piątek, 24 listopada 2017

Rozmowa kwalifikacyjna zak. nr. 2 cz.2



Długa droga do Gdańska w towarzystwie Marka taka zła dla Uli nie okazała się, a jak się obawiała. Głównie, dlatego że w samochodzie oprócz ich był również Pshemko i on dbał o podtrzymywanie rozmowy. Po dotarciu na miejsce i zameldowaniu się w hotelu mieli chwilę odpoczynku przed czekającą ich pracą popołudniem i wieczorem.
Ula ten czas wykorzystała na spotkanie z koleżanką Lidką, menedżerką hotelu, w którym cała ekipa została zakwaterowana.


-Muszę przyznać, że ten twój Marek ma pomysły godne największych spiskowców – rzekła Lidka po tym, jak Ula opowiedziała jej historię kradzieży w Książu, cichego wielbiciela i listu od Marka.
-Marek nie jest mój – wtrąciła ostro. —Nigdy nie był i nie będzie. I nie wiem, dlaczego mówisz to tonem, jakby cię bawiło.
-Bo jest takie jak z komedii romantycznej- tłumaczyła się, uśmiechając do przyjaciółki.
- Ja nie widzę w tym ani nic zabawnego, ani romantycznego – mówiła dobitnie. —Zwłaszcza tego pierwszego. Specjalnie napisał ten list, żebym bała się i żeby mógł później opiekować się mną. To było podłe świństwo- sprecyzowała.
-Faceci robią gorsze świństwa niż Marek – odparła równie stanowczo.  —Zapewniam cię Ula. Zdradzają, uwodzą dla korzyści, wykorzystują i porzucają, biją.
-Nie usprawiedliwiaj go, dobra Lidka – zezłościła się lekko na przyjaciółkę.
-Nie usprawiedliwiam tylko przedstawiam fakty. Marek szukał sposobu zbliżenia się do ciebie i z tego, co mówiłaś prawie mu się udało. Podobało ci się, jak opiekował się tobą i to że czułaś się bezpieczna.  I nie skreślałabym go tak od razu.  Popełnił błąd, ale do wybaczenia.
-Gdybym skreśliła go całkiem, to nie byłoby mnie tutaj. Będę po prostu nasze kontakty ograniczać ściśle do pracy.  I nic więcej.
-Skoro tak mówisz – odparła bez wiary w słowa Uli. —Zobaczymy, jak to będzie, gdy poznasz kogoś nowego i porównasz do Marka.
-Już nawet poznałam takiego jednego Szymona – zwierzała się. — Całkiem przypadkiem i może zadzwonię do niego, jak wrócę do Warszawy. Na razie wymieniliśmy się telefonami, bo przez ostatnie dni ja byłam zajęta pokazem, a on poleciał do Londynu.
-Znowu jakiś na wyjeździe? -wypaliła Lidka.  —Nie pamiętasz, jak było z Wojtkiem.
-Nie zapędzaj się tak- uspokajała. —Szymon to nawet nie jest znajomym i widzieliśmy się dopiero dwa razy, włączając w to spotkanie, a ty myślisz już w kategoriach związku i widziałabyś mnie już przy nim.  A do Londynu poleciał na parę dni na jakieś sympozjum związane z książkami. To miłośnik książek.

Tymczasem w Warszawie Wioletta i Sebastian szykowali się na podróż do Gdańska, a Wiola stwierdziła, że to dobra okazja, aby porozmawiać o nowo przyjętej sekretarce.


-Można wiedzieć, co ta Patti robi w sekretariacie? - pytała z irytacją, idąc z nim w stronę samochodu. — Ty ją przyjąłeś? Na przywitanie powiedziała mi, że szef kadr jest interesujący. A może to kolejny genialny plan Marka i przygruchał sobie panienkę, żeby pokazać Uli, że robi głupio, odtrącając go, bo może mieć inną? – rzucała pytaniami i pretensjami.
-Naprawdę powiedziała, że jestem interesujący? – pytał, uśmiechając się z zadowoleniem.  
-A co może i ona jest interesująca i dla ciebie? - wytknęła mu, przystając na chwilę.   
-Spokojnie Wiola. Patrycja nie jest ani w moim obszarze zainteresowań, ani Marka. Żadnego genialnego planu też nie ma. Marek uczy się na błędach. A Patrycja przyszła na staż i tylko tymczasowo zawitała do sekretariatu.  Za dwa tygodnie staż kończy Anita i przejdzie do sekretariatu Adama. Ale to miłe, że byłaś zazdrosna-  dodał na koniec.
-I żadnego podstępu w jej zatrudnieniu nie ma? – pytała, chcąc mieć pewność i nie komentując słów Sebastiana o zazdrości.
-Nie ma. Słowo Sebastiana. A raczej moje i Marka.
-To dobrze, bo jest irytująca- odparł uspokojona nieco. —Zachowywała się tak, jakby męża tu szukała. A kiedy powiedziała mi o tobie, że jesteś interesujący, to poczułam, że wzbiera się we mnie złość. Bezczelna jedna.
-Czyli poczułaś zagrożenie pojawieniem się rywalki? – zagadnął podchwytliwie.
-Miałam chyba prawo Cebulku- mówiła asekurowanie.  —I dlaczego uśmiechasz się tak, jakbyś czuł satysfakcję?
-Bo po tym, co powiedziałaś mi po wizycie u lekarza, że twój syn to znaczy nasz syn będzie nosił imiona po tatusiach, czyli Dariusz-Sebastian to, to była najmilsza rzecz, jaką usłyszałem z twoich ust- odparł z ciągłym zadowoleniem.
-A co powiesz, jeśli ci powiem jeszcze, że stajesz się dla mnie tak samo ważny, jak Darek i moja rodzina.
-A staję się? - odparł pytaniem na pytanie. —I nie pytaj, czy chciałbym, bo bardzo.
-Stajesz się- rzekła czule i tak samo serdecznie przytulając się do niego.  —Powiem nawet więcej.  Doceniam i szanuję wszystko, co robisz dla mnie i dziecka.
-Dzięki. Bardzo pokrzepiające to, co mówisz- mówił, otwierając jej drzwi do auta.
-To ja dziękuję- odparła, całując go w policzek.
- Żeby tak i Ulka zareagowała na nią-  zamarzył Sebastian, gdy już oboje usiedli w aucie. —Pomyśl tylko Wiolka. Tego samego dnia poznaliśmy was, zakochaliśmy się i chcieliśmy zmienić się dla was. Chociaż te dwa ostatnie elementy były dla nas czymś nowym i nierealnym. My na mężów i ojców nie nadawaliśmy się, a tu tak nagle w drzwiach pojawiły się dwie dziewczyny i całe życie nam przewartościowały. Na takie prostsze i szczęśliwsze. Może porozmawiałabyś z Ulą i jakoś przekonała do Marka. To naprawdę porządny chłopak i szkoda by było, żeby między nimi były spięcia.  
-Cały Marek- westchnęła. —Naskrobał sobie rzepkę i teraz wszyscy musimy ją jeść.
-Zrób to, chociaż dla Uli- nalegał kadrowy.
- To mogę Cebulku.  Tak jej mózg z lansuje (chodzi o lasuje), że sama nie będzie wiedziała czego tak naprawdę chce. 

Popołudniu ekipa z F&D już na dobre wzięła się do pracy. Trzeba było przygotować scenę, światła, podkłady muzyczne, znaleźć czas dla mediów, sprawdzić catering i przeprowadzić przynajmniej jedną próbę. Po kolacji natomiast był czas na pierwszą sesję zdjęciową, a zaplanowaną na gdańskim rynku w blasku oświetlenia rynku. Ula wykorzystała to również jako relaks po całym dniu. Starówka w Gdańsku w neonach i latarniach wyglądała, bowiem bajecznie i nawet bliska obecność Marka tej atmosfery nie psuła. Marek zresztą zachowywał się, jak należy i tylko praca łączyła ich w tych chwilach. Do towarzystwa miała za to Wiolettę, która dojechała z Sebastianem oraz Lidkę, która z kolei chciała zobaczyć, jak pracuje Ula i jak wygląda sesja zdjęciowa.


- Jak na osobę ciętą na Marka, to zachowujesz się dość dziwnie- zagadnęła Lidka. —Żartujesz, przekomarzasz się, ciągle mówisz Marek, Markowi, z Markiem, Marka. Uśmiechasz się, gdy jest blisko i szukasz go w tym tłumie.
- Ja po prostu zachowuję poprawne stosunki i dbam o pokaz i sesję- mówiła z uwydatnieniem. —We firmie i tak będziemy ciągle się spotykać i to, co jest między nami nie powinno odbijać się na firmie ani pracy.
-Jak zawsze praca najważniejsza- zakpiła Lidka. —Już na studiach była perfekcjonistką- zwróciła się do Wioletty.
-I taka została- stwierdziła Wioletta. —Jest chodzącą Alfą i Omeną, a Marek nie może nachwalić się jej. Czasami mam wrażenie, że bez siebie nie mogą żyć. Tylko naprawdę nie wiem, jak Marek poradzi sobie bez ciebie- zastanawiała się Wioletta, patrząc na Ulę. —Mówię ci Lidka między nim jest taka niewidzialna nić porozumienia i już od początku znajomości dogadywali się bez słów.
-Trudno nie zauważyć- poparła Lidka nową znajomą. —Znamy się od dziesięciu lat i nie pamiętam, aby o jakimś facecie tyle mówiła. Nawet o Wojtku opowiadała oszczędnie.
-Właśnie- zaakcentowała Wioletta. —Wszyscy widzą i wiedzą, że coś jest między nimi tylko nie Ulka.
-Halo, ale ja tu jestem- odezwała się w końcu sama zainteresowana. —I jedyne co jest między nami to konflikt.
-Uczuciowy chyba- odparła Wioletta. —Ula, Marek może to wariat, bo zrobił co zrobił, ale jaki czuły wariat.
- Pomijając, że jest słodkim wariatem- dodała od siebie Lidka.
-To ja dziękuję za takiego wariata- odparła Ula nadąsana, przedłużającą się rozmową. —Możemy dużej o tym nie rozmawiać?
-Złości się, to znaczy, że jest coś na rzeczy- rzekła, Wiola do Lidki.
- Wiola, coś na rzeczy, to ja szafę mam- rzuciła z wyczuwalną złością Ula. —Zrozumiałyście?
-Ok. Ula.  Po co te nerwy. Nie wiesz, że złość na nerwy szkodzi- pytała Wioletta.

Nazajutrz od rana czekały kolejne zadania związane z pokazem. Przystrojenie sali kwiatami, szyldami reklamowymi i logami firm współpracującymi z nimi. Później przyszedł czas na sesję zdjęciową we wnętrzu i próbę generalną z kamerami. Sam pokaz udał się znakomicie i bez niespodzianek. Zwieńczeniem tego wszystkiego natomiast był bankiet w jednej z hotelowych sal.  Bankiet zorganizowany był w stylu Szwedzkiego Stołu z nielicznymi stolikami i krzesełkami, a w tle słychać było nastrojową muzykę. Na całej sali potworzyły się też grupki osób, a Marek z mistrzem przechadzali się od jednej do drugiej i próbowali wyczuć pierwsze wrażenia gości i dziennikarzy.  Ku zadowoleniu mistrza i Marka pierwsze recenzje były pochlebne i wszystko skazywało na to, że kolekcja odniesie sukces.  Oni również byli najbardziej obleganymi osobami i odbierali zasłużone gratulacje i udzielali kolejnych krótkich wywiadów. 


Dzień później popołudniu wszyscy opuścili Gdańsk i wrócili do Warszawy, a w poniedziałek do pracy. Od rana zajęli się też pierwszymi podsumowaniami i wnioskami. Ula nawet odłożyła na dwa dni przejście do marketingu, a Marek miał dwie sekretarki i jedną asystentkę.
-Ty za dobrze to się nie masz- zagadnął Sebastian podczas wyjścia na lunch. —Trzy kobitki i ty jeden.
-Ale tylko jedna jest w sferze mojego zainteresowani- odparł. —Wczoraj, gdy odwoziłem Ulę do domu, to próbowałem porozmawiać z nią. W Gdańsku było tak dobrze, to pomyślałem, że jest to odpowiedni moment. Wytłumaczyłem jej motywy, przyznałem że było to głupie i przeprosiłem po raz kolejny.
-I co? Jest jakiś efekt? - dopytywał przyjaciel.
-Nie bardzo. Powiedziała mi, tylko że nie jest jeszcze gotowa, aby było między nami tak jak przed wysłaniem tego listu.
-Ale nie powiedziała przynajmniej nie- pocieszał Olszański. — I nie ma innego w zastępstwie.
-Na razie Seba. Na razie.
Tego samego dnia do Uli zadzwonił Szymon i umówili się po pracy, a mężczyzna przyszedł o umówionej godzinie pod firmę. Pech chciał, że gdy witali się, to Marek akurat wyglądał przez okno i dostrzegł ich.


 Dojrzał również to że poszli w stronę parku, a nie przystanku Uli. Dzień później od Wioletty dowiedział się o tajemniczym Szymonie i poznał go nawet osobiście. W kolejnych dniach często pojawiał się pod albo we F&D, a Ula była coraz bardziej pod jego wrażeniem. Był taki wesoły, oczytany, szarmancki i wyjścia z nim sprawiały jej przyjemność. Nowy znajomy szybko stał się też tematem do rozmów we firmie, a on źle to znosił.
We wtorek kolejnego tygodnia Marek miał po raz kolejny okazję spotkać ich razem. Poszedł z Sebastianem na lunch do swojej ulubionej knajpki, a oni siedzieli przy jednym ze stolików.
-Nie dość, że spotykam go prawie codziennie we firmie to jeszcze i tu-  rzekł z wyraźnym rozdrażnieniem do przyjaciela.
-Spokojnie Marek. Przez kolejne dwa dni nie będziesz musiał go oglądać- oznajmił mu Sebastian.
-Dlaczego?
-Od Wioli wiem, że jutro jedzie do rodziny, a ty pojutrze do Wałbrzycha.  Proste, nie.
 -Dwa dni. Bardzo pocieszające to nie jest- odmruknął w odpowiedzi.
Podróż do Wałbrzycha, oprócz odzyskania laptopa, przyniosła Markowi i inne nieoczekiwane korzyści.
-Seba, nie uwierzysz czego dowiedziałem się- rzekł nazajutrz rano od drzwi i z wyraźnym zadowoleniem. —Nie wiem tylko jak Ula zareaguje i czy już nie wie przypadkiem.
-Ja też mam dobre wieść- odparł Sebastian. —Wiola powiedziała mi dzisiaj coś ciekawego rano. I też nie wiem, jak Ula to przyjmie. 
 
CDN STYCZEŃ 

14 komentarzy:

  1. Wychodzi na to że Marek już zna prawdę o Szymonie ale jak to przekazać Uli aby nie pomyślała że mówi tak specjalnie bo jest zazdrosny, może lepiej Wiola niech jej to powie. Szkoda że Ulka tak bardzo odsunęła się od Marka, przecież on by zrobił dla niej wszystko a jej widok z inny jest dla niego przykry. Niech to się szybko wyjaśni i Ulka ma w końcu zrozumieć że kocha tego słodkiego wariata. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie związek Uli i Szymona długo trwać nie będzie( praktycznie już się skoczył), bo czasowo z wyjściem na przyjęcie do Pauliny nie będzie mi się pokrywać. Te przyjęcie to na wspólnej końcówce zakończenia 1 i 2.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Czyżby policja ujawniła kim jest tajemniczy wielbiciel Uli? A co wie Viola? W takim momencie skończy skończyłaś? Może niedługo Ula i Marek się w końcu dogadają? No bo przecież Ula gada wyłącznie o Marku. Czyżby nie znała swoich prawdziwych uczuć? Że ciągnie ją do niego?
    Pozdrawiam :)
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulę pewne wydarzenie oświeci. Brakuje niewiele. Tylko jeden dzień w sensie opowiadania.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Ciekawe jak zareaguje Ulka na wieści jakie posiadają jej przyjaciele.
    Czyżby Lidka zmieniła całkowicie zdanie o Marku. Bo jak pamiętam nie była zbyt przychylna mu.
    Uwielbiam Violę za to, że jest taka bezpośrednia i jak zawsze mówi to co myśli nie owijając w bawełnę. Ciekawa jestem kiedy w tej wersji zakończenia Ulka zrozumie co czuje do Marka.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Lidką było tak, że w któreś części wstecz gdy Ula odwiedziła ją po rozstaniu z Wojtkiem sprawdziła go. Chciała umówić się z nim, ale Marek kategorycznie odmówił to zmieniła zdanie na jego temat.
      Co do uczuć to stanie się to nazajutrz. Tak pod wieczór.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. W sensie opowiadania nazajutrz.

      Usuń
  4. Nie ma to jak prawdziwe przyjaciółki. Wiola jak widać słowa dotrzymała a Lidka która nie ma dużo kontaktu z Ulą i Markiem zauważa rzeczy które są oczywiste . Ale takie postronne osoby widzą podobno więcej.
    Te Patti to dla mnie?
    Pozdrawiam całą trójkę. Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tylko jedną Patrycję Patti.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  5. Ranczula zauważyłam błąd. Ostatnio pisałaś o Oleśnicy i lombardzie a dzisiaj o Wałbrzychu. Pamiętam bo mieszkam w Oleśnicy. Pozdrawiam serdecznie Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest ok. Kradzież dokonana została na zamku Książ a z tego co wyczytałam to jest dzielnica Wałbrzycha i policja podlega pod to miasto. W Oleśnicy natomiast znalazły się fanty. Dlaczego to w kolejnej części na początku i w rozmowie Marka z Sebą.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  6. -Cały Marek- westchnęła. —Naskrobał sobie rzepkę i teraz wszyscy musimy ją jeść. Hahaha. Violetta jak żywa. Po prostu umarłam. Ze śmiechu oczywiście. Ale ad rem. Ula nie wychodzi z roli i wciąż jest nieprzejednana w sprawie Marka, choć ten dwoi się i troi, żeby przekonać ją do siebie. Przyjaciółki też nie potrafią nic wskórać. Zawzięła się Cieplaczka jak diabli i jeszcze ten Szymon. Marek źle znosi konkurencję i najchętniej wyczyściłby całe przedpole z potencjalnych adoratorów Uli. Będzie musiał naprawdę ciężko pracować, żeby odzyskać jej zaufanie. Myślę, że Ula go kocha, ale albo sobie tego nie uświadamia, ale bardzo nie chce się przyznać do prawdziwych uczuć względem niego nawet sama przed sobą. Zaintrygowałaś mnie końcówką i już bardzo chciałabym przeczytać o co chodzi. Czego dowiedział się Marek w Wałbrzychu i jakie rewelacje ma dla niego Sebastian. Mam nadzieję, że córeczka pozwoli wykroić mamie trochę czasu, żeby szybko mogła dodać kolejną część.
    Pozdrawiam Cię pięknie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było jeszcze Alfą i Omeną oraz ,że złość na nerwy szkodzi. I miło oczywiście, że rozśmieszyłam.
      Szymon-Ula to odzwierciedlenie Piotra i Uli ze serialu. Ale tu Ula szybciej zrozumie, że tylko Marek jest tym jedynym. I przyjaciółki tego jej nie uświadomią. Po prostu stanie się coś, że zacznie patrzeć inaczej na Marka. Będzie również chwila pocieszania.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  7. Viola jak zawsze coś pokręci ,przekręci i trudno za nią nadążyć.
    Zaś Ulka świadomie bądź nie zaprzecza,że kocha.Szymon w opowiadaniu jest znośny,nawet mi nie przeszkadza ,co do serialowego Piotra nie znoszę.
    Zastanawiające w jakich okolicznościach w tej wersji zakończenia uświadomi sobie tą prawdę? No i końcówka intrygująca. Czekam na cd.
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń