Marek jest zły a Piotr dobry -myślała skrótowo Ula, leżąc w swoim łóżku. Tak przynajmniej twierdziły jej koleżanki i Maciek. Równie skutecznie pchali w ramiona Piotra Sosnowskiego, wynosili go pod niebiosa i robili jej wodę z mózgu. Oczywiście nie liczyło się dla nich to, że oprócz uczuć koleżeńskich nic do niego nie czuje. On natomiast myślał całkiem inaczej. Liczył, że z pomocą dziewczyn z pracy Uli, ojca i Maćka uda się mu zdobyć serce Uli.
Nie mogę bawić się jego uczuciami i zwodzić. To jest podłe. Kurczę blaszka. Jestem jak Marek. On się zabawił moimi uczuciami. Jestem prawie jak Marek -usprawiedliwiła się w myślach. Ja nic nie robię z premedytacją. Oprócz tego, że chcę zapomnieć o Marku i że zajął się sercem mojego ojca. Tylko jak zapomnieć, o kimś, kogo się kochało, kogo poprosiło się, aby wrócił do pracy i widuje codziennie.
Sprawa związku jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy Piotr poprosił ją, aby poleciała z nim do Bostonu. Tam za oceanem dostał bowiem roczny staż w jednej z bostońskich klinik. Większość dziewczyn pewnie skakałaby z radości, ale ona nie była przekonana do wyjazdu, z kimś kogo się nie kocha. Zwłaszcza teraz kiedy przeczytała dawny list od Marka i dowiedziała się, że pokochał ją, jak była jeszcze firmową brzydulą, a nie jako piękną i elegancką kobietą. Samotny wyjazd Piotra jak najbardziej pasował Markowi, bo tym samym pozbyłby się rywala do serca Uli.
Jednocześnie swoje rozterki miłosne przechodziła Violetta. Spotykała się z Arturem fotografem, który mógł jej wiele dać, ale serce pchało ją ku Sebastianowi. Kubasińska przynajmniej szybko wyplatała się ze związku z fotografem. Głównie po rozmowie z Ulą, która powiedziała jej, że nie powinna robić nic na siłę. Sama jednak sobie nie potrafiła pomóc.
Sprawa pomiędzy Sebastianem a Violettą również nie wyglądała kolorowo, bo Olszański na przekór Wioli zainteresował się jedną z modelek. Odpuszczać sobie jednak go nie zamierzała. Dlatego z pomocą filmiku z instrukcją w Internecie zainstalowała małą kamerkę w jego biurze. Liczyła, że w ten sposób dowie się, gdzie się spotykają i będzie im psuć randki. Nagrało się jednak nie tylko to, co ją interesowało, ale i pewna rozmowa.
-Znowu przyszedł -oznajmił z goryczą Marek, wchodząc do biura przyjaciela. — Wpadł na mnie na korytarzu.
-Słyszałem, że coraz śmielej się tutaj czuje -odparł, dołując jeszcze bardziej Marka.
-Wiesz, co mi
powiedział? -zapytał, ale szans na zgadywanie przyjacielowi nie dał. —Słyszałem,
że jesteś tu od wszystkiego. Jednak na
nic twoje poświęcenie i siedzenie po nocach z Ulą. Ula już wybrała i nie jesteś
to ty. Twój czas minął.
-W jego stylu. Pamiętasz, jak sprowokował cię, jak byliśmy na koszu. Rzucał w ciebie piłkę i mówił, teraz to możesz Uli kawę podawać albo być chłopcem na posyłki.
-Pamiętam i drugi raz nie dałem się sprowokować.
-I bardzo dobrze.
-On chce wyjechać
do tego Bostonu na rok z Ulą -wyznał przyjacielowi, to co najbardziej zabolało
go w rozmowie z Sosnowskim. — Za dwa tygodnie może jej już tu nie być.
-Tak powiedział?
-Powiedział, że niedługo wrócę na stołek prezesa, bo Ula ma inne plany i chce być z dala od firmy, mnie. Zresztą miała być prezesem tymczasowo. Taką umowę mieliśmy. W czwartek mają iść do ambasady wizę załatwiać. Tak mi powiedział. Jeśli Ula naprawdę wyjedzie to koniec moich marzeń, szans na bycie razem. Miała być tylko ona.
-To ją uprowadź, gdzieś ukryj, zabierz telefon i zagroź, że nie wypuścisz, dopóki nie porozmawia z tobą na spokojnie. Powiesz, jak bardzo ją kochasz.
-Seba jak ty doradzisz to naprawdę. Wtedy to na pewno nie będzie chciała mnie znać.
-Kiedyś radziłem ci, żebyś się z nią ożenił. I dobrze radziłem, bo teraz nie miałbyś kłopotu. Byłaby twoją piękną żoną.
-Jeśli oni -zaczął, ale nie potrafił dokończyć zdania. — Nie wiem, czy dam radę, jak będą małżeństwem.
- Pomogę ci -odparł, poklepując przyjaciela po ramieniu. — Od tego jestem. Zresztą Ula już by coś powiedziała, gdyby chciała polecieć do Stanów.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem Violetta przesłuchała nagranie, a rano jak tylko pojawiła się Ula, przybiegła do niej.
-Odsłuchaj Ulka -mówiła, podając jej mały przedmiot.
-Znowu jakiś podsłuch -odparła z rezygnacją. — Nikt cię o to nie prosił.
-Chciałam nagrać Cebulka, jak umawia się z tym Zającem, ale nagrało się co innego. Ciebie to dotyczy. Cała prawda o twoim Piotrze.
-To znaczy? -zapytała z małym zaciekawieniem.
- To znaczy, że nie jest, taki za jakiego się podaje.
Ula nagranie w końcu odsłuchała i im dłużej słuchała, tym bardziej wzbierała się w niej złość.
-Wiola nie mów nikomu, ani nie dawaj odsłuchać -uprzedziła stanowczo koleżankę. — Sama możesz się zdradzić przed Sebastianem, że go śledzisz -dodała, bo taki argument bardziej mógł ją przekonać.
-Ulka słowo Kubasińskiej, że będę milczała jak ten martwy płaz.
Do Piotra dzwonić nie zamierzała, bo i tak byli umówieni na lunch. Miała również czas, aby zastanowić się, co ma mu powiedzieć. Kiedy przyszła do Książęcej Piotr, siedział już przy stoliku. Był zwrócony plecami do niej i dlatego nie widział jej. Nie czekając dłużej podeszła do niego.
-Cześć -rzekła zimno. Najchętniej też by nie siadała, ale głupio było rozmawiać na stojąco.
-Cześć -odparł, wstając od stolika. Chciał jeszcze pocałować Ulę na powitanie, ale zdążyła okrążyć stolik i usiąść naprzeciw Sosnowskiego.
-Zamówiłem dla nas polędwiczki cielęce w sosie kurkowym z makaronem -rzekł niezrażony dziwnym zachowaniem Uli.
-Niepotrzebnie. Wolałabym coś wegetariańskiego. A najlepiej zjeść zapiekanki i pójść do parku.
-Nawet nie wiesz, jakie może być niebezpieczne, takie jedzenie z budek.
-Ja jem i nigdy chora nie byłam. Marek również je i mu smakuje.
-Można wiedzieć, dlaczego go wspomniałaś?
-Dlatego, że jesteś takim samym manipulantem jak Marek. Tylko ja głupia we wszystko ci wierzyłam i byłam ślepa.
-Nie rozumiem? Znowu ktoś ci w głowie namieszał? On nagadał, jakichś bzdur -wylewał nerwowo słowa. — Zapomniałaś, jaki jest. Jak ukryłaś się przed nim?
-Marek nic mi nie powiedział -wyjaśniała nie dając wyprowadzić się z równowagi. — Wioletta otworzyła mi oczy. Przypadkiem nagrała rozmowę Marka i Seby.
-Ona? Sama mówiłaś, że jest mitomanką i tak do końca nie można jej ufać.
-Powiedziałeś Markowi, że nas wyjazd jest pewny, że jest chłopcem od wszystkiego, że na nic jego poświęcenie, że już wybrałam -odparła, nie komentując słów o Wioletcie.
-Uknuli wszystko.
Całą rozmowę uzgodnili. Razem z tą Wiolettą, a ty dałaś się nabrać.
-Nie sądzę -wtrąciła gwałtownie. — Wiola chciała nagrać Sebastiana, jak umawia się z jedną z modelek i przy okazji nagrała się rozmowa Marka i Sebastiana. Ta bójka była z twojej winy. Sprowokowałeś Marka, a później robiłeś z siebie ofiarę.
-Bzdury -odburknął.
-Sprowokowałeś go głupimi uwagami. Dogryzanie to twoje drugie imię? Oświadczam ci więc, że nigdzie nie lecę i nie chcę, żebyś rozpowiadał nieprawdę. Nigdy nie powiedziałam, że się zgodziłam z tobą lecieć, ani nie mówiłam, że jesteśmy parą. Tylko ty uważasz to wszystko za fakt dokonany. Nie chcę opuszczać rodziny ani znajomych. A za lunch dziękuję. Już rano straciłam apetyt -mówiła, wstając od stolika.
-Tacy ludzie jak on się nie zmieniają -oznajmił jej z wyczuwalną goryczą i zatrzymując na chwilę Ulę. — Tylko ponownie cię skrzywdzi.
-Ten on ma Marek na imię -odparła, cedząc słowa. — Między nami nic poza zwykłą znajomością nie będzie i albo to zaakceptujesz, albo zniknij z mojego życia -dodała i szybko odeszła.
Jej szybki powrót ze spotkania z Piotrem został szybko zauważony. Tak jak to, że nie jest w humorze. Koleżanki oczywiście żądne wyjaśnień wzięły ją w krzyżowy ogień pytań. W szczegóły nie zamierzała jednak wnikać ani dużo wyjaśniać. Powiedziała, tylko że zbyt mocno ingeruje w jej życie, że jest manipulantem i że one również mają przestać wtrącać się w jej życie.
Kolejne cztery dni dla Marka były bardzo szczęśliwe, bo sporo pracował z Ulą. Jemu również nie przyznała się, że wie o jego rozmowie z Sebastianem, ani nie powiedziała o powodach rozstania z Piotrem. Marek natomiast postanowił nie pytać. Nie tylko był szczęśliwi, ale i lepiej sypiał w ostatnich nocach, bo wiedział, że nie ma kręcącego się obok Uli Piotra. Nawet śniła się mu Ula i były to piękne sny. Kolejna noc była jednak zupełnie inna, bo miał dziwne koszmary. Ula ponownie się mu śniła, ale tym razem sen był inny niż dotychczas. Widział ją w jakimś ciemnym pokoju w towarzystwie ludzi o podejrzanym wyglądzie. Słyszał nawet jak ją woła.
Następnego dnia w
pracy od rana we firmie wszyscy próbowali skontaktować się z Ulą. Dzwonili
nawet do domu, ale okazało się, że poprzedniego dnia wieczorem wysłała do brata tylko smsa z wiadomością,
że nie wróci. Józef później próbował skontaktować
się z córką, ale włączała się poczta głosowa. Z biegiem czasu było coraz bardziej nerwowo, a
policja nic nie zamierzała zrobić, bo nie było jej tylko parę godzin i była
dorosła. Dopiero interwencja Marka u
znajomego w policji dała rezultaty i dokładnie sprawdzono szpitale. Tam jej na
szczęście nie było. Chociaż może byłoby to lepsze w tej sytuacji. Wieczorem policja w końcu przyjęła zawiadomienie o zaginięciu Uli,
a telefon dalej był nieaktywny. Ustalili jednak ostatnie połączenia z jej
numeru i oprócz smsa do domu, łączyła się z domem, kilka razy z Markiem,
Wiolettą i oddziałem kardiologicznym. Zaczęto przesłuchiwać również
pracowników. Tym samym Wioletta opowiedziała o rozmowie Marka i Sebastiana nie tylko
policji, ale i pracownikom. Ci pierwsi musieli spisać zeznanie Wioletty i sprawdzić trop, ale zbyt
na poważnie uprowadzenia Uli przez Marka, a później robienia z siebie zmartwionego, pod uwagę nie brali. Inni
pracownicy dużo do sprawy również nie wnieśli. Sosnowski również pojawił się w F&D, próbował pomóc i nakręcał pracowników, że za zniknięciem Uli stoi Marek.
Przez kolejne dwa dni sprawa nie ruszyła do przodu. Telefon milczał, Ula z nikim się nie kontaktowała, a ostatni raz widziana była jak szła po recepty dla ojca do szpitala. Trzeci dzień był przełomowy, bo nieoczekiwanie na regale za segregatorami w gabinecie prezesa, a gdzie obecnie urzędował Marek, schowany był telefon Uli. Tym samym był po raz kolejny przesłuchiwany.
-Nie wiem skąd u mnie telefon Uli i nie wiem, gdzie jest Ula -wyjaśnił, zanim usłyszał jakiekolwiek pytanie.
-Spokojnie. Nikt pana o nic nie oskarża panie Dobrzański. Po prostu po tym jak pani Kubasińska dała nam nagranie i innym napomniała o tym uprowadzeniu, wydawało się nam dziwne, że tak nagle po trzech dniach telefon pani Cieplak był aktywny przez chwilę, logował się w okolicach firmy i że znalazł się w takim miejscu. Ewidentnie ktoś chce pana wrobić. Ma pan, jakichś wrogów?
-Dwóch. Rodzeństwo Febo i Piotra Sosnowskiego. Z Sosnowskim Ula niedawno się rozstała, a ja dla Uli zerwałem zaręczyny dwa tygodnie przed ślubem z Pauliną Febo. Jej brat Aleks miał również powody, aby mi i Uli źle życzyć.
-To tą trójką zajmiemy się w pierwszej kolejności. Wie pan, gdzie ich znajdziemy?
-Febo są w firmie, a Sosnowski pracuje w szpitalu Czerniakowskim.
-To ten kardiolog? -zapytał jeden z policjantów.
-Tak. To ważne?
-Musimy jeszcze przejrzeć monitoring -odparł policjant, nie udzielając Markowi żadnej informacji. — Kto wchodził i wychodził z pana biura.
-I tu jest problem, bo zmieniamy oprogramowanie i same kamery.
-Przypadek? -zapytał podejrzliwie policjant.
-Nie -zaprzeczył momentalnie. O terminie wiedzieliśmy już ze dwa miesiące temu, gdy umowę podpisywaliśmy.
Głównym tropem do rozwiązania zagadki miała być osoba, która podrzuciła telefonu Uli. Wśród pracowników trudno było kogoś wskazać, bo oprócz Febo wrogów Ula nie miała. Rodzeństwo jednak zdecydowanie zaprzeczył, aby mieli cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Uli i że w takie porachunki się nie bawią, bo jak już, to wolą zemstę w białych rękawiczkach bez rozlewu krwi. Dlatego też policja skupiła się na pracownikach zajmujących się monitoringiem i przebywających czasowo na terenie firmy. Sprawdzenie pięciu osób długo nie trwało i jeszcze tego samego dnia okazało się, że szef ekipy leczy się u Piotra Sosnowskiego i jego zabieg zaplanowany za parę miesięcy ma być wykonany lada dzień. Przyciśnięty w przesłuchaniu przyznał się, że Sosnowski za małą usługę obiecał mu, że będzie prędzej zoperowany. Po tych informacjach wystarczyło tylko obserwować lekarza. Marek zamierzał przeprowadzić również swoje śledztwo i dlatego wynajął detektywa, aby śledził Piotra.
Ten po dwóch dniach wiedział, że Sosnowski dziwnie się zachowywał i że odwiedził dom rodziny Rau. To miejsce zaś było owiane złą sławą i detektyw radził trzymać się z daleka i zostawić sprawę policji. Marek mimo to postanowił, że nie odpuści i dostać się do tego domu. Dlatego pod pretekstem pożyczenia lewarku i kluczy do zmiany kół zapukał do domu. Dalszego planu nie miał i miał improwizować z umyciem rąk albo ponownym pożyczeniem czegoś. Pomysł z lewarkiem był dobry, bo dostał, ale kwadrans później, jakaś kobieta mierząc w niego bronią kazała iść na górę na strych. Tam wepchnęła go do środka małego pomieszczenia.
-Marek -usłyszał
głos Uli zza pleców. —Przyszedłeś -dodała, podbiegając do niego.
-Ula -rzekł z ulgą i wstając po upadku. — Jak dobrze, że nic ci nie jest -dodał, przytulając mocno do siebie.
-Ale co tu robisz? -pytała po chwili, rozpłakując się ze szczęścia.
- Nie mogłem stać z założonymi rękoma -mówił, ocierając jej łzy . — Sosnowski ma coś z tym wspólnego.
-Widziałam go. Tylko
co teraz? Co zrobią z nami? -pytała z lękiem.
-Ula wyjdziemy z tego i nie zostawię samą. Poradzimy sobie. Policja jest już na ich tropie.
Po godzinie z dołu domu słychać było jakieś wrzaski i trzaski. Chwilę później drzwi strychu jednym kopnięciem się otworzyły i pojawił się w nich antyterrorysta z bronią skierowaną w ich stronę.
-Na ziemię -usłuyszeli.
-Tylko my tu jesteśmy -odparł Marek.
Następnego dnia Ula i Marek razem o dziewiątej pojawili się na komisariacie, aby złożyć zeznania i wysłuchać tego co ustaliła policja.
-To było bardzo nierozsądne panie Dobrzański -rzekł na wstępie policjant. — Gdyby nie nasza obserwacja domu i interwencja źle mogło się to skończyć dla was obojga.
-Ratowałem kobietę, którą kocham. Coś już wiadomo więcej?
-Sosnowski trzy tygodnie temu przyjął na oddział pewną kobietę, której groziło więzienie za mobbing. Miała mieć również interesy z ludźmi, którzy handlowali młodymi kobietami. Teraz nie chciał przedłużyć jej pobytu na oddziale i jej ludzie postanowili, że wywrą na nim presję i uprowadzą panią Cieplak. Nie byli jednak do końca zorientowani i nie wiedzieli, że Sosnowski nie spotyka się już z panią. Później Sosnowski jakoś dogadał się z nimi i postanowił się odegrać na pani i panu i dalej przetrzymywali Ulę. Pan Sosnowski chciał również winę zrzucić na pana i dlatego telefon pani Uli znalazł się w pana biurze.
-Chyba za dużo naoglądał się filmów sensacyjnych, że zabawił się w knucia -skomentował Marek. —On naprawdę myślał, że wszystko się uda?
-Ludzie nie myślą
logicznie w takich sytuacjach -odparł policjant sugerując wymownie głupotę
Sosnowskiego. — To nie mogło dobrze się skończyć. Zresztą pogrążył nie tylko
siebie, ale ludzi z szajki. Oni zdolni byli nawet pozbyć się Sosnowskiego za to,
że działał za ich plecami i wpadli przez niego. Gdyby nie on i podrzucony telefonnie wpadliby w ręce policji.
- A co będzie, jak wyjdą z więzienia -pytała Ula. — Mogą się mścić na nas.
-Nie sadzę. Przez panią nie zostali aresztowani. Tak jak mówiłem, Sosnowski ich wsypał i on powinien się bać. Muszę spytać o to czy zrobili coś panu.
-Jeśli chodzi o wykorzystanie, to nie. Dwie kobiety tam były. Byłam tylko powiązana na łóżku.
Z komisariatu wyszli po dwóch godzinach, a planu na resztę dnia nie mieli.
-Może pójdziemy coś zjeść Ula -zaproponował Marek.
-Najchętniej bym się gdzieś ukryła.
-Mieszkam niedaleko. Zapraszam do siebie. Nie widziałaś jeszcze, jak mieszkam. I oprócz mnie nikogo nie będzie. Coś do jedzenia również się znajdzie albo weźmiemy coś na wynos. Obok, gdzie mieszkam można wziąć zwykły obiad ze schabowym i kapustą za dwadzieścia złotych.
-Chętnie zobaczę, jak mieszkasz Marek -odparła bez zastanowienia.
Jak tylko weszli do mieszkania ku zdziwieniu Marka, Ula mocno przytuliła się do niego. To zaś spowodowało, że jego ciało wywoływało uczucia, których już dawno nie czuł.
-Marek przytul mnie mocno. Tego potrzebuję.
-Ula już po wszystkim -rzekł, tuląc i głaszcząc ją po plecach. — Jesteś bezpieczna.
Kiedy Ula uspokoiła się, to zjedli swój obiad i oboje położyli się na trochę w sypialni. Sen szybko ich zmorzył, bo przez ostatnie dni nie spali dużo. Ula obudziła się pierwsza, a Marek budził się dziwnie szczęśliwy i podniecony. Kiedy otworzył oczy, zobaczył nad sobą twarz Uli, a jej dłonie znajdowały się w jego spodniach.
-Ula, co robisz? -zapytał, stękając z rozkoszy.
-Dobieram się do ciebie. Nie czujesz? Pragnę cię.
Jednym ruchem przewrócił ją na plecy i opierając się na łokciach, spojrzał w oczy Uli i pocałował w usta.
-Naprawdę chcesz się teraz kochać? Wczoraj byłaś jeszcze więźniem Sosnowskiego i tej Moniki Rau.
-Naprawdę Marek. Kocham cię i chcę ci udowodnić jak bardzo. Chciałeś dla mnie walczyć z światem przestępczym.
Dwa razy Ula nie musiała go namawiać. W ekspresowym tempie ściągnął z siebie i Uli ubrania i zaczął całować jej ciało. Bardzo jej pragnął i wiedział, że długo nie wytrzyma. Obiecał sobie, że nie będzie gwałtowny. Dlatego krok po kroku pieścił ciało, a Ula z rozkoszą mruczała. Uśmiechnął się, na taką reakcję, bo oznaczało, że Uli jest tak samo przyjemnie jak jemu.
-Jesteś taka piękna i moja tylko moja -wyszeptał, podnosząc jej biodra do góry. Chwilę później nachylił się nad nią, namiętnie pocałował i jednym ruchem wszedł w nią.
Kochać skończyli się po dwóch godzinach i jakby nic, będąc jeszcze w łóżku, zjedli resztę co zostało z obiadu. Na deser ponownie zafundowali sobie chwilę rozkoszy.
-Ula już nie pozwolę ci odejść -oznajmił, kiedy się ubierali.
-To dobrze, bo nie zamierzam nigdzie iść Marek -odparła mu z rozradowaniem.
Słowa Marek dotrzymał, bo już po trzech miesiącach dzwony kościelne zabiły na ich cześć, a po kolejnym pół roku na świecie pojawił się ich synek Wojtek. Na kolejną pociechę czekali dwa lata, bo wtedy pojawiła się Iga. Rodzeństwa dopełniła Kamila. Była późnym dzieckiem, bo jej siostra miała już dwanaście lat, gdy się urodziła.
-Będzie pociechą na nasze stare lata -mówił Marek, patrząc na żonę i córkę przy piersi Uli. — Tak za dziesięć lat być może Wojtek i Iga wyprowadzą się i zostalibyśmy sami, a tak będziemy mieć Kamilę.
-Ją i siebie kochanie -odparła, patrząc z miłością na męża.
Świetna mini. Zero monotonni a wyłącznie akcja. To lubię. Można powiedzieć, że Marek miał proroczy sen i wyśnił ten ciemny strych a w nim uwięzioną Ulę. Sosnowski to jednak swołocz. Już w serialu nie znosiłam tej postaci a jej pozorna dobroć, uprzejmość i spokój budziły we mnie niechęć. Nie podobało mi się to, że nawet podczas spokojnej rozmowy nie wahał się oczerniać Marka jednocześnie manipulując Uli uczuciami. Tu u Ciebie dość szybko otworzyły jej się oczy zwłaszcza, kiedy wysłuchała nagrania Violetty. Akcja w restauracji mistrzowska. Taka właśnie powinna być w serialu. Krótko, węzłowato i na temat dała Sosnowskiemu do zrozumienia, że przejrzała jego grę i jest zwykłą kanalią. Okazało się, że pan "zmięte polo" lubi się mścić i zdolny jest do największej podłości. Mam nadzieję, że dostanie za swoje od policji a rodzina Rau da mu popalić. Najważniejsze jednak, że Ula i Marek wrócili do siebie i założyli szczęśliwą rodzinę. Rozpłynęłam się. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za bardzo miłe słowa. Musiałam sprawdzić co to swołocz, ale to prawda, że niczym nie reprezentuje siebie. Podobnie jak Tobie brakowało mi w B1 tego, że Ula nie dowiedziała się, jaki jest. Tu oprócz manipulowania posunął się dalej, bo zaczął knuć zemstę. Na szczęście jak napisałam był zbyt głupi do tego a Ula poniekąd ściągnęła Marka na pomoc,
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Cudowna mini z dobrym zakończeniem. Takie lubię. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję. Również tylko akceptuję szczęśliwe zakończenia.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
justynka29 Co się dzieje z twoim blogiem.Nie można na niego wejść
UsuńJa wchodzę, póki co. Tylko niektóre ustawienia nie chcą mi się ustawić ani nie da się edytować po staremu. Ale te problemy są od dawna. Oby się nie stało nic na stałe i nie musiałabym gdzieś go przenosić. Czasu bym nawet nie miała.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuje za informacje. Ps. Może, dlatego że o tej porze edytowałam nowy post.
CUDO 🤗💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥♥♥
UsuńDzięki pomysłowości Violki udało się zdemaskować Sosnowskiego. Wreszcie Ula również postawiła się koleżankom. Od początku uważałam iż zbytnio wtrącają się w jej życie. Szczególnie Ala i Iza. Jak zawsze musi dojść do czegoś niedobrego aby Ula zrozumiała z kim może być szczęśliwa. Całe szczęście, wszystko dobrze się skończyło i oboje z Markiem stworzyli kochającą się rodzinę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę mini.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowe przedpołudnie.
Julita
Wiola czasami ma przypadkowe przebłyski. Głównie chwała jej za to, że poszła z tym co się nagrało do Uli i pierwsza zrozumiała, jaki jest naprawdę Piotr.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Oczu nie mogłam oderwać od tej cudnej opowieści. Piotr myślał, że Ula będzie tylko jego i podstępem zwabi ją do Bostonu. Miłość jest tylko jedna i tak naprawdę Ula i Marek cały czas się kochali tylko brakło szczerzej rozmowy, aby wszystko sobie wyjaśnić. Pomysł Violi, aby pokazać nagranie Uli był fantastyczny. Dobrzański szukając Cieplak pokazał jej jak bardzo mu na niej zależy oraz, że jest tą jedyną w jego życiu. Dla Marka liczyła się tylko Ula i dla niej nawet by życie poświęcił. Twoje zakończenia są naprawdę na złoty medal. Takie jakie każdy lubi 😊.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 🙂
Piotr manipulował Ulą i w końcu sam wpadł w manipulacje. Zemsta obróciła się przeciwko niemu. Nie myślał, że wszystko się tak szybko wyjaśni. Tym samym nie miał ani Uli, ani Bostonu. Oczywiście o innym zakończeniu nie mogło być mowy, a Ula nawet oddała się Markowi za to że tyle się poświęcał się dla niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.