Ula po
wejściu do swojego gabinetu nie zdążyła nawet zebrać myśli, gdy usłyszała
pukanie do drzwi a po chwili Marka.
-Ula udało się. Naprawdę udało się- rzekł od
drzwi cały szczęśliwy.
-Tak-odparła
cicho.
-Może
uczcimy to dzisiaj wspólnym wyjściem na lunch-zapytał siadając na biurko. — Jeszcze przez jakąś godzinę będę zajęty, ale
później jestem do twojej dyspozycji
-Nie
bardzo Marek- zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć, bo ku jej uldze zadzwonił
telefon służbowy a Dorota jej sekretarka poinformowała, że to dyrektor szwalni dzwoni i to po raz trzeci. — Później porozmawiamy Marek- rzekła sugestywnie. — To
jest ważne- dodała a Marek wyszedł.
Rozmowa
z dyrektorem długo nie trwała i gdy tylko skończyła rozmawiać wróciła myślami
do tego, co usłyszała.
Marek
to ostatnia kreatura. Tylko o weksle mu
chodziło a ja głupia myślałam, że to co jest między nami jest na prawdę. Nasza ponad półroczna przyjaźń, wyjścia,
rozmowy nic tak naprawdę dla niego nie znaczyły, bo przyjaciele nie okłamują
się, są szczerzy a on same kłamstwa mi wmawiał. Może tylko z Pauliną prawdę
mówił. Ale też nie do końca, bo to nie dla mnie chce ją zostawić tylko, dlatego że chce być wolny i
dłużej z nią nie może wytrzymać. Pewnie jak mnie całował również udawał. A
nawet na pewno. Całować brzydulę musiało być dla niego coś okropnego. W
Berlinie pokazał kunszt aktorstwa do tego stopnia, że chciałam nawet iść z nim
do łóżka. Teraz to najchętniej poszłabym tam i...
-Ula
musisz wrócić ze mną na zarząd-z myśli wyrwał ją sam Marek. — Aleks dowiedział
się o PRO-es, kredytach, kto jest tą tajemniczą inwestorką i to, że mamy
wspólne interesy. Oskarża nas też, że działamy na niekorzyść firmy a ojciec
chce dokładnych wyjaśnień.
Zanim
zdążyła zaprotestować i wszystko to poukładać sobie w głowie to wziął za rękę i
pociągnął za sobą w stronę konferencyjnej.
-Trudno w to uwierzyć, że wzięła pani te
kredyty tak dobrowolnie i bezinteresownie, bo sporo pani ryzykowała-zwrócił się
do niej Krzysztof. — Mogło coś nie wyjść
i zostałaby pani z ogromnymi długami. Do końca życia mogłaby pani nie wypłacić
się. Tak na piękne oczy Marka pani decydowała się je zaciągnąć?
I jeszcze
na dołeczki i uśmiech panie Krzysztofie.
Miała
już na końcu języka, aby powiedzieć o zabezpieczeniu w postaci weksli, jakie
dostała, ale w ostatniej chwili powstrzymała się, a w jej głowie zrodził się
pomysł na małą zemstę.
-Bo
mam wobec Marka dług wdzięczność- odparła patrząc na samego zainteresowanego. —
Marek zaufał mi i przyjął do pracy a tyle czasu jej szukałam, dał mi brakującą
kwotę na operacje ojca, przyjął Elę do pracy. Dużo mogłabym jeszcze mówić ile
zrobił dobrego dla mnie i firmy. Mogę
pana zapewnić, że Marek dobrze zarządza firmą i lepszego prezesa nie mogliście
wybrać. A co do firmy Pro–es to udostępnię panu całą dokumentację i razem z
moim przyjacielem a zarazem prezesem Pro-es może pan zapoznać się z
działalności i sam pan oceni czy było to działanie na niekorzyść czy nie. Tak
ogólnikowo to firma ta zajmuje się sprzedażą zalegających w magazynach starych
kolekcji Pshemka i innych projektantów na aukcjach internetowych.
-
Krzysztof to nie ma sensu- Aleks próbował zniechęcić Dobrzańskiego. — Tak namieszają w papierach, że wszystko
będzie wyglądało na legalne i z korzyścią dla firmy. Jedyne, co teraz powinniśmy zrobić to pozbyć Marka
stanowiska prezesa.
-Spokojnie
Aleks- studził zapały Aleksa, Krzysztof. —
Pani Urszula ma rację musimy dokładnie przyjrzeć się wszystkiemu.
-W
każdej chwili panie Krzysztofie- wtrąciła Ula. Nawet dzisiaj.
-Przygotuj
te dokumenty-rzekł uśmiechając się do niej jak na zaistniałą sytuację
życzliwie. — Tak na piętnastą, jeśli można.
-Pójdę
i skontaktuję się z Maćkiem-odparła ukłoniła się i wyszła.
Ula od
prawie godziny czekała na telefon od Eli. Bufetowa miała, bowiem swój lokal
naprzeciwko konferencyjnej i przez przeszklone drzwi widziała, kiedy kto wchodził , czy wychodził z sali i miała zadzwonić do niej od razu, gdy wyjdą. W międzyczasie zadzwoniła do Maćka
opowiedziała o wydarzeniach i umówiła go na piętnastą z Krzysztofem.
Zastanawiała się też, do czego posunie się Marek, aby odzyskać weksle, jeśli
zasieje w nim niepokój. Poprzestanie na pocałunkach czy będzie chciał zaciągnąć mnie do łóżka-zastanawiała się. Tuż po telefonie
przyjaciółki przystanęła pod drzwiami łączącymi jej gabinet z sekretariatem i czekała,
kiedy Marek przyjdzie, bo co do tego nie miała wątpliwości. Dorotę specjalnie
wysłała na pocztę i pozwoliła coś zjeść na mieście, aby mogła być sama.
-
Maciek tak to rozegrałam, że dalej nie wiedzą, że udziały są w naszych rękach-
zaśmiała się głośno do wyciszonego telefonu, gdy usłyszała, że Marek
wchodzi. Odczekała chwilę i
kontynuowała. — Ty też wiesz sam, co masz mówić. I po kolejnej chwili. — Spokojnie
Maciuś mamy jeszcze dwa tygodnie. ....
Auto nowe nie jest ci potrzebne. Mamy inne wydatki. ... W domu porozmawiamy, a
teraz bierz papiery i przyjeżdżaj. ... Pa.
Marek
tymczasem cichaczem wyszedł a Ula skończyła swoją „rozmowę”. Wrócił chwilę
później pukając do drzwi.
-Ula
dziękuję ci-rzekł od drzwi. —Znów mnie
uratowałaś. Który to już raz?
-Czwarty
albo piąty-rzekła obojętnie.
-
Gdyby dowiedzieli się o wekslach jak nic pozbyliby mnie stanowiska.
-I, dlatego
nie mogłam do tego dopuścić. Razem z tobą i ja poleciałabym a potrzebuję pracy.
Nie mówiłam ci jeszcze, ale ostatnio coraz częściej myślę, aby usamodzielnić
się i kupić małe mieszkanie we Warszawie a to trochę kosztuje.
-Świetny
pomysł Ula-rzekł opierając się o biurko obok jej fotela.
-A,
co było po moim wyjściu? Bardzo burzliwie-zapytała przerywając swoją prace i
patrząc na niego z zainteresowaniem.
-Trochę
się działo - odparł zakładając ręce. — Aleks dalej próbował pozbyć mnie stanowiska za
machlojki i niekompetencje to ja bez jakichkolwiek zahamowań dałem ojcu do
odsłuchania nagranie Wioletty. Próba przekupstwa podziałała na ojca, to dalej
szedłem za ciosem i powiedziałem, że od początku rzucał mi i tobie kłody pod
nogi. Opowiedziałem mu o tych wszystkich
dziwnych zbiegach okoliczności. O jednej
i drugiej aferze z Fox Fsion , zatrzymaniu materiałów, donosie na granicę i o
podpisie na przekazie dla La Presencja. Ojciec przypomniał sobie nawet, że ciągle
powtarzał wtedy, że jest za późno. Chciałem powiedziałem jeszcze o kradzieży
prezentacji, ale na to nie mam żadnych dowodów i mogłoby być przegięciem. A na
koniec zerwałem z Pauliną.
-Jak
to zerwałeś?- dziwiła się.
-
Był do tego odpowiedni moment Ula. Pokłóciłem się ostro z Aleksem a Paulina jak
zwykle stawiła się za Aleksem wytykając mi, że jestem bezduszny. Tato też odezwał się i stwierdził, że wkrótce
będziemy szwagrami i powinniśmy zachowywać się jak należy i dorośli i nie kłócić się, to
powiedziałem, że ślubu nie będzie, bo nie mogę ożenić się z kimś, kto na
pierwszym miejscu stawia brata a nie narzeczonego. Do tego ktoś, kto ciągle kontroluje mnie i szpieguje.
Doszliśmy nawet do powodów nienawidzenia mnie przez Aleksa-rzekł ku zaskoczeniu
Uli. — Aleks pominął tylko Julię i powiedział o
takiej Marzence z liceum, z którą spotykał się i założył się ze mną i że ze mną
umówi się. Julia bądź, co bądź to ciągle przyjaciółka Pauliny i nie chciał, aby
miedzy nimi coś się popsuło.
Aleks przynajmniej
ma jakieś uczucia a nie jak ty- pomyślała.
-To
nie trochę się działo a sporo-rzekła żartobliwie. — A ja zadzwoniłam w tym czasie do Maćka.
Dopiero przed chwilą udało mi się z nim porozmawiać, ale o piętnastej będzie
tutaj.
- To
dobrze. A wracając do naszej poprzedniej rozmowy i wyjścia to co powiedziałabyś
na wspólny lunch.
-
Nie bardzo, bo mam dużo pracy- rzekła i uśmiechnęła się przepraszająco. Zaczynam robić kosztorys kolekcji jesiennej uwzględniając
materiały i dodatki. Pshemko ma zaraz przyjść i wybrać coś z próbek- dodała i
jej wzrok powędrował do laptopa i pracy.
-Jutro
możecie się tym zająć- rzekł beztrosko.
-Mam
dwa dni wolnego. Zapomniałeś? Zresztą
wiesz, jaki jest Pshemko- rzekła poruszając w charakterystycznym geście brwiami.
-Racja.
To może po pracy dasz się skusić na kawę
i spacer? Obiecałaś pokazać mi te swoje
miejsce nad Wisłą.
-Naprawdę
nie Marek-mówił przepraszająco. — Muszę
siebie i Beatkę spakować, a jutro przed piątą pobudka- argumentowała. — W poniedziałek pójdziemy.
-Nie
wiem czy dam radę wytrzymać-spojrzał na nią wymownie, ale na Uli to nie zrobiło
wrażenia. — To może, chociaż do domu podwiozę cię.
-Dzięki,
ale Maciek będzie o piętnastej to z nim zabiorę się. Nie ma sensu żebyś jechał.
W poniedziałek możemy spędzić nawet całe popołudnie.
-Same
kłody pod nogi-mruknął. — Ale przyjść
pożegnać się mogę.
-Pewnie,
że możesz- odpowiedziała wstając po segregator.
-To
ostatnie pytanie Ula- rzekł przyciągając ją do siebie i patrząc w oczy. — Mogę cię pocałować?
-Tyle
możesz- rzekła spokojnie, bo nie chciał, aby Marek domyślał się czegoś.
Nie
był to krótki pocałunek- cmoknięcie, ale też nie tak żarliwy jak w Berlinie.
Całował ją jak niegdyś Paulinę. Muskają delikatnie wargi i było to bardzo
przyjemne. Sama nie wiedziała, kiedy westchnęła cicho.
-
Teraz już lepiej pójdę Ula-rzekł, kiedy oderwał się od niej. — Wpadnę przed siedemnastą.
-Tak-odparła
oblizując delikatnie usta.
Na
obiad Marek wybrał się z Sebastianem. Mieli do omówienia ostatnie cztery
godziny wydarzeń to wykorzystali wspólne wyjście do ulubionej knajpki na lunch
i rozmowę.
-Stary,
co za dzień – westchnął Olszański wychodząc z budynku. — Najpierw masz fart z
tym, że Ula kryła cię przed zarządem a później jeszcze nadarzyła ci się okazja
zerwania z Pauliną.
-Też
się cieszę, że mam to za sobą- rzekł akcentując słowa. — Było nawet lepiej niż myślałem. Paulina
przyjęła to z klasą i nader spokojnie. Nikt nic nie słyszał. Ale znając ją to w
domu pokaże, na co ją stać.
-
Spokojnie Marek- poklepał przyjaciela po ramieniu. — Tyle razy robiła ci
awantury, że tą jedną też jakoś zniesiesz. I popatrz na to z innej strony.
Możesz teraz więcej czasu poświęcić Uli.
I to od zaraz. Poświęć sobotnie popołudnie i zaproś ją gdzieś.
-Ula
ma dwa dni wolnego i wraca dopiero w poniedziałek-poinformował przyjaciela.
-To
zadzwonisz do niej i powiesz, że tęsknisz- odparł tonem sugerującym, że jej
wyjazd to nie problem.
-A
pro po telefonów, to podsłuchałem jej rozmowę z Maćkiem- zaczął z niepokojem. —
Być może mylę się, ale jest chyba coś nie tak.
-Bo-zainteresował
się Olszański.
- Z
tego, co zrozumiałem to wynikało jakby coś knuli i umawiali się. Umawiali się,
że w domu porozmawiają, Ula mówiła mu, że sam wie co ma mówić, że auto Maćkowi
nie jest potrzebne, bo mają inne wydatki, mają na coś dwa tygodnie i chwaliła
się, że tak to rozegrała, że nikt się nie zorientował, że udziały są w ich rękach.
-To
kiepsko- Olszański wyraźnie przygnębił się.
- Właśnie.
W jej głosie było coś, co mnie zaniepokoiło.
A jeszcze chce się usamodzielnić i kupić mieszkanie.
-To na pewno przez tego Maćka- odparł mu
Sebastian pewnym głosem. — Już dawno mówiłem ci, że ten pomywacz to
większy cwaniak. Jak nic manipuluje nią.
Marek musisz o nią lepiej zadbać, podbudować trochę, zapewnić, że między wami coś będzie. Teraz, kiedy
zerwałeś z Pauliną powinno być ci łatwiej.
-No
nie wiem, czy łatwiej. Oprócz tej rozmowy to była jeszcze jakaś dziwna.
-To
znaczy, co?
-
Chciałem zaprosić ją na lunch albo kawę to wymigała się pracą. Co prawda była
umówiona z Pshemko, ale te półgodziny czy godzinę mogłaby mi poświęcić. Nie
chciała nawet spotkać się ze mną po pracy ani, żeby odwiózł ją do domu. Wymówiła się, że z Maćkiem się zabierze i
pakowaniem. Ale też, gdy ją całowałem to
nie protestowała.
-Może
pogrywa z tobą i Maćkiem- rzekł lakonicznie Olszański.
-Sam
nie wiem już, co mam o tym myśleć- rzekł zamyślony. — Po raz kolejny nie rozumiem jej.
-Co
tu rozumieć i myśleć stary. Bierz jeden z moich niezawodnych prezentów i idź do
niej jak tylko wrócimy. Powiesz jej, że to w podzięce za niezdradzenie waszej
tajemnicy.
-Seba
zrozum, błyskotki ją nie interesują. Jeszcze obrazi się.
-Marek
jesteś pod ścianą i musisz zaryzykować.
-
Dobra dam jej coś, ale od siebie-odparł kompromisowo. — Te swoje błyskotki weź i dawaj swoim
panienką a ja wracając do firmy wstąpię do jubilera i sam kupię jej coś
ładnego.
Godzinę
później Marek wracając z lunchu wstąpił do jubilera i starannie wybierał
drobiazg dla Uli. Kolczyki już jej kiedyś podarował to skupił się na innej
biżuterii. Pierścionek też byłby nie na miejscu to opuścił tę gablotę. Tuż obok
dojrzał bransoletki. Jedna z serduszkiem spodobała mu się szczególnie to kupił
ją, chociaż tania nie była. Ekspedientka wybrała jeszcze ładne pudełeczko i
zadowolony wracał do firmy. Z podarowaniem jej postanowił poczekać do czasu jak
pójdzie pożegnać się z Ulą.
Ula
sprawy z mistrzem załatwiła błyskawicznie i po półgodzinie poszła na kawę do
bufetu. Wiadomość o odwołanym ślubie rozchodziła się po firmie błyskawicznie i
w barku Eli był to temat numer jeden. Nikt jednak nie znał powodów zerwania.
-Podobno
Marek ma kogoś- oznajmiła im Iza. — Paulina przyszła do pracowni po welon i
powiedziała, że to koniec, bo Marek posunął się za daleko.
-Był
tu i na zmartwionego nie wyglądał – również Ela miała trochę do powiedzenia. —
Wręcz przeciwnie podsłuchałam jego rozmowę z Sebastianem i ewidentnie był
zadowolony, a Seba gratulował mu odwagi. Może to on ją rzucił?
- A
co miała powiedzieć Paulina-rzekła i Ala. —
Ona nigdy sama na takie pośmiewisko się nie wystawiłaby to wybrała opcję,
że to ona rzuca Marka. Lepiej być rzucającą niż porzuconą, prawda dziewczyny.
-A
ty Ulka nic nie wiesz?- zapytała bufetowa. — Jest jakaś Kasia, Basia albo inna
Asia. Jesteście z Markiem tak blisko siebie.
-Ja?-
wzruszyła ramionami. — Skąd miałabym to wiedzieć, niby. Marek nie spowiada mi się.
-Powinien
tobą zainteresować się tak na poważnie a nie niby przyjacielsko a coś więcej -
stwierdziła Iza.
-Jak
więcej?- nieco zająknęła się.
-Przecież
wszyscy widzą, że coś między wami jest- odezwała się Ela. — Jakaś niewidzialna
nić porozumienia-dodała zanim Ula zdążyła odezwać się.
-Dajcie
spokój dziewczyny-odezwała się Ala, bo zauważyła, że Ula zaczyna denerwować się.
— Naprawdę chcielibyście takiego losu dla Uli?
-Ala
wiadomo, że nie-odparła Iza. — Żartujemy. Marek a Ula to dwa inne światy.
Po
kawie wstąpiła po potrzebne dokumenty do Marka, ale ciągle go nie było. Tak jak i Wioletty. Czekać na jego przyjście nie chciała to weszła.
Niedawno ona tutaj wszystko segregowała to wiedziała, gdzie ma szukać. Nie
mogła oprzeć się, aby nie zajrzeć również do szuflad biurka. Zwłaszcza do ostatniej, bo z niej Marek wyciągnął
dla niej bombonierkę z okazji Walentynek a ostatnio książkę. Pod teczką
znalazła trzy ozdobne pudełeczka z biżuterią, flakon z perfumami, kosmetyki i jedną
sztukę bielizny. Po co w ogóle Sebastian dał mu to
wszystko? - pytała samą siebie w myślach i
oglądając jubilerskie cacka. To
takie żenujące. Bez tego byłoby dobrze a Marek wszystko zepsuł ruchem jednej
ręki i w jednej chwili. Rozsypało się jak domek z lodu, jakby powiedziała
Wioletta. A przecież nie wymagałam dużo tylko, żeby był a teraz sama już nie wiem
czy bardziej gardzę nim, czy kocham. Bo to, że dalej kocham to wiem na pewno.
Wzięła
w końcu potrzebne papiery i poszła do siebie.
-
Jestem Ula- zawołał od drzwi Marek tuż przed siedemnastą. Chwilę później
pocałował w szyję, a przed jej oczami ukazało się też małe ozdobne pudełeczko.
-Proszę
to dla ciebie za to, że nie zdradziłaś nas-szeptał do ucha.
-Marek
nie musiałeś-wysiliła się na uśmiech otwierając prezent.
-Wiem,
że nie musiałem, ale chciałem coś ci dać– mówił wyjmując bransoletkę i
zakładając jej na rękę. — Mam nadzieję,
że podoba ci się.
-Tak
–odparła, bo podobała się jej, ale powody podarowania to już nie. — Jest bardzo
ładna i dziękuję.
-Miałem
nadzieję, że spodoba ci się Ula-rzekł składając się do pocałunku w usta. Ula zanim zdążyła zaprotestować to pieścił
delikatnie jej usta tak jak parę godzin wcześniej.
Bransoletki
na pewno nie było w jego szufladzie- myślała
Ula tymczasem. Były
kolczyki, łańcuszek i wisiorek. Ale nie oznacza to też, że kupił. I, nic to nie
zmienia, bo dał mi to nie z dobrych intencji, ale dlatego że mam jego
weksle. I, dlaczego on musi tak słodko
całować.
-Nie
Marek – zaprotestowała ostatkiem sił, gdy poczuła, że Marek kładzie ją na
biurko.— Maciek zaraz przyjdzie i
lepiej, żeby nie widział nas. Wiesz, jaką ma na ciebie awersję.
-Ale
chciałbym jeszcze cię całować- mówił tuż przy jej ustach.
-W
poniedziałek Marek-rzekła zdecydowanie i kładąc mu dłonie na pierś dając znak,
aby przystopował. — Obiecałam już ci te popołudnie.
-Niech
będzie Ula-odparł niepocieszony. — Pójdę już skoro sobie życzysz.
-Nie
tyle życzę, ale Maciek. Tak bym to ujęła.
- W
takim razie pójdę, bo Maciek- orzekł uśmiechając się do niej. — Pa i miłego wypoczynku- dodał i cmoknął w
policzek na pożegnanie.
-Pa-
odparła mu.
Po
wyjściu Marka z niechęcią popatrzyła na swój przegub. Nie wiedziała jednak, że podarował ją z trzech
powodów. Bo chciał, w ramach podziękowań za niezdradzenie tajemnicy przed
zarządem, ale i z powodu weksli i namowy Sebastiana.
CDN W STYCZNIU
CDN W STYCZNIU
Ulka chce zemsty. Przecież ona jest na to za dobra. MAREK jeszcze jej nie kocha? Jeśli nie to kiedy to nastąpi i ile będzie jeszcze części? Bo bardzo czekam na tamto opowiadanie.;)
OdpowiedzUsuńDo końca zemsta to nie będzie, bo Ula nie zamierza brać weksli. Będzie to coś w rodzaju sprawdzenia go do czego będzie zdolny aby je odzyskać. Co do opowiadania to jest z nim jak z wątróbką i pasztetem. Przed ciążą nie trawiłam a teraz mogłabym gdybym mogła to nawet codziennie. Za opowiadanie trudno mi się wziąć i nic mi się nie klei w przeciwieństwie do czasu kiedy jeszcze w ciąży nie byłam i miałam na te opowiadanie wenę. Ta część mini np.powstała w 4 wieczory i żadnych zacięć nie było.
UsuńCo do planu publikacji to chciałabym dać świąteczną mini ( jeśli zdążę coś napisać )później jeden rozdział tego.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Jaka miła niespodzianka tak od rana. Kawa opowidanie i aż się chce do pracy iść. Ula i zemsta to może ciekawie będzie. Ale czekam na opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
To miło, że mogłam umilić jesienny poranek.
UsuńCo do reszty to wyżej.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Co ta Ulka wymyśliła. Czyżby była taka jak Marek albo jeszcze gorsza. Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńSamo opowiadanie super i czekam na rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam
Dużo nie wymyśliła. Będzie zwodzić, podpuszczać i improwizować.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ula przyjęła taktykę Marka i muszę powiedzieć że całkiem dobrze jej to wychodzi. Jestem ciekawa co ona jeszcze wymyśliła. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Już niedługo ciąg dalszy. Tj po świętach.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Co ta Ula kombinuje z Maćkiem? Troszkę mi się to nie podoba. Jak usłyszałam, że Marek zerwał zaręczyny o mało z krzesła nie spadłam :O ale Zdziwienie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
W dodatku Maciek nic nie wie, że coś kombinuje z Ulą i biedaczyna nigdy nie dowie się.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam milo.
Hm....ciekawe co też ta Ula kombinuje...Oby dała nauczkę panu M. i by zrozumiał ,że Ula jest jego drugą połówką. Wszystko miał zawsze po podane na tacy to niech teraz o nią trochę powalczy. Super część. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda trochę da ,że nie każda ulega jego zalotom. Będzie to coś nowego dla niego.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ta część już zdecydowanie różni się od tej serialowej wersji. Tam po znalezieniu prezentów i odkryciu PRO-S Ula definitywnie odchodzi z firmy. U Ciebie najwyraźniej ma względem Marka jakiś plan. Jest wobec niego miła mimo tych przykrych odkryć i niestety nadal go kocha. Zachodzę w głowę, co też ona kombinuje i czy powie Markowi, że wie o szufladzie pełnej błyskotek. Zależy jej na pracy, więc na pewno z niej nie zrezygnuje, chyba że Marek swoim zachowaniem doprowadzi ją do ostateczności. Najlepszy news w tej części - Marek rozstał się z panną FE ( niech ją ziemia pochłonie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.:)
Musiała się różnić od oryginału, bo byłoby to prawie to samo a tak będą niespodzianki.Odpowiedzi na resztę pytań w kolejnej części.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.