W
sobotę w dzień pokazu Marek tak, jak obiecywał zjawił się u Cieplaków przed
szesnastą. Tuż po wejściu i po pierwszym spojrzeniu na Ulę z zadowoleniem pomyślał, że w
podarowanej przez niego sukience wyglądała bardzo ładnie. Z rozmiarem trafił idealnie i w żadnym miejscu
nie była za ciasna. Długością również trafił i sięgała tuż przed kolana. Całości
ubioru Uli dopełniały, buty na niewielkiej szpilce, drobna biżuteria i
pomalowane delikatnie usta. Więcej
makijażu na jej twarzy nie zobaczył.
-I
jak wyglądam?- zapytała, gdy zauważyła, że Marek taksuje ją wzrokiem. Może być?
-Tak.
Sukienka idealnie pasuje do figury i do
twarzy ci w niej-potwierdził swoje pierwsze myśli.
-To
samo jej powiedziałem panie Marku- odezwał się z kuchni Cieplak. – Ślicznie
wygląda w tej sukience.
-Tato,
co innego ty a co innego znawca- stwierdziła sensownie. – A co myślisz o
wisiorku? –zapytała ponownie Marka. Pasuje?
-Tak-
odparł przyglądając się srebrnemu drobiazgowi w kształcie kwiatka i przy okazji
dekoltowi Uli.
-Pani
Marysia mi pożyczyła. Stwierdziła, że coś powinno tam być- rzekła spoglądając
po raz kolejny na wycięcie i sprawdzając, czy za dużo nie widać.
-Mądra
kobieta- rzekł zgodnie z prawdą. Sam myślałem o jakimś dodatku, ale pamiętałem, co myślisz o prezentach.
-Gdybyś
pojawił się z czymś takim to wyrzuciłabym cie za drzwi- odgrażała się, ale
nie złośliwie.
- To
samo pomyślałem sobie- odparł śmiejąc się. – Lepiej nie Marek, bo Ula wystawi cię za
próg. To, co Jasiu gotowy na wielką
przygodę?- zagadnął i do młodego Cieplaka.
-Trochę
się boję. Co będzie jak się przewrócę?
- Na
pewno nic takiego się nie stanie- próbował łagodnie z nim porozmawiać i uspokoić. –A to, że masz tremę to normalne. Powiem ci też w tajemnicy, że ja też ją
mam. Ty masz się jednak lepiej ode mnie.
Ty tylko przejdziesz się po wybiegu trzy razy a ja będę musiał witać, gości,
rozmawiać z dziennikarzami i przemawiać na scenie. Zdecydowanie wolałbym być
modelem.
-Chyba
masz rację-odparł wyobrażając sobie sytuację Marka. – Ja też wolę chodzić. Na
akademiach w szkole zawsze trema mnie zżera.
-A
widzisz-rzekł wyraźnie zadowolony, że uspokoił Jasia. – Głowa do góry - dodał poklepując go po
plecach. – Zobaczysz wszystko będzie
dobrze. – Gotowa?- spytał i Ulę.
-
Tak. Wezmę tylko torebkę i możemy iść.
-To,
co kochani powodzenia życzę i udanej zabawy-rzekł Cieplak, gdy byli już przy
drzwiach.
-Nie
będę dziękował panie Józefie, aby nie zapeszyć-odparł mu Marek.
-Będę
dzwonić –dodała jeszcze Ula. Na sam
koniec ucałowała ojca i Beatkę i pojechali do Warszawy.
Po
przyjeździe do Łazienek, Jasiek trafił od razu pod opiekę Pshemka i stylistów, a
Ula została z Markiem. Nie na długo jednak, bo i on miał swoje obowiązki i towarzystwo
Uli musiał opuścić. Do czasu rozpoczęcia pokazu dziewczyna zajęła się
oglądaniem wnętrz i fotografii oraz przyglądaniu się napływającym gościom. Dużą
część kojarzyła, bo były to osoby znane z gazet i telewizji. Marek tymczasem witał te znakomitości,
rozmawiał z dziennikarzami, dopinał ostatnie szczegóły. Z niepokojem czekał też
na pojawienie się rodziny Febo.
Spotkanie
z nimi tak jak przypuszczał z Sebastianem do udanych i spokojnych nie należało.
Paulina już po przyjściu dała upust swojej złości.
-Zadowolony
jesteś-warknęła. – Mało ci, że masz dziecko to musiałeś jeszcze to na prawo i
lewo rozpowiadać i pokazywać się z nią w publicznym miejscu. Wszystkie gazety o
tym pisały, a ja stałam się pośmiewiskiem.
-Nie
przesadzaj Paulino- rzekł z poirytowaniem.
Mówisz tak jakbym był seryjnym mordercą albo gwałcicielem. A ja ma tylko dziecko.
-
Musiałam uśmiechać się i kłamać, że wiem od dawna- kontynuowała wzburzonym
tonem.
-Jak
zwykle wyszłaś z całej tej sytuacji z honorem.
Brawo za pomysłowość- rzekł z ironią.
-Nie
bądź cyniczny- wysyczała przez zęby. –
Zniszczyłeś moje marzenia w jeden dzień.
Chciał
już jej wytknąć, że ma rację, bo to były tylko jej marzenia i jej matki, ale stwierdził,
że na dalsze toczenie dyskusji z nią i sprzeczanie się nie ma ochoty. To był jego
wieczór i chciał w miarę spokojnie spędzić go, a wściekła Paulina zdolna była
do wszystkiego.
-Na pewno
znajdziesz sobie kogoś- odparł bardzo spokojnie. – Jestem tego pewien.
-Żebyś
wiedział, że znajdę-wyrzuciła mu ze złością i odeszła.
Długo
spokoju od rodziny Febo nie miał, bo wkrótce jej miejsce zajęli jej rodzice. Przyjechali
razem z córką, ale mieli na tyle kultury, że najpierw przywitali się, z kim
trzeba, a nie przechodzili do ataku.
-Możesz
nam powiedzieć, co to za historia z Pauliną-zaczęła rozmowę ciotka. – Mówisz jej tak nagle, że rozstajecie się.
-Dla
mnie to nagłe nie było ciociu –odparł spokojnie.
-
Rozumiem, że trafiło ci się dziecko, ale to nie pierwszy taki przypadek i można
wszystko to pogodzić- próbowała tłumaczyć ciotka równie spokojnie.
-Nie
z Pauliną- odparł jej pewnie.
-Wiem,
że Paulinka zareagowała zbyt ostro, ale zrozum i ją. To był dla niej szok. Obce
dziecko wychowywać nie jest łatwo.
-Nie udało się między nami i dziecko nie ma tu
nic do rzeczy- dobierał odpowiednie słowa, aby ich zbyt mocno nie wzburzyć. – Rozstałbym się z Pauliną i tak.
-I
uświadomiłeś to sobie akurat teraz, kiedy pojawiło się dziecko- odezwał się i wujek.
Dziwne to trochę? Nie uważasz?
-
Nie- odparł wzruszając ramionami. – Zwykły
zbieg okoliczności.
-To, jaki inny powód tobą kierował- dopytywał
ostro. – To możesz nam wyjaśnić.
-Jest
tylko jeden wujku. Jedna wielka niezgodność charakterów.
-Nie
ma tak, że w charakterze człowiek dobierze się idealnie- odparł mu napastliwie.
-Moi
rodzice byli idealni- zauważył celnie.
-
Marek jesteście od siebie większość czasu, to może oddaliło cię od Pauliny-
próbowała załagodzić sytuację ciotka. –
Może powinniście zamieszkać razem. Ona ma teraz wolne, to mogłaby
przyjechać na dłużej. Pobędziecie ze sobą…
-Nie,
nie zamierzam zamieszkać z nią- przerwał ciotce. Paulina to już przeszłość.
-Czy
ty wiesz, co tracisz- próbowała argumentować już ostrzej. – Wspólna firma,
wspólne plany, znajomi. Twoi rodzice,
gdyby żyli chcieliby tego.
-Nie
ciociu- wtrącił pośpiesznie. – Moi
rodzice zawsze patrzyli na te plany z przymrożeniem oka. I nie zaprzeczaj temu.
Może byłem młody, gdy zginęli, ale to pamiętam dokładnie. Ojciec nie chciał
popełniać błędu swojego ojca i na siłę żenić mnie z Pauliną.
-A
matka tej dziewczynki-zainteresował się wujek.
– To z nią chcesz się zawiązać?
-Nie.
To był przypadek. Ona zresztą nie zamierza ani wiązać się ze mną, ani ujawniać
się i być na pierwszych stronach gazet.
Już była niezadowolona z faktu, że Betti trafiła do gazet.
-Więc
ty i Paulina możecie dać sobie jeszcze szansę- rzekła ciotka z wiarą w swoje
słowa. – Musicie tylko porozmawiać na
spokojnie, uzgodnić wszystko, wyjaśnić nieporozumienia. Może potrzebujecie
czasu na to, a Paulinka musi przyzwyczaić się do myśli, że masz dziecko.
-To
nie ma sensu ciociu-przerwał jej. – Nie
kocham jej i nie przekonacie mnie. Do miłości nie zmusi się. I nie zamierzam
unieszczęśliwiać ani siebie, ani Pauliny. Kiedyś sami to zrozumiecie. Teraz przepraszam, ale obowiązki
czekają-dodał widząc, że dochodzi osiemnasta i czas wyjść na scenę przywitać
gości i rozpocząć pokaz.
Pokaz
udał się znakomicie i odbył się bez niespodzianek. Ula stała blisko sceny i mogła widzieć brata
jak pewnie stąpa po wybiegu. Zrobiła mu też parę zdjęć na pamiątkę. Później
jeszcze obserwowała sesje zdjęciową. Wraz z Wiktorem, Klaudią i Natalką
dziewczynką wynajętą do pokazu mody dziewczęcej, Jasiek wdzięcznie pozował do
zdjęć. Kolejnym punktem było krótkie nagranie i rozmowa z dziennikarzem, z
czego do końca Ula zadowolona nie była. Bała się, ze sława może zawrócić mu w
głowie i trudno będzie wrócić mu do codzienności.
Po
tych wszystkich oficjalnych częściach pokazu przyszedł czas na tą mniej
oficjalną część, czyli bankiet. Bankiet zorganizowany był w stylu Szwedzkiego
Stołu z nielicznymi stolikami, a w tle słychać było muzykę. Na całej sali potworzyły
się grupki osób a Marek przechadzał się od jednej do drugiej i próbował wyczuć
pierwsze wrażenia. Uważał, że te wstępne reakcje są zazwyczaj prawdziwe. Ku jego i Pshemka zadowoleniu z recenzji
obecnych tam dziennikarzy i z reakcji widzów można było wywnioskować, że kolekcja
przypadła wszystkim do gustu. Tuż po pokazie oboje odbierali również zasłużone gratulacje.
Francesco Febo także je odbierał, chociaż Marek rozgłosił, że to jego kolekcja
to i tak część osób tam zebranych uważała to za sukces całej firmy. Nie
zamierzał tego dementować, bo i tak wszystkie zyski miały iść na jego konto. W niedalekiej przyszłości razem z Pshemko
planował też stworzenie nowej kolekcji, która miała wystartować pod nową nazwą,
nowej firmy. Do tej kolekcji potrzebował tylko sławnej nazwy F&D, aby
później łatwiej było zaistnieć na rynku. Do osób, którzy docenili kolekcję i
pogratulowali mu należał także wujek. Choć wiedział, że do końca szczere to nie
jest, to gratulacje przyjął z uśmiechem.
-Synu
widzę, że pomyliłem się i pomysł na kolekcję okazał się trafiony-rzekł
odchodząc z nim dyskretnie na bok.
Nie cierpiał, gdy wujek mówił do niego synu.
Co innego, gdy tak zwracał się do niego prawdziwy wujek Zygmunt a co innego ten
przyszywany. Czuł, że z ust Febo szczere to nie jest.
-Dziękuję
wujku-odparł wysilając się na uprzejmość. Ja od początku w to wierzyłem. Szkoda
tylko, że ktoś chciał popsuć nam wizerunek pokazu tuż przed premierą.
-
Może tego nie pamiętasz, ale ja z twoim ojcem nie raz przechodziliśmy przez to-
próbował pocieszać go. – Brukowce piszą
same bzdury i nie ma sensu nad nimi rozpaczać. Fachowe czasopisma są tutaj
adekwatne.
-Wujek
czyta takie pisma, że wie gdzie było to napisane?- zdziwił się.
-Jestem
współwłaścicielem i prezesem to muszę wiedzieć, co piszą o naszej firmie-
odparł tak, aby brzmiało przekonująco. –
Mam w Polsce kilku życzliwych znajomych, którzy podsyłają mi różne
informacje-dodał niby żartobliwie.
-No tak
–przytaknął mu. – Życzliwych u nas w
dostatku.
-To,
jakie masz plany na przyszłość?- próbował wyciągnąć od niego informacje. – Przypuszczam, że to nie jedyna twoja
kolekcja. Z zysków będzie cię stać na kolejną.
- Zobaczymy-
odparł oszczędnie, aby teraz nie zdradzać swoich planów. –Gdy tylko wszystko z
tą kolekcją zakończę to chcę gdzieś wyjechać i zrobić sobie krótkie wakacje.
Pracę zostawiam na jesień.
-
Moglibyśmy pomyśleć o współpracy- dotarł do meritum sprawy.
-O-
odparł. – Interesujące.
-Masz
przed sobą przyszłość. Zaryzykowałeś i udało się.
-Na
moje szczęście. Połowę spadku w tą kolekcję włożyłem.
-
Szkoda, że Aleks nie ma twojego ryzyka i siły przebicia- poszedł w stronę
pochlebstw. – Mógłby bardziej dbać o
firmę. A on ciągle powtarza, że
wystarcza mu stanowisko dyrektora finansowego i rywalizacją z tobą
zainteresowany nie jest.
-Wujku
źle go oceniasz- wtrącił wstawiając się za swoim przyszywanym kuzynem. – I nie powinieneś ciągle tego powtarzać. Aleks
jest twoim synem i mówienie, że ja jestem bardziej zaradny i lepszym
organizatorem miłe nie jest. Powinien mnie znienawidzić za to, uważać za wroga,
a on przyjmuje to wszystko ze spokojem.
I jestem mu za to wdzięczny.
-To
ta wasza polska mentalność sprawiła, że taki jest –odparł jakby z uśmiechem.
– Aleks spokojnym charakterem wdał się
w rodzinę matki.
-Ale
urodę ma typowo włoską-zauważył. – Razem
daje to całkiem przyjemną mieszankę.
-
Tak to prawda. Wracając jednak do tematu współpracy to, co byś powiedział na
wspólną kolekcję jesienno- zimową. Pshemko mógłby również, dla F&D zacząć
projektować a nie tylko dla ciebie. Planuje coś na jesień?
-Naprawdę
za wcześnie, aby na ten temat rozmawiać wujku- nie dał wciągnąć się w dyskusję
na temat jego planów. – Wszystko zresztą i tak zależy od weny Pshemka. Przypuszczam jednaj, że jeśli coś będzie to
nie prędzej niż kolekcja zimowa.
-Ja
na to w każdym bądź razie liczę- próbował na siłę podtrzymywać temat. – Za dwa miesiące zarząd to możemy wtedy porozmawiać. My oboje i Aleks. Musimy tylko oddzielić
sprawy osobiste od tych służbowych.
-To
zrozumiałe i mam nadzieję, że tak będzie- przyznał mu bezspornie rację, choć do
końca jego czystych intencji nie był. – Muszę już iść wuju- dodał głównie, dlatego
aby temat Pauliny nie wrócił. – Wiola pije kolejnego drinka a ona jest
niepełnoletnia i nie chcę, żeby upiła się- wytłumaczył się pierwszym lepszym
pomysłem na opuszczenie towarzystwa wujka.
Ula
w trakcie pokazu i bankietu nudziła się trochę, bo praktycznie nikogo tam nie
znała. Marek, Jasiu i Pshemko byli zajęci a Sebastian unikał ją. Ona zresztą jego towarzystwa również nie
pragnęła. Większość czasu spędziła z Adamem i z niby jego dziewczyną Aldoną.
Przypadkiem trafili na siebie już na początku pokazu i tak zostało. Turek, choć
był zalękniony to mieli, o czym rozmawiać, bo oboje interesowali się finansami.
Aldona natomiast była jego przeciwieństwem. Energiczna i śmiała. Różnili się
też pod względem wyglądu. Mężczyzna był wysoki i szczupły ona natomiast
należała do tych pulchniejszych blondynek.
Dziewczynę znała z liceum z widzenia. Była od niej rok starsza i chodziła
do klasy wyżej. Nigdy, jednak jakimiś dobrymi koleżankami nie były. Dzisiaj obu
kobietą to w zupełności wystarczało i chętnie ze sobą rozmawiały. Wytłumaczyli jej też całą tą
mistyfikację. W pracy Adam uchodził za
zlęknionego i nieurodziwego i przyjściem na pokaz z Aldonom chciał udowodnić,
że jego również stać na kogoś ładnego i atrakcyjnego. Jego siostra, choć była kształtna, to
atrakcyjna i nadawała się do tego idealnie.
Ula
miała również okazję na spotkanie Pauliny i jej matki. Była w toalecie, gdy
obie panie weszły do niej. Przelotnie rzuciły na nią wzrokiem i zajęły się
poprawianiem makijażu. Z końcówki
rozmowy mogła wywnioskować, że rozmawiały o Beatce i nieznanej ciągle matce.
Była to dość zabawne, bo ona dzwoniła do ojca w tej samej sprawie i pytała o
Beatkę.
-Wiola,
albo nic nie wie albo nie chce powiedzieć –usłyszała wzburzony glos Pauliny.
-
Córeczko, Marek powiedział nam wyraźnie, że z matką tego dziecka nic go nie
łączy-odparła łagodnie jej matka.
-Mimo
wszystko chciałabym wiedzieć, co to za lafirynda. Tylko po to tu …- zaczęła,
ale nagle urwała. Ula wyczuła, że spojrzała na jej odbicie w lustrze i
przypomniała sobie, że same nie są. Resztę rozmowy prowadziły w języku włoskim
i jedyne, co zrozumiała to powtarzające się słowo bambino, mama, Paula.
Ula
długo w toalecie nie została, bo swoją rozmowę z ojcem zakończyła i wyszła pozostawiając
panie Febo same. Nawet, gdyby znała włoski język to i tak odeszłaby, bo
wścibska nie była i przysłuchiwanie się rozmowom obcych w jej stylu nie było.
Dowiedziała się najważniejszego, że Marek nawet wspólnikom nie wyjaśnił, kim
jest Beatka. Zamierzała przy najbliższej okazji porozmawiać z nim na ten temat.
Marek
jak zauważyła Ula na brak towarzystwa kobiet nie narzekał i było tak jak mówił
Adam. Marek to pies na baby. Jeszcze
przed pokazem widziała go w towarzystwie trzech kobiet. Na początku obściskiwał jakąś blondynkę mniej
więcej w jej wieku. Później za kulisami
całował modelkę Klaudię a następnie jak zorientowała się dla uspokojenia za
Klaudię, sekretarkę Lenę. W trakcie bankietu natomiast widziała jak flirtował z
Aldoną. Sebastiana gorszy od przyjaciela nie chciał
być i on również większość czasu spędzał w towarzystwie kobiet. Na pokaz
przyszedł z dziewczyną, ale nie przeszkadzało mu to na rozglądaniu się za
innymi. Nie oszczędził nawet blond piękność, z którą widziała Marka na początku
pokazu. Para była ewidentnie zainteresowana sobą.
Co
za kretyni- pomyślała
z pogardą i oburzeniem. Czy
oni wymieniają się kobietami, czy co? –zastanawiała
się. A później
opowiadają sobie jak z nimi było. Może i dają im punkty albo recenzje czy warto
było? Prowadzą się gorzej niż Gomora i
Sodoma. Kurnik im chyba nie wystarcza. Oni chcą
mieć fermę kur. Marek to już w ogóle nie ma żadnych granic przyzwoitości i nie
uszanuje nawet dziewczyny kolegi? Co prawda Aldona to nie prawdziwa dziewczyna
Adama, ale Marka to jednak to nie usprawiedliwiało, bo Adam mógłby z kimś takim
być. Wczoraj u nas w domu było tak przyjemnie a dzisiaj znowu wielki minus
panie Dobrzański.
Z blondynki
Marka rozgrzeszyła, bo w trakcie bankietu przedstawił obie kobiety sobie i okazało
się, że to Wioletta jego kuzynka. Dziewczyna wraz z młodszym bratem Szymkiem i
babcią Basią przyjechała do Warszawy na wakacje. Z racji, że nigdy na pokazie mody
nie była i chciała zobaczyć jak to jest to Marek wziął ją ze sobą.
Z Markiem
przez cały wieczór Ula rozmawiała parę razy, ale nie była to jakaś szczególna
rozmowa tylko typowa grzecznościowa z pytaniami jak się bawi i czy wszystko w
porządku. Nie miała mu tego za złe, bo
nie była jedynym gościem i musiała przyznać też, że oprócz uwodzenia dziewczyn
Marek wiele czasu poświęcał i pokazowi. Musiał też pilnować swojej zwariowanej
kuzynki. W końcu zostawił ją pod opieką Sebastiana, chociaż nie myślał o takiej
opiece, jaką zainteresowany był Olszański. Na widok już prawie dorosłej kuzynki
Marka oczy zaiskrzyły mu i nie mógł nadziwić się, że Wiola wyrosła na tak
atrakcyjną kobietę. Ostatnim razem widział ją, gdy była dla niego tylko
małolatą ciągle chodzącą za nim. Choć
przyjaciel przestrzegał go, że Wiola jest niepełnoletnia, jego krewną i ma trzymać
ręce z dala od niej to nie potrafił oprzeć się wdziękom panny Kubasińskiej. Zwłaszcza, że przez te trzy lata, gdy nie
widzieli się, Wioletcie ochota na poflirtować z nim nie przeszła a i on miał
chęć znajomość przedłużyć.
Po
północy Ula stwierdziła, że czas wracać do domu. Przed wyjściem chciała pożegnać się jeszcze z
Markiem. Przeszukała wzrokiem salę, ale nigdzie go nie dojrzała. Sebastian
natomiast powiedział jej, że powinien być na zapleczu. Wzięła brata za rękę i poszła z nim za kulisy.
Jasiek zatrzymał się jednak na chwilę, aby porozmawiać z Natalką. Dziewczynka
również szła do domu i chciał i z nią pożegnać się i wymienić numerami
telefonów. Pierwsze dwa pomieszczenia,
do których zajrzała Ula były puste. Kolejne drzwi z napisem garderoba były
uchylone i słychać było zza nich jakieś szmery. Choć w pomieszczeniu było ciemno to
oświetlenie z korytarza dawało trochę światła i bez trudu dojrzała Marka
zajętego obściskiwaniem Leny. Przez
chwilę patrzyła z niesmakiem na nich gwałtowne pocałunki i słuchała wzdychań
dziewczyny. W końcu bez słowa odwróciła
się i równie cicho odeszła, co i przyszła. Na korytarzu spotkała Jasia.
-Idziemy
–zagadnęła do brata chłodno.
- Ale
mieliśmy pożegnać się z Markiem-przypomniał jej chłopiec. – To nieładnie wychodzić bez pożegnania.
-Nie
znalazłam go-skłamała mu bez mrugnięcia okiem. – Trudno wyjdziemy bez pożegnania.
Po
wyjściu z Łazienek wsiedli do jednej z taksówek podstawionych przez F&D i
na koszt firmy pojechali do Rysiowa.
Czy
on nie ma żadnych zahamowań i nawet w miejscu, gdzie jest pełno ludzi i każdy
mógłby tam wejść musi przelecieć dziewczyną albo prawie przelecieć? Obrzydliwe
i żenujące. Dobrze, że Jasiek tego nie
widział. Tak bardzo lubi Marka. A ty
głupia jeszcze wzdychasz do niego. On przecież na mnie nigdy uwagi nie zwróci.
Wyglądam przecież inaczej niż Lena, Klaudia, czy choćby Wioletta. Muszę wybić
sobie go z głowy, zanim zakocham się na dobre.
CDN PO MINI
Super część. Bardzo fajnie się rozwija.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna?
MM
Kolejny wpis to prawdopodobnie miniaturka z okazji 100 000 wyświetleń. Mam już gotową.Chyba, że tempo zwolni to będzie inna mini.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Cześć. Całkiem fajny blog. Do tej pory głównie czytałam Amicus i Małgosi, ale tu również będę zaglądać. Ania
OdpowiedzUsuńCześć. Miło mi że spodobało się.
UsuńDzięki za wpis
Tym rozdziałem rzeczywiście odarłaś mnie ze złudzeń jeśli chodzi o osobę Marka. Jest faktycznie taki sam jak w serialu, beztroski, łasy na kobiece wdzięki i tak jak mówi Ula, całkowicie pozbawiony jakichkolwiek hamulców. Z jednej strony można powiedzieć, że drzemią w nim ludzkie odruchy i jakieś poczucie empatii, a z drugiej zupełnie nie ma skrupułów, żeby korzystać z okazji i podrywać panienki. Myślę, że po tym, co Ula zobaczyła na zapleczu, poczuła się pewnie mocno rozczarowana. Pytanie moje brzmi, czy powie Markowi o tym co ujrzała? Uświadomi mu, że wie jaki jest? Ostatnie zdania świadczą o tym, że ona coś do niego czuje i na pewno nie jest to wyłącznie wdzięczność. Bardzo jestem ciekawa w jakim to dalej pójdzie kierunku. Poza tym Marek wciąż utrzymuje, że ma dziecko. Ja wiem, że to po to kłamie, żeby Paulina nie miała już do niego powrotu, ale kłamstwo ma krótkie nogi i wcześniej czy później się wyda. Czy tak będzie i w tym przypadku?
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca część, która sprawiła, że w głowie kłębią mi się wyłącznie pytania o to, co dalej.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Wiadomo, że nie mogę wszystkiego zdradzić. Powiem tylko, że jeśli chodzi o to co widziała Ula to będzie w następnej części a jeśli o dziecko to sprawa szybko nie wyjaśni się.
UsuńCo do uczuć Uli to masz rację. Jest zauroczona, ale nie zakochana jeszcze.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Marka mogłabym w tej chwili określić dwa słowami. Kłamca i kobieciarz. Wciąż podtrzymuje ,że jest ojcem siostry Uli. W końcu się wyda ,że prawda jest inna.Zaskoczyło mnie to ,że Ula jest lekko zauroczona ,bo myślałam ,że ona nic nie czuje i jedynie widzi w nim przyjaciela bądź kumpla.Jednak pomyliłam się lub za szybko czytałam i coś mi umknęło. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDo prawdy o ojcostwie daleka droga.Tak jak i do ustatkowania się Marka.Ula za to szybko przejdzie ze stanu zauroczenia do stanu zakochania.
UsuńPozdrawiam milutko i dzięki za wpis.