Wygrana Marka w konkursie dla Pauliny była porażką, bo wolała, aby wrócił z niczym i mogła wytknąć mu, że miała rację, że się ośmieszy. Przed znajomymi jednak chwaliła się narzeczonym. Zauważyła w nim jeszcze coś dziwnego. Powinien kipieć szczęśliwy, a chodził zamyślony i rozdrażniony. Tym na razie nie zamierzała się zajmować, bo razem z koleżanką Mariką otwierała butik oferujący nie tylko eleganckie stroje, ale i dodatki, obuwie oraz pomoc stylistki. Marek tymczasem ciągle myślał o Uli, a zwłaszcza o ostatnim wieczorze, gdy się pocałowali. W Uli było coś, co nie pozwoliło mu zapomnieć o wspólnie spędzonych chwilach. Myślał, że w ramionach Moniki zapomni, ale seks z Moniką nie pomógł mu zapomnieć o Uli.
Ula podobnie jak Marek nie mogła zapomnieć o pocałunku. Pomimo nawet tego, że się nie spotkali ani razu, ani nie rozmawiali, to czuła ciągle tę atmosferę, jaka wtedy była między nimi. Na okrągło powtarzała sobie w myślach, że zrobiła bardzo dobrze, odrzucając go, ale serce mówiło co innego. Zakochała się w bogaczu i to z narzeczoną. Tomek przynajmniej był wolny i były jakieś perspektywy na ich przyszłość. Obiecała jeszcze sobie, że już więcej nie spotka się z Markiem, ale niespełna tydzień po konkursie zadzwonił do niej z prośbą o pomoc w napisaniu biznesplanu na rozkręcenie własnego biznesu. Chciał bowiem otworzyć firmę, która zajmowałaby się organizowaniem różnego rodzaju imprez. Ula na początku miała obiekcję, ale wynagrodzenie, które oferował jej Marek było spore. Do tego obiecał, że jak skończy staż, a jego firma wypali zatrudni ją na menagera. Tak więc przez kolejne dwa tygodnie widywali się przynajmniej trzy razy w tygodniu w mieszkaniu Sebastiana.
Marek zjawił się w końcu również w Rysiowie. Zaprosił go Jasiu, aby napić się piwa i pogadać. Przy okazji miał skosztować pierogów Uli na które kiedyś go zapraszała. Pomylił jednak dni i zamiast przyjechać we czwartek, przyjechał we wtorek. Ula tego dnia była sama w domu, bo Jasiek razem z mamą i Betti wyjechał na dwa dni do rodziny. Na pierogi się jednak załapał.
-Z czym mają być te pierogi Marek? -zapytała, kiedy wyjaśnili sytuację z dniem wizyty. —Są ruskie, z serem i ser z jagodą.
-Te zwykła ruskie. Jeśli można to ze skwarkami i cebulką.
-Nasz pan nasz klient Marek. Paulina ci nie gotuje?
-Ona? Ona tylko wodę gotuje na herbatę, bo kawę z expresu mamy.
Kwadrans później przed Markiem stał talerz parujących i cudownie pachnących pierogów. Całe dziesięć zjadł migiem, a Ula zrobiła również kawę i pokroiła placek ze śliwkami. Z piciem kawy i jedzeniem ciasta się nie spieszył, bo chciał jak najdłużej przeciągnąć wizytę. W tym pomogła mu sama Ula, bo poprosiła o pomoc w rozpracowaniu oprogramowaniem do montażu filmów. Laptop leżał w jej pokoju na biurku, a z racji, że było tylko krzesło, ona usiadła na nim, a Marek stanął za nią i pochylił się tak, że czuła na swojej szyi jego oddech. Przez chwilę tłumaczyła mu, czego nie rozumie, nie spoglądając na niego, ale w pewnym momencie popełniła błąd, bo uniosła głowę i spojrzała wprost w oczy Marka. Wyczuła też, że Marek tylko na to czekał.
-Ula -rzekł cicho. —Wiem, że obiecałem, ale -mówił, zbliżając swoje usta do jej.
Marek wystarczająco długo patrzył jej w oczy, jakby dawał czas na zastanowienie. Jednak wzrok Marka zrobił swoje i nie potrafiła ani odwrócić twarz, ani wykrztusić słowa. Chwilę później pocałował w usta. Była przygotowana na to, ale pocałunek wywarł na niej jeszcze większe wrażenie niż ten sprzed dwóch tygodni. Cieple i słodkie usta Marka dawały jej niebywałą rozkosz. Równie łatwo, jak pocałunek, udało się mu podnieść Ulę z krzesła i dalej z wygodniejszej pozycji całować Ulę. Jedną ręką obejmował talię Uli, a drugą podtrzymywał twarz. Język Marka bez problemów wślizgnął się w jej usta i dostarczył jej już dawno zapomnianych przyjemności. Po tym co robił z jej ustami, już w ogóle nie była zła za pocałunek. Nie wiadomo też, dokąd by ich to zaprowadziło, gdyby nie zadzwonił telefon Marka.
-Dlaczego telefon musi zawsze dzwonić w najmniej odpowiednim momencie -powiedział jakby do siebie. —To Seba. Mam ustawiony ten dzwonek na jego numer.
-Widocznie nie tylko ludzie mają telepatię, ale i przedmioty -mówiła, gdy odbierał telefon.
Marek długo z Sebą nie rozmawiał. Powiedział, tylko zapomniałem i że już jadę.
-Muszę jechać Ula -rzekł, jakby się usprawiedliwiał.
Na pożegnanie pocałował jeszcze raz w usta. Jadąc w stronę Warszawy natomiast, jednego był pewien, że jego związek z Pauliną dobiega końca i że wkrótce jej to powie. Na spotkanie z przyjacielem również warto było pojechać, bo miał coś, co może w przyszłości być mu przydatne. Półgodziny po pożegnaniu z Ulą parkował w pobliżu jednego z parków.
-Bingo Marek -rzekł mu Olszański zamiast cześć. —Musimy tylko jeszcze dokładnie się przyjrzeć jej biznesowi. Zwłaszcza te kontakty z tą Mariką są podejrzane. W Drezno miała dobrze prosperujący butik zamknęła go i do Polski się przeniosła.
-To będę miał Paulinę w garści na wypadek jakby robiła problemy po rozstaniu. Chcę z Ulą zacząć, ale dopóki jestem z Paulą nic nie zacznę.
-To, dlatego tak ci się spieszy, aby znaleźć coś na Paulinę.
-Dokładnie Seba.
Tymczasem do Polski nieoczekiwanie przyleciała Agnieszka Febo. Powód przylotu nie był jednak radosny, bo okazało się, że jej mąż ma romans z asystentką i złożył pozew o rozwód. To właśnie w Polsce chciała jakoś dojść do siebie i utożsamić się do nowej sytuacji. Paulina, choć miała dwadzieścia siedem lat, rozwód rodziców po trzydziestu jeden latach małżeństwa znosiła ciężko. Dlatego też Marek odłożył na parę dni rozmowę o swojej decyzji rozstania się z nią. Kolejny tydzień miał spędzić w górach na zobowiązaniach sponsorów konkursu i uczestniczyć w zdjęciach do kalendarza oraz do jednej z sieci sklepów z odzieżą męską. Dwa dni przed powrotem okazało się, że znowu nie uda się mu porozmawiać, bo Paulina razem z matką tego dnia rano leci do Mediolanu na dwa tygodnie. Szansa pojawiła się po dziesięciu dniach, kiedy Febo zadzwoniła do niego z wiadomością, że wraca.
-Będziemy pojutrze Marco i chciałabym, aby mama mogła zostać u nas przez parę dni -mówiła mu przez telefon.
- Nie ma sprawy. Bardzo lubię twoją mamę i nie będzie przeszkadzać.
-Dziękuję. Będziemy musieli jeszcze pomyśleć, co dalej. Nie powinna być teraz sama.
-Porozmawiamy o jej przyszłości, naszej i firmy jak wrócicie Paula. To nie jest rozmowa na telefon.
-Naszej Marco? -zapytała słodko.
- Tak Paula. Trzeba w końcu coś postanowić. Rodzice zapraszają nas na obiad niedzielny i będzie okazja porozmawiać
Niedzielny obiad u seniorów nie tak miał przebiegać. Paulina myślała, że pod słowami Marka, że czas coś w końcu postanowić kryją się oświadczyny i że chce uczynić to w obecności jej matki i swoich rodziców. Marek jednak miał inne plany. Na początku chciał porozmawiać na osobności z narzeczoną, ale w końcu zdecydował się na rodzinny obiad, aby dwa razy wysłuchiwać oskarżeń swoich rodziców, matki Pauliny i jej samej, jaki to jest podły i niewdzięczny.
-To, co Marco możesz w końcu powiedzieć to, o czym rozmawialiśmy przez telefon -zaszczebiotała Paulina, kiedy po obiedzie odeszli od stołu i usiedli swobodniej.
-Jak najbardziej Paula, jestem gotowy. —Długo o tym myślałem, ale krótko powiem. Nasz związek nie ma sensu. Odchodzę od ciebie.
-Żartujesz sobie Marco -rzekła gardłowym głosem.
-Nie Paula. Nie kocham cię i sama wiesz, że między nami od dawna nic nie ma. Chyba nic nigdy nie było, bo związałem się z tobą z żalu po Hani. Później byłem ze względu na dziecko, a jeszcze później z poczucia winy, że je straciliśmy. Dłużej tej farsy nie zamierzam ciągnąć.
-Jak śmiesz -wysyczała. —Znowu ta dziewucha?
-Ona ma na imię Hania i mówiłem ci z tysiąc razy, że ma męża i jest tylko moją terapeutką.
-Marek popełniasz błąd -dodała stanowczo Helena.
-Już dawno go popełniłem mamo i ile czasu mam pokutować za jeden błąd -odparł matce równie zdecydowanie. —U księdza już dawno dostałem rozgrzeszenie.
-Zapomniałeś,
że przez ciebie je straciłam -zaczęła z furią Paulina. —Zrobiłeś mi awanturę i
poroniłam. Straciliśmy nasze dziecko. Tylko wyłacznie przez ciebie.
-Nie, nie zapomniałem, bo ciągle mi o tym przypominasz i wypominasz -wtrącił ostro. —Tylko ty zapominasz z jakiego powodu pokłóciliśmy się tego dnia.
-Czyli, jak dobrze zrozumiałam, tylko wydarzenia sprzed lat i poczucie winy trzymają cię w związku z Pauliną? -zapytała go nieoczekiwanie ciocia Agnieszka.
-Dokładnie tak i przepraszam ciociu.
-Przepraszać to mnie powinieneś za swoje idiotyczne pomysły -rzekła mu Paulina.
-Możecie wszyscy się uspokoić -odezwał się milczący dotąd Krzysztof. —To jest niedorzeczne. Jak można przez siłę kogoś trzymać przy sobie? Nikt z nich nie będzie szczęśliwy.
-Krzysiu to sprawy, na których się nie znasz -odparła mu żona.
-Krzysiu ma rację -wtrąciła Agnieszka. —To, co robisz Paulino z Heleną, jest niemoralne. Nie da się na siłę trzymać kogoś przy sobie. I w dodatku okłamujecie Marka, wmawiając mu, że Paula przez niego poroniła.
-To znaczy, że było inaczej z poronieniem? -odparł pytaniem Marek.
-Paula nie poroniła przez ciebie. Ona była w ciąży poza macicznej.
- Możesz przestać mamo -wysyczała Febo
-Nie, nie mogę -odparła córce. —Dziecko nie miało żadnej szansy, aby się urodziło.
-Ale jak to? Okłamywałyście mnie -pytał, patrząc to na mamę, to na byłą narzeczoną.
-To przez ojca tak się zachowujesz? -wtrąciła Febo. —Zostawił cię i ze zgorzkniałości rozbijasz mój związek?
-Nie. Twój ojciec nie ma nic z tym wspólnego Paulino. Gdybym prędzej wiedziała, że okłamujesz go, co do prawdziwych powodów poronienia prędzej bym oświeciła Marka. Nie myślałam też, że jest z wam aż tak źle i jest z tobą z poczucia winy. Helena i ty zawsze mówiłyście, że są ze sobą bardzo szczęśliwi. Ja nic nie podejrzewałam, bo praktycznie tylko się widywaliśmy w czasie świąt, a atmosfera na święta zawsze jest radosna.
-Możesz mi powiedzieć szczegółowo co się wtedy stało -spytał Agnieszkę, Marek.
-Tego dnia, gdy się pokłóciliście, czuła się jeszcze dobrze i dopiero następnego dnia wieczorem zaczęła czuć bóle. Dziecko pozamaciczne nie ma szans się urodzić.
-Czyli obie mnie okłamywały -rzekł jakby do siebie. —Jak mogłyście? A ciebie nie chcę cię znać Paula -mówił, patrząc ze wstrętem na Paulinę. Chwilę później wyszedł z salonu i z domu.
-Nienawidzę cię -rzuciła Paulina oskarżenia w stronę matki. —Powinnaś mnie wspierać, a nie pogrążać. I nie dziwię się, że ojciec cię zostawił.
-Agnieszka ma zupełną rację -odezwał Krzysztof. —Jak mogłyście okłamywać Marka. Sam już dawno powiedziałbym mu prawdę, gdybym wiedział.
-Po czyjej ty jesteś stronie? -pytała go żona.
-Jestem za szczęściem Marka Heleno, a przy Pauli by go nie zaznał. Powiem nawet więcej. Już dawno powinien ją rzuci. Ja mam osobiście jej dość i wysłuchiwaniu, że to jej rodzice wynieśli nas na wyżyny. Nawet twój ojciec jest jaki jest, ale nigdy nic takiego nie powiedział -mówiłł, kierując ostatnie zdanie patrząc na Paulinę.
-Nikt jeszcze mnie tak nie obrażał jak ty -mówiła,hamując wybuch złości.
-Jesteś za smarkata, aby mówić mi na ty. Dla ciebie jestem pan. Ewentualnie wujku. Muszę trochę wyjść pooddychać świeżym powietrzem -dodał, wstając z sofy. —Tyle nerwów kosztowała mnie ta rozmowa.
Helena i Paulina nie zamierzały poddawać się i postanowiły dociec prawdy, kto i co tak naprawdę stoi za zerwaniem. Zwłaszcza że Febo przypomniało się niedawne dziwne zachowanie Marka. Od razu przyszło im na myśl, że ma to związek z konkursem i że tam kogoś poznał. Dlatego wynajęły detektywa, a trop zaprowadził go do Moniki. Szybko okazało się, że jest nie tylko modelką w firmie, ale i kochanką Marka od ponad roku. Niewierność narzeczonego rozwścieczyła Febo i w pierwszej kolejności zarządziła zwolnienie jej przez Olszańskiego. Pojawiła się u niej również osobiście, rzucając na nią sporo epitetów słusznych i niesłusznych. Na koniec zagroziła, że jak nie odczepi się od Marka, to nigdzie nie znajdzie już pracy. Modelka z obawy, że groźby spełni, wolała usunąć się z życia Marka. Mimo to zadzwoniła do kochanka, bo uważała, że powinien wiedzieć i przestrzec go.
-Ona jest szalona i nieobliczalna Marek. Była w takim amoku, że rwała mi włosy z głowy. Nie zazdroszczę ci życia z nią. Wiedziałam, że jest wariatką, ale że nie aż taką.
-Przepraszam za nią. Nie wiem, jak mogła się dowiedzieć o nas -mówił, czując się winnym całej sytuacji. —Od miesiąca się nie widzieliśmy.
-Nie ma to żadnego znaczenia jak się dowiedziała. Pilnuj jej i siebie.
Po tym co usłyszał od byłej kochanki, wolał na jakiś czas trzymać się z dala od Uli i Rysiowa, aby uchronić ją od przykrości. Los jednak sam skrzyżował ich drogi, kiedy firmy F&D rozpoczęła współpracę z hotelem Vestin, gdzie Ula miała staż i to ona miała zająć się tymi sprawami. Pierwsze robocze spotkanie miało miejsce w firmie Marka, krótko przed końcem pracy i dlatego wyszli razem.
-Może pójdziemy coś zjeść do jakiejś restauracji -proponował, gdy szli w stronę jego auta.
-Nic z tego Marek. Mam do odebrania z serwisu laptopa Jaśka, a na piętnastą trzydzieści umówiona jestem z mechanikiem do naprawy pralki.
- To może zaproponuję ci podwózkę. Jak dobrze się orientuję jeździsz autobusami.
-Chętnie. A ja w zamian zapraszam na pierogi.
-Chętnie zjem. Przy okazji poznam w końcu twoja mamę i siostrę.
-Nie poznasz, bo Betti jest na wycieczce szkolnej, a mama pojechała jako dodatkowa opiekunka i nie wrócą prędzej jak po dwudziestej.
-Trudno. Może innym razem uda mi się ich poznać.
Helena tymczasem widziała Ulę i Marka razem, gdy wychodzili z firmy, a Marek prowadził Ulę do swojego samochodu. Syn jak nietrudno było zauważyć, obejmował tę kobietę. Od ochrony dowiedziała się, kim jest ta kobieta i w jakim celu przyszła. Sekretarka Marka zaś powiedziała jej znacznie więcej. Wiola nie była zbyt inteligentna, ale w sprawach plotek firmy była wiarygodna i chętnie się nimi dzieliła z innymi. Dlatego bez zachęty opowiedziała Helenie, że weszła nieoczekiwanie do biura szefa i zauważyła, że Ula i Marek jakby odskoczyli od siebie, a później jej syn szybko obrócił się do okna i zrobił taki ruch, jakby ścierał pomadkę ze swoich ust. Na koniec powiedziała Helenie, że Ula to siostra współlokatora Marka z konkursu. Trochę informacji na temat Cieplaków Helena znalazła również w Internecie. Z prezencji konkursowej Jaśka między innymi to, że mieszkają w Rysiowie. Paulina była akurat w Mediolanie i postanowiła sama sprawdzić, co łączy Marka z tą Cieplak.
-Ta dziewczyna nic szczególnego Paulinko -mówiła jej przez telefon.
-Nie ważne ładna czy nie. Nie pozwolę, żeby był z inną szczęśliwy Heleno.
Niesprawdzona część, bo jutro rano wyjazd na wesela na Śląsk więc mogą być błędy.
Jest tak wciągająca, że błędów nie widziałam. 🤣 Ale z tej Pauli jędza. A Helena to mnie załamała sądziłam,że przynajmniej nie będzie się wtrącać. Ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i Ula z Markiem będą mogli żyć spokojnie i szczęśliwie. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego wesela.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale Paulina i Helena jeszcze ostatniego słowa nie powiedziały. Dopiero się rozkręcają.
UsuńCo do szczęścia to będzie.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Agnieszka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sądziłam, że raczej będzie bronić Paulę, a nie stanie " przeciwko niej".
OdpowiedzUsuńNie wiemy jaka była naprawdę, ale tu była mi potrzebna taka, jaką stworzyłam.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.
Tak się bardzo wciągnęłam, że żadnych błędów nie zauważyłam. Ta część również bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, a zwłaszcza zachowanie Agnieszki. Mama Pauliny w końcu powiedziała jaka jest prawda z poronieniem dziecka. Helena się tak zachowuje gdyby żyła w jakimś amoku i Marek z nikim innym nie może być tylko z Febo? Widzę, że robi się gorąco miedzy Ulą i Markiem pocałunki w domu potem w biurze. Ciekawe do czego by doszło gdyby Seba nie zadzwonił do Marka? Wiola musiała wszystko powiedziała Helenie co widziała u Marka w biurze? Zawsze musi się wtrącać tam gdzie nie ma. Jestem bardzo ciekawa co Dobrzańska zrobi z tymi wszystkimi informacjami, których dowiedziała się na temat Uli. Tak jak zawsze czekam na pozytywne zakończenie miłości Uli i Marka. Bo to będzie już ostatnia część. Pozdrawiam i miłej zabawy na weselu :)
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze to nie uciecze i to do czego by doszło, dojdzie niedługo. Ani Helena, ani Paulina w tym jednym nie przeszkodzą. Co do reszty, to wpadną we własne sidła.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Brawo Agnieszka brawo Krzysztof
OdpowiedzUsuńJedyni sprawiedliwi. Dobrze że Monika uprzedziła Marka o wizycie
Pauliny i wie co może go czekać. Końcówka jednak zaniepokoiła mnie. A tak Marek chciał być ostrożnym.
Pozdrawiam.
Słusznie, że zaniepokoiła, bo Helena niestety, ale nie odpuści.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
I prawda o ciąży wyszła na jaw. Zachowanie Heleny oraz Pauliny jest irytujące. A szczególnie Heleny, która szczęście jedynaka ma głęboko gdzieś dodatkowo poniżająco traktuje swojego męża.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne słoneczne popołudnie.
Julita
Dla Heleny szykuję niespodziankę. Już niedługo będzie bała się o swój los.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
No, no, nie zazdroszczę Markowi. Ciekawa jestem po kim Paulina odziedziczyła taki podły charakter, bo Agnieszka wydaje się być uczciwą osobą a i jej mąż według słów Krzysztofa ma podobnie. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby żyjąc z kimś tyle lat nie mówić mu o swoich kłopotach zdrowotnych np. o ciąży pozamacicznej? Jak można tyle czasu oszukiwać, zacierać ślady i obarczać winą za utratę tej ciąży, która i tak nie miała szans? Ileż jadu trzeba mieć w sobie, by mścić się za to, że Marek jej już nie chce i oficjalnie z nią zrywa a w dodatku ileż braku zwykłej ludzkiej uczciwości i przyzwoitości tak właściwej kobiecie z klasą. Boję się o Marka i Ulę, bo Paulina karmi się zemstą i jest przy tym wszystkim pozbawiona skrupułów. Nie ma żadnych hamulców a przez to nie cofnie się przed niczym i może zrzucić na ich głowy nieszczęście. Oby nie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Może podmienili ją w szpitalu? Może kiedyś wykorzystam to?
UsuńPaula i Helena żyją ambicjami, ale w końcu kiedyś przyjdzie czas, żeby za wszystko zapłacić. Już klasą taką nie będą.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.