+18
Marek
w końcu przerwał pocałunek i przez chwilę wpatrywał się w nią z tym swoim
uśmiechem. Nie potrafił się oprzeć Uli. Wyglądała tak radośnie i przyciągała
jak magnez. Chciał jeszcze raz pocałować
ją i to znacznie namiętniej i wyssać jeszcze trochę słodyczy z jej ust, ale na
taras weszła inna para i odskoczył od niej. Ulę tymczasem przeszedł kolejny
dreszcz, ale nie wiedziała czy bardziej z zimna, czy z całej tej sytuacji.
-Zimno
ci?- zapytał obejmując ramieniem.
-Trochę-
odparła kłamiąc, bo dokładnie wiedziała, że dreszcz spowodowany był bardziej pocałunkiem
niż zimnem.
-Lepiej
będzie jak wrócimy - rzekł prowadząc ją w stronę drzwi i przygotowując na zadanie
dręczącego go pytania. – Gniewasz się?
-Nie-odparła
szybko, na co Marek odetchnął z ulgą. – Ja wiem, że była to tylko chwila zapomnienia.
-Tak
Ula masz rację- tym razem to on skłamał. – I przepraszam, jeśli cię uraziłem.
-Nie
uraziłeś- wysiliła się, aby jej głos nie drżał.
– I cieszę się, że wyjaśniliśmy sobie to. Jesteś umazany pomadką- dodała, gdy znaleźli
się w wewnątrz. Powinieneś umyć się
zanim wrócisz na salę.
-Tak,
tak Ula umyje się. I tak chciałem skorzystać z toalety.
W
szatni rozdzielili się. Marek skierował się w jedne drzwi a Ula w drugie.
I co ja najlepszego zrobiłem- myślał oparty o umywalkę i wpatrując się w swoje
odbicie w lustrze. Powinienem przeprosić ją i powiedzieć
prawdę, że żadna chwila zapomnienia to nie była, nie żałuję i chciałbym znowu ją
pocałować. Uli usta są takie słodkie.
Ciągle czuje ich smak i to coś w żołądku tak przyjemnie łaskocze. Już dawno tak przyjemnie z nikim mi się nie
całowało albo nawet z nikim. Ale czy to możliwe żebym zakochał się w Uli. Przecież zawsze podobały mi się piękne
kobiety. Modelki, aktorki i co ładniejsze panienki z klubu. Z drugiej jednak
strony usta Uli i oczy podobały mi się od początku. Co więcej to dla tych oczu
umówiłem się na ten pierwszy lunch. I
jednego jestem pewien, że gdy jest blisko jestem szczęśliwy. Może właśnie na
tym polega miłość? Tylko czy to możliwe, że jak tak sceptycznie nastawiony do
miłości mógłbym zakochać się?
Ula
w tym samym czasie tuż zza ścianą również patrzyła w lustro i dotykała swoich
ust.
I co teraz będzie-zastanawiała się. Znowu mnie całował i przepraszał? I może
kiedyś znowu to zrobić. Nie potrafię się
nawet gniewać, bo nic nie zrobiłam, aby przerwać pocałunek albo nie dopuścić do
niego. Tylko jak ja dalej będę z tym
żyła. Gdybym mogła cofnąć czas i nie zgadzała się na te wspólne wyjścia to nic
by się nie stało. Ale stało się i nic na to nie poradzę. Już przy pierwszym
spotkaniu byłam nim zafascynowana. Szkoda, że nie jest już koniec lutego i nie
wyjeżdżam lada dzień. Tam przez te dziesięć tygodni może zapomniałabym o nim a
tak będę się tylko zadręczać spotykając się z nim. Ula nie ma, co rozpaczać nad
rozlanym mlekiem i trzeba wziąć się w garść.
Tak
jak pomyślała zrobiła. Pomalowała usta,
przypudrowała nos i wróciła na salę. Marek wrócił chwilę po niej. Na szczęście
Sebastian i Patrycja nic nie zauważyli a oni dalej rozmawiali śmiali się i
patrzyli na siebie z sympatią jakby nic się nie stało.
Przez
kolejne dni unikali się. Zrezygnowali nawet ze środowego pójścia do DPS-u. Marek
zadzwonił do niej i wymigał się pracą. Ona również nie miała ochoty pójść tam
gdzie miała tyle wspomnień o Marku. W konsekwencji oboje środowe popołudnie
spędzili samotnie leżąc na kanapach i rozważając po raz kolejny wydarzenia ze
Sylwestra.
Sobota
szósty stycznia przywitał Warszawę świeżym śniegiem. Ula z radością patrzyła na zasypany pobliski
plac zabaw. Skrzypienie śniegu pod
nogami i lekki mróz zawsze ją cieszył. Żałowała nawet, że nie jest teraz w
Rysiowie i nie może wytarzać się w śniegu.
Choć
był dopiero przed siódmą i miała wolne postanowiła wstać i pojechać na poranną
mszę do klasztoru a później zostać i pomóc poroznosić śniadanie. W niedzielę i święta w DPS-ie zawsze
brakowało wolontariuszy i wiedziała, że pomoc będzie mile widziana. Zamiast jednak
roznosić śniadanie zgłosiła się do odśnieżenia alejek i podjazdu do kościoła.
Nie martwiła się nawet tym, że nazajutrz będzie boleć ją kręgosłup a na
dłoniach będzie mieć odciski. Odśnieżała już dobrych parę minut, gdy poczuła,
że ktoś rzucił w nią śnieżką. Nawet bez
patrzenia wiedziała niemal na sto procent, że to Marek. Nie myliła się. Parę metrów dalej z drugą
łopatą do śniegu stał Marek.
-Siostra
Lidka powiedziała mi, że tu cię znajdę i przysłała do pomocy- rzekł na
powitanie. I cześć Ula.
-Cześć-
odparła uśmiechając się. – To dobrze, że
jesteś, bo sama do dziesiątej nie dałabym rady wszystkiego odśnieżyć.
-A,
co ma być o dziesiątej?-zainteresował się.
-
Betti chce obejrzeć tutejszą szopkę i orszak Trzech Króli i razem z ojcem ma
przyjechać do Warszawy. Obiecałam im pojawić
się na przystanku i odebrać, a później jeszcze obiad.
- Ja
na dzisiaj mam tylko w planach obiad u rodziców na czternastą, więc jeśli
musisz iść to dokończę za ciebie-zaproponował.
-Dzięki,
ale do ich przyjazdu mam jeszcze trochę czasu a i trochę ruchu na świeżym
powietrzu dobrze mi zrobi.
Jak
na ostatnie wydarzenia pracowali całkiem zgodnie. Rozmawiali prawie o wszystkim
z wyjątkiem ich ostatniego spotkania. Po półgodzinie wszystko było już
odgarnięte.
-To,
co Marek może mała bitwa na śnieżki?-zaproponowała, gdy odłożyli łopaty do
schowka. – Nie wiadomo, kiedy znowu spadnie tyle śniegu.
-Czemu
nie-odparł z rozpromienioną od uśmiechu twarzą. – Już dawno w to się nie
bawiłem. Ty masz się lepiej, bo masz młodsze rodzeństwo.
Przez
kolejne minuty biegali i rzucali się śnieżkami jak dzieci. Głównie to Marek
rzucał, a Ula uciekała przed kolejnymi atakami. Całkiem przypadkiem goniąc Ulę
razem runęli na ziemię i przeturlał ją na plecy. Leżał na niej i przez chwilę z zachwytem patrzył
w jej roześmianą i zarumienioną od zabawy i lekkiego mrozu twarz. Czuła się nieswojo,
ale szans na uwolnienie się nie miała, bo Marek przytłaczał ją a ręce trzymał
nad jej głową. W dodatku oddech Marka drażnił ją w policzka, nos i usta.
Jestem już taka wrażliwa na Marka, że to aż
niemożliwe-przeszło jej przez myśl. I jeśli
znowu mnie pocałuje to chyba oszaleję. I dlaczego przypatruje mi się tak
usilnie?
Nie
ma sensu dłużej okłamywać się Dobrzański- myślał
tymczasem Marek patrząc w jej błękitne oczy.
Zakochałeś się.
-Zakochałem
się Ula-wyszeptał w końcu przerywając ciszę i całą ta intymną sytuację.
-W,
kim?-spytała, choć odpowiedzi mogła domyślić się.
-
Jak to, w kim?- W tobie
głuptasku- odparł tak czule, że głuptasku można było wziąć za najpiękniejszy
komplement.
Zanim
zdążyła cokolwiek powiedzieć i zebrać myśli Marek puścił jedną z jej rąk i
przez skórzane rękawice musnął jej dolna wargę i brodę. Na długo mu to nie
starczyło i chwilę później poczuła usta Marka na swoich. Pocałunek był
delikatny, ale szczery i dany z uczuciem.
- We
mnie? Ale jak, i kiedy?-pytała z
niedowierzaniem, gdy Marek wstał z niej i otrzepała się ze śniegu.
-
Tak w tobie Ula-rzekł wpatrując się w nią.
– I sam nie wiem czy dzisiaj, czy
na Sylwestrze, czy jeszcze prędzej. Wiem jednak, że tak jest, choć sam się temu
dziwię. Znasz przecież moje zdanie na
temat miłości i zakochiwania się. Ja
nawet nie wiem czy zakochać się i kochać to, to samo i czy to, co czuję do
ciebie to już miłość, czy tylko zakochanie.
Ale wiem na pewno, że to czuję do ciebie jest takie inne niż to czułem
do Pauliny w początkach naszego związku i inne od tego, co czułem do innych
kobiet. To jest takie, takie
niecodzienne i przyjemne. Wiem, że to, co powiedziałem jest pokręcone, ale
inaczej nie potrafię tego wyrazić. A ty czujesz coś do mnie oprócz sympatii?-zapytał
po chwili milczenia.
To
on mnie w końcu kocha czy tylko zakochał się- zadawała
sobie tymczasem pytanie w myślach. Wyraźnie powiedział, że zakochał się a nie
kocha, a to nie to samo. Tylko, co ja mam
mu powiedzieć, że ja już go kocham. Lepiej nie. Powiem mu, że podoba mi się i że czuję do niego coś
podobnego, co on do mnie i jest to coś innego niż do Bartka i Pawła.
-Jednak
wygłupiłem się- rzekł przez gardło.
- Nie
Marek-szybko zaprzeczyła. – Zaskoczyłeś
mnie tak, że musiałam wszystko to sobie poukładać w myślach. Ja
czuję dokładnie to samo, co ty. Uświadomiłam sobie to na Sylwestrze, gdy pocałowałeś
mnie. To było takie niesamowite i porażające. Będąc z Bartkiem i Pawłem czegoś
takiego nie czułam nigdy.
-To
znaczy, że nie jestem ci obojętny- zapytał dla pewności.
-Nie-odparła
krótko.
–Cieszę się Ula- rzekł podchodząc bliżej i
głaszcząc policzek. – Chcę spotykać się
z tobą, lepiej poznać, umawiać na randki- mówił z nieukrywanym entuzjazmem. Oczywiście, jeśli się na to wszystko zgodzisz.
- A
Paulina- zapytała rzeczowo. Przecież to twoja narzeczona.
-Już
niedługo nią nie będzie- odparł szybko, aby jak najszybciej rozwiać jej
wątpliwości. – Pamiętasz jak mówiłem ci, że wyjechała tuż po
świętach?- zapytał, a gdy przytaknęła kontynuował. – Jej
wyjazd taki bez powodu nie był. We wigilię pokłóciliśmy się o Sylwestra a
później przez całe święta demonstrowała swoje humory. W końcu wyjechała
obrażona. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie, że nie mogę z nią dłużej być. Chciałem
już wtedy powiedzieć jej o rozstaniu, ale zdążyła wyjechać. Wieczorem zadzwonię
do niej i powiem jej, że z nami koniec.
Była
zaskoczona tym, co jej powiedział, ale i pomyślała o tym, co może poczuć
Paulina, gdy odbierze taki telefon.
-Marek,
ale tak nagle przez telefon nie wypada- rzekła nieoczekiwanie nie tylko dla
Marka, ale i siebie. Bądź, co bądź byliście ze sobą parę lat i wypada załatwić
to osobiście jak należy. Rozstanie przez telefon byłoby podłością.
-
Możliwe Ula, ale ona dopiero pod koniec stycznia ma przylecieć do Polski. Nie
chcę tak długo czekać. Chcę być z tobą od zaraz.
- A
ja nie chcę uchodzić za tą, która rozbiła twój związek. Będą plotki- tłumaczyła
mu swoje racje.
-
Ula ty nie masz z tym nic wspólnego i będę to zawsze powtarzał-zapewniał.
- No
nie wiem Marek- ciągle była nieprzekonana.
– Obiecaj przynajmniej, że nie
będziemy afiszować się - zaproponowała swoje rozwiązanie. – Przynajmniej do czasu jak nie będziesz
pewny, to znaczy jak my nie będziemy pewni swoich uczuć i jak nie pozałatwiasz spraw
z Pauliną.
- To
mogę ci to obiecać skoro tak ci na tym zależy. Ale czy to znaczy, że się zgadzasz spróbować
ze mną- zapytał z delikatnym uśmiechem.
-Tak.
- To
znaczy, że mam dziewczynę i zaproponowałem ci właśnie chodzenie?- pytał przygryzając
wargę.
- Na
to wygląda-odparła lekko skrępowana. – Tylko pamiętaj żeby nie rozpowiadać o
tym na prawo i lewo. Karolinie i
Sebastianowi też nie. Zwłaszcza Karoli wiesz,
jaka jest. Będzie niezadowolona z tego, że mamy spotykać się.
-
Obiecuję. Ale będę mógł całować cię
czasami?-zapytał bardzo poważnie.
-Czasami-
odparła i poczuła usta Marka na swoich. Był to długi pocałunek, głęboki i
zmysłowy. Żadne z nich nie chciało również przerywać go, ale w końcu z
ociąganiem przerwali.
-Co, byś powiedziała na kolacją w jakimś
przytulnym miejscu? Wiem, że jest
święto, ale może uda nam się coś znaleźć.
-Nie
bardzo Marek-odparła z żalem. –Po obiedzie idę z Beatką na Smerfy 2
a później jadę do Rysiowa na niedzielę.
-Szkoda-zasmucił się i on. –Ale mogę spędzić z tobą i twoją rodziną przedpołudnie?
- To
możesz. Betti na pewno się ucieszy. I powinniśmy już iść na przystanek.
- Świetnie. Wiesz, że od czasów liceum pierwszy raz tak się zachowuję i myślę o takich zwykłych randkach-rzekł obejmując ją. Do tej pory w ogóle mnie to nie interesowało. Zobaczysz Ula to będą niezapomniane chwile.
- Świetnie. Wiesz, że od czasów liceum pierwszy raz tak się zachowuję i myślę o takich zwykłych randkach-rzekł obejmując ją. Do tej pory w ogóle mnie to nie interesowało. Zobaczysz Ula to będą niezapomniane chwile.
Przedpołudnie
spędzili we czwórkę. Cieplaka, co prawda zdziwiła obecność Marka, ale Ula
wytłumaczyła mu, że spotkali się w ośrodku i postanowił im towarzyszyć.
Pożegnali się dopiero przed obiadem. W czasie obiadu dostała sms-a.
Ula, co byś powiedziała na lunch w poniedziałek w naszej ulubionej
restauracji Kwinto?
Odpisała
natychmiast.
Z przyjemnością. Tak jak zawsze o 13?
Tak i zamówię stolik. Chyba już stęskniłem się za tobą. Pa
Ja również. Pa. :)
-Córciu,
kto tak do ciebie wypisuje?
- To
tylko Karolina- odparła okłamując ojca ten nieliczny raz.
W
poniedziałek spotkali się na obiedzie. Marek podjechał pod jej bank, podarował
kwiaty i pojechali do restauracji Kwinto. Przypomniał się jej ten pierwszy
wspólny lunch, gdy byli w Książęcej.
Marek był dla niej wtedy tylko znajomym i tylko w najskrytszych
marzeniach, pragnęła, aby był kimś więcej, jej chłopakiem. A dzisiaj, gdy jest
już jej chłopakiem to znowu chciałaby żeby był kimś znacznie ważniejszym.
Stało
się to prędzej niż przypuszczała, bo już dwa tygodnie później. Tego dnia umówili
się na popołudnie do kina. Wjeżdżając na parking po drugiej stronie ulicy Marek
widział trzech chuliganów idących chodnikiem w stronę kina i przewracających
kosze. Chwilę później przed wejściem zrobili rozróbę, ale po pojawieniu się
ochroniarzy odeszli. Idąc dalej awanturowali się, potrącali i zaczepiali
przypadkowych przechodniów. Ula również podążała w ich stronę, widziała ich i
bała się. Marek idąc parę metrów za Ulą
czuł, że grozi jej niebezpieczeństwo. Przyspieszył nawet kroku i zawoła ją, ale
w gwarze ulicy niewiele było słychać. Po dwóch przepychankach i żartach na
nastoletnich chłopakach i jakiejś parze, zaczepili i Ulę. Chwilę to trwało, ale
nikt z przechodniów nie reagował. Kolejny
gwałtowny ruch spowodował, że straciła równowagę i niechybnie upadłaby wprost
na ruchliwą ulicę, gdyby nie to, że ktoś złapał ją w ostatniej chwili.
-Marek kochanie- wyszeptała i wtuliła się w
bezpieczne jego ramiona. Tak bardzo bałam się, że może coś mi się stać.
– Już dobrze skarbie- uspokajał ją i głaskał i całował
po głowie. Jesteś już bezpieczna kochanie.
Chwilę
później z pomocą przechodniów i ochroniarzy z kina chuligani zostali
zatrzymani a a oni przed seansem poszli do kawiarni uspokoić nerwy.
-Ula-
zaczął biorąc jej dłoń do swojej ręki. – Tam na ulicy powiedziałaś do mnie
kochanie. Czy to znaczy, że kochasz
mnie? Bo ja swoich uczuć jestem pewny. To, co powiedziałem na ulicy było
szczere. Zrozumiałem to, gdy mogła stać ci się krzywda.
Nie
mogła uwierzyć w słowa Marka a w gardle czuła suchość.
-Tak
Marek kocham cię- wyszeptała. – Kocham cię
od czasu… . Nie zdążyła dokończyć, bo Marek wychylił się i przerwał jej pocałunkiem.
Od
tego też czasu ich związek nabrał rumieńców i tempa. Dalej jednak ukrywali go
przed światem jak najcenniejszy skarb. Dla wszystkich ciągle byli tylko dobrymi
znajomymi i tylko przed Sebastianem tego nie ukryli. Olszański znał przyjaciela
i wiedział, że coś zmieniło się i któregoś dnia po kolejnym jego samotnym
wyjściu na obiad wyśledził go i widział czułe powitanie z Ulą. Wieczorem będąc z nim na siłowni Marek wyjawił
mu, że jest z Ulą i wytłumaczył, że dopóki jest oficjalnie z Pauliną ich
związek powinien zostać tajemnicą i robi to na prośbę Uli. Zapowiedział
również przyjacielowi, aby do czasu zarządu nie wygadał się, że w jego życiu
pojawiła się inna kobieta.
Paulina
jednak na urodziny brata i zarząd nie przyjechała. Od czasu ich kłótni
przestała nawet nękać go telefonami. On również nie zamierzał dzwonić do niej.
Był przekonany, że zadzwoni tuż przed przylotem do Polski. Nie zadzwoniła
jednak i dopiero dzień przed zarządem dowiedział się, co się z nią dzieje. To Aleks
z nieukrywaną przyjemnością powiedział mu, że siostra jest na warsztatach w USA,
przyleci do Polski dopiero na Wielkanoc i że skoro on nic sobie nie robi z jego
siostry to ona postanowiła również go ignorować. Jej wyjazdem ani słowami Aleksa nie przejął
się w ogóle, ale zadzwonił do niej wieczorem. Nie zamierzał rozmowy odkładać na
trzy miesiące. Rozmowa tak jak można
było spodziewać się do miłych nie należała. Po trzech odrzuconych przez Paulinę
połączeniach usiadł do komputera i wysłał jej wiadomość.
Paulino skoro nie zamierzasz odbierać moich telefonów i
porozmawiać to napiszę ci to chciałem powiedzieć. To już koniec Paulino. Sama powinnaś zresztą wiedzieć,
że nasz związek nie ma przyszłości, a ostatni miesiąc jest tego najmocniejszym
dowodem. Chciałem powiedzieć ci to już po świętach, ale wyjechałeś. Nie kocham
cię i chociaż kiedyś to mi nie przeszkadzało to teraz wiem, że ten element jest
w związku najważniejszy. Nie będę też nikogo obwiniać o rozpad, bo
oboje jesteśmy temu po części winni. Przemyśl to wszystko i odpisz albo
zadzwoń.
Oddzwoniła
jeszcze tego samego wieczora.
-
Mogę wiedzieć, co za głupoty wypisujesz? -warknęła. – Rozstać się po tylu latach związku? Czy ty
wiesz, co mówisz?
-Mi
też miło cię powitać Paulino-odparł ironicznie.
– Tak Paulino dokładnie tak.
Rozstać się. Umiesz chyba czytać ze zrozumieniem?
-
Nie bądź złośliwy- usłyszał obrażony ton.
– To te twoje wyjścia na sympozjum i do DPS-u tak cię zmieniły. Mam rację? Ci
studenci albo zakonnice musieli namącić ci w głowie i nagadać jakichś głupot
a ty we wszystko uwierzyłeś. Sam na coś
takiego nie zdecydowałbyś się.
-Nikt
nic mi nie musiał mówić- przerwał jej. –
Ja to sam wiem, zrozumiałem- lekko skłamał, bo to Ula miała poniekąd wpływ na
jego decyzję. – Nie pasujemy do siebie, nie jest nam
pisane i tyle. Jeśli przemyślisz to, to sama
zrozumiesz, że mam rację.
-O
niczym nie będę myślała- oświadczyła mu.
– Musimy usiąść i porozmawiać na spokojnie a nie podejmować decyzję
pochopnie.
-To
nie jest decyzja podjęta w jeden dzień Paulino-poinformował ją. – Chciałem powiedzieć ci to już po świętach,
ale zdążyłaś wyjechałaś. Zresztą twój wyjazd i zachowanie w czasie świąt utwierdziło
mnie w tej decyzji.
-Więc
jest to zemsta?- zapytała z wyczuwalną
goryczą. – Marek wiem, że nie powinnam
tak postąpić i wiem, że oboje byliśmy przez ostatni miesiąc zbyt uparci i pogubiliśmy.
I przepraszam cię za to.
-Paula
tu nie ma, co przepraszać, bo i tak nic by to nie zmieniło. Odchodzę od ciebie i koniec.
-Jeszcze
do mnie wrócisz –odgrażała się. – Znudzi
ci się te twoje nowe życie i będziesz błagał o powrót.
-Nie
Paulino. Tak się nie stanie- rzekł pewnie.
-Wiesz,
co żałuję tych wszystkich lat spędzonych z tobą-rzekła na koniec z nienawiścią.
-Właśnie
zrozumiałem, że ja również- odparł, ale już do siebie.
Słowami
Pauliny się nie przejął i wziął się za pakowanie jej rzeczy. Nazajutrz przywiózł je Aleksowi do firmy. Wieczorem
zaś powiedział Uli, że rozmawiał z Pauliną i że rozstał się z nią.
Przez
kolejny miesiąc spotykali się prawie codziennie i robili wszystko to, co robi
się na randkach. Chodzili na spacery, na kawę, obiad, do kina, całowali się,
przytulali. Czasami popołudnia spędzali
w mieszkania Uli albo w domu Marka i tam oddawali się nieco intymniejszym
pieszczotą. Marek zabrał ją również do swojego ulubionego klubu i nauczył grać
w kręgle. Przez te ostatnie tygodnie
przed wyjazdem Uli chcieli na zapas nacieszyć się sobą.
Walentynki
spędzili w Parku Wodnym. To Marek przygotował tę niespodziankę. Korzystali z
zjeżdżalni, sauny, jakuzzi , zwykłego basenu i relaksującego masażu. Ula całkiem dobrze czuła się we wodzie i
oboje cieszyli się ze wspólnego pływania i zwykłej chlapaniny. Skorzystali
również z kawiarni i w scenerii tropiku i pod palmą wypili sok i zjedli lody.
-Bardzo
tu pięknie –westchnęła rozglądając się po wnętrzu kawiarenki.
-To
prawda skarbie- odparł bawiąc się słomką-parasolką. – Jeśli chcesz to na wakacje możemy pojechać w
tropiki. Kiedy masz urlop?
-Chciałaby
w lipcu, ale dokładnie zaplanuję go dopiero po powrocie z Anglii.
-W
takim razie ja się dostosuję. Propozycje
będzie cały czas aktualna.
-Zobaczymy-uśmiechnęła
się, a w jej głowie pojawiły się wakacyjne marzenia. – A na razie chodźmy skorzystać z tych
dobrodziejstw.
Były również prezenty. Marek podarował Uli poduszkę z napisem Kocham
Cię, aby miała, do czego przytulać się w czasie pobytu w Anglii. Ula natomiast wybrała
dla niego breloczek na klucze w kształcie serca z wygrawerowanym wierszykiem.
Czas
szybko płynął i nadszedł ostatni przedwyjazdowy tydzień. Piątkowy wieczór uczcili kolacją w restauracji
Kwinto. Ta smaczna kolacja, szampan i
atmosfera spowodowały, że przez cały ten czas była między nimi wyjątkowa
nastrojowość i intymność, i oboje w swoich myślach pragnęli być bliżej siebie.
-Chciałbym
kochać się z tobą-zdobył się w końcu na odwagę Marek i wyznał jej to, gdy
znaleźli się na zewnątrz.
-To
zrób to-odparła cicho.
Do
domu Marka było blisko i dojechali tam w parę minut. Tuż za drzwiami
wejściowymi jak tylko zdjęli wierzchnie okrycia wziął Ulę na ręce i zaniósł
prosto do sypialni.
-Marek
nie musisz mnie nosić- protestowała lekko.
-Ale chcę Ula- rzekł idąc przez korytarz. Zresztą jesteś lekka jak piórko i mógłbym nosić cię
tak cały czas - dodał, gdy postawił ją z powrotem na podłogę. – Tak długo czekałem na tą chwilę.
-A
ja postaram się ci to wynagrodzić-szepnęła spoglądając na niego nieśmiało.
Tylko
przez chwilę wpatrywali się w siebie. Marek jedna ręką przyciągnął bliżej
siebie i zaczął namiętnie całować. Wkrótce jego dłonie znalazły się na jej tali
a bluzeczka powoli podnosiła się do góry. Ula natomiast splotła dłonie na jego
szyi i rozkoszowała się pocałunkami. Uwielbiała jego pieszczoty i pocałunki a dzisiaj miała
zaznać tego wszystko w pełni. Marek nie
spiesząc się całował jej już nie tylko usta, ale i wgłębienie szyi i dekolt a
przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Sama też w końcu postanowiła
wziąć się w końcu do rzeczy i dłonie z włosów przesunęła na guziki koszuli. Wkrótce
pocałunki stawały się coraz bardziej żarliwe, gesty śmielsze a bluzka i
koszula leżały na podłodze. Wsunęła mu
palce we włosy i przeczesywała je, a ustami pieściła jego nagi tors
doprowadzając do nieopisanej rozkoszy. Poczynania Uli były tak porażające, że
chciał, aby trwało to jak najdłużej.
Drżał przy każdym jej muśnięciem i dotykiem. On również nie pozostawał
dłużny. Pieścił jej piersi, całował
ramiona, szyję i dekolt a resztka ich ubioru i bielizny leżała na ziemi. Na
koniec ponownie wziął na ręce i położył na łóżku. Chwilę
później z zachwytem wpatrywał się w jej zgrabne nagie ciało. Przesuwał dłonie po każdym kawałku jej ciała a
ona cichutko pomrukiwała.
-Marek nie
zapomnij zabezpieczyć się- wyszeptała resztkami sił.
- Pamiętam kochanie.
Mam parę tego jeszcze z starego życia.
Gdy jego
dłonie zmierzały ku kobiecości, zadrżała.
Delikatnie rozsunęła nogi i pozwoliła na te najintymniejsze pieszczoty.
Na efekt swoich poczynań długo nie musiał czekać. Całe jej wnętrze wypełniały nieopisane
uczucia. Spojrzał jeszcze na nią i jednym szybkim ruchem wszedł w jej ciało.
Wygięła się w łuk by czuć go w pełni a ich ciała stały się jednością. Na
początku poruszał się z lekkością. Chciał pomału stopniować swoje ruchy.
Wkrótce poruszali się wspólnym rytmie, oddając się niesamowitej rozkoszy, całkowitemu
zapomnieniu, a intensywność doznań doprowadzały ich ciało do granic
wytrzymałości.
Ula
budziła się powoli, lekko mrucząc a jej ciepły oddech czuł na swoim ramieniu.
To Marek budził ją kąsając jej ucho i ramiona. Szeptał jej też czułe słówka.
Sam obudził się chwilę prędzej szczęśliwy, zaspokojony, rześki i chętny na
powtórkę nocy. Od dawna tak wspaniale się nie czuł. Ula w łóżku była idealna i
o kimś takim marzył od dawna.
-Witaj
kochanie-rzekł spoglądając na nią oparty na łokciu. Jak się czujesz?
-A
jak mogę się czuć- odparła spoglądając na niego z blaskiem w oczach. – Tak naprawdę dopiero teraz wiem, co to znaczy naprawdę kochać się.
Z Bartkiem i Pawłem tak dobrze nie było.
-To
dobrze, że byłem lepszy- ucieszył się. – I z przyjemnością powtórzę to.
-Chcę
zrobić to sama Marek- zaproponowała nieoczekiwanie.
-Uwieść
mnie? -zapytał przygryzając wargę z zachwytu na jej propozycję.
-Teraz
moja kolej- tłumaczyła się lekko spięta.
-Skoro
tak to powinnaś wziąć się do tego od razu- odparł z biciem serca. – Jestem spragniony
i bardzo roznamiętniony.
Tylko
przez chwilę patrzyła na niego z miłością i w końcu pocałowała w usta. Bawiła
się jego ustami a jej dłoni błądziły po całym ciele. Dotykała Marka tam gdzie
jeszcze niedawno nie śmiała nawet o tym myśleć.
Zamknął oczy i czując na sobie ciężar Uli pozwolił, aby robiła z nim te
wszystkie wspaniałe rzeczy. Na efekt
pieszczot Uli długo nie musiał czekać i żar namiętności szybko ich ogarnął. Lekko uniosła biodra i usiadła na nim
okrakiem. Znieruchomiał na chwilę, aby chwilę później zaczęła dawać mu rozkosz,
o jakiej zawsze marzył. Zdumiewała go ta jej intensywność rozkoszy, jakie mu
dawała. Poruszała się z wprawą, zmysłowo odchylając głowę do
tyłu. Doszli w tej samej
chwili a potem nastąpiła eksplozja rozkoszy rozlewająca się w jej ciele. Oboje byli
tak zajęci sobą, że zapomnieli, aby zabezpieczyć się.
-
Kochanie to było niesamowite i czuję się wspaniale –szeptał jej w ucho, gdy
opadła zmęczona na jego ciało. To była
cała masa fajerwerków. I naprawdę nie wiem jak ja wytrzymam te dwa miesiące bez
ciebie.
-A
ja bez ciebie. Może ta decyzja żeby
czekać z łóżkiem była jednak niemądra.
-Ale
wspólna i nie ma teraz, co to roztrząsać Ula.
Może dam radę przylecieć do ciebie na parę dni albo ty przylecisz na
Wielkanoc.
-Raczej
nie, bo poniedziałku wielkanocnego wolnego nie mam. Zresztą Wielkanoc przypada pod
koniec kwietnia i będzie to dwa tygodnie przed moim powrotem i nie opłaca się
przylatywać.
-Dobrze,
że chociaż Anglia nie jest na końcu świata i będziemy mogli rozmawiać przez
telefon i skype, pisać sms-y, maile, zwykłe listy. Obiecuję ci to kochanie.
-
Widzisz Marek jest tyle możliwości porozumiewania się, że te dziesięć tygodni
minie szybko-rzekła wtulając się w jego ramiona.
Z łóżka nie wyszli do południa. Tam też zjedli
późne śniadanie, wypili kawę i dopiero wtedy wstali. Ula zrobiła jeszcze ostatnie
zakupy przed wyjazdem i Marek odwiózł ją
do domu. Następnego dnia rano przyjechał
do Rysiowa i razem z ojcem, Beatką i Jasiem pożegnał ją na lotnisku na ponad
dwa miesiące.
Scena erotyczna no, no. Jak nic będą z tego dzieci jakby powiedziała Wioletta.
OdpowiedzUsuńCo do dzieci to nic nie zdradzę. A co do sceny +18 to są to zdania czy fragmenty z moich innych opowiadań. Przynajmniej na tym czas zaoszczędzę, a czas mnie nagli.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Bardzo fajny rozdział. Nie moge się doczekać kolejnego. Moze na tym wyjeździe okaże się że Ula jest w ciąży. Ciekawe co zrobi Marek.
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak to sje wszystko potoczy
Kiedy kolejny??
Pozdrawiam MM
Kolejną część zaczynam pisać od zera tj. nic nie mam nadpisane i konkretnej daty nie mogę podać. Szybko chyba nie będzie, bo mam kilka spraw w tym tygodniu do załatwienia. Mogę tylko napisać, że będą komplikacje i w końcu będzie wiadomo o co chodzi z dziećmi.
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Część ociekająca miłością i seksem. Akcja nagle przyspieszyła i wydarzyło się to, co lubią chyba najbardziej czytelniczki, czyli Ula i Marek są razem. Póki co jest wręcz sielankowo i tylko martwi mnie ten długi wyjazd do Anglii. Rozstania raczej nie sprzyjają związkom, nie powodują, że stają się one nierozerwalne i trwałe. Tu przykładem może być związek Pauliny i Marka.
OdpowiedzUsuńUpojne chwile spędzone razem mogą zaowocować niespodziewaną ciążą i co wtedy?
Nie będę zgadywać i cierpliwie poczekam na kolejną część.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Akcja przyspieszyła, bo mnie czas nagli i chcę najpóźniej do początku czerwca zakończyć te opowiadanie.Większa część odpowiedzi już w kolejnej części.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Chodzili koło siebie chodzili, aż wychodzili ;) są już razem, ale tak trochę za sielankowo się zrobiło. Podejrzewam, że już wkrótce pojawią się problemy. Wyjazd na tak długo może trochę skomplikować? A może Paula chcąc wrócić do gry namiesza? Czekam na kolejną część, pozdrawiam ;) M
OdpowiedzUsuńKolejna część już wkrótce. Siedem stron jest już napisane i zostały mi tylko uzupełnić dwa fragmenty. Fakt trochę sprawy się skomplikują ale nie na długo.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Marek i Ulka już razem. Niestety czeka ich rozłąka i jeszcze Paula na horyzoncie . Pewnie namiesza i sielankowo już tak nie będzie. Ale ich miłość na pewno przetrwa. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCd. jak pisałam wyżej już tuz, tuż. Pogoda się psuje więc będzie więcej czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i dzieki za wpis.
Wyznanie miłości w tym przypadku to była najlepsza decyzja. Tak wciągnęłam się w opowiadanie, że zdziwiłam się, że już koniec. Czyli będą dzieci? :D 2 miesiące to dużo czasu. Ja mam 2miesiące do wakacji!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
To jeszcze nie koniec. Będą jeszcze dwie-trzy części. Przerwę planuję na czerwiec i początek lipca. Reszta odpowiedzi w najbliższej części.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam Cię miło.
Kiedy będZie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzisiaj późnym wieczorem albo jutro.
UsuńPozdrawiam miło.