Ja Urszula biorę sobie ciebie Marku za męża -powtarzała w myślach Ula Cieplak słowa przysięgi, którą miała już niedługo składać przed ołtarzem. Powtarzała, choć nie musiała, bo znała ją na pamięć. Jeszcze jak była dzieckiem, to umiała, tylko imię męskie było jej nieznane. Poza tym miała powtarzać po księdzu i nie musiała umieć jej na pamięć. Na ten najważniejszy dzień Ula czekała od ponad pół roku, a stać miał się faktem za dwa tygodnie tydzień po Wielkanocy. Kwietniowe popołudnie miało być bowiem początkiem ich wspólnego życia. Marek przysięgi co prawda nie powtarzał, ale odliczał dni do ślubu z Ulą. Prawie wymknęła się mu z rąk i wyjechała do Bostonu z Piotrem Sosnowskim jego rywalem. Jednak to jego wybrała i jego kochała. Tak jak on ją kochał. Po raz pierwszy kochał szczerze i na zabój. Chwile, które spędzał z Ulą, jeszcze z czasów jak była firmową brzydulą, były wyjątkowe. Mogli rozmawiać godzinami i ciągle mieli mało swojego towarzystwa. Niektórzy nawet uważali, że łączy ich jakaś tajemnicza nić. Z czasem ich przyjaźń zmieniła się w miłość. Choć w przypadku Marka przyszła znacznie później niż w przypadku Uli. Ona zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, a on musiał przejść kilka etapów uczuciowych. Od koleżeństwa poprzez nieufność w pracy, przyjaźń, fałszywe uczucia i miłość. Jednak, kiedy on zrozumiał, że kocha Ulę i dla niej odwołał ślub, Ula dowiedziała się o jego podłościach i odeszła. Wybaczyła mu po czasie, ale nie zamierzała wracać do niego. Dopiero gdy mogła go stracić bezpowrotnie zrozumiała, że ciągle go kocha. Przekonana była jednak, że jest za późno na ich związek. Jednak jeden wieczór zmienił ich życie diametralnie. Marek pojawił się nieoczekiwanie na pokazie i w najpiękniejszy sposób wyznał swoje uczucia Uli. Od czasu tego niezapomnianego pokazu sporo czasu spędzali razem. Dwa razy wybrali się na dłuższy wyjazd i Ula często nocowała na Siennej. W mieszkaniu Marka miała również część swoich rzeczy i systematycznie zaopatrywała w brakujące sprzęty. Mieli spędzić tam kilka najbliższych lat, dopóki nie będzie ich stać na własny dom. Miejsca był dużo, bo mieszkanie składało się z dużego salonu z aneksem kuchennym, sypialni, garderoby, łazienki oraz toalety i nawet gdyby mieli dziecko, to pomieściliby się we trójkę. To mogło stać się szybko faktem, bo Ula tabletek nie brała, a Marek nie zawsze się zabezpieczał. Seksu zaś sobie nie odmawiali i sporą część czasu spędzali w łóżku, bo kochanie się z Ulą było dla Marka wyjątkowe i nigdy prędzej nie doznał takich uniesień. Ani przy Paulinie, ani modelkach.
Tymczasem Paulina Febo była narzeczona Marka w dalekim Mediolanie ciągle, nie potrafiła pogodzić się z tym, że Marek ją porzucił tuż przed ślubem i że bierze teraz ślub z inną. Najgorsze w tym było to, że bierze ślub z tą pokraką. Nawet dwa razy ją zostawił dla tej przybłędy. Drugi raz, gdy prawie wyleciała z nim do Mediolanu, ale pojechał do niej na pokaz. W jej głowie natomiast powstawał plan na pokrzyżowanie planów Uli i Marka. Czuła się upokorzona i ciągle pamiętała ten skandal z odwołanym ślubem i tłumaczenia się przed znajomymi. Miał być wielkim wydarzeniem, a skończyło się katastrofą. Najbardziej bolało to, że Marek porzucił ją dla Brzyduli. Do Polski przyleciała pod koniec marca i ukryła się w jednym z hoteli. Ujawnić postanowiła się dopiero za pewien czas.
-Paula, Marek! -zawołała z przerażeniem Ula, siadając na łóżku. Telefon miała przy łóżku i sprawdziła godzinę. Była druga w nocy czas, kiedy sen jest najgłębszy i kiedy nawiedzają sny. Ostatnio jej sny były piękne, a teraz śnił się jej koszmar. I to nie ten z rodzaju, kiedy idzie na egzamin do profesora Rychtera i nie umie wykrztusić słowa. Teraz śnił się jej Marek i Paulina, jak się całowali. Najgorsze było to, że był to jej dzień ślubu, a Marek jej przysięgał przy ołtarzu miłość i wierność. Z wszystkich sił próbowała głęboko oddychać i uspokoić się, ale serce biło jej jak oszalałe, a koszula zlana była potem. Ciągle też miała przed oczami widok ze snu, jak Marek i Paulina ukryci w pomieszczeniu socjalnym się obściskują. Febo siedziała na stole, a Marek w najlepsze całował w dekolt i gładził ręką uda. Mijały kolejne minuty, a oni nie przerywali swoich igraszek.
-Jak zawsze jesteś pełna namiętności Paula -szeptał do ucha.
-A ty jak zawsze gotowy na ostry seks. I pamiętaj, że jak znudzi ci się żonka, ja zawsze będę chętna na umilenie ci czasu. Nie tyle brakuje mi ciebie jak seksu z tobą Marco.
Następnego dnia Ula dalej myślała o tym co jej się śniło i próbowała zinterpretować sen przy pomocy sennika. Ten nie przewidywał żadnych złych zdarzeń. To jej jednak nie uspokoiło. W pracy jej myśli dalej krążyły wokół sceny, jaką widziała we śnie. Była tak zamyślona, że nie słyszała, kiedy Marek wszedł do sekretariatu i zasłonił oczy. Pech chciał, że zrobił to w chwili, kiedy wyciągała małe lusterko z torebki i upadło z hukiem na blat biurka.
- Marek przez ciebie zbiłam lusterko. Siedem lat nieszczęścia przyniesie -mówiła z pretensją.
-Te przesądy -kpił. —I nie mów, tylko że pech na ślub padnie.
-A jeśli przyniesie. Jeśli złamiesz nogę i nie będziesz mógł pójść do ołtarza. Albo któreś z nas dostanie wstrząsu anafilaktycznego, zatrucia pokarmowego, ostrego zapalenia wyrostka, zemdleje.
-Kochanie nie przesadzaj -przerwał wyliczankę czarnego scenariusza. —A wyrostka przecież już nie mam. Nieraz widziałaś bliznę.
-Ale ja mam -rzekła wymownie, jakby było to coś, co miało przeszkodzić faktycznie w ślubie.
-Ula nawet jakby paliło się i waliło, to i tak weźmiemy ślub -rzekł mniej więcej to, co kiedyś mówił Paulinie. Tylko że wtedy kłamał, a teraz było, to prawdą. —I będzie to najpiękniejszy dzień naszego życia -dodał słowami Febo.
-Tak. A ten drugi, gdy urodzi się nam dziecko.
-Ula czy ja o czymś nie wiem? -zapytał podejrzliwie i spoglądając na brzuch Uli.
-Nie. Póki co nie jestem w ciąży. Śniłeś mi się dzisiaj. Ty i Paulina i że się całowaliście. To było tuż po naszym ślubie Marek.
-Co? Niby ona i ja? Przenigdy. Nie ma co się snem przejmować.
-Wiem, że to sen, ale i tak miłe to nie było. Może to znak, że kłopoty nas czekają.
-Kolejne przesądy Ula -rzekł z zirytowaniem. —Sen mara Bóg wiara. Nie warto wierzyć w sny. Zwłaszcza w takie -dodał, ale i przypomniał mu się sen Pauliny, kiedy śniła, że całował brzydulę, a później faktycznie się całowali. —Nie chcę przesądnej żony.
-Już nie będę Marek. Obiecuję nie wierzyć w przesądy i sny.
Dwa dni później zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ula dostała dwa głuche telefony, a rano do mieszkania Marka ktoś zadzwonił domofonem. Gdy jednak podniósł słuchawkę, nikt się nie odezwał.
Paulina od kwadransa chodziła obok wejścia do apartamentowca, gdzie mieszkał Marek i czekała aż ktoś będzie wychodził, aby ona mogła wejść. Na początku chciała pójść do Uli i opowiedzieć o pewnych sprawach, ale po namyśle doszła do wniosku, że Marek bardziej się nadaje.
Marek przebrany był już w szlafrok i szykował się spać, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Dźwięku domofonu nie usłyszał, więc przypuszczał, że to ktoś z sąsiadów. Obawiał się nawet, że to jego nowa sąsiadka Monisia znowu czegoś nie kupiła i przyszła od niego pożyczyć.
-Paula? -zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył, kto stoi w drzwiach. —Co tu robisz?
-Chcę porozmawiać.
-Nie mamy o czym -odparł. Chciał również zamknąć drzwi, ale Febo podstawiła stopę między drzwi i uniemożliwiła zamknięcie.
-Nie muszę nawet wchodzić. I wiele czasu ci nie zajmę. Dosłownie minutkę.
Febo faktycznie dużo czasu Markowi nie zajęła i odeszła zadowolona, stukając wysokimi obcasami po kafelkowej podłodze korytarza. Marek tymczasem po wizycie byłej narzeczonej nie zasnął ani na chwilę. Ciągle w głowie miał słowa byłej narzeczonej i sen Uli. Czyżby był proroczy? Zdał sobie sprawę, że to co mu powiedziała Paula ma sens i może być prawdą. W końcu nalał sobie szklaneczkę koniaku i zaczął przeglądać Internet. Ranek ulgi również nie przyniósł. Mimo złego samopoczucia poszedł pobiegać z Sebastianem.
-A ty co taki zmarnowany. Jakbyś pił całą noc i nie spał? -pytał go przyjaciel.
-Bo tak było. Nie spałem. Paula mnie odwiedziła wieczorem.
- Ona? Co chciała?
-Wybacz Seba, ale nie mogę ci powiedzieć. Muszę sam się z tym zmierzyć.
-Marek teraz mnie dopiero zaniepokoiłeś.
-Nie mogę ożenić się z Ulą. Nie w tej sytuacji i nie teraz -oznajmił głosem przez gardło.
-Na rozum ci padło -rzekł po chwili ciszy przyjaciel. —I w jakiej sytuacji?
-Tego właśnie nie mogę powiedzieć.
-Nie wierzę Marek. Rozumiem, że nie chciałeś żenić się z Pauliną, ale nie z Ulą. Tyle się o nią starałeś. Nie mów, tylko że się odkochałeś.
-Nie odkochałem i dlatego muszę zrobić to co muszę. I nie nalegaj. Powiem ci w odpowiednim czasie. Sam muszę się z tym zmierzyć.
-Ok, ale powiem ci co myślę. Jesteś ostatnim kretynem, który nie liczy się z uczuciami dziewczyn -mówił głośno nie bacząc na to, że są w publicznym miejscu. —Ula to najlepsze co cię spotkało. Tyle o nią walczyłeś i cierpiałeś. Ona nie zasłużyła na to wszystko. Złamiesz jej życie. Ulka nie ma tak silnego charakteru jak Paula.
-Wiem to wszystko Seba, ale inaczej się nie da.
-Sranie w banie Marek -odparł mu wulgarnie. Miał i swój plan.
Sebastian tak jak obiecał sobie nie zamierzał zostawić tak sprawy i jak tylko wrócił z biegania, chwycił za kluczyki i pojechał do Rysiowa. Chciał pojawić się u Uli, zanim Marek pojedzie do niej popołudniem i powiedzieć tylko o dziwnym zachowaniu przyjaciela, a nie o jego planach odwołania kolejnego ślubu. Ulę zastał na dworze, jak przystrajała bazie na Niedzielę Palmową. Pojawienie się Olszańskiego mocno zaniepokoiło ją. Zwłaszcza że próbowała dodzwonić się do narzeczonego.
-Seba? -rzekła zdziwiona. —Coś złego stało się z Markiem? Miał wypadek? Nie mogę dodzwonić się do niego. Najpierw nie odbierał, a teraz ma wyłączony telefon.
-Spokojnie Ula. Nie miał. Rozmawiałem z nim półgodziny temu i był cały i zdrowy. Tylko na rozum mu padło, bo nie chce się z tobą ożenić -dodał w myślach. —Ale faktycznie coś się stało. Nic złego. Mam nadzieję, że nic złego -poprawił się nieco. —Mogę usiąść.
-Pewnie -odparła, wskazując ławkę przed domem.
-Powiedział mi, że Paulina odwiedziła go wczoraj wieczorem i coś mu powiedziała. Co to było, nie chce zdradzić. Musiało być coś ważnego. Nawet mi nie chciał zdradzić co, a przecież przyjaźnimy się od ponad piętnastu lat.
-Jeśli ona ma coś z tym wspólnego, to musi być coś złego – odparła, przypominając sobie koszmarny sen. —Ona nas nienawidzi do tego stopnia, że jest zdolna do najgorszego świństwa. Może to coś z przeszłości Marka i teraz chce się zemścić.
-Nie wiem Ula. Całą drogę myślałem, co mogła mu powiedzieć. Ale teraz jak mówisz o szantażu, to coś sobie przypomniałem. Mogła tylko jedną sprawą go zaszantażować. Dała mu kiedyś fałszywe alibi. Była kiedyś taka sprawa z panienką. Ktoś ją naszpikował prochami, wpadła pod samochód i nie przeżyła. Oskarżenie padło na Marka, bo spotykali się wtedy. To była wnuczka jakiegoś prokuratora i dlatego sprawa była tak ważna. Może powiedziała mu, że sprawę rozgłosi.
-Marek przyczynił się do jej śmierci? -zapytała z niedowierzaniem.
-Spokojnie Ula. To na pewno nie był on, bo był w tym czasie z Aleksem w nielegalnym kasynie. Oboje nie chcieli, aby Dobrzańscy się nie dowiedzieli, bo stracili tam sporo pieniędzy. Mieli wtedy po dwadzieścia lat i robili razem głupie rzeczy. Pomijając, że mieli by kłopoty ze strony właścicieli kasyna. Musimy dowiedzieć się, co takiego powiedziała mu Paula.
-Tylko jak?
-Wynajmiemy detektywa Ula. On się dowie, co się stało. Jak przyjedzie Marek, nie wspominaj mu, że byłem i powiedziałem ci, że coś go gryzie. Lepiej będzie, jak nie będzie wiedział, że próbujemy się sami czegoś dowiedzieć.
Marek w drogę do Rysiowa udał się trzy godziny później. Po raz pierwszy też od czasu jak stał się jej narzeczonym, jechał tam bez radości, bo miał powiedzieć Uli o odwołaniu bądź przełożeniu ślubu. Tylko jak powiedzieć komuś, kogo się kocha, że odwołuje się ślub. Nawet przed paru miesiącami, kiedy mówił Pauli, że odwołuje ślub, było mu łatwiej. Nie miał nawet najmniejszego scenariusza rozmowy. To z miłości do ciebie Ula. -myślał.
Ula kończyła myć okno w swoim pokoju, kiedy Marek podjechał pod dom. Przywitali się jeszcze i Marek poszedł w stronę drzwi wejściowych.
- Powieszę firanki i będę już tylko twoja -rzekła, jak spotkali się w kuchni.
-Spokojnie Ula. Nie spiesz się. Bo nie ma do czego. Gdzie reszta rodziny? -zapytał, aby sprawdzić, czy będą sami.
-Jasiek u Kingi, a tato poszedł z Betti na cmentarz.
Kwadrans później firanki były zawieszone, a Marek siedział przy kawie, cieście domowej roboty i próbował rozpocząć trudną rozmowę. Ale i tak na początek rozmawiali o innych sprawach.
-Marek jesteś jakiś inny czy wydaje mi się? -zapytała, co sama zauważyła i nie sugerując się Sebastianem. Tak jak obiecała mu, nie wspomniała słowem, że Olszański był u niej i że uprzedził o dziwnym zachowaniu narzeczonego.
-Mało spałem w nocy i głowa mnie boli -skłamał, unikając wzroku Uli.
-Bywa Marek. Będziemy musieli pomyśleć jeszcze o małych podarunkach dla gości weselnych Marek. Może magnesy?
-Ulka wiesz, że kocham cię do szaleństwa i zrobiłbym dla ciebie wszystko -oznajmiła szybko.
-Wiem. Zdolny byłeś oddać mnie Piotrowi.
-Ulka to, co chcę powiedzieć jest… .
Równo z tym odezwał się dzwonek telefonu Marka i uchronił tym samym od powiedzenia Uli o odwołaniu ślubu.
Ciekawe co takiego powiedziała Markowi ta podła żmija Paulina. Czyżby chodziło o śmierć tamtej dziewczyny. Dobrze, że Sebastian ostrzegł Ulę o dziwnym zachowaniu Dobrzańskiego.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
Julita
Sebastian jest już po przemianie i życzy przyjacielowi i Uli jak najlepiej. Paulina niestety ciągle żyła przeszłością.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Tajemnica goni tajemnice. Czym szantażuje Paulina Marka, co mu powiedziała, czy powie Uli o swoich planach, kto dzwonił. Pisałaś, że telefon skutecznie przeszkodził w dalszej rozmowie więc jak mniemam był ważny. Czekam z niecierpliwością na CDN. Pozdrawiam i dziękuję za tę. Była mega ciekawa.
OdpowiedzUsuńTelefon jak na razie uratował sytuację. Gdy powiedział to co chciał wbiłby nóż w serce Uli. Miło, że tak zaciekawiłam.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Kobieto, litości.🙏 Dawaj drugą część, bo mi paznokci braknie 🤣Napięcie niczym u Hitchcocka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko 😎i życzę miłego tygodnia 🍀
Postaram się napisać jak najszybciej. A na paznokcie są tipsy.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
To się porobiło. A początek był tak obiecujący. Co on ma za skórą skoro Włosza trzyma go w garści. Nas również trzymasz w garści. Pozdrowienia Eliza ��❤.
OdpowiedzUsuńNie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Nie uwierzysz, ale jestem w trakcie pisania historii o mściwej Paulinie, planowanej przez nią zemście na Uli i Marku. Co za zbieg okoliczności! Nie rozumiem dlaczego Marek krytyczny wobec byłej narzeczonej nagle bierze za pewnik jakąś wydumaną rewelację, która uniemożliwia mu zawarcie ślubu z Ulą. Skoro jest coś takiego, to dlaczego Paulina nie wykorzystała tego wcześniej? Ja na miejscu Marka byłabym bardziej zdystansowana do tych rewelacji a przede wszystkim nie ukrywałabym niczego przed Ulą. Wszystko można wyjaśnić i odkręcić jeśli tylko się chce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
U mnie jej zemsta długo trwać nie będzie. I czekam na Twoją wersję. Oby nie okazała się taka sama.
UsuńNa wszystkie odpowiedzi nie mogę odpowiedzieć. Paula już dawno zaplanowała to co zaplanowała i chciała plan wprowadzić w życie dwa tygodnie przed ślubem Uli i Marka. Miało to mieć odzwierciedlenie do jej ślubu.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Myślę, że chociaż pomysły podobne, to jednak będą się od siebie różnić. Poza tym dużo wody upłynie nim ja będę publikować to opowiadanie, bo jak wiesz staram się dodawać po kolei.
UsuńPozdrawiam. ;)