czwartek, 23 stycznia 2020

Hańba cz. 6

Po wizycie Marka i Jadzi (w poprzedniej części pomyliłam z Janką, ale od początku była Jadzią, więc niech tak pozostanie) Cieplak udał się do miasta do Banku Ludowego.




Miał tam znajomego, który mieszkał w pobliżu Sosnowskich i liczył dowiedzieć się czegoś więcej o interesującej go sprawie. Nie wiedział tylko jak rozpocząć rozmowę, a nie chciał pytać wprost. Tymczasem rozmowa potoczyła się po jego myśli.
-Dzień dobry panie Jakubie -zaczął z życzliwością Józef. —Jak żona i córeczka.
-Dzień dobry. Dziękuję za pamięć. Krysia chowa się dobrze. A jak pana Beatka.
-Również dobrze. Rośnie jak na drożdżach.
-To dobrze. Dawno pana nie było u nas. Będzie z rok.
-Okazji nie było panie Jakubie. Dochody z piekarni przynosi do banku nasz księgowy, a na bieżące wydatki jest z młyna. Dzisiaj wypłacam drogi panie. Dwieście pięćdziesiąt rubli.
-Czyli to, co mówią na mieście, jest prawdą.
-A co mówią? Rzadko bywam w mieście.
-Potrzebuje pan pieniądze na wesele.
-Z panią Alą nie myślimy jeszcze o tym.  A pieniądze potrzebuję na zakup maszyny do piekarni.
-Ja o córce mówię. Podobno wydaje pan Ulę za mąż za Piotra Sosnowskiego.  Jego rodzina od kilku dni o tym mówi. I powiem panu, że się dziwię. Niby doktorostwo, ludzie wykształceni a innych za nic mają. Nawet jak tu przychodzą, to z góry patrzą na człowieka, a od dziecka mnie znają. Najgorszy to ten ich synalek jest. Wyniosły, niesympatyczny i egoistyczny.  Nawet kalekiej osoby nie uszanuje.
-Co pan powie. Taki miły był, gdy nas odwiedzał a tu inna osoba.
-Nie wszystko złoto co się świeci panie Józefie.
-Tak, tak. A ta kaleka osoba to ktoś znany? -zapytał delikatnie.
-Do parku, gdzie chodzi żona na spacery z Krysią, przychodzi i jedna dziewczyna wychowanka miastowych Dobrzańskich z synkiem, a on któregoś dnia coś do niej krzyczał i szturchał. A biedaczka jest niema od urodzenia.
-Nie jest to ta dziewczyna, która mieszkała kiedyś w posiadłości u Dobrzańskich za miastem? -pytał zachęcająco. 
-Dokładnie ta i od czasu jak zamieszkała u Dobrzańskich Sosnowski ma na pieńku z Markiem Dobrzańskim. Dla pana Marka była jak siostra i chodzą ostatnio słuchy, że to Piotr Sosnowski jest ojcem Mareczka. Ja nie pamiętam go z dzieciństwa, ale moi rodzice mówią, że to wykapany Piotr Sosnowski. Nikt oficjalnie nie mówi o tym, ale coś musi być na rzeczy, skoro zaczynają mówić o tym inni. Proszę pana pieniądze -zmienił temat na cel wizyty. —Pan przeliczy.
-Nigdy pan nikogo nie oszukał, więc dlaczego miałoby się stać to teraz. Dziękuję i ślę pozdrowienia i zdrówka dla pana i rodziny.
-Ja również panu i rodzinie.

Do domu wracał już całkowicie pewny co do tego, jaki jest Piotr. Ten jeszcze tego samego dnia wieczorem z niezapowiedzianą wizytą pojawił się u Cieplaków.
-Witam panie Józefie -zaczął od sieni dworku. —Przyszedłem spytać, kiedy córka wraca.
-A niedługo proszę ja ciebie. Jutro z rana depeszę wyślę.
-To dobrze, bo chciałbym wrócić w łaski pana i córki. 
-Jakby to powiedzieć -odparł niepewnie. —To już nieaktualne. Dowiedziałem się czegoś, co w zbyt dobrym świetle ciebie nie stawia.
-Co takiego? Jeśli można wiedzieć. 
-Nie umiem tak oszukiwać i powiem prawdę. Odradzono mi związku córki z tobą, bo zachowałeś się karygodnie wobec kobiety. Jednej nie szanujesz, nie uszanujesz drugiej.
-Androny jakieś. Zawsze znajdzie się ktoś, kto oczerni kogoś -mówił wzburzony.
-Właśnie Piotr, co do oczerniania -rzekł wymownie Cieplak. —Odwiedził mnie dzisiaj Marek z tą Jadzią i jej synkiem i powiem ci, że nie wyglądało na to, że coś było źle między nimi. Mały lgnął do niego, a Jadzia nie wykazywała żalu.
-Toż mówiłem panu, że ją odwiedza i dlatego mały się nie bał. Ma, chociaż tyle honoru i zajmuje się nim i Jadzią.  
-Tylko że ten mały to chrześniak Marka. I całkiem niepodobny ani do Marka, ani do matki.
-Myśli pan, że kłamię.
-Tego nie powiedziałem, ale z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że gdy Marek wrócił z Londynu, Jadzia spodziewała się dziecka, a starsi państwo wraz z synem umieścili ją u krewnych z obawy, że prawdziwy ojciec może chcieć ich skrzywdzić.
-Tyle czasu minęło, że ludziom wszystko się może mylić -próbował w oczach Cieplaka zbagatelizować sprawę.
-Taki uczony nie jestem jak ty, ale umie liczyć i wiem, ile czasu kobieta chodzi w odmiennym stanie i można sprawdzić datę urodzin Mareczka i powrotu Marka z Londynu.
-Nie wierzy mi jednak pan, a ja z życzliwości panu powiedziałem.
-Życzliwość nie zawsze jest życzliwa.  Zastanawiam się czy specjalnie nie wymyśliłeś tej historii, aby nie pozbyć się konkurencji?
-Wie pan -odparł z oburzeniem. —Powiedziałem panu, co sam słyszałem.
-To dziękuję, ale plotkami nie będę się sugerować.  
-Tylko proszę nie mówić później, że pana nie ostrzegałem -mówił z groźbą.
-Coś za bardzo impulsywnie reagujesz Piotr. Jakbyś miał naprawdę coś na sumieniu.
-Pójdę już, bo jak widzę nic tu po nic tu po mnie -mówił z niezadowoleniem, wychodząc z sieni.
-Tak będzie najlepiej. I dobranoc.



Po odejściu od Cieplaków poszedł do karczmy. Liczył, że spotka tam Dąbrowskiego, ale karczmarz powiedział mu, że poszedł już do domu, bo skoro świt musi pojawić się w młynie. Zamówił więc kufel piwa i usiadł samotnie przy jednym ze stolików. Z każdym łykiem wzrastała w nim agresja względem Dobrzańskiego, Uli a teraz i Cieplaka. Drugim powodem do upicia się, było to, co ludzie zaczęli mówić o nim i o Jadzi. Miał układ z Dobrzańskim i Jadzią i za milczenie zgodził się płacić na dziecko. Teraz uważał, że któreś z nich złamało umowę. Z tego powodu zrobił nawet awanturę Jadzi. Nie wiedział tylko, że geny nie kłamią i są wszystkiemu winne. Jego portret z czasów wczesno dziecinnych jednoznacznie przedstawiał małego Mareczka. W dodatku bardziej dociekliwi znajomi zarówno Dobrzańskich, jak i Sosnowskich zaczęli kojarzyć fakty sprzed ponad dwóch lat. 

Dzień później Ula dostała telegraficzną wiadomość od ojca, że może wracać do domu. Następnego dnia już Cieplak odbierał córkę z dworca kolejowego w Warszawie.
-Witaj tato.  Miło jest wracać. Tylko czuję się jak paczka, którą można w każdej chwili wysłać i odebrać.
-Witaj córciu.  Mogłabyś oszczędzić staremu ojcu sarkazmu.
- Przepraszam, ale tak nagle wysłałeś mnie do ciotki i kazałeś wracać. Możesz powiedzieć mi, co miał znaczyć mój wyjazd i powrót.
-Tak trzeba było.
-To już słyszałam tato.
- Porozmawiamy przy obiedzie córciu. Będzie Ala i lepiej wytłumaczy. Tyle chyba wytrzymasz?
Godzinę później Ula wraz z ojcem i Alą siedziała w jadalni i usłyszała dobrze znaną jej historię.



-Od zawsze mówiłam, że jest dwulicowy, ale nie myślałam, że aż do tego stopnia -odparła, gdy skończyli opowiadać na wizycie Marka i Jadzi.
-Teraz wiem, że nie powinienem narzucać ci go jako męża córciu. Ala powiedziała mi, że specjalnie uknułaś spisek na przyjęciu u Febo, żeby uniknąć małżeństwa z Piotrem.
-Ula nie chciałam, żeby Józef popełnił kolejny błąd, wydając cię za mąż za kogoś, kogo nie chcesz -wytłumaczyła momentalnie Ala i zanim odezwała się Cieplakówna.
-Nie szkodzi pani Alu. Cieszę się, że tato wszystko zrozumiał.
-Tak jak powiedziała Ala, do ślubu z Markiem nie będę cię zmuszał. Jak tylko zobaczę go, to powiem, że może bez żadnych konsekwencji złamać dane ci słowo.
-I musiałam wyjechać i musiało stać się tyle rzeczy, żebyś zrozumiał? -pytała ojca.
-Jestem człowiekiem starej daty i myślałem, że wszystko, co robię, jest najlepsze dla ciebie córciu. Dopiero Ala wytłumaczyła, że mogłem unieszczęśliwić cię, wydając na siłę za Piotra, Młoczyńskiego albo Marka. Sama wybierzesz sobie męża. Tak jak twoje przyjaciółki.
-Dziękuję tato.
Z tych ostatnich nowin sama nie wiedziała, czy jest zadowolona. Z jednej strony Marek działał jej na nerwy, a z drugiej podobało się jego zaangażowanie i to jak troszczy się o nią i o Jadzię z Mareczkiem. Zastanawiała się też, jak postąpi teraz Marek. Dalej będzie zainteresowany nią czy odpuści sobie prostą ziemiankę i zainteresuje się kimś lepiej urodzonym. 

Marek tymczasem wrócił do swojej posiadłości mieszczącej się po drugiej stronie Warszawy niż dwór Uli. Musiał w końcu powiedzieć rodzicom o swoich matrymonialnych planach. Całej prawdy nie zamierzał, jednak powiedzieć im.  Zwłaszcza o tym, jak się poznali i że głównie ze względu na Sosnowskiego on zainteresował się Ulą. 


-Wróciłeś w końcu -zaczęła matka. —Miałeś wyjechać na trzy dni, a nie było cię ponad tydzień. I co miała znaczyć ta niezwykle rozwlekła depesza: Mamo, tato zatrzymują mnie tu ważne sprawy.
-W jego przypadku to tylko o kobietę może chodzić Helenko -rzekł Krzysztof.
-To prawda, bo poznałem pewną dziewczynę. Ma dziewiętnaście lat i spodoba się wam. Rwie się do wiedzy, a wyjść jak najlepiej za mąż nie jest jej głównym celem. Nie poznałem nigdy tak inteligentnej kobiety. Do tego jest bardzo piękna, rodzinna i miła.
-Zaintrygowałeś nas. Nigdy tyle o kobiecie nie mówiłeś. 
-Bo nigdy do tej pory nie spotkałem takiej kobiety mamo.
-A gdzie się poznaliście? -dopytywała rodzicielka.
-Na przyjęciu u Febo -odparł bez szczegółów.
-Czyli to ktoś z ich znajomych? -pytał Krzysztof.
-Dokładnie to Pauliny przyjaciółka. A jeszcze dokładniej to córka jednego z bogatszych ziemian. Mają spory dwór i młyn niedaleko Kubasińskich. Są też właścicielami kilku piekarni w Warszawie.
- Cieplak przypadkiem się nie nazywają? -pytał Krzysztof.
-Dokładnie tak, a jego córka to Ula.
-Marek, ale z tego, co mówią, ona ma być zaręczona z Sosnowskim -rzekła matka. —Znowu zaczynasz z nim wojnę.
-Miała być, ale ja się pojawiłem -wtrącił.
-Ukartowałeś tę znajomość? -pytał ojciec.
-Nie. Ulę poznałem, zanim dowiedziałem się o Sosnowskim -nieco skłamał.
-Oby to była prawda -dodała Helena. —Planować przyszłość tylko po to, aby dopiec innemu albo zemścić się nie jest dobrym pomysłem.
-Nic z tych rzeczy mamo. Po prostu jest pierwszą panną, z którą można porozmawiać i nie ma zwyczaju chichotać denerwująco.
-Poznamy niedługo tę wyjątkową dziewczynę? -pytał życzliwie ojciec.
-Postaram się przywieźć ją w najbliższym czasie tutaj. Na razie wyjechała do ciotki.



6 komentarzy:

  1. No proszę jaka nieoczekiwana zmiana zdania przez Józefa Cieplaka co do ożenku swojej córki. Ale jak to mawiają lepiej późno niż wcale. Tylko jestem ciekawa czy w takiej sytuacji Ula nie odrzuci starań Marka.
    Obawiam się czy Sosnowski teraz nie będzie chciał również zemścić się na panu Cieplaku.
    Dziękuję Ci za tę część i czekam na kolejną.
    Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieplak jak sam przyznał jest starej daty i nie wszystko białe jest białym. Ale już teraz będzie ideałem dla Cieplaka.
      Co do Uli to trochę los dopomoże w podjęciu decyzji czy wiązać się z Markiem czy nie.
      Dziękuję za wpis i pozdrawia miło.

      Usuń
  2. A jednak Józef dowiedział się prawdy, a już obawiałam się, że skoro Marek mu jej nie wyjawił, to będzie żył w nieświadomości, jaki zięć mu się szykuje. W rozmowie z Sosnowskim był bardzo szczery. Nie owijał w bawełnę i powiedział wprost, że z zaręczyn i ślubu nici. Sosnowski to pamiętliwy drań. Szuka Dąbrowskiego a więc niechybnie coś kombinuje, żeby się zemścić za ten afront. Cieplak to jednak uczciwy człowiek i wyrozumiały ojciec, bo pozostawił Uli wolną rękę co do wyboru męża. Poza tym sądzę, że Sosnowski albo jest niedouczony, albo po prostu głupi. Jest przecież lekarzem i nie ma pojęcia, że dzieci dziedziczą geny rodziców? Jego syn jest do niego podobny i to podobieństwo może jeszcze bardziej być widoczne wraz z dorastaniem chłopca. Może przyjść taki czas, że Sosnowski nie będzie się mógł go wyprzeć i cała nieprzyjemna sprawa gwałtu wyjdzie na jaw. Mam nadzieję, że tak się stanie a on zostanie napiętnowany przez społeczność.
    Marek z kolej chyba z Uli nie zrezygnuje. Opowiedział o niej rodzicom i wychodzi na to, że najwyraźniej dziewczyna mu imponuje i fascynuje. Oby i ona spojrzała na juniora łaskawszym okiem.
    Świetna część a zdjęcia jak zwykle dobrane idealnie. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieplak nie jest jednak tak starej daty jak mówi o sobie i nie dał się zmamić. Duża zasługa w jego przemianie miała Ala. Co do Sosnowskiego to być może nie zastanawiał się nad tym do kogo będzie podobne. Miał przynajmniej tyle rozumu, że nikomu innemu tylko Cieplakowi wcisnął bajeczkę o ojcostwie. Liczył, że Józef nie będzie takiej sprawy rozpatrywał, bo przecież nie wypada. Ale się jednak przeliczył. Co do kary to będzie. Uczucia Marka ciągle są podzielone. Z jednej strony dalej chce mieć coś co i chce mieć a z drugiej Ula podoba się mu.
    Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po rozmowie z Jakubem ojciec Uli już wie kto mija się z prawdą i zapewne Sosnowski dużo stracił w oczach Cieplaka. Doktorek dalej kłamie i próbuje się jeszcze wybielić zwalając swoje nikczemne zachowanie na plotkarstwo innych . Ciemniak jeden, choć taki uczony, nie widzi podobieństwa swojego dziecka, jak on te studia kończył, chyba, opuścił jakieś zajęcia. Teraz kiedy Cieplak oznajmił, że raczej Ula nie dla niego, będzie jeszcze bardziej będzie wściekły na młodego Dobrzańskiego. To mściwy drań więc wszystkiego można się po nim spodziewać, przecież nie bez powodu szukał Dąbrowskiego.
    Marek w rozmowie z rodzicami zachwala Ulę, myślę, że to jakiś pozytywny krok. Na dodatek obiecuje, że poznają pannę Cieplakównę niebawem. Czekam cierpliwie kiedy to nastąpi.
    Tymczasem pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr to taki typ który nie potrafi przegrywać a Marek który potrafi wygrywać, więc pomimo starań doktorka wszystko kiedyś co zrobił i co zrobi wyjdzie na jaw.
      Marek jak najbardziej jest pod urokiem Uli.Powiem nawet więcej będzie jeszcze bardziej.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń