piątek, 31 lipca 2015

Plan Pauliny 1 i 2.







Plan Pauliny 1


-Marek ja rozumiem, że to Sebastian wymyślił, bo to cynik i podlec, ale ty jak mogłeś dać się podejść jego głupim pomysłom i zrobić Uli coś takiego?- spytała z niedowierzaniem Paulina Febo. Uwieść dziewczynę tylko, dlatego że miała twoje udziały. Ona przecież uwierzyła w twoje uczucia.

-Paula, ale ja niczego nie udawałem ja naprawdę chciałem tego, miałem romans z Ulą i nie żałuję - opowiedział zszokowanej i zaskoczonej kobiecie.

Opowiadania RanczUli.: Skazani na miłość cz. 2

Ula zaczęła pracę w FD niecały rok temu. Marek zatrudnił ją na swoja sekretarkę tylko, dlatego że akurat potrzebował kogoś z odpowiednim ekonomicznym wykształceniem inaczej by jej nie zatrudnił, bo była brzydka.  Okularnica z dziwną fryzurą, nie modnie ubraniami i z aparatem na zębach. Do tej pory jego sekretarki były pięknymi kobietami a to, co umiały nie miało znaczenia. Zatrudniał je poflirtował, rozkochał a jak już znudziły mu się to zwalniał. Zawsze znalazł jakiś powód, a jak się takowy nie znalazł to on sam specjalnie coś zawalał, psuł a winą za to obarczał dziewczynę. One zaś bojąc się konsekwencji odchodziły. Teraz jednak ojciec rozpisał konkurs na swojego następcę, czyli prezesa FD potrzebował, więc osoby kompetentnej.  Ula faktycznie okazała się strzałem w dziesiątkę i praktycznie odwalała za niego całą robotę. A on wraz ze swoim najlepszym kumplem Sebastianem mógł chodzić do klubu i zabawiać się z kolejnymi przypadkowymi dziewczynami. Na początku planował trzymać Ulę tylko do czasy rozstrzygnięcia konkursu a później również zwolnić i zatrudnić na jej miejsce jakąś piękność. Jednak szybko zorientował się, że była za dobra, aby jej pozbyć się, więc została i wkrótce po tym jak on został prezesem mianował ją na swoja asystentkę. A prezesem został tylko dzięki temu, że Ula miała świetną koncepcje na rozwój firmy, rozpisała ją i przedstawiła przed komisją oceniającą. Wszystko się pięknie układało przez parę miesięcy do czasu, gdy Ula z Markiem nie podpisali umowy z nierzetelnym dostawcą materiałów. Okazało się, że za przywóz do Polski tkanin musieli zapłacić akcyzę na zapłacenie, której legalnie, jako firma nie mógł sobie pozwolić, bo to wiązałoby się z przyznaniem się przed ojcem i Aleksem Febo jego konkurenta z konkursu na prezesa do porażki. Jedynym wyjściem z sytuacji było wzięcie kredytu na inną firmę z gwarancją od FD , jako firmy dobrze prosperującej. Marek bez zastanowienia podjął ryzyko i wziął ten kredyt na firmę istniejąca tylko na papierku a należącą do Uli i jej przyjaciela Maćka Szymczyka. W zamian za wzięcie kredytu i na zabezpieczenie Uli na wypadek kolejnego potknięcia dał dziewczynie kilka udziałów.  I właśnie wtedy Sebastian wymyślił ten głupi plan uwiedzenia brzyduli jak o niej mawiał.

- Marek, a jeśli ona już prędzej z tym swoim sąsiadem pomywaczem-  podrywaczem wszystko zaplanowała- mówił. I teraz ogołoci firmę. Zrozum, kto ma brzydule ten ma udziały. Musisz ją rozkochać trzymać przy sobie i daleko od Maćka.

Marek początkowo protestował mówiąc, że Ula jest najbardziej uczciwą osobą, jaką zna i nigdy by go nie oszukała.  Jednak po tym jak zobaczył na własne oczy notatkę od Maćka sugerującą, że w razie nieterminowych spłat kredytu udziały są ich, zaczął wątpić w czyste intencje Uli. W dodatku Ula kiedyś przyznała się przed Markiem, że dla przyjaciela zrobi wszystko. I w końcu dał się ponieść głupim pomysłom Sebastiana.

- I pamiętaj Marek nikt nie może się o tym dowiedzieć.  Zwłaszcza Paulina, bo urządzi ci niezłą awanturę -wmawiał Markowi. Mi zresztą też. Ciągle uważa, że sprowadzam cię na złą drogę.

A, gdy Dobrzańskiego dopadały wyrzuty sumienia, że okłamuje, żartuje to Sebastian szybko te jego poczucie winy tuszował.

-Marek, czy to pierwsza panienka, którą urabiasz i wmawiasz jej miłość. Zostawisz jak każdą inną. Wyliże się jak inne i po krzyku.

Wkrótce okazało się jednak, że Ula już prędzej się w nim zakochała. Po firmowej wigilii odwiózł dziewczynę do domu a przy pożegnaniu doszło do tego pierwszego pocałunku. Kilka dni później przyznała się Markowi, że go kocha i dlatego musi odejść z pracy. A dla Sebastiana był to kolejny dowód na jej zmowę z Maćkiem.

-Mówię ci Marek oni są w zmowie i lepiej będzie dla wszystkich, jeśli to ty zbałamucisz Ulkę a nie ten pomywacz.

W końcu wyszli razem na pierwszą randkę do restauracji, ale pech chciał, że spotkali tam Aleksa brata Pauliny. Febo zdziwiło to trochę, bo znał Marka i wiedział, że w takich kobietach nie gustuje. Dobrzański szybko jednak wytłumaczył mu, że są tu z Ulą służbowo. A dla Uli miał też wytłumaczenia.

-Ula nikt nie może się o nas dowiedzieć, bo mogą wyjść na jaw nasze kredyty, PRO- es, weksle - tłumaczył jej w drodze do jej domu, dlaczego tak się zachował. Musimy poczekać do majowego zarządu i czasu, kiedy cię spłacę.

Dzień później Marek na swoim biurku znalazł torbę wypełnioną biżuterią, bielizną, czekoladkami i listem.

Marek skoro nie możesz umawiać się z Brzydulą oficjalnie a tym bardziej nie możesz nie oficjalne to mam dla ciebie coś w sam raz. Niezawodny zestaw na uwiedzenie Brzyduli. I pamiętaj jak kwiatka nie podlejesz to usycha. Miłe, czułe słówka, romantyczne gesty, a akcje będą bezpieczne i wkrótce wrócą do ciebie. Powodzenia z Brzydulą.

 Marek ironicznie potraktował ten zestaw od Sebastiana na Ulę i był pewien, że z niego nie skorzysta. Wkrótce jednak, gdy ta przyłapała go w objęciach modelki Klaudii musiał się nim posłużyć.

-Ula to nie tak jak myślisz- zawołał za nią i pobiegł przed budynek firmy. To ona mnie całowała. Chce zostać twarzą nowej kolekcji i myśli, że ja mogę jej to załatwić. Zresztą Domi i Wiki myślą podobnie. Wierzysz mi prawda- spytał patrząc jej w oczy i na koniec pocałował. Później, kiedy wrócili do biura podarował jej jeszcze książkę. Romans z morałem, jak powiedział i z prośbą, aby ją miała i przeczytała.  Dedykacja zaś miała jeszcze bardziej ugładzić niefortunną dla niej sytuację.

Dla Uli, aby pamiętała, że nie wszystko jest takie, jakim się nam wydaje.

Romantyczne wyjście w Walentynki do palmiarni i późniejsze spędzeni wspólnie jej urodzin całkiem przekonały dziewczynę, że to naprawdę Klaudia całowała Marka a winy jego w tym nie było. Zresztą nieraz musiała te zapędy modelek hamować. A ona była coraz bardziej szczęśliwa. Marek chodził z nią na spacery, dawał czekoladki, maskotki , a z czasem zaczął coraz częściej całować. Przełomem okazało się wyjście nad Wisłę przypadkowe, bo szukali miejsca w plenerze na pokaz i zostali tam do wieczora. Marek rozpalił ognisko a nastrój nocy sprzyjał do dłuższych i gorętszych pocałunków. I właśnie wtedy po raz pierwszy Marek poczuł coś w rodzaju sympatii i zauroczeniem do Uli. Zapragnął prawdziwego uwodzenia, romansu a kolejne dni coraz bardziej go do tego przekonywały.  Ula była całkiem inna niż kobiety, które znał. Tajemnicza, bystra, ale też ciągle niepewna uczuć Marka i tego, co się wokół niej dzieje.  A jej usta były słodkie i namiętne stworzone do całowania. Teraz chętnie zostawał z nią po godzinach w pracy, zabiegał o wspólne wyjścia, spotkania, spacery po parku. Poszli do dawno obiecanego kina, ZOO, po raz kolejny do palmiarni i na koncert ulubionego zespołu Uli. Była też kolacja w jednej z hotelowych restauracji i jazda windą do nieba.
 
 
Opowiadania RanczUli.: Winda 3/3

-Zobacz Ula tam jest nasz park i pokazał na prawo, a tam nasza palmiarnia, a tam jest FD, a tu jest sam Dobrzański i będzie musiało ci to wystarczyć - wyszeptał jej do ucha zza jej pleców.

 W końcu razem wyjechali służbowo na trzy dni i dwie noce. Noce spędzone razem w apartamencie dla dwojga wynajętym już prędzej przez Marka.

-Ale ty masz piękne oczy Ula – powiedział jej pierwszy komplement na tarasie ich pokoju. Piękniejsze od błękitnego nieba i lazuru morza.

Tej nocy kochali się pierwszy raz. Marek był czuły i delikatny. Ula już prędzej powiedział mu, że będzie tym pierwszym. Cieszył się i chciał żeby tak było. Powoli rozbudzał jej zmysły i ciało doprowadzając do nieopisanej dla niej rozkoszy, a sam delektował się jej pięknym ciałem stworzonym właśnie dla niego.

- I jak się czujesz- spytał, kiedy oboje doszli do siebie.

-Cudownie Marek- zdążyła tylko powiedzieć i zasnęła w jego ramionach.

 Kolejna noc też należała do nich i było równie cudownie jak poprzedniej. Kochali się z Ulą do utraty tchu. A później, gdy nieco odpoczęli Marek przewrócił się na plecy i pokazał Uli jak dawać mężczyźnie rozkosz. I, gdyby nie to, że on sam wczorajszej nocy nie był jej pierwszym pomyślałby, że Ula ma w sprawach łóżkowych sporą wprawę.

-Marek tak bardzo cię kocham- wyznała mu czule leżąc w ramionach i czekając na odpowiedź, której nie usłyszała.

Kolejny tydzień był szaleństwem pocałunków, pieszczot i namiętności.  Jak tylko nadarzyła się okazja, to Marek zamykał swoje biuro, zasuwał żaluzje, przyciągał Ule do siebie i całował z pożądaniem, błądząc po jej szyi i dekolcie. I chciał więcej, ale wiedział, że kolejne pójście do łózka będzie wiązać się z tym, że trudniej będzie się z nią mu rozstać. Ula miała być przecież tylko kolejną dziewczyną do rozkochania i porzucenia.

W kolejnym tygodniu miał się w końcu odbyć zarząd. Pierwszy od czasu jak Marek został prezesem i trochę bał się tego, bo wydawało mu się, że Aleks coś podejrzewał. Jego myśli jednak szybko zeszły na Ulę, bo i Ula też zaczęła zachowywać się dziwnie. Jakby nie była sobą. Na propozycje wspólnego wyjścia wymigiwała się pracą, bólem głowy a prezent w postaci kolczyków, które jej podarował zauważył w uszach Wioletty swojej sekretarki.

Dwa dni później okazało się, że jego przeczucia i podejrzenia nie myliły go. Aleks z satysfakcją na zarządzie oznajmił, że ma dowody na to, że Marek razem z Ulą źle prowadzi firmę. Ma wzięty kredyt, współpracuje z podejrzaną firmą  PRO- es i to, że Marek oddał swojej asystentce , czyli właścicielce owej firmy część akcji.  Jednak to, co się później stało było dla Marka największym zaskoczeniem. Ula, która została poproszona o wytłumaczenie się ze spokojem wszystko racjonalnie wytłumaczyła, a na koniec dodała, że akcje, które jakoby miała mieć leżą u Marka w biurku w dolnej szufladzie. Dokładnie tam, gdzie leżały prezenty i list od Sebastiana i zrozumiał jej dziwne zachowanie ostatnich dni. Poszli oficjalne to sprawdzić, bo Aleks na słowo nie wierzył. Jednak na wierzchu faktycznie leżała niebieska teczka z udziałami. Chciał od raz porozmawiać z Ulą wytłumaczyć i przeprosić widział, bowiem w jej oczach ból i rozczarowanie.   Czekała go jednak powrót do Sali konferencyjnej i rozmowa z ojcem. Pół godziny później, gdy wrócił Uli już nie było, ani zdjęcia jej rodziny na biurku, ani jej rzeczy. Wioletta powiedziała, że wyszła parę minut temu. Na swoim biurku zaś znalazł list.

Marek.

Dłużej nie mogę z Tobą pracować, odchodzę. Nie mogłabym po tym, co zrobiłeś. Byłam dla Ciebie tylko udziałami. To gorsze niż bycie nic nieznaczącą kochanką. Od początku ten pomysł z fikcyjną firmą mi się nie podobał i źle się z tym czułam, ale nie o to mam żal. Myślała, że mi ufasz tak ja Tobie. A ty potraktowałeś mnie jak jakąś karierowiczkę, czy oszustkę, która czyha na Twoje udziały.   Nikt mnie tak nie skrzywdził jak ty. Odchodzę i nie szukaj mnie nie przyjeżdżaj. Nie chcę cię znać ani pamiętać.

 Oficjalną rezygnację wystosuje później. Ula.

-Jak to odeszła- spytał zdziwiony Sebastian. Tak po prostu wzięła manatki i wyszła- spytał zdziwiony Olszański.

-Dokładnie tak- odpowiedział Dobrzański. Nie miałem nawet możliwości porozmawiania z nią.

 -Ma jednak dziewczyna klasę, a ty masz szczęście. Inna zabrałaby udziały, zemściła się, powiedziałaby jeszcze na radzie jak ją uwiodłeś, a ona tak po prostu odeszła. A może to i dobrze. Przynajmniej nie będziesz jej musiał tłumaczyć, dlaczego się rozstajecie.

- Seba czy ty słyszysz, co mówisz. Złamałem jej życie, marzenia a ty ciągle o tych udziałach i swoim głupim pomyśle.



- I co udało ci się w końcu porozmawiać z Ulą – spytała tydzień później Paulina przybrana siostra Marka.

-Nie Paula i tracę nadzieję, że kiedyś mi wybaczy to, co zrobiłem. Tyle razy dzwoniłem, ale ciągle odrzuca moje połączenia, a na smsy nie odpowiada. Próbowałem nawet z innego numeru dzwonić, ale jak tylko usłyszała mój głos to się rozłączyła.

Trzy dni temu Marek w końcu powiedział swojej siostrze całą prawdę od początku do końca. Musiał, bo ta wypytywał go o nagłe odejście Uli. W dodatku zauważyła, że jej braciszek dziwnie się zachowywał, był poirytowany a nigdy wcześniej po zwolnieniu, czy odejściu swojej współpracownicy tak się nie zachowywał. Z początku Paulina była w szoku i wściekła i nakrzyczała na niego. Do tej pory myślała, że odejście Uli to konsekwencja źle prowadzonych interesów, a nie podłością Marka.  Dopiero, gdy Dobrzański wyznał jej, że na początku faktycznie wszystko był ukartowane później jednak zapragnął, żeby było tak jak z innymi sekretarkami szybki i namiętny romans to teraz, kiedy odeszła zrozumiał, że to nie był zwykły romans ani seks tylko miłość, a Paulina postanowiła mu pomóc.



- Moje odbiera, jednak jak tylko zaczynam rozmowę na twój temat to ucina temat- odpowiedziała z rezygnacją dziewczyna.  A na Ele, Izę i Ale też nie ma, co liczyć. Nawet, jeśli wiedzą, gdzie jest to i tak nic nie powiedzą. Wiedzą, że ci sprzyjam.  Chyba tylko ja wierzę w tę twoją miłość.

-Dziwisz się, bo ja nie. Wszyscy wiedzą, jaki kiedyś byłem.

- Właśnie Marek byłeś. Zobaczysz Ula ci w końcu wybaczy. Ona cię naprawdę kochała a prawdziwej miłości się nie zapomina.

-Naprawdę tak myślisz siostrzyczko?

-Tak Marco. A później będziecie żyć długo i szczęśliwie.

- Czy ja ci już mówiłem, że jesteś moja ulubioną siostrą. Zawsze umiesz podnieść mnie na duchu.

-A masz jakąś inną siostrę? I mogę powiedzieć o tobie to samo jesteś moim ulubionym bratem. Nawet z tym prawdziwym nie mam tak dobrego kontaktu jak z tobą.

Brat Pauliny Aleks rzeczywiście był nieciekawym typkiem. Ponury, zagubiony, skryty w sobie w dodatku ciągle coś knuł i był obrażony na cały świat. A siostra nie miała pojęcia jak do niego dotrzeć. Marek zaś by jego przeciwieństwem. Wesoły, uśmiechnięty, towarzyski, bezpośredni. I miał tylko dwie wady to, że był łamaczem kobiecych serc i, że jego najlepszym kumplem był Olszański. Paulina uważała, że to właśnie Sebastian ma zły wpływ na Marka i to on sprowadza go na tę złą drogę. Jak dla niej był cyniczny, nie miał żadnych pozytywnych uczuć i kpił sobie z innych. Najbardziej jednak nie podobało się jej przezwisko „brzydula” , które nadał Sebastian Uli, a ona jako ambasadorka firmy nie mogła na to pozwalać. W końcu z racji, że miała dość tych drwin pod adresem dziewczyny postanowiła zając się jej wyglądem. Zabrała Ulę do fryzjera, optyka, podsunęła kilka pomysłów na delikatny makijaż, a wraz z Przemkiem zajęła się jej garderobą.  Marek natomiast w skrycie był ogromnie wdzięczny Pauli za przemianę Uli, teraz było mu łatwiej z nią wychodzić.

-Dlaczego ja tego prędzej nie zrozumiałem- spytał Pauliny?

-Bo tak to już jest. Doceniamy coś, gdy to już stracimy.
  

Część 2


        
Minął już miesiąc od czasu jak Ula wyjechała. Miesiąc w czasie, którego Marek codziennie budził się i zasypiał z myślą o ukochanej. Sebastian nie rozumiał jego zachowania. Nieraz próbował wyciągnąć go do klubu, ale on nie miał na to ochoty. Już w dniu jej odejścia pojechał do Rysiowa, ale nie zastał jej. Drzwi otworzył mu Józef i zdziwił się, że Dobrzański właśnie tu szuka Uli skoro jego córka nie wróciła jeszcze z pracy. Pojechał tam również nazajutrz i znów jej nie zastał a ojciec już taki miły jak poprzednio nie był. Pozwolił mu jednak wejść i napisać list. Następnego dnia do firmy przyszedł Maciek i poinformował go, że Ula wyjechała i aby nie szukał z nią kontaktu. Przyniósł również jej wymówienie i list.  Czytał go już wiele razy i znał na pamięć.



Marek.


Pamiętam dzień, w którym zobaczyłam Cię po raz pierwszy.  W ostatniej chwili wsunąłeś się do windy spojrzałeś na mnie i uśmiechnąłeś się. Zauroczyły mnie Twoje oczy i Twoje dołeczki. Nic nigdy wcześniej mnie tak nie oszołomiło. Jeszcze tego samego dnia zatrudniłeś mnie a ja wiedziałam, że będziesz dla mnie kimś wyjątkowym. Później myślałam, że zaprzyjaźniliśmy się, ale tak naprawdę nie wiem, kim byłam dla Ciebie. Rozmyślałam wiele razy nad naszym związkiem, rozmowami, wyjściami. Cieszyłam się, że mogłam na Ciebie patrzeć i marzyć i to mi wystarczało. I miałam nadzieję, że nigdy mnie nie zawiedziesz. A Ty stałeś się największym moim błędem i rozczarowaniem. Mimo tego życzę Ci szczęścia, prawdziwej miłości i spotkania na Swojej drodze kobiety, którą szczerze pokochasz. Ja mogę Ci jedynie powiedzieć, że to Ty byłeś dla mnie tą jedyną i upragnioną miłością, o której zawszę marzyłam.  Czas, który spędziłam z Tobą był najwspanialszy w moim życiu i wiem, że nigdy nic takiego już się nie powtórzy.


 Przepraszam Cię za to, że mówię Ci to w formie listu, ale na spotkanie z Tobą nie mam siły a nawet gdybyśmy sie spotkali to i tak nie potrafiłbym Ci tego wszystkiego powiedzieć . Proszę Cie o jedno, nie szukaj mnie , nie dzwoń, nie pisz i pozwól zapomnieć Ula.




 Teraz siedział u siebie w gabinecie i tęsknił.  Wśród papierów znalazł jej kartkę Walentynkową. „Dziwnie się czuję pisząc do Ciebie, bo to święto nie moje i Ty też jesteś nie mój. Nigdy nie byłeś i może nigdy nie będziesz. A, jednak jestem szczęśliwa, bo jesteś trochę mniej nie mój niż jeszcze całkiem niedawno temu.”  A, jednak znów jesteś dalej o ode mnie niż jeszcze całkiem niedawno- pomyślał ze smutkiem.  Gdzie ty jesteś kochanie?  Dlaczego ja prędzej ci tego nie powiedziałem?  Może, gdybym napisał ci w liście wyraźnie, że cię kocham a nie tak pokrętnie, to wtedy uwierzyłabyś w moje uczucia i byłabyś tu teraz ze mną? Ale ja chciałem powiedzieć ci to patrząc prosto w oczy, aby zobaczyć w nich twoją radość, bo smutek już widziałem. I nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, ciągle powraca i będzie tkwiło we mnie do końca życia. Czuję taka pustkę wokół siebie i wiem, że bez ciebie już nigdy nie będzie dobrze. Jesteś całym moim życiem, marzeniem, tęsknotą. Tylko przy tobie potrafię śmiać się, kochać, czekać na nowy dzień.  Jak ja mogłem przegapić coś tak pięknego i ważnego czegoś, co już nigdy więcej się nie powtórzy. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, gdybym tylko mógł ,byłbym szczęśliwy.


 Jego smutne rozmyślania przerwało nagłe wtargnięcie Pauliny.

- Braciszku wiem, gdzie może być Ula – już od drzwi zawołał uradowana panna Febo. Dzwoniłam dzisiaj do niej i usłyszałam w telefonie pytanie,” w którym gabinecie przyjmuje doktor Fiołkowska” i sprawdziłam w rejestrze lekarzy. Jest tylko jedna lekarka o tym nazwisku Agnieszka Fiołkowska ginekolog i przyjmuje w Szczytnie, a jak dobrze pamiętam to ten ulubiony kurort Przemka jest właśnie blisko Szczytna.

-Dokładnie tak. Ona tam musi być- odrzekł zachwycony. Przemek dziwnie zachowywał się, gdy dopytywałem Izę o to gdzie jest Ula. Myślisz, że Ula jest w ciąży- spytał po chwili milczenia.

- To chyba ty powinieneś wiedzieć coś na ten temat, a nie ja- odparła. 

-Chciałbym żeby tak było. Dziecko mogłoby wszystko zmienić między nami. Wiesz Paulinko nigdy nie miałem instynktu bycia ojcem, ale jak teraz o tym myślę, to czuję taką radość i szczęście.  Mam nadzieję, że jest to prawdą a Ula pozwoli mi być ojcem w pełni, a nie na pół albo ćwierć etatu –mówił cały rozradowany.  A, co będzie jak zacznie zaprzeczać, że to nie ja jestem ojcem i będę musiał robić badania DNA i ciągać się po sądach- spytał zaniepokojony i taką ewentualnością. Albo jak już prędzej wszystko sobie zaplanowała i zależy jej tylko na alimentach i pieniądzach.

- Marek, czy ty się dobrze czujesz- spytała. Zaczynasz mówić od rzeczy. Gdyby tak było to by nie uciekała tylko była tu na miejscu.  I nie wiadomo, czy w ogóle Ula jest w ciąży, a ty już problemy sobie stwarzasz- odpowiedziała. Widząc jednak konsternację brata szybko dodała. - Ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Jest za uczciwa i za dobra. Zapewniam cię. To, że Sylwia cię oszukała to nie znaczy, że każda kobieta jest taka sama.

-Nawet nie wspominaj mi Sylwii. Chcę zapomnieć o tych dwóch latach mojego życia. A ciebie ozłocę- powiedział obejmując siostrę. Za to, że dowiedziałaś się gdzie jest Ula i za to, że zawsze potrafisz dodać mi otuchy.

-Wystarczy samo dziękuję, a od pozłacania, to ja mam Lewcia- odpowiedziała. Wiem, że nie powinnam chwalić się szczęściem, gdy ty jesteś taki zasmucony, ale muszę to komuś powiedzieć.   Lew oświadczył mi się wczoraj- zapiszczała z zachwytu i pokazała dłoń z pierścionkiem. Było tak romantycznie. Ja, on i piknik za miastem. A za dwa tygodnie urządzamy małe przyjęcie zaręczynowe. Już teraz możesz uważać się zaproszony.

- Gratuluje, chociaż ty będziesz szczęśliwa. Bardzo ładny pierścionek- powiedział oglądając jej dłoń. Taki subtelny.

- Mnie też się podoba. Nie jestem przecież Wiolettą, która obwiesza się kosztownościami jak choinka bombkami- prawda Marek.


Ula

 Ja doskonale wiem, że to co zrobiłem jest złe, niewybaczalne i zachowałem się jak ostatni kretyn, ale wiem też że da się to jeszcze wytłumaczyć, wyprostować. Dałem się ponieść głupim pomysłom i niedorzecznym wymysłom Sebastiana. Zresztą całe moje dotychczasowe życie właśnie takie było -Sebastian i jego pomysły. Teraz wiem jak wiele błędów popełniłem włączając w to ten ostatni i najważniejszy. Ula to prawda, że Sebastian dał mi te prezenty i list z radami uwiedzenia Cię, ale tak naprawdę nigdy nie chciałem ci tego dawać, ani robić. To on namącił mi w głowie wymysłami, że chcesz mnie oszukać, a ja zbyt łatwo mu uwierzyłem. Wiem, że jest to żałosne i nie usprawiedliwia mnie za to, co zrobiłem. Ale wiem też, że to, co było między nami i ciągle jest nie ma z tym nic wspólnego. Wiem to na pewno, bo to było prawdziwe. Nasze rozmowy, wyjścia, były prawdziwe. Zrozumiałem to jednak zbyt późno, bo dopiero teraz, gdy odeszłaś.


 Ula ten krótki list napisany przy twoim biurku wszystkiego jeszcze nie wyjaśnia. Proszę Cię tylko o chwilę rozmowy z Tobą. Chcę powiedzieć Ci jak bardzo jesteś ważna w moim życiu i jak wiele Ci zawdzięczam. I chcę jeszcze abyś wiedziała jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem i jest mi wstyd.

Marek.


Ula po raz kolejny rozpamiętywała swój związek z Dobrzańskim. Zresztą przez cały miesiąc wracała do tamtych chwil i zadawała sobie mnóstwo pytań. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Dlaczego on mi to zrobił – pytała samą siebie? Sebastian mnie omotał i to ma być usprawiedliwienie? Zakpił i okłamywał, a później z wyrzutów sumienia pisał, że jestem dla niego ważna. Odkrył to tak nagle i ja mam w to uwierzyć? Przyjaciele przecież nie okłamują się – myślała chowając list do książki, którą jej kiedyś podarował.  Czy można jednocześnie kochać i nienawidzić?  Odwieczne pytanie.

 Kochać i tracić, pragnąć i żałować,

Padać boleśnie i znowu się podnosić,

Krzyczeć tęsknocie “precz!” i błagać “prowadź!”

Życie to ciągłe przeciwności i wybory.  Ja już jednak wybrałam. Nie potrafiłabym być z kimś, kto kłamał i nie ma żadnych uczuć z wyjątkiem egoizmu. Jak dla mnie Marek mógłby zniknąć z mojego życia.


 Dzisiaj jednak dowiedziała się, że nigdy się tak nie stanie. Marek już na zawsze będzie częścią jej życia. Od jakiegoś czasu brała taką ewentualność pod uwagę, ale pewna nie była. Marek nie zabezpieczył się, a według jej wyliczeń prawdopodobieństwo zajścia w ciąże było pół na pół. Ta niepewność nie dawała jej spokoju. Tym bardziej, że jeden test ciążowy wyszedł pozytywny a drugi negatywnie. Jej wewnętrzne odczucia też nie były do końca jasne. Z jednej strony chciała, żeby tak było, a z drugiej wiedziała, że będzie wiązało się to z kontaktami z Markiem. Dzisiaj jednak, kiedy jej ciąża stała się faktem ucieszyła się. Będę mieć dziecko z moją pierwszą i jedyną miłością. Czy może być coś piękniejszego od tego cudu. Tylko jak ja teraz będę żyła i czy Marek będzie chciał uznać te maleństwo.  Może nie będzie zadowolony.  Nigdy nie wspomniał o wspólnej przyszłości, a tym bardziej o dzieciach. Nie powiedział mi nawet, że mnie kocha. Ale dziecko chyba by pokochał. Znowu milion myśli i pytań, na które muszę mieć szybko odpowiedź, bo inaczej zwariuję. Im szybciej z nim porozmawiam tym lepiej.


 Spakowała, więc swoje rzeczy i zabrała się z Agata i Adamem do Warszawy. Przez ten miesiąc zaprzyjaźniła się z nimi. Agata była specjalistką od mody w jednym z kobiecych pism, a Adam był jednym z lepszych warszawskich fryzjerów.  To oni namówili ją na całkowitą zmianę wizerunku. Paulina zaczęła dzieła przemiany, a oni je dokończyli. Któregoś dnia pojawili się w jej pokoju z propozycją przefarbowania włosów na ciemniejszy kolor i skrócenia. Dzień później zabrali do miasta a Ula zaopatrzyła się w nowe ubiory jak również w modne okulary i szkła kontaktowe. Wieczorem przeglądając się w lustrze nie mogła uwierzyć, że może wyglądać tak pięknie. Ciekawa jestem jak Marek zareaguje, gdy mnie zobaczy.



Marek chciał wszystko rzucić i od razu pojechać do Uli, spotkać się z nią i wyjaśnić sprawę ewentualnej ciąży. Z podróżą, jednak musiał się wstrzymać do rana, bo wieczorem miał ważne spotkanie biznesowe z panią Kruger z Niemiec, którego nie mógł sobie odpuścić. Odwołał, więc tylko jutrzejsze spotkania i postanowił wyjechać na Mazury skoro świt.  Całą drogę jechał jak wariat nie zważając często na przepisy drogowe i myśląc o swoim dotychczasowym życiu. Może nie zasługuję na Ulę? Ja miałem wiele kobiet a ona była tylko ze mną. Oddała mi się z miłości, a ja nie potrafiłem wówczas tego docenić i była dla mnie kolejną panienką, z którą pragnąłem się przespać.  Tamtej nocy wyznała mi, że mnie kocha, mówiła to szczerze i może, dlatego było mi z nią tak dobrze. Dla innych kobiet głównie liczył się mój portfel albo pozycja społeczna, a uczucie miało mniejsze znaczenie. Nigdy w ich wyznaniach miłości nie było tyle uczucia, co w wyznaniu Uli. Chyba, że w wyznaniu, że chcą iść ze mną do łózka było uczucie i prawda. Połowa panienek sama tego chciała. Tak jak Sylwia. Już po pierwszym wspólnym wieczorze w klubie zaciągnęła mnie do swojej kawalerki po babci.  A później systematycznie dokładała wszelkich starań, aby nasz związek rozwijał się, a ty dawałeś się na to nabierać. Ale sam byłeś sobie winny. Paulina przestrzegała cię przed tym związkiem, ale kto by słuchał młodszej siostry.


 Często wracał myślami do tego związku z przed pięciu lat, kiedy to poznał piękną dwudziestosiedmioletnią brunetkę recepcjonistkę hotelu Westin.  Była od niego dwa lata starsza, ale nie miało to dla niego znaczenia, bo była idealna. Wysoka, zgrabna z ładną buzią, dobra w łóżku, tajemnicza, zaradna i rodzinna. Przynajmniej raz w tygodniu jeździła sto pięćdziesiąt kilometrów do rodziny i zostawała na dwa, trzy dni.  Podziwiał dziewczynę za te wyjazdy, poświęcenie i za to, że pomagała im finansowo. Już na początku znajomości, po tym jak przypadkiem zobaczył zdjęcie jej najbliższych opowiedziała mu o sześcioletniej siostrze rodzicach, którzy łączą ledwo koniec z końcem i o bracie, który w wyniku wypadku został sparaliżowany i od dwóch lat jeździ na wózku.  Z każdym kolejnym dniem, tygodniem i miesiącem był pod coraz większym wrażeniem kobiety, jako kochanki i idealnej kandydatki na stały związek, jak również jej szlachetności. W końcu po półrocznej znajomości i po tym jak Sylwia z żalem poinformowała go, że musi sprzedać kawalerkę Marek bez zastanowienia zaproponował jej, aby zamieszkali razem w jego apartamencie.  Było mu z nią dobrze i z czasem zaczął myśleć poważnym o tym związku.  Któregoś dnia jednak ktoś życzliwy poinformował go o prawdziwej tożsamości kobiety. Trudno było mu uwierzyć w te rewelacje i w to, że przez ponad rok wspólnego mieszkania był okłamywany. Postanowił w końcu pojechać w jej rodzinne strony i sprawdzić, jaka jest prawda.  Tym bardziej, że Sylwia nigdy nie proponowała mu takiego wyjazdu, a gdy niedawno sam chciał się wprosić to wymigała się remontem.  Pojechał, więc niezapowiedziany, ale nie zastał ukochanej w domu.  Była natomiast jej rodzina z tym, że jej brat inwalida okazał się jej mężem, siostra córeczką, a rodzice teściami.  Był zdruzgotany i chciał powiedzieć prawdę jej rodzinie, ale szkoda mu było jej męża i małej córeczki. Później w rozmowie z nim przyznała, że Marek jest dla niej łatwiejszym życiem w stolicy i odskocznią od monotonii życia.  Próbowała przekonać go też, że taki związek, układ jest dla wszystkich dobry i mógłby dalej trwać, ale on nie mógł się na to zgodzić. Od tego czasu to on był tym, który zwodził i bawił się uczuciami kobiet.  Do czasu, gdy nie poznał i zakochał się w Uli.


Po trzech godzinach dotarł na miejsce, ale okazało się, że jego podróż była na próżno. Administrator poinformował go, że Ula korzystając z uprzejmości innych letników wyjechała poprzedniego dnia. Nie pozostało mu nic innego jak wrócić do Warszawy i skierować się prosto do Rysiowa. Pech jednak nie opuszczał go, bo gdy dotarł do jej domu to Jasiek powiedział mu, że Ula pojechała właśnie do firmy. We firmie znów minęli się, ale gdy Marek zadzwonił do niej to odebrała telefon i umówili się na piętnastą w pobliskiej kawiarni.

Do kawiarni przyszedł przed czasem i ogarnął wzrokiem salę. Było tylko kilka par i jakaś brunetka, na którą tylko przelotnie zwrócił uwagę. Dopiero po chwili rozpoznał w niej Ulę i podszedł szczerze zachwycony i szczęśliwy.

-Ula. Pięknie wyglądasz- wyszeptał. Teraz rozumiem Wiolettę, gdy powiedziała mi, że Ula była, ale jakby nie Ula.

- Dziękuję-odpowiedziała. Marek musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.

-Jesteś w ciąży prawda- wyręczył ją.

-Skąd wiesz-spytała? Przecież nie mówiłam nikomu o tym.

-Paulina dzwoniąc wczoraj do ciebie usłyszała w telefonie pytanie o niejaką doktor Fiołkowską, a później sprawdziła w Internecie, kto to taki. A to, że przyjechałaś tu i szukałaś mnie utwierdziło w tym. Byłem nawet dzisiaj w Szczytnie, ale okazało się, że wyjechałaś. Ula tak się cieszę, że będziemy mieć dziecko. Czy to znaczy, że dasz mi szansę- spytał przysiadając się bliżej i ujął jej dłoń?

-Nie Marek- odpowiedziała nie pozwalając mu na pieszczotę. To znaczy tylko tyle, że zostaniesz ojcem. Nie mogę być z tobą po tym, co mi zrobiłeś. A o ciąży mówię ci tylko, dlatego że tak jest uczciwie. Prędzej czy później i tak dowiedziałbyś się. Wolałam, więc już sama ci o tym powiedzieć.

-Rozumiem- odparł niepocieszony. Co więc masz mi do zaoferowania? Chyba kontaktu z dzieckiem mi nie zabronisz- zapytał.

- Nie Marek, nie zamierzam utrudniać ci tego. Nie mogłabym. Nie chcę jednak ciągać się po sądach.  Sami, więc wszystko ustalimy, gdy dziecko już się urodzi.

-Ale na razie mam zniknąć z twojego życia na osiem miesięcy. Dobrze myślę.

-Powiedzmy, że nie będziesz narzucać się zbyt swoją osobą, a ja będę odbierać twoje telefony i dzwonić jak zajdzie taka potrzeba. Tyle mogę ci obiecać- odpowiedziała mu.

- Dobre i to.  Rozumiem, że do FD nie planujesz wrócić- bardziej stwierdził niż spytał. Twoje stanowisko ciągle jest wolne.

-Nie. To byłoby za wiele. Zajmę się swoją firmą. Maciek rozwija ją i potrzebna jest mu pomoc. Ja będę zajmować się papierkami a Maciek będzie w terenie.  Tak będzie najlepiej dla mnie. Będę już szła Marek. Niedługo mam autobus- odparła wstając od stolika.

- Poczekaj chwilę- poprosił. Myślałaś o tym, co ci napisałem. Idą tu miałem nadzieję, że i tym porozmawiamy. Ja naprawdę zmieniłem się i …

-Marek ja nie chce tego słuchać- przerwała mu. Zraniłeś mnie i trudno jest mi się z tego otrząsnąć. Nie potrafię ci znów zaufać, więc nie wracaj do tego. Tylko dziecko będzie nasz łączyć- odpowiedziała i wyszła.

Nie było tak źle –pomyślała, gdy była już na zewnątrz. Teraz czeka cię przeprawa z ojcem.



Minęły już dwa miesiące od czasu, gdy Ula wróciła do dom a jej ciąża nie była już dla nikogo tajemnicą. Sami powiedzieli, o tym najbliższym i znajomym. Nie chcieli żadnych domysłów i plotek.  Ojciec Uli był zaskoczony i ciążą i tym jak postępuje z Markiem. Myślał, że córka jest rozsądniejsza i nie chodziło mu o zajście w ciążę, ale o to jak traktuje Marka. Widział w czasie wizyt w Rysiowie jak bardzo zależy Dobrzańskiemu na Uli i dziecku i, że żałuje tego, co zrobił. Próbował też tłumaczyć córce, że źle postępuje, ale żadne argumenty do niej nie docierały. Tym bardziej, że miała poparcie od koleżanek z pracy, które dobitnie przekonywały ją, że Marek to drań niestały w uczuciach i dobrze robi nie wiążąc się z nim. Tylko Paulina miała inne zdanie na ten temat. Ona z kolei przekonywała Ulę, że Marka ta historia wiele nauczyła i naprawdę pokochał ją.  Ula jednak była zbyt dumna i zraniona, aby wybaczyć Markowi i uwierzyć w słowa Pauliny.  Reakcja rodziców Marka na wieść, że zostaną dziadkami była podobna jak ojca Uli. Najbardziej, jednak zaskoczyło ich to, kto jest matką dziecka. Spodziewali się modelki albo jakieś przypadkowej dziewczyny z klubu, ale nie jego własnej asystentki. Nie obyło się też bez wywodu na temat, jaki to on jest nieodpowiedzialny głupcem, bo zranił taką miłą, wrażliwą i mądrą kobietę. Pomimo tego, że wiedzieli jak bardzo ich syn skrzywdził Ulę mieli nadzieję, że kiedyś Cieplakówna wybaczy mu i będą szczęśliwą rodziną.


 Marek przez cały ten okres dwóch miesięcy też liczył na to, że może z czasem będzie lepiej, ale Ula była nieugięta. Odpierała każde jego zaloty, a próby rozmowy na temat przeszłości ucinała.  W końcu ich kontakty ograniczyły się głównie do rozmów telefonicznych i tylko parę razy mieli okazję widzieć się osobiście. Były to jednak służbowe spotkania w czasie, gdy Ula była akurat była we firmie w sprawach związanych z PRO-es . Wyjątkiem było przyjęcie zaręczynowe Pauliny i Lwa.  Marek liczył, że może ta wzniosła uroczystość zmieni coś w ich relacjach. Ula wyglądała tego wieczora pięknie i nie mógł skorzystać z okazji i nie spróbować zbliżyć się do niej. Ona jednak była obojętna na jej komplementy i wyznania. W końcu Marek postanowił nie martwić się niepowodzeniami i cieszyć się z tych krótkich chwil spędzonych razem, a przede wszystkim zmienić taktykę. Znał Ulę i wiedział, że nie może naciskać zbyt mocno i narzucać się swoja osobą. Stał się, więc bardziej przyjazny i pomocny, a na efekt długo nie musiał czekać.  Ula wkrótce stała się dla niego milsza, bardziej przystępna i pozwalała nawet czasami odwieść się do domu albo zgadzała się na jego odwiedziny w Rysiowie. Najbardziej jednak zaskoczyła Marka, gdy zaproponowała mu, aby poszli razem na pierwsze USG.  Później oglądając i pokazując wydruk innym wyglądali na szczęśliwą parę, która z utęsknieniem i razem czeka na przyjście na świat ich maluszka. Paulina przypatrując się im nie rozumiała ich postępowania. Zwłaszcza Ulę trudno było jej zrozumieć. Widać było, że ciągle czuje coś do Marka tylko była zbyt dumna, aby się do tego przyznać.


-Mam plan kochanie- powiedziała w końcu któregoś dnia do narzeczonego. Musimy im pomóc, bo sami do porozumienia nigdy nie dojdą. Zaprosimy ich do twojej willi na najbliższy weekend.  Każde osobno oczywiście i w tajemnicy. Teraz we czwartek wypada święto, a piątek jest też wolny będą mieć, więc cztery dni na pogodzenie się. Ja zajmę się Ulą a ty Markiem. Jeszcze dzisiaj napomnę mu, że jadę do Włoch, a ty jutro zaproponujesz mu wspólny wyjazd.  Powiesz, że nie masz, z kim wyjechać a we Warszawie też nie chcesz siedzieć.  Uli powiem dokładnie to samo tylko, że to ty masz pilny wyjazd do Moskwy i ja nie mam, z kim wyjechać.  A kiedy zawieziemy już ich tam my odjedziemy i zostawimy samych. Rozumiesz- spytała.

-Tak. Tylko, dlaczego nie możemy powiedzieć Markowi prawdy- spyta? Przecież zależy mu na Uli.

- Nie możemy, bo Marek obiecał Uli, że nie będzie się jej narzucał i tego się trzyma, tygrysku. A Ulę biorę na siebie. Wie, jaka jestem i, że tylko ja mogłam wpaść na taki pomysł, więc Marka na pewno winić nie będzie. Mam tylko nadzieję, że nie zdzwonią się i nie zorientują, że ich wkręcamy.



-Marek moglibyśmy wyjechać jutr popołudniu i zostać do niedzieli- zachęcał Lew następnego dnia wieczorem w pubie. Pomyśl tylko cisza, świeże powietrze, staw pełen ryb- zachęcał Lew. Chyba, że wolisz ten czas spędzić z Sebastianem w klubie- spytał.

- Nie, nie mam. A Paulina nie będzie mieć pretensji, że mnie również zabierasz-spytał

-Paula wyjeżdża do Włoch.  Nie wspominała ci o tym. Ma kupić coś do ślubu.

-A tak mówiła- odparł. Myślałem, że ma  za tydzień lecieć.

-Zresztą sama prosiła mnie, aby zająć się tobą. Marek nie daj się długo namawiać. Zobaczysz będzie to prawdziwy męski wyjazd. To jest coś, co jest ci teraz potrzebne wyjazd i odpoczynek.

-No dobra. Pojadę z tobą na ten męski wyjazd. Ale piwo to ja kupuję.


Tymczasem w Rysiowie Paulina prowadziła podobna rozmowę.

 -Ula nie odmawiaj mi- prosiła. Dom Lwa jest położony z dala od ludzi i mogłybyśmy spędzić tam cztery dni weekendu.

-No nie wiem Paulino. A Lew nie będzie zły, że mnie również zabierasz- spytała.

- Lwa nie będzie.  Wyjeżdża do Rosji na tydzień byłybyśmy, więc same. Zresztą prosił mnie, aby wzięła ze sobą kogoś do towarzystwa a tobie taki wyjazd dobrze ci zrobi. Świeże powietrze, cisza, las. Proszę cię Ula zgódź się i obiecuję, że nie będę nic mówić na temat Marka. To będzie tylko babski wyjazd.

-No dobrze, już dobrze. Pojadę z tobą na ten babski wyjazd. Ale ja gotuję.



- Udało się kochanie-rzekła godzinę później Paulina do narzeczonego. Ula zgodziła się na wyjazd.

-Marek też się zgodził. Musimy tylko ustalić szczegóły.

- Wiem.  Zobaczysz uda nam się i pogodzimy Ulę i Marka- odparła ucieszona.


Następnego dnia obie pary udały się w zapowiadaną podróż.

- To jesteśmy na miejscu – powiedziała Paulina do Uli.  Pomogę zanieść ci tylko bagaże i pojadę na chwilę do sąsiadów zawieźć te sadzonki.  Jeszcze trochę i całkiem klapną.-tłumaczyła się. A ty w tym czasie możesz pójść i wziąć prysznic albo położyć się i odpocząć chwilę po podróży. Powinnam wrócić za jakieś pół godziny góra czterdzieści pięć minut. Wzięłabym cię ze sobą, ale pewnie jesteś zmęczona a droga do nich to jeszcze większe wertepy niż ta do domu Lwa.


- To jesteśmy na miejscu Marek- powiedział Lew w niecałe półgodziny później wjeżdżając cicho na podwórko. Wypakuje tylko bagaże i pojadę zawieść sąsiadowi te pudła.  A ty możesz iść i rozpakować się. Ja wrócę za jakieś półgodziny. Wziąłbym cię ze sobą, ale ma mi oddać krzesełka ogrodowe i zawalę sobie auto. Tu masz klucze. Ten jest od górnego zamka a ten od dolnego.

 I zanim Marek zdążył cokolwiek zrobić Lew wskoczył do auta i odjechał. Wziął, więc torby i poszedł w stronę drzwi. Zdziwił się, bo były zamknięte tylko na jeden zamek a w holu leżały bagaże.

-Paulina nie powiedziałaś mi gdzie mam się rozpakować – usłyszał z góry głos Uli a po chwili ją samą owiniętą w ręcznik. Marek, co tu robisz-spytała pierwsza.

 -Lew zaprosił mnie na weekend - odparł.

- A mnie zaprosiła Paulina. Powinnam domyślić się, że pod tym zaproszeniem coś się kryje.  Muszę zadzwonić do niej.
 
CDN WRZESIEŃ