Po konfrontacji z
pracownikami firmy życie Uli zmieniło się diametralnie. Była bardziej
tolerowana i przestała być brzydulą. Nawet Pshemko, który z kilkoma wyjątkami,
mówił do wszystkich per osoba, teraz stała się Urszulą. Mistrz był wrażliwy na
nieszczęścia innych, a historia jej życia wzruszyła go.
Kiedy w pracy zaczęło
się jej układać, to pojawiły się zawirowania osobiste. Zaczęło się od Maćka, a później przeszło i na
Marka. Z tą różnicą, że sprawa z Maćkiem się rozwiązała.
Przyjaciel po prostu miał
jej za złe, że nie ma dla niego już czasu. Uważał też, że daje się
wykorzystywać Markowi i sytuacja jest podobna do tej z Bartkiem, w którym się
zakochała i który ją tylko wykorzystywał. Maciek domyślił się też to, co Ula
czuje do szefa.
-Ula nie powinnaś sobie
nim głowy zawracać. On tylko widzi modelki -mówił jej, kiedy przywiózł ją do
pracy.
-Bo się pogubił, a mnie
naprawdę lubi.
-Właśnie lubi a ty go
kochasz. To, co innego. Ty i on to dwie inne bajki.
-To moja bajka i nic ci
do tego -odparła mu i szybko odeszła.
Szymczyk opamiętał się
jednak i postanowił ją przeprosić. Zwłaszcza że zrobiła dla niego coś
wyjątkowego.
Marek widział, jak daje jej
kwiaty i był ciekawy, co tak naprawdę łączy ją przyjacielem. Pytać samemu było
mu głupio, ale okazja sama się nadarzyła, gdy Ula przyszła do niego z
zapytaniem.
-Marek te stare biurka,
szafki i regały, co stoją w magazynie, są ci potrzebne.
-A, co potrzebujesz do
domu?
-Nie dla mnie. Dla
Maćka. Chcemy otworzyć biuro rachunkowe i doradztwo finansowe. Lokal już mamy,
ale zabrakło na wyposażenie.
-Nie będziemy już tego
potrzebować, więc możesz wziąć, co chcesz.
-Przydałyby się dwa
biurka, szafa i ze dwa regały.
-Są twoje. Już dawno
chciałem się tego pozbyć. Zaraz Ula –zastanowił się chwilę? — Powiedziałaś mamy. To znaczy, że chcesz
zrezygnować z pracy tutaj.
-Nie, nie chcę. Wzięłam
kredyt i pomogłam wynająć Maćkowi lokal, kupić komputer, drukarkę i takie tam.
Popołudniami będę mu pomagać i w soboty. Jeśli będzie miał dużo klientów. Tyle
czasu szukał pracy i postanowiłam wprowadzić mój plan na wypadek, gdybym tu nie
znalazła pracy.
-Rozumiem. Piękne kwiaty
ci dał. Maciek. Jest czy nie jest twoim chłopakiem.
-Nie jest. Po prostu po
części chciał mnie przeprosić i po części podziękować, że pomogłam mu. Znamy
się od dziecka i zawsze byliśmy zaprzyjaźnieni. Od czasu jak uczyliśmy się
chodzić i mówić.
-To znaczy, że ty z
Maćkiem jesteście tak jak ja z Sebą związani i że dla takiego przyjaciela dużo
byś zrobiła?
-Dokładnie. Dlatego pomogłam
mu z pracą i w podzięce dał mi dzisiaj kwiaty.
Zapchane magazyny ze
starymi kreacjami były od dawna problemem do rozwiązania. Ula w końcu znalazła
rozwiązanie i zasugerowała, że można by je sprzedawać internetowo.
-Dasz radę i tym się
zająć. Już masz sporo obowiązków.
-Nie ja. Maciek mógłby
się tym zajmować. Jeszcze tylu klientów nie ma. Musielibyśmy tylko postarać się o dobrą
reklamę i promocje. Druga rzecz i kolejne mogłyby być coraz tańsze.
-Może się udać i zawsze
będzie to jakiś zysk.
-I mniej zamożne kobiety
będą mogły sobie na nie pozwolić, jak stroje będą po niższej cenie. Tylko z
Pshemko trzeba porozmawiać.
-Ja się nim zajmę. Wiem,
jak go przekonać.
Po rozwiązaniu problemów
z kolekcjami, Ula wpadła na kolejny pomysł, który przyniósłby zyski firmie. Tym
razem chodziło o skrawki materiałów, które pozostawały po wykrojach, a z
których można byłoby szyć zabawki sensoryczne i inne miękkie zabawki.
-Siostra Maćka
projektuje takie zabawki i szyje zwierzątka, owoce, rośliny czy przedmioty -opowiadała
Markowi. — Chce swoją firmę otworzyć,
ale boi się i ryzyka. Myślałam, żeby jej pomóc. Tak żeby ona miała zyski i my.
To znaczy firma. Jest plastyczką i bardzo ładnie projektuje.
-Świetny pomysł Ula -mówił
z entuzjazmem. —A dokładnie jak nasza współpraca miałaby wyglądać?
-Od ciebie zależy. Ona
mogłaby projektować i szukać zbytu, a Maciek zająłby się rachunkowością. Albo mogłaby kupować
taniej skrawki.
-W takim razie umów nas.
Dla Marka kolejna
przyjacielska przysługa zarówno dla siebie samego jak i Maćka dziwna nie była, ale jak opowiedział Sebastianowi, to już
tak.
-Za dużo tego Maćka
Marek. Wprowadza go w sprawy firmy.
-Tylko magazynów. Zabawki inna sprawa.
-Na razie magazynów. Kto
wie, czy Ula nie mówi mu, co robimy, albo nie uzgadnia działań.
-Seba. Oni są
przyjaciółmi jak my. I po co miałaby to robić?
Ula nie tylko służbowe
kłopoty Marka rozwiązywała, ale i te prywatne. Głównie te z kobietami. Od czasu
jak rozstał się z Pauliną, zaczęły być coraz bardziej natarczywe i chętne, aby
zająć miejsce u boku Marka. Ten natomiast chciał się od nich na jakiś czas
uwolnić. Klaudia jednego dnia rozgościła się u niego w gabinecie i paradowała w
samej bieliźnie. Gdyby sam Marek miał wrócić po lunchu, aż tak złe by to nie
było, ale razem z nim na podpisanie umowy miał przyjść Terlecki. Prośby aby wyniosła
się z biura nie skutkowały, dlatego Ula posunęła się do szantażu. Wzięła jej
markową sukienkę i wymachując nożyczkami zagroziła, że ją potnie, jeśli nie
wyjdzie. Pomysł opłacił się, bo modelka momentalnie pobiegła za nią. Kiedy była
już w sekretariacie Ula zamknęła drzwi od gabinetu szefa. W tym samym momencie
w drzwiach pojawiła się Domi i z jednego kłopotu stworzyły się dwa.
-Ta wariatka chciała
pociąć mi sukienkę. Uważaj na nią -mówiła Klaudia, kiedy się ubierała.
-Piękne kolczyki. Jak
rozumiem, są od Marka -rzekła Ula do Dominiki.
-Skąd wiesz?
-Marek dał ci kolczyki -oburzyła
się Klaudia.
-Zazdrosna?
-Stąd wiem, że od Marka,
bo cztery dni temu od firmy APART za udaną współpracę dostał komplet biżuterii
-wtrąciła Ula. —Tak się składa, że mi dał bransoletę -rzekła, pokazując
drobiazg na przegubie -a niejakiej Mirabelii dał wisiorek. Na wczorajszej gali
miała go założonego. Teraz najlepiej będzie, jak obie już sobie pójdziecie.
Marek nie ma dla was czasu dzisiaj. Zaraz będzie tu z panem Terleckim dłużej
zajęty, a później jedzie z ojcem do lekarza i radziłabym go nie stresować.
-To się jeszcze okaże,
kogo wybierze -odparła Klaudia ni to do Uli, ni do rywalki.
Modelki kontra Ula Cieplak
zero do dwóch -pomyślała, gdy obie
się wyniosły.
Minęły dwa dni, a Ula
musiała ponownie ratować go. Tym razem był to dziennikarz Ignacy Gwizdała. Ula
była akurat w bufecie, kiedy zadzwonił do niej Marek i powiedział, że ukrywa
się u Sebastiana i żeby pozbyła się go. Zadanie było trudne, ale nie do
zrealizowania. Wystarczyła jakaś wymyślona pożywka dziennikarska. Stanęła przy
drzwiach i prowadziła rozmowę z Elą.
-Ela zgadnij, kogo
widziałam kwadrans temu. (…) Julię Kamińską. Bryluje na zakupach w Złotych Tarasach z
jakimś facetem. Widziałam ich, jak szli do kawiarni. A wpatrzeni byli w siebie.
Przepraszam Ela, ale kogoś mam w sekretariacie. Pan to, kto? I jeśli czeka pan
na Marka, to będzie tak za godzinę, jak nie później –mówiła, patrząc na zegarek.
— O trzynastej chodzi na lunch.
- W takim razie wpadnę
innego dnia, skoro go nie ma.
-I po kłopocie
-powiedziała do siebie, gdy wyszedł.
Za pozbycie się obu modelek i dziennikarza spotkała
Ulę nagroda, bo Marek zaprosił ją na kolację.
Trochę pechowo wybrał, bo była to restauracja słynąca głównie z sushi,
na które była uczulona. Dlatego Ula zaproponowała pobliską naleśnikarnię. Marek
zamówił sobie cztery naleśniki. Z cukrem, serem, dżemem i góralski.
-Zjesz tyle -zapytała
zdziwiona. — I zamówiłeś trzy dziecięce i słodkie i jeden wykwintny.
-Jak byłem dzieckiem, z
pięć zjadałem. A teraz mam większy żołądek. A dlatego takie, bo takie słodkie jadłem
jak babcia i mama mi smażyły. A co dla ciebie?
-Jabłko z cynamonem oraz
słony karmel z bananem.
Wraz z sokiem Marek
zapłacił sto pięćdziesiąt złotych, ale jak zaznaczył, warto było, bo były
prawie tak dobre jak w wykonaniu babci, mamy a później pani Zosi.
-Ja w domu naleśniki
robię za grosze i nie chwaląc się, są tak samo dobre.
-To muszę wpaść któregoś
dnia. Pomimo nieszczęścia, jakie was spotkało, jesteście szczęśliwi.
-Teraz tak. Ale tuż po
śmierci mamy tato długo nie mógł dojść do siebie. Głównie ja zajmowałam się
domem, Jaśkiem i Beatką. Jeszcze miałam maturę zdawać.
-I za to cię podziwiam.
Jesteś taka rodzinna. Większość dziewczyn, które znam, tak by się nie
poświęcały. Zazdroszczę twojemu przyszłemu ślubnemu. Z Pauliną nie miałem
prawdziwego domu. Nie gotowała, nie sprzątała. Gdyby była choćby w połowie jak ty i z twoim charakterem, moje życie byłoby zdecydowanie milsze. Tylko nie zrozum mnie źle Ula.
Nie szukam kucharki i sprzątaczki.
-Rozumiem przecież. Nie
jesteś przecież despotą i nie traktowałabyś kobietę, jak kurę domową.
-No nie. Ja chciałbym
tak razem zajmować się wszystkim.
Spotkanie z Markiem
spowodowało, że noc miała nieprzespaną, a rano zaspała i z pośpiechu nie zdążyła
podkręcić grzywki. Przed pracą miała jeszcze pójść do ortodonty. Już w holu Ania powiedziała jej, że
tak jest lepiej. Nawet ubrała się ładnie. Marek również zauważył jej zmianę.
-Nowe
image? Do twarzy ci z grzywką na bok.
-Dzięki Marek. Przypadek,
że zaspałam i się nie wyrobiłam. I w końcu mogę się normalnie uśmiechać.
Łazienki tego dnia miały
należeć do firmy F&D. Tam miał się odbyć pierwszy pokaz za prezesury Marka.
Był o tyle ważny, że miały pojawić się na nim goście z zagranicy. W tym pani
Krüger z Niemiec, a Ula miała być jej tłumaczką. Kiedy do pokazu został
kwadrans, okazało się, że goście z Niemiec stoją w korku i że spóźnią się z pół
godziny. Tym samym pokaz miał się przesunąć o tyle samo minut. W tym samym
czasie Ula postanowiła się w końcu przebrać się, a nie czekać na ostatnią
chwilę tak jak planowała. Poszła go garderoby i wyciągnęła swoją sukienkę z
pokrowca. Ta piękna jeszcze godzinę temu sukienka teraz kreacji nie
przypominała, bo była pocięta.
-Ktoś musi cię mocno nie
lubić i źle życzyć -rzekła modelka Magda.
-Co ja teraz zrobię? Mam tłumaczyć Marka na scenie. W swetrze nie
wyjdę.
-No to byłaby
kompromitacja -rzekła modelka Dagmara.
-Ile mamy czasu Ula
-zapytała Magda.
-Tak z pół godziny. Pani
Krüger dzwoniła i powiedziała, że stoi w korkach. Muszę pójść i uprzedzić
Marka.
-Nie ma na to czasu Ula.
My modelki mamy mniej czasu na zmiany.
Wyszykujemy cię na wyjście.
-Ale sukienka jest
zniszczona.
-Moją weźmiesz. Na
początek musimy zwilżyć ci włosy i inaczej je ułożyć. Później szybki delikatny
makijaż. Ula nie stój tak. Idź i zwilż
włosy, a ty Dagmara przynieś suszarkę do włosów i szczotkę.
Ula, chcąc nie chcąc
zgodziła się i robiła to, co mówiła koleżanka Jaśka. Po kwadrancie miała nową
fryzurę, a chwilę później wkładała sukienkę Magdy. Wraz z Dagmarą została
delikatnie umalowana.
-Ten, kto ci zniszczył
ci sukienkę i jak zobaczy, jak wyglądasz szlag trafi -rzekła Dagmara.
-Dziwnie się czuję. Czy
to jeszcze ja -pytała, patrząc w lustro.
-Ty. Będziesz błyszczeć
na scenie -odparła Dagmara.
-Nie, nie Ula. Okulary
efekt psują -dodała Magda, gdy Ula sięgała po nie. —Musisz dojść do Marka
jakoś. Albo Jasiek cię doprowadzi.
-Jasiek będzie lepszym
rozwiązaniem.
Parę minut później
usłyszała, jak Marek woła ją, więc nie czekając w towarzystwie brata, weszła
pewnym krokiem na scenę. Z tą samą chwilą przez widownię przeszedł szmer
zachwytu. Samemu Markowi zabrakło z wrażenia słów.
-Ula, czekaliśmy na
ciebie -rzekł w końcu Marek.
Dalszy ciąg pokazu
przebiegał już bez problemów. Kreacje się podobały, a Ula z tłumaczeniem nie
miała najmniejszych problemów. Kiedy znaleźli się już za kulisami, Ula
wytłumaczyła mu, co się stało.
-Jak pocięli ci
sukienkę? Kto?
-Stawiałabym na Klaudię,
bo sama chciałam pociąć jej sukienkę, wtedy, gdy była u ciebie. Ale równie
dobrze mogła to być Dominika albo Paulina.
-Paulina raczej nie, bo
chyba nie ma jej w Polsce.
W czasie po pokazowym bankiecie
Ula bardziej błyszczała niż modelki i znaleźli się chętni, aby w jej
towarzystwie spędzić czas. Ona widziała jednak tylko jedną osobę.
Od tego czasu Ula już
zawsze wyglądała pięknie, elegancko i naturalnie. W pierwszej kolejności
zainwestowała w szkła kontaktowe i nowe stroje. Liczyła, że jak będzie wyglądać
tak jak modelki, to Marek zwróci na nią uwagę. Chociaż uważała, że uroda nie
jest najważniejsza tylko charakter i wnętrze. Nawet nie wiedziała, że jej
ukochany już od jakiegoś czasu tak samo uważał. Było mu po prostu głupio
zainteresować się Ulą, gdy ta wypiękniała.
-Zrób coś w końcu Marek
-mówił mu przyjaciel. —Chodzisz jak struty. Umów się z nią albo coś.
-Sam wiesz, jak to
będzie wyglądać. Będzie myślała, że wygląd się liczy.
-To dalej się zadręczaj.
Dogadanie się, co do
swoich uczuć zajęło Uli i Markowi cały miesiąc i ponownie musiało się stać coś
złego, żeby na dobre im nie wyszło. Wszystko dzięki Paulinie, która pojawiła
się nieoczekiwanie w gabinecie Marka. Ula była wtedy w bufecie i gdy wróciła do
sekretariatu byli w centrum kłótni.
-Myślisz, że jak mnie
nie ma we firmie i w Polsce nie wiem, co się dzieje. Brzydula już ci weszła do
łóżka.
-Po pierwsze nie mów o
niej brzydula -przerwał ostro. — Dawno nią nie jest, a dla mnie nigdy nią nie
była. Po drugie nie twoja rzecz. Dawno nie jesteśmy razem. Wracając do Uli to
najlepsza dziewczyna, jaką znam, tylko ja dla niej nie jestem odpowiedni. Za
dużo było w moim życiu kobiet. Ale dla niej mógłbym się zmienić. Nigdy prędzej
nie spotkałem takiej kobiety. Ma wszystko, co powinna kobieta posiadać. Jest
ciepła, rodzinna, z pięknym wnętrzem. I masz rację, kocham ją. Ale jej uroda to
dodatek. Kocham ją za to, jaka jest dobra, uczynna i bezinteresowna. Jest
przeciwieństwem ciebie.
-Idiota -odparła i
otwarła drzwi. Wtedy też zauważyli Ulę.
-Ula, ile słyszałaś
-zaczął Marek.
-To, co najważniejsze,
że mnie kochasz Marek i że uroda nie jest dla ciebie najważniejsza. Tak się
składa, że ja i ciebie kocham. Od dawna. Zakochałam się, gdy pierwszy raz cię
zobaczyłam.
-Miłość od pierwszego
wejrzenia. Piękne Ula.
Pewni swoich uczuć nie
czekali długich lat ani miesięcy na ślub i pobrali się tuż po Nowym Roku w
kościółku w Rysiowie.
W ciągu kolejnych ośmiu lat na świecie pojawiła się
trójka ich dzieci. Mikołaj, Dawid i Gabrysia. Ula nie licząc ostatnich tygodni
przed porodami i tuż po nich zostawała w domu, a później chodziła do pracy na
pół etatu. Czasami, któreś z pociech brała ze sobą, a w opiece pomagali również
dziadkowie Dobrzańscy. Kiedy Gabrysia skończyła cztery latka i poszła do
przedszkola, Ula pracowała już na cały etat. Razem z Markiem rozwijali firmę,
która z każdym rokiem przynosiła większe zyski. Poza tym pani Dobrzańska miała
czas, aby zająć się mężem, dziećmi, domem i do tego wyglądała ciągle pięknie i
zadbanie.Tworzyli piękną i kochającą się parę.