wtorek, 28 lutego 2023

Dziewczyna z klubu cz. 8

Przez całe przedpołudnie Ula analizowała charaktery niektórych mężczyzn z firmy. Ograniczała się do tych, z którymi miała kontakty i z firmy, a tych dużo nie było. Aleks, Adam i Marek. Po głębszym zastanowieniu się z listy podejrzanych jako pierwszego wykreśliła Marka. Zdążyła go poznać, dużo jej zawdzięczał, ale gdyby chciał wysyłać jej kwiaty w ramach podziękowań, nie zrobiłby to anonimowo i nie z takim wierszykiem. Prędzej już oficjalnie by je dał. Adam nie miał romantyzmu, choć w połączeniu z zaproszeniem miałoby to sens. W Aleksa przypadku byłoby to natomiast mocno podejrzane i z ukrytym celem.  Zastanawiała się też czy dałaby radę jakoś wywnioskować z zachowania Adama i Aleksa, czy to nie któryś z nich. Same kwiaty dostarczone przez posłańca wzbudziły spore zainteresowanie we firmie. Niedługo później, kiedy szła na kawę, spotkała w windzie Marka i jak się okazało, sam również był ciekawy, kto przysłał jej kwiaty. Kandydatów miał dwóch. Chłopaka Uli i Aleksa.


 

-Piękne kwiaty dostałaś -zagadnął. —Widziałem posłańca. To jakaś wasza rocznica, czy może masz urodziny?

-Jeśli masz na myśli chłopaka to nie -odparła mniej więcej tym samym, co całkiem niedawno mówiła Pshemkowi. — Nie mam dzisiaj też urodzin i nie wiem, kto mógł je przysłać. Na pewno nie Łukasz. On wie, że nie lubię tak dużych bukietów. Zresztą przyjeżdża na weekend. I nie wiem, dlaczego się tyle o tym mówi.

-Bo nic takiego prędzej miejsca nie miało. A trochę lat tu pracuję i oprócz kwiatów dla ojca jak odchodził, nikt nie dostał od posłańca. Zwłaszcza takich. Ten ktoś gest miał. Taki bukiet tani nie jest. Ze sto złotych na pewno kosztował. Nie myślałaś, że to Aleks.

-Myślałam. Miałam powiedzieć ci prędzej, ale okazji nie było. Aleks zaproponował mi wczoraj trzymiesięczny kurs w Londynie -zmieniła nieco temat. — Jedno z drugim może mieć coś wspólnego, bo podziękowałam i może chce się podchlebić. Pshemko uprzedził mnie, że miły Aleks jest gorszy niż zły, bo ma ukryte motywy i mam uważać.

-Bo tak jest. I dzięki, że wybrałaś firmę. Zwłaszcza  że taki wyjazd otworzyłby ci sporo możliwości.

-Wolę pracować z Pshemko i z tobą. Musiałabym zostawić go na trzy miesiące, a chcę być lojalna wobec niego. Co się stało, że Pshemko ma o Aleksie ma takie złe zdanie.

-Tak naprawdę nikt tego nie wie. Może chodzi o jego charakter. Patrzy na ludzi z góry. Tylko że Paulina podobnie postępuje, a ją toleruje. I oby tak pozostało. Ojciec jego opinię będzie brał pod uwagę w wyborze prezesa. Masz czas tak za godzinę -zmienił temat. —Pytam, bo dokumenty z Mode Wagner przyszły już na moją pocztę. Muszę tylko wydrukować, aby łatwiej było je poprzeglądać. Przyszłabyś do mnie i przejrzelibyśmy razem ( Ula przez Marka została mianowana przedstawicielką w kontaktach z tą niemiecką firmą cz. 6)

-Nie ma sprawy Marek. Pshemko na pewno mnie puści. Jesteś w końcu jego pupilem.

Dalej już nie rozmawiali, bo doszli do bufetu i Ula poszła w stronę stolika, gdzie siedziała Ali i Iza, a Marek w stronę stoiska. Chwilę później dostał swoje kanapki i poszedł w stronę wyjścia.

 

Tymczasem w gabinecie Aleksa toczyła się podobna rozmowa.

-Nie znałem cię od tej strony Adam. Piękne kwiaty wybrałeś dla naszej Uli.

-Ale to nie ode mnie -odparł ze zdenerwowaniem.

-Jak nie od ciebie? To, od kogo?

-Nie wiem.  Pewnie od chłopaka?

-Cieplak ma chłopaka?  -zapytał z zaciekawieniem.

-Przecież mówię. Przyjeżdża na weekend. To kino nie wyjdzie. W ogóle nic nie wyjdzie.

-Trudno. Bilety możesz sobie zachować w nagrodę za dobre chęci -mówił ku zdziwieniu Turka z dziwnym spokojem.  

Wychodząc od szefa zastanawiał się, czy Ula przypadkiem nie myśli podobnie, że to on stoi za kwiatami i czy nie porozmawiać z nią. Z tego pomysłu zrezygnował, bo przekonany był, że kwiaty są jednak od chłopaka.

 

Ula tak jak obiecała, pojawiła się u Marka, aby przejrzeć dokumenty z Mode Wagner. Siedziba mieściła się w Monachium i była to dobra wiadomość dla Uli, bo w stolicy Bawarii obecnie mieszkała i pracowała jej koleżanka Donata i liczyła, że będzie okazja się z nią spotkać, jak będzie musiała tam polecieć. Marek bowiem już prędzej uprzedził ją, o ewentualnych podróżach do Niemiec.

Obie firmy tworzyły kolekcje, a sprzedaż opierała się głównie na butikach.  Współpraca natomiast polegać miała na wymianie odzieży, sprzedaży w tymże butikach i wspólne pokazy. Niemiecka firma była również wydawcą gazety o modzie i urodzie, która miała być również rozpowszechniana w Polsce. 

-Na dwudziestego maja zaproponuję spotkanie -oznajmił Marek. — To będzie piątek. Panu Wagner zależy, aby przylecieć do Monachium, bo właśnie przeszedł operację stawu biodrowego i nie chce się nadwyrężać. Zdążysz przygotować papiery.

-Myślę, że tak. Mam ponad tydzień.  Myślisz, że dałabym radę zobaczyć Plac Mariacki? Słyszałam, że jest tam pięknie. Ewentualnie zostałabym na dłużej. Na sobotę i niedzielę na swój koszt oczywiście.

-Tak zorganizujemy czas, aby zobaczyć. Ja sam chcę zwiedzić to miejsce i inne. Nie byłem nigdy w Monachium -oznajmił ku zdziwieniu Uli.

-Czy to znaczy, że mamy razem lecieć? -zapytała z obawami, bo właśnie na tym placu chciała spotkać się z koleżanką, a z wypowiedzi Marka wywnioskowała, że chce jej towarzyszyć i tym samym mógłby rozpoznać w niej dziewczynę, z którą była w hotelowym pokoju. Ona w przeciwieństwie do niej od dwóch lat praktycznie się nie zmieniła.

-Tym razem tak. Później jak będzie trzeba, będziesz sama latać.

 

Przed końcem pracy kurier pojawił się ponownie w F&D i skierował się ponownie do pracowni mistrza.

-Przepraszam, ale zaszła pomyłka i miała pani dostać czekoladki i różę. Bukiet może zostawić sobie w ramach przeprosin. Trzeba jeszcze podpisać -wyjaśnił lakonicznie kurier i równie prosto przeprosił.

-Pomyłka, a tyle pan namieszania narobił -naskoczyła na niego Ula.

-To nie ja, tylko pani pakująca się pomyliła. Do widzenia państwu. Miłego dnia -dodał i jak szybko wszedł, tak szybko wyszedł.

Do czekoladek dołączona była koperta a w niej liścik.

Słodka niespodzianka. Kochanie nich te czekoladki zachęcą Cię do spędzenia ze mną i z Beatką soboty w Poznaniu. W planach zwiedzanie  fabryki i muzeum czekolady.

-Urszula powinna się cieszyć, że to tylko pomyłka, a nie jakiś stręczyciel albo nie wiadomo, kto. Urszula wie na czym stoi.

-Wiem Pshemko, ale nerwów mi napsuło.

Po pracy Ula poszła do jednego z klubów sportowych, aby zapisać się na ćwiczenia dla początkujących z Zumby i chcących stracić kilka kilogramów. Miejsce już prędzej wybrała i było to te, które mieściło się najbliżej firmy oraz, gdzie bywał Marek i Sebastian. Treningi zamierzała rozpocząć od nowego tygodnia. Na początek zapisała się na zajęcia odbywające  we wtorki i piątki, a później ewentualnie zwiększyć liczbę dni.

 

Wieczorem zadzwoniła do Donaty i opowiedziała jej zarówno o zamieszaniu z kwiatami jak i o propozycji Marka wyjazdu do Monachium oraz ich ewentualnym spotkaniu.  

-Będziemy musiały tylko uważać, abyśmy się nie spotkali we trójkę -uprzedziła koleżankę.  — Może cię rozpoznać.  Nie zmieniłaś się nic.

-Damy radę spotkać się Ulka. Choćby późnym wieczorem. Nie będzie cię przecież pilnował cały czas.  Znając go, zechce pójść do klubu.

-Fakt. Dzieckiem nie jestem.

-A tak na marginesie coraz bardziej ci ufa. Najpierw poprosił cię o pomoc w wygraniu konkursu na prezesa, a teraz zrobił z ciebie przedstawicielkę z firmą Mode Wagner. Karierę robisz. A co u niego? Dalej jedno mu w głowie.

-Raczej dalej. Niedawno słyszałam, jak kłócił się właśnie z narzeczoną o te jego wyjścia do klubu. Ta historia nic go nie nauczyła. Tacy jak oni się nie zmieniają, niestety.

 

Pierwsze dwa dni zajęć z Zumby minęły Uli spokojnie. Żałowała tylko, że nie ma przy sobie żadnej koleżanki. W czasie kolejnych  spotkała najpierw Wiolettę, a później Marka i Sebastiana. Wioletta jednak pałętała się tylko po korytarzu. Marek i Sebastian natomiast po swoich ćwiczeniach na siłowni nie mogli oprzeć się, aby nie przejść obok sali, gdzie ćwiczyły panie. Jedna ze ścian sali była oszklona od korytarza i mogli sobie na nie popatrzeć.

-Milenka w stroju wygląda całkiem, całkiem i wasz wyjazd może okazać się interesujący -mówił Sebastian wystarczająco głośno, aby i Wioletta ich usłyszała.  

-Zwłaszcza noce zapowiadają upalne -odparł, mając na myśli  temperaturę.

Odświeżenie się i przebranie trochę czasu im zajęło i traf sprawił, że we trójkę spotkali się przy wyjściu. Pech natomiast sprawił, że dopadła ich Paulina. Febo była w towarzystwie Wioletty. 


 

-Co tu robisz? -zapytał Marek.

-To tu spotykasz się z tą lafiryndą. Wiola, która to? -dodała do Wioletty.

-Jeszcze nie wyszła. Taka blondynka w obcisłej niebieskiej koszulce i spodenkach ciemnych. Jak wyjdzie, to ci pokażę, która. Ta Milena razem  z Ulą była w grupie.

-Wiola ile razy mówiłem ci, żebyś się nie wtrącała w moje życie -rzekł jej Marek. — Nie ma żadnej Mileny. Tylko ty wszędzie słyszysz te imię. Masz jakąś paranoję.

Milena? -zapytała siebie w myślach Ula. O mnie się kłócą, czy to przypadek.

-Nie strugaj wiatraków Marek -oburzała się Wioletta — Słyszałam, jak Sebastian mówił, że Milenka w tym stroju do ćwiczeń wygląda całkiem, całkiem i że ich weekendowy wyjazd może całkiem przyjemnie wyglądać. A Milena mówiła, że wyjeżdża na weekend.

O mnie jednak mówią. Mamy teraz lecieć do Monachium.

-Coś usłyszysz, coś dopowiesz sobie i myślisz, że wszystko już wiesz -mówił, patrząc również przelotnie na Ulę. — Trzeba mieć niezbite dowody. A ty z domysłów sprowadzasz Paulinę, robisz widowisko i wtrącasz się w cudze sprawy i życie.

- Twoje życie to również moje Marek i nie zamierzam być tak traktowana -mówiła ze wzburzeniem. Febo.

-I, co tu na ulicy chcesz robić hałas? -pytał Marek.

-Hałas to zrobię ci w domu. Teraz chcę wiedzieć, jak wygląda.

-Robicie tylko zamieszanie -uspokajał Sebastian. — Już patrzą na nas.

-Ciebie o zdanie nikt nie pytał -wysyczała mu.

Teraz albo nigdy Ula. Ona jest zdolna do najgorszego. Kiedyś musi to nastąpić. Musimy wyjaśnić sobie, kim jesteśmy.

 -A ja ci tłumaczę, że nie ma żadnej Mileny -mówił Marek. — Wiola coś źle usłyszała. A Seba ma rację. Tylko robimy zamieszanie.

-Wioletcie chyba chodziło o Marlenę -odezwała się Ula. — Ćwiczy ze mną taka podobna z opisu. Ma niecałe siedemnaście lat i słyszałam jak mówiła, że na weekendy jedzie z rodzicami do rodziny na wesele.

-I po dowodach Wiola -rzekł z zadowoleniem Marek.

-Wiola nie pokazuj mi się na oczy -wysyczała Febo.

-Ale mogła nią być i jest gdzieś -twardo obstawiała na swoim. 

-Ale i Wiola dobrze słyszała -kontynuowała Ula.  —Milena poniekąd istnieje.

-A widzisz -rzekła z satysfakcją Paulina.  

- Tylko że to o mnie rozmawiali. Ja jestem tą Mileną.

6 komentarzy:

  1. No i wyjaśniło się, że bukiet był pomyłką, ale krwi trochę napsuł, zwłaszcza Uli. Byłam bardzo ciekawa tego spotkania w siłowni, ale nie sądziłam, że głupiutka Violetta ściągnie do niej Paulinę. Nie przypuszczałam także, że Ula przyzna się, że to o nią całe zamieszanie. Końcówka rozdziału to odbezpieczony granat, który chyba wybuchł z hukiem nad głową Pauliny. Jak na razie Ula nie jest zbyt atrakcyjna i panna FE w życiu nie posądziłaby Marka o romans z kimś takim. Jej mina musiała być bezcenna, gdy usłyszała słowa Uli, conajmniej taka, jak w serialu, kiedy zobaczyła Ulę po przemianie. Bardzo jestem ciekawa, czy opiszesz tę sytuację i reakcję Pauliny. A za tę część dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłam na to że zaskoczę z bukietem. Tyle gdybania Uli, Pshemka i innych, a to pomyłka. I było trochę tajemniczości. Za to tajemnicza Milena nie jest już tajemnicza. Teraz pozostaje tylko wyjaśnić szczegółowo sytuację. Taką minę przewiduję, jak Ula zeszczupleje i z ładnieje. Teraz pewnie mina tęga też nie była.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Ula już wie, że Marek ją rozpoznał. Ciekawe co teraz zrobi Paulina po takiej rewelacyjnej wiadomości.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina będzie żądała wyjaśnień od Uli i Marka. Oczywiście łatwo nie będzie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Przepraszam, że marudzę ale wyjaśnianie sytuacji pomiędzy Ulą i Markiem tajemniczej Mileny coś trwa zbyt długo. Opisy opisami ale mnie brakuje konkretów, jak na mój gust. A swoją drogą to Ula już powinna mieć trochę rozeznanie co, kto i jak i powinna zauważyć jaki jest Marek. Bo mnie się wydaje, że jednak troszeczkę się zmienił. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienia są już na finiszu bo Ula powiedziaała że Milena to ona. Więcej w następnej części. Od ich spotkania w firmie nie minęło dużo czasu jakieś 3 tygodnie do miesiąca ale Ula czuje że Matek dalej baluje i niczego nie wyciągnáł z ich historii.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń