wtorek, 28 maja 2019

Skazani na miłość cz. 20



Wizyta gości z Czech z Hugo Pipinką na czele, wiązała się z projektem, na który wpadł sam mistrz Pshemko. Chciał bowiem w szczególny sposób uświęcić trzydziestolecie istnienia obu firm, poświęcić temu wydarzeniu specjalny pokaz, a ukazujący zmieniającą się modę wraz ze zmianą ustroju w Polsce i ówczesnej Czechosłowacji. Pshemko i Hugo obchodzili również jubileusze pracy jako projektanci. Firma Náš styl Váš styl nie była też obca dla F&D, bo jeszcze za czasów, gdy żyli Febo, mieli wspólne interesy i kontakty. Sam pomysł na zorganizowanie pokazu spodobał się zarówno Markowi, jak i jego rodzicom. Seniorzy liczyli również na spotkanie z rodziną Nowotny właścicielami firmy odzieżowej, a z którymi nie widzieli się parę lat. Z przylotem do Polski nie zwlekali i już we wtorek we czwórkę pojawili się w siedzibie F&D. W skład delegacji zaś wchodzili. Projektant Hugo, jego asystent Pavel oraz Eva córka właścicieli z koleżanką Barborą. Z pojawienia się Ewy Marek zadowolony nie był, bo znał ją z dawnych lat. Była ona dobrą znajomą Pauliny i jednocześnie jedną z jego dawnych kochanek.  Z charakteru również miała dużo z Febo, bo uważała się za lepszą, była wyniosła i uwielbiała opływać w bogactwie.  Z Markiem nie widzieli się ponad sześć lat, gdy to przeżyli chwile upojenia. Nie przeszkadzało im w tym nawet to, że Ewa związana była z bogatym i dobrze zapowiadającym się prawnikiem, a on z Pauliną. Po czasie dowiedział się też, że miała być testerką wierności Marka. Test w oczach Pauliny zdał, bo Febo nigdy nie dowiedziała się o tym, co ich łączyło.
Goście w F&D pojawili się wcześnie rano jak na taką wizytę, bo po ósmej i gdy Marek docierał dopiero do pracy. Na spotkanie z częścią z nich długo jednak nie czekał, bo już w holu od Bartka dowiedział się, że Pshemko zajął się znajomym i jego asystentem a Ewa z przyjaciółką czeka w bufecie.  Zanim jednak dotarł tam, to natknął się na Ewę. Szedł korytarzem prowadzącym do bufetu, gdy usłyszał, że ktoś woła za nim Marcus. 



-Ahoj Marek- zagadnęła po czesku, rzucając się mu na szyję i całując w policzek. —Sporo let uplynulo od té doby, co jsme se naposledy viděli. (sporo lat minęło od czasu jak widzieliśmy się ostatni raz)
-Cześć- odparł po angielsku i uwalniając się z jej objęć. —Fakt trochę lat upłynęło od czasu twojej ostatniej wizyty u nas.
-Ale nic się nie zmieniłeś Marco przez te lata- odparła również w języku angielskim. —Ciągle jesteś hezký a atraktivní.
-A ty dalej wyglądasz młodo i pięknie- odwzajemnił się kurtuazyjnie.
-A ty dalej wiesz, jak poprawić humor kobiecie. W komplementach byłeś równie dobry co w łóżku. Minęło tyle lat, a wydaje mi się, jakby było to wczoraj- mówiła cichym namiętnym głosem. —Trzy dni raju na ziemi. Pamiętasz?
- Tak- odparł od niechcenia i kierując się w stronę drzwi bufetu.
-Słyszałam o tobie i Paulinie- mówiła, idąc obok niego i po raz kolejny próbując uwiesić się na jego ramieniu. —Szkoda was. Byliście taką dobraną, kochająca się parą.
- Chyba żartujesz- stwierdził kpiarsko. —Sama zresztą wiesz, jak było między nami. I dopiero teraz przy boku Uli i Piotrusia wiem, co to znaczy szczęście.
-Tak słyszałam od Pauliny, że znalazłeś już pocieszenie. To jakaś twoja dawna asystentka? Zawsze miałeś słabość do naiwnych asystentek, sekretarek, modelek i blondynek. Jeden twój uśmiech i jadły ci z ręki. Ta musiała jednak mieć więcej sprytu, skoro złapała cię na dziecko.
-Ula jest akurat szatynką i na nic mnie nie złapała- wtrącił ostro. —Nie jest z tych kobiet, które patrzą na majątek. Piotruś to szczęśliwy traf i to twoja przyjaciółka próbowała złapać mnie na dziecko. Całe życie mówiła mi o moralności, a sama posunęła się do najgorszych rzeczy. Kłamała prawie przez całą ciążę.
-Rzuciłeś ją po siedmiu latach, to co się dziwisz? Albo brała przykład z innych.
- Nie mam zamiaru rozmawiać o tym- odparł zdecydowanie, gdy wchodzili do bufetu. —Paula to zamknięty rozdział.
W bufecie oprócz koleżanki Ewy zastali Sebastiana.  Oboje siedzieli przy jednym ze stolików, pili kawę i nawiązywali znajomość. Głównie to Barbora mówiła, bo zależało jej na lepszym poznaniu Olszańskiego.  Od Ewy bowiem zdążyła się dowiedzieć, że ma w firmie kierownicze stanowisko, a szukała nadzianego faceta. Podobnie było z jej koleżanką, bo Ewa po rozstaniu z prawnikiem i po kilku nieudanych kolejnych związkach szukała kogoś odpowiedniego dla siebie, z kimś mogłaby się związać. Dlatego też tak chętnie przyleciała do Polski w zamian za rodziców.  W planach miała bowiem ponowne zainteresowanie sobą Marka. Zwłaszcza że zdążyła porozumieć się z Pauliną, która to wymyśliła plan zemsty na Uli a polegającym na odebraniu jej Marka.
-Zguba się znalazła Barboro- rzekł Sebastian po angielsku do swojej towarzyszki i gdy panna Nowotna i Marek pojawili się w drzwiach. —Ewa miło cię widzieć ponownie- dodał, wyciągając rękę do dziewczyny. —Nic się nie zmieniłaś. Ciągle urodziwa.
-A ty, jak widzę ciągle uwodzicielski. Koleżanki, jak rozumiem, nie muszę ci przedstawiać? Marek poznaj moją asystentkę i przyjaciółkę Barbore- rzekła i do Marka.
-Miło mi. Marek Dobrzański- odparł, podając rękę na przywitanie.
-Marek mam sprawę i potrzebny mi twój podpis – wtrącił Olszański, gdy Marek i Barbora już się poznali. —Dziewczyny zostawimy was na chwilę- dodał po angielsku, biorąc ze sobą teczkę personalną jednego z pracowników.
-Marek ona to jakaś wariatka jest- mówił cicho, gdy odeszli na bok i z obawy, że mogą usłyszeć, o czym rozmawiają i cudem przetłumaczyć na polski. —Ciągle mówiło coś o sladká a přitažlivá (atrakcyjny), czy coś takiego. To po czesku chyba znaczy, że jestem słodki i coś tam jeszcze.
-Seba nie wiem, nie znam czeskiego, ale na to wygląda- mówił, podpisując jednocześnie jedną umowę o prace.  —Trzeba było rozmawiać po angielsku.
-Tylko że jej angielski jest gorszy od angielskiego Wioli. W ogóle to jakaś marna podróbka dawnej Wioli. Chyba leci na mnie albo na moje pieniądze. Od razu zauważyła drogi zegarek i garnitur.
-To powiedz jej, że nie jesteś zainteresowany Seba- odparł sensownie. —Ja zamierzam trzymać Ewę z dala od siebie. Wydaje mi się, że ma również ochotę na coś więcej niż służbową wizytę.
Dziewczyny tymczasem stały parę metrów od nich i patrzyły na nich z nadzieją na przyszłość.


-Ten Sebastian jest interesujący- mówiła Barbora. —Przystojny, nadziany i bez żony. Co prawda coś mówił o jakiejś dziewczynie, ale obrączki na palcu nie ma.
-Ja zamieram powalczyć o Marka- odparła Ewa. —Z tą Ulą ma podobno tylko dziecko i to jakaś szara myszka. Tak mówiła mi Paula- dodała, bo Febo ciągle nie wiedziała o przemianie Uli.
-Tylko jak w trzy dni zdobyć faceta? - pytała pierwsza z nich.
-Na razie trzy dni a później u nas kolejne trzy dni- mówiła przekonująco Nowotna. —Hugo planuje rewizytę i zawsze można zaprosić i Sebastiana. A jeśli pomysł z kolekcją sentymentalną wypali to ja jako specjalista od PR i ambasador naszej firmy będę tutaj przyjeżdżać razem ze swoją asystentką.
Wieści o pojawieniu się dwóch atrakcyjnych Czeszek szybko rozeszły się po firmie. Zwłaszcza że sporo osób widziało ich w bufecie, a stąd plotki roznosiły się błyskawicznie. Wioletta, która tego dnia w pracy pojawiła się później, również dowiedziała się o dziewczynach szybko, bo jak tylko przyszła do bufetu po kanapkę.
-To jakieś dwie lafiryndy – oznajmiła Iza. —Powinnaś pilnować Sebastiana i uprzedzić Ulę.
-Dlaczego? Coś się działo? -pytała z zainteresowaniem.
-Ala siedziała blisko stolika, przy którym siedział Sebastian z tą Barborą, to słyszała, o czym rozmawiali- opowiadała bufetowa Ela. —Ze słów i gestów można było przypuszczać, że chce czegoś. A później, gdy Sebastian przystanął z Markiem obok lady, to ja sama słyszałam, jak Sebastian mówił mu, że chyba leci na niego, a on nie jest zainteresowany nią.
-A ta Ewa nie jest lepsza- wtrąciła Iza. —Przyszła razem z Markiem do pracowni pana Przemysława i ciągle robiła słodkie miny do niego i mówiła Marco, Marco. Zachowywała się jak kiedyś Paulina. Nawet mistrz patrzył na to wszystko krzywo.
-Z tego, co rozumiałam to lecą na ich majątek- rzekła bufetowa.
-Całkiem możliwe- odparła Iza. —Ta Ewa jest rozpieszczona i przyzwyczajona do luksusu, a jej firma tak dochodowa, jak nasza nie jest.
-A to karpie jedne- podsumowała mściwie Kubasińska.  —Chyba na ryby przyleciały tu, a nie służbowo. —Ja zamierzam wszystko uciąć w pączku. Dzwonię do Uli.
Z Ulą długo nie rozmawiała, bo ta akurat karmiła synka. Przedstawiła tylko sytuację i namówiła na przyjazd do firmy. Ula zgodziła się, ale nie dlatego że coś groziło związkowi z Markiem, tylko dlatego że prędzej obiecała to Markowi.

Tymczasem w gabinecie Marka Ewa próbowała wprowadzić w życie plan Pauliny. Ze zrealizowaniem go nie miała też najmniejszych oporów, bo Marek ciągle był dla niej pociągający i łakomym kąskiem.
-Może spotkalibyśmy się dzisiaj wieczorem? -zagadnęła po angielsku. —Ja ty Barbora i Sebastian- sprecyzowała, aby nie wyglądało to na zaproszenie osobiste. —Tyle lat się nie widzieliśmy, to jest o czym rozmawiać.
-Dzięki, ale nie jestem zainteresowany- odparł zdecydowanie. —I z tego, co mi wiadomo, Sebastian również ma plany na wieczór.
-Plany są po to, aby je zmieniać. Nie powiesz mi, że kiedyś nudziłeś się w moim towarzystwie? – nęciła słodko.
-Dziwne, że chcemy spędzić wieczór we własnych domach- rzekł, pomijając ostatnie stwierdzenie.  —On z Wiolą a ja z Ulą i Piotrusiem.
-Słyszałam, że stałeś rodzinny i nudny, ale nie myślałam, że aż tak. Dawniej była Paulina i w niczym ci to nie przeszkadzało. Non stop zabawiałeś się razem z Sebastianem w towarzystwie innych kobiet. Albo może ta twoja Ula cię nie puści? – prowokowała.
-Ula nie jest zaborcza. To moja decyzja. 
-Kiedyś inaczej mówiłeś i myślałeś.
-Kiedyś to dobre stwierdzenie, bo ludzie się zmieniają. Kawy? Wioletta właśnie przyszła.
Chwilę później usłyszeli pukanie do drzwi, a po słowie proszę głowę Kubasińskiej. Szybko też zlustrowała sytuację. Oboje siedzieli na kanapie jak dla niej za blisko siebie, a ręka blondynki na oparciu kanapy niemal dotykała szyi i ramion Marka. Długo w gabinecie nie została jednak, bo po przedstawieniu gościa poszła do socjalnego po kawę dla nich. Tam zaś zastała drugą z kobiet.
-Ahoj.  Můžu dostat vodu- zagadnęła blondynka. —Barbora. Jsem asistentka Evy- dodała wyciągając rękę. —Přišli jsme z Prahy.
-Wioletta- mówiła taksując ją od głów do stóp. —Sekretarka Matka. Prezesa F&D- dodała, wyciągając jej wodę z jednej z szafek.
-Sekretářka šéfa a dívka Sebastiana- rzekła ze sztucznym uśmiechem. (Sekretarka szefa i dziewczyna Sebastiana)   
Kochana twoje szczęście, że wiem co znaczy diwka po czesku. Inaczej powyrywałabym ci te kudły głowy. 
-Ano- odparła, szykując tacę z filiżankami.
 - Váš šéf a Sebastian jsou pěkné kluci- kontynuowała Barbora.( wasz szef i Sebastian to mili faceci). Pravděpodobně mnoho žen jsou pod dojmem. (Pewnie sporo kobiet jest pod ich wrażeniem)
-Mówił dziadek do obrazu a obraz ani mru mru - mruczała do siebie. —Co mają wspólnego klucze z Sebą i Markiem- pomyślałaPekni, ale zajęci- dodała głośniej. I żadnych żon ne ma pod domem- dodała, kręcąc głową. —W ogóle ne ma żon. Ja z Ulą prawie narzeczone- mówiła niemal sylabizując i pokazując lewą rękę.
-Vy a Ula jsou nevěsty - stwierdziła. (jesteście narzeczone)
-Niech będzie, że niewiasty Barboro. Ne ma więc interesowania się nimi.  Marek i Sebastian nie dla ciebie i Ewy. Ne są do wzięcia.
- Nevím, proč mi o tom říkáte? -zapytała, bo zrozumiała o czym mówi Wioletta.  (Nie wiem, dlaczego mi o tym mówisz)
-Rikam to znaczy mówię, bo nie pozwolę, aby ktoś odebrał mi Cebulka, a dziewczyny w bufecie sporo widziały i słyszały - mówiła ostrzegawczo. — My z Sebastianem se milujemy. A Marek miluje Ule- zagadnęła i z czeskiego. —Oni maju dziecko. Bambino. Rozumita? - pytała nalewając kawę do filiżanek.
Rozumím. Mají syna, milujete se a jste spolu. (Rozumiem. Mają syna, kochacie się i jesteście razem)
-To dobrze, że rozumita- odparła szykując się do wyjścia. —Czech Polaka i vice – versa, jednak zrozumie. Tylko co pole ma z tym wspólnego?- myślał odchodząc.(słowo spolu. Czasami trzeba usłyszeć jakiś wyraz a nie tylko przeczytać)


Ula tymczasem po nakarmieniu Piotrusia, spakowaniu jego paru rzeczy i odwiezieniu do dziadków Dobrzańskich, pojechała do firmy. Obiecała bowiem Markowi, że pojawi się w porze lunchu i będzie towarzyszyć mu, Pshemkowi i gościom z Czech w wyjściu na obiad. Z poznaniem ich długo nie musiała czekać, bo spotkała ich u Marka w gabinecie, szykujących się już do wyjścia. Z całej czwórki najbardziej interesowała ją Ewa Nowotna i czy jest taka, jak mówiła jej Wioletta przez telefon. Ze wskazaniem jej nie miała problemu, bo wyglądała dokładnie tak, jak opisała ją Wiola, dzwoniąc do niej po raz drugi. Elegancka, piękna, zmysłowa i zgrabna. Ula natomiast dla Ewy była zaskoczeniem, bo nie była szarą myszką, jak mówiła Paulina tylko elegancką i pewną siebie kobietą. Do tego biegle znała angielski i zasady etykiety. Zdążyła również porozmawiać z Barborą i dowiedzieć się, że Ula i Wioletta łatwymi przeciwniczkami nie będą. 



Lunch w towarzystwie Czechów przebiegał miło, choć Ula komfortowo się nie czuła, bo miała wrażenie, że Ewa ciągle ją obserwuje i czeka na jej gafę. Co do gości to Hugo okazał się takim samym ekscentrykiem jak Pshenko, ale i równie miłym. Tak samo jak Paweł.

Po daniu głównym panowie wyszli na chwilę, a Ula została sama z Ewą i Barborą. Panna Nowotna postanowiła wykorzystać również ten czas nieobecności Marka, aby wzbudzić niepokój w Uli. 
-Gdyby rodzice Marka nie nalegali na związek z Pauliną, to może ja byłabym teraz panią Dobrzańską- rzekła jej nienaganną angielszczyzną. —Przed laty łączyło nas uczucie- mówiła sporo koloryzując.
-A mówisz mi o tym, bo? -zapytała zbijając ją z tropu.
-Nie miało to być nic aluzyjnego Ula- wtrąciła szybko. —Wspominam tylko dawne czasy. Teraz Marek jest całkiem inny. Można mu ufać. W uczuciach również. Nie dał nawet zaprosić się na wieczór na kolację. U nas w Czechach jest takie przysłowie. Mężczyzna jest mężczyzną i nie sposób go zmienić, niestety. Tobie się udało.  Jesteś wielką szczęściarą.
-Nie liczę szczęścia w skali Marka- odparła sugestywnie.  —Mam jeszcze inne powody do zadowolenia.  
-Może masz i rację, bo szczęście jest jak domek z kart. Łatwo może runąć i dobrze mieć coś w zapasie- mówiła jakby zjadliwie .
- Dokładnie- odparła Ula.
Teraz się okaże jak wielkie jest przywiązanie Marka do Piotrusia i do mnie- myślała, bo w słowach Ewy wyczuła coś niepokojącego.  

CDN PO MINI ZEMSTA

Tłumaczenia z Google czasami wychodziły naprawdę zabawnie. Niekiedy trzeba równie wysłuchać, jak to brzmi.

12 komentarzy:

  1. No i może dzięki tym dwum Czeszką tych dwoje zrozumie, że są sobie przeznaczeni. Ciekawe na ile odporny będzie Marek na wdzięki Ewy i jej zachowanie.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Gorąco pozdrawiam w deszczowy poranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bez powodu ich nie wprowadziłam do opowiadania. Oczywiście nie mogę zdradzić czy Ewie uda się uwieść Marka.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Zgadzam się, może czeszki coś odblokują między Ulą i Markiem. Najwyższa pora, żeby między nimi wreszcie iskrzyło. Super część. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Jesteś chyba nowa w komentarzach. Miło, że ktoś doszedł.
      Spokojnie będzie iskrzyć.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Pisałam w komentarzu do poprzedniego rozdziału, że odczuwam niepokój w związku z przyjazdem delegacji z Czech no sprawdzają się moje przypuszczenia, choć odwrotnie. Dawna znajoma Marka wyraźnie chcę namieszać między nim a Ulą, jej przyjaciółka z kolei próbuje omotać Sebastiana. Co Ewa wcześniej zrobiła dla Pauliny to był test wierności Marka ale teraz to już ma być zemsta na Uli. Mam nadzieję, że Marek nie da się omotać, wie co straci? Dziękuję za tą cześć, pozdrawiam serdecznie, Agata,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że pisałaś, ale nie mogłam zdradzić, że pojawią się kobiety a nie mężczyźni. Co do ewy to chce i dla siebie zdobyć Marka i pomóc Paulinie w zemście na Uli. Ona odebrała jej Marka i dostatnie życie i chce tym samum się odwdzięczyć. Chce aby Ula czuła się jak kiedyś ona sama.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Mam nadzieję że te dwie czeski nie namieszaja za bardzo, pozdrawiam Karolina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiola już nie pozwala na zbytnie rozpędzenie się Barbory.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Język czeski jest naprawdę zabawny i czasem można dostać głupawki ( tkz. atak śmiechu) Podoba mi się opowiadanko ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się przekonałam coś tam tłumacząc. Oni to samo może mają z naszym językiem.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  6. Świetna część. Nie sądziłam, że przyjazd czeskiej delegacji wywoła jednak masę niepokoju i u Violi, i u Uli. Uważam, że to wyjdzie im tylko na dobre, bo może wreszcie zaczną inaczej podchodzić do swoich związków. Właściwie chodzi mi tu głównie o związek Uli z Markiem. On jak dotąd trzyma się świetnie i nie pozwala sprowokować pięknej Czeszce. Ula na końcu rozdziału zadaje sobie pytanie czy Marek faktycznie jest tak bardzo przywiązany do niej i Piotrusia. Ja myślę, że nie zrobi jednak nic głupiego. Za bardzo kocha Ulę i syna, by to wszystko zaprzepaścić.
    Viola swoim czeskim powaliła mnie na kolana. Śmieję się do tej pory a pomylenie karpi z harpiami po prostu genialne.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby wszystko szło jak po maśle to byłoby nudno. I nie ma to jak scementowanie związku problemami. Tu główną prowokatorką do końca nie jest Ewa tylko Paulina. Chęć zemsty na Uli jest tak duża, że nawet fakt podsuwanie Markowi swojej koleżanki nie przeszkadza jej w tym.
    Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń