aucie kluczyki, a rodzice za taką nieodpowiedzialność drugi raz nie dadzą mu samochodu i trzeba przywieź zapasowe -zaczął pokrótce wyjaśniać.  —U niego w domu jest siostra i obiecała, że da, jak ktoś przyjedzie. Mogłabyś poprosić Piotra, żeby je przywiózł. Robson musi odstawić auto do szesnastej. Powiedział, że się odwzajemni.
- To jest godzina jazdy. Nie ma innych sposobów na otwarcie?
-Nie ma. Siostra zrób to dla mnie i niego.
-Spróbuję Jasiek. Zadzwonię do Piotra i spytam.
Piotr na wyjazd do Leszczydół Nowiny chętny nie był i wymigał się ważnymi sprawami. Zadzwoniła również do brata. Kiedy mówiła mu, że sprawa wygląda kiepsko, to wszedł Marek.
-Stało się coś Ula -zapytał, po usłyszeniu część rozmowy.
-Trzeba zawieść kluczyki do Leszczydół Nowiny. Jasiek pojechał tam z kolegą i zatrzasnęli w samochodzie.
-Skończyłem swoją pracę i mogę pojechać. To chyba za Wyszkowem.
Dla ciebie zrobiłby wszystko -przypomniała sobie niedawne słowa Olszańskiego.  
-Tak. Około godziny w jedną stronę. Naprawdę mógłbyś?
-Tak Ula.
 - Dzięki Marek. Jesteś niezastąpiony. Zapasowe są u Robsona w domu w Rysiowie. Napiszę ci adres. W domu jest jego siostra, to ci da.
Wychodząc wpadł na Wiolettę.


-A on co tak wystrzelił jak z procy Ula? Pali się gdzieś.
-Mój brat ma kłopoty i pomaga mi -odparła, nie wdając się w szczegóły.
-Marek jak zwykle na straży Ula. On dla ciebie  przenosiłby głazy, wzgórza i inne kamienie. 
-Masz te umowy ? -zmieniła gładko temat.
-A z czym tu niby przyszłam Ula.

Z Piotrem spotkała się jeszcze tego samego dnia popołudniu. Przyjechał po nią po pracy zadowolony, że udało się mu zmanipulować Ulę.
-Przepraszam, że ci nie pomogłem Ula -rzekł przepraszająco.
-Spokojnie. Problem już rozwiązany.
-To, gdzie idziemy Ula. Park czy jakaś kawiarnia.
-Najpierw musimy porozmawiać o wczorajszym popołudniu -oznajmiła mu nieoczekiwanie i stanowczo. —Możesz dokładnie powiedzieć mi, jak doszło do bójki?
-Mówiłem już. Graliśmy już we dwóch, bo Sebastiana bolała noga. Marek w pewnym momencie zaczął się kłócić o zasady i rzucał we mnie piłką. Później rzucił się na mnie z pięściami. 
-Ja słyszałam co innego. Sprowokowałeś Marka mówiąc, że teraz może mi tylko kawę podawać. Dokładnie to samo powiedziałeś mi parę dni wcześniej.
-Tak się mówi Ula w takich sytuacjach -próbował wyjść z zaistniałej sytuacji.  
- O jakich klubach rozmawiali i kiedy.
-Przesłuchujesz mnie?
-Pytam grzecznie. To o jakich?
-Tak ogólnie Ula -odparł wymijająco. 
-Kiedy mówi się tak ogólnie to znaczy, że nie ma się nic do powiedzenia. I to ty głównie rozmawiałeś z Sebastianem, bo Marek rozmawiał przez telefon. Zresztą w mojej sprawie.
-Tak ci powiedział ten twój Mareczek?
-Marek nic mi nie powiedział. Nawet nie pytałam go. Wiem od Sebastiana. Jego też nie pytałam. Sam z siebie rozpoczął temat. Marek tylko przeprosił, że tak wyszło.
-Taką taktykę obrał -zakpił. —Postanowił zagrać tego lepszego, bo przeprosił.
-Jeśli mamy tak rozmawiać, to lepiej będzie jak nie będziemy w ogóle rozmawiać -odparła mu ze stanowczością. —Sama wrócę do domu. 
 -Chciałem coś ci pokazać Ula -mówił, zatrzymując ją. —Od dwóch dni dostaję takie SMS-y. Założę się, że to Marek, choć chce od siebie uwagę odwrócić. Sama zobacz -dodał, podając jej telefon.  W pierwszej kolejności spojrzała na numer.
-To nie jest jego numer.
-Oczywiście, że nie, bo tak głupi nie jest. Ma nowy numer. To co pisze mówi samo za siebie. Ten pierwszy sms dostałem wczoraj rano.
Jesteś już skończony. Zniszczę ci karierę i życie. Wylądujesz na prowincji.
Lepiej będzie dla ciebie, jak zaczniesz patrzeć za siebie.
Pożałujesz, że się urodziłeś łapówkarzu.
Boston nie dla ciebie.
Nie uda ci się kolejna intryga. Zapłacisz za wszystko.
-Nie wiem, co powiedzieć Piotr. Porozmawiam z Markiem.
-Po co Ula? Wszystkiego się wyprze. Musimy mieć pewność, że to on i inaczej sprawę załatwić.
Wieczorem przyszedł do niej Maciek. Nie widzieli się od poprzedniego dnia i opowiedziała o bójce i SMS -ach.


-Trudno uwierzyć Ulka. Marek nie wygląda na takiego. Dzisiaj ci pomógł. Tak dwulicowy nie mógłby być.
-Widziałam te wiadomości.
-Ula czytałem ostatnio artykuł, że jeden facet kupił nowy starter i sam do siebie pisał anonimy, żeby oskarżyć kolegę z pracy i zająć jego miejsce. Jeździł nawet pod jego dom, żeby logowanie pasowało.  Piotr może tak samo zrobił. Ma drugi numer i korzysta z niego.  Okłamywał z bójką to równie dobrze może teraz.
-To jak go sprawdzić?
-Musiałabyś postarać się o numer telefonu, z jakiego te groźby były wysyłane. Może drugi telefon nosi przy sobie i wystarczy w jego towarzystwie zadzwonić na ten numer.
-Część numeru znam. Pierwsze cyfry były takie same jak u mnie, kolejne to 3, 2,1 a ostatnich nie pamiętam.  Ale postaram się Maciek. Dlaczego faceci muszą się tak podle zachowywać? Najpierw Marek okłamywał mnie w sprawie uczuć, ślubu a teraz Piotr.
-Z tym ślubem Marek nie kłamał Ula. Mam ten list co napisał do ciebie przed wyjazdem na Mazury. Czas żebyś go w końcu przeczytała. Idę po niego.
Z listem wrócił po chwili i zostawił ją samą. Kiedy przeczytała, to zadzwoniła do Marka. Ten jednak miał wyłączoną komórkę. 


Następnego dnia mieli okazję chwilę porozmawiać, ale znowu nie dogadali się i rozeszli w różne strony. Później Marek całkiem przypadkiem dowiedział się, że Febo coś knują i zanim zdążył powiedzieć o tym Uli, to wyszedł z Pauliną na lunch. Ula w tym czasie była na obiedzie z Piotrem. Tak jak mówił jej Maciek podstępem wyciągnęła od niego telefon i miała okazję sprawdzenia ostatnich trzech cyfr numeru, z którego były wysłane pogróżki. Nie czekała zbyt długo i ukradkiem pod stołem zadzwoniła na ten numer. Chwilę później usłyszała dzwonek telefonu, na który Piotr od razu zareagował.
-Jednak to ty sam wysyłasz do siebie te anonimy -rzekła, kiedy sięgał po dzwoniący telefon, a swój wyciągnęła na stolik. —To ja dzwoniłam. Jesteś ogarnięty manią nienawiści.
-To przypadek Ula.
-Nie rób ze mnie idiotki. Mogę zadzwonić drugi raz.
-Ula, chciałem, żebyś zapomniała w końcu o Dobrzańskim.
-Takimi sposobami? Masz się trzymać ode mnie i od Marka z dala. Inaczej ja mogę rozpowiedzieć, jaki jesteś. Rozczarowałeś mnie na całego Piotr. Nie dzwoń do mnie i nie kontaktuj się ze mną. Niczym się nie różnisz od Marka. Tak samo knujesz, jak niegdyś Marek. W dodatku chciałbyś mnie kontrolować i decydować za mnie.
-Robiłem to dla twojego dobra -mówił, nie poczuwając się do winy.
-Nie rozśmieszaj mnie Piotr -odparła, wstając od stolika. —To nasze ostatnie spotkanie. Wszystko zepsułeś -dodała, odchodząc.
Kiedy wróciła do firmy pierwszą osobą, jaką napotkała była Ala. Koleżanka dużo więcej wiedziała od reszty przyjaciółek i mogła wyżalić się jej.
-Piotr to podły dwulicowy manipulant. Teraz jestem pewna, że sprowokował Marka do bójki, a teraz chciał wrobić go w pogróżki. Sam wysłał sobie SMS-y i przekonywał mnie, że to od Marka. Na szczęście Maciek otworzył mi oczy i sprawdziłam. Maciek dał mi jeszcze pewien list. Marek napisał go przed wyjazdem na Mazury. Tak pięknie napisał mi, że mnie kocha i że nie ożeni się z Pauliną. A przecież to Paulina odwołała ślub.
-Ula, a co miała powiedzieć? Przecież nie przyzna się, że narzeczony rzucił ją dwa tygodnie przed ślubem. Najgorsze jest to, że Marek zdążył chyba wrócić do Pauliny. Wyszli dwie godziny temu i do tej pory nie wrócili. Jeszcze prędzej w tym samym czasie wzięli sobie wolne.
-Wiem Ala, bo sama podpisywałam urlop. Mówi się trudno. Będę sama.
Marek w jej biurze pokazał się tuż przed końcem pracy.
-Ula Febo coś knują. Gdy Paulina odwołała swój wyjazd, to powiedziała coś, co nie daje mi spokoju. Chętnie popatrzę na ten wasz sukces. Tak powiedział. Ale w jej głosie było tyle jadu Ula.
-I co teraz?
-Nie wiem. Próbowałem dowiedzieć się czegoś, ale milczała.
-A pokaz już za trzy dni. Mało czasu.
-Ula myśl w kategoriach, że aż trzy, a nie już. 


Prawdy dowiedzieli się już następnego dnia, a z pomocą przyszedł im Adama, który po raz drugi wykazał się odwagą i po tym, jak kiedyś powiedział im o intrydze Aleksa i braci Scacci teraz opowiedział o tajemniczych spotkania jego szefa z Marcinem Kołodziejem. 



Aby nie być widzianym przez Aleksa, to umówił się z Ulą i Markiem przed firmą, gdy był czas wyjścia na obiad.
-Sprawdziłem tego Kołodzieja i na mieście mówi się, że to ekspert od monitoringu, ale dobrej opinii nie ma -opowiadał im, gdy odeszli kawałek. —Wydaje mi się, że coś szykują na pokaz. Jakieś kompromitujące nagrania.  Aleks zamyka drzwi, jak spotyka się z nim.
-No proszę, zaczął bawić się w afery monitoringowe -stwierdził Marek. —A tak w ogóle, dlaczego pomagasz nam? -zapytał go z podejrzeniem. —Jesteś prawą ręką Aleksa.
-Ula przez trzy miesiące zrobiła więcej dla mnie niż Aleks przez dziesięć lat -odparł trochę nerwowo.   —Nie tylko nie wyrzuciła z pracy, ale dała mi podwyżkę. A z nim bezpiecznie nie jest. Za dużo się wydarzyło.
-Ja wierzę Marek, w co mówi Adam. Musimy dowiedzieć się coś więcej.
Z tym problemu nie mieli, bo wystarczyło zainstalować mały podsłuch w gabinecie Aleksa, aby przekonać się, że Adam mówił prawdę. Był też czas, aby zapobiec nieszczęściu. 
Dzień przed pokazem wszystko było już dopięte na ostatni guzik, a Pshemko spokojny. Nazajutrz rano trzeba było, tylko wszystko przewieź na miejsce pokazu. Noc poprzedzająca pokaz spokojna dla Marka nie była, bo spędził ją w samochodzie w pobliżu firmy czekając, aż Febo nie zacznie działać. Ten pojawił się w środku nocy przy tylnym wyjściu. 


 -Szukasz tu czegoś o tej porze -zapytał go Marek, pojawiając się nieoczekiwanie przy nim, gdy szedł w stronę drzwi.
-To moja firma i mogę przychodzić do niej o każdej porze -odparł po chwili. —Nawet o trzeciej w nocy. Tak jak ty zresztą.
-Jeśli czekasz na swoich koleżków, to się rozczarujesz, bo ich nie ma. Najpierw jedni mieli zepsuć monitoring, a później inni ukraść biżuterię.
-Bzdury -odburknął.
-Mam dowody Aleks -mówił ze spokojem. —Najpierw Paula wypożyczyła droższą biżuterię na pokaz niż zazwyczaj, a później ty kolekcję i dodatki ubezpieczyłeś wyżej niż zazwyczaj. Podrobiłeś przy tym jeszcze podpis Uli. Chciałeś kolekcję i Ulę skandalem okryć. Wyszłoby na to, że Ula chciała odszkodowanie uzyskać. Ty po prostu ciągle nie możesz przełknąć porażki przegrania konkursu na prezesa i tego, że Uli pomysł na wyciągnięcie firmy z kryzysu spodobał się mojemu ojcu. Chciałbyś, żeby firma poszła na dno, a winą obarczyć mnie i Ulę.
-Firma nigdy nie odzyska takiej światłości jak za czasów moich rodziców -rzucił mu z nienawiścią. —Wy polaczki nie jesteście stworzeni do wyższych celów.
-Raz puściłem ci płazem twój przekręt, ale teraz nic mnie nie przekona ani nikt -odparł, ignorując jego odpowiedź. —To twój i Pauli koniec w tej firmie. Na to co teraz zrobiłeś jest paragraf, a później z przyjemnością wręczę wam bilety w jedną stronę do Mediolanu.  A Paula może zapomnieć o zapisanie domu.

Pokaz przebiegł bez najmniejszych komplikacji, a publiczność dopisała. Szykował się również kolejny sukces mistrza. Na pokazie pojawili się również Dobrzańscy i choć wiedzieli, co robił Aleks z Pauliną i mocno ich to dotknęło, to uśmiechali się i nie dali tego odczuć. 



Po pokazie przyszedł czas na bankiet. Wtedy też Marek dowiedział się, dokładnie, co spowodowało, że Ula rozstała się z Piotrem.
-Podły, dwulicowy intrygant -mówił do przyjaciela.
-Powinieneś spróbować jeszcze raz z Ula -przekonywał go Sebastian. —Ula teraz potrzebuje pocieszenia, a ty nadajesz się na pocieszyciela.
-Nie zamierzam zrezygnować z miłości do Uli -mówił, patrząc na nią z daleka. —Będzie ona i tylko ona. Mam już nawet pomysł, jak odzyskać jej uczucie.  Potrzebuję tylko paru dni na jego realizację. A ty mi pomożesz. Pięknie Ula wygląda w tej sukience.
-Nie gorzej niż Wiolka -odparł Olszański, patrząc na swój obiekt westchnień. —W końcu mamy te docelowe dziewczyny Marek. Nawet tego samego dnia je poznaliśmy. To musi być znak, że są nam przeznaczone. 


 Trzy dni później, gdy Ula weszła do swojego gabinetu, to zastała tam palmę, Marka siedzącego pod nią, na jakimś kamieniu i z jakąś papierową torebką w rękach. Przed nim leżały jakieś patyki, a na biurku stało akwarium ze złotą rybką i leżał folder do SPA.

 
-Marek, co to wszystko znaczy? -pytała, rozglądając się.
-Chciałem przenieś, choć namiastkę naszych miejsc tu Ula -odparł, wstając z kamienia. —Palma to palmiarnia, w akwarium jest trochę wody z Wisły, te patyki to te z ogniska i nasz kamień.
Marek gdyby mógł, to by kamienie dla ciebie przenosił -przypomniała sobie niedawne słowa Wioletty.
-Wtaszczyłeś tu kamień?
-Ten mniejszy i z pomocą Seby. Pomógł wykopać mi i przenieś. Kiedyś przeniosę go do naszego ogródka. Ula kocham cię i będę walczyć o twoje uczucia -mówił, patrząc w oczy.
-A co chowasz w tej torebce?
-Krówki. Miałem je, kiedy czekałem na ciebie. Ula pozwól, chociaż dać mi szansę na miłość.
-Nie musisz więcej czekać Marek, bo kocham cię i nic ani nikt tego nie zmienił. Myślałam, tylko że dam radę odwzajemnić uczucie Piotra. I przepraszam, że nie wierzyłam co do bójki i wątpiłam w ciebie. Nie wiem jak mogłaby dać się tak oszukiwać. 
-Kochanie nie myśl już o tym tym. Dla mnie najważniejsze jesteś to, mnie kochasz. To miód dla uszu -mówił ze wzruszeniem.  —Wyjdziesz za mnie? Tak się składa, że mam przy sobie pierścionek zaręczynowy. Tu gdzieś pomiędzy krówkami.
-Tak Marek i czuję szczęście nie do opisania. Ta cała sceneria -mówiła, rozglądając się po gabinecie. —Każda kobieta chciałaby mieć tak romantycznego męża.
-Obiecuję, że się nie zmienię kochanie -rzekł, szukając wśród krówek mały drobiazg. Kiedy znalazł już pierścionek, to wsunął Uli na palec. Zaręczyny przypieczętowali jeszcze pocałunkiem.  Na weekend natomiast wyjechali do SPA.


10 komentarzy:

  1. Tak szczerzyć to spodziewałam się czegoś bardziej zaskakującego. Do połowy serial. Jedynie fragment kiedy Sosnowski został zdemaskowany był dla mnie zaskoczeniem. Tyle było tych zakończeń że staje się nudne. Lepiej trzymać się innej fabuły niż ta serialowa.
    Pozdrawiam ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego że tyle ich było trudno wymyślić coś nowego. Teraz w planach jest Zamiana.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Sosnowski niemalże w knuciu dorównał samemu Febo. Tamten też nie lepszy. Wspólnie z siostrzyczkom uknuł niezły plan.
    Ale jak to bywa prawda oraz prawdziwa miłość pokona wszystko i wszystkich.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie. Miło tak poczytać coś aby móc oderwać się od natłoku zajęć.
    Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski w swoje sidła wpadł, a Febo zasłużyli na wygnanie z kraju. Ula i Marek jak to oni wpadli sobie w ramiona.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Ależ ja nie znosiłam tego Sosnowskiego. Nie znosiłam organicznie. Nie rozumiałam, dlaczego Ula jest taka naiwna i wierzy w każde jego słowo podczas kiedy on sam był mistrzem manipulacji i faktycznie robił z siebie ofiarę i biednego żuczka. W gruncie rzeczy był parszywym gnojkiem, który nawet nie kochał Uli, ale robił wszystko, by wyżyć się na Marku za swoje frustracje. Miał ewidentnie kompleksy i zazdrościł Markowi wszystkiego a najbardziej statusu społecznego, zasobnego portfela i powodzenia u kobiet. Wcale mnie nie dziwi, że ;posunął się do intrygi z telefonem, by jeszcze bardziej umocnić w Uli przekonanie, że to Marek stoi za tymi sms-ami. Tak jak Violetta wysyłała sobie sama do siebie kwiaty na Walentynki tak on słał do siebie wiadomości. Ula wymykała mu się z rąk. Nie chciała jechać do Bostonu a Piotruś już pewnie w głowie układał w związku z tym plany. Największym zwycięstwem nad Markiem było zabranie mu Uli i doktorek właśnie do tego zmierzał. Jakby tego było mało, to jeszcze Febo i jego knucie. Na szczęście Marek był czujny i sprytniejszy od demonicznego Alexa. Happy end mnie uszczęśliwił jak zwykle.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt go nie znosił. I oby nie wrócił w nowych odcinkach. Szkoda że żadne jego poczynania nie zostały jakoś potępione i odkryte.
      Aleks wpadł tylko dzięki Adamowi. Inaczej plan kradzieży mógłby się udać.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Słodkie. Po dniu świra cudowny relaks. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie życząc miłego dzionka i całego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Pięknie napisane, przepraszam, że tak rzadko bywam na twoim blogspocie, gdybym mogła coś zmienić w brzyduli to bym wywaliła raz na zawsze doktorka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby twoje życzenie się spełniło i nie było go w nowych odcinkach.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za wpis.

      Usuń