niedziela, 25 czerwca 2023

Rozwód z miłości 1/2

Ula Dobrzańska od kilku tygodni czuła, że coś złego dzieje się z jej mężem Markiem. Chodził zamyślony, gdy ktoś dzwonił, to wychodził z pomieszczenia, znikał popołudniami, kłamał i miał mniej czasu dla niej i ich trójki dzieci. Takie zachowanie tylko jedno mogło oznaczać. Marek ma kogoś. Próbowała te myśli od siebie odsunąć, ale za dużo faktów przemawiało za tym. Przestała się nawet dziwić, że mąż  szuka innej kobiety, bo nie wyglądała już jak z początku ich małżeństwa. Jeszcze dziesięć lat temu była szczupła, zadbana i ładna. Teraz po ostatniej ciąży przytyła i nie miała czasu zająć się sobą. Włosy już dawno potrzebowały przycięci, koloru i wizyty u fryzjera, a cera wizyty u kosmetyczki. Strój był również niedbały. 



Nawet kontakty z dawnymi koleżankami z firmy miała mniejszy i spotykała się głównie z Anią i Maćkiem Szymczykami. Ci byli jednak sąsiadami i trudno było ich nie widywać.

Któregoś dnia,  gdy nieoczekiwanie pojawiła się we firmie, w gabinecie męża zastała piękną dziewczynę. Jak się okazało, była to nowa asystentka Marka. Oboje siedzieli na kanapie i zajęci sobą w pierwszej chwili nie zauważyli, że Ula weszła do gabinetu.

-Cześć Marek. Nie przeszkadzam ci?

-Ula kochanie -rzekł, wstając z kanapy. — Co tu robisz?

-Byłam z Antosiem na bilansie i postanowiłam wpaść -mówiła, patrząc na nieznajomą.

-To Nadia Ulecka moja nowa asystentka. Ula moja żona i synek Antoś.

Asystentka? Żart jakiś?  -pomyślała ze smutkiem.  — Ja byłam twoją asystentką i wiemy, jak się to skończyło. Czyżby los mi się odpłacał? Ja przecież zniszczyłam związek Pauliny i Marka. 

-Nie mówiłeś, że masz asystentkę.

-Bo dopiero wczoraj się zgodziła objąć stanowisko. Przez ostatnie dni zdalnie współpracowaliśmy. Nadia przyleciała z Włoch. Z Neapolu konkretnie.

-Miło cię poznać Ula -rzekła sama zainteresowana, wyciągając do niej dłoń.

Następnego dnia przypadała dziesiąta rocznica ślubu Uli i Marka. Ula jeszcze się dobrze nie rozbudziła, gdy w sypialni pojawił się Marek z dziećmi i tortem.

-Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy ślubu kochanie -usłyszała radosne słowa męża oraz życzenia od Kuby i Julki.

-Jakie miłe powitanie kochani. I tobie kochanie też wszystkiego najlepszego. Ale torciku powinnam chyba już nie jeść. Niedługo w nic się nie zmieszczę, co mam w szafie.

-Ale fajnie jest się tak do ciebie przytulać mamo. Taka mięciutka jesteś -pocieszyła ją Julka.

-Kochanego ciała nigdy nie za wiele Ula -dodał Marek.

 


Przez kolejne dni Ula próbowała nie myśleć o tym co się dzieje w jej małżeństwie. Jednak Nadia ciągle siedziała w jej głowie. Nie chciała też być jak Paulina i sprawdzać Marka. Pomimo to instynktownie patrzyła, o której wracał z pracy i czy nie pachnie damskim perfum. Do przejrzenia telefonu męża się nie posunęła. Choć miała okazję do tego, bo znała hasło na odblokowanie. 

Któregoś popołudnia szukając w biurku Marka umowy  z ubezpieczycielem domu, znalazła rachunek za prąd na nazwisko Marek Dobrzański i adres ulicy Orzeszkowej. Z daty wyczytała, że mąż rachunek zapłacił miesiąc temu.

Wracając z Antosiem od ubezpieczyciela, właśnie o tym rachunku myślała.

-Ula wołam cię, a ty nic -usłyszała nieoczekiwanie głos Ani Szymczyk.

-Przepraszam cię. Zamyśliłam się.

-Stało się coś?

-Tak jakby. Nie wiem, co się dzieje z Markiem. Ostatnio podejrzanie się zachowuje.

-To znaczy?

-To znaczy, że ma kłopoty albo kochankę. Albo jedno i drugie. Dzisiaj w dodatku znalazłam rachunek za prąd z mieszkania na Orzeszkowej na jego nazwisko.

-Marek by ci takiego świństwa nie wywinął. Za mocno walczył o ciebie?

-A ta Nadia?  Ukrył ją przede mną.

-Myślisz, że on z nią coś?

-Nie wiem. Jest całkowitym przeciwieństwem mnie. Już Paulinę bardziej przypomina. Wygląda mi na chłodną. Marek omija takie kobiety.

-Bogaci faceci w takim wieku są niezłym kąskiem dla młodych dziewczyn. Potrafią nimi nieźle zakręcić.

-Ale ta Nadia bardzo młoda nie jest. Ma trzydzieści jeden lat. Gdyby chodziło mu o nowy związek, znalazłby sobie jakąś dwudziestolatkę.

-Sens w tym jest.

-Mam wyrzuty sumienia, że po tym jak znalazłam ten rachunek za prąd, przeszukałam jego biurko.

-Ula ty nie miej wyrzutów sumienia, bo chodzi o twoje małżeństwo.  Ja bym dokładniej sprawdź, co trzyma w swoim biurku i szafkach.  A jeszcze lepiej jakbyś się dowiedziała, co trzyma w biurze. Tam może mieć te najważniejsze dokumenty i dowody na zdradę albo na wierność.

-No nie wiem Aniu, czy potrafiłabym. Szkoda, że Wioli nie ma. Ona by wyśledziła. A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze dwa dni temu dał mi prezent z okazji dziesiątej rocznicy ślubu. Mówił do mnie moja paprotko.

-Widzisz Ulka. Dokładnie wszystko sprawdź, a nie zadręczaj na zapas.

 

 Zamiast pójść do firmy pojechała na wskazany adres z rachunku za prąd. Całe osiedle było nowoczesne, a z tablicy informacyjnej wyczytała, że są to apartamenty o powierzchni od osiemdziesięciu do stu dwudziestu metrów. Podane były również numery kontaktowe z pośrednikami nieruchomości. Imię Blanka ją zainteresowało, bo słyszała, jak Marek jakiś czas temu żegnał się właśnie z jakąś Blanką. Powiedział jej wtedy, że to sekretarka ze szwalni. Długo nie myśląc, postanowiła zadzwonić do niej i udając klientkę wypytać o mieszkania.

-Beata Cieplak z tej strony i dzień dobry pani. Mam pani numer z tablicy ogłoszeń o sprzedaży mieszkań na Orzeszkowej. Byłabym zainteresowana czymś małym. Rozpadło się mi małżeństwo i chcę całkiem od nowa je urządzić. Kolega ostatnio kupił mieszkanie za pani pośrednictwem. A przynajmniej tak mi się wydaje. Marek Dobrzański konkretnie.

-A tak przypominam go sobie. Trzy pokoje, salon z kuchnią, garderoba, łazienka i WC. A pani czym byłaby zainteresowana?

-Na pewno czymś mniejszym. Jestem tylko ja i syn. Dobrzańskich w końcu jest piątka. A swoją drogą nie wiem, po co im mieszkanie, jak mają ładny dom.

-Chyba się rozwodzą. Mówił, że czasami dzieciaki będą wpadały do niego.

-Nie wiedziałam. To takie udane małżeństwo.

Do domu wracała cała roztrzęsiona. Nie wiedziała też co dalej robić. Najchętniej od razu porozmawiałaby z mężem, ale ten pojechał do Sopotu na dwa dni załatwiać sprawy z pokazem i sesją zdjęciową nad morzem. W akcje desperacji pojechała do firmy, aby sprawdzić, co trzyma Marek w biurze i czy Nadia jest w pracy, bo zapewniał ją, że jedzie sam. Uleckiej jednak nie było w pracy, a od ochroniarza dowiedziała się, że w rano widział ją, jak wychodziła z małą walizeczką. Nie to było jednak najgorsze, bo w biurku znalazła teczkę z napisem rozwód. Szybko przejrzała dokument, zrobiła ksero i odłożyła na swoje miejsce.

Marek oczywiście dzwonił do niej, ale dwóch połączeń nie odebrała. Dopiero wieczorem, kiedy była pora kłaść się spać, sama oddzwoniła. Szybko jednak zakończyła rozmowę tłumacząc, że miała wyciszony  telefon, a teraz ma mało czasu.

Następnego dnia poszła do prawniczki, pokazała ksero pozwu, opowiedziała o zachowaniu męża i mieszkaniu.

-Wszystko wygląda na to, że pozew gotowy jest do oddania do sądu. W dodatku mąż jest bardzo hojny. Wszystko na panią przepisał i na dzieci. Chociaż udziały w firmie zachował dla siebie.

-To jego rodzinna firma. Pewnie dlatego -mówiła, powstrzymując łzy. 

-Jak rozumiem, chce pani rozwód z orzeczeniem o jego winie?

-Ja w ogóle nie chcę się rozwodzić. Kocham go ciągle. Myślałam, że i on kocha mnie.

-A nie myślała pani, że ten rozwód ma być fikcyjny?

-Nie rozumiem. Jak z fikcyjny?

-Ludzie rozwodzą się, aby oszczędzić sobie kłopotów finansowych. Ładniej brzmi rozwód z miłości. Jest to karalne niestety.

-Nie. Nie mamy kłopotów finansowych. Wiedziałabym coś o tym. Poza tym Marek musiał mieć skądś pieniądze na kupno mieszkania.

 

Marek do domu wrócił wieczorem. Jednak już gdy wszedł, było dziwnie cicho w domu. Julki i Kuby nie miało być, ale Ula miała zwyczaj czekać na niego.

 


Kiedy poszedł do sypialni, zastał tam dwie walizki. Na jednej leżał pokrowiec na garnitury. W otwartej szafie widział, że brakuje trochę rzeczy Uli. Długo nie myśląc, zadzwonił do żony. Połączenie zostało jednak odrzucone. Chwilę później dostał MMS -a teczki z napisem ROZWÓD oraz wiadomość.

Nie będę ci robiła żadnych trudności przy rozwodzie. W Rysiowie mnie nie ma, więc nawet nie jedź.

A niech to przeklął półgłosem i popędził w stronę drzwi. Zbiegając jednak ze schodów, potknął się i stoczył na dół.



6 komentarzy:

  1. Woooooooow, już nie mogę się doczekać zakończenia tej historii. Mam nadzieję, że Ula pojechała do jakiegoś SPA poprawić swój wygląd a nie wdała się w jakiś przygodny romans. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego niedzielnego dzionka i udanego tygodnia 🌻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę inaczej wymyśliłam zakończenie tej historii. Tytułem jednak się nie sugeruj. Tytuł wzięty z serialu Ranczo.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Ciekawe jak i czy w ogóle Marek jakoś wyjaśni wszystko Uli. Podejrzewam jedynie, że Dobrzański nie ma romansu z Nadią.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielę popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie miał. Ale trochę kłopotów się stworzy.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. No, no..., oto mamy zagadkę, co skłoniło Dobrzańskiego do napisania pozwu rozwodowego i dlaczego Ula nie miała pojęcia, że coś w jej małżeństwie zgrzyta, skoro on posunął się do takiego kroku. Prawniczce powiedziała, że jej rodzina nie ma kłopotów finansowych, ale skąd ona ma niby o tym wiedzieć, że faktycznie ich nie ma? Można snuć wiele domysłów. Z jednej strony Ula jest całkowicie nieświadoma sytuacji, a z drugiej mamy bardzo dobrze przygotowanego Marka, bo kupno mieszkania, to jakby następny etap po rozwodzie, a on już stał się właścicielem zanim się rozwiódł. Podobnie jak Julita uważam, że Marek nie ma romansu z Nadią, ale oczywiście mogę się mylić. Podobnie, jak w drugiej części, tak i u Ciebie między Dobrzańskimi zachodzi kompletny brak komunikacji. Ula po odkryciu pozwu, zamiast porozmawiać z mężem, prowadzi prywatne śledztwo i po nim po prostu pakuje walizki bez słowa. Wygląda na to, że już nie oczekuje od Marka wyjaśnień i sama też nie zamierza ich udzielać.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo co w B2, czyli kłopoty i to inna wersja tej historii. Jak można się domyśleć. Lżejsza tylko do przełknięcia, bo nie będzie zdrad. Marek kupił to mieszkanie, bo wie, że fikcyjne rozwody są karalne i wolał losu nie kusić. Gdyby Ula posłuchała jej rady, że to rozwód z miłości ma być, być może porozmawiałaby z mężem i nie stało się to, co na końcu 1 części i to co się stanie w 2.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń