poniedziałek, 9 maja 2016

W ostatniej chwili 11



+18

Marek w końcu przerwał pocałunek i przez chwilę wpatrywał się w nią z tym swoim uśmiechem. Nie potrafił się oprzeć Uli. Wyglądała tak radośnie i przyciągała jak magnez.  Chciał jeszcze raz pocałować ją i to znacznie namiętniej i wyssać jeszcze trochę słodyczy z jej ust, ale na taras weszła inna para i odskoczył od niej. Ulę tymczasem przeszedł kolejny dreszcz, ale nie wiedziała czy bardziej z zimna, czy z całej tej sytuacji.  
-Zimno ci?- zapytał obejmując ramieniem.
-Trochę- odparła kłamiąc, bo dokładnie wiedziała, że dreszcz spowodowany był bardziej pocałunkiem niż zimnem.
-Lepiej będzie jak wrócimy - rzekł prowadząc ją w stronę drzwi i przygotowując na zadanie dręczącego go pytania.    Gniewasz się?
-Nie-odparła szybko, na co Marek odetchnął z ulgą. – Ja wiem, że była to tylko chwila zapomnienia.
-Tak Ula masz rację- tym razem to on skłamał. –  I przepraszam, jeśli cię uraziłem.
-Nie uraziłeś- wysiliła się, aby jej głos nie drżał.  – I cieszę się, że wyjaśniliśmy sobie to.  Jesteś umazany pomadką- dodała, gdy znaleźli się w wewnątrz.  Powinieneś umyć się zanim wrócisz na salę.
-Tak, tak Ula umyje się.   I tak chciałem skorzystać z toalety.

W szatni rozdzielili się. Marek skierował się w jedne drzwi a Ula w drugie.
 I co ja najlepszego zrobiłem- myślał oparty o umywalkę i wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.  Powinienem przeprosić ją i powiedzieć prawdę, że żadna chwila zapomnienia to nie była, nie żałuję i chciałbym znowu ją pocałować. Uli usta są takie słodkie. Ciągle czuje ich smak i to coś w żołądku tak przyjemnie łaskocze.  Już dawno tak przyjemnie z nikim mi się nie całowało albo nawet z nikim. Ale czy to możliwe żebym zakochał się w Uli.  Przecież zawsze podobały mi się piękne kobiety. Modelki, aktorki i co ładniejsze panienki z klubu. Z drugiej jednak strony usta Uli i oczy podobały mi się od początku. Co więcej to dla tych oczu umówiłem się na ten pierwszy lunch.  I jednego jestem pewien, że gdy jest blisko jestem szczęśliwy. Może właśnie na tym polega miłość? Tylko czy to możliwe, że jak tak sceptycznie nastawiony do miłości mógłbym zakochać się?
Ula w tym samym czasie tuż zza ścianą również patrzyła w lustro i dotykała swoich ust. I co teraz będzie-zastanawiała się.  Znowu mnie całował i przepraszał? I może kiedyś znowu to zrobić.  Nie potrafię się nawet gniewać, bo nic nie zrobiłam, aby przerwać pocałunek albo nie dopuścić do niego. Tylko jak ja dalej będę z tym żyła. Gdybym mogła cofnąć czas i nie zgadzała się na te wspólne wyjścia to nic by się nie stało. Ale stało się i nic na to nie poradzę. Już przy pierwszym spotkaniu byłam nim zafascynowana. Szkoda, że nie jest już koniec lutego i nie wyjeżdżam lada dzień. Tam przez te dziesięć tygodni może zapomniałabym o nim a tak będę się tylko zadręczać spotykając się z nim. Ula nie ma, co rozpaczać nad rozlanym mlekiem i trzeba wziąć się w garść.
Tak jak pomyślała zrobiła.  Pomalowała usta, przypudrowała nos i wróciła na salę. Marek wrócił chwilę po niej. Na szczęście Sebastian i Patrycja nic nie zauważyli a oni dalej rozmawiali śmiali się i patrzyli na siebie z sympatią jakby nic się nie stało.
Przez kolejne dni unikali się. Zrezygnowali nawet ze środowego pójścia do DPS-u. Marek zadzwonił do niej i wymigał się pracą. Ona również nie miała ochoty pójść tam gdzie miała tyle wspomnień o Marku. W konsekwencji oboje środowe popołudnie spędzili samotnie leżąc na kanapach i rozważając po raz kolejny wydarzenia ze Sylwestra. 

Sobota szósty stycznia przywitał Warszawę świeżym śniegiem.  Ula z radością patrzyła na zasypany pobliski plac zabaw.  Skrzypienie śniegu pod nogami i lekki mróz zawsze ją cieszył. Żałowała nawet, że nie jest teraz w Rysiowie i nie może wytarzać się w śniegu.  
Choć był dopiero przed siódmą i miała wolne postanowiła wstać i pojechać na poranną mszę do klasztoru a później zostać i pomóc poroznosić śniadanie.  W niedzielę i święta w DPS-ie zawsze brakowało wolontariuszy i wiedziała, że pomoc będzie mile widziana. Zamiast jednak roznosić śniadanie zgłosiła się do odśnieżenia alejek i podjazdu do kościoła. Nie martwiła się nawet tym, że nazajutrz będzie boleć ją kręgosłup a na dłoniach będzie mieć odciski. Odśnieżała już dobrych parę minut, gdy poczuła, że ktoś rzucił w nią śnieżką.  Nawet bez patrzenia wiedziała niemal na sto procent, że to Marek.  Nie myliła się. Parę metrów dalej z drugą łopatą do śniegu stał Marek.
-Siostra Lidka powiedziała mi, że tu cię znajdę i przysłała do pomocy- rzekł na powitanie. I cześć Ula.
-Cześć- odparła uśmiechając się.  – To dobrze, że jesteś, bo sama do dziesiątej nie dałabym rady wszystkiego odśnieżyć.
-A, co ma być o dziesiątej?-zainteresował się.
- Betti chce obejrzeć tutejszą szopkę i orszak Trzech Króli i razem z ojcem ma przyjechać do Warszawy.  Obiecałam im pojawić się na przystanku i odebrać, a później jeszcze obiad.
- Ja na dzisiaj mam tylko w planach obiad u rodziców na czternastą, więc jeśli musisz iść to dokończę za ciebie-zaproponował. 
-Dzięki, ale do ich przyjazdu mam jeszcze trochę czasu a i trochę ruchu na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi.

Jak na ostatnie wydarzenia pracowali całkiem zgodnie. Rozmawiali prawie o wszystkim z wyjątkiem ich ostatniego spotkania. Po półgodzinie wszystko było już odgarnięte.
-To, co Marek może mała bitwa na śnieżki?-zaproponowała, gdy odłożyli łopaty do schowka. – Nie wiadomo, kiedy znowu spadnie tyle śniegu.
-Czemu nie-odparł z rozpromienioną od uśmiechu twarzą. – Już dawno w to się nie bawiłem. Ty masz się lepiej, bo masz młodsze rodzeństwo.
Przez kolejne minuty biegali i rzucali się śnieżkami jak dzieci. Głównie to Marek rzucał, a Ula uciekała przed kolejnymi atakami. Całkiem przypadkiem goniąc Ulę razem runęli na ziemię i przeturlał ją na plecy.  Leżał na niej i przez chwilę z zachwytem patrzył w jej roześmianą i zarumienioną od zabawy i lekkiego mrozu twarz. Czuła się nieswojo, ale szans na uwolnienie się nie miała, bo Marek przytłaczał ją a ręce trzymał nad jej głową. W dodatku oddech Marka drażnił ją w policzka, nos i usta.
 Jestem już taka wrażliwa na Marka, że to aż niemożliwe-przeszło jej przez myśl.  I jeśli znowu mnie pocałuje to chyba oszaleję. I dlaczego przypatruje mi się tak usilnie?
Nie ma sensu dłużej okłamywać się Dobrzański- myślał tymczasem Marek patrząc w jej błękitne oczy.  Zakochałeś się.
-Zakochałem się Ula-wyszeptał w końcu przerywając ciszę i całą ta intymną sytuację.
-W, kim?-spytała, choć odpowiedzi mogła domyślić się.
- Jak to, w kim?-  W tobie głuptasku- odparł tak czule, że głuptasku można było wziąć za najpiękniejszy komplement.  
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć i zebrać myśli Marek puścił jedną z jej rąk i przez skórzane rękawice musnął jej dolna wargę i brodę. Na długo mu to nie starczyło i chwilę później poczuła usta Marka na swoich. Pocałunek był delikatny, ale szczery i dany z uczuciem.

- We mnie?  Ale jak, i kiedy?-pytała z niedowierzaniem, gdy Marek wstał z niej i otrzepała się ze śniegu.
- Tak w tobie Ula-rzekł wpatrując się w nią.    I sam nie wiem czy dzisiaj, czy na Sylwestrze, czy jeszcze prędzej. Wiem jednak, że tak jest, choć sam się temu dziwię.  Znasz przecież moje zdanie na temat miłości i zakochiwania się.  Ja nawet nie wiem czy zakochać się i kochać to, to samo i czy to, co czuję do ciebie to już miłość, czy tylko zakochanie.  Ale wiem na pewno, że to czuję do ciebie jest takie inne niż to czułem do Pauliny w początkach naszego związku i inne od tego, co czułem do innych kobiet.  To jest takie, takie niecodzienne i przyjemne. Wiem, że to, co powiedziałem jest pokręcone, ale inaczej nie potrafię tego wyrazić.   A ty czujesz coś do mnie oprócz sympatii?-zapytał po chwili milczenia.
To on mnie w końcu kocha czy tylko zakochał się- zadawała sobie tymczasem pytanie w myślach.  Wyraźnie powiedział, że zakochał się a nie kocha, a to nie to samo.  Tylko, co ja mam mu powiedzieć, że ja już go kocham. Lepiej nie. Powiem mu, że podoba mi się i że czuję do niego coś podobnego, co on do mnie i jest to coś innego niż do Bartka i Pawła.
-Jednak wygłupiłem się- rzekł przez gardło.
- Nie Marek-szybko zaprzeczyła.  – Zaskoczyłeś mnie tak, że musiałam wszystko to sobie poukładać w myślach.   Ja czuję dokładnie to samo, co ty. Uświadomiłam sobie to na Sylwestrze, gdy pocałowałeś mnie. To było takie niesamowite i porażające. Będąc z Bartkiem i Pawłem czegoś takiego nie czułam nigdy. 
-To znaczy, że nie jestem ci obojętny- zapytał dla pewności.
-Nie-odparła krótko.
 –Cieszę się Ula- rzekł podchodząc bliżej i głaszcząc policzek. –  Chcę spotykać się z tobą, lepiej poznać, umawiać na randki- mówił z nieukrywanym entuzjazmem.  Oczywiście, jeśli się na to wszystko zgodzisz.  
- A Paulina- zapytała rzeczowo. Przecież to twoja narzeczona.
-Już niedługo nią nie będzie- odparł szybko, aby jak najszybciej rozwiać jej wątpliwości.   Pamiętasz jak mówiłem ci, że wyjechała tuż po świętach?- zapytał, a gdy przytaknęła kontynuował.     Jej wyjazd taki bez powodu nie był. We wigilię pokłóciliśmy się o Sylwestra a później przez całe święta demonstrowała swoje humory. W końcu wyjechała obrażona. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie, że nie mogę z nią dłużej być. Chciałem już wtedy powiedzieć jej o rozstaniu, ale zdążyła wyjechać. Wieczorem zadzwonię do niej i powiem jej, że z nami koniec.
Była zaskoczona tym, co jej powiedział, ale i pomyślała o tym, co może poczuć Paulina, gdy odbierze taki telefon.
-Marek, ale tak nagle przez telefon nie wypada- rzekła nieoczekiwanie nie tylko dla Marka, ale i siebie. Bądź, co bądź byliście ze sobą parę lat i wypada załatwić to osobiście jak należy. Rozstanie przez telefon byłoby podłością.
- Możliwe Ula, ale ona dopiero pod koniec stycznia ma przylecieć do Polski. Nie chcę tak długo czekać. Chcę być z tobą od zaraz.
- A ja nie chcę uchodzić za tą, która rozbiła twój związek. Będą plotki- tłumaczyła mu swoje racje.
- Ula ty nie masz z tym nic wspólnego i będę to zawsze powtarzał-zapewniał.
- No nie wiem Marek- ciągle była nieprzekonana.    Obiecaj przynajmniej, że nie będziemy afiszować się - zaproponowała swoje rozwiązanie.  – Przynajmniej do czasu jak nie będziesz pewny, to znaczy jak my nie będziemy pewni swoich uczuć i jak nie pozałatwiasz spraw z Pauliną.  
- To mogę ci to obiecać skoro tak ci na tym zależy.  Ale czy to znaczy, że się zgadzasz spróbować ze mną- zapytał z delikatnym uśmiechem.
-Tak.
- To znaczy, że mam dziewczynę i zaproponowałem ci właśnie chodzenie?- pytał przygryzając wargę.
- Na to wygląda-odparła lekko skrępowana. – Tylko pamiętaj żeby nie rozpowiadać o tym na prawo i lewo.  Karolinie i Sebastianowi też nie.  Zwłaszcza Karoli wiesz, jaka jest. Będzie niezadowolona z tego, że mamy spotykać się.
- Obiecuję.  Ale będę mógł całować cię czasami?-zapytał bardzo poważnie.
-Czasami- odparła i poczuła usta Marka na swoich. Był to długi pocałunek, głęboki i zmysłowy. Żadne z nich nie chciało również przerywać go, ale w końcu z ociąganiem przerwali.
 -Co, byś powiedziała na kolacją w jakimś przytulnym miejscu? Wiem, że jest święto, ale może uda nam się coś znaleźć.
-Nie bardzo Marek-odparła z żalem. –Po obiedzie idę z Beatką na Smerfy 2 a później jadę do Rysiowa na niedzielę.
-Szkoda-zasmucił się i on. –Ale mogę spędzić z tobą i twoją rodziną przedpołudnie?
- To możesz. Betti na pewno się ucieszy. I powinniśmy już iść na przystanek.
- Świetnie. Wiesz, że od czasów liceum pierwszy raz tak się zachowuję i myślę o takich zwykłych randkach-rzekł obejmując ją. Do tej pory w ogóle mnie to nie interesowało.  Zobaczysz Ula to będą niezapomniane chwile.

Przedpołudnie spędzili we czwórkę. Cieplaka, co prawda zdziwiła obecność Marka, ale Ula wytłumaczyła mu, że spotkali się w ośrodku i postanowił im towarzyszyć. Pożegnali się dopiero przed obiadem. W czasie obiadu dostała sms-a.
Ula, co byś powiedziała na lunch w poniedziałek w naszej ulubionej restauracji Kwinto?
Odpisała natychmiast.
Z przyjemnością. Tak jak zawsze o 13?
Tak i zamówię stolik. Chyba już stęskniłem się za tobą. Pa
 Ja również. Pa. :)
-Córciu, kto tak do ciebie wypisuje?
- To tylko Karolina- odparła okłamując ojca ten nieliczny raz.

W poniedziałek spotkali się na obiedzie. Marek podjechał pod jej bank, podarował kwiaty i pojechali do restauracji Kwinto. Przypomniał się jej ten pierwszy wspólny lunch, gdy byli w Książęcej.  Marek był dla niej wtedy tylko znajomym i tylko w najskrytszych marzeniach, pragnęła, aby był kimś więcej, jej chłopakiem. A dzisiaj, gdy jest już jej chłopakiem to znowu chciałaby żeby był kimś znacznie ważniejszym.
Stało się to prędzej niż przypuszczała, bo już dwa tygodnie później. Tego dnia umówili się na popołudnie do kina. Wjeżdżając na parking po drugiej stronie ulicy Marek widział trzech chuliganów idących chodnikiem w stronę kina i przewracających kosze. Chwilę później przed wejściem zrobili rozróbę, ale po pojawieniu się ochroniarzy odeszli. Idąc dalej awanturowali się, potrącali i zaczepiali przypadkowych przechodniów. Ula również podążała w ich stronę, widziała ich i bała się.  Marek idąc parę metrów za Ulą czuł, że grozi jej niebezpieczeństwo. Przyspieszył nawet kroku i zawoła ją, ale w gwarze ulicy niewiele było słychać. Po dwóch przepychankach i żartach na nastoletnich chłopakach i jakiejś parze, zaczepili i Ulę. Chwilę to trwało, ale nikt z przechodniów nie reagował.  Kolejny gwałtowny ruch spowodował, że straciła równowagę i niechybnie upadłaby wprost na ruchliwą ulicę, gdyby nie to, że ktoś złapał ją w ostatniej chwili.
 -Marek kochanie- wyszeptała i wtuliła się w bezpieczne jego ramiona.  Tak bardzo bałam się, że może coś mi się stać.
 – Już dobrze skarbie- uspokajał ją i głaskał i całował  po głowie. Jesteś już bezpieczna kochanie.
Chwilę później z pomocą przechodniów i ochroniarzy z kina chuligani zostali zatrzymani a a oni przed seansem poszli do kawiarni uspokoić nerwy.
-Ula- zaczął biorąc jej dłoń do swojej ręki. – Tam na ulicy powiedziałaś do mnie kochanie.  Czy to znaczy, że kochasz mnie? Bo ja swoich uczuć jestem pewny. To, co powiedziałem na ulicy było szczere. Zrozumiałem to, gdy mogła stać ci się krzywda.
Nie mogła uwierzyć w słowa Marka a w gardle czuła suchość.
-Tak Marek kocham cię- wyszeptała.  – Kocham cię od czasu… . Nie zdążyła dokończyć, bo Marek wychylił się i przerwał jej pocałunkiem.

Od tego też czasu ich związek nabrał rumieńców i tempa. Dalej jednak ukrywali go przed światem jak najcenniejszy skarb. Dla wszystkich ciągle byli tylko dobrymi znajomymi i tylko przed Sebastianem tego nie ukryli. Olszański znał przyjaciela i wiedział, że coś zmieniło się i któregoś dnia po kolejnym jego samotnym wyjściu na obiad wyśledził go i widział czułe powitanie z Ulą.  Wieczorem będąc z nim na siłowni Marek wyjawił mu, że jest z Ulą i wytłumaczył, że dopóki jest oficjalnie z Pauliną ich związek powinien zostać tajemnicą i robi to na prośbę Uli.  Zapowiedział również przyjacielowi, aby do czasu zarządu nie wygadał się, że w jego życiu pojawiła się inna kobieta.
Paulina jednak na urodziny brata i zarząd nie przyjechała. Od czasu ich kłótni przestała nawet nękać go telefonami. On również nie zamierzał dzwonić do niej. Był przekonany, że zadzwoni tuż przed przylotem do Polski. Nie zadzwoniła jednak i dopiero dzień przed zarządem dowiedział się, co się z nią dzieje. To Aleks z nieukrywaną przyjemnością powiedział mu, że siostra jest na warsztatach w USA, przyleci do Polski dopiero na Wielkanoc i że skoro on nic sobie nie robi z jego siostry to ona postanowiła również go ignorować. Jej wyjazdem ani słowami Aleksa nie przejął się w ogóle, ale zadzwonił do niej wieczorem. Nie zamierzał rozmowy odkładać na trzy miesiące.  Rozmowa tak jak można było spodziewać się do miłych nie należała. Po trzech odrzuconych przez Paulinę połączeniach usiadł do komputera i wysłał jej wiadomość.

Paulino skoro nie zamierzasz odbierać moich telefonów i porozmawiać to napiszę ci to chciałem powiedzieć.  To już koniec Paulino. Sama powinnaś zresztą wiedzieć, że nasz związek nie ma przyszłości, a ostatni miesiąc jest tego najmocniejszym dowodem. Chciałem powiedzieć ci to już po świętach, ale wyjechałeś. Nie kocham cię i chociaż kiedyś to mi nie przeszkadzało to teraz wiem, że ten element jest w związku najważniejszy.   Nie będę też nikogo obwiniać o rozpad, bo oboje jesteśmy temu po części winni. Przemyśl to wszystko i odpisz albo zadzwoń.

Oddzwoniła jeszcze tego samego wieczora.
- Mogę wiedzieć, co za głupoty wypisujesz? -warknęła.  – Rozstać się po tylu latach związku? Czy ty wiesz, co mówisz?
-Mi też miło cię powitać Paulino-odparł ironicznie.   Tak Paulino dokładnie tak. Rozstać się. Umiesz chyba czytać ze zrozumieniem?
- Nie bądź złośliwy- usłyszał obrażony ton.  – To te twoje wyjścia na sympozjum i do DPS-u tak cię zmieniły.   Mam rację?  Ci studenci albo zakonnice musieli namącić ci w głowie i nagadać jakichś głupot a ty we wszystko uwierzyłeś. Sam na coś takiego nie zdecydowałbyś się.
-Nikt nic mi nie musiał mówić- przerwał jej.  – Ja to sam wiem, zrozumiałem- lekko skłamał, bo to Ula miała poniekąd wpływ na jego decyzję.   Nie pasujemy do siebie, nie jest nam pisane i tyle.  Jeśli przemyślisz to, to sama zrozumiesz, że mam rację.
-O niczym nie będę myślała- oświadczyła mu.  – Musimy usiąść i porozmawiać na spokojnie a nie podejmować decyzję pochopnie.
-To nie jest decyzja podjęta w jeden dzień Paulino-poinformował ją.  – Chciałem powiedzieć ci to już po świętach, ale zdążyłaś wyjechałaś. Zresztą twój wyjazd i zachowanie w czasie świąt utwierdziło mnie w tej decyzji.
-Więc jest to zemsta?-  zapytała z wyczuwalną goryczą. –  Marek wiem, że nie powinnam tak postąpić i wiem, że oboje byliśmy przez ostatni miesiąc zbyt uparci i pogubiliśmy.  I przepraszam cię za to.
-Paula tu nie ma, co przepraszać, bo i tak nic by to nie zmieniło.  Odchodzę od ciebie i koniec. 
-Jeszcze do mnie wrócisz –odgrażała się. –  Znudzi ci się te twoje nowe życie i będziesz błagał o powrót.
-Nie Paulino. Tak się nie stanie- rzekł pewnie.
-Wiesz, co żałuję tych wszystkich lat spędzonych z tobą-rzekła na koniec z nienawiścią.
-Właśnie zrozumiałem, że ja również- odparł, ale już do siebie.
Słowami Pauliny się nie przejął i wziął się za pakowanie jej rzeczy.  Nazajutrz przywiózł je Aleksowi do firmy. Wieczorem zaś powiedział Uli, że rozmawiał z Pauliną i że rozstał się z nią.

Przez kolejny miesiąc spotykali się prawie codziennie i robili wszystko to, co robi się na randkach. Chodzili na spacery, na kawę, obiad, do kina, całowali się, przytulali.  Czasami popołudnia spędzali w mieszkania Uli albo w domu Marka i tam oddawali się nieco intymniejszym pieszczotą. Marek zabrał ją również do swojego ulubionego klubu i nauczył grać w kręgle.  Przez te ostatnie tygodnie przed wyjazdem Uli chcieli na zapas nacieszyć się sobą.
Walentynki spędzili w Parku Wodnym. To Marek przygotował tę niespodziankę. Korzystali z zjeżdżalni, sauny, jakuzzi , zwykłego basenu i relaksującego masażu.  Ula całkiem dobrze czuła się we wodzie i oboje cieszyli się ze wspólnego pływania i zwykłej chlapaniny. Skorzystali również z kawiarni i w scenerii tropiku i pod palmą wypili sok i zjedli lody.
-Bardzo tu pięknie –westchnęła rozglądając się po wnętrzu kawiarenki.
-To prawda skarbie- odparł bawiąc się słomką-parasolką. –  Jeśli chcesz to na wakacje możemy pojechać w tropiki. Kiedy masz urlop?
-Chciałaby w lipcu, ale dokładnie zaplanuję go dopiero po powrocie z Anglii.
-W takim razie ja się dostosuję.  Propozycje będzie cały czas aktualna.
-Zobaczymy-uśmiechnęła się, a w jej głowie pojawiły się wakacyjne marzenia. –  A na razie chodźmy skorzystać z tych dobrodziejstw.
 Były również prezenty.  Marek podarował Uli poduszkę z napisem Kocham Cię, aby miała, do czego przytulać się w czasie pobytu w Anglii. Ula natomiast wybrała dla niego breloczek na klucze w kształcie serca z wygrawerowanym wierszykiem. 





Czas szybko płynął i nadszedł ostatni przedwyjazdowy tydzień.  Piątkowy wieczór uczcili kolacją w restauracji Kwinto.  Ta smaczna kolacja, szampan i atmosfera spowodowały, że przez cały ten czas była między nimi wyjątkowa nastrojowość i intymność, i oboje w swoich myślach pragnęli być bliżej siebie.
-Chciałbym kochać się z tobą-zdobył się w końcu na odwagę Marek i wyznał jej to, gdy znaleźli się na zewnątrz. 
-To zrób to-odparła cicho.
Do domu Marka było blisko i dojechali tam w parę minut. Tuż za drzwiami wejściowymi jak tylko zdjęli wierzchnie okrycia wziął Ulę na ręce i zaniósł prosto do sypialni.
-Marek nie musisz mnie nosić- protestowała lekko.
 -Ale chcę Ula- rzekł idąc przez korytarz.  Zresztą jesteś lekka jak piórko i mógłbym nosić cię tak cały czas - dodał, gdy postawił ją z powrotem na podłogę.  – Tak długo czekałem na tą chwilę.
-A ja postaram się ci to wynagrodzić-szepnęła spoglądając na niego nieśmiało.
Tylko przez chwilę wpatrywali się w siebie. Marek jedna ręką przyciągnął bliżej siebie i zaczął namiętnie całować. Wkrótce jego dłonie znalazły się na jej tali a bluzeczka powoli podnosiła się do góry. Ula natomiast splotła dłonie na jego szyi i rozkoszowała się pocałunkami.  Uwielbiała jego pieszczoty i pocałunki a dzisiaj miała zaznać tego wszystko w pełni. Marek nie spiesząc się całował jej już nie tylko usta, ale i wgłębienie szyi i dekolt a przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Sama też w końcu postanowiła wziąć się w końcu do rzeczy i dłonie z włosów przesunęła na guziki koszuli. Wkrótce pocałunki stawały się coraz bardziej żarliwe, gesty śmielsze a bluzka i koszula leżały na podłodze. Wsunęła mu palce we włosy i przeczesywała je, a ustami pieściła jego nagi tors doprowadzając do nieopisanej rozkoszy. Poczynania Uli były tak porażające, że chciał, aby trwało to jak najdłużej.  Drżał przy każdym jej muśnięciem i dotykiem. On również nie pozostawał dłużny.  Pieścił jej piersi, całował ramiona, szyję i dekolt a resztka ich ubioru i bielizny leżała na ziemi. Na koniec ponownie wziął na ręce i położył na łóżku.  Chwilę później z zachwytem wpatrywał się w jej zgrabne nagie ciało.   Przesuwał  dłonie po każdym kawałku jej ciała a ona cichutko pomrukiwała.
-Marek nie zapomnij zabezpieczyć się- wyszeptała resztkami sił.
- Pamiętam kochanie. Mam parę tego jeszcze z starego życia.
 Gdy jego dłonie  zmierzały ku kobiecości, zadrżała.  Delikatnie rozsunęła nogi i pozwoliła na te najintymniejsze pieszczoty. Na efekt swoich poczynań długo nie musiał czekać. Całe jej wnętrze wypełniały nieopisane uczucia. Spojrzał jeszcze na nią i jednym szybkim ruchem wszedł w jej ciało. Wygięła się w łuk by czuć go w pełni a ich ciała stały się jednością. Na początku poruszał się z lekkością. Chciał pomału stopniować swoje ruchy. Wkrótce poruszali się wspólnym rytmie, oddając się niesamowitej rozkoszy, całkowitemu zapomnieniu, a intensywność doznań doprowadzały ich ciało do granic wytrzymałości.

Ula budziła się powoli, lekko mrucząc a jej ciepły oddech czuł na swoim ramieniu. To Marek budził ją kąsając jej ucho i ramiona. Szeptał jej też czułe słówka. Sam obudził się chwilę prędzej szczęśliwy, zaspokojony, rześki i chętny na powtórkę nocy. Od dawna tak wspaniale się nie czuł. Ula w łóżku była idealna i o kimś takim marzył od dawna.
-Witaj kochanie-rzekł spoglądając na nią oparty na łokciu. Jak się czujesz?
-A jak mogę się czuć- odparła spoglądając na niego z blaskiem w oczach.  – Tak naprawdę dopiero teraz wiem, co to znaczy naprawdę kochać się. Z Bartkiem i Pawłem tak dobrze nie było.
-To dobrze, że byłem lepszy- ucieszył się. –  I z przyjemnością powtórzę to.
-Chcę zrobić to sama Marek- zaproponowała nieoczekiwanie.  
-Uwieść mnie? -zapytał przygryzając wargę z zachwytu na jej propozycję.
-Teraz moja kolej- tłumaczyła się lekko spięta.   
-Skoro tak to powinnaś wziąć się do tego od razu- odparł z biciem serca. – Jestem spragniony i bardzo roznamiętniony.
Tylko przez chwilę patrzyła na niego z miłością i w końcu pocałowała w usta. Bawiła się jego ustami a jej dłoni błądziły po całym ciele. Dotykała Marka tam gdzie jeszcze niedawno nie śmiała nawet o tym myśleć.  Zamknął oczy i czując na sobie ciężar Uli pozwolił, aby robiła z nim te wszystkie wspaniałe rzeczy.  Na efekt pieszczot Uli długo nie musiał czekać i żar namiętności szybko ich ogarnął.  Lekko uniosła biodra i usiadła na nim okrakiem. Znieruchomiał na chwilę, aby chwilę później zaczęła dawać mu rozkosz, o jakiej zawsze marzył. Zdumiewała go ta jej intensywność rozkoszy, jakie mu dawała.  Poruszała się z wprawą, zmysłowo odchylając głowę do tyłu. Doszli w tej samej chwili a potem nastąpiła eksplozja rozkoszy rozlewająca się w jej ciele. Oboje byli tak zajęci sobą, że zapomnieli, aby zabezpieczyć się.
- Kochanie to było niesamowite i czuję się wspaniale –szeptał jej w ucho, gdy opadła zmęczona na jego ciało.  To była cała masa fajerwerków. I naprawdę nie wiem jak ja wytrzymam te dwa miesiące bez ciebie.
-A ja bez ciebie.  Może ta decyzja żeby czekać z łóżkiem była jednak niemądra.
-Ale wspólna i nie ma teraz, co to roztrząsać Ula.  Może dam radę przylecieć do ciebie na parę dni albo ty przylecisz na Wielkanoc.
-Raczej nie, bo poniedziałku wielkanocnego wolnego nie mam. Zresztą Wielkanoc przypada pod koniec kwietnia i będzie to dwa tygodnie przed moim powrotem i nie opłaca się przylatywać.
-Dobrze, że chociaż Anglia nie jest na końcu świata i będziemy mogli rozmawiać przez telefon i skype, pisać sms-y, maile, zwykłe listy. Obiecuję ci to kochanie.
- Widzisz Marek jest tyle możliwości porozumiewania się, że te dziesięć tygodni minie szybko-rzekła wtulając się w jego ramiona.
 Z łóżka nie wyszli do południa. Tam też zjedli późne śniadanie, wypili kawę i dopiero wtedy wstali. Ula zrobiła jeszcze ostatnie zakupy przed wyjazdem i  Marek odwiózł ją do domu.  Następnego dnia rano przyjechał do Rysiowa i razem z ojcem, Beatką i Jasiem pożegnał ją na lotnisku na ponad dwa miesiące.

14 komentarzy:

  1. Scena erotyczna no, no. Jak nic będą z tego dzieci jakby powiedziała Wioletta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do dzieci to nic nie zdradzę. A co do sceny +18 to są to zdania czy fragmenty z moich innych opowiadań. Przynajmniej na tym czas zaoszczędzę, a czas mnie nagli.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Nie moge się doczekać kolejnego. Moze na tym wyjeździe okaże się że Ula jest w ciąży. Ciekawe co zrobi Marek.
    Zobaczymy jak to sje wszystko potoczy
    Kiedy kolejny??
    Pozdrawiam MM

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejną część zaczynam pisać od zera tj. nic nie mam nadpisane i konkretnej daty nie mogę podać. Szybko chyba nie będzie, bo mam kilka spraw w tym tygodniu do załatwienia. Mogę tylko napisać, że będą komplikacje i w końcu będzie wiadomo o co chodzi z dziećmi.
    Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Część ociekająca miłością i seksem. Akcja nagle przyspieszyła i wydarzyło się to, co lubią chyba najbardziej czytelniczki, czyli Ula i Marek są razem. Póki co jest wręcz sielankowo i tylko martwi mnie ten długi wyjazd do Anglii. Rozstania raczej nie sprzyjają związkom, nie powodują, że stają się one nierozerwalne i trwałe. Tu przykładem może być związek Pauliny i Marka.
    Upojne chwile spędzone razem mogą zaowocować niespodziewaną ciążą i co wtedy?
    Nie będę zgadywać i cierpliwie poczekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja przyspieszyła, bo mnie czas nagli i chcę najpóźniej do początku czerwca zakończyć te opowiadanie.Większa część odpowiedzi już w kolejnej części.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Chodzili koło siebie chodzili, aż wychodzili ;) są już razem, ale tak trochę za sielankowo się zrobiło. Podejrzewam, że już wkrótce pojawią się problemy. Wyjazd na tak długo może trochę skomplikować? A może Paula chcąc wrócić do gry namiesza? Czekam na kolejną część, pozdrawiam ;) M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część już wkrótce. Siedem stron jest już napisane i zostały mi tylko uzupełnić dwa fragmenty. Fakt trochę sprawy się skomplikują ale nie na długo.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  6. Marek i Ulka już razem. Niestety czeka ich rozłąka i jeszcze Paula na horyzoncie . Pewnie namiesza i sielankowo już tak nie będzie. Ale ich miłość na pewno przetrwa. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cd. jak pisałam wyżej już tuz, tuż. Pogoda się psuje więc będzie więcej czasu.
    Pozdrawiam miło i dzieki za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyznanie miłości w tym przypadku to była najlepsza decyzja. Tak wciągnęłam się w opowiadanie, że zdziwiłam się, że już koniec. Czyli będą dzieci? :D 2 miesiące to dużo czasu. Ja mam 2miesiące do wakacji!!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie koniec. Będą jeszcze dwie-trzy części. Przerwę planuję na czerwiec i początek lipca. Reszta odpowiedzi w najbliższej części.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam Cię miło.

      Usuń
  9. Kiedy będZie kolejny rozdział?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj późnym wieczorem albo jutro.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń