czwartek, 8 sierpnia 2019

Szybka Randka 1/3


-Co to?- zapytał Marek Dobrzański swojego przyjaciela na widok zaproszenia na Speed Dating, które przyniósł mu do biura.
-Szybka randka.  Taka nowa forma na nawiązywanie znajomości. Zadajesz pytania kilku dziewczynom, a później wybierasz trzy z nich i jeśli jakaś i ciebie wybierze, to dostajecie numery telefonów.
-Seba wiem, co to jest, tylko po co nam to. Mało to dziewczyn poznajemy w klubie.
-Ale to coś nowego Marek. Lubisz wyzwania. Poza tym to twój prezent urodzinowy ode mnie. Dostałem termin na jutro na dziewiętnastą do klubu Focus.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. I nie wiem nawet, o co miałbym pytać.
-To poczytaj sobie w Internecie. Są wypisane pytania, które warto zadać.
-Paula będzie znowu się darła, że mnie nie ma.
-O wyjście do klubu również będzie się darła. A stamtąd wyjdziesz prędzej i nienachlany.
-Może masz i rację.
-Bo mam. Ja mam numer siódmy a dla ciebie ósemka. Osiem to twoja szczęśliwa liczba.




Dwie godziny później Ula Cieplak wpadając spóźniona na przystanek autobusowy, przystanęła przy oknie lokalu, przy którym ulokowany był przystanek. Do odjazdu kolejnego autobusu miała jakieś dziesięć minut, to postanowiła poczytać przyklejony do okna plakat.
Szybkie randki i Warszawa wydają się być dla siebie stworzone. Gdzie życie płynie tak szybko, jak nie właśnie w Warszawie? Speed dating, czyli szybkie randki, to sposób na przyjaźń, miłość, po prostu wartościowe relacje. W mieście takim jak Warszawa, niezwykle trudno się zatrzymać i dostrzec to, co naprawdę wartościowe. Speed dating dzieje się szybko, tak, jak szybko żyją ludzie w Warszawie. Jednak szybkie randki i Warszawa to coś więcej. Proponujemy szybkie randki (speed date), których miłe rezultaty towarzyszyć Ci będą przez długi czas. A może znajdziesz miłość na całe życie. PRZEPISANE Z INTERNETU!!!!!!!!!!
Oferta wydawała się jej niedroga i interesująca z racji przeżycia coś innego, bo w miłość poznaną w ten sposób nie wierzyła, to postanowiła wejść i się zapisać. Zwłaszcza że przez okno widziała, że przy kasie stała jedna dziewczyna.
-Trzynasty numer- oburzała się jakaś blondynka, gdy pochodziła do miejsca, gdzie trwały zapisy.
-Numer jak numer – mówiła pani za pulpitem, przyjmująca zapisy. —Poza tym zabrakło pani cztery złote.  Ma być trzydzieści pięć złotych, a z tych drobiazgów jest trzydzieści jeden.
-To dopłacę jutro, jak przyjdę.
-Nie praktykujemy tego.
-To kartą dopłacę.
- Mamy co prawda terminal płatniczy, ale od rana szwankuje. Po drugiej stronie jest bankomat.
-A można z niego wypłacać darmowo z kartą z banku Foxus. —Jak nie to wezmą mi siedem złotych. Dasz wiarę.
-Czy ja jestem punktem informacyjnym- irytowała się kasjerka.  —Ja tam nie wypłacam. To co bierze pani tę trzynastkę i dopłaca.
-A pani nie wie, że trzynastka jest pechowa.
-Przyjdą trzy inne dziewczyny i pani nie będzie miała nic do środy.
-Przepraszam panie- wtrąciła Ula. — Tam na światłach widzę mój autobus i spieszy mi się. Biorę trzynastkę i proszę czterdzieści złotych mojego wpisowego i reszta dla tej dziewczyny.
-Dzięki kochaniutka- mówiła z uradowaniem blondynka. —Jutro oddam.  Ale trzynastka to pechowa. Weź piętnastkę.
-Może trafię na interesującą ósemkę i ustrzelę oczko- odparła Ula.
-Nazwisko pani? - pytała z uśmiechem kasjerka.
-Urszula Cieplak.
-Zapraszam jutro na dziewiętnastą- odparła, podając jej bilet wstępu.
Gdy odchodziła, usłyszała głos kasjerki.
-Pani godność.
-Że co? - pytała blond piękność.
-Jak się pani nazywa?
-Wioletta Kubasińska przez V i dwa T- odparła blondynka.
-My nie jesteśmy tu po imionach. Pani będzie tylko numerkiem czternaście.




Dzień później Ula półgodziny przed dziewiętnastą wstawiła się w lokalu organizującym Szybką randkę i według tego, co miała napisane na bilecie wstępu, poszła na zaplecze. Podobnie uczyniła Wioletta a na widok Uli rozpłomieniała.
-Mam dla ciebie dług kochaniutka- zagadnęła. —A tak na pasku to Wioletta jestem- mówiła, podając rękę.
-Ula.
-Myślisz, że znajdzie się ktoś interesujący na dłuższą znajomość albo i na męża.
-Ja nie przyszłam szukać tutaj męża tylko dla rozrywki. Przy pierwszym poznaniu musi zaiskrzyć, a tu nawet w oczy nie będzie można spojrzeć. Może ewentualnie znajdzie się ktoś, z kim bym się mogła umówić niezobowiązująco. Muszę postawić gdzieś krzyżyki i dokonać wyboru.
-Ja traktuję takie wyzwanie poważnie. Moja koleżanka była i poznała fajnego facet.  
Tymczasem panowie weszli tylnym wejściem i tam czekali, aż organizatorzy dopną wszystko.
-To, co Marek?- pytał Olszański. —Mówimy całą prawdę czy koloryzujemy.
-A musimy koloryzować Seba? Jesteśmy przystojnymi kawalerami, bez nałogów, sympatyczni, dobrze usytuowani. Same zalety.
-Oprócz nałogowego podrywania Marek a ty niewierności Paulinie.
O dziewiętnastej światła na sali pociemniały i weszły panie. Gdy każda z nich usiadła na krzesełku ze swoim numerem, to weszli panowie i według przydzielonych numerów dosiedli się do pań. Jedynka pan do jedynki pani. W tym przypadku oprócz trzyminutowej rozmowy organizatorzy postanowili jeszcze bardziej utrudnić zadanie wyboru, bo kandydaci siedzieli plecami do siebie i nie widzieli twarzy.
Pierwsza szóstka wrażenia na Uli nie zrobiła, ale siódemka już tak.
-Cześć- zaczęła pierwsza. —Tak typowo co porabiasz we Warszawie.
-Pracuję w jednej z firm a od ponad roku i mieszkam. Mama któregoś dnia stwierdziła, że jestem za duży, żeby prała mi skarpetki i dała do zrozumienia, żebym się usamodzielnił.
-I co udało się? Czy może ciągle siedzisz na telefonie u niej?
-Udało, chociaż muszę czasami dzwonić do mamy w typowych sprawach gospodarskich. Jak koszulę wyprasować, czy ile dać makaronu na jedną porcję. Ale i staram się robić coś samemu i uczyć na błędach. I jeżdżę do rodziców przynajmniej dwa razy w miesiącu. Mam tam siostrzenicę, która za wujkiem Cebulkiem, czyli mną przepada. Pomijając to, że nie ma to jak niedzielne obiadki u mamy. Jeszcze dostanę w torbach wikt.
Rodzinny, zaradny, lubi dzieci i może umie gotować.
-A co trzynastka porabia tutaj. Stała, bywalczyni czy słoikowa? -zapytał i Olszański.
I dowcipny do tego.
-Dojeżdżająca do pracy z pobliskiej małej miejscowości.
-Skąd ja to znam. Ja półtora roku tak robiłem. Godzinę z dnia traciłem na przejazdy. Ale spłacałem dobre auto, to musiałem jeździć tu i z powrotem. Nie było mnie stać, aby coś kupić albo wynająć.
-Czyli auta to twoja pasja? Albo może sposób na podryw.
-Ani jedno, ani drugie. Mojego kumpla bardziej. Dla mnie to środek transportu. A z pasji już wyrosłem. W dzieciństwie i młodości pasjonowałem się filmem fantasty, różnymi odkryciami i tajemniczymi podróżami. Teraz mam hobby. Hoduje rybki i storczyki – podkoloryzował drugą rzecz, a pasje siostry i to, że dawała mu te kwiatki przy każdej okazji. Uprawiam oczywiście sport. Biegam, gram w kosza i squasha.
Rybki, storczyki. Musi mieć czułą duszę i dba o siebie.
-A co ciebie interesuje?
-Cyferki i literatura piękna. Dwa przeciwieństwa poniekąd. I nie lubię jeszcze komedii romantycznych.
-Ciekawe, bo kobiety są zazwyczaj romantyczkami i lubią takie gatunki filmu.
-Trochę nią jestem, bo lubię romantyczne spacery, miejsca, zwiedzanie zabytków.   A nie lubię leżenia plackiem na plaży przez całe wakacje.  Jeden dwa dni starczą. 
-To prawie tak, jak ja. Może być plaża, ale w cieniu.
Prawie idealnie- pomyślała nie wiedząc, że chodzi tak głównie, aby popatrzeć sobie na panienki.
-Byłeś w jakiś ciekawych krajach? -zapytała.
-Typowych. Niemcy, Czechy, Włochy, Chorwacja. Najwięcej po Polsce jeżdżę- mówił, bo jeździł głównie z Markiem w interesach.
Piękna nasza Polska cała,
Piękna, żyzna i niemała….- cichutko wyśpiewał pierwszą zwrotkę tego, co przypomniało mu się ze szkolnej akademii.
Śpiewający patriota i to podwójny patriota.
-Z tym to się zgadzam. Podoba mi się w naszej krainie. Tej dużej i małej.
-Teraz moja kolej na pytanie- mówił Olszański. —Bez jakich trzech rzeczy ułatwiających życie mogłabyś się obejść przez jeden dzień.
-Karta do bankomatu, dostęp do Internetu i samochodu, bo nie mam- dodała w myślach. —Zrealizowałeś swoje marzenia z dzieciństwa o byciu kim tam- rzuciła pytaniem.
-Nie bardzo, bo w czesnym dzieciństwie chciałem być, jak mój dziadek dźwigowym na dużych budowach. Później odkrywcą jak Kolumb albo podróżnikiem jak Tomek Wilmowski, albo Staś Tarkowski. Kochałem te książki. Teraz to głównie czytam kryminały i horrory. Chociaż nie pogardzę czymś bardziej ambitnym. Ostatnio czytałem o tajemnicach sławnych osób. Kto czego się bał, na co chorował do czego miał słabość i tak dalej.
Lubi czytać i jest oczytany. Ciekawa jestem, czym jeszcze zaskoczy.
-Wracając do moich marzeń, to nic nie zostało z nich, bo zostałem w końcu kadrowym mówiąc po polsku. A twoje marzenia z dzieciństwa się spełniły.
-Nie, bo jako dziewczynka to chciałam być tak typowo dla dziewczynek, czyli pielęgniarką, a później kimś z telewizji. Aktorka, prezenterka, piosenkarka.
-Ja już jako nastolatek marzyłem o karierze gitarzysty jak Rudolf Schenker z Scorpions. Lubię taką muzykę. A jakiej ty słuchasz?
-Pop - odparła Ula. —A twój najlepszy kumpel za co cię ceni?
-Za dowcip, lojalność, pomoc w trudnych chwilach, nie oszukuje go, bezinteresowność.
 To co ja cenię u innych- myślała. Ideał. Ula nie miałaś szukać sobie kandydata na męża.
Z tą samą chwilą rozbrzmiał dźwięk oznajmiający zamianę miejsc.
-Miło się rozmawiało- usłyszała na pożegnanie od nieznajomego. —Cześć.
-Cześć- odparła.
Zobaczymy co będzie teraz. Siódemka ma plusika- pomyślała, gdy poczuła, że ósemka usiadła. Z tą samą chwilą przez plecy przebiegł dreszcz.
-Cześć piękna trzynastko- zagadnął.
Co za idiotyczny tekst. On tak do wszystkich.
-Cześć. Ty tak do wszystkich?
-Jakoś rozmowę trzeba zacząć. 
-Chyba że w klubie nocnym. Nie tutaj.
-To znaczy, że chodzisz w takie miejsca? Pytam, bo może nawet mieliśmy okazję się spotkać.
-Wątpię. Na cześć ślicznotko nie reaguję.
-To znaczy, że nie jesteś z tych łatwych dziewczyn?
-Łatwych, to znaczy z jakich? Które wierzą w każde słodkie słowo, a za drobny prezent są w stanie zrobić wszystko. Żenujące.
-Czyli intelektualistka.
- Mam uznać to za komplement.
-Jak najbardziej. Zawsze chciałem poznać dziewczynę na poziomie.
-Poziomie czego?  Intelektu czy statusu życiowego.
-Intelektu, bo o status nie muszę się martwić. Rodzice się o to postarali. Są współwłaścicielami dużej dobrze prosperującej firmy.
I to ma mi zaimponować?
-Po prostu w czepku urodzony.
- Nie jesteś przypadkiem zodiakalnym rakiem?  Mam dzisiaj uważać na raki.
-Ktoś tu wierzy w horoskopy- zakpiła.
-Czyli ty w takie rzeczy, jak horoskopy to, że jest ktoś komuś pisany i w miłość od pierwszego nie wierzysz.
-W intuicję wierzę. I pierwsze wrażenie.  Ono jest najważniejsze.
Tylko jak to ma się do tego, że poczułam dreszcze, gdy usiadł, a teraz wszystko posypało się.
-W takim razie ja muszę należeć do tych odczuć negatywnych- odparł, zaskakując ją.
-Nie aż tak szybko oceniam. Muszę mieć dłuższy kontakt. Nic tak naprawdę nie wiem o tobie.
-Młody, przystojny, kulturalny kawaler, bez nałogów, bezdzietny chyba, z dobrą pracą, z samochodem, własnym domem, uczynny, koleżeński. Wystarczy?
-Na co? Na ogłoszenie matrymonialne czy na pochlebianie sobie?
-Zapomniałem o najważniejszym. Jestem dobry w tych sprawach.
-Ego masz chyba ze wszystkiego najlepsze i największe- odparła, gdy rozległ się dzwonek oznajmiający zamianę miejsc. —Cześć.
-Cześć- odparł zaskoczony.
Co za palant. Irytujący palant. Myśli, chyba że wszystkie panny będą do niego leciały jak pszczoły do miodu. 



W kolejnych kandydatach tyle pozytywnych cech jak w siódemce nie znalazła. Na sam koniec w swojej karcie zaznaczyła panów z numerami 7, 10 i 12.
Całkiem inne odczucia miała Wioletta, bo u niej na pierwszym miejscu znalazła się 8. Do tego dodała 4 fotografa z agencji modelek oraz 11 stomatologa. Rozważał jeszcze zamianę 11 na 7, bo przy 7 miała ochotę zobaczyć, jak wygląda.
Marek i Sebastian po wyjściu z klubu mogli obgadać sprawę.
-No i ustrzeliłeś kogoś- zagadnął Olszański.
-Nie tą, którą chciałem- odparł Marek. —Chciałem pyskatą 13, a okazało się, że wybrała mnie 14 i 5. A tą 14 tylko dlatego wybrałem, bo zapamiętałem, że na pytanie co ostatnio widziała ciekawego to odpowiedziała, że Piramidę Racławicką.
-Żartujesz. Ja chciałem 14, ale mnie nie wybrała. Mam za to twoją 13.
-Dawno tak denerwującej kobiety nie miałem okazji poznać.
-Dlaczego denerwująca Marek? - pytał Olszański. — Po 14 była u mnie na drugim miejscu. 
-Widocznie tylko tak na mnie zadziałała.
-Skoro ci zależy na poznaniu 13 a mi na 14, to przyjdź na moje spotkanie, a ja przyjdę na twoje.
-Ok Seba. Jestem ciekawy, jak wygląda ta złośnica.

Nie było mnie tu dłuższy czas, czyli siostry Ranczuli, bo trzeba było nauką się zająć.  Od 1 lipca byłam najpierw na obozie, a później z rodzicami na wczasach.
Tak dla wyjaśnienia to pomysł dała siostra i rozpiskę. Później jeszcze, gdy  ja bawiłam siostrzeńców, to ona dopisała cały fragment rozmowy Uli z Sebastianem i Markiem oraz sprawdziła i poprawiła.


15 komentarzy:

  1. Fajnie, że wróciłaś mini super. Mam jednak pytanie co z "Ulą z Rysiowa" będziesz kontynuować?
    Po rozmowie Marka z Ulą przypomniały mi się słowa pewnej piosenki "To ja Narcyz się nazywam...". Za to Sebastiana jakbym nie znała to bym może i uwierzyła. Ciekawe czy Ulka zorientuje się, że z kimś innym rozmawiała, a przyszedł ten drugi.
    Dziękuję za wpis.
    Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy będzie. Jak nie ona to ja się postaram dokończy Ulę z Rysiowa.
      Sebastian trochę faktów ponaciągał, ale tak sprytnie, że ma same zalety.Pierwsze randki na pewno udadzą się.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
    2. Ja chyba będę pisała same miniaturki, bo na to czas będzie mi pozwalał. Może siostra będzie kontynuować.
      Pozdrawiam i wszystkiego naj na weekend.

      Usuń
  2. Rewelacyjna pierwsza część. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Cóż za genialny pomysł wymyślić randkę w ciemno i te dialogi...Cud, miód, malina. Błyskotliwe i inteligentne. Teraz w dodatku zaczyna się niejako intryga, bo panowie mają zamiar przecież zamienić się miejscami. Już zacieram łapki na następną część. Bardzo, bardzo intrygująco. Za pomysł tej mini chwalę obie siostry i cieszę się, że młodsza wróciła. Pozdrawiam też obie najserdeczniej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Z napisaniem dialogów Ula-Sebastian i Ula -Marek trochę trudu miałam. Zwłaszcza z Ulą i Markiem i tym bardziej jest mi miło, że się udało.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. Pochwały należą się siostrze, bo mi z rozmowy w klubie nic nie wychodziło. Lata praktyki robią swoje jak widać. W drugiej łatwiejszej części może będzie więcej mojego tekstu.
      Pozdrawiam i miłego weekendu.

      Usuń
    3. Uzupełniacie się idealnie i mamy tego piękne efekty.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Mini jak zawsze interesujące, pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ,że przypadła co do gustu. Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Super opowiadanie. Cebulek jak zwykle pomysłowy. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Miłego weekendu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weekend minął całkiem dobrze i owocnie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Pomysł na mini znakomity, jeszcze tego nie było. Ula mniemam jest tu ładną dziewczyną, do tego inteligentną, i Markowi nie będzie łatwo zatrzeć pierwsze wrażenie palanta jakie zrobił na Uli. Ula niestety nie jest Violettą ani panienką z klubu, dla których liczą się pieniądze albo pozycja. Następna część zapewne będzie jeszcze ciekawsza.
    Obie z siostrą tworzycie udany tandem, który daje nam dawkę ciekawych opowiadań.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy było czy nie ,ale coś nowego zawsze się znajdzie. Ula owszem jest tu łada. Wiola też do końca nie jest zła, bo coś tam poczuła do Seby w czasie szybkiej Randki i później. O tym w kolejnej części.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że częścia 2 i 3 się nie rozczarujesz.
      pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń