poniedziałek, 5 września 2022

Plany, plany, plany ... 5

Rozmowa Pauliny z niedoszłą teściową od początku przebiegała po jej myśli. Febo zadzwoniła bowiem do Heleny z Mediolanu i prowadziała rozmowę prędzej przygotowanym planem.

-Witaj Helenko -przywitała się jeszcze z radością. — Co u was słychać? Krzysztof się lepiej czuje?

-Dzięki Bogu, że ciśnienie się ustabilizowało. A jak w Mediolanie?

-W miarę dobrze -odparła, zmieniając ton. —Próbuję dojść do siebie.

-Na pewno dobrze? -zapytała podejrzliwie. —Twój głos brzmi dziwnie.

-Po prostu właśnie uświadomiłam sobie, że zostałam bez domu. A nie chcę Aleksowi siedzieć na karku. Będę musiała poszukać sobie jakiegoś domu albo apartament, jak wrócę -mówiła, wysilając się na optymizm. — I zacząć liczyć się z wydatkami. Zostałam praktycznie bez grosza.

-Nie przejmuj się tym. Poradzimy coś na to z Krzysiem i pomożemy ci, jak wrócisz. Będziesz mogła również u nas się zatrzymać. Chociaż tyle zrobimy dla ciebie.

-To moje nie wasze kłopoty -protestowała. — Sama muszę stanąć na nogi.

-Ale Marek to nasz syn i to on ci je zaserwował. Czujemy się zobowiązani.

-To Marek powinien o tym pomyśleć Helenko, a nie wy. Jesteście kochani.

-Porozmawiam z nim Paulinko i przekonam, że powinien dać ci jakieś zadośćuczynienie -zapewniała. — Ja i Krzysiu też ci pomożemy finansowo.

-Dziękuję bardzo Heleno. Wyjechali  razem -dodała z goryczą.  

-Nie myśl o tym. Wpadniesz w paranoje. A dla mnie zawsze będziesz  bardzo ważna. 

- Nawet nie wiesz, jak dobrze jest mieć twoje wsparcie -przeszła na  słodki i pochlebny ton. — Byłabyś najlepszą teściową.

Kiedy pożegnała się i rozłączyła z Dobrzańską, wybrała numer do Kamili. Z nią długo nie rozmawiała. Powiedziała, tylko że będzie miała niedługo pieniądze i może zacząć plan w życie.  Po tej rozmowie wybrała kolejny numer. Z rozmówcą połączyła się dość szybko.

-Witaj Pshemko -rzekła radośnie. —Jak samopoczucie?

-Złe Bella. Właśnie dowiedziałem się o Marku i tej osobie -mówił z oburzeniem.  — Są razem w mojej samotni.

-Wiem, że razem wyjechali -wysyczała. —Mógłbyś jednak nie zajmować się tym. Zachowujesz się jak jakaś bufetowa albo krawcowa.

-Przez nich skręciłem w głowę i zamiast odpoczywać, siedzę w izbie przyjęć w prowincjonalnym szpitalu -żalił się.

-Nie dramatyzuj. Są gorsze tragedie. Chciałam prosić cię o coś -zmieniła ton na milszy. —Mógłbyś na zarządzie poprzeć Aleksa? Ma plan, jak wyciągnąć firmę z kryzysu. Chce namówić znajomych z Włoch do współpracy, a do tego czasu udawaj, że jesteś z Markiem.

-Już im powiedziałem, co myślę. Nie mogę tak nagle zmienić zdania.

-Nie histeryzuj -wtrąciła gwałtownie. — Nie pierwszy raz by ci się to zdarzyło. I zrób coś z synem. Jest rozpuszczony jak dziadowski bicz.

-Wojtuś rozpuszczony -dziwił się? —Niemożliwe.

-Tak Pshemnko -rzekła dosadnie. — Dzwoniłam dzisiaj do firmy i najpierw nie chciał powiedzieć, gdzie jesteś, a później nie chciał dać mi twojego nowego numeru telefonu. Powiedział, że skoro nie mam, to ojciec tak chciał. Nazwał mnie jeszcze manipulantką i furiatką. Pomijając, że trzyma z tą przybłędą i jej rodziną.  Szczeniak powinien wiedzieć, gdzie jego miejsce.

-Nie podoba mi się, co mówisz o Wojtusiu -mówił, cedząc słowa.

-Nie chciałem cię obrazić Pshemko -zareagowała szybko. —To z nerwów. Nie gniewaj się i przepraszam.

-Przeprosiny przyjęte Bella. Tobie nie sposób odmówić.   

 


Pshemko Uli i Markowi na długo nie dał o sobie zapomnieć. Po niecałych dwóch godzinach zadzwonił bowiem do Marka i oznajmił, że ma skręconą kostkę stopy i że będzie unieruchomiony przez około dwa tygodnie. Po kolejnej godzinie wsparty o dwóch kulach przykuśtykał do ich domku. Choć było przed dwunastą, nie mieli sumienia, aby  wypraszać go.

-Możemy ci jakoś pomóc -zapytał Marek.

-Będę potrzebował pomocy przez najbliższe dni -odparł, rozsiadając się na kanapie. — Mam rezerwację do czwartku. I herbaty bym się napił.

-My wyjeżdżamy w poniedziałek -wtrącił z wahaniem Marek.

 -Ta kanapa wygodna?

-Nie wiemy. Dlaczego pytasz? -odezwała się i Ula.

-Gdzieś muszę przecież spać.

-Masz swój domek.

-I nikogo do pomocy. Marco możesz przynieś moje bagaże? Na szczęście nic nie rozpakowałem.

Marek nie chcąc po raz drugi tego wieczora narazić się mistrzowi, potulnie poszedł po jego walizki. Ula tymczasem zrobiła mu herbatę i zaczęła ścielić mu łóżko.

-Jutro niedziela to porozmawiamy -oznajmił mistrz. — O której wstajecie? Bo ja między siódmą a ósmą.

-My też -odparła Ula, choć prawda to nie była, bo w planach mieli pozostać w łóżku pozostać  znacznie dłużej. 

Obecność mistrza zdecydowanie im przeszkadzała. Marzyła się im podobna noc, jak poprzednia a skończyło się na spokojnie przespanej nocy w objęciach. Ula również obawiała się, że będzie potrzebował czegoś w nocy i gdy będą zajęci sobą, to nie usłyszy, jakby ich wołał. Mistrz na szczęście spał spokojnie i o nic nie wołał. Ula nastawiła sobie również alarm w telefonie, bo chciała wstać po siódmej, aby zrobić im śniadanie.

 

 

-Podłość, podłość, podłość -głos mistrza rozbrzmiał po domku Uli i Marka i sprowadził ich na dół. Było dopiero po szóstej, ale oboje już nie spali. Gdy zeszła na dół Pshemko siedział na kanapie z telefonem w dłoni.

-Coś się stało -zapytał Marek?

- A stało się -odparł z pretensjami. — Rozmawiałem z Leonardo i powiedział mi, że widział w Mediolanie Aleksa w towarzystwie Luigi. Byli razem w restauracji.

-Kim jest Leonardo i Luigi -zapytał delikatnie, bo wiele nie rozumieli z Ulą, a mistrz urwał swoją wypowiedź.

-Leonardo to mój dobry znajomy, a Luigi to wróg. —Tak się kończą te wasze konszachty.

-Co my mamy z tym wspólnego Pshemko i co z tego, że Leonardo ich widział?  -zapytała tym razem Ula.

-A to, że Luigi od dawna chciał pracować dla naszej firmy. Aleks już mu podobno obiecał posadę. Chwalił się, że niedługo będzie prezesem i będzie mógł zatrudniać kogo, tylko chce.

- Pshemko obiecuję ci, że nikt cię nie zwolni. Ani ja, ani ojciec nie pozwolimy na to. Byłeś, jesteś i będziesz częścią F&D. Nawet jeśli ja naprawdę odejdę. Ty będziesz głównym projektantem, a nie jakiś tam Luis.

-Luigi, a nie Luis. I nie jest projektantem, tylko krawcem. Głównie garniturów i garsonek.   

-To czymś się martwisz? Nie odbierze ci pracy.

-Tym, że on nie rozstaje się z Rufo. Są bliźniętami i wszędzie razem. Jak Luigi zmienia pracę, bierze ze sobą Rufo. Oni są w pewnym sensie jak ja z Izabelą. A ten Rufo jest całkiem bardzo dobrym projektantem. Ja stawiam sprawę jasno Marek.  Albo on, albo ja. Nie zamierzam mijać go na korytarzach firmy. I mam Izabelę. Aleks ciągle pamięta, że prawie odszedłem, ale wróciłem.

-Kawy, herbaty Pshemko? -zapytała Ula. Chciała też trochę uspokoić mistrza.

-Kawy. I zjadłbym dobrą jajecznicę na śniadanie. Widziałem w waszej lodówce jajka wiejskie, cebulę i kiełbaskę.

 Kiedy Ula otwarła lodówkę, okazało się, że mistrz porządnie ją przejrzał, bo nic na swoim miejscu nie było i brakowało trochę produktów. Wolała jednak nic nie mówić na ten temat i wysłać ponownie Marka do sklepu.  

-Za piętnaście minut śniadanie będzie gotowe. Marek pomoże ci pójść do łazienki. My się później umyjemy.

 

W czasie śniadania Pshemko nieco się uspokoił. Ula i Marek wykorzystali również okazję, aby wyjaśnić sprawy związane z odwołaniem ślubu.

-Ciągle masz do nas pretensje -zapytał Marek. — I nie wiń Uli, że rozbiła mój związek z Pauliną. Pauliny od dawna nie kocham i byłem z nią z przyzwyczajenia. Nasze małżeństwo nie byłoby ani udane, ani szczęśliwe, ani wierne, ani trwałe. Dalej bym ją zdradzał, a ona robiła mi awantury za każdym razem i skończylibyśmy na sali rozwodowej.

-Nie kocha, a Urszulę kocha? -pytał nieustępliwie. — Może pocieszenia szukał.

-Wiemy, jak to wygląda, ale to dość skomplikowane i może ci się nie spodobać -odezwała się Ula.

-Ja i Ula to takie dziwne i nieoczekiwane Pshemko -zaczął swoją opowieść Marek. — Ula zakochała się we mnie pierwsza, dawno temu i gdyby nie pewne okoliczności nie zwróciłbym nawet na nią uwagi. Po prostu wykorzystałem miłość Uli do własnych celów. Kiedy firma popadła w kłopoty przez te nielegalne materiały i potrzebowałem gotówki, to Ula wtedy mi pomogła i wzięła kredyt na swoją dawną firmę. Ja chciałem zabezpieczyć ją i dałem udziały firmy. Później Sebastian mnie nakręcił, że może mi ich nie oddać i że razem z przyjacielem chce mnie oszukać. Dlatego zacząłem ją uwodzić i obiecać, że jak tylko minie zarząd rozstanę się z Pauliną. Do pewnego wieczoru nad Wisłą tak było i okłamałem Ulę, jak inne dziewczyny. Jednak tamtego dnia jakby piorun we mnie uderzył. Chciałem być już tylko z Ulą i zrozumiałem, że na taką kobietę z takim charakterem czekałem. Gdybym nie odwołał ślubu, teraz Ula byłaby na miejscu Pauliny.

-Tak się właśnie kończą te twoje gierki Marek. Jak nie jedna to druga byłaby w rozpaczy. I prędzej trzeba było zdecydować, że nie po drodze ci z Pauliną. Tyle wkładu włożyłem, żeby stworzyć to cudo i teraz nie ujrzy światła dziennego.

-Pshemko, o jakie cudo ci chodzi? -podchwycił Marek.

-O suknię ślubną -wymruczał pod nosem.  — Tej dobrej szarlotki już więcej nie ma? -zwrócił się do Uli.

-Nie ma, bo ktoś w nocy zjadł -odparła Ula.

-Już nie masz  Pauliny na względzie tylko suknie? -drążył temat Marek.  

-Za słowa mnie nie chwytaj Marco. Teraz są ważniejsze sprawy. Ważą się sprawy firmy i to jest dla mnie najważniejsze -dyplomatycznie uniknął odpowiedzi. —Nie możemy dopuścić, aby Aleks rządził.

-Miło słyszeć Pshemko i mamy pomysł z Ulą jak tego uniknąć. Tylko ojca muszę przekonać, aby chciał wysłuchać mnie i Ulę i tak nie ufał Aleksowi.

-Krzysztofa mi zostaw. Z moim zdaniem zawsze się liczył.

-Dzięki Pshemko. Nie myślałem, że po wczorajszej rozmowie tak miło dzisiaj będzie.

-Stało się coś, że zmieniłeś nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni -dopytywała Ula.

-Powiedzmy, że się rozczarowałem -odparł, nie wdając się w szczegóły. — Aleks niedługo wraca do Polski i musimy przygotować się na walkę. A tu zawsze rodziły się moje najlepsze kreacje. Teraz kiedy jestem unieruchomiony, będę miał sporo czasu. Razem damy radę.

-Nie bardzo Pshemko -mówił Marek ze skruszeniem. — Skoro Aleks wraca, to i my musimy wrócić -wyjaśnił.

-To ty jedź i zostaw mi Urszulę. Daleko do Warszawy nie jest. Raptem nieco godzinę. Tutejsi jeżdżą do pracy do Warszawy. Koleją jest pół godziny, jakbyś chciał tu przyjeżdżać.

-Dobry pomysł Marek -zadecydowała Ula za niego. —Ty zajmiesz się firmą, a ja Pshemko.

 

8 komentarzy:

  1. Uff, jaka ulga. Udało się przekonać Pshemko, choć Febo nieświadomie też się do tego przyczynili. Teraz jeszcze pozostaje reakcja seniorów czy staną po stronie syna, bo Paula nieźle nad nimi popracowała. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co Dobrzańscy konkretnie Helena jest zmanipulowana przez Paulinę a mistrz .... to niewiadoma. Będzie z Ulą i Markiem czy również i jego udało się zmanipulować Paulinie.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Coś mi tu pachnie niezłym szwindlem ze strony Pshemko. I ta jego zmiana to tylko gra, tak jak obiecał Paulinie. Paulina również nie czeka tylko wprowadza swój plan w życie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam we wtorkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wyżej Pshemko to tajemnica. On zmienny jest jak szkiełka w kalejdoskopie. Równie dobrze może jedno mówić a co innego robić. Tak jak mówić i robić to samo.
      Pozdrawiam milutko i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  3. Jak widać Paulina nie traci czasu i udając jaka jest pokrzywdzona dzwoni do Heleny i żali się. Dobrzańska wierzy Febo bo myśli, że jest załamana po tym jak Marek odwołał ślub i dlatego obiecała pomoc. Teraz Paulina ma plan i dzwoni do Klaudii, że będzie miała pieniądze aby się zemścić na Marku. Oby ten plan się nie powiódł i wcześniej obie dziewczyny zostaną przechytrzone na to bardzo liczę. Teraz nie wiadomo po jakiej stronie jest Pshemko gdy rozmawiał z Pauliną to dał jej do zrozumienia, że stanie po ich stronie. Później gdy był u Uli i Marka i dowiedział się o tym, że Aleks spotkał się z Luigi to już całkiem zmienił zdanie i jest po stronie Marka. Nagle powiedział, że Febo nie może przejąć firmy i muszą walczyć, aby Włosi nie dostali się do F&D. Także z Pshemko jest ogromna niewiadoma i nie wiem jak to się rozwiąże.
    Oby tylko rodzice Marka przekonali się jacy są naprawdę Febo i co chcą zrobić z F&D. I po rozmowie z Markiem zmienili zdanie i stanęli po stronie syna.
    Dziękuję bardzo za kolejną część i czekam na rozwiązanie tych wszystkich spraw :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pshemko ma również swój plan. Zresztą tu każdy ma swój plan odrębny. Tylko Ula i Marek wspólny. Paulina zawsze miała dobre relacje z Heleną więc rozmowa była formalnością i wraz z Kamilą mogła przeprowadzić swój plan.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Ten wyjazd nie należy do najszczęśliwszych. Miało być miło, przyjemnie i intymnie, a tymczasem mistrz pokrzyżował Uli i Markowi takie piękne plany. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdyby nie Pshemko, nie mieliby pojęcia, że Alex coś knuje. Teraz wiedzą, że czeka ich batalia, której efekt jest bardzo niepewny, bo Alex ma poparcie Krzysztofa, a jego będzie trudno przekonać, że Febo nie ma czystych intencji. Paulina, też niezła kombinatorka. Helenę już sobie urobiła, a drzwi domu Dobrzańskich są dla panny FE szeroko otwarte, no i jakiś zastrzyk gotówki się szykuje. Co za perfidia... Bardzo jestem ciekawa, jak poprowadzisz te przepychanki między Febo, a Markiem, Ulą i chyba też z Pshemko, który rzeczywiście stracił zaufanie do rodzeństwa. Myślę, że pobyt z Ulą wyjdzie mu na zdrowie, bo pozna ją lepiej i chyba zweryfikuje rewelacje Pauliny na jej temat.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne nie mieli w planach Pshemka jako współlokatora. Zwłaszcza takiego marudnego i wyjadającego z lodówki. Ale Pshemko to mały problem w porównaniu do Febo i problemów firmowych.
      Pozdrawiam miło i dziękuje za komentarz.

      Usuń