niedziela, 8 września 2024

Piękna i nieporadna 18

W czasie lunchu Simone poszedł na spotkanie z Karoliną. Jego dziewczyna potrzebowała tylko trzech dni, aby w klubie poznać Paulinę i zdobyć trochę zaufania. Zwierzyła się jej z problemów miłosnych i że szuka zemsty na chłopaku, ale nie krwawej i banalnej. Febo  opowiedziała jej wtedy o tym jak znalazła telefon i jak jakiś przypadkowy facet zadzwonił na policję i powiadomił o podejrzeniu o posiadanie narkotyków. Kolejnym planem było oskarżyć Simona o kradzież albo inne przestępstwo. Wszystko oczywiście nagrała na mały dyktafon.

-No proszę. Zachciało się jej zadzierać ze mną -mówił mściwie. —Paulinka się rozkręca, a nawet nie wie, że jej koniec jest bliski.

-To kiedy wszystko opowiesz Markowi.

-Myślałem o pokazie. Ona nim żyje i zepsucie jej tego dnia będzie przyjemnością.

- Tak na marginesie sympatii nie wzbudziła u mnie.

-  Nie tylko  w tobie. W nielicznych wzbudza sympatię.

Kiedy wrócił z lunchu i był w bufecie po wodę dla mistrza Ela, pakując kanapki powiedziała mu, że to dla Pauliny, bo leci popołudniem z Markiem do Włoch.

-Jak to dzisiaj lecą? Przecież w sobotę pokaz.

-Ale mamy dopiero środę. Mają wrócić w piątek. Jakaś ciotka Pauliny jest ciężko chora, zostało jej niewiele życia i chciałaby jeszcze zobaczyć ją, jak bierze ślub. Kto wie, czy nie wrócą, jako małżeństwo. Zwłaszcza że w prezencie ślubnym chce podarować im mieszkanie w Mediolanie.


 

-I Marek się zgodził -pytał.

-I tak prędzej czy później by się ożenili. Virginia Febo to podobno jakaś dziwaczka i zawsze wpada na dziwne pomysły. Adam tak mówił, a jemu Aleks.

-Jak to Virginia Febo? Ona zmarła jak ja i Paulina byliśmy jeszcze parą.

-Jak to byliście parą -zainteresowała się momentalnie bufetowa.

-Dawne dzieje. Muszę iść. Pshemko czeka -postanowił szybko zakończyć rozmowę.

 

Ten dzień miał być bardzo ważny dla Pauliny, bo leciała z Markiem do Mediolanu. Przed laty, gdy miała osiemnaście lat, jej ciotka pozostawiła dość oryginalny testament. Jedno z mieszkań w Rzymie zapisała wnuczce swojego brata. Warunkiem było to, że Paulina w ciągu dziesięciu lat wyjdzie za mąż i będzie miała dzieci. Kiedy odczytywano testament, Febo na ten warunek uwagi nie zwróciła i myślała, że ma bezterminowy czas. Prawnik właśnie do niej zadzwonił i powiadomił, że termin mija za parę miesięcy i że jak nie spełni warunku, mieszkanie zostanie sprzedane, a pieniądze zostaną przekazane na stypendia. Dlatego drugim powodem było zawiezienie dokumentów potrzebnych do zawarcia ślubu w Mediolanie.  Terminy katedralne były jednak odległe i dlatego Paulina postanowiła zrezygnować z katedry i zadowolić się innym kościołem w Mediolanie. Oboje byli już gotowi do wyjścia, kiedy zatrzymał ich Simon.

-Marek musimy porozmawiać -zagadnął ich w gabinecie Marka.

-Akurat teraz Simone -zapytał Marek? — Mamy na lotnisko zaraz jechać.

-Tak teraz -zaczął Simone. —Zanim za daleko wszystko nie zajdzie. Ela powiedziała mi, że ciocia Pauliny jest umierająca, że chce zobaczyć, jak bierze ślub i że chce dać wam w prezencie mieszkanie w Mediolanie. Tylko że ona  dawno temu zmarła. Paulina chce cię wmanewrować w szybki ślub.

-Wiem, że nie żyje od lat. I nie w Mediolanie to mieszkanie tylko w Rzymie. Tak jest jak się słucha plotek.

-Jak już powiedziałeś, co chciałeś to bądź tak miły i daj nam się ze spokojem przygotować do wyjścia -rzekła rozkazująco Febo. — Marek kończ kawę i wychodzimy. 

-W więzieniu poznałem Paolo Rosso. Któregoś dnia opowiedział mi ciekawą historię -rzekł na przekór Paulinie.

-Nie mamy czasu -próbowała mu przerwać Febo. — Później opowiesz nam o nim.

-Czyli nie kojarzysz go Paulinko -zapytał Simone.

-Skąd niby miałam znać -odparła, choć domyśliła się, o kim może mówić.

-Marek to on odciągnął cię wtedy z pobocza, a nie Paulina. Dała mu w nagrodę złoty łańcuszek i kazała zjeżdżać. On sam zresztą zwiał, bo policja go szukała za kradzieże. Dwa dni później wyczytał o wszystkim w gazecie. Stąd znał nazwisko twoje i jej a po kolejnych paru trafił do mojej celi.

-Marek nie słuchaj go.

-Jak to on?

-Paolo opowiadał, że pierwszy cię zauważył. Jeszcze jak dał ci, jakiś koleś w mordę za jakąś Beatrice. Widział, jak się zachwiałeś, uderzyłeś o jakiś kamień, a chwilę później upadłeś na ziemię. Przeciągnął cię w bezpieczne miejsce i próbował ocucić. Wtedy podbiegła Paulina, dała mu łańcuszek i kazała zniknąć. Łańcuszek miał splecione litery F i A. Francesko i Agnieszka.

-Paula -odezwał się Marek. —Czy to prawda.

-Marek on kłamie. Perfidnie kłamie. Od czasu jak przyjechał ciągle mnie nachodzi i próbuje podrywać.  Chciał nawet do łóżka mnie zaciągnąć, ale się nie zgodziłam.

-Ty i ja już nigdy. Więzienie mnie z ciebie wyleczyło. Przez twoje wymagania się tam dostałem. A ty ani razu nie próbowałaś się ze mną skontaktować i nawet nie postarałaś się o dobrego adwokata dla mnie.  Niedługo później postanowiłaś zainteresować się Markiem i mnie ostatecznie zostawić.

-I teraz się mści jakąś wymyśloną historią -argumentowała Febo.

-Paolo może w każdej chwili wszystko potwierdzić. Jest już na wolności.

-Kryminaliście mamy wierzyć. Marek to wszystko…

-Nie pogrążaj się Paula -przerwał jej Marek.  — Dlatego tak nalegałaś, aby zatrudnić Simona. I to był ten hak Simona na ciebie.

-Teraz jeszcze policję na mnie nasłałaś -mówił Simone Paulinie.

-Chyba zwariowałeś.

-Mam na to dowody. Ta dziewczyna, którą poznałaś w klubie i która ci  się zwierzyła jest detektywem i ty sama powiedziałaś jej, jak próbowałaś mnie załatwić i że szykujesz dla mnie kolejne kłopoty z prawem.   Mam nagranie. Chcesz odsłuchać.  

-Detektywów na mnie nasyłasz? Jaki prawem -oburzała się.

-A ty policję. Miałem dać się przez ciebie po raz drugi zamknąć do więzienia?

-Bo tam twoje miejsce. Wszystkie plany mi psujesz.

-Powinienem prędzej ci powiedzieć Marek, ale nauczka Pauli się należała. Ta jej niepewność była dla mnie rozkoszą. Początkowo chciałem  poczekać z do czasu pokazu i wtedy wszystko powiedzieć, ale jak dowiedziałem się, że lecicie dzisiaj do Mediolanu i w jakim celu zmieniłem zdanie.

-Rozumiem cię doskonale i dzięki Simon.

-Nie ma sprawy.

-Możesz się w końcu wynieść -wysyczała Febo. —Chcę porozmawiać z narzeczonym.

-Sam wiem, kiedy się wycofać. Zresztą powiedziałem, to co chciałem.



-Byłym narzeczonym Paula -sprecyzował Marek, kiedy Simone wyszedł. — Właśnie z tobą zrywam.

-Marco jesteśmy tyle lat razem, szczęśliwi. To się tylko liczy. Mamy pozałatwiać sprawy ślubne i te związane z mieszkaniem po ciotce.

-Nie interesuje mnie to mieszkanie -mówił dosadnie. — To tobie na nim zależy. I jak dobrze pamiętam, ciotka testament spisała lata temu, gdy nie byliśmy jeszcze parą. Nie wymieniła, kim ma być twój mąż. Znajdź sobie innego chętnego. Ja nie jestem zainteresowany ani mieszkaniem, ani ślubem.

- Przecież się kochamy -próbowała jeszcze coś wskórać.

-Jakie kochamy? Paula ty wszystko zepsułaś. Może i było między nami uczucie na początku, ale zniszczyłaś je. Tymi swoimi podejrzeniami o zdrady, rozrzutnością i wyniosłością. Teraz okazało się, że okłamywałaś mnie przez tyle lat. Jak tylko chciałem odejść od ciebie, przypominałaś mi tamten wieczór we Włoszech. Jak to w ostatniej chwili natrudziłaś się, żeby wyszarpać mnie z pobocza w bezpieczne miejsce.  A ja głupi we wszystko wierzyłem.

-Marek  musimy uspokoić nerwy. Możemy polecieć do Mediolanu i tam wszystko przedyskutować. Możemy uratować nasz związek.

-Nie Paula. Nie chcę cię znać i masz zniknąć z mojego domu. Najlepiej do mieszkania po cioci wraz z mężem, którego będziesz musiała sobie znaleźć.  

-Nie możesz mnie porzucić, jak jakąś panienkę z klubu i z domu wyrzucić.

-Mogę -mówił zdecydowanie. — Jesteś zakłamaną manipulantką bez uczuć i dążysz do celu, nie patrząc na nic ani na nikogo. Uwolnienie się od ciebie jest najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. I tak jak ty wymuszałaś na mnie wdzięczność  tak ja będę wdzięczny Simonowi, że powiedział mi prawdę.  To koniec. Zrozum to.

-Porozmawiamy wieczorem na spokojnie w domu. Firma nie jest dobrym miejscem.

-Wieczorem to ja z Sebą i Simonem będę u Sebastiana będę oglądał Ligę Mistrzów i będę miał co świętować. Ty za to będziesz mogła się ze spokojem spakować i wyprowadzić z mojego domu.

-Pożałujesz jeszcze. Ty i on.

Jak tylko wyparowała z gabinetu Marka,  wpadła na Wiolettę i Ulę rozmawiające na korytarzu.

-Co tak w przejściu stoicie?  Nie macie nic do roboty.

-A tobie ktoś nadepnął na pięty czy tam palce -zapytała Wioletta.

-Przestań używać przysłów  Wiola -.wypaliła z furią.  — I ogarnij się w końcu. W tych ciuchach wyglądasz jak własna matka. Firmę modową w końcu reprezentujesz.

Zanim Ula czy Wioletta zdążyły coś odpowiedzieć szybko odeszła, a one weszły do sekretariatu.

-Nie przejmuj się nią. Musiało się stać coś naprawdę strasznego, że tak się zachowywała. Zaraz -rzekła Ula, zastanawiając się chwilę. — Powinna być już w drodze na lotnisko. Mieli lecieć z Markiem do Mediolanu.

- Ale nie lecimy dziewczyny -usłyszeli głos samego zadowolonego Marka. — I właśnie uwolniłem się od Pauliny. Powiedziałem jej, że to koniec.

-To dlatego była taka wściekła.  Nakrzyczała na Wiolkę.

-Cała ona. A wy nie musicie już zajmować się same ostatnimi przygotowaniami do pokazu. Pomogę wam.

Ula była ciekawa powodów, ale od czasu historii z Wiolą jej relacje z Markiem się oziębiły i nie chciała pytać. Również nie wypadało, bo to ich sprawy i musiało być to coś poważnego. Wiedziała, że tylko wdzięczność kieruje Markiem, że był z Pauliną i mogła gdybać, że może to ma coś wspólnego.

Febo tymczasem poszła do brata.

-Stało się coś -zapytał, gdy siostra wpadła do niego z furią. — Powinnaś być teraz w drodze na lotnisko.

- Nie lecimy do Mediolanu, a Marek wyrzucił mnie z domu. Mam się spakować i wynieść.

-Ale dlaczego?

-Ten kretyn wszystko Markowi powiedział.  Marek już wie, że nie ja go wtedy przeciągnęłam w bezpieczne miejsce.

-A ja mu wczoraj przelałem pięćdziesiąt tysięcy.

-Za co? Za milczenie? I na co mu.

-Zaszantażował mnie. Chce rozpocząć własną działalność i otworzyć butik. 

-Musimy coś z nim zrobić Aleks. On nas cały czas szantażuje. Teraz w dodatku detektywa na mnie nasłał.

-Jakiego detektyw? Dlaczego?

- Przypuszczał, że to ja nasłałam na niego policję i teraz ma na to dowody. Jeszcze się odgrażałam, a ta detektyw wszystko nagrała.

-Miałaś nic nie robić na własną rękę -mówił zły na siostrę.  — Sama jesteś sobie winna Paula. Teraz to on może ciebie oskarżyć.

-Powiedział, że jak nie dzisiaj, to  prawdę o wypadku chciał powiedzieć na pokazie. Na jedno by wyszło.

-Niedobrze. Skoro ciebie śledzili, mogli i mnie śledzić. Rinaldi skądś musiał wiedzieć o moich mieszkaniach. Dał mi tez do zrozumienia, że sam nie działam, tylko ktoś mi pomaga. Muszę uważać.

-On nas niszczy.  Zrób coś.

-Idź do kosmetyczki albo na masaż i daj mi samemu działać Paula.

Po wyjściu siostry zdzwonił do Hermana i uprzedził, że na razie nie mogą się spotykać, bo Simone węszy i żeby i on był ostrożny. 

 

 Ula i Marek mieli okazję jeszcze tego samego dnia spotkać się po pracy. Marek wracał od Fica a Ula do domu i spotkali się w parku. Ich alejki się skrzyżował i była okazja na chwilę rozmowy.

-Ula to mój szczęśliwy dzień. Najpierw poszczęściło się mi z Paulą, a teraz Fic powiedział mi, że wszystko przygotował i mogę rozliczyć się z Aleksem. Poczekam do piątku. Sam muszę się przygotować i ojca na konfrontację z Aleksem.

-Sądne dni nad nimi się zebrały.

-Nie jesteś ciekawa, co się stało, że rozstałem się z Pauliną.

-To są prywatne sprawy Marek. Nie musisz mówić.

-Nie muszę, ale jeśli miałyby jakieś plotki po firmie krążyć, jak o naszym wyjeździe, wolę powiedzieć. Simone prawdę mi powiedział. Opowiadałem ci jak to Paulina  przeciągła mnie z pobocza jezdni w bezpieczne miejsce i teraz okazało się, że to nie ona tylko kolega Simona z celi.

-Nieźle. I rozumiem cię. Tyle lat okłamywała cię.

-Teraz odpocznę sobie od babek a później znajdę sobie jakąś dziewczynę, z którą stworzę udany związek.

-I kto to mówi -zakpiła.  

Wychodzili właśnie z parku i Marek zatrzymał się przy starszej pani sprzedającej kwiaty. Po chwili poprosił o wszystkie róże za 5 zł. W sumie było ich dwanaście. Sprzedawczyni za kupno wszystkich dała mu rabat i poprosiła o pięćdziesiąt złotych zamiast sześćdziesięciu. Marek dał jej jednak sto złotych i reszty nie chciał. 


 

-Dla ciebie Ula -rzekł chwile później.

-Marek jeśli myślisz, że kwiatami odkupisz winy za Wiolą, to się mylisz. Nie jestem Pauliną.

-Nie, nie myślę tak. Po prostu miałem doby dzień i ja chciałem zrobić coś dobrego dla kogoś. Tej kobiecie pieniądze się przydadzą.

-Chyba że Marek. Już dawno nie dostałam tylu kwiatów -mówiła, zanurzając twarz w różach. —Są piękne i cudownie pachną.

-Kiedyś dałem Pauli takie kwiaty, to powiedziała, że to zwiędłe śmieci.

 

W tym samym czasie Wioletta i Sebastian też mieli okazję się spotkać. Obok firmy były delikatesy i gdy Wioletta pakowała zakupy, pojawił się i Seba przy kasie.

-Widzę, że szykuje się popijawa -rzekła, patrząc na zgrzewkę piwa i jakiś alkohol.

-Dzisiaj Liga Mistrzów i zaprosiłem Simona i Marka do siebie. A i Marek ma co świętować. I nie tylko alkohol mam.

-Tak słyszałam o Paulinie.

Olszański miał już płacić, kiedy zorientował się, że nie ma portfela i nie ma czym zapłacić. Wioletta zapłaciła w końcu za niego i razem wyszli ze sklepu. Kiedy odeszli kawałek i ku zdziwieniu Wioli torbę z kilkoma rzeczami spożywczymi Sebastian dał jakiejś niepełnosprawnej dziewczynie, która siedziała nieopodal sklepu na ławce.

-To Ewelina. Jej mama sprząta mi mieszkanie. Nie przelewa się im.  Jej mama sama wychowuję ją i dwóch młodszych braci. Ewelina jest opóźniona w rozwoju, ale w sumie niegroźna. Czasami matka zabiera ją ze sobą i stąd ją znam. Teraz czeka na klientów. To znaczy na tych, co obiad domowy zamówili u jej mamy. To taka jakby dieta pudełkowa tylko lepsza. Pani Aneta gotuje, a córka tu przychodzi i ci, co zamówili sobie obiad, odbierają od niej. Przy okazji i jej dają parę groszy. Sam czasami coś zamawiam i daję Ewelinie piątaka.

-To mi zaimponowałeś poniekąd.

-Miło wiedzieć Wiola, że nie jestem już takim zimnym draniem.

8 komentarzy:

  1. Brawo dla Simona. Wreszcie jedna prawda wyszła na jaw. Druga już za chwilę. Obawiam się, że te wszystkie rewelacje mogą jednak źle odbić na zdrowiu Krzysztofa.
    Marek i Sebastian próbują chyba odkupić winy.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielę późnym wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie o Krzysztofa. Marek specjalnie dał sobie dzień, aby i ojca przygotować i porozmawiać o historii z Pauliną.
      Marek od dawna chciał, aby Ula się nim zainteresowała i teraz kiedy nie ma Pauliny, liczy na coś więcej. Zwłaszcza że od dawna się mu podoba. Inaczej ma się sprawa z Sebą. Gdyby nie spotkał Wioletty to i tak dałby Ewelinie zakupy. Włożył do koszyka i wyłożył na taśmę, zanim zorientował się, że nie ma portfela. Z jego strony to nie był pokaz.
      Pozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  2. paulina myslala ze sie nie wyda kto uratowal marka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona cały czas się tego bała. Ale skoro spełniali ich żądania, przekonana była, że tak będzie dalej, bo tak mu wygodnie.
      Pozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  3. No to Paulina trafiona zatopiona. 😉 teraz tylko jeszcze Aleksiu musi dostać rachunek za swoje świństwa. Choć Febo grunt z pod nóg się osuwa to jednak chyba jeszcze będą próbowali coś namieszać. 🤔 Marek dobrze zaczął, że sam wszystko wyjaśnił Uli i tym samym ma chyba u niej plus.😘 Ale chyba przyjdzie mu się trochę napocić nim zdobędzie zaufanie i serce Uli. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. 🌺🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przewiduję jakiejś zemsty, bo bym musiała jeszcze sporo części napisać. Jednymi kwiatami marek serca Uli nie zdobędzie. Ale teraz jak jest wolny ma większe szanse.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Ależ świetny rozdział! Wreszcie Simone dojrzał do tego, żeby wyjawić Markowi prawdę i to właściwie w ostatnim momencie, bo niewiele brakowało, a junior wraz z Pauliną "uciekli by" mu do Mediolanu. Panna FE oczywiście nie czuje żadnej skruchy, a jedynie wściekłość, że jej plany wzięły w łeb. Należało jej się jak nic. Za swoje machloje powinna naprawdę odsiedzieć kilka latek, a dowody na jej działalność przecież są. Póki co teraz pewnie się przyczai i pozwoli działać bratu. Oby tylko jemu ktoś też pokrzyżował plany. Między Ulą i Markiem i między Sebastianem, a Violettą doszło niejako do pojednania, bo dobre uczynki chłopaków zrobiły pozytywne wrażenie na dziewczynach. Dowodzi to, że nie są tacy źli, jak one myślały o nich wcześniej. Mam nadzieję, że wreszcie zacznie się między nimi układać, a i Febo doczekają się zasłużonej kary.
    Najserdeczniej pozdrawiam. :) GośkaSz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co Paulina tylko okłamywała Marka, a na to nie ma paragrafu. Chyba że Simone ją oskarży o groźby. Inaczej jest z Aleksem, bo ten ma więcej na sumieniu.
      Panowie pokazali swoją dobrą stronę. Marek trochę celowo a Sebastian nie mógł przewidzieć, że Wiola będzie świadkiem więc tym bardziej chwała mu.
      Liczę, że kolejna część będzie się tak samo podobać jak ta.
      Pozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.

      Usuń