niedziela, 13 grudnia 2015

W ostatniej chwili 1


 Tu Marek Dobrzański nie mogę odebrać teraz telefonu. Po sygnale zostaw wiadomość- usłyszała po raz enty Ula.
- Marek, co się z tobą dzieje? Oddzwoń proszę. Wróciłam wczoraj i nie odzywasz się.
Ula od rana próbowała dodzwonić się do niego, ale ciągle włączała się poczta głosowa, a później abonent był poza zasięgiem. Marek nigdy się tak nie zachowywał- myślała z niepokojem.  Zawsze oddzwaniał. Chociaż przez ostatnie dni, gdy rozmawialiśmy przez telefon dziwnie się zachowywał. Coś musiało się stać.
Chciała jeszcze zadzwonić do firmy, ale była sobota i tak nikogo by tam nie zastała.

- I, co Ula-zapytał a raczej stwierdził siedzący naprzeciw niego mężczyzna.
-Taaa- odparł krótko Marek.
-Marek nie możesz odkładać tej rozmowy w nieskończoność- przekonywał przyjaciela Sebastian.  Powinieneś porozmawiać z nią.
-Nie-przerwał mu zdecydowanie.
-I będziesz tak ukrywać się w nieskończoność?
-Ty spotkasz się z nią i powiesz, że wyjechałem do Włoch, co będzie prawdą, bo jadę tam  za dwa dni i że jednak biorę ślub, co też jest poniekąd prawdą.
-Nie Marek- zaprotestował ostro Olszański. Przyjaźń przyjaźnią, ale to, o co mnie prosisz jest po prostu świństwem. W dodatku widziałem ją zaledwie parę razy.
-Ja ci pomogłem uwolnić się od Patrycji – przypomniał mu z wyrzutami. To teraz pomóż mi z Ulą.
-Marek to była całkiem inna sprawa. Miałem nakryć was na całowaniu się, udowodnić jej zdradę i rozstać się z nią a nie mówić, że zabawiłeś się z nią, jednak kochasz Paulinę i żenisz się z nią. Spotkaj się z nią i powiedz prawdę, że chodzi ci o dzieci, że...
-Nie-przerwał stanowczo.  Chcę, żeby zapomniała o mnie i znalazła miłość, a znienawidzenie mnie jest najlepszym sposobem.
-Ja ci w tym nie pomogę-zapierał się. Nie powiem jej nic takiego prosto w oczy.

Godzinę później Sebastian zapukał do drzwi mieszkania Uli. Zdziwiła się widokiem Olszańskiego.
- Cześć Ula- przywitał się na siłę.  Mam list dla ciebie od Marka.
- Wejdź-zaprosiła go otwierając szerzej drzwi.
- Nie mogę Ula. Z Wiolą umówiłem się- usprawiedliwiał się. Marek wyjechał wczoraj wieczorem do Włoch.  Dzwonił niedawno, że jesteś w Polsce i mówił, żeby dać ci go jak już będziesz-tłumaczył się.
- Rozumiem.  I pewnie, dlatego nie odbierał telefonów-odpowiedziała wysilając się na uśmiech?
-Pewnie tak i trzymaj się-odpowiedział szybko i odszedł.
Otwierała z drżącymi rękoma, choć czuła, że nie będzie w nim nic przyjemnego.
Ula. 
Kiedy będziesz czytać ten list ja już będę w Mediolanie. Planowałem ten wyjazd do Pauliny już dawno. Kocham ją i wkrótce biorę z nią ślub. Z mojej strony znajomość z Tobą była tylko zabawą.  Nigdy tak naprawdę Cię nie kochałem i byłaś dla mnie kolejną panienką do urobienia. Po wyjeździe Pauliny czułem się samotnym i potrzebowałem towarzystwa, a Ty umilałaś mi ten czas. To Paulinę zawsze kochałem i z nią chcę spędzić resztę życia. Wiem, że krzywdzę Cię tym listem i postępowaniem, ale nasza dłuższa znajomość i tak nie ma sensu ani przyszłości. Żegnaj i zapomnij o mnie. Marek.

-Nigdy więcej nie proś mnie o coś takiego- powiedział tymczasem Sebastian do siedzącego w samochodzie Marka.
-Bez obawy Seba i dzięki. Jak to przyjęła?
-Nie wiem. Dałem list i od razu wyszedłem.
Chwilę później dostał sms-a.
Gdziekolwiek jesteś, jesteś łajdakiem i tchórzem. Możesz być pewny, że już zapomniałam o twoim istnieniu.

OSIEM MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

-Mam Marek- zawołała od drzwi ładna brunetka jego asystentka i przyjaciółka. Wiem skąd wytrzasnąć pieniądze na druga ratę dla La Presencja. Możemy wziąć kredyt na inną firmę i w ten sposób nie obciążyć kosztami FD. Wystarczy tylko założyć ją i zarejestrować.
- Inna firma- zapytał sam siebie i podrapał się po brodzie.  I tak od ręki dają mi kredyt- pytał z powątpieniem? Ćwierć miliona to masa pieniędzy. Żaden bank nie pójdzie na to.
-To prawda, ale jeśli gwarantem będzie FD to już sprawa będzie inaczej wyglądać.  A ty, jako prezes wystawisz ją. Marek to może udać się- przekonywała. Innego pomysłu na uratowanie naszej kolekcji i tak nie mamy.
-A wiesz jak to się załatwia- podjął decyzję.
-Wiem. W Urzędzie Gminy. Chodźmy każdy dzień jest ważny.

Marek Dobrzański przystojny trzydziestoletni brunet od niespełna pół roku był prezesem rodzinnej firmy odzieżowej FD. Stołek ten odziedziczył po swoim ojcu i po przeprowadzonym przez niego konkursie. Rywalizował z Aleksem Febo współwłaścicielem firmy. Oboje od dawna nie lubili się i była to nie tylko służbowa, ale i prywatna rywalizacja.  Senior Dobrzański kazał opracować obu panom koncepcje rozwoju firmy. Markowi pomagała w tym jego ówczesna sekretarka a obecna asystentka.  To ona zrobiła za niego całą prezentację.  Zatrudnił ją, bo miał nadzieję na coś więcej niż praca. Była w jego typie. Piękna i powabna brunetka idealnie pasowała do jego kolekcji uwiedzionych dziewczyn. Jego romanse z sekretarkami, modelkami i dziewczynami z klubu były ciągle tematem numer jeden we firmie i w plotkarskiej prasie. Wszystkie swoje panienki łapał na urok osobisty i nieprzeciętny wygląd. A urodę miał filmowego amanta. Wysoki, szczupły brunet ze stalowymi przenikliwymi oczyma i dołeczkami w policzkach.  To właśnie na te dołeczki łapał kolejne kobiety i do tej pory nigdy go nie zawiodły. Z żadną jednak nie wiązał się na dłużej. Kilka spotkań, łóżko i szukał następnej ofiary. Najwięcej jednak uwagi poświęcał swoim bliższym współpracowniczką.  Miał już taką naturę, że zatrudniał piękne sekretarki a później, gdy zabawił się zwalniał pod byle pretekstem albo pod naciskiem swojej narzeczonej Pauliny Febo siostry Aleksa. Obecną asystentkę Paulina również nie lubiła i od początku jej pracy we firmie robiła wszystko, aby utrudnić jej życie i szpiegowała. Niechęć ta była zresztą obustronna, bo asystentka Marka uważała ją za zimną i pełną jadu kobietę i dziwiła się, że szef jest z nią. Nawet stuprocentowe zapewnienia, że nie jest zainteresowana jej narzeczonym i jest w stałym związku nie uspokajały Febo, a przynajmniej do pewnego czasu.
Z Pauliną byli ponad sześć lat. To jego rodzice i zmarli rodzice Pauliny już w dzieciństwie przeznaczyli ich dla siebie. On jednak nie kochał jej i był z nią tylko z przyzwyczajenia dla łóżka i pod naciskiem rodziców, a w jakąkolwiek miłość i tak nie wierzył.  Choć była złą i egoistyczną osobą i wyzwalała w nim samym złe odruchy było mu w takim układzie jak na razie dobrze zwłaszcza, że miała też jedną zaletę i wybaczała mu kolejne zdrady. Teraz, chociaż miała już dwadzieścia osiem lat wyjechała na dłużej do Włoch, aby dokształcić się w PR i widywali się raz na miesiąc albo i na dwa miesiące. Dobrzańskiemu było nawet to na rękę, bo mógł bez ograniczeń zabawiać się i zająć swoją asystentką.  Z tą jednak nic nie wychodziło. Minęły dwa miesiące i nic. Żadnego pocałunku ani najmniejszej randki, a nie przywykł do tego, żeby jakaś kobieta oparła się jego zalotom. Nawet awans na asystentkę nie przybliżył go do atrakcyjnej brunetki. Dopiero po trzech miesiącach dowiedział się, że woli dziewczyny. Nie zwolnił jej jednak, bo była zbyt cenna, jako pracownica zwłaszcza, że jego sekretarka i pupilka Pauliny Wioletta do niczego się nie nadawała.  Niestety nawet z tak bystrą asystentką, jaką była Karolina już na początku prezesury zaczęły się ich kłopoty. Jedna niekorzystna umowa i wszystkie zapewnienia o zyskach z kolekcji FD SPORTIVO mogły być niewypracowane.

Do urzędu było blisko poszli, więc pieszo.  Dziewczyna dokładnie wiedziała, gdzie ma się kierować. Niestety, ale już w pierwszym okienku natrafili na komplikację, bo urzędnik kazał po regon przyjść za tydzień, a pieniądze potrzebne był na pojutrze. Z urzędu wyszli, więc niepocieszeni.
- Zaraz, zaraz Marek jest przecież PRO-es-rzekła chwilę później Karolina.
-PRO-es- spytał zdziwiony?
-Fikcyjna firma, którą założyłam, gdy pracowałam na umowę zlecenie i musiałam opłacić ZUS. Nigdy jej nie wyrejestrowałam. Można wziąć kredyt na nią. To się może udać- przekonywała.
-Karola, przyjaźń przyjaźnią, ale nie możesz się aż tak poświęcać się. Może się coś nie udać i zostaniesz z długami.
- Od razu wszystko widzisz w czarnych kolorach. A może się jednak uda. Nie mogę patrzeć jak wszystko to, co stworzyliśmy Aleks rujnuje. Marek proszę cię zgódź się.
Marek w końcu zgodził się, bo innego pomysłu i tak nie miał a do porażki przed zarządem nie chciał się przyznać.  W banku skierowali się do doradcy finansowego pana Szymona. Nie był jednak przychylny do ich wniosku.
Dobrzański zniechęcony chciał wstać od stolika, ale Karolina zatrzymała go.
-Panie Szymonie-zaczęła uwodzicielsko. Przecież dla pana do drobnostka, a dla nas bardzo ważne.
 Karolina poradziła sobie nieco z Szymonem i skierował ich do jednego z dyrektorów.   Za biurkiem siedziała jak określił Marek około trzydziestoletnia kobieta i nie wyglądała sympatycznie.
-Zostawiam ci ją-szepnęła mu do ucha. Wiesz, co masz robić.
Chciał zwrócić się do niej jak Karolina do Szymona po imieniu, ale na jej biuście plakietki nie było.
-Droga pani – zaczął niepewnie eksponując swoje dołeczki w całej okazałości. Czy – nie dokończył jednak, bo drzwi łączące sekretariat z gabinetem otworzyły się.
- Ulka? Ula Cieplak to naprawdę ty-zawołała Karolina.
-Karolina Domagała we własnej osobie- odparła dziewczyna równie zaskoczona. Od czasu jak skończyłaś studia nie widziałyśmy się.
-To prawda. Ale wiesz jak to jest. Wpadłam w wir pracy i na życie prywatne coraz mniej czasu. Ale widzę, że nieźle ci się trafiło z tym bankiem.
-To prawda. Po stażu pan Jarecki nie chciał  mnie już wypuścił, a ja nie mogłam przepuścić takiej okazji. Pokonałam nawet Oliwię Nowakowską- mówił z wyczuwalną satysfakcją.
- Żartujesz Miss uczelni dostała po nosie- zaśmiała się Karolina? Wredna małpa myśli, że jeśli jest piękna to będą ją wszędzie z otwartymi rękoma przyjmować.
Zapowiadało się na dłuższą pogawędkę Marek, więc dyskretnie chrząknął, a Karolina zreflektowała się.
- Ula to jest Marek Dobrzański mój szef i prezes FD. Marek, a to jest Urszula Cieplak koleżanka ze studiów. Studiowała rok niżej, ale razem działaliśmy w komitecie studenckim
-Cześć – przywitał się mężczyzna.
-Cześć – odpowiedziała Ula, uścisnęła dłoń mężczyzny i spojrzała w oczy.
Ula widziała trochę w swoim życiu mężczyzn, ale ten był ideałem męskiej urody i trudno było oderwać od niego oczy. Jej uwagę od razu przykuł uśmiech i dołeczki, a ciepło dłoni przy powitaniu dochodziło do serca.
Marek natomiast miał całkiem inne zdanie na temat dziewczyny. Nie zrobiła na nim jakiegoś piorunującego wrażenia. Mniej niż przeciętna okularnica z aparatem na zębach i włosami koloru myszowatego.  Tylko jej figurę określił na całkiem interesującą.
-To, co was sprowadza w progi banku- spytała  Ula patrząc na koleżankę, aby ochłonąć po pierwszym wrażeniu, jakie zrobił na niej Dobrzański? Firma chyba nie bankrutuje?
  -Ula bardzo zależy nam na jak najszybszym spotkaniu z twoim szefem. To nasze być albo nie być-rzekła i szczerze wyznała jej, z jakim problemem borykają się.
  -Dzisiaj to już niemożliwe- rzekła z żalem. Ale mogę umówić was na jutro. Ma kilka okienek.
- Ok. Może być jutro- zgodził się natychmiast Marek. Godzina nie gra roli.
-O trzynastej pasuje panu-spytała.
- Tak. Na pewno będziemy- odparł zadowolony Dobrzański. I nie pan tylko Marek-dodał i wyciągnął ponownie dłoń do uścisku.
- Ula-odparła i po raz drugi miała okazję poczuć ciepło jego dłoni.

Nazajutrz punktualnie o trzynastej zapukali w drzwi i usłyszeli proszę. Szef Uli był zajęty i musieli poczekać chwilę.  Ula i Karolina wykorzystały ten czas na pogawędkę przerywaną telefonami, a Marek zajął się obserwacją obu kobiet. Ten cały Jarecki zatrudnił ją pewnie nie dla urody- pomyślał ironicznie.  Ja bym jej na pewno nie zatrudnił. Ale usta ma ładne. Takie naturalne- pomyślał, przy nieśmiałym uśmiechu rzuconym w jego stronę.  Ciekawy jestem jak smakują. O czy ty zaczynasz myśleć-skarcił się w myślach. Musi z tobą być źle skoro zaczynasz interesować się bezbarwną dziewczyną. Jego myśli przerwało nadejście Jareckiego i wkrótce poprosił ich do siebie.  Ula również uczestniczyła w tych rozmowach. Marek był pod wielkim wrażeniem dziewczyny.  Widać było, że szef liczy się z jej zdaniem.  Po niespełna godzinie rozmów kredyt był na koncie PRO- es i to na całkiem przyzwoitych warunkach. Zostało tylko kilka drobiazgów do załatwienia, ale tym Ula miała zając się już sama. Zaprosiła Karolinę i Marka do sekretariatu. Do dziewczyny zadzwonił ktoś i wyszła na chwile na korytarz, a Ula i Marek zostali sami. Dobrzański tymczasem składał niezbędne podpisy i czekał na wydruki. Gdy spojrzał ponownie na Ulę ta stała blisko niego i mógł dostrzec jej oczy. Zdjęła właśnie okulary i teraz patrzył nie w niemodne okulary, ale w błękitne piękne oczy. Później to, co się stało dla niego samego było dziwne.
-Może mógłbym zaprosić cię na kawę albo lunch-zaproponował. W podzięce za pomoc- wytłumaczył się widząc jej zdziwioną minę.
Faktycznie zaskoczył ją tym zaproszeniem, ale nie potrafiła oprzeć się jego spojrzeniu i uśmiechu. Tym bardziej, że od wczoraj myślała o nim kilka razy.
-Z przyjemnością. Ale dzisiaj nie da rady. Mam mnóstwo pracy-tłumaczyła się.
- To może jutro- zaproponował niezrażony. O trzynastej w Książęcej. Pasuje ci?
- Jak najbardziej.
-W takim razie jesteśmy umówieni-odparł z uśmiechem.
 Wkrótce dołączyła do nich Karolina i dokończyli resztę formalności. Wychodząc puścił jeszcze do niej oczko.

-A ty coś taki zadowolony-spytał godzinę później Olszański?
-Umówiłem się na jutro-odparł.
-I z tego powodu jesteś zadowolony- zdziwił się?Nie raz się przecież umawiałeś.  A to pewnie ktoś wyjątkowy- wywnioskował. Znam ją- zapytał.
-Nie, nie znasz- odparł. Nie jest w twoim typie.  W moim zresztą też nie. To dziewczyna z banku. Przeciętna panienka, a nawet mniej niż przeciętna.
-To, dlaczego umówiłeś się z nią.
-Sam nie wiem. Może potrzebuję jakiejś odmiany. Modelki i panienki zaczynają mnie nudzić, a ona jest z tych inteligentniejszych.

CDN w styczniu

14 komentarzy:

  1. no wiesz co... tak się ciekawie zapowiada a ty przerywasz i do kiedy teraz ? pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybki komentarz po 16 minutach. Chyba musiałaś być akurat przy sprzęcie. Ankietę planuję na okres świąteczny włączając Trzech Króli. Będę jednak przez ten czas pisać trochę z każdego opowiadania, aby mieć coś w zapasie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Zaskakujesz mnie.Znowu coś nowego. Marek doczeka się prędzej emerytury niz uwolnienia.Czy ma szansę na uwolnienie do świat.
    A co do opowiadania to wnioskuję, że kocha Ulkę ale jest Paulina w ciąży i chyba podwójnej, bo mowa o dzieciach. Moze to nie jego i dowie się o tym w ostatniej chwili. Wiadomo co robi Paulina sama w Mediolanie.
    Pozdrawiam cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że jakoś trudno zabrać mi się za Historię pewnej znajomości. Chyba za długo ją ciągnę.Na nowe opowiadania mam wenę a tu opory. Do świąt powinnam uwolnić go.
      Kocha Ulę tylko tyle powiem. Co do reszty to ani nie zaprzeczę ani nie potwierdzę. Musi być trochę niepewności.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że nie Marek nie jest ojcem. To byłoby zbyt skomplikowane. Ja jakoś nie potrafię przełknąć dzieci, które nie są ich. Mam nadzieję, że Ulka stanie się prawdziwą suką przez tą sprawę, niech będzie dla niego nadzwyczaj wredna. Zasłużył sobie na to jako cholera. Niech się męczy.
    Pozdrawiam, UiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie potrafię znieść, gdy oni mają wspólne dzieci, ale czasami tak się zdarza, że mają. W połowie opowiadania wszystko wyjaśni się. Od Nowego Roku postanowiłam nie rozpisywać się zbyt i wszystko szybko wyjaśniać.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Takiego pomysłu jeszcze nie było! Marek jest głupcem... Okropnie żal mi Ulki. Jak dla mnie byłoby lepiej, gdybyś nie zmieniała fabuły, czyli Cieplak była asystentką, on się w niej zakochał, byli razem ale ich szczęście przerwała Paulina i Mediolan. Ja bym tak to widziała :)
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie i na szczęście przyjdzie czas. A z tym takiego pomysłu jeszcze nie było to co masz na myśli. Nieraz zdarzało się, że Ulka nie jest asystentką Marka. U mnie to był mus.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  5. Bardzo intrygujący początek i w dodatku Ula nie jest pracownikiem F&D. Z listu Marka mogłam wywnioskować, że w oczach Uli chce uchodzić za kanalię, która bez żadnych skrupułów wykorzystuje kobiety, choć myślę, że tak naprawdę jest jednak inaczej niż on pisze. Podobnie jak dziewczyny jestem zaskoczona rozmową o dzieciach i też mam nadzieję, że okaże się, że nie są Marka. A nawet jeśli będą to liczę, że Paulina nie zechce się nimi zajmować. Tak czy owak zakładam każdy możliwy scenariusz, który nie opisuje wspólnego życia Pauliny i Marka. Ciekawa jestem co Ty wymyśliłaś.
    A teraz już z innej beczki. Nie wiem dlaczego nie używasz nigdzie znaków zapytania tam, gdzie są wymagane. W tekście występują zdania, które aż się proszą o pytajnik. Jest też trochę pozjadanych końcówek, ale to drobiazgi. Ja czekam na dalszy ciąg albo jednego, albo drugiego opowiadania.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uspokajam. Marek kocha Ulę i tylko Ulę. Nie mogę napisać co będzie z dziećmi,bo nie będzie niespodzianki.Tytuł ma z tym coś wspólnego- tyle tylko powiem.Po drugim, albo trzecim rozdziale może komuś się coś rozjaśni.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie. Wciągnęłam się, że gdy skończyłam czytać to zdziwiłam się, że tak krótko. A tu patrze, a tekstu nie jest mało. Dobrze, że Ula nie jest pracownikiem FD, przecież nie w każdym opowiadaniu musi tak być. Oj Marek, chyba nigdy nie zrozumiem jego reakcji przed zakochaniem się.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobnie i ja mam z tą wspólną pracą, chociaż w zapowiadanej zapowiedzi będą pracować razem.
    Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  9. To, kiedy będzie te trzecie opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praktycznie jest napisane w 95% w wersji roboczej i zostaje mi tylko uporządkować je i upiększyć.A to czasami zajmuje więcej czasu niż pisanie.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń