W
poniedziałek rano Ula sporo przed czasem wstawiła się do pracy. Podobnie
uczyniła Wioletta i obie kobiety spotkały się pod siedzibą F&D. Od
ochroniarza dowiedziały się, że biurowiec otwierają dopiero o wpół do ósmej a
było przed siódmą. Ze spotkania i wspólnej pracy ucieszyły się, bo choć
widziały się dopiero po raz trzeci i praktycznie nie znały to teraz w
zupełności starczyło im to, aby nie czuć się tu całkiem samotnie. Gdy pierwsi
pracownicy zaczęli schodzić się to i one weszły i poczekały na szefa w holu.
Dziewczyna z recepcji kazała im też spocząć na kanapie. Prezes, jak oznajmiła
im, miał tendencję do spóźniania się zwłaszcza w poniedziałki a kadrowy, czyli
pan Sebastian Olszański razem z nim, to oczekiwanie na nich może trochę potrwać.
Pierwszy w pracy zjawił się kadrowy i zabrał je na podpisanie umowy, a później
zaprowadził do biura przyjaciela. Marek w tym czasie zdążył przyjść do pracy.
-Miło
was widzieć na pokładzie-rzekł podkręcając swój uśmiech i choć powiedział was to wzrok skierowany był na twarz Uli. —Marek
jestem-dodał wyciągając rękę. — My tu wszyscy, no prawie wszyscy równi wiekowo
mówimy sobie po imieniu.
-
Tak wiemy. Sebastian już nam
mówił-odezwała się Wiola. —Wioletta-dodała wyciągając swoją rękę.
-A my mieliśmy już przyjemność poznać się- rzekła Ula. —Tylko Mateuszem byłeś.
- Przepraszam za sobotę. Pomyślałem sobie, że więcej dowiem się czegoś jak będę incognito. Szef bardziej stresuje.
- Rozumiem- odparła potakując głową. —To, co Mateusz vel Marek może pokażesz nam swoje biuro i wprowadzisz obowiązki- dodała.
- Przepraszam za sobotę. Pomyślałem sobie, że więcej dowiem się czegoś jak będę incognito. Szef bardziej stresuje.
- Rozumiem- odparła potakując głową. —To, co Mateusz vel Marek może pokażesz nam swoje biuro i wprowadzisz obowiązki- dodała.
-A
może tak kawa na dobry początek-zaproponował Marek. —Przy okazji pokażemy wam
firmę i drogę do bufetu.
-Ok-odpowiedziała
Ula za siebie i Wiolę.
Chwilę
później we czwórkę siedzieli w bufecie a Ela jak zdążyły dowiedzieć się
przyniosła im kawę i sernik na koszt prezesa. Dziewczyna, jak wydawało się Uli
i Wioli popatrzyła na nie dziwnie. Nie wiedziały jeszcze, że blondynka i brunetka to
powszechny duet u szefa i kadrowego.
-Pracujemy
od ósmej do szesnastej jak już wiecie i tylko tuż przed premierą kolekcji
dłużej, ale to zdarza się parę razy w roku. Może czasami wypadnie jakaś
delegacja, czy wyjazd na inny pokaz. Ale to zawsze prędzej jest planowane i
będziecie mogły uwzględniać w swoich planach.
- A
chłopaka można brać ze sobą na te wyjazdy-wtrąciła Wiola. —Mój Darek uwielbia
podróżować.
-Nie
bardzo to praktykujemy Wiola- odparł ku rozczarowaniu dziewczyny. —Ale to
dłużej niż trzy dni nie trwa. Tyle chyba wytrzymasz bez chłopaka?
Rozczarowanie
Sebastiana na słowa Wioli też mu nie umknęło.
-Szkoda-
westchnęła Kubasińska. —Darek jest zapalonym turystą.
-Ja
jestem bardziej dyspozycyjna-odezwała się Ula dając nadzieję Markowi na to, że
jest wolna.
-Nie
mów tylko, że taka piękna kobieta jest sama? –zagadnął chcąc usłyszeć
potwierdzenie swoich słów.
-Nie,
nie jestem tylko Wojtek pracuje w Glasgow. Jest dentystą i zarabia na własny
gabinet.
-I
niech zgadnę dba o twój uśmiech- odparł wysilając się o własny uśmiech.
-Dokładnie
-odparła pokazując w całej okazałości temat rozmowy. —Tak też poznaliśmy się. Zabolał mnie ząb jak byłam w Krakowie i trafiłam na niego. A wracając do spraw
służbowych to chyba nie puścisz nas tak od razu w głębokie morze same i w razie
potrzeby możemy liczyć na ciebie.
-Jak
najbardziej Ula. Ze wszystkimi wątpliwościami będziesz mogła
przychodzić do mnie. Ty też Wiola. Ma
też przyjść dzisiaj pani Krysia była sekretarka ojca to wam pokaże wszystko, co
i jak.
-To
dobrze Marek. Nie chcę potknięcia w pierwszej pracy.
Po
kawie i zwiedzeniu firmy wrócili do gabinetu Marka i z pomocą panów z ochrony
obie dostały swoje biurka i zostały zainstalowane naprzeciwko siebie w
sekretariacie. Wkrótce dołączyła do nich zapowiedziana pani Krysia i wspólnie z
Dobrzańskim pokazała dziewczynom, gdzie leżą, jakie papiery. Popołudnie mijało im, więc na wdrążanie się w
obowiązki. Obie były jednak pojęte i bez większych kłopotów przyswajały swój
zakres pracy. W porze lunchu i po odejściu pani Krysi obaj panowie zadecydowali,
że czas na przerwę i próbowali Ulę i Wiolettę zaprosić do Książęcej, ale
zainteresowane nie były i wyszli samotnie.
-Nieźle
Marek- rzekł Sebastian po wejściu do windy. —Obie zajęte.
-Co my
w ogóle myśleliśmy?— Że takie dziewczyny będą wolne? -odpowiedział sam sobie.
-Ale
ty masz się lepiej, bo dentysta siedzi w Glasgow i masz Ulę pod ręką. Zawsze
możesz zostać z nią po pracy, a ja jestem bez jakichkolwiek szans. Nie mam
nawet żadnego punktu zaczepienia.
-To
znajdź wspólne zainteresowania. Albo może ja coś zauważę to dam ci jakieś
wskazówki.
-
Dzięki. Czuję jednak, że łatwo nie
będzie. Chyba, że ten cały Darek nie jest za ciekawy.
-
Może. Ja w każdym bądź razie nie zamierzam rezygnować z Uli. Te oczy, piegi i usta- mówił z rozmarzeniem.
-Cycki
i nogi-dodał swoje upodobania Olszański, a atuty Wioli.
-A
ty tylko o jednym myślisz- rzucił ironicznie.
-A
ty tylko o sekretarkach -odburknął.
-Ula
nie jest moją sekretarką- przypomniał mu.
-Ale,
gdyby nie Wiola to ona zostałaby twoją sekretarką-wytknął mu.
-Nie
będę zaprzeczał Seba – rzekł szczerze. —Ale
asystentki jeszcze nie uwodziłem.
Po
powrocie z lunchu obaj panowie zastali panie przy swoich biurkach. Na biurku
Uli, jak dało się zauważyć panował lekki nieład a Wioli było bardziej schludne.
Teczki z papierami były poukładane, stał segregator „Jeżyk” na przybory, słonik
i ramka ze zdjęciem chłopak Wioletty. Mężczyzna widniejący na nim ku rozpaczy
Olszańskiego był bardzo przystojny i muskularny.
Dzień później i na biurku Uli pojawiło się
zdjęcie chłopaka, a który urodą nie odbiegał od chłopaka Wioli.
Pierwszy
tydzień pracy minął dziewczynom szybko i bez większych problemów, a jeśli
któraś miała takowe to umiały dopełniać się. Poznały się też lepiej i
skumplowały a w odczuciu Wioletty to nawet zaprzyjaźniły. Kubasińska była bardziej wygadaną marzycielką,
znającą się na facetach i życiu, a Ula z tych twardo stąpających po ziemi. Wiola miała też tendencję do zwierzeń i Ula
była na bieżąco w jej relacjach z ukochanym. Ona natomiast tyle o swoim
chłopaku nie opowiadała, bo i był daleko i nie miała natury Wioletty. Bystre
oko Wioli zauważyło też, że Marek i Sebastian są nimi zainteresowani i
to nie koniecznie służbowo, a argumentowała to tym, że wpatrują się w nie jak
sroka w malowane wrota. Ula jednak słowa koleżanki puszczała na wiatr. Panowie
tymczasem obrali taktykę rozpoznawczą i przez tydzień starali się poznać
dziewczyny lepiej a okazją do tego były wyjścia na kawę do firmowego bufetu, czy pomoc w pracy.
Marka we firmie odwiedzili też rodzice, a
Helena od razu dojrzała w Uli podobieństwo do koleżanki z podstawówki. I nie myliła się, bo Ula potwierdziła jej, że
Magdalena Pyrzyk to jej mama. Po powrocie do domu i jej mama pamiętała
dziewczynę o nazwisku Kowarska. Nie wiedziała jednak, że teraz nazywa się
Dobrzańska. Nigdy nie były też jakimiś wielkimi przyjaciółkami, aby znajomość
kontynuować po szkole.
W
piątkowy wieczór Marek i Sebastian spotkali się w klubie, aby opracować plan
działania na wkradnięcie się w łaski dziewczyn i podsumować miniony tydzień.
-Czuję,
że twarde sztuki będą z nich- rzekł z wyraźnym zniechęceniem Olszański.
-Nie
z takimi dawaliśmy sobie radę Seba- odparł mu beztrosko. —Zwłaszcza ty masz ułatwione zadanie i możesz
dać Wioli to, czego nie może dać jej Darek.
-A
może tak jaśniej?
-A,
czym interesuje się głównie Wiola?
-Modą-ni
to zapytał ni stwierdził.
-
Tym też, ale najbardziej celebrytami Seba. Zdążyłem zauważyć, że kupuje
kolorowe pisma i przegląda portal Papużka pl. A my w tym towarzystwie obracamy
się to będziesz miał swój punkt zaczepienia. Mam dodatkowe zaproszenie na czwartkowy
pokaz kolekcji APART to dam Wioli i wystarczy, że będziesz trzymać się jej i
poznasz z paroma osobami. A tych, co nie znasz to ja zapoznam was. Wiem, że Wiola
jest fanką Malwiny Kosik i Miłosza Suszki to będzie miała okazję poznać
ich. Ja idę z Ulą i też liczę, że coś to
zmieni.
-Fajnie,
fajnie Marek tylko, że Wiolka może zechce pójść z chłopakiem albo w ogóle nie
będzie chciała- mówił pesymistycznie.
-To
powiem jej, że to polecenie służbowe – odparł tonem, że to nie problem. —A
chłopak wyjeżdża w poniedziałek na dziesięć dni na obóz z dzieciakami z
Pomiechówka nad morze-dodał.
-A
skąd to wiesz?
-Bo
mam otwarte drzwi i słyszę, o czym rozmawiają dziewczyny.
-A mówiłem
ci już, że na ciebie zawsze mogę liczyć?- pytał wyraźnie podbudowany.
-Ostatnio
to przed maturą, gdy dałem ci ściągnąć zadanie z matmy- stwierdził po chwili
namysłu. —Teraz pomóż mi, z Ulą.
Kompletnie nie wiem, z której strony ją podejść.
-A
twój niezawodny uśmiech i Jaguar kabriolet nie działają?
-Szału
nie zrobiłem.
-To
może wasze mamy to punkt zaczepienia- podsunął uczynnie.
-No
nie wiem Seba. Rozpoczęło się i skończyło na tym, że Ula miała pozdrowić swoją
mamę, a dzisiaj ja moją. To już prędzej, gdy przyjdzie nam wspólnie pracować. Muszę
tylko podciągnąć się w tych wszystkich analizach i zestawieniach.
-No-odparł
dodając otuchy? —Miałeś przecież piątkę
na maturze z matmy.
-Parę
razy rozmawiała z Wiolą na temat storczyków i wystawy kwiatów-dorzucił kolejny
pomysł.
-Kwiatki
nie bardzo Marek-z góry skreślił pomysł przyjaciela. —Z bioli to akurat tróje
miałeś. Pamiętasz jak zdawałeś na czwórkę- zadrwił lekko.
-Nawet
nie przypominaj mi- żachnął się na wspomnienie. —Do dzisiaj
pamiętam słowa i minę biologiczki po wylosowaniu pytania. Coś w sam raz dla ciebie Dobrzański. Rozmnażanie.....
wegetatywne. Do dzisiaj tego nie rozumiem.
W
poniedziałek rano Wiola swoje przyjście do pracy ogłosiła radosnym tatatam
a przed oczami Uli ukazała się dłoń z pierścionkiem zaręczynowym.
-Darek
wczoraj poprosił mnie o rękę- oznajmiła wystarczająco głośno, że ich rozmowę
usłyszał Marek i Sebastian a który akurat przyszedł do przyjaciela. —Zaprosił
wieczorem na kolację do zajazdu Pod
Kasztanem i
oświadczył. Prędzej słówka nie pisnął. Jadąc tam myślałam, że będzie to zwykła
kolacja pożegnalna przed jego wyjazdem, a tu masz taka niespodzianka. Jestem
taka szczęśliwa, że mogłabym ze szczęścia płakać.
-Gratuluję
Wiola- rzekła szczerze, gdy koleżanka zamilkła. — I bardzo ładny pierścionek. A
kiedy ślub, jeśli można wiedzieć?
-Ja
chciałabym czerwcu w przyszłym roku, ale dopiero jak Darek wróci już z tych
swoich wakacji to dokładniej ustalimy i zaczniemy szukać sali i zespołu. Tak na
łapu capu nie chcę organizować go.
-Wiadomo Wiola. To jeden z najważniejszych dni życia. Ja swój też będę starannie planować.
Chwilę
później w drzwiach pojawił się Marek z Sebastianem. Oni również pogratulowali jej
i wyszli czym prędzej.
-No
to kaplica- rzekł Olszański z nieciekawą miną. — Na kilometr widać, że jest szczęśliwa z
tym swoim wuefistą.
-Seba
więcej wiary. Zaręczyny to jeszcze nie ślub. Mało to słyszy się o zerwanych
zaręczynach.
-Marek
dla ciebie to może i nie problem i uganiasz się nawet za mężatkami, ale ja nie
zamierzam być świnią i wchodzić w ich życie-wtrącił ostro. —Nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię. Co
innego zwykły chłopak a co innego narzeczony.
-Jak
chcesz Seba- mówił lekceważąco. —Ja nie zamierzam rezygnować z Uli.
Do
czwartku, czyli do wyjścia na pokaz nic szczególnego nie wydarzyło się. Marek
dalej podsłuchiwał rozmowy dziewczyn i planował, że w nowym tygodniu zaangażuje
Ulę w organizację jubileuszu dwudziestopięciolecia pracy Pshemka, a Sebastian
postanowił swoje zainteresowanie przerzucić na modelkę Andżelę Zając. Dziewczyny
natomiast trzymały się razem, a Wiola dalej uważała, że panowie mają na nie
ochotę.
Ula
z wyjścia na pokaz kolekcji APART zbytnio zadowolona nie była, ale Marek
powiedział jej, że będzie to bardziej wyjście służbowe niż towarzyskie i będzie mu tam potrzebna to zgodziła się. Wiedziała też, że pokaz zgromadzi wiele sław
a to wiązało się z tym, że i dziennikarzy będzie sporo i na pewno odbije się to
szerokim echem w prasie i Internecie, a nie chciała trafić na usta wścibskich dziennikarzy.
Poza tym była już raz na takiej imprezie z chłopakiem a który zaproszenie
otrzymał od sławnego pacjenta i nie czuła się dobrze wśród fleszy. Sam Marek
był już problemem, bo podobał się jej niebezpiecznie a do tej pory gustowała w
mężczyznach o jaśniejszych włosach a nie brunetach.
Pokaz
wbrew obawom Uli mijał całkiem przyjemnie i zaskakująco nawet, bo dostała
propozycję wzięcia udziału w kolejnej reklamie APART i to razem z Markiem. To fotograf upatrzył ich i stwierdził, że
pasują do siebie idealnie.
-No
i Ula?- zapytał, gdy zostali sami.
- Nie
powiem, ale propozycja kusząca jest-odparła mając na myśli kwestię finansową i
dołożenia się do mieszkania i gabinetu dla Wojtka. —Ale to trochę wbrew moim przekonaniom. Nigdy
nie ciągnęło mnie do takiego życia. Do reklamy, modelingu.
-
Ula ja sam z reklamą mam tyle wspólnego, co wystudiowałem. Ale chętnie spróbuję sił z drugiej strony.
-Ja
muszę zastanowić się na spokojnie- odparła mimo to.
-Ok
Ula. Mamy czas do poniedziałku na zastanowienie się. To, co pójdziemy teraz coś przekąsić, bo
grzech byłoby nie spróbować tych pyszności- zmienił temat spoglądając na Stół
Szwedzki. —A później pokręcimy się
trochę i odwiozę do domu.
-Przekąsić
owszem, ale do domu nie musisz odwozić mnie- zaprotestowała momentalnie. —Mam
tu blisko przystanek i rozpiskę kursów.
-Tak
myślałem, że tak powiesz-mruknął. —Ula jestem
winny ci przysługę. Tak świetnie przeprowadziłaś rozmowę z panem Wojciechowskim.
Poza tym to normalna rzecz, że szef po
jakimś spotkaniu i gdy jest późno podrzuca do domu podwładnego. Zwłaszcza
kobietę. Nigdy też nie byłem w Rysiowie i chętnie zwiedzę te okolice-argumentował.
—Będzie mi naprawdę miło odwieźć cię.
- No
dobrze- odparł, bo w niektórych argumentach miał rację.
Do
Rysiowa dotarli dwie godziny później, grubo po dwudziestej drugiej to zapraszać
Marka do środka nie było sensu i pożegnali się przed domem Uli.
-Wielkie
dzięki za bardzo udany wieczór Ula- rzekł i zastanawiając się czy na do widzenia
nie cmoknąć jej w policzek.
-To
ja dziękuję za podwiezienie. Autobusem jeszcze bym jechała, a taki luźny nie
był. Ludzie wracają nim z drugiej zmiany.
-Tym bardziej się cieszę, że mogłem się przysłużyć- mówił patrząc na nią. —Nie będę dłużej zatrzymywał cię-dodał
przechylając się w jej stronę. —Musisz jutro wstać po szóstej.
-Co
robisz? -zareagowała szybko.
-Chyba
jakiś pies tam lata- rzucił usprawiedliwiając się ze swojego ruchu. —Nie chcę, żeby ugryzł cię.
-A
to tylko Funia- odparła po chwili widząc jasną sierść. —Znowu Szymczykom zwiała
z kojca. Nie jest groźna. Jeszcze raz dzięki za podwiezienie i do jutra
Marek-dodała otwierając sobie drzwi.
-Do
jutra- odparł żałując, że próbował pocałować ją i ciesząc się jednocześnie, że
pies miał wyczucie czasu.
Sebastian tymczasem na pokazie towarzyszył
Wioli. Ula i Marek zajęci byli po części sprawami służbowymi a nikogo innego
nie znała to chcąc nie chcąc musiała trzymać się Olszańskiego. Kadrowy
zachowywał się na jej szczęście bardzo koleżeńsko i odpowiadało jej to. Kubasińska
też w przeciwieństwie do Uli żadnych obaw z pójściem na pokaz nie miała. Czuła
się tam, jak ryba w galarecie jak mawiała i jeszcze bardziej przekonała się do
obranych studiów. Dla Sebastiana natomiast takie łatwe to nie było, bo im
więcej przebywał z Wiolą to podobała mu się coraz bardziej i zazdrościł
Darkowi. Trzymał się jednak swojego postanowienia i nie robił nic głupiego.
Dzień
później Ula decyzję o wzięciu udziału w reklamie miała podjętą i zgodziła się
zagrać w scenie oświadczyn. Zdjęcia do reklamy zaplanowane były na środę
popołudniu, ale od rana trwały przygotowania. W trakcie próbnych nagrań główny
scenarzysta zmienił nieco scenę końcową i na sam koniec wymyślił delikatny pocałunek
a nie tylko głębokie wpatrywanie w oczy. Dla Uli był to problem, ale tylko
przez chwilę, bo pomyślała o korzyści finansowej i gabinecie dla Wojtka. On sam
zresztą namawiał ją na nakręcenie reklamy.
Marek
szybko zdał sobie sprawę, że choć wiele razy był w takiej sytuacji, że trzymał
kobietę w ramionach i przyglądał się tuż przed pocałunkiem, to nigdy nie czuł
czegoś takiego jak teraz. Żadna też nie
miała tak wspaniałych oczy i ust i tak cudownie nie pachniała. Był nawet wdzięczny
reżyserowi z dwóch powtórek, bo mógł dłużej trzymać ją w ramionach. Na sam
koniec pomyślał też, że chyba zakochał się w Uli naprawdę i jego własne słowa
skierowane niedawno do matki, że on zakocha się w kimś, kto nie będzie nim
zainteresowany ziściły się.
Choć
pocałunek trwał tyle, co migawka od aparatu, to Ula tuż po klapsie oznaczającym
koniec nagrania zdążyła zauważyć wzrok Marka, a który wyrażał podziw. I zdecydowanie
nie spodobało się jej to, choć sama nie potrafiła oprzeć się przypatrywania mu.
Nigdy też nie czuła czegoś takiego, gdy trzymał ją w ramionach Wojtek.
Dobrzański miał w sobie coś, co mąciło jej w głowie. Zaczęła wierzyła również w
słowa Wioletty, że Marek liczy na coś więcej niż pracę, a ona nie zamierza być
kochanką ani zdradzić chłopaka. Po nagraniu i pożegnaniu się z ekipą i idąc z
Markiem w stronę auta postanowiła unikać sytuacji takich jak dzisiejsza.
-Nie
jesteś zła za te zmiany -zagadnął przekręcając kluczyk.
-Nie
-odparła pewnie.— Przecież nic się nie stało takiego. A zdjęcia wyszły całkiem,
całkiem.
-To
prawda- rzekł uśmiechając się do niej. —
Wykosimy jeszcze Kosik i Suszkę z twarzy APART -dodał włączając radio na
lokalną stację.
-Już
widzę te wiszące bilbordy przy głównych magistralach z napisem Cieplak i Dobrzański nowe twarze APART- zaśmiała się wesoło. —Tylko Cieplak
nic im nie mówi.
- Do
czasu Ula. Musisz uprzedzić tylko chłopaka. Nie chciałbym, żeby gdzieś mnie
dorwał za te zdjęcia.
-Bez
obawy- wtrąciła uspokajająco. —On nie z tych, co bije.
-Musisz
bardzo go kochać skoro część pieniędzy ma iść na jego gabinet-rzekł
przyglądając się jej.
-To
prawda- mówiła wpatrując się w okno.
-Ja
bałbym się wysyłać takiego przystojniaka samego-kontynuował podchwytliwie. —To
znaczy w moim przypadku dziewczynę.
-Jak
facet chce zdradzić to nie potrzebuje wyjazdu- rzekła dość wyraziście i
spoglądając na niego równie dosadnie. — Może to zrobić za ścianą z sąsiadką.
-I
tu z tobą muszę zgodzić się. Ale sama wiesz jak to bywa- mówił cedząc
słowa. —Czasami samemu sobie nie można
ufać a co dopiero komuś.
-A
ja muszę zgodzić się z tobą w tej kwestii-odparła mając na myśli swoje
rozpamiętywanie o niedawnych wydarzeniach. Jeszcze do teraz czuła jego ciepły
oddech, gdy przytulał ją i widziała te
szare roześmiane i podziwu oczy.
I na koniec serwisu informacyjnego wracamy do wypadku, do
którego doszło godzinę temu na drodze numer 7- z radia dobiegał głos spikerki. —Z ostatnich doniesień wynika,
że w wyniku zderzenia autobusu z tirem zginął kierowca autobusu i jeden z
opiekunów a ośmioro dzieci zostało przewiezione do szpitala. Ranny został
również kierowca tira. Przypomnijmy, że autobusem wracała grupa dzieci z
podwarszawskiej gminy z obozu w Międzyzdrojach do domu.
-Dzisiaj
miał wracać Darek, Wioli- rzekła Ula z niepokojem.
-Myślisz,
że...-
-Oby
nie –wtrąciła szybko.
Ich
złe przeczucia niestety, ale sprawdziły się, bo po dotarciu do firmy biurko
Wioli zalane było kawą, komputer mrugał zdjęciem Darka, a ochroniarz powiedział
im, że Wioletta półgodziny temu wybiegła z firmy cała zapłakana i roztrzęsiona.
Ale z tego Marka cynik. Nic go nie wstrzymuje przed podrywem. Chociaż można wywnioskować że coś zaczyna się dziać z jego uczuciami. Seba za to ma więcej rozumu. Tylko Wioli szkoda jeśli wypadek potwierdzi się. A pewnie tak będzie.
OdpowiedzUsuńTeraz pozostaje kwestia Wojtka i jak go wyeliminować z życia Uli. Drugiego nieszczęścia chyba nie planujesz. Bardzo spodobał mi się pomysł na wspólne zagranie w reklamie.
Pozdrawiam serdecznie.
Na wyeliminowanie Wojtka jest wiele sposobów, ale śmierć to nie będzie. A co to będzie nie mogę zdradzić. Co do pomysłu wzięcia udziału w reklamie to wziął się stąd, że nie chciałam po raz kolejny obarczać ich pracą nad jakimś pokazem mody.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Końcówka opowiadania bardzo smutna. Ale teraz Sebastian będzie miał pole do popisu. Jak mniemam będzie starał się pocieszać Violę.
OdpowiedzUsuńZa to zachowanie Marka nie podoba mi się w ogóle. Ale i sama Ulka go poniekąd prowokuje.
Powinna postawić sprawę jasno dając mu do zrozumienia co czuje do swojego chłopaka.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Sebastian dalej będzie porządny wobec Wioli tyle mogę powiedzieć. Nie wiem czy Ula prowokuje a jeśli tak to nieświadomie.Nie wie, że Marek myśli o jej ustach, oczach i piegach.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Wojtek prześpi się z inną ,a Ula zraniona znajdzie przystań w ramionach Marka? Dobrze ,myślę.A Violi chłopak umrze i pojawi się Sebastian ,który ją pocieszy? Ulka prowokuje Marka i Wojtek pójdzie niedługo w odstawkę. Jeszcze będą z tego dzieci. XD =D. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie:).
OdpowiedzUsuńWyeliminowanie Wojtka będzie zbiegiem kilku rzeczy, a dzieci będą jak najbardziej.Co do Sebastiana to świnią nie będzie.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Czyli chłopaka Wioli już nie będzie w opowiadaniu. Fajny pomysł z tymi tą reklamą. Marek się zakochał ale on Uli też nie jest obojętny. Dziewczyny miały inne upodobania co do chłopaków ale teraz można powiedzieć że się zamienią. Wojtka można różnie wyeliminować z życia Uli, może on zostać tam gdzie jest i nie wracać do Polski. G :-D
OdpowiedzUsuńDarek będzie tylko we wspomnieniach, bo trudno zapomnieć chłopaka. Co do wspólnej reklamy to pisałam wyżej , że ciągle nie można pisać o raportach itp.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Zachowanie chłopaków przypomina mi trochę grę w podchody. Marek jest nieco szalony i bardziej skory do podjęcia ryzyka mimo, że wie, iż Ula ma chłopaka. Sebastian jest bardziej zachowawczy i nie ma zamiaru wchodzić z butami w życie Violi i Darka, co mu się chwali. Końcówka rozdziału dość niepokojąca. Wypadek zawsze kojarzy się z czymś najgorszym. Oby nie było ofiar, chociaż rozpacz Violetty świadczy o tym, że też pomyślała o najdramatyczniejszej opcji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Niestety Darek jest tym opiekunem który zginął w wypadku.A sam wypadek wpłynie na innych. Powiem jeszcze, że Seba dalej będzie na plusie.
UsuńPozdrawiam miło.
Końcówka smutna, ale przynajmniej Seba będzie mógł spokojnie działać. Bardzo podoba mi się jego postawa, kiedy dowiedział się o zaręczynach Wiolki. Natomiast Marek..no niestety on jest cyniczny i wziąłby się za mężatkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Ranczula kiedy dodasz kolejną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Eliza.
Czy możemy się czegoś spodziewać w tym tygodniu?
OdpowiedzUsuńMam do napisania jeszcze jeden fragment a jest w środku(wprowadzenie i pocałunek Uli i Marka). W sumie jest już 6,5 strony to będzie co czytać. Córeczka ważniejsza.
UsuńPozdrawiam miło.