sobota, 18 września 2021

Związki i rozstania 4/4

Usunięcie przez policję wpisów obrażających dobre imię Marka nie przeszkodziło Paulinie, aby dalej mścić się na Marku.  Dlatego po raz kolejny skorzystała z pomocy Daniela Szymkowiaka, ochroniarza z firmy. To on właśnie działał w jej imieniu i publikował posty z Warszawy. Kończył studia informatyczne i z racji, że naprawiał innym laptopy, mógł każdy wpis publikować z innego urządzenia i miejsca. Teraz w czasie nocnego dyżuru miał włamać się do służbowego komputera Marka i skopiować zawartość oraz złamać hasła na konta bankowe. Robił to poniekąd z przymusu, bo Febo miała go w garści za zniszczenie pół roku temu auta Marka.

Helena tymczasem nieustannie pracowała nad rozdzieleniem Uli i Marka.  Tym samym jej tajemnica o rodzinie miała pozostać tajemnicą. Plan był prosty, bo miała pojawić się trzecia osoba między nimi. Początkowo chciała, aby w pobliżu Uli znalazł się ktoś, kto by ją uwiódł, ale doszła do wniosku, że łatwiej będzie, jak obok syna pojawi się jakaś kobieta. Liczyła, że ta zmiana planów przyniesie ten sam efekt i rozdzieli Ulę i Marka. Znaleźć jakąś dziewczynę łatwo nie było, ale w końcu znalazła w Internecie odpowiednie ogłoszenia i napisała do niej. Na spotkanie z niejaką Martyną udała się już kolejnego dnia.

-Pani to Martyna, jak dobrze kojarzę ze zdjęcia -rzekła, przystając przy stoliku.  Dziewczyna tylko kiwnęła głową ze strachem, obawiając się, że jest żoną jakiegoś jej klienta i zrobi jej awanturę.  — Helena Dobrzańska i to ja do ciebie napisałam -dodała, siadając naprzeciw.

-Jeśli chodzi pani o męża….

-Nie o męża mi chodzi -przerwała jej. — Chcę, abyś uwiodła mojego syna.

- A co? Chce pani synka na porządną drogę sprowadzić? Kiedyś jeden tatuś takiego chłopaka mi coś takiego już zaproponował.

-Nic z tych rzeczy. Syn ma dziewczynę.

-To, dlaczego chce pani, abym go poderwała?

-Bo obok niego kręci się taka jedna, która nie pasuje do rodziny. Masz go uwieść, a ona ma się o tym dowiedzieć i zrozumieć, że Marek poważnie jej nie traktuje. Najlepiej jak zastanie was w jednoznacznej sytuacji. Dobrze zapłacę. Później masz zniknąć z jego życia.

-Pani kasa pani żądania. Ma pani jakiś plan.

-Tylko taki, że zaprowadzę cię do firm F&D i powiem, że jesteś wolontariuszką u mnie w fundacji i że chcesz trochę zdobyć doświadczenia.  Później musisz sama coś wymyślić. Plany mają to do siebie, że zawsze coś je krzyżuje. To, że studiujesz marketing, mam nadzieję, że nie jest kłamstwem. Syn tym się zajmuje, nie będzie podejrzane, że kogoś mu sprowadziła.

-Nie, nie jest kłamstwem. Jestem na czwartym roku zaocznych.

-To dobrze. Proponuję poniedziałek na kolejne spotkanie o dziewiątej w tym samym miejscu. Wtedy cię zaprowadzę do firmy.  Tylko ubierz się mniej wyzywająco. Teraz trochę ci powiem o sobie, Marku, firmie i fundacji.

 

W czasie, kiedy Helena i Paulina zajęci byli knuciem, to Agnieszka i Krzysztof zaczęli odkrywać wspólne pasje, czyli ogród i dobry film. Dlatego zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu i czuć się coraz lepiej w swoim towarzystwie. Agnieszka też przy nim zaczęła zapominać o czekającym ją rozwodzie i zaczęła optymistycznej patrzeć w przyszłość.

-Dobrze nieć w tobie Krzysiu takiego dobrego towarzysza do rozmowy i spędzania wspólnie czasu -stwierdziła podczas popołudniowej kawy w salonie u Dobrzańskich.

-To ja ci dziękuję, że chcesz tu mieszkać i mi czas umilać. Przyszedłbym z pracy, to tylko z panią Zosią miałbym kontakt. To za duży dom na jedną osobę. Heleny ciągle nie ma ostatnio.

-Zauważyłam. W ogóle dziwnie się zachowuje.

-Obawiam się Agnieszko, że znowu coś knuje. Nie mam pojęcia, dlaczego nie akceptuje wyborów syna. Słyszałem, że Marek ostatnio spotyka się z taką jedną Urszulą. Poznałem ją i to bardzo miła rozsądna dziewczyna, a Helena znowu widzi w niej kogoś niegodnego Marka. Spytałem ją, co konkretnego jest to niegodne w jej mniemaniu, to powiedziała, że nie wiadomo, z jakiej jest rodziny.

-Zawsze była przeczulona na tym punkcie. Dziwne, że ze mną się zaprzyjaźniła. Córką zwykłego ślusarza i matką z magla osiedlowego. Jej ojciec to przecież prawie bohater narodowy. A pro po bohaterów na ekrany kin wchodzi świetny film Wrogowie i sprzymierzeńcy. Akcja dzieje się właśnie w latach pięćdziesiątych. Zamierzam iść. Może i pan Zimniak Jan się pojawi wśród bohaterów.

-Ja chętnie ci potowarzyszę, jeśli nie będziesz miała z kim iść -zaproponował nieoczekiwanie. —W kinie nie byłem z dziesięć lat. Helena nie lubi chodzić, a samemu było mi głupio.

 

Dobrzańska tak jak planowała, pojawiła się w firmie z Martyną w poniedziałek rano, a Marek nic nie podejrzewając, zgodził się ją zatrudnić na trzy miesiące. Prędzej oczywiście uprzedziła syna, że przyjdzie.  Martyna na Marku nie zrobiła szczególnego wrażenia, ale on na niej już tak i pomyślała sobie, że może połączyć pożyteczne z przyjemnym. W przeciwieństwie do Marka podejrzenia co do nowej koleżanki miała za to Wioletta. Miała wrażenie, że zna ją skądś i że przyprowadzenie jej przez Helenę jest też dziwne. Wkrótce Martyna zaczęła wypytywać ją o szefa i dziwnie się zachowywać.

Na rozgryzienie Martyny wystarczyło jej pięć dni. W czasie przerwy w pracy poszła na szybkie zakupy do jednej z galerii i zobaczyła tam dwie znane jej z widzenia dziewczyny. To właśnie w ich towarzystwie widywała koleżankę. Długo nie zastawiając się podeszła do nich. Prędzej włączyła nagrywanie w telefonie.

-Szukam takiej jednej Martynki -zagadnęła. —Blondyna z brązowymi oczami. Znacie ją?

-Może i znamy -odparła jedna z nich.

-Masz coś do niej? -dodała druga.

-Mam. Sypia z moim ojcem i zabiera mi i matce pieniądze.

-To przez najbliższy czas nie będzie sypiała. Dostała ekstra ofertę. Ma jakiegoś nadzianego faceta poderwać. Od samej mamuśki dostała zapłatę. 

-Pewne jesteście?

-Ciągle się tym chwali. Wydoi i mamusię, i synka. Podobno to niezłe ciacho i bogaty w dodatku.

Godzinę później Marek o wszystkim już wiedział, zdążył również wszystko wyjaśnić z Martyna, zwolnić ją i zadzwonić do matki. W pierwszym odruchu chciał pojechać do niej, ale umówiony był z Ulą po pracy i postanowił rozmówić się z nią telefonicznie. Oglądać jak na razie jej nie chciał. Na koniec poszedł do gabinetu ojca, który w firmie pełnił funkcję vice prezesa a na terenie Polski jakby prezesa.

-Kolejny kwartał to my mam lepszy zysk niż Mediolan synu -rzekł mu z radością od drzwi.

-Świetnie tato, bo ja dobrych wiadomości nie mam -odparł i opowiedział wydarzenia z ostatniej godziny.

 

Spotkanie z Ulą nie poprawiło jego humoru. Ula w dodatku wyczuła jego nastrój zły nastrój i zamyślenie. 


 

-To, co cię gryzie, jeśli można wiedzieć? -zapytała, gdy usiedli na ławce.

-Moja matka -odparł, patrząc przed siebie. —Podesłała mi dziewczynę, aby mnie poderwała i żebyś dowiedziała się, że nie jestem wierny i że nie traktuję cię poważnie. Chcę być z tobą szczery i dlatego mówię, choć jest ciężko.

-Ona po prostu nie chce mnie widzieć w rodzinie. Taka prawda.

-Nie chodzi, że nie chce ciebie, ale w ogóle żadnej innej kobiety oprócz Pauliny.

-Marek zaborcze matki dobrze nie wróżą związkowi. Wiem coś na ten temat.

-Naszemu nie zaszkodzi Ula. Matka Tomka miała coś do was, że mówisz, wiem coś na ten temat?

-Tak. Ciągle próbowała nas rozdzielić i obwiniała o jego śmierć. Mieli spore ogrodnictwo i kilkadziesiąt kwiaciarni w całym województwie i uważała, że tylko na ich majątek patrzę. Tylko jego ojciec był inny, akceptował mnie i przeprosił za zachowanie żony. W końcu z żałości zażyła garść tabletek i popiła alkoholem. W pożegnalnym liście mnie jeszcze oskarżała i pisała, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie. 

- Ja związany byłam z Hanią. Była starsza trochę ode mnie, ale dla mnie znaczenia nie miało to. Tylko matce przeszkadzało, że związałem się nie z Pauliną. Dlatego wymyśliła niechlubną przeszłość dla Hani. Zerwałem z nią i z żalu poszedłem do łóżka z Pauliną. Dopiero po dwóch latach dowiedziałem się prawdy. Zrobiłem wtedy matce i Pauli niezłą awanturę i gotowy byłem rzucić ją, ale poczucie winy nie pozwoliło mi od niej odejść. Obie wmówiły mi, że jestem winny poronienia Pauli, bo zrobiłem jej hałas i trwałem w tym przeświadczeniu dwa lata. Dopiero niedawno mama Pauli powiedziała prawdę, że to nie moja wina, bo ciążą była pozamaciczna.

- Oboje mieliśmy swoje tragiczne miłości -rzekła cicho.

-Ale teraz mamy wspólną Ula i nie pozwolę, żeby ktoś albo coś przeszkodziło nam -odparł, biorąc za rękę. — Kocham cię od czasu konkursu i nic się nie zmieniło w tej kwestii.

-Też cię kocham i bardzo chciałabym być z tobą, ale boję się tej miłości.

-Nie ma czego. Mama to zwykła krawcowa a robi się na damę z bogatego domu.

-Moja też jest krawcową. Skończyła odzieżówkę w Pułtusku.

-Tak jak moja. Pochodzi stamtąd.

-Mama mówiła mi ostatnio o dziwnej kobiecie, która zatrzymała się przy naszym płocie i pytała o jakąś dziewczynę Kasię z fundacji. Mama od razu ją poznała i spytała, czy jest Heleną Zimniak, ale zaprzeczyła, że to ona.  

-To nazwisko panieńskie matki. Chciałbym porozmawiać z twoją mamą.

-Możemy nawet teraz jechać.

Pół godziny później Marek siedział w salonie Cieplaków i wiedział dużo więcej o życiu matki.

-Jej ciotka Zimniak Jadwiga mieszka drzwi w drzwi z moją ciotką -opowiadała Cieplakowa. —Ale Helena jakby zapomniała o rodzinie.

-Mama mówiła, że nie ma rodziny.

-Kazimierz Zimniak i Jan Zimniak byli braćmi, a pani Jadzia była żoną Kazimierza. Zmarło się mu z dziesięć lat temu i teraz sama mieszka. Ma dzieci, ale porozjeżdżały się po Polsce.

 

Marek do domu rodziców pojechał jeszcze tego samego dnia wieczorem. Oprócz matki w domu w salonie zastał ojca. Od razu przeszedł do sedna wizyty. 

-Mamo byłem w Rysiowie. Jak mogłaś. Mama Uli powiedziała mi o wszystkim. Po co tam pojechałaś -pytał stanowczo. —I nie mów, że nie byłaś, bo rozmawiałaś z matką Uli.  Poznała cię. Chodziłyście do jednej szkoły, ale zaprzeczyłaś, jakbyś ją znała.

-Nie muszę pamiętać każdej dziewczyny ze szkoły Marek -odparła równie ostro co syn. —Minęło trzydzieści pięć lat od czasu ukończenia technikum.

-Po nazwisku ci powiedziała. To ja ci powiem, po co tam mogłaś pojechać. Chciałaś Uli naubliżać. Zmieniłaś jednak zdanie, kiedy dowiedziałaś się, z kim rozmawiałaś. To ja ci zapowiadam mamo. Jeszcze jeden taki numer a wyjadę stąd razem z Ulą -rzekł, odchodząc.

-Dlaczego ciągle ingerujesz w jego życie? -zapytał ją mąż, gdy Marek wyszedł z salonu. — Pochodzenie tej dziewczyny ci nie pasuje?  Chcę ci przypomnieć, że tak samo jak Uli mama, jesteś krawcową.

-Nie zamierzam rozmawiać o tym teraz. Marek wystarczająco mocno mnie zdenerwował.

-Jeszcze jedno mamo? -zapytał Marek, który wrócił do salonu. —Dlaczego kłamałaś na temat rodziny. Pani Cieplakowa powiedziała mi, że ich zna. Kazimierz Zimniak to brat twojego ojca. On nie żyje, ale jego żona tak. Zerwałaś z nimi kontakt, ale ja zamierzam spotkać się z nimi. Może mają jakieś pamiątki po dziadku bohaterze. I nie zabronisz mi wizyty w Pułtusku.

-Tylko złe wspomnienia powrócą, a chcę zapomnieć o ty życiu.   

-Konkretnie o czym? -dopytywał mąż. —Byłaś za ojca prześladowana?

-O koszmarze dzieciństwa i młodości -rzekła, postanawiając powiedzieć prawdę. —Ojciec nie był żadnym więźniem politycznym. Pił i któregoś dnia wyszedł i nie wrócił. Przez niego z matką klepałyśmy biedę. A matka była salową, a nie pielęgniarką.

-Mamo?! Ale jak to? Kłamałaś tyle czasu -odezwał się po chwili ciszy Marek. —Dlaczego mamo?

-Jaki miałabym tu star z takim życiorysem?

-Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa Heleno. Ponad trzydzieści lat mnie okłamałaś. Trudno nawet pojąć, jak można było być tak dwulicowym.

-Ja wychodzę tato. To się w głowie nie mieści, co zrobiła mama.

Krzysztof wyszedł również. Pomimo przeprosin żony i prośby, aby z nią porozmawiał. Dobrym posunięciem to nie było, bo zasłabł na ulicy. Na szczęście nie był sam i przechodnie zadzwonili po pogotowie. W szpitalu żony nie chciał widzieć i odwiedzał go tylko syn i Agnieszka.

 

Tymczasem do Polski przyleciała Paulina. Długo nie zamierzała zostać, bo planowała przylecieć wieczorem i odlecieć porannym lotem. Przyleciała, bo skończyły się jej pieniądze i dlatego chciała zabrać swoją biżuterię i rzeczy z domu, który dzieliła z Markiem. Od Damiana wiedziała, że były narzeczony już tam nie mieszka, dlatego nie obawiała się, że go tam zastanie. Na miejscu czekała na nią jednak niespodzianka, bo Marek zmienił zamki, a monitoring ochrony zarejestrował jej wizytę. Stąd wiedział, że jest w Polsce i powiadomił o tym fakcie policję. Następnego dnia mundurowi pojawili się w hotelu, w którym się zatrzymała na noc z nakazem aresztowania za oczernianie i za przestępstwo gospodarcze.  Z bilingów telefonicznych dotarli również do Daniela.

 

Czas spędzony w szpitalu Krzysztof wykorzystał na przemyślenia i podjęcie decyzji. Trudniej było mu przejść do ich realizacji. Postawił w końcu na szybkie i proste rozwiązanie. 


 

-Marek wstrzymał sprzedaż domu i dlatego wprowadzę się do niego na jakiś czas Heleno -oznajmił żonie, kiedy po wyjściu ze szpitala, pojawił się w domu. —Na razie nie mogę mieszkać z tobą pod jednym dachem. Zbyt wiele się wydarzyło. Najpierw intryga przeciwko Hani, później ukrywanie prawdy o ciąży Pauli, kolejna intryga przeciwko Uli a na koniec kłamstwa o rodzinie. Tyle tego się nazbierało, że trudno zapomnieć.

-Zostawiasz mnie? -pytała z niedowierzaniem.

-Zobaczymy. Na razie muszę pobyć sam -odparł, choć był pewny, że chce rozwodu.

Po tygodniu stało się to faktem i Krzysztof złożył u prawnika pozew rozwodowy. Helena oczywiście nie zamierzała swojego małżeństwa przekreślać i próbowała na wszystkie sposoby je ratować. Dobrzański w końcu musiał przedstawić jej warunki rozwodowe, jaki i te w wypadku jakby żyli cały czas w separacji. Rozwód zdecydowanie bardziej się jej opłacał i zgodziła się podpisać papiery. Krzysztof zaoferował jej elegancki apartament w Warszawie i comiesięczną sumkę. Sam miał pozostać w swoim domu.

U Uli i Marka tymczasem było odwrotnie, bo w jedno z niedzielnych popołudni, gdy poszli na Stare Miasto w świątecznej już scenerii, Marek poprosił Ulę o rękę i zaręczyli się jednocześnie. Z nowinami pojechali od razu do Krzysztofa, a później do Rysiowa.

Paulina tymczasem dostała wyrok w zawieszeniu i zamieszkała z Heleną. Dobrzańska szybko jednak pożałowała gościnności, bo mogła przekonać się o jej podłym charakterze.

Trzy miesiące później niemal w jednym tygodniu Krzysztof dostał rozwód, a jego syn wziął ślub. W kolejnych miesiącach Ula i Marek zostali rodzicami uroczego Mikołaja, a Krzysztof coraz więcej czasu spędzał z Agnieszką, która również była od paru tygodni wolna. Postanowili w końcu swój związek zalegalizować i zamieszkać z Ulą, Markiem i ich synkiem w posiadłości Dobrzańskich i pomagać w opiece.


 

8 komentarzy:

  1. No i każdy dostał to na co zasłużył. Dziękuję i czekam na coś nowego. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz muszę dokończyć Ule z Rysiowa.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  2. Helena tymi swoimi knowaniami tylko jeszcze bardziej sobie zaszkodziła. Paulina również dostała to na co zasłużyła.
    Cała reszta jak widać ułożyła sobie życie i są szczęśliwi.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena to trudny charakter. Może gdyby nie kłamała na temat rodziny jeszcze, jakoś dało się jej ambicje co do syna przełknąć. Ale tyle lat kłamstwa nie jest do wybaczenia.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.




      Usuń
  3. Tym razem zaskoczyła mnie operatywność Violetty. Zdemaskowała Martynę bardzo sprytnie. Dzięki temu sprytowi Marek szybko się dowiedział o niecnych zamiarach swojej matki. Rzeczywiście działalność Dobrzańskiej była poniżej wszelkiej krytyki. W swoich knowaniach przerosła nawet Paulinę. Mimo to ten rozdział jest taki jak lubię, bo każdy dostał to, na co zasłużył. Przyjaźń Heleny z Paulinką chyba odbiła się tej pierwszej czkawką i dobrze. Krzysztofa straciła bezpowrotnie, choć przeżyła z nim kupę lat i dobrze wiedziała, że to niezwykle uczciwy i dobry człowiek, który brzydzi się łgarstwem. Na szczęście i on znalazł swoją druga miłość i nie musi wieść samotniczego życia.
    Marek i Ula dopięli swego. Pobrali się i zostali rodzicami przy całkowitej akceptacji Krzysztofa.
    Bardzo dziękuję za tę historię i czekam na następną. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiola to moja ulubiona postać i zawsze staram się w jakimś pozytywnym świetle ją przedstawić. Tak myślę, że dla Heleny pojawienie się i rozmowa z Martyną była ciężka dla niej. Ale ważniejsza była jej tajemnica o rodzinie. W końcu sama musiała powiedzieć prawdę, bo Cieplakowa znała tylko niewielką część. Nie wiem, czy już było, że Krzysztof i Agnieszka się pobrali, bo zazwyczaj Febo nie żyje, ale ja od początku zakładałam takie rozwiązanie. Zawsze coś nowego.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  4. Kochana, chcę Ci pogratulować kolejnego udanego zakończenia historii. Bardzo się cieszę, że zakończyło się tak jak zawsze czyli szczęśliwie. Helena i Paulina zasłużyły sobie na takie zakończenie i prawidłowo spotkała ich kara. Krzysztof w końcu dowiedział się z kim żył przez tyle lat oraz, że był cały czas okłamywany. Pozytywnie jestem również zaskoczona postawą Violi, która odkryła co planuje Dobrzańska i wszystko opowiedziała Markowi. Dobrzańskiemu nie pozostało nic innego jak dowiedzieć się całej prawdy o swojej matce. Rozmowa z Ulą na ten temat planów swojej mamy doprowadziła do tego, że Cieplak opowiedziała dziwną historię, którą spotkała jej mamę. Po tym co usłyszał to jedno miał w głowie, aby porozmawiać z mamą Uli i się dowiedział o przeszłości Heleny, która ich oszukiwała. Dla wszystkich było ciosem to co się u Dobrzańskich wydarzyło. Krzysztof coraz więcej czasu spędzał z Agnieszką aż się w końcu ze sobą związali. Wielka miłość Uli i Marka przetrwała i obije się pobrali oraz mają cudownego synka. Czekam na kolejne opowiadanie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że inaczej niż ślubem nie mogło być. A nawet dwoma ślubami, chociaż jeden z nich wiązał się z rozstaniem.
      Wiola lubi plotki i się zrehabilitowała za to, że kiedyś powiedziała Dobrzańskiej o Uli i Marku. I to było praktycznie koniec Heleny. Cieplakowa później naprowadziła tylko Marka na ciotkę w Pułtusku, bo szczegółów nie znała z życia Heleny.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za wpis.

      Usuń