środa, 15 maja 2019

Skazani na miłość cz. 19


Samochód podarowany Uli przez Marka szybko zdał swój egzamin, bo stał się dla niej codziennością i ułatwił organizację dnia. Nie miała też żadnych problemów z prowadzeniem auta i już dzień po podarowaniu go przy boku Marka szkoliła te umiejętność. Tego dnia bowiem wybrali się do Rysiowa i tam po raz pierwszy od dwóch lat usiadła za kierownicą i pojeździła po okolicy przy mniejszym ruchem. Kolejnym etapem były warszawskie drogi i większy ruch. Marek przy okazji jazd robił jej mały egzamin ze znajomości znaków i przepisów drogowych, a który zdała celująco. Po tygodniu nauki zaczęła już sama jeździć na zakupy, do Rysiowa, lekarza z Piotrusiem, do firmy albo za miasto na łono natury.


Do SPA w Józefowie również sama postanowiła jechać, nie fatygując Marka jako kierowcę. Rano tylko pomógł jej zapakować bagaże na swój i Piotrusia czterodniowy pobyt w SPA i pojechała po Wiolettę do firmy.
-Marek to ma gest Ulka- zagadnęła Kubasińska na widok jej Fiata Punto. —Takie cacko prosto z salonu podarować. Musi mieć do ciebie sentyment.
-No- odparła cicho. —Możesz usiąść w tyle z Piotrusiem Wiola. 
-A ty co taka markotna? -dopytywała, gdy wsiadała do auta.
-Bo nie wiem, na czym stoję Wiola. Konkretnie to nie wiem, kim jestem dla niego.
-Przecież to na metr widać, że kimś ważnym- stwierdziła klarownie.
-Nigdy mi nic takiego nie powiedział.
-Bo niektórzy faceci nie umieją okazywać uczuć- mówiła wyraziście. —Mój Cebulek jak chce powiedzieć, że mnie kocha, to robi jakąś niespodziankę. Zabiera gdzieś, kupuje coś, mówi komplementy, a gdy nocuję u niego, to przygotowuje kolację albo kąpiel dla mnie.  A ty kochana powinnaś bardziej zakręcić się koło Marka. Odsłonić to i owo, kupić sobie nowy ciuszek.
- Tylko że ja też nie wiem, kim jest dla mnie- wtrąciła. —Gdy poznałam go, to się zauroczyłam, później chyba nawet pokochałam, a gdy zaś dowiedziałam się o jego machlojkach, to wszystko prysło jak bańka mydlana. Teraz znowu coś się dzieje. Chyba.
-To takie kapcie Ulka. Może w podświadomości boisz się, że skończy się jak poprzednio. Zaangażujesz się, a coś się wydarzy.
-Może- odparła z zamyśleniem.
- Ja spróbowałaby mimo to z Markiem wszystko wyjaśnić i pokazać się z jak najlepszej strony- przekonywała. —Kup sobie nową kieckę i zakręć się koło Marka. Dzwoniła do mnie Gośka i mówiła, że w Galerii Mokotów w H&M jest nowa kolekcja sukienek. Podobno znikają jak grzyby po deszczu. Możemy od razu pojechać i coś sobie kupić.
-Innym razem Wiola- z miejsca ucięła temat. —Od razu jedziemy na Józefów. Chcę dojechać na miejsce, zanim obudzi się Piotruś i zacznie upominać się o jedzenie.

Tuż przy wejściu do firmy stał Marek z Sebastianem i patrzyli na dziewczyny. Chwilę prędzej też pożegnali się z nimi i odprowadzili na dwór.
-Ula wygląda na zadowoloną z samochodu- rzekł Sebastian, gdy dziewczyny odjeżdżały z parkingu, a oni wchodzili do środka.  
-W końcu przyznała mi rację, że własny samochód ułatwił jej życie i zmienił na lepsze.
-A między wami coś zmienił? -zagadnął.
-Seba nie podarowałem go, żeby coś zmienił między nami, tylko był potrzebny- odparł zirytowany, próbując nerwowo ściągnąć zacinającą się windę na dół.
-To skąd ta złość? I co jest w końcu między wami.
-Dobre pytanie- wymruczał.
-To tak trudno ci zinterpretować uczucia? -dopytywał, gdy wchodzili do windy.
- A łatwo? – pytał sugestywnie. —Sam zresztą wiesz, jak wyglądały dotychczas moje uczucia i życie. Same kłamstwa wciskane panienkom i życie w zakłamaniu z Pauliną.
-I czas na zmiany. Marek albo się kogoś kocha, albo nie kocha, nienawidzi, lubi, czuje się wdzięczność. Proste i masz w czym wybierać.
-Nie wiem, czy to takie proste Seba- mówił pytająco. —Przez dłuższy czas myślałem, że kocham Paulinę, a okazało się, że między nami niczego takiego nie było. Było kiedyś tylko zauroczenie. Może i teraz coś mylę. Wdzięczności od głębszego uczucia.
-Nie porównuj tylko życia z Ulą do Pauliny- wtrącił Sebastian. —Tylko wodę z mózgu ci zrobiła i pobawiła rozsądnego rozpoznawania uczuć. Inaczej jest z Ulką. Widać, że ma tak rozsądnie poukładane w głowie i nic na siłę w stosunku do ciebie nie zrobi.
- Seba ja swoich uczuć nie jestem pewny, a co dopiero Uli.
-Ula to tak bała się o ciebie, jak zasłabłeś, że obojętny na pewno nie jesteś- odparł wymownie.
- Myślisz? -zapyta z lekkim uśmiechem.
-Sam to sprawdź. Pochodź po domu owinięty tylko w ręcznik. Jak będzie miała rozbiegany wzrok to znaczy, że jest coś na rzeczy. A jak nie to znaczy, że jesteś tylko ojcem jej dziecka i kimś z kim pomieszkuje. Widziałem coś podobnego w jednym z filmów.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.  Ula może coś podejrzewać. Nigdy nie chodzę tak ubrany, a raczej tylko odziany.
-To twój dom i możesz czuć się chyba tam swobodnie- rzucił argumentem.
 -Akurat nie do końca mój. Dałem go przecie w zastaw Uli za kredyt na ośrodek.
-Czepiasz się szczegółów Marek –orzekł kadrowy. —Boisz się zmian i tyle.
-Zobaczymy Seba, co będzie, jak wróci ze SPA- odparł dla świętego spokoju.
-To, co Marek czekają nas teraz trzy samotne popołudnia i wieczory- zagadnął Sebastian, gdy wychodzili z windy.  —Trzeba coś z tym zrobić. Proponuję piwko, mecz, spotkanie z kolegami. A ty w końcu odeśpisz zarwane noce.
-Mówisz teraz jak Ulka- odparł, zanim rozeszli się do swoich biur. Wyśpisz się, nabierzesz oddechu i nadrobisz zaległości towarzyskie.  To jej słowa Seba- dodał na koniec.

Wyjazd do SPA był strzałem w dziesiątkę i już pierwszego dnia pobytu Ula mogła w pełni korzystać z oferty. Znalazła bowiem coś dla siebie i Piotrusia.  Po obiedzie i po konsultacji z paniami z obsługi poszła z Wiolą i Piotrusiem na basen i tam pod opieką instruktora uczyła się jak zabawiać maluszka w wodzie. 




Później nauczyła się prawidłowego masażu brzuszka oraz zabaw i lekkich ćwiczeń ułatwiających w przyszłości siadanie raczkowanie i chodzenie. 




Wieczorem zaś gdy Piotruś spał pod okiem opiekunki, razem z Wiolettą zafundowały sobie relaksacyjny masaż. Kolejny dzień rozpoczął się wizytą u kosmetyczki i konsultantką od ćwiczeń. Ta pierwsza też zaproponował Uli wizytę u fryzjera i optyka. Sama również myślała o skróceniu włosów i kupnie szkieł kontaktowych, bo Piotruś dorastał i miał to do siebie, że ciągnął za włosy i sięgał do okularów. Z wizytą w jednym i drugim miejscu nie zwlekała i jeszcze tego samego dnia popołudniem przeszła metamorfozę. W przemianie towarzyszyła jej Wioletta, która usiadła w kąciku dla dzieci, zajmowała się Piotrusiem i przyglądała się przemianie koleżanki.
-Marek to padnie trupem na kolana, jak cię zobaczy- mówiła Kubasińska, gdy z każdym kolejnym ruchem fryzjerki pojawiała się nowa twarz Uli.  —Formalnie milion diamentów.
-Wolałabym, aby widział moje wnętrze, a nie ładną buzię Wiola- stwierdziła klarownie. —Inaczej oznaczałoby, że się nie zmienił i ocenia kobiety po wyglądzie.
-Jedno z drugim idzie połączyć Ula- argumentowała.—Anioł z charakteru i wyglądu. Całkiem inna jesteś.
-To prawda- wtrąciła pani Aldona, zajmująca się Ulą. —Jest pani nie do poznania.
-Może i jak coś zmienię? - zapytała ni to Ulę, ni stylistkę fryzur. —Wyglądam jakoś tak wyzywająco. Cebulek mówi mi, żeby mieć prostą fryzurę i nie zajmować rano łazienki kręcąc włosy albo robiąc sobie koka.
-Goście SPA mają zapewnione to w pakiecie, to grzech byłoby nie skorzystać- namawiała inna pani fryzjerka.
Wioletta tak jak zapowiedziała, również zmieniła swój wizerunek na bardziej stonowany. Wyprostowała nieco włosy, podcięła końcówki i zmieniła kolor. Obie też z salonu piękności wyszły zadowolone z efektu pracy fryzjerów.


Kolejny dzień dużo nie różnił się od dwóch poprzednich. Rano Ula poszła z Piotrusiem i Wiolettą na basen, a później Ula zafundowała sobie manicure. Wioletta w tym czasie skorzystała z solarium. Popołudniem zaś był czas na dietetyka, który zajął się również dietą dla Piotrusia. Ostatni dzień pobytu w SPA ponownie należał do masażystki i kosmetyczki. Oprócz oczyszczania twarzy i makijażu, którym to zabiegom obie się poddały, to Ula skusiła się i na regulację brwi. Po godzinie czternastej natomiast dziewczyny opuściły Józefów i udały się w drogę powrotną.

Szybki powrót dziewczyn do Warszawy ucieszył Marka i Sebastiana, bo po dwóch dniach zatęsknili za codziennością. Piwo i powtórki meczów, a oglądanych w telewizji w poniedziałek i wtorek w środę były już nużące i Olszański zatęsknił za paplaniną Wioletty, a Marek za nieładem i obowiązkami związanymi z dzieckiem.
-To, co mamy dzisiaj w planach- zagadnął Olszański, gdy wychodzili z firmy.
-Nic nie mamy Seba. Ja chyba pojadę do rodziców i zobaczę co u nich słychać- mówił ze znudzeniem.  
-Zobacz Marek, jeszcze niedawno zawsze mieliśmy, jakieś plany na popołudnia i wieczory, a teraz jak jest Wiolka, Ula i Piotruś nie mamy.
-Ale lepiej nie było Seba. Boję się, co to będzie, jak Ula zechce się wyprowadzić. Nigdy nie ustalaliśmy na, jak długo się wprowadziła.  Albo jak pozna kogoś i znajdzie drugiego tatusia dla Piotrusia.
-To musisz tego kogoś wyprzedzić Marek i zacząć działać, a nie wymyślać sobie problemy uczuć. Ulka wróci, to powiesz jej, jak ładnie wygląda po SPA. Wiola mówiła, że zafundowały sobie stylistę i podobno wygląda świetnie, to ściemy nie będzie.
-Chyba masz rację. Nie chcę być w przyszłości weekendowym tatusiem.
-I tego się trzymaj Marek. 


Dzień później dziewczyny wróciły ze SPA i prosto z podróży pojechały do firmy. Tam na jednym z korytarzy natknęły się na Marka i Sebastiana. Panowie stali kawałek od nich i przypatrywali się im.


-Widzisz to, co ja- zagadnął Sebastian. —Obie wyglądają zjawiskowo.
-Nie da się ukryć- odparł z widocznym zauroczeniem.
-Wiolka nie dziwota Marek, ale jak ty mogłeś nie zauważyć Uli potencjału.  
-Tak jakoś się złożyło Seba, że co innego widziałem.
-To teraz masz faktycznie problem. Faceci do Ulki będą się w kolejce ustawiać. Ja na twoim miejscu już bym się ustawił.
-Ulę randki nie interesują Seba- mówił, choć myślał całkiem co innego. —Ma małe dziecko i Piotruś jest dla niej najważniejszy.
 -A nie mówiłam, że zaniemówią z wrażenia- mówiła tymczasem Wioletta do Uli.  —Typowa męska reakcja.
-Sebastian od zawsze tak patrzy na ciebie Wiola- odparła, tuląc w ramionach Piotrusia. —Tylko Markowi się coś poprzestawiało.
-To patrzeć, jak będzie teraz wzdychać do ciebie.
-Tego się właśnie obawiam Wiola. Zmieniłam się wizualnie i stałam się interesująca.
Panowie dłużej nie czekali i ruszyli na spotkanie z dziewczynami.
-Myślałam już, że korzenie zapuszczacie- zaczęła Wioletta.
-Fakt trochę nas w podłogę wbiło Wiolka- odparł Sebastian.
-Wyglądacie zaskakująco- odezwał się i Marek. —I dobrze widzieć was całych i wypoczętych z powrotem. Hej synku -dodał, gdy Piotruś spojrzał na niego. —Pamiętasz swojego tatusia?
-Zaraz sprawdzimy Marek- odparła Ula. —Zobaczymy czy będzie płakać, jak weźmiesz go na ręce.
Na rękach Marka było mu najwidoczniej równie dobrze co u mamy, bo ani nie zapłakał, ani nie chciał wrócić w matczyne ramiona. Przypatrywał się tylko uważnie twarzy tatusia. 
-Mam sporo zdjęć Marek i nagranych filmików z basenu i ćwiczeń- kontynuował Ula.
-Instruktor powiedział nawet, że siły w rączkach i nóżkach ma tyle samo co Kaligóra czy tam inny Wyrwidąb- dodała Wioletta.
-Dokładnie. Piotruś zaliczył również pierwsze strzyżenie u fryzjera i drugi ząbek mu się wyżyma. Obok tego pierwszego. Sam zobacz- mówiła Ula.
-Jakie to słodkie Sebulku- stwierdziła z rozczuleniem Wioletta, patrząc na Ulę i Marka zaglądających w buzię Piotrusia. —Może i my zafundujemy sobie taką małą słodką cebulkę.
-Wiolka zwariowałaś? – hamował jej zapędy. —Dzieci takie słodkie jak Piotruś się nie rodzą.
-Afryki nie odkryłeś Sebulku- odburknęła Kubasińska.
-Czyli wyjazd się udał? -zapytał Marek dla rozładowania sytuacji.
-Nawet bardzo się udał- odparła Ula.—Ale jak to mówią wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu. Cieszę się, że wróciłam. A co wy robiliście oprócz oglądania meczów?
-Tak szczerze, to się nudziliśmy Ula- oznajmił nieoczekiwanie Marek.
-Nie da się ukryć- dodał Sebastian. 

W firmie Ula długo nie została i wkrótce pożegnała się z całą trójką i pojechała z Piotrusiem do domu. Wioletta natomiast postanowiła poczekać na Sebastiana, aż skończy pracę i pójść z nim coś zjeść. Również swoje biuro po czterodniowej nieobecności postanowiła uporządkować. Po godzinie była prawie gotowa wyjść z kadrowym. 
-Nie mówiłem ci jeszcze, ale do twarzy ci w tym kolorze i fryzurze- zagadnął, gdy pojawił się u niej i czekał, aż skończy układać segregatory.  
-Czyli teraz wyglądam lepiej? -zapytała uradowana komplementem.
-Znacznie Wioluś- odparł zdecydowanie.
-I tamta ja nie podobała ci się tak jak ta?
- Zawsze byłaś atrakcyjna dla mnie, ale teraz wyglądasz bardziej interesująco. Słodko, dziewczęco i ponętnie.
-Tylko to się więc liczy- mruczała pod nosem.
-O co ci chodzi? Powiedziałem przecież, że wyglądasz lepiej i w ogóle jesteś piękna. Masz piękne oczy, uśmiech, figurę.
-Z wami facetami jest dokładnie tak, jak mówiła Ula- wtrąciła. —Tylko patrzycie na urodę, a nie to, co mamy w środku.
-Nieprawda Wioluś. Jesteś fajna, zabawna, masz swoją niepowtarzalną i nieprzewidywalną osobowość. Jesteś co prawda również trochę roztrzepana i humorzasta, ale kocham twoje wady. Do tego dogadujemy się niemal w każdej sprawie i dobrze nam w łóżku.
-Tylko tyle- mówiła z wyrzutami. —Fajna, zabawna, roztrzepana, humorzasta i dobrze nam w łóżku.
-Tak źle i tak niedobrze- odparł z niezadowoleniem. —Pogniewałaś się o dziecko, czy co? I na dziecko może przyjdzie kiedyś czas. Zobaczymy, co jest nam dane. Na razie możemy cieszyć się tym, co mamy i bez zobowiązań.
-To jak zdecydujesz już, co widzisz we mnie, co jest ważne i co jest nam dane, to się odezwij do mnie- mówiła głośno i z wyrzutami. —Może dalej będę zainteresowana tobą Cebulku. Na razie jadę do Pomiechówka- dodała i wyszła.
- Seba, co się tu dzieje? -zapytał chwilę później Marek, pojawiając się w sekretariacie. —Wiolę słychać było zza zamkniętych drzwi. I gdzie jest? Mieliście wyjść razem.
-Mieliśmy, ale sama wyszła. Pokłóciliśmy się i się obraziła. Rozmawiała z Ulą i z tego, co zrozumiałem, to Ulka powiedziała jej, że patrzymy głównie na urodę, a nie na to, co ma dziewczyna w środku. Później wynikła jeszcze sprawa dziecka i do czego dąży nasz związek.
-W sumie ma rację, że chce wiedzieć, na czym stoi- odparł sensownie.  —Ponad rok kręcisz się obok niej. Ja też przynajmniej wiem, na czym stoję. Skoro Ula powiedziała jej to wszystko, to nie mogę teraz tak nagle zainteresować się Ulą. Od razu domyśli się, że to dlatego, że się zmieniła.   
-To kiepsko między nami i dziewczynami Marek- stwierdził z przygnębieniem kadrowy. —Ja właśnie pokłóciłem się, a ty nie zdążyłeś nic zrobić.
-Kiepsko- odparł Marek.

Tymczasem Pshemko postanowił zaprosić do Polski Hugo Pipinke swojego kolegę po fachu z Czech wraz z przedstawicielami firmy Náš styl Váš styl.


8 komentarzy:

  1. Ja bym ich zamknęła w jednym pokoju na klucz i nie wypuściła zanim nie dojdą do porozumienia. Kocham, nie kocham, kocha, nie kocha...itd. Toż to jakaś huśtawka.
    Mogę zrozumieć Violette, bo że nie wie co dalej. Widać odebrała pożądną lekcje. I zrozumiała że faceci w dużej mierze patrzą na wygląd.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
    Gorąco pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć że Wiola jak na razie jest jedyną osobą,która wie czego chce.Czyli jakiejś stabilizacji i zaangażowania ze strony Sebastiana. W odniesieniu do Uli i Marka to oboje obawiają się przeszłości. Ula, że zaangażuje się a nic z tego nie wyjdzie a Marek nie chce popełnić ponownie błędu i pomylić uczucia.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Julitą. Pokój z solidnym zamkiem na początek. Zamknąć oboje na tak długo póki się nie dogadają i nie wyjaśnią wszystkich spraw. Wóz albo przewóz. W ten sposób do niczego nie dojdą i za chwilę ich miłość zmieni się w dozgonną przyjaźń. To już zaczyna być irytujące i ich samych powinno zacząć wkurzać. Jak długo można chodzić wokół siebie i nie zwojować nic? Teraz sami wytworzyli sobie paradoksalną sytuację. Zamieszkali razem, mają dziecko a traktują się jak para znajomych. Za chwilę tak się zaangażują w tę znajomość, że wszystko rozsypie się jak domek z kart a oni zaczną sprzątać po katastrofie, choć nie będzie już czego zbierać. Zrób coś z tym, bo zarówno Marek jak i Ula zaczynają mi działać na nerwy.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokoju nie będzie, ale coś będzie na pewno. Są skazani na miłość przecież. Jak dwóch nie może to trzeci pomoże.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Po ostatnim zdaniu tego rozdziału, odczuwam mały niepokój co to znajomych Przemko. Bo jak na razie co zauważyły dziewczyny Małgosia i Julita i tu się z nimi zgadzam we wcześniejszych wpisach, nic się nie zmienia w relacjach obu par. A kto wie może któryś z zaproszonych znajomych zainteresuje się dziewczynami, wtedy Markowi i Sebulkowi zapali się światełko w tunelu i mam nadzieje, że ni będzie to pociąg jak mawiała serialowa Violetta. Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt goście z Czech będą pomocni. W jaki sposób to w kolejnej części.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Wszystko idzie w dobrym kierunku

    OdpowiedzUsuń
  5. W jak najbardziej dobrym. Co prawda będzie problem pewien ale do rozwiązania.
    Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń