Marek nie zamierzał rezygnować z dowiedzenia się, co tu robi Wioletta. Dlatego gdy Sebastian poszedł do baru zamówić dla niej sok i krem Sułtański postanowił podstępem wyciągnąć z niej prawdę.
- Seba jest milicjantem i chętnie spytam go, co grozi za śledzenie -oznajmił, ściszając głos.
-Mówiłam, że przypadkiem zauważyłam twój samochód.
-Jaka marka i kolor samochodu jest? -zapytał, a kiedy nie odpowiedziała, dodał. —Sebastian płaci już za zamówienie. Zaraz wróci do stolika. Więc?
-Paula zadzwoniła do pani, u której wynajmuję pokój i powiedziała, żebym pokręciła się obok tego klubu i sprawdziła, z kim się spotykasz -wyrzuciła jednym tchem. — Tylko tyle.
-Skąd wiedziała, że w tym klubie będę?
-Nie wiem. Powiedziała, tylko żeby tu sprawdzić.
-Trzeba było tak od razu mówić.
-Zaraz przyniosą zamówienie -rzekł Olszański, który wrócił do stolika.
-Dziękuję poruczniku Borowiczu -odparła, spoglądając na niego uwodzicielsko.
-O czym ona mówi? -zapytał, spoglądając na Marka.
-Chodzi jej o porucznika Borewicza. Powiedziałem jej, że jesteś milicjantem.
-Ale jesteś przystojniejszy od niego. Nawet od tych agentów blond 07 -dodała, zanim Marek wyjaśnił jej, że skłamał w sprawie pracy Olszańskiego.
-Bond vel Agent OO7 Wiola. A Sebastian jest kadrowym. Skłamałem,
żeby dowiedzieć się, kto cię tu przysłał. Pójdę już -dodał, wstając od stolika.
— Nie chcę wam przeszkadzać gołąbeczki -zażartował. — Zadzwonię do ciebie do pracy Seba, to
się umówimy na kiedyś. Cześć.
Wracać do mieszkania i spotykać się z Pauliną ochoty na razie jednak nie miał. Pomysłu na spędzenie kolejnych dwóch- trzech godzin też nie miał. W pracy od kolegów słyszał, że najnowsza komedia Kogel-Mogel jest całkiem przyjemna i chciał pójść na nią. Kolejka przed kinem była jednak długa i stać za jednym biletem się mu nie opłacało. Poza tym samemu oglądać filmu nie chciał. Pomyślał również, że we wtorek, gdy się spotka z Ulą, to zaprosi ją do kina i obejrzą razem komedię. Dla relaksu włączył sobie radio, wysłuchał radiowe słuchowisko W Jezioranach, pogwizdał sobie przy piosence Antkowiaka Zakazany owoc oraz wysłuchał serwisu informacyjnego. Z niego dowiedział się o nowych cenach mieszkań za metr kwadratowy. Mieszkanie, o które walczyli Febo po szybkim przeliczeniu było sporo warte. Jeżdżenie po Warszawie bez celu w końcu znudziło i postanowił pojechać do domu. Apartamentowiec, w którym mieszkał z Pauliną, posiadał domofon, więc nie szukał kluczy, tylko zadzwonił. Nikt mu jednak nie otwierał, co oznaczało, że Pauliny nie ma albo że śpi. Po wejściu do mieszkania od razu zauważył brak torebki i żakieciku Febo, co oznaczało, że jej nie ma. Poczuł również mocny zapach perfum Dion Dune. Skąd dochodził, trudno nie było zlokalizować. Gdy zajrzał do łazienki, zauważył na umywalce pusty flakon po perfumach, które miały być prezentem dla koleżanki z pracy. Aby zneutralizować nieco woń, przelał umywalkę obficie wodą, otworzył małe okno i zamknął drzwi od łazienki. Zapach dochodził również do salonu i tam również musiał przewietrzyć.
Mieszkanie było dwupoziomowe i na górze tak intensywnie już nie pachniało. Dlatego zamierzał ulokować się w jednym z pokoi na drugim poziomie. Odbywała się akurat olimpiada w Seulu i w oczekiwaniu na powrót Pauliny zajął się oglądaniem zawodów drużynowych w kolarstwie szosowym.
Febo do domu wróciła po ósmej i niemal od progu zrobiła mu awanturę.
-Musiałeś powiedzieć rodzicom o tej przybłędzie? -mówiła z pretensjami. — Dzwonili tu i chcą nas wszystkich widzieć jutro o jedenastej w firmie.
-A ty musiałaś, naopowiadałeś mamie o tym, że cię zaniedbuję -odparł z takimi samymi wyrzutami. — Musiałem się jakoś bronić.
-Bo zaniedbujesz -mówiła bojowo nastawiona do rozmowy. — Jak nie ona to ten twój kolega.
-Sebę dopiero wczoraj spotkałem, więc nie miej pretensji, że jemu czas poświęcam -tłumaczył ze spokojem. — I co miało znaczyć to podesłanie Wioletty jako szpiega? Myślałaś, że cię okłamałem, mówiąc, że z Sebastianem się umówiłem. Jesteś coraz bardziej zaborcza na tle naszego związku.
-Nie zamierzam pozwolić, aby ktoś go rozbił -mówiła stanowczo.
-Takimi metodami na pewno go nie wzmocnisz -odparł, wyłączając telewizor.
-Aleks ma rację. Ta Cieplak w głowie ci mąci. Rodziców przeciwko mnie również nastawiasz. Tylko Aleks mnie rozumie.
-Skoro ci tak dobrze z bratem i z nim się dogadujesz, to przeprowadź się do niego -zaproponował ironicznie. — Zobaczymy ile czasu, z tobą wytrzyma.
-Wyrzucasz mnie?
-Nie wyrzucam, tylko proponuję. Co do perfum, które wylałaś były dla kadrowej pani Ireny na imieniny i albo oddasz mi pieniądze za nie, albo dasz w zamian jeden ze swoich nieodpakowanych perfum.
-Chyba żartujesz? -odparła z oburzeniem na obie propozycje Marka.
-Nie żartuję -rzekł, podchodząc do toaletki, na której miała swoje kosmetyki. — Na jutro rano potrzebuję prezent dla pani Ireny. Wybieraj.
-Dam ci jakieś perfumy -odparła po chwili. Sama wybrała również kosmetyk z obawy, że Marek wybierze te najdroższe i jej ulubione perfumy.
Resztę wieczoru i noc spędzili osobno. Paulina pozostał w sypialni, a Marek ulokował się w pokoju gościnnym. Febo idąc spać, nawet nie przypuszczała, że to początek końca narzeczeństwa z Markiem. Rano również się nie spotkali. Febo dłużej spała, a on musząc dbać o sprawność fizyczną, poszedł pobiegać. Gdy wrócił, już jej nie było. Odświeżył się więc, zrobił sobie ze spokojem śniadanie, a później pojechał na chwilę do pracy. Wraz z kolegami wręczył prezent, zjadł kawałek ciasta i pojechał do firmy F&D.
Ula tymczasem przez całe popołudnie niedzieli myślała nad krótką wizytą Marka w Rysiowie. Brak sandałka Betti również zauważyła i poukładała sobie wszystko w logiczną całość.
Marek musiał znaleźć go w samochodzie i postanowił przyjechać i przywieźć dzisiaj, a nie czekać do wtorku. A Marzenka przypadkowo się mu nawinęła. Według Szymczykowej widziała ich po czternastej, więc wracała z klubu Wersal. O tej porze kończy sprzątać klub po sobotniej zabawie i łapie podwózkędo Rysiowa. A znając ją, nie omieszkała powiedzieć, co wie. Spytać jej nie spytam, bo może coś podejrzewać.
W poniedziałek jej przypuszczenia się potwierdziły, bo spotkała Marzenę w sklepie i sama opowiedziała jej spotkaniu z Dobrzańskim.
-Ty to masz szczęście Ulka -zagadnęła, nie ukrywając zazdrości. — Ekstra chłopak i ekstra auto. Wczoraj popołudniu, gdy wracałam z Wersalu, podwiózł mnie. Błyskawicznie dojechaliśmy z Wersalu do kapliczki.
-Ja akurat wolę, jak wolniej jedzie. Nie chcę skończyć na drzewie.
-A to, że twój Marek jest z tych Dobrzańskich i Febo jest tajemnicą?
-Dlaczego pytasz?
-Chyba był zły, gdy wspomniałam mu o gazecie, o tobie i że chciałam ciebie prosić o protekcję o zatrudnienie w firmie.
-Fakt nie lubi, gdy utożsamia się go z firmą.
I co teraz? Jutro wszystko mi wygarnie? Ja mu też wygarnę. Powiem mu, że jest manipulantem, bawi się uczuciami, cynikiem i niegodnym bycia strażakiem.
W tym samym czasie w siedzibie F&D w gabinecie Krzysztofa miało miejsce spotkanie Dobrzańskich i Febo.
-Na początek chcieliśmy przeprosić Marka -zaczął Krzysztof, kiedy wszyscy usiedli przy stole. —Za bardzo naskoczyliśmy na ciebie.
-Nie ma sprawy tato. Sam się źle czuję, tak postępując. I muszę coś z tym zrobić.
-Najwyższy czas -poparła go matka.
-Co do was Paulina, Aleks, to co was opętało? -pytał Krzysztof. — Macie za mało pieniędzy? Nie macie, gdzie mieszkać? Głodujecie? Chodzicie w łachach?
-Mieszkanie od lat należało do naszej rodziny -wtrącił Aleks.
-Do której Ula przez pewien czas należała -wtrącił tym razem Marek.
-Nie była córką wujka Jana -rzucił w odpowiedzi Aleks.
-Ale traktował jak córkę -odpierał argumenty Krzysztof. — Testament waszego dziadka i wuja należy uszanować.
-Wy naprawdę nie wiecie co to wdzięczność -odezwał się ponownie Marek. — Z tego co mówiliście, mama Uli opiekowała się sparaliżowanym waszym wujem przez trzy lata przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-Może my mamy również was wykreślić z naszego testamentu? -zapytała Helena. — Nie jesteście naszymi prawdziwymi dziećmi, tylko adoptowanymi. To taka sama sytuacja. My po śmierci waszych rodziców i babci zajęliśmy się wami, bo dziadek nie był w stanie. Tak jak wasz wujek zajął się mamą Uli i nią.
- To są dwie inne sprawy -wysyczała milcząca dotąd Paulina.
-Nie widzę różnicy -odparł Krzysztof. — Helena ma rację z testamentem. Zastanówcie się nad swoim postępowaniem.
-I jeszcze jedna sprawa Paulinko -odezwała się Helena.
— Nie donoś na Marka i nie rób z siebie ofiary. Mocno podkoloryzowałaś sprawę.
-Nie chcemy, żeby nasze relacje z synem były napięte -dodał Krzysztof.
- Nie chciałam was poróżnić? -tłumaczyła się nerwowo. — Czuję się naprawdę zaniedbywana i nie ma to nic wspólnego z tą Cieplak.
- Paula -zareagował ostro Marek. — Przerabialiśmy to wczoraj i podobnie jak mama i tata nie życzę sobie, abyś w nasze sprawy wplątała rodziców. Nie jesteśmy dziećmi.
-Pamiętam, co mówiłeś -odparła z niezadowoleniem z przebiegu całej rozmowy. — Chciałam, tylko żebyś wpłynęła na Marka -dodała do Heleny, chwytając przepraszająco za jej dłoń i zmieniając ton głosu na miły.
-To teraz jak znasz zdanie rodziców, dasz im spokój, jak rozumiem -odparł za mamę Marek i wymuszając poniekąd obietnicę na Paulinie.
-Paulina chwilowo się pogubiła -wstawił się Aleks za siostrą, kiedy wszystko poukładało się mu w całość. Siostra bowiem zataiła przed nim, że poskarżyła się Helenie na Marka. Gdyby wiedział, na pewno odwiódłby ją od tego pomysłu. Czymś takim tylko rozdrażniła seniorów.
-To przypilnuj jej następnym razem -odparł Marek. — Podobno tylko ty ją rozumiesz. Tak mi powiedziała.
-Żebyś wiedział, że tak zrobię.
Ku zadowoleniu Marka, Paulina dwie godziny później oznajmiła mu, że za radą brata postanowiła, odpocząć od niego przez parę dni i że pierwszym wolnym lotem poleci do Mediolanu.
Wtorek miał być dniem prawdy dla Uli i Marka. Umówieni byli na piętnastą w ich parku Moczydło. Nazywali go ich parkiem, bo tu spotkali się po raz pierwszy po zapoznaniu się na zabawie po odpuście. Markowi udało się również kupić bilety do kina na siedemnastą. Do parku przyszedł, jako pierwszy, a Ula pojawiła się na alejce parę minut później.
Pamiętam słuchowisko W Jezioranach moja babcia słuchała. Zakazany owoc to również moje czasy. Ach jak ten czas szybko upływa.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marek z Ulą wszystko sobie wyjaśnią i dojdą do porozumienia.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita
Ja z Internetu dowiedziałam się, co się działo w Polsce w 1988 roku. Tak więc olimpiada, Antkowiak i Kogel Mogel są z tamtego roku.
UsuńUla i Marek kiedyś dojdą do porozumienia, ale jeszcze nie teraz. Nie może być tak od razu pięknie.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Ja wówczas miałam osiem lat.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Julita
Mnie ani starszego brata jeszcze w planach nie było. Tato szedł chyba wtedy do wojska.
UsuńPozdrawiam.
Wygląda na to, że oboje Febo zaczęli tracić łaski u Dobrzańskich i choć faktycznie sytuacja między nimi i Ulą, jeśli chodzi o testament, jest łudząco podobna, to upór, w którym tkwią i przekonanie, że są kimś lepszym od Cieplakówny, i że należy im się cały spadek, mocno zniesmaczyły Helenę i Krzysztofa. Na spotkaniu niby doszli do jakiegoś porozumienia, ale nie sądzę, by Febo przestali knuć. Tak czy siak, Marek powinien być czujny, bo Paulinka różnych metod się chwyta i wplątuje w tę sytuację nowe osoby, np. Violettę.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa rozmowy Uli z Markiem i tego, czy on będzie na tyle wiarygodny i przekonywujący, że Ula mu uwierzy. Myślę, że powinien powiedzieć jej całą prawdę od początku do końca. Jesli będzie kombinował i kręcił, nic z tego nie będzie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Febo mają klapki na oczach i póki co nie zamierzają rezygnować z odzyskania mieszkania. Nawet jeśli mieliby stracić schedę po Dobrzańskich. Wiedzą, że mieszkanie jest więcej warte niż coś po Dobrzańskich. Zapomnieli również o warunku ich dziadka zawartym w testamencie, a o którym już wkrótce.
UsuńUla i Marek owszem spotkają się, ale o czy będą rozmawiać nie zdradzę.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.
Viola pod presją Marka przyznała się co tak naprawę robiła pod klubem. Jak widać Violę i Sebę do sobie ciągnie. Może coś z tego będzie? Paulina jak zawsze robi Markowi awanturę tym razem za perfumy. Rozmowa z Dobrzańskimi na temat spadku i Uli również daje dużo do myślenia, ale Febo i tak postawiają na swoim. Ula po rozmowie z Marzeną zrozumiała, że sąsiadka powiedziała Markowi całą prawdę jaką o nim wiedzą. Teraz wszystko zależy jak potoczy się ich rozmowa gdy się spotkają. Niech Paulina pojedzie sobie do tego Mediolanu i z powrotem nie musi się śpieszy. Zawsze mieszała Dobrzańskich w sprawach jej związku z Markiem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na poważną rozmowę Uli i Marka :)
Paulina nie tylko Markowi i Dobrzańskim podpadła, ale i Aleksowi skoro wysłał ją do Mediolanu. Jak wróci będzie już całkiem inna sytuacja.
UsuńWioletta i Seba owszem coś poczuli do siebie.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.