-Dziękuję
Marco, że mnie przygarnąłeś i że pojechałeś ze mną po moją walizkę do
przechowalni bagażu -zaszczebiotała Paulina, wchodząc z nim do domu. —Nie wiem,
co bym zrobiła bez ciebie?
-Jesteśmy w końcu jakby rodziną Paula -odparł oficjalnie.
-Może w ramach podziękowań wyjdziemy gdzieś na szybką kolację? -zagadnęła,
biorąc go pod rękę. —Ja oczywiście stawiam. Przy okazji uczcimy naszą
współpracę.
-Paula mam pracę -odparł zdecydowanie i uwalniając się z uścisku. —Straciłem
z tobą trzy godziny i teraz muszę pozatwierdzać zamówienia. Później będę
kończył montować w pokoju Wojtka i Rafałka drabinkę. Obiecałem im, że jak wrócą,
to będą już się wspinać. A króliczkowi
Tosi trzeba klatkę wyczyścić.
-Dzieci i dzieci Marco -mówiła z niezadowoleniem. —Uli musisz również coś
zrobić?
-Kwiatki podlać. Ale to dopiero wieczorem.
-Jesteś monterem, ogrodnikiem i Bóg wie kim jeszcze. Przy mnie miałbyś całkiem inne życie.
-To na pewno Paula -odparł z irytacją.
-To może zamówimy coś do domu? -zapytała pojednawczo.
-Jeśli chcesz, to zamawiaj. Ja mam co jeść. Lodówka pełna. Rodzice przed
wyjazdem zapełnili ją. Mam jeszcze coś z wczoraj z obiadu. Betti mi zrazików
napiekła. I jeszcze są pierogi.
-To nie zdrowe Marek. Ula nie dba o twoje zdrowie.
-Oczywiście, że dba. Po prostu lubię kuchnię Uli.
-No cóż, Marco. Chyba nie wygram z Ula nawet na odległość -odparła
żartobliwym tonem. —Mogłabym teraz się odświeżyć? -zapytała, zanim Marek
cokolwiek odpowiedział. —Cała się kleję.
-Idź. Drogę chyba jeszcze pamiętasz.
Kiedy Paulina poszła na górę, to zadzwonił do Uli. Nie chciał znowu ukrywać
coś przed nią. Już wczoraj miała uzasadnioną pretensję o zatajenie przed nią
wyjścia na wystawę. Nie wiedział, tylko jak powiedzieć jej o obecności Pauliny
pod dachem ich domu.
-Cześć kochanie. Nie przeszkadzam?
-Już nie. Obiad z delegacją skończył się i idę do swojego pokoju. Chciałam
właśnie zadzwonić do Betti i spytać jak dzieciaki. Ty dzwoniłeś?
-Nie Ula i zastanawiam się czy nie byłoby lepiej, jakby wrócili dzisiaj i
pojechali do dziadka i babci w przyszłym tygodniu. Mam gościa.
-Niech zgadnę Marek. To Paulina? -ułatwiła mu wyznanie prawdy.
-Tak. Dzisiaj przed południem, gdy wracała z agencji nieruchomości i szła
do Złotych Tarasów po torebkę ukradli jej torebkę z dokumentami i pieniędzmi.
Tym samym nie wyleciał do Włoch i nie miała się, gdzie podziać.
-Na jak długo zostanie?
- Chyba nie na długo. Podobno ambasada ułatwi jej powrót do Włoch. Chce
najpóźniej wylecieć w czwartek rano.
-A jesteś pewny, że była to zwykła kradzież Marek? Może kłamie i wszystko
sobie zaplanowała? Wiedziała, że będziesz akurat sam w domu przez te dni.
-Skradziono jej biżuterię, a z nią by się nie rozstała. Pomijając, że miała
stłuczony łokieć. Prędzej jeszcze była wypłacić pieniądze i wygląda na to, że
ktoś ją śledził.
-Fakt biżuterii by się nie pozbyła. Chyba że jej tam nie było.
-Byłem po nią na policji i z tego, co wiem, to jej zeznania są wiarygodne.
Nie jest chyba tak głupia, aby fałszować dowody. Na to jest paragraf.
-Raczej niesławą by się nie okryła.
-To, co Ula pojadę po dzieci i Beatkę.
-Nie Marek -przerwała mu. —Ufam ci przecież. Prawie od dziesięciu lat. Spokojnie
możecie nocować sami. Bardziej czułabym się oszukana, jakbyś zataiłbyś przede
mną jej pobyt.
-Kochanie dziękuję. Jutro ma jeszcze na policji się stawić i pójść do
ambasady do znajomego, aby pomógł jej wylecieć bez dokumentów. Jak wrócisz, to
już jej nie będzie, a jak jakoś przemęczę się przez dwa wieczory. Zresztą jutro
ma Seba wpaść na mecz Ekstraklasy, to sami nie będziemy.
-Przyzwoitka Sebastian dobry pomysł to nie jest. Ostatnio zabrudził nam
dywan i stłukł wazon.
-Kochanie on u nas alkoholu od tego czasu do ust nie wziął. Dom będzie
nienaruszony.
A ty kochanie -pomyślała Ula, gdy się rozłączyli.
Kwadrans później Paulina była już po kąpieli i ubrana w szlafroczek zeszła
do salonu. Marek tymczasem siedział w przyległym do niego gabinecie i zajął się
pracą.
-Dla mnie kawa również się znajdzie? -zapytała na widok filiżanki na jego biurku.
—Kawa po prysznicu jest drugą rzeczą, o jakiej marzyłam od czasu, jak trafiłam
na policję.
-Stoi tam na stoliku -rzekł, wskazując odpowiednie miejsce.
-Może wypijemy na tarasie Marek? Widziałam leżaki.
-Nie mam czasu na leżenie -odparł bez zainteresowania. —Zmarnowałem z tobą
trzy godziny i teraz muszę pozatwierdzać zamówienia. Ale ty możesz iść.
-Dzieci wyjechały, Ula również, a ty pracą się zajmujesz -mówił z
niezadowoleniem. —Powinieneś skorzystać
z wolności i się zabawić. Moglibyśmy gdzieś wyjść wieczorem.
-Mówiłem, że nie mam ochoty wychodzić.
-Starzejesz się jednak. Dziesięć lat temu, co wieczór mogłeś się bawić.
-Dziesięć lat temu byłem innym człowiekiem i miałem powody wychodzić
-rzucił ripostą.
-A tu nic się nie zmieniło od dziesięciu lat -mówił, rozglądając się po
gabinecie. — Mimo to czuję się dziwnie tu wracając po tylu latach. Mam tyle
wspomnień z tym domem Marco. Pamiętasz nasze zaręczyny? Staliśmy razem na
półpiętrze tacy zakochani.
-Pamiętam, ale minęło tyle czasu i tyle się wydarzyło, że nie ma do czego
wracać.
-I nigdy nie zastanawiałeś się, co by było, gdyby doszło do naszego ślubu?
-Tak szczerze, to nie. Nie byliśmy dobrym narzeczeństwem i nie bylibyśmy
dobrym małżeństwem.
-Ale w sypialni było nam dobrze. I nie zaprzeczaj Marco. Mogliśmy całymi
nocami kochać się. Z nikim tak dobrze mi nie było, jak z tobą. Ty też miałeś
wymagania.
- Paula -przerwał jej ostro. —Nie zamierzam dyskutować z tobą na takie
tematy. Było minęło. Poza tym mam pracę i mi przeszkadzasz. Zajmij się czymś. W
salonie jest pełno kolorowej prasy, to poczytaj sobie. Miałaś ochotę iść na
taras, to idź.
- Gościnność to twoją dobrą stroną nie jest -odburknęła, odchodząc.
Kiedy parę minut później Febo wróciła do domu po wodę, to Marek ciągle był
w gabinecie, ale zamiast pracować, to rozmawiał przez telefon z jakąś kobietą.
Drzwi były uchylone, to przystanęła i podsłuchała część rozmowy.
-Nie, nie. Kiedy wróci Ula, to będzie nam trudno się spotykać. (…) Jutro
nie mam czasu, ale we środę wieczorem jak najbardziej możemy się spotkać. (…) Może
być o dziewiętnastej. (…) Ja też (…) Mówiłem ci, że jesteś niesamowita. (…) Cześć.
Kiedy odeszła zadzwonił jeszcze do Sebastiana i opowiedział o kradzieży i
zachowaniu Pauliny. Podobnie jak Ula i on miał wątpliwości co do kradzieży.
-Może leci ciągle na ciebie Marek i teraz kiedy Ula wyjechała i dzieci chce
wykorzystać sytuację i znalazła sposób, abyście znaleźli się pod jednym dachem -dedukował.
-To, co mam zrobić Seba?
-Nie wiem? Może poudawaj, że i ty jesteś zainteresowany i wybadaj sytuację.
Bądź miły, ale nie za bardzo. Albo po prostu spytaj, o co jej chodzi.
Godzinę później, kiedy Marek pojawił się na tarasie, to Febo leżała
wyciągnięta na leżaku, eksponując długie nogi i dekolt.
-Nie za długo się opalasz? Popołudniowe słońce jest ostre.
-Nic mi nie będzie. Przyzwyczajona jestem, ale miło, że się martwisz. Kiedy
pracowałeś, to zadzwoniłam do Książęcej i zamówiłam kolację. Wino chyba się
znajdzie?
-Wino jest Paula. Za jakąś godzinę skończę z drabinką i będę do twojej
dyspozycji przez resztę wieczora.
-Dziękuję. Nie lubię samotności. W
Mediolanie otoczona jestem całą masą znajomych.
-W to nie wątpię Paulino.
Kolację zjedli w ogrodzie i minęła w miarę spokojnie, bo Paulina nie wracała do ich przeszłości.
Głównie opowiadała o życiu w Mediolanie, znajomościach i swojej willi z krytym
i otwartym basenem, kortem tenisowym i innymi udogodnieniami.
- Może chociaż wypijemy za współpracę Marek, skoro nie chciałeś wyjść i uczcić na mieście? -zaproponowała pod koniec posiłku.
-Możemy wypić Paula.
-Oby była owocna Marko dla obu stron.
Kiedy ściemniało się, to Marek ubrany w same krótkie spodenki poszedł podlewał kwiatki Uli. Chwilę później dołączyła do niego Paulina i
zaczęła kolejną grę słowną.
-Dawno nie widziałam cię tak rozebranego Marco -zagadnęła, zakradając się
do ogrodu. —Ciało ciągle masz wysportowane.
-Dziękuję Paulino. Staram się nie zaniedbywać fizycznie.
-W ostatnim miesiącu zyskałeś również na atrakcyjności. Inna fryzura i
zarost dodały ci tego uroku sprzed lat.
- A ty nie wyglądasz na swoje lata Paula. Ciągle jesteś piękną i atrakcyjną
kobietą.
- W końcu obudził się w tobie stary Marek -odparła z zadowoleniem.
- Mówię, co widzę Paula. Założę się, że niejeden mediolańczyk szaleje za
tobą.
-Zazdrosny jesteś, że tak mówisz?
-Mówię, co sam widzę i życzę ci, żebyś znalazła sobie kogoś.
Kiedy wrócili do domu i szli do swoich sypialni, to Marek zastanawiał się
czy przypadkiem źle nie ocenił Pauliny i że może nie ma ochoty na niego.
-Może pokażesz mi swoją sypialnię Marek -zagadnęła, przerywając jego myśli.
-Przecież byłaś tu po kąpieli. Wiem po poprzestawianych rzeczach. Paula, co
wyprawiasz? -zapytał, gdy Febo nieoczekiwanie objęła go.
-Jesteśmy sami i dorośli i moglibyśmy wykorzystać ten czas -mówiła mu do
ucha. —Było nam kiedyś tak dobrze w łóżku. Nie jesteś ciekawy, jaka jestem
teraz?
-Nie, nie jestem zainteresowany -odparł, uwalniając się z jej ramion. —Odklej
się ode mnie i idź do swojego pokoju.
-To po co były te wszystkie słowa, że wyglądam atrakcyjnie, że mam
powodzenie?
-Podpuściłem cię. Chciałem sprawdzić, o co ci chodzi. I teraz wiem.
Chciałaś wpakować mi się do łóżka.
-Mówisz to takim tonem, jakbym rodzinę ci wybiła.
-Bo tak się czuję Paulino. I nie próbuj więcej żadnych sztuczek.
-Nawet nie wiesz, co tracisz.
-Jutro wyjeżdżam o ósmej do pracy, więc bądź gotowa na wyjazd do miasta
-odparł, pozostawiając bez odpowiedzi jej wypowiedź.
-Mam wstać o siódmej? Śpię do
południa.
-Chyba nie myślisz, że zostawię cię tu samą Paula? Wracam po siedemnastej,
więc prędzej też nie masz się, co tu pokazywać.
Następnego dnia Marek wstał przed siódmą i idąc do kuchni, obudził Paulinę.
Febo, choć z niechęcią, to wstała, ale swoją osobą nie zaszczyciła w kuchni,
tylko zamówiła taksówkę i pojechała do centrum. Tym się nie przejmował, bo nie
miał ochoty ani z nią rozmawiać, ani jej oglądać. Przed wyjazdem zadzwonił
jeszcze do Sebastiana, aby opowiedzieć mu o poprzednim wieczorze i umówić się
na wieczorne oglądanie meczu. Mecz lidera z vice liderem ekstraklasy obu panom przyniósł
wiele emocji i nie zauważyli, kiedy Febo przemknęła się do swojego pokoju. Ona
przemykając się, zauważyła za to puszki po piwie i otwartą butelkę wódki. Po
jedenastej Olszański zamówił sobie taksówkę i wkrótce pojechał do domu, a Marek
po pożegnaniu się z przyjacielem poszedł do swojej i Uli sypialni. Kiedy zasypiał już, to poczuł czuły dotyk i pocałunki.
-Ula kochanie -wymamrotał.
-Kochaj się ze mną -wyszeptała do ucha.
Miał być koniec, ale w tym tygodniu praktycznie nie
miałam czasu nic napisać. Ten tydzień zapowiada się jeszcze bardziej zawalony. Zaległa
komunia, zaległe 50 lecie ślubu dziadków i chrzest. Tak więc na finisz w ciągu
tygodnia nie liczyłabym.
No ale zrobiło się ciekawie. Paula to jednak żmija. Mam nadzieję, że Marek się zorientuje co się dzieje. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych imprez rodzinnych. Ale czekam niecierpliwie na finał.
OdpowiedzUsuńMarkowi szumi w głowie obok ma kobietę więc wszystko może się zdarzyć. Albo zasnąć. Dziękuję za życzenia. Niedziela, środa i sobota imprezowo się szykuje. Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
UsuńFebo coraz bardziej posuwa się w swoich poczynaniach. Ciekawe czy Marek w porę się zorientuje co się dzieje, a może ktoś im przerwie w odpowiednim momencie?
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam i udanego weekendu życzę.
Julita
Trochę się w tej nocy wydarzy. Tak jak rano.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
No co za zmija z tej Pauli teraz jak wie ze Marek jest upojony alkocholem to watpie zeby sie zorientowal ze to nie Ula i czuje klopoty bo pewnie Ula wroci w nocy
OdpowiedzUsuńUla niestety albo stety nie wróci, ale rano miło nie będzie.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Musi im ktos przerwac bo to co widze jest nie na miejscu moze ula wruci w nocy i ja przegoni to co bylo kiedys dawno powinno pujsc w zapomnienie on jest szczesliwy z ula
OdpowiedzUsuńNikt nie wróci. Ale coś się stanie. Pytanie tylko w którą stronę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Ufff... Bezpieczniej jednak było wynająć jej jakiś hotel. Myślę, że oprócz tego, że Paulina jest na każdym kroku prowokująca i denerwująca, to ma w tym swój cel. Mam dziwne wrażenie, że ona chce, żeby Ula zastała ją w łóżku z Markiem i to dlatego aranżuje taką sytuację. Obym się myliła i oby Uli nie przyszło do głowy wracać w tym momencie do domu, bo odbierze to po swojemu i zniknie wraz z dziećmi z życia Marka. Niech on przytomniej spojrzy na tulącą się do niego kobietę i wyrzuci ją z łóżka i z domu. Trochę zaniepokoiła mnie rozmowa telefoniczna Marka z jakąś kobietą. Można to było zrozumieć dość jednoznacznie, ale oczywiście mogłam odnieść mylne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Spokojnie Ula nie wróci. Podobnie jak Ty to Paulina rozmyślać będzie nad rozmową, którą przypadkiem usłyszała.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuje za wpis.
Pewnie rano wpadnie siostra Uli i bedzie armagedon Czekam na kolejna czesc Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż tak źle nie będzie, ale będzie wiele wątpliwości.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Moze tak byc ale i dobrzanscy moga wczesniej wrucic do domu i bedzie draka
OdpowiedzUsuńJest po jedenastej w opowiadaniu i seniorzy powinni spać raczej. Ale rano to kto wie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuje za wpis.
No wlasnie rano to i beatka moze wlisc do domu lub ula wrucic
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdział bo nie modge sie doczekac
OdpowiedzUsuńKończę. Mam dwójkę małych dzieci, więc tyle czasu nie ma. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń