poniedziałek, 15 czerwca 2015

Sen Marka




Ja Marek biorę Ciebie Urszulo za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
Co robi odkurzacz w kościele? Czy oni mogą sprzątać jak się już ożenię?
Po chwili Marek Dobrzański otworzył leniwie oczy i ku swojemu rozczarowaniu nie było ani kościoła, ani Uli, ani ślubu. A miejsce na kanapie, gdzie jeszcze niedawno spała Ula było puste. Jego marynarka zaś okrywająca ją leżała na oparciu, a na stole znalazł list.
Marek
 Nie chciałam cię budzić tak smacznie spałeś. Jesteś prawdziwym przyjacielem. Bez Ciebie nie dałabym rady. Dziękuję za wszystko i miłych wakacji.
PS „Zrobiłam śniadanie”.
Wziął zostawiona krówkę i wyszedł z biura. Przywitał się jeszcze z panią z firmy sprzątającej i pojechał do domu.
 To już koniec. Dzisiaj popołudniu mam samolot do Mediolanu a jutro Ula swój pierwszy i prawdopodobnie ostatni pokaz. A za cztery dni wylatuje do Bostonu z Piotrem. Na dług, bo na rok, to będzie jak małżeństwo.  Z Ulą już przepadło na dobre.
W domu od razu poszedł wziąć prysznic później jeszcze musiał dokończyć pakowanie. Słyszał, że dzwoni jego komórka, ale nie chciał wychodzić z kabiny i nie odebrał.  A gdy już odświeżył się przyszedł Sebastian i zapomniał o telefonie.
- I co Marek byłeś w końcu wczoraj we firmie?- spytał przyjaciel.
-Byłem.
- I, co
-Nic. Pomogłem jej w pracy i tyle. Możesz pójść ze mną gdzieś na śniadanie.  Moja lodówka świeci pustkami. Zapraszam cię i pogadamy.
-I nic na temat was – dopytywał się Sebastian. Marek nie możesz tak odejść bez porozmawiania z Ulą - tłumaczył mu, gdy szli w stronę knajpki. To najgorsze, co możesz zrobić. Wyjechać bez rozmowy. Za parę lat będziesz żałował, że nie spróbowałeś.
-Co to da Seba, że porozmawiam. Ona jest szczęśliwa z Piotrem i leci z nim do Bostonu. A ja też lecę tylko, że do Włoch. Nie mówiłem ci jeszcze, ale Paulina namówiła mnie na wspólny wyjazd.
- Co! Chyba zwariowałeś. Ty i Paulina, to jakaś niedorzeczność. A jako kto jedziecie?
-Jako przyjaciele i wiem, że to niedorzeczność, ale mamy tam wspólnych znajomych, wspólne ulubione miejsca.  I wytłumaczyłem Paulinie, że ten wyjazd nic między nami nie zmieni i, że możemy jechać tylko, jako przyjaciele.
- A ty myślisz, że ona tak po prostu odpuści i nie będzie chciała skorzystać z okazji i cię odzyskać.
- Zrozumiała i zgodziła się na moje warunki. A z Ulą już przepadło. Muszę wyjechać odpocząć, zapomnieć, bo zwariuję. Gdzie nie spojrzę tam widzę Ulę. Taki wyjazd jest mi potrzebny. Nawet, jeśli mam jechać z byłą narzeczoną.
Sebastian wkrótce odszedł od stolika. Żal było mu przyjaciela. Wiedział, że teraz z Ulą jest, było na serio, że Marek kocha. 
A Marek tymczasem zapłacił rachunek i przypomniał sobie o nieodebranym telefonie. To Ula dzwoniła, więc szybko odsłuchała wiadomość.
Marek pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, gdziekolwiek będęa na jego twarz zawitał uśmiech. Nie na długo jednak, bo chwile później usłyszał huk i brzęk rozsypującego się szkła.
-Seba –usłyszał Olszański za sobą głos biegnącego za nim przyjaciela. Uli coś się stało. Wszystko się nagrało. Musimy coś zrobić, zadzwonić, dowiedzieć się. Muszę jechać.
- Spokojnie Marek.
-Jakie spokojnie Seba. Mówię ci, że coś się stało było słychać huk, klakson, brzęk szkła. Musimy działać, pojechać do niej. Może potrzebuje pomocy.
 - Marek nawet nie wiesz, gdzie jechać – racjonalnie odpowiedział Sebastian. Najpierw musimy dowiedzieć się, co się stało. Masz jej numer telefonu do domu do jej brata albo tego Piotra?
- Nie.
-Zadzwonię do Wioletty, to nam sprawdzi albo coś wie.
-Wiolka do rzeczy- przerwał monolog Kubsińskiej. Później mi opowiesz, jakie to nieszczęście spotkało Ulę. Gdzie ją zabrali?
- Ula miała wypadek i jest w szpitalu na Biskupińskiej – powiedział w końcu do Marka
- Jadę do niej Seba.
- Ja cię zawiozę. Jesteś za bardzo zdenerwowany, aby prowadzić.

Mam szczęście - pomyślał Marek, gdy na SORZE spotkał Sosnowskiego.
-Co tu robisz - spytał jego rywal z widoczną niechęcią.
-Co z Ulą. Powiedz mi.
- Niepotrzebnie tu przychodziłeś.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić. I nie odejdę do póki nie dowiem się jak się czuje Ula. Jest przytomna, ma jakieś złamania, obrażenia wewnętrzne.
- Nie jesteś z rodziny, aby informować cię o jej stanie zdrowia – odpowiedział Sosnowski i odszedł.

- I co panie ordynatorze – spytał chwile później Sosnowski ordynatora oddziału ratowniczego. Czy z Ulą to znaczy z dziewczyną z wypadku wszystko już dobrze? To moja dziewczyna, dlatego pytam – dopowiedział Sosnowski z obawy pytania, czy jest z rodziny.
- A, nie wiedziałem o tym. Nic jej nie jest.  I dziecko też prawdopodobnie nie ucierpiało. Właśnie zaraz miałem pójść do nie z wynikami.
- Dziecku. To Ula jest w ciąży. Nie wiedziałem.  
- Wszystko na to wskazuje. I oczywiście panie Piotrze gratuluję. Doktor Gajda zbada jeszcze przed południem szczegółowo pana dziewczynę.
-To dobrze. A mogę mieć do pana prośbę. Proszę jej nic nie mówić o ciąży sam chcę jej to powiedzieć. Myślę, że ona sama jeszcze o tym nie wie.
- Dobrze, zresztą po znajomości może pan przekazać jej też resztę wyników.

Na korytarzu znowu natknął się na Dobrzańskiego. Myślał, że dał mu dostatecznie do rozumienia, że nie jest mile widziany.
-Mówiłem ci, że nic tu po tobie. Ula nie życzy sobie odwiedzin i teraz potrzebny jest jej spokój, a ty już wystarczająco dużo jej nerwów napsułeś. I zostaw nas w spokoju nie wchodź w nasze życie.
- Powiedziałem już, że nie odejdę dopóki nie dowiem się, co z Ulą- odpowiedział Marek nie dając z wygraną. Choćby ze względu, że jest mi bliska.
- Jest przytomna. Wewnętrznych obrażeń, ani złamań nie ma.  Tylko parę siniaków od uderzenia w fotel. Dla pewności zostanie na obserwacji dwa- trzy dni.  Miała szczęście, bo siedziała na tylnym siedzeniu. Zadowolony – spytał.
-Tak. Przekaż jej, chociaż, że byłem.
-Oczywiście.

- I, co z Ulką- spytał Olszański, który postanowił poczekać na przyjaciela przed szpitalem?
-Podobno nic jej nie jest, a przynajmniej tak mówił ten jej fagas. Jest przytomna i poważnych obrażeń nie ma. To, co Sebastian jedziemy teraz prosto do firmy. Musimy zając się pokazem. Trochę wam pomogę i ojca ściągnę do pomocy. Ktoś jutro musi Ulę zastąpić z szefostwa na pokazie.
- To ty jednak lecisz?- spytał Sebastian .Myślałem, że teraz, gdy Ulka jest w szpitalu zostaniesz?
-Lecę. Nic tu po mnie. Sosnowski dał mi do zrozumienia, że Ula nie życzy mnie widzieć i, że mam zniknąć z ich życia. Jedźmy już do firmy. Później muszę jeszcze dokończyć się pakować.
- Marek proszę cię spróbuj porozmawiać z Ulą jeszcze raz- namawiał Sebastian. Choćby po to, aby później nie żałować, że był o ten jeden raz za mało.
-Tyle razy próbowałem Seba. Przepadło.
-Ale wyjechać tak bez słowa pożegnania to jest najgorsze świństwo. I wiesz, co ona sobie o tobie pomyśli, że naprawdę nic dla niej nie znaczyłeś?
- Wiem, ale jak wyjadę będzie miała przynajmniej spokój i prędzej zapomni. 
 

-Piotr, co tutaj robisz?- spytała Ula.
- Pracuję zapomniałaś.
- Pytam skąd wiesz, że tu jestem.
- Twój ojciec dzwonił i mi powiedział. Przyjedzie najprędzej jak się da. Musi poczekać za Beatką aż wróci ze szkoły. Byłem właśnie u doktora Wójtowicza i mam twoje wyniki badań. Wszystko wskazuje na to, że na strachu się skończy. Powinnaś Ula do mnie zadzwonić. Podwiózłbym cię do domu i nie musiałabyś brać taksówki.  Mógł cię zabić.
-To po części moja wina. Tak jakoś duszno mi się robiło i kierowca na chwilę stracił koncentrację zajmując się mną. A on jak się czuje?
- Z tego, co wiem leży na innej sali i też wyszedł prawie bez szwanku. A wracając do twoich wyników, to później zrobią ci jeszcze jedno badanie. Do tego czasu powinnaś leżeć i nie szwendać się po korytarzach.  A za jakieś dwa, trzy dni będziesz mogła wrócić do domu.
- To dobrze. Tylko o firmę się martwię. Jutro pokaz a ja w szpitalu. Możesz przynieść mój telefon chciałabym zadzwonić do Marka.
- Zobaczę, co da się zrobić – odpowiedział z niezadowoleniem. Ale teraz Ula przede wszystkim powinnaś odpoczywać, a nie myśleć o pokazie.  Poradzą sobie. Marek i tak teraz pewnie myśli już o wyjeździe z narzeczoną, a nie o pokazie. A pro po wyjazdów, to o naszym wyjeździe już myślałaś. Jeśli się zgodzisz wyjechać ze mną, a nie będziesz czuła się na siłach teraz lecieć, to przesunę wyjazd. Najwyżej będę mieć mniej czasu na zaaklimatyzowanie się.
- Nie Piotr leć jak masz lecieć. Nie możesz ciągle z mojego powodu odwoływać wyjazdu.
- Parę dni ich nie zbawi. Ula muszę już wracać do moich pacjentów. Zaraz zacznie się obchód. Porozmawiamy później. Jakbyś czegoś potrzebowała, to zadzwoń po pielęgniarkę. Ja przyjdę za jakieś dwie godziny. 
 

Opowiadania RanczUli.: Rozmowa kwalifikacyjna. 2
 
-Ulka, ale nam strachu napędziłaś- rzekła Wioletta, która dość szybko zjawiła się w szpitalu. Nieznane są jednak wybory Boskie. Tu jesteś a w jednej chwili pstryk i cię nie ma. Ale jak ty kochana się czujesz. Wydelegowali mnie na przeszpiegi.
 Fajnie, że Wiolka przyszła- myślała tymczasem Ula. Przynajmniej zapomnę na chwilę o Piotrze o wyjeździe i dowiem się, co w pracy.
- Dobrze. Powiedz lepiej, co w pracy – spytała. Jest jeszcze tyle do zrobienia przed pokazem.
-O to się nie martw się. Wszystko jest pod kontrolą. Marek ściągnął obiady pod postacią ojca.
-To Marek wie, że tu jestem.
-Tak. Sebastian i Marek byli razem, gdy Cebulek dzwonił z samego rana i pytał gdzie jesteś. Ale nie miałam okazji jeszcze z nimi pogadać. Cały ranek spędziłam z Izą na przymiarkach, a później od razu tu przyjechałam.
- I nie chciał przyjechać. Zobaczyć mnie, spytać o zdrowie.
 - Nie wiem Ulka. Pewnie czasu nie ma. Trochę pomógł we firmie, a popołudniu ma samolot do Włoch. Ale nie dopytywał się, gdyby się nie martwiła.
- Wiola nie obraź się, ale chcę zostać sama. We firmie jesteś bardziej potrzebna.
I wyszła wiedząc, że Ula chce być sama ze względu na Marka.
Znowu przyszło mi płakać.
Za to, że chciałam się śmiać
Tysiąc razy oddawać
To, co trafiło się raz.
Jesteś naiwna, myśląc, że Marek tu się zjawi. Niedługo ma samolot do Mediolanu. Leci z byłą narzeczoną, chociaż może i nie z byłą, ale aktualną narzeczoną.
I wróciła pamięcią do ich wspólnie spędzonych chwil. Jaka ironia losu ja go kiedyś ratowałam z płonącego samochodu, a teraz ja jestem po wypadku i czekam na niego. Nigdy nie zapomnę tego czasu spędzonego z Markiem, chociaż były i smutne chwile. Zamknęła oczy a przez jej mózg przewijały się wspomnienia. Ich pierwszy i jedyny taniec, ich spacery, rozmowy, pieszczoty, pocałunki. I to jak odkryła, że okłamał i zadrwił z niej. 
Tymczasem Marek też chciałby już pobyć sam, ale musiał jakoś wstrzymać jeszcze trochę. Ciałem był we firmie, ale myślami był przy Uli i przy chwilach spędzonych z nią. Tych najwcześniejszych i z ostatnich dni. Rozpamiętywał, to jak uratowała go i wyniosła z płonącego samochodu. O tym jak chodzili razem na spacery, rozmawiali i o tym jak Sebastian wymyślił ten idiotyczny plan. I o tym jak byli nad Wisłą i zrozumiał, że kocha Ulę. I ten najpiękniejszy czas spędzony z Ula w SPA. I to jak później odeszła i nie chciała go znać. Sam jesteś sobie winien Dobrzański.

Czy mogłam się aż tak pomylić, co do Marka? Nawet nie zajrzy nie pożegna się.  Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Z Piotrem jest wszystko proste, ale, czy ja mogę z nim wyjechać? Prawie kocham to nie kocham. A ja kocham Marka. Ale on woli lecieć z Pauliną niż być ze mną.
 -To, co pani Urszulo zobaczymy jak czuje się pani maleństwo - spytał ktoś przerywając jej rozmyślania.
-Słucham- spytała.
-Dominika Gajda i przyszłam panią zbadać. Zaraz zrobimy USG i sprawdzimy jak rozwija się pani maleństwo.
-Maleństwo? Jakie maleństwo- spytała nieco zdziwiona? To jakieś nieporozumienie.
- Jest pani w ciąży. Doktor Wójtowicz nic pani nie powiedział. Z badań krwi to wyszło.
- Nie. Nie rozmawiałam z żadnym doktorem Wójtowiczem. I, to niemożliwe, żebym była w ciąży. Miałam okres normalnie, po tym jak byłam z…z kimś- dokończyła. Teraz, co prawda wydaje mi się, że się spóźnia, ale ostatnio miałam dużo pracy, stresu i myślałam, że dlatego.
-Miesiączka w pierwszym miesiącu ciąży czasami się zdarza i wprowadza kobiety w błąd. Zaraz zresztą dokładnie sprawdzimy.
-O ten punkcik to pani dziecko- chwile później obwieściła lekarka. Jakiś ósmy, dziesiąty tydzień. Zgadza się.
-To było na początku maja.
-Dobrze wiedzieć czas poczęcia. I nie widać nic niepokojącego. Książkowa ciąża. Wydrukuje pani zapis na pamiątkę.
Będę mieć dziecko z Markiem. Tylko, co ja teraz zrobię on wyjeżdża dzisiaj. Nie mogę mu nie powiedzieć i pozwolić wyjechać. Musi wiedzieć. Piotr obiecał przynieś mi telefon, a nie zrobił tego. Ciekawa jestem, czy wiedział, ze jestem w ciąży.  Oczywiście, że tak. Sam przyszedł do mnie z wynikami, aby zataić fakt ciąży. Czy on myślał, że ja się o tym nie dowiem?  I ciekaw jestem, kiedy chciał mi to powiedzieć. Pewnie, gdy już Marek będzie daleko. Muszę zadzwonić do Marka.
Telefon pożyczyła od pacjentki obok. Dobrze, że chociaż pamiętam jego numer – pomyślała. Odbierz Marek proszę cię odbierz. Włączyła się jednak poczta i zostawiła wiadomość.
Marek dzwonię, żeby powiedzieć ci nie wylatuj proszę cię nie wylatuj. Jesteś mi tu potrzebny Marek. Proszę cię przyjedź do mnie.
I czekała i dzwoniła, ale jego telefon był ciągle wyłączony. W końcu postanowiła zadzwonić do firmy. Na szczęście Wioletta odebrała.
- Wiola nie mam czasu na długie tłumaczenia. Kocham Marka i muszę mu to powiedzieć. Jednak telefonu nie odbiera. Poproś Sebastiana, aby pojechał do niego zanim odleci.  
-Pewnie, że powiem. Aha Ula okazało się, że Marek był u ciebie, tylko Piotr nie pozwolił mu wejść do ciebie. A to łajdak świński nie Ulka.  Idę już idę do Cebulka. Spokojnie Ulka.
A więc martwił się i był. Jak ja mogłam w niego zwątpić.
Sebastianowi dwa razy nie trzeba było tłumaczyć. Jemu też zależało na szczęściu przyjaciela. Wiedział, że o tej porze Marek powinien być już na lotnisku. Znalazł go w ostatniej chwili.
- Seba, co tu robisz- spytał zdziwiony Marek, kiedy zauważył przyjaciela przepychającego się wśród pasażerów.
-Ulka do ciebie wydzwania. Kocha cię i masz do niej przyjechać. To tak w skrócie.
-Co!?
- Marco – odezwała się Paulina. Chyba nie zostawisz mnie tutaj, samą.
-Zostawi – wyręczył Sebastian przyjaciela.
-Zostawię i możesz nawet dostać histerii. Tam czeka na mnie moja miłość życia.

- I jak kochanie stęskniłaś się. I przepraszam, że tak późno jestem, ale obchód się przeciągnął, a później jeszcze miałem konsultację –rzekł szczęśliwy Sosnowski wchodząc do jej sali.  Chciał jeszcze pocałować Ulę, ale ona szybko odsunęła twarz. -Proszę tu masz swój telefon. Późno, ale jest- dopowiedział niezrażony jej dziwnym zachowaniem.
- Nie szkodzi. I mam dobre wiadomości. Jestem w ciąży.
- Naprawdę? Tylko, co ty teraz zrobisz.  Marek właśnie wyjechał. Jeśli chcesz, to zostanę ojcem dla twojego dziecka. W Bostonie możemy zacząć
-Nie udawaj, że nie wiesz Piotr- przerwała mu Ula. Rozmawiałam z doktorem Wójtowiczem. Dokładnie wiedziałeś, że jestem w ciąży.  A ojca ono ma tylko jednego Marka.
- Ula przepraszam. Chciałem powiedzieć później. Przygotować do tego, że być może zostaniesz samotną matka.
- Nie Piotr. Wiem, że zataiłeś to specjalnie. Myślałeś, że jak Marek już wyjedzie, to ja nie będę szukała z nim kontaktu. A o tym, że Marek tu był, to też zapomniałeś mi powiedzieć.
- Ula chroniłem cię. On dzisiaj wyjeżdża. Nie chciałem żebyś cierpiała.
- I wiesz, co myślę, że przez cały czas mieszałeś w naszym związku. Ta bójka to pewnie też nie zasługa Marka tylko twoja. Mam racje sprowokowałeś go.  Jedź już lepiej do tego Bostonu i daj mi zapomnieć o naszej znajomości.

Na Marka długo nie musiała czekać.  Z każdym otwarciem drzwi miała nadzieję, że to już on. I w końcu zjawił się szczęśliwy z bukietem kwiatów. Dobiegł do jej łóżka, wziął za rękę i ucałował dłoń.
- Ula kochanie tak bardzo bałem się o ciebie. Od zmysłów odchodziłem, gdy odsłuchałem twoją wiadomość. Byłem tu rano, ale on nie pozwolił mi wejść do ciebie-mówił i głaskał jej twarz.
-Wiem, że tu byłeś. Wiolka mi powiedziała. I przepraszam za Piotra. Nie wiem jak ja mogłam być tak ślepa. Marek kocham cię zawsze kochałam, to znaczy nigdy nie przestałam kochać i będziemy mieć dziecko.
-Ja też cię kocham. Dziecko? Ula dziecko- powiedział z jeszcze większa radością. Jesteś w ciąży?
- Właśnie się dowiedziałam. Zobacz ten mały punkcik to właśnie nasza fasolka -i pokazała wydruk z USG.
-To znaczy, że tam w Spa strzeliłem złotego gola.
-Zwał ja zwał, ale taka prawda- odparła wesoło Ula.
-Kochanie większe szczęście nie mogło mnie, nas spotkać.
A korzystając z faktu, że na sali zostali sami udowodnił, to długim i namiętnym pocałunkiem.
W szpitalu został do późnego wieczora.  Dopiero pielęgniarki musiały wyprosić go. Ula zresztą też namawiał do powrotu do domu i wypoczęcia. Wszak jutro czekał go pracowity dzień, a poprzedniej nocy niewiele spał.  W między czasie do szpitala dojechał również ojciec Uli. Trochę zdziwił się, że zastał u jej boku Marka, a nie Piotra. Ale nie pytał, bo szczęście córki było dla niego najważniejsze. A oni zresztą sami powiedzieli mu, że się kochają i chcą być razem. Do szpitala Marek wrócił nazajutrz z rana przywitał się tylko, chwile porozmawiał, obiecał dzwonić i przyjechać wieczorem po pokazie.  
- Kochani proszę jeszcze o chwilę cierpliwości- zapowiedział Marek czekając na kulminacyjny punkt pokazu, czyli wyjście modelki w sukni ślubnej. Aniu czekamy tylko na ciebie. Dodajmy Ani otuchy oklaskami- poprosił. Na to właśnie czekaliśmy na tę suknię…. – rzekł Marek, gdy modelka wyłaniała się za kurtyny. I zobaczył zamiast Ani Ulę. Wyglądała jak marzenie, marzenie, które było jego. - …tę najważniejszą. Jak ma się tę jedną jedyną reszta się nie liczy- powiedział improwizując i prowadząc ukochaną po scenie.
A później przyszedł czas na owacje, gratulację dla mistrza i świętowanie na bankiecie.

- Czy ja już dzisiaj ci mówiłem, że cię kocham- spytał Marek, gdy w czasie pokazowego bankietu znaleźli spokojny kąt z dala od ludzkich i ciekawskich spojrzeń.
-Niech pomyślę. Mówiłeś, ale mogę tego słuchać na okrągło. I też cię kocham-odparła Ula
- To cudownie, bo ja ciebie bardzo, bardzo mocno kocham Ula.  I zaraz udowodnię ci jak bardzo. Przyciągnął Ule do siebie a jego usta znalazły się przy jej ustach. Z wprawą muskał jej dolna później górna wargę, pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny i namiętny, a pieszczoty wkrótce przeniósł na jej szyję.-  I kocham jeszcze nasze dziecko- powiedział trzymając jej twarz w swoich dłoniach patrząc prosto w oczy. Was oboje kocham najbardziej na świecie. Jesteś taka piękna. Piękna na zewnątrz i w środku. Kocham twój uśmiech, spojrzenie oczu, radość z życia, dobroć, życzliwość, inteligencję. Spotkanie cię, pojawienie w moim życiu było najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. I już zawsze będę o tym pamiętać i cię kochać.
- Mam nadzieję, bo swoich uczuć jestem pewna na 100%.  A, kiedy powiemy o dziecku naszym najbliższym?
-Nie wiem. Może w czasie naszych zaręczyn- zaproponował Marek. Zamierzam szybko się oświadczyć zaręczyć i ożenić. A oświadczyć się mogę już teraz. Ula wyjdziesz za mnie- spytał i padł na kolana.
- Wariat, ale tak Marek wyjdę za ciebie. I jestem bardzo szczęśliwsza.
A Markowi nie pozostało nic innego jak oświadczyny przypieczętować kolejnym pocałunkiem.

I po tych pięknych wspólnych chwilach wrócili na sale bankietową. Spodziewali się gwaru, chaosu, rozluźnienia, zabawy i takiego zachowania, jaki zazwyczaj bywa na takich imprezach.  A zaskoczyła ich cisza jakieś szmery i uśmieszki.
-No, no gratuluję wam- odezwał się, jako pierwszy Sebastian. Oświadczyny, dziecko. Czasu nie marnujecie. I gratuluję.
-A skąd wiecie- spytał Marek.
 - Z kamery. Wszystko się nagrało i leciało na żywo na tym telebomie- poinformowała Wioletta i dodała rozmarzonym głosem. - To było takie piękne Ula patrzył ci w oczy, wyznawał miłość niczym w tej piosence o Dunce, co ma dwa serca.
- Włączona kamera powiadasz. Historia lubi się jednak powtarzać. Pamiętasz, Ula jak rok temu wykrzyczałaś, że nie kocham Pauliny? To teraz ja mogę wykrzyczeć. Moi drodzy. Ja kocham ją a ona mnie.

9 komentarzy:

  1. Ciekawa miniaturka, trochę odwróciłaś role , ale jak to w przypadku U i M wszystko dobrze się kończy, szczęśliwie są razem , dzidziuś w drodze a panna Fe została na lodzie , niecierpliwie czekam na cd.opowiadania , pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mnie tknęło z pomysłem w sobotę w niedzielę zaczęłam pisać, a wczoraj dokończyłam. I sama nie wiem , czy nazwać, to miniaturką, czy odcinki 232-235 na opak.
    Dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest... świetne! :) To tak powinno wyglądać zakończenie Brzyduli! A wracając do meritum... Piotr to kawał szui. To on, chciał skazać ją na samotne macierzyństwo. Nie wydaje mi się, aby Ula pozwoliła komuś zajmować się jej dziecka i Marka. Jej największej miłości. Jak on mogłaby być z Piotrem? Codziennie gładząc brzuch myślałaby o tej namiętnej nocy i o autorze jej brzuszka. Później nie byłoby lepiej, widziałaby podobieństwo dziecka do ojca... bardzo przypadło mi do gustu to zdania "To znaczy, że tam w Spa strzeliłem złotego gola." Trochę takie erotyczne, ehh podniecające... Puściłam wodzę fantazji :D Na szczęście wszystko skończyło się tak, jak lubię najbardziej :) Happy end <3


    Pozdrawiam, UiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ,że się spodobało. A Piotr fakt faktem gorszy niż w serialu. I jaki facet chciałby być z kobietą która myśli o innym. Chyba tylko Sosnowski. A z tym tak powinno wyglądać zakończenie to chodziło o dzidziusia pewnie. Też mi brakowało tego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. O Dunce, co miała dwa serca??? Umarłam!
    Genialna mini. Odwrotna sytuacja niż w serialu i to dosłownie. Zamiast Marka wypadek ma Ula, zamiast Pauliny do szpitala przychodzi Marek. Sosnowski jak zwykle, zwykła szuja do potęgi. Nic, tylko kopać i nie dać płakać. Jak ja go nie znoszę! Olszański na lotnisku fantastyczny.
    Na szczęście dla mnie wszystko kończy się szczęśliwie. Uwielbiam!
    Miałaś kapitalny pomysł na tę mini. Gratuluję.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i idę spać z bananem na ustach. Ta mini poprawiła mi nastrój. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Dunce, co miała dwa serca usłyszałam z ust Jacka Cygana i to jest na faktach. Zdarzały się podobno pirackie płyty z takim właśnie tytułem.
      A odwracanie sytuacji, to chyba będzie moja specjalność.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. To odwracanie sytuacji wychodzi Ci znakomicie i jest niezwykle pomysłowe. Mnie bardzo się podoba, a w dodatku zawierasz też elementy humorystyczne, a to ewidentnie poprawia mi nastrój. Tak trzymaj.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń