niedziela, 4 grudnia 2016

Życie na niby 11



 Ula do domu z wesela wróciła o trzeciej, ale w jej uczuciach nic nie zmieniło się. Tak jak w jej domu. Gdy zajrzała do swojego pokoju to Marek tym razem spał naprawdę a Betti przytulała się do niego. O tym, do której godziny ma zajmować się Beatką to akurat nie rozmawiali, to go nie budziła. Zwłaszcza, że tak smacznie spał i wyglądał słodko. Ubrany był tylko w podkoszulek i krótkie spodenki, leżał na boku z rękoma nad głową i lekko chrapał.  Ona natomiast, choć była zmęczona to usnąć nie potrafiła. Leżała w pokoju Jasia patrząc tępym wzrokiem w okno wpatrując się w świt i rozmyślając. Z tak wczesnej pobudki przez siostrę ucieszyła się nawet, chociaż od razu nie wstała. Chciała dać sobie trochę czasu na spotkanie z Markiem.   Wstała dopiero wtedy, gdy Beatka zaczęła głośniej zachowywać się i jak domyślała się broić. Narzuciła frotowy szlafroczek na siebie, przeczesała włosy i poszła najpierw nastawić wodę na kawę a później do swojego pokoju.
Marek po obudzeniu się zastanawiał się, co ma zrobić, bo choć obiecał, że zostanie do rana niedzieli to jakaś konkretna godzina ustalona nie była. Budzić Uli też nie chciał, bo była przecież po weselu i spała, jak myślał. Beatka natomiast, choć było po szóstej to, wyglądała na zadowoloną i gotową na zabawę z nim. Śmiała się, całowała, bawiła się w noski i mówiła po swojemu do niego. Uczucie niezadowolenie z tak wczesnej pobudki szybko go minęło, bo Beatka oczarowała go całkowicie.   Był tak zajęty zabawą z nią, że nie usłyszał nawet, kiedy Ula pojawiła się w pokoju i przyglądała się im przez chwilę.
-Cześć Marek-odezwała się w końcu. — Bardzo sielankowy widok i to tak wcześnie rano.
-Ula?  Nie śpisz już- zdziwił się.— Myślałem, że będziesz odsypiać wesele przynajmniej do ósmej a jest szósta.
-Nie czuję się mocno zmęczona ani śpiąca- odparła przysiadając na łóżku. —  W dodatku to mam lekki sen i nawyk, że czuwam, kiedy Beatka budzi się. Ma takie swoje przyzwyczajenia poranne i nie chciałam zostawiać cię z tym.
-Rozumiem- uśmiechnął się.  — Sprawy pieluszkowe- dodał pociągając nosem. 
-Dokładnie. To, co Marek ja ją teraz przebiorę a ty możesz skorzystać w tym czasie z łazienki. Później zrobię nam kawy.
-Z przyjemnością napiję się-odparł przeczesując włosy palcami.
Gdy wrócił z łazienki umyty i przebrany to Beatka była też już przebrana i siedziała w swoim krzesełku przy stole i bawiła się dziecięcą łyżeczką czekając na swoją kaszkę.
-Wolisz ciasto weselne czy zwykłe śniadanie do kawy?- zapytała Ula, gdy tylko pojawił się w drzwiach.
-Sama kawa wystarczy.  Na śniadanie jest zdecydowanie za wcześnie. Beatka to codziennie taką wczesną pobudkę robi ci? –zapytał siadając do stołu. — Jeśli tak to nie zazdroszczę.
-Zazwyczaj to budzi się dopiero po siódmej-odparła stawiając przed nim kawę. — Dzisiaj to chyba specjalnie tak dla ciebie.  Mam nadzieję, że poza tym, że tak wcześnie obudziła cię to była grzeczna przez cały wieczór i noc?
- Tak-odparł pewnie.  — Uśpiłem ją po dziewiątej tak jak mówiłaś, sam też zasnąłem na chwilę, później obejrzałem sobie film i o północy położyłem się spać. Co prawda obudziła się jak tylko ja zasnąłem, ale poradziliśmy sobie. Później spała już do rana.
-To dobrze-rzekła uśmiechając się lekko do niego. — Przynajmniej trochę przespałeś się a ja nie musiałam przychodzić i psuć sobie zabawy. Jeszcze raz dziękuje Marek. Beatka wygląda na szczęśliwą.
- Naprawdę nie ma, za co- odparł zastanawiając się, dlaczego skłamała mówiąc, że nie było jej w domu.   A jak było na weselu? Okno było otwarte to słychać było jak grają. Muszę przyznać, że bardzo ładnie grali.
-Było bardzo przyjemnie. Wodzirej tak prowadził zabawę, że czas szybko mijał i nawet nie zauważyłam, kiedy minęła dwudziesta druga, później dwunasta i druga. Wróciłam dopiero o trzeciej, gdy większa część gości zbierała się do wyjścia. Popołudniu idę jeszcze na poprawiny, ale to z Beatką już. Położę ją prędzej spać, sama też się zdrzemnę i będziemy gotowe na szesnastą.
-To szykuje się wam przyjemny dzień-rzekł uśmiechając się do obu dziewczyn.   Ja planuję cały dzień przesiedzieć w kuchni. Sebastian ma przyjść do mnie na późny obiad to muszę się tym zająć. Chcę przygotować typowe męskie niezdrowe jedzenie. Karkówka na grillu, pieczone ziemniaki i piwo. Zero warzyw. Z wyjątkiem ziemniaków. Ewentualnie jeszcze ostra papryka pieczona.
-Może i niezdrowe, ale jakby na to nie patrząc to brzmi smakowicie.
-Ma- przerwała ich rozmowę Beatka dając Markowi swoją maskotkę-rybkę.
-Ma, to znaczy masz, czy Marek?- zapytał małą, ale w odpowiedzi usłyszał drugie ma.
-Raczej masz-odparła za siostrę Ula. —Ale musi cię bardzo lubić. Ona swojej rybki nikomu nie daje.  Jeśli chcesz to może ją nakarmić przed odjazdem. Kaszka zaraz będzie gotowa.
-Z przyjemnością Ula. To, co Beatko zjemy śniadanie?-zwrócił się do małej.
-Tak-odparła dziewczynka, która dużo już rozumiała.
 Beatka karmiona i zabawiana przez Marka swoje śniadanie zjadła w błyskawicznym tempie i po siódmej była już najedzona i gotowa na odprowadzenie Marka do samochodu. Na pożegnanie obdarowała go słodkim buziakiem, zrobiła pa, pa i posłał rączką całuski.  Ula natomiast dała mu ciasto weselne i obiecane pierogi. Ich pożegnanie było też zdecydowanie mniej wylewne niż z Beatki i rozpoczęło się i skończyło na tradycyjnym część.

W drodze do Warszawy wrócił myślami do czasu spędzonego w Rysiowie. Uważał, że pomimo tego, co się stało to czas spędzony tam był bardzo udany. Jeszcze w nocy próbował znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie na pocałunek Uli. Jedyne, co przychodziło mu na myśl to tylko to, że Ula na weselu wypiła o jeden kieliszek za dużo. Do końca pewny jednak nie był, bo rano wyglądała na trzeźwą. Był w dodatku Maciek i nie wiedział gdzie ma go umieścić w życiu Uli.  Była z nim na weselu, dzień prędzej pojawienie się go sprawiło jej ogromną radość, a który według jej słów i matki Maćka przed paroma tygodniami miał być jej przyjacielem. Znał ją też już  trochę i wiedział, że gdyby była związana , z kimś to nie całowałaby obcego mężczyznę.  Zadzwonił również do przyjaciela i umówił się w parku na krótki jogging.  Mieli spotkać się dopiero popołudni, ale samemu biegać nie chciało mu się i chciał również pogadać.  Po powrocie do domu wziął krótki prysznic, przebrał się w dres i poszedł na spotkanie z przyjacielem. Sebastian w parku czekał już na niego.



-I jak niańku- zadrwił Olszański. Ciężko było.
-Trochę jestem niewyspany, ale poza tym jest dobrze. Beatka to miłe i grzeczne dziecko.
-Tylko się tak nie rozczulaj, bo jeszcze trochę a zrobisz sobie jakieś-zakpił.
-Aż tak bardzo to mi się nie podobało –szybko odparł.  —Oprócz tego, że dzieci są słodkie to czasami mają i te mniej przyjemne strony. Nocne i wczesne pobudki, pieluszki.
- Znam to- pokiwał głową Olszański.  — Moja siostrzenica jest miła, gdy nie płacze i jeść nie woła. Ale chyba nie o dzieciach chciałeś pogadać.
- Nie o dzieciach.  O Uli. Chyba podkochuje się we mnie-wyznał trochę niepewnie.
-Bo-zainteresował się Olszański.
-Pamiętasz jak mówiłem ci, że zniszczyłem sobie koszulkę u Uli?- zapytała, a gdy przytaknął to kontynuował.  — Gdy przebierałem się to patrzyła na mnie takim rozmarzonym wzrokiem.
- Marek każda tak na ciebie patrzy, więc nie pochlebiaj sobie i nie mów, że od razu zakochała się-mówił tonem poirytowania.
-No tak Seba, ale później na oblewaniu otwarcia firmy to miałem wrażenie, że ciągle patrzyła na mnie.
-Tak jak połowa kobiet. Masz zbyt wybujałą wyobraźnię od tego rozkochiwania kobiet. We wszystkich widzisz od razu zakochane kobiety.
-Wczoraj pocałowała mnie-doszedł w końcu do meritum sprawy.
-Jak to pocałowała?- Olszański wyraźnie zainteresował się.  — Rzuciła się na ciebie.
-Nie- odparł automatycznie.  — Jak spałem. To znaczy jak udawałem, że śpię.  Przyszła nieoczekiwanie do domu o dziesiątej i zastała mnie z Beatką u niej w pokoju. Zawołała mnie cicho, a gdy nie zareagowałem to przeczesała mi włosy, cmoknęła w czoło, a chwilę później w usta.
-I to wszystko- wyraźnie rozczarował się, bo chyba liczył na więcej.
-A, co? Liczyłeś na więcej-wyczytał jego myśli.
-Marek przesadzasz. Może to było podziękowanie za opiekę nad Beatką albo całus na dobranoc.
-No nie wiem. Dzisiaj rano, gdy rozmawialiśmy to skłamała mówiąc, że nie przychodziła więcej razy do domu.  Po co miałaby kłamać?
-A, co miała powiedzieć, że skradła ci pocałunek, niczym jak z jakiegoś historycznego romansu?
-A ty czytasz coś takiego albo oglądasz, że wiesz?- spojrzał badawczo na przyjaciela.
-Co ty Marek- oburzył się. — Pamiętam z kina. Kiedyś w czasie gimnazjum byłem na takim filmie w kinie z taką jedną Roksaną. Nastoletnia córka arystokraty zakochała się w jednym takim lordzie, zresztą wypisz wymaluj twojego i mojego charakteru, całuje go, gdy zasnął na kanapie w domu jej ojca, zakochuje się i kocha go latami, chociaż ten skacze z kwiatka na kwiatek a ustatkowanie mu nie w głowie.  Dopiero po latach zwrócił na nią uwagę i ożenił się.
-I dokładnie tak to wszystko pamiętasz?- dziwił się Marek.
- Dokładnie, bo wtedy pierwszy raz całowałem się.  A wracając do Uli to był na weselu, była w radosnym nastroju, może wypiła za dużo, ma słabą głowę a ty od razu myślisz, że zakochała się w tobie.
-Też tak sobie to tłumaczyłem. Wino, szampan, drinki zaszumiało w głowie i pocałowała.
- Ale jak popatrzysz na to z drugiej strony to czemu nie miałbyś wykorzystać tego-strzelił pomysłem i podśmiewając się pod nosem.  — Teraz jak zmieniła wygląd a Wiolka ubrała ją to wygląda całkiem ładnie-nęcił Olszański. — Pewnie z jej poprzednim wyglądem to nie miała żadnego faceta to byłbyś pierwszy. Pomyśl tylko, jaka to byłaby dla ciebie odmiana.
- Seba idź się leczyć-oburzył się na serio. — Nie zamierzam jej rozdziewiczać. W ogóle nie zamierzam iść z nią do łóżka. Ula jest moją dobrą znajomą, jestem przyjacielem rodziny, łączy nas taka braterska zażyłość i nie zamierzam psuć tego, co jest między nami.
- Żartowałem przecież- uśmiechnął się na to, że Marka udało mu się nabrać.  — A co zamierzasz zrobić z Ulą?
-Nic.  Zobaczymy, co będzie za jakiś czas. Dopóki ona nie wie, że ja wiem, że pocałowała mnie to ja mam małą przewagę i mogę pokierować naszą znajomością. Odczekam z kolejną wizytą w Rysiowie trochę to się może odkocha jak się zakochała.
-No nie wiem Marek-rzekł z całą powagą, na jaką wysilił się. — Wiolka buja się we mnie od trzech lat, chociaż mówię jej, że jestem jak dla niej za stary i między nami nic nie będzie.
-I tak ma zostać Seba. Wiola to dla ciebie zakazany owoc.

Ula po odjeździe Marka również o nim myślała, ale porozmawiać to już nie miała, z kim. Maciek był, co prawda jej przyjacielem, ale na babskie zwierzenia się nie nadawał. Mogła tylko Beatce powiedzieć wszystko, co czuła i myślała. Dziewczynka siedziała w łóżeczku i bawiła się, gdy ona postanowiła odkryć przed nią swoje tajemnice i uczucia.
-Pocałowałam wczoraj Marka i zakochałam się w nim- rzekła do siostry podpierając brodę o łóżeczko. —  Dobrze, chociaż że on o tym nie wie i mogę naszymi relacjami jakoś kierować.  Tyle dla nas zrobił i mógłby obrazić się, gdyby dowiedział się prawdy. Było to też wyjątkowo głupie Beatko.  Nie wiedziałabym nawet jak miałabym mu to wytłumaczyć. Chyba tylko tym, że za dużo wypiłam. I nie wiem kompletnie, co mam teraz zrobić. Jedyne, co przychodzi mi do głowy to ograniczyć nasze spotkania.  Najlepiej byłoby wyjechać na studia do Poznania, Krakowa albo gdziekolwiek indziej. Chociaż myśl, że miałabym nie widywać go jest jeszcze gorsza.  Was też nie mogę i nie chcę zostawiać. Ale czy będę w stanie wytrzymać widywanie go- ni to zastanawiała się głośno, ni pytała siostry.  — Same sprzeczności Beatko mną targają. Zabronić przyjeżdżać tu, to już w ogóle nie mogę mu, bo byłby to bardzo niekulturalnie. Tato, ty i Jasiu bardzo go lubicie, a ja muszę nad swoimi uczuciami zapanować. Prawie zawsze byłam rozsądna w zakochiwaniu się. Nigdy nawet nie należałam do tych rozchisterowanych dziewczyn, które zakochiwały się w piosenkarzach, gwiazdach filmowych, czy sportowcach. Tylko przy takim jednym Bartku rozsądek opuścił mnie.  Omotał mnie a ja dałam wciągnąć się w jego grę.  Z Markiem jest jednak całkiem inaczej. On niczego nie zrobił, ja sama zakochałam się i muszę zastanowić się teraz, co z tym zrobić i jak żyć. Nie jestem przecież w jego stylu a nawet gdybym była to nie byłabym na stałe Beatko, bo z nim i z jego panienkami nie jest nigdy na serio. Rozkochuje, zaciąga do łóżka i rzuca, a ja tak nie chciałabym skończyć. On żyje jakby na niby, chociaż czasami ma przebłyski dobroci, bo pomógł nam z operacją ojca i teraz przy opiece nad tobą. Ale to tylko wyjątki. Sama powiedz Beatko, czy on nadaje się na kogoś, z kim chciałoby się związać?- zapytała siostrę głaszcząc ją po główce.
-Ti tutu- usłyszała w odpowiedzi a paluszek małej wskazywał na butelkę.
-No tak Betti chce tutu- odparła wstając z kanapy. — Szkoda, że więcej nie mówisz i nie jesteś starsza, bo może poradziłabyś mi coś.

Od wesela i pamiętnej nocy minął ponad miesiąc. Przez ten czas relacje między Markiem a Cieplakami nieco ustały i widzieć się nie mieli okazji. Telefony też nie urywały się i jeśli były to były to rozmowy grzecznościowe z pytaniami, co słychać, o zdrowie Cieplaka, z życzeniami urodzinowymi dla Jasia, czy z gratulacjami dla Uli z okazji zdania egzaminu na prawo jazdy. Dla niej samej te niewidzenie Marka było też na rękę, bo chociaż wyrzucenie z głowy natarczywych myśli nie jest łatwe, to próbowała nieco wrócić do równowagi.   
Do Rysiowa Marek zawitał dopiero w połowie września, gdy wracał ze Skierniewic, ale Uli w domu nie zastał.  Od jej ojca dowiedział się, że poleciała na tydzień do Maćka do Niemiec. Chłopak kończył tam właśnie trzymiesięczną pracę w czasie, której nawiązał znajomości i teraz wypoczywał u Karoliny i Davida pod Berlinem a Ula miała mu towarzyszyć w zwiedzaniu stolicy Niemiec i okolicznych miast.
-Dużo to ją nie kosztowało, bo tylko bilet i to co na wstępy wyda i jedzenie- wyjaśniał mu Cieplak. — Przez ostatnie trzy miesiące cały czas zajmowała się tylko domem to należał się jej wypoczynek. Ja się już też dobrze czuję to mogę zająć się Jasiem, Beatką i domem. A o Ulę  nie muszę martwić się, bo zna doskonale niemiecki a Maciek to odpowiedzialny człowiek i wiem, że Ula jest z nim bezpieczna. Oboje zresztą wypoczną przed rozpoczęciem studiów.
-To prawda panie Józefie-poparł go. —  Komu, jak komu, ale Uli wypoczynek należał się.
-Zwłaszcza po moim powrocie z sanatorium było widać jak bardzo jest zmęczona-kontynuował. —  Chodziła zamyślona, jakby smutna. Zastanawiałem się nawet czy na tym weselu nie poznała kogoś i nie zakochała się. I jeszcze raz dziękuję za zajęcie się wtedy Beatką-dodał zanim zdążył odpowiedzieć na jego przypuszczenia.  — Wiem, że dziękowałem już przez telefon, ale wypada i tak osobiście.
-Naprawdę nie ma, za co- odparł kurtuazyjnie.  — To był bardzo przyjemny wieczór. Prawda Betti- zwrócił się do dziewczynki. Dziewczynka na dźwięk swojego imienia spojrzała na chwilę w stronę ojca i Marka, ale po chwili wróciła do zabawy, czyli do burzenia wieży, którą układał jej z klocków Jasiu.   I było tak przez cały wieczór. On albo Jasiu wieżę budował a Beatka jednym ruchem rączki niszczyła ją z radosnym śmiechem.


Z Cieplakami spędził cały wieczór. Do domu nie spieszył się, bo w Rysiowie było mu zwyczajnie mówiąc dobrze.  Bawił się z Beatką i rozmawiał z Józefem i Jasiem. Męska część rodziny nie widziała go przez ponad miesiąc, czyli od roczku Beatki i tym bardziej z jego towarzystwa byli zadowoleni. Po rozmowie z Cieplakiem pewien był też prawie na sto procent, że intuicja go nie myliła i Ula zakochała się w nim.
 
CDN W STYCZNIU

14 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetne opowiadanie i czekam na kolejną już część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że podobało się , bo uważam, że mogłoby być lepiej.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Świetna część, czekam na dalszą
    Pozdrawiam MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Następna może będzie mini( 1 część), bo mnie kusi w przeciwieństwie do pisania kolejnej części opowiadania.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. Muszę zgodzić się z poprzednimi wpisami, bo mi również bardzo podobała się ta część.Chociaż blisko do związku Uli i Marka ciągle nie jest i czekam na te pięć lat kiedy miną. Sebastian i jego pomysł na rozdziewiczanie Uli bardzo rozbawił mnie.
    Pozdrawiam cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian zawsze miał głupie pomysły, chociaż na dobre to się obróciło w serialu.Przeskok w kolejnej części planuję.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Część ok. Czekam na ten przeskok w czasie. Może zrobisz nam prezent na Mikołajki choć jestem już dorosła to lubię ten dzień. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołajki już jutro, więc niewykonalne. Podobno Amicus planuje.Co do przeskoku odsyłam wyżej.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. No i stało się. Ula już ma pewność, że jest zakochana w Marku, a on ma prawie pewność, że zadurzyła się w nim. Oczywiście podejrzewam, że on nic sobie z tego nie będzie robił i zbagatelizuje w końcu to pieszczotliwe gładzenie po włosach i ten pocałunek. Ta część dobitnie pokazuje wyraźny dystans między nimi i różnicę wieku. Ula to nieopierzona gąska, a Marek ma spory bagaż doświadczeń damsko-męskich. Można powiedzieć, że to stary wyjadacz i raczej mało zainteresowany taką "smarkulą". Relacje ewidentnie między nim a Cieplakami przyjacielsko-towarzyskie. On dobrze czuje się w ich domu, bo tu może być szczery i nikogo nie musi udawać. To pewnie dla niego trochę egzotyczne, bo w jego najbliższym otoczeniu nie ma takich ludzi i być może właśnie dlatego tak ciągnie go do Rysiowa.
    Ciekawa jestem, czy te relacje się zacieśnią po powrocie Uli z Niemiec. W końcu coś musi ruszyć do przodu i ja też jak inne czytelniczki czekam na przeskok w czasie.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje muszą dorosnąć do związku z Ulą i Wiolettą, bo wiadomo, że mężczyźni dłużej dorastają.Chociaż różnica wieku nie zmieni się to jednak nie będzie to naście lat tylko dwadzieścia parę i inaczej będą na nie patrzeć.
      W stosunku do Cieplaków nic się nie zmieni i będzie dalej wpadał do nich.
      Przeskok w kolejnej części. Będzie to wszystko opisowo.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  6. Ile oni mają lat bo nie pamiętam dokładnie 25/26? Muszą jeszcze dorosnąć śmieszne ale tak niestety jest że mężczyźni późno dojrzewają. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 bo Marek w wieku 15 stracił rodziców a ostatnio była 10 rocznica ich śmierci. Fakt mężczyźni dorastają później ,ale są wyjątki.NP. Mój mąż.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  7. Przyłączam się do prośby pozostałych o przeskok w czasie. Natomiast aktualnie dla Marka Ula jest po prostu smarkulą i patrzy na nią bardziej jak na kumpelę ,przybraną siostrę niż kogoś więcej. Oboje są na innym etapie i wiele wody w Wiśle jeszcze upłynie zanim między nimi naprawdę się coś wydarzy. A Betti to bardzo fajne dziecko i opieka nad nią nie sprawiała Markowi ,aż takiej trudności . Przynajmniej będzie miał trochę praktyki. ( kiedyś może mu się przyda) przy własnym dziecku/dzieciach. Na razie jest niedojrzały i najważniejsza jest dla niego zabawa. Prowadzi beztroskie życie ,a Sebastian tak samo. Cieplakowie rozsiewają wokół siebie taką dobrą energie i rodzinny nastrój być może dlatego Marek tak chętnie tam zagłada ,bo w domu tego nie ma? Tam wieje chłodem i jest wyniosłość itp...Różnica między nimi się nie zmniejszy ,ale z perspektywy czasu inaczej na to spojrzą. Dojrzeją i to przestanie mieć ,aż tak duże znaczenie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnej będzie ale najpierw mini. Na to mnie wena i hormony wzięły.
      Fakt Ula jest smarkulą, ale kiedyś dorośnie. Marek natomiast to co będzie robił to o jego wydorośleniu świadczyć nie będzie.Przez te 5 lat nic nie zmieni się i dalej będzie wpadał do Cieplaków. Tyle mogę zdradzić.
      Pozdrawiam mło i dzięki za wpis.

      Usuń