Obecność Marka w domu Uli okazała się pomocna, bo mechanik, który przyjechał do naprawy pralki musiał zabrać ją do warsztatu i pomógł ją wynieść. Resztka wody i szlam jednak spowodowały, że się ubrudził i zmoczył i Ula zmuszona była dać mu coś na przebranie z rzeczy Jaśka. Z przebraniem się nie robił ceregieli, tylko nie uważając, że jest w salonie bez krępacji, zdjął swoją koszulę i założył podkoszulkę Jasia. Negliż Marka długo nie trwał, ale Ula zdążyła spojrzeć na jego umięśnioną klatkę piersiową.
Jest boski -przebiegło jej przez myśli. O czym ty myślisz dziewczyno. To tylko tors. Tylko jaki tors? Mało się takich widzi.
- To teraz zasłużyłeś na pierogi Marek -rzekła, kiedy był już ubrany.
-Myślałem, że na pocałunek. Tu się zadarłem -dodał, pokazując małą ranę na kciuku.
-To damy ci plasterek. Po Betti zostały jeszcze z kotkiem.
-Co byś powiedziała, gdybyśmy rzucili pierogi i pojechali do Emilianowa na kolację. Tam się poznaliśmy.
-Ale to ponad pięćdziesiąt kilometrów stąd? I idzie burza w dodatku.
-W ogóle nie jesteś spontaniczna -wymruczał.
-Jestem -odparła, a na dowód tego pocałowała Marka w usta. Gdy zaś oderwała się od niego, patrzyli na siebie z pożądaniem. Kolejny ruch należał do Marka, bo to on przylgnął do jej ust, zagłębiając się głęboko w nich. Pocałunek trwał na tyle długo, że pod Ulą zaczęły uginać się kolana. Wkrótce poczuła, jak Marek wsuwa dłonie pod jej podkoszulek i delikatnie gładził skórę. Ustami zaś smakował jej twarz, szyję i dekolt. Tym samym zapomniane uczucie kobiecości szybko zaczęło się w niej budzić. Oboje dokładnie wiedzieli też, do czego może zmierzyć taka zabawą. Zwłaszcza gdy Marek usiadł na kanapie, a ona na jego kolanach się znalazła.
-Lepiej będzie, jak pojedziemy do Emilianowa -rzekła, nagle przerywając pocałunek i wstając z kolan Marka.
- Masz rację. Nie wiadomo do czego by nas to doprowadziło. I przepraszam.
-Nie masz za co, bo niczego nie żałuję, niczego nie oczekuję i niczego więcej nie będzie Marek -mówiła, idąc do swojego pokoju po torebkę. To ja chciałam znowu poczuć się kobietą rozbudzoną i zmysłową -pomyślała. —Zresztą masz narzeczoną, chociaż mówisz, że uczucie was nie łączy.
-Już nie mam i będę walczył o nas -odparł, idąc za nią. —A to kto? -zapytał, biorąc do ręki ramkę ze zdjęciem, na którym była Ula w objęciach jakiegoś chłopaka.
-Mój chłopak.
-Ale jak chłopak Ula?
-Były chłopak -sprecyzowała, odbierając mu zdjęcie i kładąc z powrotem na półkę.
-Były i trzymasz jego zdjęcie? Trochę dziwne Ula -drążył temat.
-Tomek ponad dwa lata temu zginął w wypadku samochodowym. Nie chcę na razie mówić o tym.
W tym Marek posłuchał ją i nie wypytywał o przeszłość.
Helena po tym co widziała i usłyszała, postanowiła działać szybko i jeszcze tego samego dnia udało się jej spotkać z tym samym detektywem, który odkrył romans Marka z Moniką. Chciała, aby dowiedział się czegoś o Cieplakach, a zwłaszcza o Uli i żeby mogła jak najszybciej usunąć ją z życia syna. Detektyw już po trzech dniach mógł jej zdać raport. Nie był jednak taki, jak oczekiwała, bo Cieplakowie w oczach sąsiadów uważani byli za porządnych i lubianych ludzi. Jedynie sprawa z Tomkiem i jego matką mogła być punktem zaczepienia i że Ula szuka bogatego męża. Postanowiła również sama pofatygować się do Rysiowa.
Do
Rysiowa przyjechała taksówką i pierwszego napotkanego przechodnia spytała o dom
Cieplaków. Szczęście dopisało jej, bo od
razu dowiedziała się, że mieszkają na ulicy Kościuszki. Dokładnego adresu
jednak nie uzyskała. Kiedy taksówkarz zawiózł ją na wskazaną ulicę, zauważyła natomiast,
jakąś kobietę w ogródku pielęgnującą jesienne kwiaty. Chwilę później wysiadła z
taksówki i podeszła bliżej płotu.
-Przepraszam panią, ale szukam pewną dziewczynę -zagadnęła nieznajomą w miarę cicho, bo dzielił ich tylko płot. —Podobno mieszka na tej ulicy.
-Helena Zimniak? -wtrąciła nieznajoma, nazywając ją po panieńskim nazwisku i patrząc w twarz z metra odległości.
-Słucham? -zapytała ze zdziwieniem i wzdrygając się na nazwisko panieńskie.
-Magdalena Cieplak a za pannę Dobrowolska. Razem miałyśmy praktyki krawieckie. Byłaś w klasie A, a ja w B w technikum odzieżowym w Pułtusku. Ja uszyłam ci tę bluzkę na zaliczenie.
-To jakaś pomyłka. Nigdy nawet nie byłam w Pułtusku i nie jestem krawcową. Ja szukam pewnej dziewczyny -zmieniła gładko temat, bo w dyskusję nie zamierzała się wdawać. —Ma na imię Kasia i była kiedyś wolontariuszką u mnie we fundacji -wymyśliła na doczekaniu historię powodu wizyty w Rysiowie. —Podobno mieszka gdzieś tutaj.
-Niestety, ale nie wiem, gdzie mogłaby mieszkać. Rysiów to duża gmina.
-Może w innym miejscu Rysiowa znają Kasię. Popytam -odparła i szybko odeszła, aby nie przedłużać spotkania.
Chwilę później siedziała ponownie w taksówce i kazała się zawieźć ponownie do Warszawy. Do Rysiowa pojechała po to, aby zagrozić Uli, że jeśli dalej będzie kręcić się przy Marku, ona postara się, aby przeszła przez to samo, co w przypadku Tomka. Zmieniła jednak zdanie, gdy zobaczyła dawną koleżankę ze szkoły. Przed ponad trzydziestoma laty faktycznie razem z matką mieszkała w Pułtusku i była z takich samych nizin, za jakich uważała Cieplaków. Krótko po maturze jednak zmarła jej matka i wyrwała się z prowincji, aby rozpocząć nowe życie we Warszawie. Zaczęła obracać się w lepszych kręgach i wtedy poznała też Agnieszkę Miłkowską. Stworzyła sobie również historię życia. Ojciec według jej opowiadań był wrogiem i więźniem politycznym państwa polskiego i został skazany na śmierć, gdy miała dwa lata. Mama zaś była pielęgniarką i straciła rodzinę w czasie wojny. Prawda była jednak całkiem inna. Ojciec był bowiem pijakiem i któregoś dnia wyszedł po papierosy i już nie wrócił. Jej matka nie szukała go nawet, bo było z nim więcej problemów niż pożytku. Pani Zimniak natomiast pracowała w szpitalu, ale jako salowa, a nie pielęgniarka. Miała również dalszą rodzinę, ale nie była warta, aby się nią chwalić. W stolicy przekwalifikowała się też na urzędniczkę i poznała Krzysztofa Dobrzańskiego. Przez te wszystkie lata udawało się jej tajemnicę pochodzenia ukrywać, ale teraz wszystko mogło ujrzeć światło dzienne. Zaczęła też analizować fakty czy nie jest lepiej zaakceptować ewentualny związek syna z Cieplak niż narażać się bardziej Markowi i mężowi, jakby prawda o jej przeszłości wyszła na jaw. Przez kolejne dni była nawet całkiem miła dla męża i Marka, choć na związek syna z Cieplak ciągle patrzyła sceptycznie. Póki co czekała na powrót Febo z Mediolanu, aby razem coś uzgodnić.
Podstawy, aby się martwić, Helena miała, bo związek syna z Ulą rozwijał się, chociaż Ula obiecywała sobie, że przestanie się widywać z Markiem. Magda opowiedziała również córce o kobiecie, która rozmawiała z nią i w której widziała koleżankę za szkoły, ale ta zaprzeczyła. To, że była, to sama Helena Dobrzańska jednak nie wiedziały, bo się nie przedstawiła Cieplakowej.
Nowe życie bez Pauliny, Marek zamierzał rozpocząć w nowym mieszkaniu. Mieszkanie na wynajem było urządzone, ale brakowało domowego klimatu i w tym miała pomóc mu Ula. W tym celu umówili się w jedno popołudnie. Już na wstępie Ula mogła ponownie oglądać Marka bez górnej części ubrania, bo przy niej przebierał się z koszuli w wygodniejszy podkoszulek. Dopasowane dżinsy również robiły wrażenie. W godzinę później Marek wyczarował zapiekanki. Keczup, którego nie szczędził, przypadkiem trysnął w twarz Ula i czuł się w obowiązku, aby go usunąć z policzków Uli. Bliskość i dotyk ponownie między nimi wytworzyły gorącą atmosferę, a pocałunek był kwestią chwili. Marek z mistrzowską wprawą, uczuciem i zaangażowanie podszedł do sprawy, przyprawiając Ulę o zawrót głowy.
-Tak bardzo cię pragnę -wyszeptał w jednym momencie. —Możemy Ula? Co prawda nie mam przy sobie…
-Możemy -wtrąciła cicho.
Dystans od salonu z kuchnią do sypialni pokonywali, ciągle się całując i pozbywając się butów i ubrań. Tylko zdjęcie bielizny pozostawili na później. Chwilę później leżeli już na łóżka, a Marek zajął się całowaniem cudownego ciała Uli. Efekt swoich poczynań nie tylko widział, ale i słyszał, jak Ula wzdycha. Stanik w końcu znalazł się na podłodze, a Marek mógł w pełni podziwiać jej kształtne piersi. Jeszcze z większą ochotą zaczął je drażnić. Kiedy nabrzmiały do odpowiedniej wielkości zszedł do niższej partii kobiecości Uli i jednym ruchem zdjął z niej figi i dłonią drażnił jej kobiecość. Ula miała zdecydowanie mniej doświadczenia, bo kochała się tylko trzy razy z Tomkiem i to dawno temu, ale instynkt mówił, co ma robić. Jej pieszczoty zależały głównie od tego co robił akurat Marek. Dlatego głównie przyszło jej całować czubek jego głowy, ale gdy była okazja pieściła plecy, szyję i tors. W którymś momencie pozwoliła sobie na podrażnienie męskości Marka. Dłońmi nie odważyła się dotykać go w tych miejscach, ale kolano również dobrze się sprawdzało. Efekt przyszedł szybko, bo dokładnie wyczuła, jak jego dowód pożądania staje się bardziej twardy a slipy za małe. Marek tylko na chwilę podniósł się z niej i jednym ruchem pozbył się ostatniej rzeczy, która dzieliła ich nagie ciała. Później opadł na nią ponownie i nie zwlekając, wchodził w jej ciało centymetr po centymetrze, aż zagłębił się cały. Po krótkiej chwili zaczął poruszać się spokojnie i rytmicznie. Dla urozmaicenia robił to raz wolniej, a raz przyspieszał. Nigdzie się też nie spieszyli, obojgu było nieziemsko cudownie i mogli sobie pozwolić na coś dłuższego niż szybki numerek na zaliczenie. Cały czas też spoglądali sobie w oczy, aby widzieć jakie uczucia nimi targały. Ruchy Marka w końcu zdecydowanie stały się szybsze, doprowadzając Ulę tym do kresu wytrzymałości. W odpowiedzi na to mocno oplotła nogami jego bioder i tym samym czuła męskość Marka jeszcze wyraziściej. Wskoczyła również w rytm jego pchnięć i wkrótce oboje szczytowali, a w jej wnętrze wlało się nasienie Marka. Kiedy pierwsze podniecenie mijało, zmienił pozycję i to on leżał na plecach, a Ula siedziała na nim okrakiem. Teraz inicjatywa należała do Uli, a Marek mógł tylko patrzeć z podziwem na jej wygięte w łuk ciało.
Kiedy ich ciała uspokajały się, leżeli wtuleni w siebie i zadowoleni, i zaspokojeni.
-I jak? -zapytał po dłuższej chwili.
-Cudownie Matek. Jesteś cudownym kochankiem
-Czyli nie żałujesz? To dobrze. Mnie z nikim nie było tak dobrze od czasu …
-Od czasu? -zapytała, gdy urwał w połowie zdania.
-Opowiem ci kiedyś Ula. Nie jest teraz odpowiednia pora.
Paulina w przeciwieństwie do Dobrzańskiej nie liczyła już na związek z Markiem, to postanowiła zniszczyć medialny wizerunek Marka. Założyła w tym celu coś w rodzaju bloga i systematycznie wpisywała szkalujące słowa pod adresem byłego narzeczonego. Nigdy jednak nie użyła jego imienia i nazwiska i tylko fakty z życia sugerowały, że to on jest bohaterem. Sama też pisała pod pseudonimem. Czarny internetowy PR szybko stał się popularny, a nad Markiem zaczęły zbierać się czarne chmury. Wkrótce jej wpisami zainteresowało się jedno z czasopism i również opublikowało spory artykuł o nim. Oni w przeciwieństwie do Febo nie ukrywali, o kim piszą, bo tytuł brzmiał „Mister Mazowsza -prawdziwe oblicze” Dalej opisane było jego rozwiązłe życie, liczne romanse, zabawy w nocnych klubach, w domach uciechy, alkohol i narkotyki. Było też o poniżaniu narzeczonej, domowych awanturach oraz jego problemach psychicznych. Wszystko opatrzone było zdjęciami, głównie z czasów, kiedy rozpadł się jego związek z Hanią albo jakieś przypadkowe i odpowiednio edytowane. Z zarzutów nie zamierzał się tłumaczyć przed prasą, bo wychodził z założenia, że tylko winny się tłumaczy. Ci zaś którzy go znali wiedzieli, że za wszystkim stoi Febo i że robi to z zemsty. Postanowił jednak zawiadomić policję o popełnieniu przestępstwa. Problem polegał jednak na tym, że Paula przebywała w Mediolanie, a wpisy publikowane były z Warszawy. Z samą Febo próbował się również skontaktować, ale wszelkie próby kontaktu z nią kończyły się fiaskiem. Telefonu nie odbierała ani od niego, ani od Dobrzańskiej, własnej matki, ojca i brata. Nawet miejsce jej pobytu było trudne do ustalenia, bo nie była zameldowana w żadnym z hoteli, a u ojca i brata również jej nie było. Policji udało się tylko usunąć jej bloga i ustalić, że wpisy publikowane były z różnych miejsc Warszawy i że ma tu wspólnika. W Polsce czekał na nią wymiar sprawiedliwości również z innego paragrafu. Sebastianowi udało się bowiem zebrać dowody na Paulinę i jej koleżankę Marikę. Okazało się, że część sprzedawanych strojów w ich ekskluzywnym butiku nie jest nowa tylko z odzysku i dobrze odświeżona. Inne zaś szyte były na miejscu według najmodniejszych wzorów i z doszytą odpowiednią markową metką.
Helenie, choć nie podobało się jej oczernianie syna i nie miała z tym nic wspólnego, to przez nagonkę wpadła na pomysł jak usunąć Ulę z życia syna. Tym samym miała siebie uchronić od wydobycia na światło dzienne faktów z jej życia.
****************
Obiecałam jeszcze tylko jedną część, ale droga z Wielkopolski na Śląsk daleka więc był czas, aby wymyślić i rozbudować wątek Heleny. Będzie więc jeszcze jedna część.
Hahaha������ Zimniak. Prawdziwy z Heleny zimny ziemniak. Pasuje jak ulał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miło było przy porannej kawusi poczytać coś zabawnego.
Długo szukałam odpowiedniego nazwiska. Najpierw miała być Burak, ale przypomniało mi się Zimniak. Znałam jednego chłopaka o tym nazwisku. Tylko w jego przypadku zimny ziemniak nie był.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Wooooooow, ale się porobiło. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Paula to istna jadowita żmija, mam nadzieję, że dostanie za swoje. Ale i Helenie też by się należała nauczka. Co z niej za matka, że chce zniszczyć szczęście syna. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńNad obiema ww. już zbierają się czarne chmury. Patrzeć jak tylko lunie grad.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.
I doczekałam się gorących scen Uli i Marka. Gdy Helena się dowie czyją córką jest Ula to myślę, że zmieni swoje plany, bo będzie się bać co może wyjść na jaw. Paulina jest zawsze lubi knuć i to się u mniej nigdy nie zmieni. Razem z swoją koleżaneczką Mirką miały plan oczerniać Dobrzańskiego, ale jakoś im to się nie udało i bardzo dobrze. Mam ogromną nadzieję, że ostatnia część skończy się tak jak byśmy chcieli ślubem itp. Czekam z niecierpliwością na zakończenie tej miłosnej historii. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMówisz masz.
UsuńHelena już domyśla się, że Ula może być córką lub krewną dawnej koleżanki ze szkoły. Nie wie, tylko że Helena pamięta, tylko to, że chodziła do technikum odzieżowego, a o jej rodzinie nic nie wie. Nie wiem, o co chodzi z Mirką. Albo zapomniałam, że było coś w poprzedniej części. Tu Paulina sama oczernia Marka, a z koleżanką Mariką prowadzi tylko butik.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
No proszę Helenka nie taka święta jakby się wydawało. Febo zapadła się pod ziemię, ale myślę iż nie na długo.
OdpowiedzUsuńMiędzy Ulą a Markiem sytuacja rozwija się coraz bardziej.
Martwi mnie co takiego wymyśliła Helena aby rozbić ten związek.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Helena i Paulina wpadną już niedługo we własne sidła. Co do Uli i Marka będzie tylko lepiej i nawet intryga Heleny im nie zaszkodzi.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Ależ arcyciekawy życiorys wymyśliłaś Dobrzańskiej! Naprawdę nie ma się czym chwalić i nic dziwnego, że zmieniła swoją własną historię na taką do przyjęcia. Jak to mówią: Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem tak. Trochę zezowate to szczęście Heleny, że akurat pierwszą osobą, jaką spotkała w Rysiowie była matka Uli i jej koleżanka ze szkoły. To kłamstwo ma krótkie nogi i myślę, że kwestią czasu jest, by ujrzało światło dzienne. Tylko jak na to zareaguje Krzysztof i Marek? Jeśli Helena faktycznie wpadła na pomysł rozdzielenia Uli i Marka, to ten ostatni dowiedziawszy się o tym, nigdy jej tego nie wybaczy. Helena wydaje się zbyt mało przewidująca i nie bierze pod uwagę różnych scenariuszy a jedynie obsesyjnie myśli o tym, by jej tajemnica się nie wydała. To ją zgubi. Paulina też nie traci czasu. Nie wiem tylko czy ten blog może być dowodem w sprawie oczerniania Marka. Nie używa przecież żadnych nazwisk a jedynie opiera się na wydarzeniach z jego życia. Swoją drogą ciekawa jestem jak w takim przypadku postąpiłby prokurator.
OdpowiedzUsuńMiędzy Ulą i Markiem gorąco aż iskrzy. Najwyraźniej ich uczucie jest coraz mocniejsze a ja zastanawiam się, czy będzie na tyle silne, by przetrwać tę burzę, która wisi niczym miecz Damoklesa nad ich głowami.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Paulina dokładnie wiedziała, że nie może używać imienia ani nazwiska, bo jest to karalne. Ale też jak pisałam, czekają ją kłopoty z innej strony.
OdpowiedzUsuńCo do Heleny teraz działa w afekcie a wtedy ludzie popełniają błędy. Nie wie też, że Cieplakowa zna ją, tylko ze szkolnych korytarzy a o jej rodzinie nic nie wie. To, natomiast że skończyła technikum odzieżowe w Pułtusku, tajemnicą dla męża i Marka nie jest.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.