sobota, 27 lutego 2016

W ostatniej chwili 6



Nazajutrz tuż po osiemnastej Marek zjawił się w przed blokiem Uli. Odnalazł jej klatkę i nacisnął przycisk domofonu z numerem pięć. Odezwała się chwile później a charakterystyczny dźwięk oznajmił mu, że może wejść.  Minutę później był już w jej mieszkaniu. Ula jeszcze przez domofon uprzedziła go, aby od razu wchodził, bo drzwi zostawi otwarte.
-Siadaj Marek-zaproponowała mu od progu.  Mamy jeszcze jakieś piętnaście minut do wyjścia, a zostało mi tylko jedno oko do pomalowania, to śmiało się wyrobię.  I jeszcze raz dziękuję ci, że zgodziłeś się pójść ze mną. Ja naprawdę nie miałam, z kim iść.  Wczoraj jak dzwoniłam do Maćka to biedak miał trzydzieści dziewięć stopni temperatury, kuzyn wyjechał w delegację, a Jasiek wygląda na szczeniaka- tłumaczyła się mu po raz drugi.  Jesteś w końcu swoim samochodem czy taksówką- nieoczekiwanie zmieniła temat.  Pewnie coś wypijesz a nie powinieneś prowadzić po alkoholu.
Marek tymczasem przyglądał się Uli. Ubrana była w dwukolorową sukienkę. Góra była ozdobiona kremową koronką a cały dół był w kolorze ciemne bordo. Włosy zaś miała upięte w fantazyjny kok, a uszy i dekolt sukienki zdobił komplet biżuterii. Na kanapie natomiast jak zauważył leżało bolerko dopasowane do kolory dołu sukienki i buciki na obcasie.
- Ula nie wszystko na raz-uśmiechnął się. Nie musisz się spieszyć, bo stąd jest już blisko i naprawdę z przyjemnością tam idę i nie musisz mi dziękować.  A co do samochodu to pojedziemy moim, a wrócimy taksówką.  Dowiedziałem się, że jest tam parking strzeżony to zostawię tam auto.
-Tak będzie najrozsądniej- poparła go.  Twój lexus byłby zbyt smakowitym kąskiem dla gangu samochodowego.  Marek mówię poważnie- dodała widząc jego urażoną minę.  Poczytaj sobie kronikę kryminalną z tej lokalnej gazetki „Twoja Wola” to zobaczysz ile jest takich przypadków. Co noc ginie kilka samochodów.  Zwłaszcza tych bardziej luksusowych i na tablicach rejestracyjnych nie z tej dzielnicy. Tak samo jest z rozbojami. Ciągle słyszy się o kradzieżach i napadach. Ja sama boję się chodzić późno wieczorem.
-Ok Ula wierzę ci na słowo- wtrącił pośpiesznie.
- I jak wyglądam – spytała uśmiechając się delikatnie, gdy skończyła malować się i mógł zobaczyć ją w całej krasie?
-Bardzo ładnie- przyznał z czystym sumieniem, na co Ula rozpromieniła się bardziej.  Cały efekt jednak chwilę później zepsuło nałożenie okularów.  - Nie myślałaś nigdy o kupnie nowych okularów albo szkieł kontaktowych.  Te czerwone oprawki nie pasują ci do oczu- dodał uświadamiając sobie, że palnął gafę.   Chyba wiedziałaś, że masz bardzo piękne oczy.
- Tak kiedyś coś tam zauważyłam-odparła trochę zażenowana.   To, co ubiorę płaszcz i możemy wychodzić- dodała rozglądając się po pokoju sprawdzając, czy wszystko wzięła i aby uspokoić się nieco po jego komplemencie.
- Tak, ale pozwól, że płaszczem to ja się już zajmę- odparł uśmiechając się podając jej do nałożenia czerwony zgrabny prochowiec.

Pojawienie się Urszuli Cieplak na zabawie w towarzystwie Marka Dobrzańskiego wzbudziło sensację. Większość osób znała go ze słyszenia i z gazet a ci, którzy nie znali szybko dowiedzieli się, kim jest.  Ula żałowała nawet, że Marek jest aż tak znaną osobą i nie może przedstawić go, jako swojego chłopaka. Widziała, bowiem te zazdrosne spojrzenia kobiet.  Już w mieszkaniu musiała przyznać, że Marek wyglądał bardzo elegancko w dobrze skrojonym garniturze, niebieskiej koszuli i dobranym do tego krawacie, a jego uroda była tylko dopełnieniem tego całego uroku.  Najbardziej chyba zazdrościła jej, jej koleżanka Oliwia Nowakowska.  Pech chciał, że siedziała tuż obok Marka i Ula miała wrażenie, że ciągle przypatruje się im. Nieustannie też zagadywała go, choć była ze swoim chłopakiem.  On zainteresowany Oliwią, jednak nie był i odpowiadał na jej pytania tylko, dlatego że tak wypadało. Przypominała mu z urody, wyglądu, sposobu bycia i inteligencji własną sekretarkę Wiolettę.
Zabawa rozkręcała się z godziny na godzinę i oboje świetnie bawili się. Marek by był duszą towarzystwa i zabawiał cały ośmioosobowy stolik. Był też świetnym tancerzem. Do jedenastej zatańczył z nią już pięć razy. O innych paniach z ich stolika, jaki i z stolików obok też nie zapominał. Niektóre kobiety nawet same prosiły o taniec a on, jako dżentelmen nie odmawiał.  Najlepiej jednak czuł się tańcząc z Ulą.  Był mile zaskoczyła jej umiejętnościami tanecznymi. Dobrze czuła się zarówno w rytmach tych szybszych jak i wolnych. Zespół muzyczny zważywszy, że na sali bawili się młodzi i starsi dla urozmaicenia grała zarówno te najnowsze przeboje jak i te z przed lat. Czas pomiędzy tańcami natomiast umilał wodzirej, który zabawiał gości opowiadając anegdotki i zachęcając do udział w różnego rodzaju zabawach i konkursach. Jedzenie również było smaczne i mogło zaspokoić każde podniebienie. Stoły uginały się od przystawek, ciast, sałatek, owoców, napojów i dania głównego. Był też szwedzki stół i specjalny stolik z dużym wyborem alkoholu. Marek nawiązał także nowe kontakty i znajomości. Oprócz pana Jareckiego szefa Uli, którego miał już okazję poznać, poznał prezesa banku jak i zastępcę panią Terlecką żonę właściciela sklepów sportowych. To właśnie na rozmowę z jej mężem poświęcił najwięcej czasu i oboje panowie dostrzegli szansę na nawiązanie w przyszłości współpracy.
 Dochodziła północy, gdy wyszli do ogrodu przewietrzyć się.   Noc jak na listopad była całkiem ładna i zachęcała do krótkiego spaceru. Nie padało, nie wiało, temperatura była na plusie, a niebo było bezchmurne z pełnią księżyca i gwiazd. Uroku dodawały też latarnie oświetlające alejki.
-Mam nadzieję, że dobrze się bawisz-zagadnęła Ula.
-Nawet bardzo dobrze-odparł zgodnie z prawdą. Dawno już nie byłem na takim zwykłym balu.  Świetna muzyka, dobre jedzenie, miłe towarzystwo.  A ta Oliwia to mam rozumieć, że to ta miss uczelni, o której mówiłyście kiedyś z Karoliną.
- Dokładnie ta-odparła zastanawiając się, dlaczego akurat pyta o nią. Chyba wpadłeś jej w oko, bo ciągle cię zagaduje cię- tym razem to ona zagadnęła.
-Trudno było nie zauważyć, prawda.  A jest kompletnie w nie moim guście-dodał z rozbawieniem.  Wypisz, wymaluj Wioletta. To moja i Karoliny sekretarka- wytłumaczył jej.
- Wiesz Marek ona należy do tych kobiet, które szukają nadzianego faceta i widzi w tobie potencjalnego kandydata na męża – poinformowała go dyplomatycznie.  Już w czasie studiów taka była. Interesowali ją tylko bogaci studenci z wielkim domem, grubym portfelem i drogim samochodem. I jak widać pozostało jej to do dziś.
-W przeciwieństwie do ciebie, bo ty szukasz miłości i kwestie materialna cię nie interesuje- odparł nie zważając na jej insynuacje dotyczące męża Oliwii.
-I tu się trochę mylisz-zaskoczyła go. Nie musi mieć portfela ani drogiego samochodu, ale mały domek z ogrodem byłby mile widziany.  Żeby nasze dzieci miały gdzie się bawić, pies i kot pobiegać, a ja mogłaby mieć ogródek warzywny- wytłumaczyła się szybko z marzeń o domku z ogrodem.
-No tak Ula wasze dzieci – odparł tak, aby zabrzmiało to tak, że jest to dla niego oczywiste i nie posądzał ją o nic innego.   -A co zrobisz, jeśli zakochasz się w typowym mieszczuchu z blokowiska, który nie będzie umiał odróżnić pory od selera - drążył dalej swój ulubiony temat dotyczący uczuć Uli. Rzucisz go i będziesz czekać na kolejną miłość z domkiem i ogródkiem.
-Powiedziałam, że byłby mile widziany a nie, że to konieczność-odparła dosadnie. Wiadomo, że miłość jest najważniejsza i to, żeby widział moje wnętrze i było między nami porozumienie.  Nawet wygląd ma dla mnie mniejsze znaczenie.  I dobrze by było, żeby ten ktoś myślał podobnie jak ja i odwzajemniał to wszystko. Duże wymagania to chyba nie są? 
- Zważywszy na wymogi innych kobiet to przyznaję, że nie.  Tylko, że może nie udać ci się spotkać kogoś takiego to, co wtedy.  Jednak te małżeństwo z rozsądku, czy może samotne życie-dopytywał dociekliwie.
- To prawda mogę nigdy nie spotkać tego jedynego, ale przynajmniej miałabym świadomość, że szukałam- odparła zdała sobie właśnie sprawę, że kłamie, bo tak naprawdę nic nie robi w tym kierunku i chyba czeka aż ten ktoś sam się znajdzie.  –A na małżeństwo z rozsądku zawsze jest czas. Może jak już będę mieć te czterdzieści-czterdzieści pięć lat to pomyślę o tym.  Ale musiałoby być między nami przynajmniej porozumienie dusz, żeby później nie użerać się o błahostki.
- To w moim związku jest prawie tak samo, a zarazem całkiem inaczej – stwierdził z refleksją. Znam Paulinę od dziecka, wiemy wszystko o jej słabych i mocnych stronach, wiem jak z nią postępować. Ona może powiedzieć o mnie to samo, a i tak część naszych, a raczej moich znajomych uważa, że to za mało i na przyszłości dobrze nie rokuje.
- To znaczy, że ty jej naprawdę nie kochasz?- spytała spoglądając na niego z niedowierzaniem.  Karolina mi kiedyś coś wspominała, ale trudno było mi w to uwierzyć-wytłumaczyła się.
-Nie –odparł krótko zdziwiony, że mówi jej to wszystko. Może i kiedyś ją kochałem i może za parę lat jak wytrwamy w tym związku to może znowu pokocham, ale teraz na pewno jej nie kocham. Moja miłość skończyła się zanim się tak naprawdę zaczęła.
-Jak to się skończyła?- pytała sceptycznie. Marek miłość to nie rolka papieru toaletowego, żeby się skończyła.  Według mnie i wbrew temu, co mówią i myślą inni prawdziwa miłość nigdy się nie kończy. Narodzi się między dwojgiem ludzi i trwa do samego końca.  Wiem, że nieraz drugie związki są szczęśliwsze od pierwszych, ale to oznacza, że za pierwszym razem nie kochało się prawdziwie.  A w to, że miłość z czasem nadejdzie to już w ogóle nie wierzę – dodała bezceremonialnie.  No, może z małymi wyjątkami.  A ty może byłeś po prostu tylko zauroczony Pauliną i pomyliłeś to z miłością. To podobne uczucia- stwierdziła logicznie.
- Sam nie wiem-odparł wzdychając lekko. W każdym bądź razie nigdy nie czułem motylków w brzuchu, nie tęskniłem, gdy nie widzieliśmy się dłuższy czas, nie chodziłem zamyślony ani nie zaprzątała moich myśli. W dodatku od początku zdradzałem ją i tak naprawdę byłem z nią głównie, dlatego że pożądałem jej ciała.
-A Paulina?-spytała oburzona jego ostatnim stwierdzeniem.
- A Paulina od dziecka chodziła za mną i podkochiwała się we mnie. Nasi rodzice zauważyli to i już wtedy upatrzyli nas, jako parę. Ja jednak traktowałem ją jak zwykłą koleżankę do zabawy. Później, gdy jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym razem z bratem Aleksem wyjechała do babci do Włoch i nie widzieliśmy się dobrych pięć lat.  Wróciła już, jako piękna kobieta i któregoś dnia przypadkiem poszliśmy do łóżka. Od tego czasu coraz częściej pojawiała się u nas w domu, rodzice z uporem pchali ją w moje ramiona i sam nie wiem jak to się stało, że zacząłem spotykać się z nią.  W końcu sześć lat temu zamieszkaliśmy razem i wpadliśmy w rutynę życia codziennego. Niedawno mama z Pauliną stwierdziły, że najwyższy czas zrobić kolejny krok w naszym związku i trzy miesiące temu zaręczyliśmy się oficjalnie. Zgodziłem się, bo przez te wszystkie lata zdążyłem przywyknąć do myśli, że kiedyś tak się stanie i wypada się w końcu kiedyś ożenić się. A jak to będzie po ślubie to nie wiem-stwierdził bezradnie.  Pewnie nic nie zmieni się z wyjątkiem tego, że Paulina będzie nazywać się Febo- Dobrzańska, a ja zamiast zasypiać obok narzeczonej zasypiać będę przy żonie. Jak widzisz mój związek do romantycznych nie należy- stwierdził po chwili milczenia.
- Fakt i jest dość skomplikowany i niezrozumiały jak dla mnie- odparła szczerze.  Nawet nie wiem jak nazwać to coś, co jest między wami. Na pewno nie jest to miłość, ani przyjaźń, zwykłe koleżeństwo, czy znajomość też nie.  Chyba tylko firma tak naprawdę was łączy i przyzwyczajenie, a żenisz się, bo idziesz na łatwiznę i jest ci tak wygodnie.  Sam mówiłeś, że znasz Paulinę bardzo dobrze i może najzwyczajniej w świecie nie chcesz zrezygnować z niej, bo wszystko o niej wiesz, a będąc w nowym związku musiałbyś tę kobietę poznać i uczyć się z nią żyć od nowa.   Marek ja cię przepraszam- dodała, gdy zapadła niezręczna cisza. Nie powinnam się wtrącać w twoje życie i mówić tego wszystkiego.
- Nie Ula, nie obraziłem się, bo wszystko, co powiedziałaś jest prawdą i dobrze to wszystko ujęłaś- odparł bez urazy.  Zresztą coś podobnego słyszałem już na tym moim seminarium. Czasami robimy coś tylko, dlatego że nie chce się po prostu tego nam zmienić. Dokładnie tak brzmiały słowa Kamila.  To, co Ula wracamy na salę?-  ni to stwierdził, zaproponował, czy spytał.  Jeszcze trochę a zaczną się o nas martwić.
- Wracamy-odparła zadowolona, że nie ma żalu o jej szczerość. Oliwia usycha z tęsknoty-dodała z uśmiechem.
-Bardzo śmieszne-odparł bez jej rozbawienia.
Gdy zawracali Ula zastanawiała się czy też mu nie opowiedzieć o swoich nieudanych związkach. Szybko stwierdziła jednak, że nie, bo życie Marka nie było dla niej tajemnicą i dodał do tego tylko kilka szczegółów, a ona musiałaby opowiadać wszystko od początku. Zresztą o nic ją nie pytał i rozpoczął całkiem inny temat.
- Słuchaj Ula-zagadnął. Muszę ci o czymś powiedzieć. Obiecałem to wczoraj Karolinie.    Od wczoraj z nią nie rozmawiałaś- upewnił się jeszcze.
-Nie. A dlaczego pytasz?-spytała i popatrzyła na niego z niepokojem. Mam się bać?
-Nie. To znaczy chyba nie – odparł niepewnie.  Chodzi o to, że Karolina boi się, że możesz mieć przeze mnie kłopoty.  I nie, dlatego że mogę cię rozkochać i rzucić, ale właśnie przez Paulinę.  Jej koleżanka widziała nas na wystawie i zdążyła donieść, że pokazuję się publicznie z kolejną panienką. Wczoraj dzwoniła do mnie rozwścieczona i z wyrzutami, że znowu spotykam się z kimś.  Próbowałem wytłumaczyć jej, że jesteś moją koleżanką i nic nas nie łączy, ale nie bardzo chciała mnie słuchać.  Ona, jak zapewne wiesz, jeśli chodzi o te sprawy jest bardzo zaborcza i będzie chciała dowiedzieć się wszelkimi sposobami, kim jesteś i być może zaszkodzić-wydusił z siebie prawdę.
- Jak to zaszkodzić? Tylko, dlatego że czasami spotykamy się po koleżeńsku?
-Paulina to dość nieprzewidywalna i porywcza osoba-próbował wytłumaczyć jej to jakoś racjonalnie.   -Obraża się nawet, gdy w jej towarzystwie uśmiechnę się do innej kobiety. Wiem, że święty nie jestem, ale nie może w każdej kobiecie, z którą gdzieś wychodzę widzieć od razu kochanki. Ula mówię ci o tym, bo razem z Karoliną uznaliśmy, że powinnaś to wiedzieć tak na wszelki wypadek, chociaż ja uważam, że nie ma sensu martwić się na zapas. Nic nie wie o tobie, a znając ją to będzie szukać jakiegoś punktu zaczepienia po klubie i firmie, a tam z wyjątkiem Seby i Karoliny akurat cię nie znają.  Z nimi natomiast rzadko rozmawia, zresztą można im zaufać.
-Tym mnie nie uspokoiłeś- odparła ciągle niespokojna. Karola wspominała mi o tych zwolnionych modelkach i sekretarkach, ale myślałam, że to tylko o twoją firmę chodzi i te kobiety.
 - Ula nie chciałem cię zdenerwować- mówił przepraszającym głosem.  Obiecaj mi, że jeśli zauważysz coś niepokojącego to mi o tym powiesz. Nie pozwolę jej, aby mściła się na tobie bez powodu.
- Marek a może po prostu zadzwoń do niej i powiedz jej jak wyglądam to da ci i mi spokój.  Z moim wyglądem nie umawiałbyś się na poważnie- próbowała przekonać go i uwolnić się od ewentualnych kłopotów.   
- Ula nie mów tak- wtrącił z zakłopotaniem.  Wygląd to nie wszystko. Liczy się jeszcze to, co ma się w głowie, a tam masz wszystko ładnie poukładane.  Trudno znaleźć taką druga osobę jak ty- stwierdził ze szczerością i podziwem.  -A z Pauliną nie zamierzam dyskutować o twoim wyglądzie tylko o tym, co nas łączy. Musi w końcu zrozumieć, że nigdy nie byłem nie jestem i nie będę jej własnością. A już na pewno nie będzie decydować, z kim mam się spotykać-dodał na koniec stanowczo.
-Jest twoją narzeczoną, kocha cię i chciałaby żebyś był tylko jej- próbowała usprawiedliwiać ją zapominając, że może mieć przez nią kłopoty.
- Paulina i miłość- rzekł ironicznie. Ula, ona jest ze mną przede wszystkim z wyrachowania, bo jesteśmy tyle lat razem i nie wypada rozstawać się po tylu latach związku. Najbardziej właśnie tego boi się, że mogę rzucić ją i wybuchnie skandal.  A miłość do mnie, jeśli istnieje to jest na odleglejszej pozycji. Wyprzedzają ją jeszcze moi rodzice, firma, pozycja i udowodnienie przed koleżanki, że zwiąże się ze mną. Tylko swojego brata chyba tak naprawdę kocha.
-Żartujesz?
-Nie-odparł pewnie.  Dla nikogo to nie jest tajemnicą możesz, więc spytać kogoś.
Zdziwiła się jego wypowiedzią, ale nie skomentowała, bo to było ich życie i nie miała prawa wtrącać się.  Zresztą wchodzili już do holu restauracji.

Gdy wrócili na zabawę, sala pogrążona była w mroku i tylko niewielkie kinkiety dawały troszkę światła. Większość stolików jak zauważył Marek była pusta a parkiet pełen był przytulonych do siebie par. Nie namyślając się długo, ani nie prosząc Ulę o taniec pociągnął dziewczynę w stronę parkietu.  Zaskoczył ją tym tańcem, bo był przeznaczony dla tych prawdziwych par, a nie dla nich. W dodatku nie odbiegając od reszty par tańczył z nią niemal przytulony i ciągle czuła jego ciepły oddech w okolicach policzka i ucha. Było jej jednocześnie wspaniale, ale i niezręcznie. Sprawy nie ułatwiało jej również to, że na parkiecie było tłoczno i tańczące pary raz po raz potykały się o siebie i z każdym takim potknięciem była bliżej Marka.  I właśnie przy kolejnym takim potknięciu stało się coś nieprzewidzianego. Ula potrącona przez kogoś odruchowo przytuliła się do Marka, a on akurat schylił głowę i ich usta spotkały się.  Nie był to prawdziwy pocałunek tylko delikatne muśnięcia, ale i tak na tą krótką chwilę, która trwała kilka sekundy przez jej ciało zdążył przejść dreszcz, a serce zaczęło mocniej bić.  Marek w końcu przerwał tę pieszczotę i od razu pożałował tego, co zrobił a w głowie kołatała mu myśl. Co ja najlepszego zrobiłem. Wszystko zawaliłeś Dobrzański a było tak przyjemnie- bluzgał się w myślach. Przełknął z niepokojem ślinę i próbował pokrzepić się tym, że jest ciemno i Ula nie może zobaczyć jego zakłopotania i bladej z przerażenia twarzy. Wiedział jednak też, że od rozmowy nie ucieknie. Ula tymczasem próbowała nie myśleć i dojść do siebie, ale trudno było jej odzyskać równowagę po czymś takim. Całowała się już w swoim życiu i to nie raz, ale nigdy nie zrobiło to na niej takiego wrażenia jak teraz. Jeśli przypadkowe muśnięcie było tak wspaniałe to jak wyglądałby jak wyglądałby prawdziwy i długi pocałunek- myślała zapatrzona w dal.  Najchętniej teraz uciekłaby, ale akurat byli na środku parkietu i nie chciała robić zbędnego zamieszania. W tej niezręcznej sytuacji pocieszało ją tylko to, że jest ciemno i raczej nikt z obecnych nie zauważył tego a Marek nie mógł dojrzeć jej zażenowania i purpurowej twarzy. Do końca tańca na szczęście nic już się nie wydarzyło nieprzewidzianego i, gdy rozbłysło światło oboje już w pełni doszli do siebie.   
Przez resztę nocy, jak wydawało się Uli, Marek zachowywał się tak jakby nic się nie stało. Dalej żartował, tańczył, rozmawiał i śmiał się. Tak naprawdę jednak czuł się nieswojo.  Jeszcze niedawno opowiadał Uli, że nic ich nie łączy a parę minut później całował. Czuł się z tym głupio i chciał porozmawiać z nią na temat pocałunku i wytłumaczyć, że była to chwila zapomnienia, nastój i wypity alkohol.  Dokładnie widział, że Ula od tego czasu jest przygaszona.  Jednakże odwagi ani sposobności do rozm0wy nie miał. Ona tymczasem próbowała wytłumaczyć sobie rozsądnie, że pocałunek Marka nic nie znaczył, był przypadkiem i im prędzej zapomni o tym, tym będzie lepiej.   Jednak, co innego jest postanowić a ci innego zrealizować i nie myśleć.
  Zabawa trwała do trzeciej nad ranem i kiedy część uczestników zaczęła się zbierać do domu oni również stwierdzili, że pora wracać. Wzięli z szatni swoje rzeczy i poszli do jednej z taksówek.  W trakcie jazdy Marek obiecał sobie, że gdy już dojadą i będzie odprowadzać Ulę do drzwi to porozmawia z nią. Na Wolę dojechali szybko, wyskoczył z auto, poprosił taksówkarza, aby poczekał na niego i wbrew protestom Uli odprowadził do drzwi głównych, a później od mieszkania.  Dopiero tam odważył się na podjęcie tematu.
-Ula możemy chwilę porozmawiać- zatrzymał ją, gdy wkładała klucz do drzwi. O tym, co się stało.
 Już od chwili pocałunku wiedziała, że kiedyś przyjdzie im porozmawiać. Nie chciała zostawić tego bez wyjaśnienia. Marek musiał jej to wytłumaczyć, choć przypuszczała, że zna prawdę.
-Słucham-odparła cicho.
-Chciałem cię przeprosić i obiecać, że się więcej razy nie powtórzy- rzekł unikając jej wzroku. Nie wiem jak to się stało. Byłem już trochę wypity, był nastrój i zapomniałem się na chwilę. Zachowałem się podle, jak ostatni dupek- mówił z zdenerwowaniem.
-Marek, ja wiem, że ten pocałunek był przypadkowy i że musimy zapomnieć o tym- przerwała mu spokojnym głosem. Nie ma sensu zadręczać się i wałkować tego.
- To dobrze, że tak myślisz – odparł z ulgą spoglądając po raz pierwszy w jej oczy.  Widziałem, że później czułaś się nieswojo.  Chciałem już prędzej porozmawiać, ale nie było okazji.  A tak naprawdę nie wiedziałem nawet, co miałbym powiedzieć i potrzebowałem czasu, aby nabrać odwagi i wszystko przemyśleć- przyznał szczerze.  W dodatku stało się to chwilę po naszej rozmowie na temat Pauliny i tego, że nic nas nie łączy. Miałaś nawet prawo spoliczkować mnie.  
-Żeby robić zbędne zamieszanie- stwierdziła logicznie. A tak przynajmniej nikt tego prawdopodobnie nie widział i zostanie między nami.
-Co racja, to racja-zgodził się z nią. Nie masz, więc do mnie żalu.
-Nie- odparła krótko, ale szczerze.
 -To dobrze- odparł z uśmiechem. To, co Ula nie będę cię dużej zatrzymywać.  Pewnie marzysz już tylko o łóżku, a na mnie taksówka czeka.
- To prawda. Chcę, chociaż trochę snu podłapać, bo rano zamierzam pojechać do Rysiowa. Jeszcze raz dzięki za miłe towarzystwo, śpij dobrze i dobranoc-wyrecytowała na koniec grzecznościową formułkę podając rękę na pożegnanie.
- Nie masz, za co dziękować-odparł ujmując jej dłoń.   -Towarzyszyć ci to była sama przyjemność i również życzę miłej nocy i niedzieli- dodał zbliżając dłoń Uli do swoich ust. – Dobranoc Ula- rzekł na koniec i chwilę później, zbiegał po schodach, a Ula weszła do mieszkania.
No to sobie wszystko wyjaśniliśmy-pomyślała rozbierając się.  Teraz przynajmniej wiem na pewno, że Marek nic, a ja dla własnego dobra muszę jak najszybciej zapomnieć o tym pocałunku. Z Bartkiem i Pawłem zaczęło się tak samo od jednego pocałunku i skończyło się dla mnie źle. Chociaż w ich przypadku pierwszy pocałunek przypadkiem nie był, a Marek nie zamierza mnie więcej razy całować, a tym bardziej uwodzić. Wszystko będzie dobrze Ula- dodawała sobie otuchy. On dalej będzie moim znajomym, czy tam kolegą, nie będzie mnie czarował miłymi słówkami i prezentami a ja nie będę miała okazji zakochać się w nim. Oczywiście pod warunkiem, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
 Nie minęło pięć minut, gdy dostała sms-a. Nie patrząc nawet na wyświetlacz wiedziała, że to od Marka. Nikt inny nie mógłby przecież wysłać jej wiadomości o czwartej nad ranem.
 Ula mam nadzieję, że to, co się stało nie wpłynie na naszą znajomość i zobaczymy się jeszcze?
 Telepatia jakaś czy co?
Na pewno nie wpłynie i z przyjemnością kiedyś wypiję z Tobą kawę. Pa (:
Chwilę później jej telefon oznajmił, że dostała kolejną wiadomość.
To dobrze. Bałem się, że może coś popsuć.  Jeszcze raz miłej nocy i pa. (;
 
CDN W KWIETNIU

9 komentarzy:

  1. Miałam nadzieję na jakieś fajerwerki czy coś ;) ale w sumie to bardzo szczera rozmowa, Marek potrafi mówić o tym, co czuje (szkoda,że Uli a nie Paulinie i rodzicom, ale zawsze coś). Miłość to nie papier toaletowy- dobry tekst ;) Ulka rozsądnie nie wyobraża sobie nie wiadomo czego, wie jak jest i nie chce, aby jakiś tam drobny płomyczek nadziei zapłonął wielkim płomieniem. Ciekawa jestem, czy Paulina naprawdę będzie chciał skrzywdzić Ulkę? Swoją drogą dobrze, że Marek tak się troszczy i ostrzega Ulkę. Jeden pocałunek potrafi wywołać przyspieszone bicie serca i taki specjalny stan mówiący "to jest to", ale szkoda,że tylko Ulka to czuje (chyba, że Marek w pewien sposób też, ale o tym nie piszesz). Czekam na więcej, pozdrawiam ;) M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajerwerki będą na sylwestra, a po drodze coś tam jeszcze będzie. Paulinie nie musi mówić ,że jest źle bo sama wie o tym. W poprzednim rozdziale wspominałam, że chce wynająć aranżera wnętrz aby poprawił ich relacje, a rodzice niedługo również dowiedzą się, że jest nieszczęśliwy w tym związku.
      Ula po dwóch poprzednich związkach dmucha na zimne, ale w końcu zakocha się i miłość sama ją odnajdzie. Zresztą równo z Markiem. Paulina nie zaszkodzi Uli. Seba będzie mieć w tym swój udział.Co do pocałunku to tylko Ula a Marek naprawdę żałuje.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Przypadek w całowaniu tego się spodziewałam. I w dodatku Marek przeprasza. To inaczej niż w serialu. Tam Ula Marka całowała i miała wyrzuty. O dzieciach ciągle nic. Pozdrawiam cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być inaczej. Do dzieci zbliżamy się pomału.
      Dzieki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Powoli małymi kroczkami zbliżają się do siebie, ten pocałunek wbrew pozorom chyba dużo zmieni. marek zawstydzony to coś nowego, chyba faktycznie nie chce Uli zranić.Mam nadzieję, że Paulina nie namiesza Uli w życiu. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Paulina nie zamiesza.Jak pisałam wyżej Sebastian załatwi sprawę. Takie małe niewinne kłamstewko.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Kolejna, bardzo długa część. Obecność Marka na zabawie wzbudza prawdziwą sensację, zwłaszcza wśród pań, które w życiu pewnie nie spodziewałyby się, że ta zwyczajna, skromna Ula Cieplak pojawi się w towarzystwie TAKIEGO faceta. I mimo, że Marek stara bawić się ze wszystkimi, to jednak sam dochodzi do wniosku, że tylko z Ulą tańczy mu się najlepiej. To muśnięcie ust jest wręcz symboliczne. Ona niby to bagatelizuje, a jednak w głębi duszy przeżywa ten intymny gest i nie potrafi o nim zapomnieć. W serialu to pocałunek stał się tym momentem przełomowym w ich relacjach, więc może i u Ciebie tak będzie?
    Marek ostrzega Ulę przed Pauliną i myślę, że nie bezpodstawnie, bo zazdrosna panna FE zdolna jest do największej podłości. Wcześniej czy później pewnie dowie się o tych relacjach, żeby nie napisać zażyłości między Ulą i Markiem i nie zostawi tak tego. Ciekawa jestem co dalej i jak ta znajomość będzie się rozwijać.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część i tak skrócona o zwierzenia Uli. Miały być ale dodam kiedyś tam.
      To prawda Ula będzie wracać w marzeniach do pocałunku, ale i będzie trzymać swoich postanowień, żeby nie zakochać się i nawet długo wytrzyma w tym. Do przełomu jeszcze trochę a konkretnie do okolic Bożego Narodzenia.
      Paulina nie zaszkodzi Uli i dopiero dowie się co tak naprawdę co łączyło ją z Markiem jak będzie ten wątek o dzieciach.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  5. Bardzo dobrze ,że Ula jest szczera. O dzieciach ani słowa i ciągle się zastanawiam o co z nimi chodzi.Dodatku pod poprzednim napisałaś czwórka. Marek i Ula coraz lepiej się dogadują.Niech wszystko może się zepsuć gdy wkroczy Paulina albo coś inne zepsuje ich relacje. Może jakieś niewyjaśnione sprawy. Cóż nie będę snuć domysłów. Robi się ciekawie... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń