wtorek, 27 czerwca 2023

Rozwód z miłości 2/2

Ula tymczasem zatrzymała się u Szymczyków. Przynajmniej przez weekend chciała tam pobyć z Antosiem, aby zastanowić się, co dalej ma robić. Starsze dzieci natomiast pojechały z dziadkiem i babcią Alą na dwa dni do gospodarstwa agroturystycznego. Ula od Bożenki kuzynki Maćka dowiedziała się też nieco więcej o wyjeździe Nadii. Według tego co mówiono, Nadia postanowiła wyjazd połączyć pożytecznie z przyjemnym. We trzy przejrzały też internetowe portale społecznościowe, ale nigdzie nie natrafiły na Nadię Ulecką. 


 

Przyjazd Marka Ula oczywiście widziała przez okno. Czekała też chwilę, aby zobaczyć czy wybiegnie z domu, ale nic takiego się nie stało.  Później sprawdzała tylko, co jakiś czas, czy stoi samochód. Kiedy zaczęło się szarzeć, a później zrobiło się ciemno, zaniepokoiło ją to, że w żadnym oknie nie widać światła. W końcu postanowiła zadzwonić, ale Marek nie odebrał.

-Pójdę i zobaczę, co się stało -zadecydowała w końcu.

-Może wziął taksówkę i gdzieś pojechał. Cały czas przy oknie nie stałaś.

-Może albo i nie. Będę spokojniejsza Aniu. 


 

Pięć minut później weszła do domu. Nawet nie musiała klucza przekręcać, bo drzwi nie były niezamknięte na zamek. Kiedy zapaliła światło, zauważyła leżącego Marka. Od razu sprawdziła czy oddycha i zadzwoniła pod numer alarmowy.  Po kilku minutach pojawiło się pogotowie.

-Dobry wieczór. Artur Góra. Pogotowie.  Co się stało?

-Jak wróciłam do domu, mąż leżał przy tych schodach.

 

Pół godziny później Ula i Marek byli już w szpitalu. Marek na szczęście odzyskał przytomność, ale ciągle był jakby nieobecny. W dodatku nie miał czucia w nogach i czekały go nocne badania. W kieszeni Marka był telefon i gdy był na SORZE pielęgniarka oddała Uli. Na wyświetlaczu pojawiły się ikonki nieodebranych połączeń i SMS-ów.

Jedna wiadomość była od Nadii.

I jak Marek? Powiedziałeś już Uli.  Mówiłeś, że nie ma Kuby i Julki i będzie okazja na spokojną rozmowę. I dlaczego nie odbierasz moich telefonów.

Więcej dowodów na zdradę nie potrzebowała. Nie czekała nawet na wyniki badań, tylko wyszła ze szpitala. Pod wpływem emocji przestała racjonalnie myśleć i postanowiła pojechać do swojej rywalki. Adres natomiast znalazła w urządzeniu GSM w samochodzie Marka. Daleko nie było i już po półgodzinie była pod jej domem.

Po co Markowi mieszkanie, skoro ona ma dom? -pytała się w myślach, gdy dzwoniła do drzwi.

-Ula? Co tu robisz? -pytała ze zdziwieniem. — Stało się coś. Coś z Markiem? Wejdź.

-Co tu robię?  Powinnaś wiedzieć, co? -odparła ze wzburzeniem. — Sypiasz z moim mężem, wyjechaliście razem i dla ciebie się rozwodzi.

- Zwariowałaś Ula. 

-Nie. Widziałam pozew rozwodowy, Marek kupił mieszkanie i widziałam smsa od ciebie z pytaniem, czy już mi powiedział.

-Ula -wtrąciła ze spokojem.

-Dam mu ten rozwód, ale nie myśl, że będziesz miała słodkie życie u boku Marka -mówiła, nie dając dojść jej dojść do głosu. — On jak widać, szybko traci zainteresowanie.

-Ula to koszmarne nieporozumienie -po raz drugi próbowała Uli wytłumaczyć całą sytuację. Nawet zbliżyła się do Dobrzańskiej. Ta jednak odepchnęła ją.

Chwilę później Nadia się zatoczyła i uderzyła bokiem głowy o komodę. Krew pojawiła się niemal natychmiast. Ula od razu próbowała ją ocucić i jednocześnie zadzwonić na pogotowie. W tym przypadku ci przyjechali, jak już Nadia się ocknęła.

-Nie chciałam -mówiła Ula przed pojawieniem się ekipy ratowniczej. — To był odruch niekontrolowany.

-Wiem.

-Lepiej nie wstawaj. Kurczę blaszka. Marek z dwie godziny temu spadł ze schodów i jest w szpitalu. Znalazłam go nieprzytomnego, kiedy wróciłam do domu.

-Ale jak? Coś się mu stało?

-Nie. Odzyskał już przytomność i przechodzi badania -trochę skłamała, bo nie wie do końca, w jakim jest stanie jej mąż. — Wiem, jak to wygląda, ale ja mu nic nie zrobiłam. Nie mogłabym. Sam spadł. Nie ma świadków, ale tak jest.

-Spokojnie Ula. Wierzę ci. Nie dałaś sobie nic wytłumaczyć. Fakt, że byliśmy w tym samym czasie na wyjeździe, nie oznacza, że razem wyjechaliśmy. Marek był w Sopocie a ja w Mikołajkach u rodziny. I nie jestem zainteresowana Markiem. Dopiero dwa miesiące temu pochowałam męża. Właśnie w Mikołajkach jest pochowany. Praca z Markiem miała mnie wyciągnąć z letargu. Marek kocha tylko ciebie a ty jego.

-To, po co ten rozwód i mieszkanie.

-Rozwód miał być fikcyjny, a mieszkanie, aby wyglądało bardziej realnie. Firma ma kłopoty finansowe. I tak przy okazji nazywam się Nadia Marczyk, a nie Ulecka. Nie będę ci teraz tego wszystkiego tłumaczyć, bo pogotowie już jest.

-Dobry wieczór. Artur Góra. Drzwi były otwarte, to weszliśmy -przerwał im lekarz. — To znów pani? Coś tu jest nie tak. Dwa razy zgłaszała pani upadek. Policja powinna się zainteresować tymi upadkami.

-Mój upadek to był wypadek -rzekła Nadia. — Nie wnoszę żadnego oskarżenia.

-Policja to sprawdzi. My się zajmiemy panią -zwrócił się do Nadii. — Straciła pani na chwilę przytomność, a ta rana dobrze nie wygląda.

Policja pojawiła się, zanim Nadia została wzięta do szpitala. Im również powiedziała, że nie wini Uli za upadek.  Mimo to Ula musiała pojechać na przesłuchanie.

-Mogę, chociaż zadzwonić do koleżanki, żeby dłużej zajęła się Antosiem i do ojca, żeby dłużej zajął się Kubą i Julką. To moje dzieci, a mąż w szpitalu.

-W drodze wyjątku.

 


Ula na komisariacie spędziła całą noc i część dnia. Musiała wszystko opowiedzieć od początku do końca. Kłamać nie potrafiła i tym samym się pogrążyła. Zaczęła od tego, że podejrzewała męża o zdradę, o pozwie rozwodowym i że Nadię podejrzewała o rozpad ich małżeństwa. Dla policji jej zeznania były jednoznaczne, że mogła z zemsty zepchnąć niewiernego męża ze schodów, a później jego kochankę. Choć i Nadia potwierdziła wszystko, ci do czasu zeznań Marka nie mogli zwolnić jej z aresztu. Marek dopiero nazajutrz wieczorem mógł zeznawać. Na szczęście jego zeznania pokrywały się tym, co mówiła Ula i Nadia.

-Przed dziewiętnastą wróciłem do domu i nie zastałem żony. Chwilę później zadzwoniłem do niej, ale zamiast odebrać telefon, wysłała mi MMS-a. Zdjęcie teczki z napisem ROZWÓD i dopisek, żebym jej nie szukał. Godziny będą w telefonie. Od razu chciałem pobiec do sąsiadów, aby się czegoś dowiedzieć, ale upadłem ze schodów. Ula jakieś dwie godziny później mnie znalazła.

-To samo mniej więcej mówiła pańska żona.

-Zwolnicie ją z aresztu? Mamy dzieci i ktoś się musi nimi zająć.

-Tak. Jeszcze dzisiaj wyjdzie.

Po wyjściu z komisariatu Ula pojechała na chwilę do domu, aby się przebrać, umyć i pojechała do szpitala. Marek już wyglądał znacznie lepiej, a czucie w nogach wróciło.

-Ula kochanie -rzekł, wyciągając do niej rękę.

-Marek przepraszam. Tyle namieszałam -mówiła ze skruchą.

-To ja cię przepraszam. Sebastian i Nadia radzili mi, abym porozmawiał z tobą szczerze, a nie kombinował, jak koń pod górkę.

-Bo to prawda. Zrozumiałabym wszystko. I przede wszystkim nie powinieneś ukrywać kłopotów w firmie.

-Wiem. Zajmujesz się całym domem i nie chciałem dodatkowych kłopotów ci na głowę zwalać.

-Kłopoty to ja stworzyłam. Nie powinnam grzebać w twoich papierach. Zwłaszcza nie powinnam myśleć, że mnie zdradzasz.

-I o to mam żal. Jak mogłaś zwątpić w moją miłość?

-Jestem gruba, zaniedbana i myślałam, że postanowiłeś zamienić mnie na lepszy model.

-Kochanie kocham ciebie, tylko ciebie, nikt i nic tego nie zmieni.

-I ja ciebie.  Postanowiłam wziąć się za siebie, schudnąć i znowu wypięknieć. Chciałabym jeszcze, chociaż na pół etatu wrócić do pracy. Antosia zapiszemy do Klubu Malucha i będzie spędzać tam czas tak od dziewiątej do trzynastej. A my zajmiemy się ratowaniem firmy. Ja, ty i Nadia.

-Co tylko chcesz kochanie -odparł Marek.

Niedługo później do szpitala przyjechał Józef ze starszymi wnukami.

 


Ula swoje postanowienia zaczęła wprowadzać w życie jeszcze tego samego dnia, bo wieczorem poszła pobiegać. Następnego dnia poszła zapisać Antosia do Klubu Malucha i do firmy, bo zarówno Marek jak i Nadia byli w szpitalu. Razem z Adamem i Bożenką przejrzeli dokumenty. Sytuacja faktycznie nie wyglądała dobrze.  Wieczorem, kiedy już położyła dzieci spać, miała czas, aby pomyśleć, co można zrobić, aby zdobyć dodatkowe fundusze. Tym miała być kolekcja skierowana do seniorów. Tak jak kanał na YouTube o modzie i doradztwie jak się ubierać w zależności od figury i urody.  Również działalność szwalni wzięła pod lupę. Te miały czasami mniej szycia albo chwilowe przestoje, a w tym czasie można byłoby szyć dla kogoś. Tym miały być poduszeczki, firanki i podobne produkty do wystroju wnętrz. Albo szycie maskotek.

Sławo ma przecież talent do takich kolorowych dzieł. Skarpetki mu całkiem ładnie wyszły.

Kolejną sprawą był biurowiec. Zajmowali pięć pięter, a śmiało wystarczyłyby im trzy, a te dwa piętra można by było wynajmować na biura. Następnego dnia Ula opowiedziała projektantowi o pomyśle, a ten już następnego miał uszytą Kaczuszkę Celinkę oraz żółwia Ludwika. W kolejnych dniach powstały lalki szmaciane. Alinka, Celinka, Zosia oraz Staś.  Do lalek był dodatek w postaci ubranek. 


 

Aby nie mieć problemów ze strony Febo, że tu firma modowa z tradycjami a tu zabawki, Ula stworzyła swoją firmę Pluszowy świat zajmującą się właśnie produkcją zabawek. Po dwóch miesiącach szycia pluszaki stały się hitem. Projekty zostały również zastrzeżone, aby nie pojawiały się podróbki. Projektant Miro natomiast stworzył kolekcję pod tytułem Dla niej, czy dla niego i dla niego czy dla niej. Miały to być stroje rozbudzające zmysły, ale i wygodne.

Marek czasu w szpitalu także nie marnował. Odnowił znajomość z kolegą ze studiów z Markiem Dobrowolskim, który był jednym z menażerów sklepów 5-10-15. Projektant Sławo tak jak w przeszłości Pshemko czasami coś projektował dla Julki, Kuby i Antosia i śmiało mógłby zaprojektować coś na większą skalę. Również koszulki Wojtka i Jaśka cieszyły się popularnością w Internecie i mogli zająć się produkcją masową. Współpraca z siecią przeznaczoną dla dzieci i młodzieży się powiodła i wkrótce można było kupić u nich odzież z marką F&D, koszulki i pluszaki.

 

Oprócz pracy Ula miała czas dla siebie i  kontynuowała swoje postanowienia.  Po miesiącu była już znacznie szczuplejsza. Po kolejnym odzyskała figurę jak przed urodzeniem dzieci. Do tego nowa fryzura i okulary sprawiły, że Ula znowu wyglądała pięknie i ponętnie. Marek mając tak piękną żonę i widząc wzrok podziwu innych mężczyzn, niemal pękał z dumy. Zwłaszcza kiedy Ula pojawiła się na wybiegu w czasie pokazu Dla niej, czy dla niego i dla niego, czy dla niej. 


 

-Dobrze, że dzisiaj dzieci śpią u dziadków kochanie -rzekł jej w czasie bankietu. — Mam plany na wieczór. I w związku z tym mam pytanie, czy byśmy nie urwali się prędzej do domu?

-Masz mi do zaoferowania coś więcej?

-Tak. Truskawki z bitą śmietaną.

Co to oznacza, Ula dokładnie wiedziała, bo w przeszłości Marek właśnie od tego zaczynał, kiedy chciał spędzić z nią upojną noc. Tym razem inaczej nie było. 


 

Jedenasta rocznica ślubu była nie tylko ich świętem, ale i firmy, bo wszystkie plany ratowania firmy się powiodły i zyski były spore. Również firma Pluszowy świat się rozwijała i co pewien czas pojawiały się nowe maskotki.Ula dalej przychodziła do cztery godziny dziennie, choć Marek proponował jej cały etat i stanowisko vice prezesa albo jego asystentki. Ona jednak z prowadzenia domu i wychowywaniem dzieci, nie chciała rezygnować. 

-Oby miniony rok był najgorszym rokiem w naszym życiu -mówiła Ula.

-To prawda kochanie. Pomysł rozwodu z miłości był najgłupszą rzeczą na jaką mogłem wpaść.

-Najważniejsze, że ze wszystkim sobie poradziliśmy Marek. 


8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam milutko.

      Usuń
  2. Z tej historii nauka taka, że w małżeństwie lepiej nie mieć tajemnic, bo zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego, tak jak w Twojej opowieści. Przypadkowe natknięcie się Uli na pozew rozwodowy spowodowało lawinę nieporozumień, których łatwo było uniknąć, gdyby Marek nie krył przed żoną złej kondycji firmy. Ula poradziła sobie z kłopotami, ale gdyby wiedziała o nich wcześniej, być może Marek uniknałby niepotrzebnego stresu i nie przychodziłyby mu do głowy głupie pomysły z rozwodem.
    Fajna, pouczająca historia, a ja czekam już na następną.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale szczerości i rozmowy zabrakło. Ula zajmowała się domem a pracą i zaczęli się mijać. Czasami mówi się, że dla dobra małżeństwa lepiej , żeby małżonkowie razem nie pracowali, ale w tym przypadku ponowna wspólna praca tylko poprawiła ich relacje.
      Pozdrawiam milutko i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Nie myślałam że kiedyś to nastąpi i mój ulubiony bohater z Na sygnale trafi do opowiadania o Brzyduli. Cały Góra. A poza tym bardzo fajna mini. Daria pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię jego postać. Choć na początku nie był pozytywnym bohaterem się wyrobił.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Jak widać najważniejszą rzeczą jaka powinna być w związku to szczera rozmowa. Bez tego nic się nie da zrobić.
    Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielę popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo że trzeba rozmawiać z mężem i żoną nawet się pokłócić. Ja ze swoim ślubnym kłótnie przeżyłam.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń