W poprzednich częściach. Marka we firmie
odwiedza pani Peres recenzentka mody z Madrytu, która jest też bardzo
tradycyjna. Marek, aby zdobyć jej przychylność prosi Ulę, aby Beatka udawała
jego córkę, bo Paulina zdążyła poinformować ją, że ma nieślubne dziecko i
chciał udowodnić Peres, że ma dobry kontakt z córką. Ula jednak mówi jej prawdę
a pomysłowość i zaangażowanie Dobrzańskiego rozbawia ją. Paulina, która przyleciała z Włoch na wieczór
panieński i ślub kuzynki, również pojawia się we firmie a Marek w końcu wyznaje jej
prawdę, że Betti nie jest jego córką. Na sam koniec w Rysiowie nastąpiła awaria
wodociągu i Ula z Betką trafiają pod dach Marka. Najpierw idą jednak na lody a
tam ktoś robi im zdjęcia. Na sam koniec późnym wieczorem Ula i Marek całują
się.
Ewentualnie trzeba wrócić do 2
ostatnich części.
***************************************
Po
tym nieoczekiwanym pocałunku rozeszli się do swoich sypialni, ale zasnąć i tak
nie potrafili. Marek leżąc na łóżku próbował wytłumaczyć swoje zachowanie i
usprawiedliwić się przed sobą.
I po
co ci to było? -pytał
sam siebie. Mało masz chętnych panienek do całowania to
jeszcze Ulę musiałeś pocałować? Przecież wtedy, gdy przed laty ona pocałowała
mnie to obiecałem sobie, że nic nie zrobię, żeby nie dać jej nadziei na coś. A teraz nie wiem nawet, co mam jej
powiedzieć. Ula to moja natura odezwała się przez tą krótką chwilę-zastanawiał się. Albo
to, dlatego że tyle czasu spędziliśmy dzisiaj razem. Ale i wyglądała uroczo w
tej piżamie i potarganych włosach-uśmiechnął
się lekko na te wspomnienie. I co ona ma w sobie, że tak ją lubię?
Tato opowiadał mi, że z mamą miał to samo. Miała coś w sobie, że to z nią
rozmawiało mu się dobrze. A babcia zawsze powtarza mi, że w uwodzeniu jestem
kopią ojca. I co za ironia losu- dumał. Tyle kobiet przewinęło się przez ten
dom i nigdy jakoś nie rozwodziłem się nad tym a teraz wszystko rozpamiętuję jak
nastolatek, który pierwszy raz całował się.
Ale i już dobre pół roku minęło jak nie całowałem się tutaj, a nawet jak
z żadną nie byłem w łóżku. Tylko czy to możliwe, że to z długotrwałego braku
kobiety pocałowałem Ulę-zastanawiał
się.
Faktycznie
od czasu jak Wioletta zamieszkała z nim, czyli od czterech lat to
znacznie mniej panienek przewinęło się przez jego własne łóżko. Nawet żadnej nie próbował zaprosić, gdy była,
bo wiedział, że czułby się nieswojo wiedząc, że kuzynka śpi dwa pokoje dalej. Zostawały mu, więc tylko weekendy, gdy Wiola
jechała do domu albo, gdy był pewien, że wychodzi na dłużej. Do hotelu z przypadkowymi dziewczynami z klubu,
modelkami czy sekretarkami na godziny chodzić też nie chciał, bo uważał, że
jest to nieprzyzwoite i tak nisko upaść nie chciał. Tak samo jak do ich
mieszkań, bo mogło wydarzyć się coś nieprzewidzianego a tego chciał uniknąć. Czasami
korzystał z mieszkania Sebastiana, gdy ten użyczał mu na parę godzin swoją
sypialnię. Z miłosnych uniesień zostawały mu głównie dobre znajome z własnym
mieszkaniem, które chciały zabawić się tak jak i on i na nic nie liczyły.
W
końcu przed szóstą nie zaznając ani godziny snu wstał z łóżka, wziął prysznic i
poszedł pobiegać. W drodze powrotnej wstąpił po świeże bułeczki, twarożek,
rzodkiewki i szczypiorek.
Ula
również nie mogła usnąć. Z poduszką na uszach przekręcała się z boku na bok i jeszcze
długo po pocałunku czuła szybie bicie serca i analizowała wszystko.
Dlaczego
mnie to spotkało i musiałam zakochać się w kimś takim jak Marek- zadawała sobie pytanie. Jest przecież tylu innych facetów na
świecie, a moimi uczuciami musiał zawładnąć akurat on. I, dlaczego inny mężczyzna
nie może wzbudzić we mnie takich uczuć jak Marek i tak wspaniale całować? Szymek,
Kamil, Emil a nawet Kondrat do pięt mu nie dorównywali w całowaniu.( Ula
spotykała się z nimi w czasie studiów)
Nie wspominając o Bartku-na myśl
tego ostatniego a pierwszego w jej życiu chłopaka i jedynego jak do tej pory
cielesnego, wzdrygnęła się. I życie
byłoby dla mnie znacznie łatwiejsze. A tak cierpię i snuję marzenia. Ja i Marek
w kinie, ja i Marek na spacerze, ja i Marek na kolacji. Chociaż dzisiaj jedno z marzeń spełniło się.
I gdybyśmy dalej całowali się to chyba nie umiałabym mu się oprzeć. A iść z nim
do łóżka to już w ogóle byłoby... .Nawet nie powinnam myśleć o tym-próbowała przywrócić siebie do rozsądku. Nie jestem taka. Ale problem jest w tym,
że co innego mówi rozum, a co innego moje ciało. Pragnę go i nic na to nie
poradzę. I jest tak od lat. Marzę o księciu i o tym żeby, choć raz przez
chwilę, przez dłuższą chwilę -poprawiła
się- być dla niego tą najważniejszą
kobietą. Ale nie ma, co się oszukiwać Ula, to marzenie ściętej głowy.
Nad
ranem, gdy zaczęło świtać a sen nie nadchodził to najciszej jak tylko dało się
wymknęła się z pokoju i poszła do salonu po książkę. Czytanie jej jednak
nie ukoiło i dalej rozwodziła się nad myślami. Najbardziej
bała się poranka i spotkania z Markiem i tego, że odgadnie po jej nerwowym
zachowaniu jak bardzo ten pocałunek zrobił wrażenie na niej.
Marek
po powrocie z joggingu zajął się śniadaniem. Zrobił dla całej trójki dziewczyn
jajecznicę, grzanki i nakroił ser i pomidory. Zaparzył też kawę i herbatę oraz wycisnął sok z pomarańczy dla Beatki. Śniadanie mijało w całkiem
przyjemnej atmosferze a o podtrzymanie rozmowy zatroszczyła się Beatka i Wiola.
Ula z Markiem natomiast odpowiadali tylko na pytania i coś tam od siebie
wtrącali.
-A
ty Ula, co taka markotna-zapytała w końcu Wiola. —Nie wyspałaś się, czy co?
- Dokładnie-odparła
wysilając się na uśmiech. — Nigdy nie potrafię zasnąć na nowym miejscu. W
przeciwieństwie do Beatki.
-Ale
jutro niedziela to odeśpisz- odparła Wiola wierząc w jej słowa.
Po
śniadaniu Marek odwiózł ich do domu i znowu okazji porozmawiać nie było, bo
Beatka wszystkiemu przysłuchiwałaby się. Dopiero w Rysiowie, gdy wypił już z
Cieplakiem kawę i gdy Ula odprowadziła go do samochodu była okazja coś
powiedzieć.
-Gniewasz
się? -zapytał w końcu.
-Lepiej
byłoby gdybyś tego nie robił-odparła nie patrząc na niego.
-To
jednak gniewasz się- stwierdził posępnie.
-Nie
wiem. To znaczy zaskoczyłeś mnie i nawet nie dałeś pomyśleć.
-To
się już nie powtórzy- obiecał, ale Ula pomyślała, że w ogóle nie chce takiego
zapewnienia. Bądź, co bądź pocałunek sprawił jej przyjemność. — I przepraszam. Chciałbym
tylko, żeby to nie zaważyło to na naszej znajomości.
-Nie
zaważy-obiecała, choć pewna do końca tego nie była. —Miłego weekendu Marek-
dodała wysilając się na uśmiech i postanawiając pożegnać go szybko i nie pytając o powody pocałunku.
-Nawzajem
Ula-odparł tylko i odjechał.
Weekend
Uli dłużył się jak nigdy dotąd i ciągle targały nią rozterki. Raz była szczęśliwa a za chwilę przygnębiona.
Raz rozpamiętywała pocałunek a za chwilę z całej siły chciała zapomnieć o nim.
Raz dziękowała, a za niego chwilę przeklinała. Raz kochała, a za chwilę
nienawidziła Marka.
Marek
tymczasem sobotni wieczór spędził w klubie z przyjacielem. Sebastianowi o
zajściu nie powiedział, chociaż do tej pory mówili sobie niemal wszystko. Znał
go i wiedział, że może źle to przyjąć. A sam dalej nie wiedział, co nim
kierowało, że pocałował Ule. Ale i cieszył się, że Ula nie spytała o powody, bo
nie wiedziałby, co powiedzieć.
Poniedziałek
dobrze nie rozpoczął się. Sebastian tak jak kiedyś przed laty wpadł do jego
biura wymachując gazetą.
-Zobacz
Marek- rzekł rzucając mu kolorowe pismo pt. „Z
buciorami u sław”. —
Wyszarpałem je dziewczynom w bufecie.
-Marek
Dobrzański na
lodach z tajemniczą kobietą i dzieckiem
– przeczytał jeden z nagłówków. Czytałeś? –zapytał szukając odpowiedniej strony
i artykułu.
-No-odparł
krótko Olszański.
-To,
co w nim jest, bo nawet nie chce mi się tego czytać -rzekł spoglądając z
niesmakiem na artykuł na pół strony i na dwa zdjęcia, z czego jedno było z
przed jego domu.
-Że
przed laty już widziano cię z mniej więcej rocznym dzieckiem i że widać było,
że łączy was zażyłość. A później to już w stronę Ulki poszło i została twoją
dziewczyną- rzekł na koniec irracjonalnie.
-Jak
to dziewczyną?- pytał z niedowierzaniem.
-Sam
przeczytaj-odparł pokazując mu konkretny fragment.
Od dawna wiadomo, że młody biznesmen zmienia kobiety jak rękawiczki. Jednak
do tej pory były to zazwyczaj znane i urodziwe celebrytki a ostatnio widywany
był u boku mniej urodziwej kobiety. Z ich zachowania można było jednak wywnioskować,
że spotkanie sprawia im radość. Oboje byli uśmiechnięci i wpatrzeni w siebie. Całej sprawie pikanterii dodaje też to, że po
wizycie w lodziarni poszli we trójkę na wspólne zakupy a później pojechali do
domu Dobrzańskiego. To czy Marek Dobrzański i nieznajoma są parą to wkrótce okaże się.
Na razie możemy tylko przypuszczać, że coś ich łączy i nie są to sprawy
służbowe.
-Założę
się, że to sprawka Pauliny- stwierdził, gdy skończył czytać. —W takie zbiegi
okoliczności nie wierzę. Zawsze te z
Buciorami u sław
wchodzi mi w drogę. Poprzednim razem było tak samo. To oni sprawę z Beatką
rozdmuchali a później chcieli moją pierwszą kolekcję pogrążyć jeszcze przed
premierą. Muszę dowiedzieć się czy ona albo wujek nie mają tam jakiegoś
znajomego. Pojutrze przylatuje do mnie Aleks
z rodziną to go spytam.
- I
zawsze Wiola może załatwi ci artykuł w swojej gazecie – zasugerował Sebastian.
—Sprostujesz wszystko po swojemu.
-Nie
Seba-mówił kręcąc głową. Tylko winny tłumaczy się, jak to mówią. Za pierwszym razem sprawa ucichła to i teraz może
tak będzie. Bardziej boję się reakcji Uli.
-Szczęśliwa
nie będzie- odparł Olszański. — Ale na szczęście, że w sobotę był ślub roku i
wszyscy paparazzi na tym skupili się a nie na tobie-znalazł coś i
optymistycznego w całej sprawie. —Równie dobrze mogli do rana siedzieć przed
twoim domem i dotrzeć pod dom Uli.
-
Fakt-stwierdził bezspornie.— Tylko w Rysiowie ich brakowało. Muszę zadzwonić do Uli i uprzedzić ją
zanim ktoś jej powie –dodał wybierając numer jej, ale telefon miała wyłączony.
Chwilę
później zadzwoniła pani Peres i sprawa artykułu zeszła na drugi plan. Kobieta
podjęła już decyzję i to z Strefą Mody M&P nawiąże współpracę na rok. Oprócz
tego, że projekty Pshemka przypadły jej do gustu to duży wpływ na to miała
rozmowa z Ulą i zaangażowanie Marka na poprawienie swojego prywatnego
wizerunku. Obiecała pojawić się też we Warszawie na podpisanie umowy już w
sobotę i liczyła na spotkanie z Ulą i jej tłumaczenie.
Do
Uli Marek postanowił już nie dzwonić tylko pójść do banku gdzie miała staż i
porozmawiać na temat obu spraw. Ula oczywiście po włączeniu telefonu dostała
wiadomość o nieodebranym telefonie, ale na razie oddzwaniać nie chciała, bo i
na rozmowę z Markiem nie miała ochoty. Jednak po jego przyjściu do banku i
nie chcąc robić zamieszania zgodziła się na wypicie kawy w bufecie.
-To,
co sprowadza cię do mnie-zapytała, gdy usiedli i zamówili kawę i sernik.
-Dwie
sprawy Ula. Dobra i taka, która nie spodoba ci się. Od której mam zacząć?
-Od
drugiej-zadecydowała.
-Proszę
przeczytaj sobie i pooglądaj-rzekł podając jej gazetę.
-To
ja i Beatka-rzekła spoglądając na zdjęcie i chociaż było mało ostre i z daleka to
twarze można było poznać. Teraz rozumiem
też, dlaczego przyglądały mi się dziewczyny z działu kredytów-dodała. —Co znowu
Beatka?- spytała po chwili przelotnie spoglądając na Marka.
-Nie
tylko ona-mruknął. —Dalej poczytaj.
-
Mniej urodziwej, jesteśmy parą, widywana byłam z tobą?- mówiła z
niedowierzaniem. — Ciekawa jestem gdzie nas
widywali?
-Nie
wiem Ula-rzekł wzruszając ramionami. —Może chodziło im o te spotkania we
fundacji mamy przed dniem dziecka. Wtedy
spędziliśmy trochę czasu ze sobą.
O
tym, że to najprawdopodobniej zemsta Pauliny nie zamierzał jej na razie mówić, bo przypuszczał jak zareagowałaby i że robiłaby mu wyrzuty w stylu , a nie mówiłam.
-Ale
sami rzadko byliśmy-odparła. — I musisz to jakoś poodkręcać i załatwić obie
sprawy.
-Ula
jedno i drugie poszło w świat i nic się na to nie poradzi- tłumaczył zasadnie. —W takich sytuacjach najlepsze
jest przeczekanie. Popiszą trochę,
powęszą i przestaną. Tak jak było poprzednio z Beatką. A za jakiś czas jakaś Basia czy Kasia
zajdzie w ciążę albo ktoś zaręczy się i sprawy same ucichną.
-No nie wiem Marek- mówiła bez przekonania. —
Ty jesteś do tego przyzwyczajony, ale nie ja a tym bardziej Betti. A ta druga sprawa?- zapytała zmieniając temat.
- Pani
Peres odezwała się i chce współpracować z nami.
-To
gratuluję- rzekła szczerze.
-
Dzięki Ula. A zgodziła się między innymi dzięki tobie i tym, co jej
powiedziałaś. Przylatuje w sobotę podpisać
umowę i gdybyś mogła zostać naszą tłumaczką to byłbym wdzięczny-mówił i spoglądał na nią błagająco.—
Sama o to poprosiła.
-Czemu
nie mogę zostać- odparła błaho.
-Dzięki
Ula.
-
Nie ma, za co-odparła kurtuazyjnie. —
Chętnie pomogę, bo to bardzo miła kobieta. Ale teraz muszę wracać już-dodała
spoglądając na zegarek i wstając od stolika. Kwadrans minął. Daj mi tylko znać prędzej, o
której mam być to przyjadę.
-Ok.
-odparł również wstając. —I dzięki, że poświęciłaś mi trochę czasu.
-Drobnostka-rzekła
tuż przy wyjściu. — I cześć.
-Cześć-odparł
i skręcił w przeciwną stronę.
Po
rozstaniu się Ula pomyślała sobie, że może da radę spotykać się z Markiem. Zwłaszcza, gdy nie będą sami. Tego też postanowiła
się trzymać. Unikać sytuacji bycia sam na sam z Markiem.
Zanim
jednak pani Peres pojawiła się we Warszawie to miały miejsce inne wydarzenia.
Tak
jak było to do przewidzenia artykuł bez echa nie przeszedł i nawet w Rysiowie było
to temat numer jeden do rozmów sąsiadów i reszty mieszkańców. Życzliwi sąsiedzi,
zanim Ula zdążyła dojechać do domu, zdążyli donieść też Cieplakowi o artykule.
W to, że Beatka jakoby miała być dzieckiem Marka to było oczywiste, że nikt nie
uwierzył, ale w to, że Ulę coś łączy z Dobrzańskim to już tak. Niektórzy nawet zazdrościli,
bo już widzieli ją, jako panią Dobrzańską a inni tylko dopytywali czy to
prawda. Inne gazety i portale Internetowe efektem domina również sprawą
zainteresowały się i lawina domysłów została uruchomiona.
Marek
miał za to okazję spotkać się z rodziną Febo. Już w środę w jego domu pojawił
się Aleks z żoną Alicją i córeczką i była to wizyta wyczekiwana, bo oprócz
uczestniczenia w weselu kuzynki Aleksa mieli zostać u niego na tydzień. Aleks
bez problemu dowiedział się też od znajomych swoich i Pauliny o koledze z
gimnazjum Pauli a obecnie dziennikarzu mało ambitnego, ale popularnego czasopisma
Z buciorami u sław. Mały fortel ze strony Febo spowodował,
że ów dziennikarz przyznał się do tego, że ma kontakt z jego siostrą. Okazało się też, że od lat redaktorem
naczelnym pisma jest jego ojciec.
W
czwartek natomiast dojechała reszta rodziny, czyli wujek z ciotką. Marek ochoty spotykać się z nimi nie miał, ale
wujek nalegał i wiedział też, że prędzej czy później będzie musiał przez to
przejść i wysłuchać jak to zachował się bezczelnie i kpił z nich. Kolacja z Febo
w jego domu tak jak przypuszczał do miłych nie należała i jeszcze przed podaniem jej, przez Aleksa i Alicję, miała miejsce. (Aleks teraz prowadzi restauracje i sam gotuje)
-W
głowie się nie mieści, że ty tak dobrze wychowany mogłeś tak postąpić-mówił
wzburzony Febo senior.
- A mi
w to, co zrobiła Paulina –odparł równie poirytowany. —Zemściła się nie tylko na
mnie, ale i na Uli i Beatce, a one z tym nic wspólnego nie miały.
Zwłaszcza Beatkę powinna zostawić, bo to dziecko.
- Wybacz
Marek, ale mówimy o dwóch różnych rzeczach-wtrąciła ciotka. Co innego kpić z nas a co innego jej kalumnie. A ta dziewczynka też swoje zrobiła.
-Ciociu- mówił cedząc słowa. —Paulina
od pierwszej chwili jak tylko zobaczyła ją na moich rękach to miała do niej
jakąś awersję.
-A,
co?- pytała lekceważąco Febo. — Może miała skakać z radości?
-Nie,
ale mogła dać mi wytłumaczyć-odparł. —A
tak, gdy tylko Beatka była wspomniana przez Paulinę to zawsze z niechęcią. Skoro, więc ona była dla niej kimś nieważnym to
ja nie miałem powodu wyprowadzać jej z błędu.
-
I to był ten powód do
okłamywania nas? -odezwał się ponownie wujek. —To jest niedorzeczne Marek.
-A
jej brudne gierki i nasyłanie na mnie dziennikarzy jest podłością wuju- odparł trochę bezczelnie. — Ona jak mało, kto umie dopiec i zemścić się.
-Paulina
ciągle czuje się zraniona –zaczęła usprawiedliwiać córkę Agnieszka Febo. —Miała
plany i może teraz bylibyście małżeństwem.
-Ale
całe szczęście nie jesteśmy- mruknął z ulgą. —Z jej charakterem to dobre dla nas nie byłoby. Chciał też powiedzieć, że pewnie gdyby została nią i miałbym nieślubne
dziecko to życzliwości od niej nie zyskałoby, ale na swoje szczęście pohamował się.
-Marek przesadzasz- upomniała go ostro ciotka. —Paulinka nie powinna robić na ciebie nagonki, ale ty nie powinieneś posądzać jej o najgorsze.
-Nie
powinienem-przyznał się sam, że za dużo powiedział i żeby kłótni nie wszczynać.
—Ale wystarczająco już dużo namieszała mi w życiu.
-To,
co możemy siadać do stołu-przerwał rozmowę Aleks. —Wszystko już podane. Marek mówiłeś
już ojcu o współpracy z Peres-zmienił też gładko temat. —Ta współpraca i dla
F&D może opłacić się, jeśli dobrze przeprowadzi się ją.
W
sobotę Ula z samego rana pojechała do Warszawy na spotkanie z Markiem, panią
Peres i jej asystentem Martinem. Sprawy
związane ze współpracą przebiegły szybko i na koniec rozmów obie strony były zadowolone
z umowy. Ula zaoferowała się też być tłumaczką na przyszłość.
-To,
co Ula może pójdziesz z nami na obiad-zaproponował Marek, gdy pani Peres wyszła
odświeżyć się. —Zamówiłem stolik na cztery osoby.
-No
nie wiem, czy to dobry pomysł-wahała się. —Ktoś znowu może nas zobaczyć.
-Ale
oprócz nas będzie pani Peres i Martin-argumentował. —Będzie to wyglądać na
typowy lunch biznesowy.
-Tylko,
że ludzie widzą to, co chcą widzieć albo to, za co im płacą-stwierdziła
filozoficznie.
- Zawsze
możemy pobić ich własną bronią- zasugerował dyskretnie i figlarnie. —Parę
razy zobaczą nas razem, nacieszą się i znudzi im się.
-
Marek, jeśli sugerujesz mi abym udawała twoją dziewczynę to mówię nie–
zaprotestowała ostro nie odgadując tego, że było to powiedziane z żartu. — Nie
jestem i nie zamierzam zostawać twoją dziewczyną. I może zamiast wymyślać
kolejne idiotyczne pomysły to żonę sobie znajdź. Przynajmniej dziennikarze nie
będą snuć domysłów.
-Ula
nie prosiłem cię o radę tylko o przysługę-wytknął.
-
Latka lecą Marek-kontynuowała nie zważając na jego odpowiedź. —Trzydziestka ci niedługo stuknie.
- Do
małżeństwa to ja się nie nadaję-oznajmił jej wyraziście. —Żona, dzieci nie są
mi potrzebne. Lubię swoje życie bez obowiązków rodzicielskich.
-To,
po co ci dwie firmy skoro nie planujesz potomstwa i nie będzie, komu przekazać
ich-pytała lekceważąco głównie ze względu na jego poglądy. —Nie mówiąc o przedłużeniu rodu
Dobrzańskich.
-Na
razie nie planuje-odparł z uwydatnieniem.— A później zobaczymy. Mam czas Ula.
Dalej
niedane im było toczyć rozmowy, bo pani Peres wróciła i mogli wyjść do restauracji.
Obiad
przebiegał w miłej atmosferze i bez niespodzianek. Ula z Peres rozmawiały na
tematy babskie i trochę o samej Uli, a Marek z Martinem na temat sportu i
samochodów. Marek raz po raz wyłapywał coś z rozmowy kobiet albo Ula sama coś
mu tłumaczyła. Dowiedział się między innymi tego, że z końcem lipca kończy się
Uli staż w banku i że nie ma szans na zatrudnienie i rozsyła już CV po firmach.
Po obiedzie goście z Hiszpanii pojechali do
hotelu, Marek wrócił do firmy a Ula poszła w stronę przystanku. W drodze do
domu zastanawiała się, kiedy znowu zobaczy się z Markiem i miała cichą
nadzieję, że nie prędko. Ale myliła się, bo Marek w Rysiowie zjawił się
niezapowiedziany dzień później.
-Proszę
Ula –rzekł podając jej jedną z wizytówek. Dec
& Lange-
przeczytała Ula. — Markę to pewnie znasz a pan Leszek Dec jest jednym z moim
dostawców dodatków. Zresztą jeszcze mój ojciec współpracował z nimi.
-Tak
wiem, czym zajmują się-odparła. —Buty, torebki i inne wyroby skórzane. A pani
Renia ( obecna prezes fundacji matki Marka) to jego żona.
-Dokładnie-przytaknął.
— Wieloletnia sekretarka pana Deca odchodzi
właśnie na emeryturę i potrzebuje kogoś kompetentnego i pomyślałem o tobie.
-Ale
nie potrzebuje protekcji-zaprotestowała.
-Tak
właśnie myślałem, że będziesz marudzić- westchnął. —Ula-zaczął przekonywać. Pan Leszek sam mnie
pytał, czy nie znam jakiejś odpowiedniej osoby do sekretariatu i zarazem do
małej pomocy jemu samemu. Kogoś młodego i ambitnego. I nie myśl o
tym w kategorii protekcji.
-Córeczko Marek ma rację-poparł Cieplak Marka.
—To nie protekcja. To przysługa. Teraz bez tego trudno znaleźć pracę.
-Ja sam chętnie zatrudniłbym cię u siebie, ale właśnie wtedy zaczęłoby się
gadanie-przekonywał. —Chociaż spróbuj.
-Ok.
Spróbuję-odparła ugodowo.
Praca
w Dec & Lange szybko Ulę wciągnęła. Pan Dec był w wieku jej ojca i traktował
jak córkę. Ale i uczył. Nie wiedziała
tylko, że jego firma i Strefa Mody M&P aż tak ściśle współpracują i kontakty
z Markiem będzie mieć o wiele częstsze niż poprzednio. Pan Leszek z racji, że wiedział,
że się znają to ją z jakimikolwiek papierami wysyłał do Dobrzańskiego. W
połowie sierpnia ich współpraca zawęziła się jeszcze bardziej, bo pan Dec z
żoną wyjechali na wczasy i to na Uli i głównym księgowym firmy Dec &Lange
spoczęła odpowiedzialność za firmę. Oprócz
pracy służbowej Ula i Marek zajęli się też fundacją. Pani Renia zostawiła im
wytyczne i realizowali je krok po kroku. Praca z Ulą zadziwiła go, była
przyjemnością i szła sprawnie, bo nigdy nie trzeba było powtarzać niczego dwa razy. W
przeciwieństwie do jego własnych sekretarek. To,
że jest bystra to wiedział zawsze, ale nie myślał, że aż tak.
W
jeden wieczór ostatnich dni sierpnia znowu mieli okazję razem pracować i szukać
sponsorów na wyprawki szkolne, a na miejsce pracy wybrali dom Marka. Mała
nieuwaga spowodowała, że jedna z teczek spadła na podłogę a po teczkę schylili
się razem i przez krótką chwilę ich dłonie złączyły się. Gdy już oboje wstali
to Marek nieoczekiwanie pogładził ją po policzku i jakby chciał powiedzieć coś,
ale zamiast tego przysunął się jeszcze bardziej.
-Jesteś
taka... - rzekł tylko a jego usta były zdecydowanie za blisko.
Ula
wiedziała, że jeśli teraz spojrzy na niego to stanie się to, o czym marzyła od prawie
dwóch miesięcy. I nie myliła się, bo jak tylko uniosła wzrok Marek delikatnie i
bez pośpiechu pocałował ją. Z rozkoszy lekko westchnęła oblizała wargi po
pocałunku a jego usta wróciły do jej ust. Tym razem pocałunek był znacznie
dłuższy i namiętny i tak jak za pierwszym razem, gdy całowali się ogarnęło
ją cudowne uczucie. Instynktownie i aby dać mu znak, że ma nie przerywać to
objęła go za szyję. Jej intencje odczytał szybko, bo chwilę później delikatnie położył na biurku i błądził ustami po jej
twarzy, docierając także do zagłębienia szyi i dekoltu. Było to zniewalające i przyprawiało ją o
coraz większe rozkosze. W ramionach Marka czuła się bezradna i szczęśliwa.
Zastanawiała się też czy jak zaprotestuje Marek puści ją, ale fakt był taki, że
nie potrafiła zaprotestować, bo usta i pieszczoty Marka były wspaniałe.
-Ula,
Marek. Gdzie jesteście?-usłyszeli nagle głos Wioletty. —Wróciłam już z zakupów.
-W
gabinecie-odparł Marek z ociąganiem.
Zanim
Kubasińska doszła do nich to Ula zdążyła usiąść na kanapie i zająć się piciem
soku, a Marek siedział za biurkiem z nosem w ekranie laptopa.
CDN PO MINI
Tak tradycyjnie. Jeśli są błędy to przepraszam, ale spieszę się, żeby zdążyć napisać całość zanim całkiem nie stanę się ociężała.
Tak tradycyjnie. Jeśli są błędy to przepraszam, ale spieszę się, żeby zdążyć napisać całość zanim całkiem nie stanę się ociężała.
Wygląda na to, że stosunki między Ulą i Markiem stają się coraz ściślejsze. Pomaga w tym współpraca firm, w których pracują i zajęcia w fundacji. I chociaż Marek uparcie twierdzi, że nie dorósł do małżeństwa, że odpowiada mu życie singla, to jednak podświadomie dąży do kontaktów z Ulą. Odkrywa, że współpraca z nią daje mu wiele satysfakcji, bo dziewczyna jest mądra i bystra.
OdpowiedzUsuńViola to zawsze znajdzie właściwy moment, żeby przerwać taki intymny nastrój, a już liczyłam na coś więcej. Muszę wspomnieć jeszcze o rodzicach Pauliny. Ja rozumiem, że kochają swoją córkę bezwarunkowo, ale nie wierzę, że nie są świadomi jej złośliwego charakteru. Za bardzo jej bronią, a przy takiej postawie ona czuje się zupełnie bezkarna i robi ludziom na złość. Ktoś powinien wreszcie utrzeć jej nosa.
Pozdrawiam. :)
Ula i Marek jak najbardziej zbliżają się do siebie.Chociaż z Markiem łatwo nie będzie i nawet jak będzie widział, że wszyscy wokół niego wydorośleli on będzie chciał dalej żyć na niby.
UsuńCo do Febo to Paulina jest ich pupilką. Zwłaszcza, że Aleks lekko ich zawiódł odszedł z firmy i ożenił się ze zwykłą dziewczyną.Oboje Febo wiedzą, że córka zrobiła źle ale winą obarczają Marka i Beatkę, bo też tak najłatwiej. Sama ciotka wytknęła mu, że co innego kpienie z nich a co innego Pauliny kalumnie.Ten fragment jakoś mi sprawiał trudność w napisaniu i jeszcze po wstawieniu poprawiałam, ale i tak do końca zadowolona nie jestem. Opisywanie kłótni rodzinnych to nie dla mnie.
O Paulinie trochę jeszcze będzie, ale o utarciu nosa w mojej rozpisce nie ma nic. Może trochę. Chyba, że coś po drodze wymyślę.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Jak zwykle Viola, czy ona zawsze musi przerwać w takiej chwili? Mam nadzieję, że ta wspólna praca jeszcze bardziej zbliży Marka do Uli i może on wreszcie zauważy że Ula nie jest dla niego tylko przyjaciółką. Tęskniłam za tym opowiadaniem i mam nadzieję że kolejna część pojawi się niedługo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Musiała niestety przyjść. Tak od razu do łóżka nie mogłam ich wpakować. Ale i to nastąpi.Co do przyjaźni to Marek z oporami będzie sobie uświadamiał, że przyjaźń to już za mało.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Osz ta Wioletta musiała akurat wrócić? Tylko czemu Marek to robi, co teraz powie Uli znów że to się nigdy nie powtórzy. On ją nieświadomie rani bo może ją bardzo lubi ale jeszcze nie kocha chyba że przez te pocałunki to zrozumie. To może ją całować ile chce. Kiedy Ula się już całkiem zmieni? Myślałam że Marek zaproponuje jej pracę u siebie ale może lepiej że nie będą razem pracować chociaż i tak często się widują to można powiedzieć że jest tak jakby pracowali w jednej firmie. G ;-)
OdpowiedzUsuńJuż jej nie powie , że się nie powtórzy. Ale i nie powie, że kocha.A Ula jest zakochana i będzie czekać aż wydorośleje.Ula teraz wygląda jak w środku serialu, czyli przeciętnie i jakiejś radykalnej zmiany nie przewiduję.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Razem pracować nie będą, bo nie mogą ze względu fabułę.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ale aparat jej zdejmiesz bo go ma? Czyli nie będzie wyglądać tak jak w serialu po przemianie. Oczywiście ona zawsze była ładna tylko ciuchy, fryzura ją szpeciły. G :-)
UsuńW pierwszej i drugiej części wyglądała jak na początku serialu czyli grzywka, zielone okulary, ubrania po mamie itp. Pierwsza zmiana nastąpiła po tym jak zarobiła u Marka sprzątając mu dom i idąc do fryzjera aby skrócić nieco włosy, to fryzjerka sama zaproponowała jej zmianę uczesania. Tego samego dnia zmieniła też okulary na czerwone. Później jej strojem zajęła się Wioletta i zostało tak aż do teraz. Teraz tylko pozbędzie się aparatu i okularów.
UsuńDzięki za wpis i jeszcze raz pozdrawiam.
Lodzia stała się matką Pauliny i Aleksa, podoba mi się. Również uwielbiam Ranczo. Pozdrawiam serdecznie. MARIOLA
OdpowiedzUsuńSzukałam odpowiednich twarzy i nic a Lodzia tuż po przemianie pasowała mi na ich matkę. Ojciec również z Rancza i wystąpił w jednym z odcinków, gdy przyjeżdża rodzina Franceski.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Stosunki między nimi idą ku lepszemu. A Violetta jak zawsze pojawia się w naj mniej oczekiwanym momencie.
OdpowiedzUsuńRodzina Febo jest okropna. Są nawet wstanie obwiniać małe dziecko za to co było.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
No niestety Febo mają klapki na oczach, ale na szczęście Aleks i Marek nie.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Febo nic nie widzą ,nic nie wiedzą ,a Paulina taka dobra wcale nie jest. Gdyby znali tylko jej prawdziwą twarz ,a nie maskę ,ale cóż...Chciałam już zapytać o te postacie ze zdjęć ,ale odpowiedź znalazłam wyżej.(no i myślałam ,że nie znasz odpowiedzi ,bo po prostu zdjęcia ci pasowały i tyle.
OdpowiedzUsuńA Markowi trochę pewnie zajmie uświadomienie sobie kim jest dla niego tak naprawdę Ula i dojrzenie do stałego związku jakiego pragnęłaby Urszula.Super część .
Pozdrawiam serdecznie :).
Coś musi się stać aby Marek zrozumiał jak ważne jest życie rodzinne i w ogóle życie. Ale jedne ostrzeżenie mu nie wystarczy i dopiero po drugim zrozumie, ze chce zmienić się.
UsuńO Febo to już pisałam wyżej i nic więcej nie da się dodać. Zapatrzeni w córkę są bezgranicznie.
Co do postaci to najpierw Lodzia na myśl mi przyszła a później zastanawiałam się nad panem Febo i skojarzyło mi się, że kiedyś był odcinek z rodziną Franceski i miałam pana Febo. Aleks i Alicja już prędzej pojawili się na zdjęciu i nie mogłam zmieniać twarzy Alicji.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Dlaczego zamiast 'w' piszesz 'we'?We piszemy przed wyrazami, które zaczynają się od spółgłoski [w] lub [f], a potem mają jeszcze jedną spółgłoskę, np. we Francji, we Włocławku, we Wronkach a nie we firmie, we warszawie.
OdpowiedzUsuń