Miała to być ostatnia część, ale nie zdążyłam napisać to dodaję to,
co jest i we formie, jaka jest. Reszta
po 10. 01. Tygodniowy wyjazd na odpoczynek i na zaczerpnięcie świeżego
powietrza.
Dwa dni wolnego i kolejne dwa weekendu Ula
spędziła na wyjeździe u rodziny. Myśli jej jednak z rodziną nie były a przy
środzie i rozmowie Marka i Sebastiana, jaką usłyszała. Choć wiedziała, że nigdy
miłości jej nie wyznał, ani nie dawał żadnych poważnych deklaracji to myślała,
że to co jest między nimi jest prawdziwe a okazało się, że okłamywał ją przez
kilka tygodni i cała ich przyjaźń dla niego nie była niczym innym jak tylko
wekslami. W dodatku w jej uczuciach nic nie zmieniło się i dalej kochała go. On
sam zresztą o sobie i o ostatnich wydarzeniach przez te cztery dni nie dał
zapomnieć i dzwonił do niej przynajmniej raz dziennie i to zarówno w sprawach
firmowych, jaki i prywatnych. Był przy tym bardzo miły i pytał ją o
samopoczucie, co słychać i inne tego typu rzeczy. Brakowało, jak myślała tylko,
żeby powiedział jej, że tęskni za nią. Nie wiedziała jednak jak bardzo myliła się,
co do niego i że lubi ją i to bardzo. Zastanawiała się też jak to będzie, gdy
zobaczą się. Spotkała go szybko, bo tuż po przyjściu do pracy w pokoju
socjalnym, gdy poszła tam po kawę. Już z daleka usłyszała jego śmiech
dobiegający z tegoż pomieszczenia. Był razem z przyjacielem i o niczym
konkretnym, jak zorientowała się nie rozmawiali tylko o rozterkach Sebastiana pomiędzy
byciem z Wiolą a innymi panienkami. Ona natomiast miała trochę do powiedzenia i
odeszła kawałek od drzwi. Telefon miała przy sobie to mogła zaimprowizować
rozmowę po swojemu. O Maćku, PRO-es i
innych sprawach chciała napomnieć później, ale skoro okazja nadarzyła się to
postanowiła skorzystała z niej i pomartwić Marka trochę od rana i to od poniedziałku.
-Naprawdę
udało ci się Maciek?- mówiła z zadowoleniem i wystarczająco głośno, aby doszło
to do uszu panów. — Super. Teraz rozwiniemy skrzydła- dodała przystając na
chwilę przed wejściem. — Co zrobiłeś-
zapytała ostro po chwili. Kupiłeś
samochód?.... — Nie tak umawialiśmy się
– rzekła wchodząc do pokoju. — Mówiłam
ci, że ...- przerwała w połowie zdania. — Maciek porozmawiamy w domu- dodała
stojąc w drzwiach i udając, że się rozłącza.
-Cześć-rzekła
uśmiechając się do nich.
-Cześć
–odparli prawie równocześnie i spojrzeli podejrzliwie. — Masz jakieś problemy z
Maćkiem?- zapytał prezes prosto z mostu.
-To
ja może pójdę już- odezwał się Olszański, zabierając kubek z świeżo zaparzoną
kawą i zanim Ula zdążyła odpowiedzieć. —
Później pogadamy- zwrócił się jeszcze do Dobrzańskiego.
-Nie
absolutnie-mówiła swobodnie, po wyjściu Sebastiana. — Dlaczego tak myślisz?
-
Słyszałem jak mówiłaś o jakimś samochodzie i że nie tak umawialiście się. Mówiłaś
to takim tonem, jakby nie podobało ci się to.
-Tylko
wydawało ci się, że byłam niezadowolona- odparła pewnie. — Po prostu Maciek
jest czasami w gorącej wodzie kąpany i kupił samochód za wcześnie. Był w
planach, jakiś mały dostawczy, ale za parę miesięcy a on wziął go teraz i na
kredyt.
-Ula
uważam, że powinnaś mieć większą kontrolę nad firmą i nim samym- mówił otwarcie.
— Nie chcę, żeby puścił cię z torbami. I
przy okazji mnie. Bank może zająć weksle.
-Jestem
jego pewna- przerwała mu. — Tak jak ciebie, gdy ja brałam kredyt. A o swoje
weksle możesz być spokojny- rzekła tonem wskazującym, że obraził ją. — Za dwa tygodnie wrócą do ciebie. Wedle umowy.
-Ula
nie to miałem na myśli- próbował tłumaczyć się. — Martwię się o twoje PRO-es.
-Naprawdę
nie ma potrzeby- odparła nalewając sobie kawę.
— Maciek jest dobrym dyrektorem i właśnie podpisał kontrakt na sprzedaż
również butów i dodatków za pośrednictwem Pro-es. Ma jeszcze kilka pomysłów na rozwój firmy i
wzbogacenia się. Chce przed trzydziestką
zdobyć ten przysłowiowy milion. Ale nie mówmy już o tym. Wiadomo już coś więcej o tym konkursie
piękności, o którym wspominałeś mi przez telefon.
-Tak-
przytaknął. — Ma odbyć się pod koniec sierpnia i organizatorzy zaproponowali, Pshemko,
aby zaprojektował i uszył sukienki.
Tylko to nie będzie taki zwykły konkurs na miss, bo obok szczupłych i
wysokich kobiet wystąpią i te o pulchnych kształtach i niższe. Taka mieszanina. Z Pshemko rozmawiałem już i
jest zachwycony, że może wykazać się i uszyć coś dla kobiet, które figury
modelki nie mają. Nam zostaje tylko szczegóły ustalić. Najlepiej gdybyśmy zajęli się tym jeszcze
dzisiaj.
-Nie
ma sprawy Marek-rzekła wychodząc z nim ze socjalnego. — Do czternastej powinnam
uwinąć się z zaległą pracą a później możemy nad tym popracować.
-Świetnie,
Ula. I tak dopiero po dziesiątej mają dostarczyć nam swoją wersję umowy. Zapoznam się z nią pobieżnie i zaoszczędzimy
trochę czasu. A co z naszym wyjściem? Obiecałaś mi dzisiejsze popołudnie i
wyjście nad Wisłę.
-Pamiętam-odparła
uśmiechając się do niego. — I obietnicy
zamierzam dotrzymać. Jeśli nie uda nam się
wyjść dzisiaj to pójdziemy jutro albo w środę.
-Trzymam
cię za słowo Ula –rzekł tuż przy drzwiach jej biura. —Wpadnę do ciebie później.
Pa.
Ula,
choć nie było to w jej naturze to z ponownego zasiania niepokoju w jego głowie
była zadowolona i wprowadziło w dobry humor. Nie potrafiła oprzeć się też pokusie,
aby dalej tego nie ciągnąć. Marek okłamywał ją z premedytacją i chciała, żeby i
on poczuł jak to jest, gdy igra się z uczuciami. Pomyślała nawet o tym, aby Maćka uprzedzić na
wypadek, gdyby Marek zadzwonił do niego z pretensjami, czy chcąc uzyskać jakichś
dokładniejszych wyjaśnień na temat jej wymyślonego kredytu i samochód.
Przyjacielowi powiedziała tylko łagodniejszą wersję powodów tej małej intrygi na
Marku i że on również nabrał wątpliwości, co do uczciwości ich obojga. Sama natomiast
miała w planach pozostania we firmie dwa tygodnie do czasu spłaty kredytu i
sprawdzenia Marka, do czego będzie zdolny, aby nie stracić weksli, a później
chciała odejść. Do tego czasu postanowiła być dalej dla niego miła i udawać, że
nic nie zmieniło się.
Marek tymczasem po pożegnaniu się z Ulą i nic
nie przeczuwając skierował się do biura przyjaciela.
-Nie
podoba mi się to coraz bardziej- rzekł od drzwi.
- Mi
też-mruknął. — Wiola jest ok, ale nie na wspólne mieszkanie. Ostatnio jak...
-Seba
ja o Uli mówię i Maćku- przerwał mu. — Wziął
kredyt na samochód a Ula jest na niego zła za to.
-Aaa. Jak nic coś knują- przytaknął pewnie. — A przynajmniej ten Szymczyk. Wygląda to tak
jakby rządził Ulą.
-Dokładnie.
Ula mówiła mi jeszcze, że ma ambitne plany na rozwój firmy i szybkiego
wzbogacenia się.
-Zobacz
jak to pieniądze człowieka zmieniają- stwierdził sarkastycznie. — Jeszcze rok temu był biedny a teraz myśli o
bogactwie i szasta pieniędzmi. Od pomywacza do bogacza.
- Ale
Ula taka nie jest. Nigdy nie zależało jej na pieniądzach.
- To
może zaczęło. Marek mówię ci zajmij się
nią. Tak na serio. To znaczy nie na serio, serio tylko na serio tak na niby.
Sam wiesz, o co mi chodzi.
-Powiedzmy-mruknął
od niechcenia.
-
No. Całuj, pieść, zaproś na lunch na kawę, kina do parku. Popracuj nad nią, bo
Szymczyk robi to lepiej.
- Seba
powtarzasz się- przerwał mu. —Zresztą w
stosunku do mnie nie zmieniła się tylko coś w jej charakterze jest nie tak.
-To
nie wiem, o co może jej chodzić-odparł bezradnie.— A wiadomo, że jak nie wiadomo, o co chodzi to
chodzi o pieniądze-dodał pewnie.
-Właśnie.
I tu się kółko zamyka.
W
biurze Uli, Marek pojawił się później niż myślała, bo dopiero po dwunastej. Miał
dla niej za to niespodziankę, bo postanowił posłuchać przyjaciela i zaprosić na
lunch.
-Jestem
Ula tak jak obiecałem-rzekł i pocałował w tył szyi. —Nawet nie przywitałem się
z tobą dzisiaj jak należy-dodał szeptem w ucho. Nie pocałowałem na dzień dobry.
-Nie
szkodzi-odparła uśmiechając się do niego.
- Co
powiedziałabyś na wspólny lunch-zapytał siadając na jej biurku.
-Teraz
to nie bardzo Marek- rzekła przepraszająco. — Nie chcę odrywać się od pracy, bo
zostało mi niewiele. Tak za godzinę najszybciej będę mogła wyjść.
-Nie
ma sprawy Ula. Może być za godzinę- odparł niezrażony.
-Zrobiłam
porównanie tych dostawców tkanin. Według mnie najlepsza jest ta oferta od De
Luca. Sam zobacz. Siedzisz na nich.
Marek
wstał i wziął Uli analizy, ale razem z nimi i folder z biura nieruchomości.
-Kupujesz
jednak mieszkanie-zapytał podejrzliwie.
-
Nie prędzej jak za trzy – cztery miesiące- rzekła błaho. — Muszę zrobić małe
rozeznanie, porównać ceny, standardy, lokalizacje i takie tam inne. Nie chcę pochopnie podejmować decyzji. Zresztą na razie mnie nie stać.
-Tak
- odparł jak zauważyła trochę nerwowo. —
Mieszkanie to nie sukienka i kupuje się
na wiele lat a nie na rok czy dwa. Jakbyś potrzebowała pomocy to służę swoją
osobą.
-Dzięki-odparła
uśmiechając się wdzięcznie. — Będę pamiętać.
- To,
co Ula teraz nie będę przeszkadzać ci-rzekł pospiesznie. — Biorę te analizy i wpadnę za godzinę- rzucił
na koniec i wyszedł.
-Seba,
znalazłem na biurku Uli folder z biura nieruchomości- rzekł od drzwi chwilę
później. — Ona faktycznie poważnie myśli
o kupnie mieszkania. Sama powiedziała mi
o tym. Ciekawy jestem tylko skąd weźmie pieniądze na to. Była już zła na Maćka
za samochód i kredyt.
-Może
Aleks ma rację i okradają firmę- zasugerował delikatnie.
-Ula?
Nie Seba nigdy w to nie uwierzę. To coś innego ją zmieniło.
-Może ma okres. Wiolka zawsze jest wtedy inna.
- Seba-spojrzał na niego z politowaniem.
-Może ma okres. Wiolka zawsze jest wtedy inna.
- Seba-spojrzał na niego z politowaniem.
-Zaraz,
zaraz Marek- zamyślił się Olszański. — Kiedy ona zaczęła się tak zmieniać?
Przypadkiem nie po zarządzie?
-No.
A, bo co?
-To
może to nie jest przypadek tylko celowe? Może słyszała naszą rozmowę?
-Myślisz?
-Są
kamery na korytarzu to idź do ochrony i sprawdź, kiedy kto i gdzie wchodzi.
-I, co
mam powiedzieć Władkowi, że chcę Ulę sprawdzić- rzekł ironicznie. —Od razu jej o tym powie.
-Nie
Marek, że Aleksa chcesz sprawdzić-tłumaczył jak dziecku. — Władek nie lubi go to ci pomoże.
-To
jest myśl. Idę Seba.
Sprawdzenie
nagrania długo nie trwało i po piętnastu minutach Marek pojawił się ponownie w
pokoju Sebastiana.
-Miałeś
rację. Ula rozsypała jakieś dokumenty zbierała je, chwilę stała jak osłupiała,
a po wejściu do swojego biura pojawiłem się ja.
-To
kiepsko- rzekł smętnie.
-Kiepsko
–powtórzył równie posępnie. — Teraz
pytanie brzmi czy mści się, czy to tylko jakaś gra.
-Mówiłeś
kiedyś, że mściwa nie jest-próbował pocieszyć.
-Mówiłem,
ale nie po czymś takim. Ona nigdy mi
tego nie wybaczy. Ja na jej miejscu postąpiłbym zresztą tak samo. I to po
części dzięki tobie. Musiała wszystko słyszeć, co mówiłeś. O twoich prezentach,
że męczę się z nią, że boję się tylko o weksle. I jeszcze te twoje Malediwy.
- Trudno
Marek stało się i teraz musimy zastanowić się, co dalej.
-Jeśli
jakieś dalej będzie-mruknął z rezygnacją.
- Musi
usłyszeć przypadkiem coś całkiem przeciwnego na swój temat i wasz związek-
podsunął pomysł. — To jak bardzo ją lubisz i cenisz.
-Seba
ja ją naprawdę lubię i cenię.
-
Tym lepiej. Jutro na oficjalnym otwarciu naszych sklepów może nadarzy się okazja
na odkręcenie wszystkiego. I zaproś ją gdzieś za miasto, gdzie będzie romantycznie.
Łąka, las, woda. Mieszka na wsi to takie klimaty chyba lubi.
-
Woda, las....-zamyślił się Marek. — Chyba
mam pomysł – dodał wyraźnie ożywiony. — Na piątek umówiony jestem z właścicielami
butików w Poznaniu a jeden z nich usytuowany jest przy takim przyjemne SPA to
pomyślałem sobie, że może zabrałbym Ulę ze sobą i przy okazji zatrzymalibyśmy
się tam na weekend.
-
Świetny pomył Marek-poparł go w całej rozciągłości. — Romantyczny weekend dobrze może jej
zrobić. Może z Wiolą też się wybiorę kiedyś.
-Tylko
pytanie, czy Ula się zgodzi.
-Ale
do Berlina pojechała z tobą-przypomniał mu Olszański.
-Bo
sama Ingrid zaprosiła ją i miała być tłumaczką.
-To
powiedz jej, że to też jest polecenie służbowe-posłużył radą. — W końcu jest dyrektorem finansowym i skoro
jedziesz tam w sprawie umów i wynajmu butików to przyda się. Zna się na umowach
najlepiej.
-To
może jest i pomysł- rzekł z entuzjazmem.
— Ale najpierw muszę sprawdzić, czy są wolne pokoje. Jakby, co to
zarezerwuje i dla ciebie i Wioli. Może jak jej powiem, że też jedziecie to może
się zgodzi.
-Dzięki
Marek-odparł Olszański z zadowoleniem za zaproszenie.
Godzinę
później siedział z Ulą w Książęcej i zamawiali swoje dania. Na dobry początek
spotkania Marek postarał się dla niej o mały bukiecik kwiatów a dodatkiem do
tego było owe zaproszenia.
-Proszę
to dla ciebie-rzekł podając jej kopertę.
-Ośrodek
SPA „Natura” nad Maltą-przeczytała na głos. — Nie rozumiem Marek. Proponujesz
mi wyjazd.
-Tak.
Jak wiesz jadę w piątek do Poznania w sprawie butików to pomyślałem sobie, że
można byłoby połączyć przyjemne z pożytecznym. Wyjechalibyśmy w piątek rano
załatwili, co jest do załatwienia a później ponad dwa dni odpoczynku. Wrócilibyśmy
w niedzielę wieczorem.
Wyjazd?
–myślała tymczasem. Jak działać to już z rozmachem, co panie
Casanova? Po co rozdrabniać się na kwiatki i czekoladki, jak hurtowo można to
załatwić.
- To
znaczy, cały weekend?- zapytała trochę bez sensu, bo Marek wyraźnie powiedział
o terminie.
-Tak.
Razem z nami pojechałby Sebastian i Wiola
to tak całkiem sami nie bylibyśmy i byłoby się, do kogo odezwać. Okolica też
spodobałaby ci się. Jezioro, piękny ośrodek, las, inne atrakcje. Byłoby miło i
trochę odpoczęłabyś w SPA.
Miło
na pewno byłoby-pomyślała.
Tylko, że proponujesz mi to
z niecnych powodów Marku Dobrzański.
-A,
za co ten wyjazd?- zapytała spoglądając na niego uważnie.
-Bonus za dobrą pracę i za zarząd- odparł
spokojnie.
Za
tydzień też mnie weźmiesz na Panoramę Racławicką do Wrocławia, a za dwa
tygodnie do Trójmiasta. Chociaż nie. Mnie już wtedy tu nie będzie.
-No
nie wiem Marek- mówiła asekuracyjnie. — Mam już swoje plany na weekend. Maciek
znalazł jakieś sklepy z całkowitymi wyprzedażami i chce żebym pojeździła z nim.
-To,
chociaż pomyśl o tym- odparł niezrażony.
— Nie ukrywam, że liczę na to, że się zgodzisz. Pomogłabyś mi z tymi
butikami.
- Jutro
dam ci odpowiedz. Zgoda?
-Zgoda
Ula-odparł, bo wyjścia i tak nie miał.
Czy w tym konkursie wystartuje też Ula? Dobrze że chociaż dodałaś tyle co miałaś. Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńNie Ula w konkursie nie będzie startować. Wspomniałam o nim, aby mieli nad czym pracować i żeby nie pisać ponownie o jakichś dostawcach, kontrahentach i tym podobnym.
UsuńDzięki za życzenia, wpis, nawzajem i pozdrawiam miło.
No nieźle. Mam tylko nadzieję, że Marek z Ulką w końcu wyjaśnią sobie i będą razem na zawsze.
OdpowiedzUsuńP.S. Życzę Ci miłego odpoczynku. I czekam nie cierpliwie na dalsze części.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Wiadomo, że będą.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Brawo Ula nauczka Markowi się należy za wszystko co robił. Ja jeszcze przygruchałabym sobie jakiegoś faceta tak na dokładkę. Niech wie że nie jest jedynym facetem na świecie. Pocierpieć też mu nie zaszkodzi.
UsuńZ pozdrowieniami kłania się Eliza.
Anonimowy.
UsuńFacet będzie , ale inaczej. Więcej już niedługo.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Super część. Mściwa Ulka ... A Dobrzański niech cierpi długo i boleśnie. Należy mu się !Ciekawe jak przekona ją na nowo do siebie,kiedyś...Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKochana ja jestem w tak radosnym nastroju, że pisanie o cierpieniu to nie wchodzi w rachubę.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Wyjazd do SPA, wyjście na otwarcie sklepów chyba będzie się działo tu i tam. Ciekawa jestem, czy Ula do końca zrealizuje swój plan czy ulegnie Markowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na dalszą część.
Na wszystkie pytania już niedługo poznasz odpowiedzi. 4 strony już są drugie tyle może powstaną.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Już zaskoczeniem było dla mnie, że Ula nie odeszła z firmy po tym, co usłyszała na korytarzu, ale nie sądziłam, że ona sama będzie chciała się odkuć na Marku. Teraz w dodatku on widział ją na nagraniu i domyślił się wszystkiego. Jak oni to rozegrają? Najlepiej by było, gdyby on w pięknych okolicznościach przyrody wyznał jej całą prawdę, ale pewnie tak się nie stanie, bo Dobrzański rozsmakował się w motaniu i komplikowaniu sytuacji. Może być nawet zabawnie, gdy będzie próbował jej wcisnąć kit. Sama jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu. Intrygujesz RanczUla.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
No dobra wyznanie będzie a przynajmniej Marek będzie mieć takie intencje. Więcej(zaskoczenia i niespodzianek) już wkrótce.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ten po 10-tym to jutro jest realny :)Eliza.
OdpowiedzUsuńJutro nie realne.Wróciłam dopiero w niedzielę to tworzę pomału.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Jeśli nie dzisiaj to realne jutro?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jutro nie bo muszę wymyślić jakąś spontaniczność dla Uli. Na pocieszenie powiem że 12 stron już jest.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam.