POPRZEDNIĄ CZĘŚĆ SZUKAJCIE W SIERPNIU
Hej, w Dzień Narodzenia Syna Jedynego
Ojca Przedwiecznego, Boga prawdziwego:
Wesoło śpiewajmy,
chwałę Bogu dajmy.
Hej kolęda! Kolęda!
Panna porodziła niebieskie Dzieciątko,
w żłobie położyła małe Pacholątko.
Pasterze śpiewają,
na multankach grają.
Hej kolęda! Kolęda- śpiewała ponad ośmioletnia Emilka, wbiegając do salonu, gdzie jej
tatuś w wigilię wigilii ubierał choinkę.
-Co to ta
multanka tatusiu? -zapytała.
-Taka
piszczałka kotku. Popularna, gdy rodził się Jezus. Kiedyś nie było gitar ani organów, to mieli
takie proste instrumenty jak fujarki, piszczałki, liry.
-Kiedyś
mało co mieli, prawda. Zabawek nawet nie było.
-Jakieś
pewnie były. Ze słomy, drewna.
-Ciekawa
jestem, czym Maryja usypiała Jezusa- zastanawiała się poważnie, zawieszając
bombki. —Grzechotek i karuzel do łóżeczka nie było.
-Chyba
śpiewała kołysanki, tuliła i kołysała w ramionach. Były jeszcze zwierzęta.
-Nasz
Kubuś ma się lepiej- stwierdziła, mając na myśli tygodniowego brata. —To taki
nasz mały Jezusek. Urodził się tak fajnie pod choinkę.
-To
prawda kotku.
-Kiedy przyjedzie ciocia Wioletta i wujek Sebastian? -zapyta o interesującą ją sprawę.
-W drugi dzień świąt. Posprzątałaś już swój pokój? Nie wypada przyjmować Natalki i Sary w bałaganie.
-Kiedy przyjedzie ciocia Wioletta i wujek Sebastian? -zapyta o interesującą ją sprawę.
-W drugi dzień świąt. Posprzątałaś już swój pokój? Nie wypada przyjmować Natalki i Sary w bałaganie.
-Tak-
odparła grzecznie. —I jeszcze nastawiłam pranie z ubiorkami Kubusia.
-Dziękuję
córeczko- mówił, głaszcząc po główce. —Tomek również poukładał wszystkie swoje
samochodziki i klocki?
-Nie.
Mówi, że nie będzie sprzątać, bo ucho go boli- odparła.
-I
dopiero teraz mi mówisz? -zapytał z wyrzutem.
-Bo
kłamie. Zaczęło, go dopiero boleć, gdy kazałam mu samemu posprzątać i
powiedziałam, że mama nie przyjdzie pomóc mu, bo śpi z Kubusiem.
-Lepiej
pójdę i sprawdzę, co z nim- odparł mimo to, bo ostatnią rzeczą, jaka była mu potrzebna
tuż przed świętami, to choroba pięcioletniego syna.
Po
dotarciu na górę ujrzał syna skulonego na łóżku z poduszką na uchu. Gdy zaś
zawołał go, to nie odpowiedział. Emilka również pojawiła się obok niego.
-Mama
sprawdziłaby, czy ma gorączkę. I spytała, czy chce pić- zasugerowała.
-Nie chcę
nicego- wyseplenił chłopiec. —Spać mi się chce.
-Mama ma
tabletki i syrop na takie chorowanie. W szafce przy lodówce- kontynuowała
Emilka, gdy jej tata sprawdzał ręką czoło syna. —Termometr też tam jest.
-Nie
jestem choly tylko zmęcony i wstanę, jak mama wstanie- rzekł, bez patrzenia na
ojca i siostrę.
-Ok synku
śpij- odparł, okrywając go kocem. —Gdy wstaniesz, to przygotuję dla ciebie i
Emi podwieczorek. Są jeszcze te pierniczki od babci Alicji.
Perspektywa
pierniczków babci Ali była kusząca dla Tomka, ale bardziej chciał, aby mama do
niego przyszła. Mama tymczasem od dwóch dni, kiedy to wróciła ze szpitala,
miała czas dla niego tylko wczorajszego popołudnia przy obiedzie.
Na
podwieczorku wstawił się, ale mamy nie było. Byli za to dziadkowie Dobrzańscy.
Ucieszył się na ich widok, bo do tej pory zawsze mieli czas dla niego. Dzisiaj
jednak tylko przywitali się z nim i zajęli się innymi sprawami. Babcia poszła zająć się Kubusiem, a dziadek razem z ojcem zajął się składaniem
dodatkowego łóżeczka w salonie. On zaś miał nadzieję, że pójdzie z dziadkiem na sanki. Zwłaszcza że rano sypnęło świeżym śniegiem.
Wieczorem
lepiej też nie był, bo kąpiel Kubusia w asyście mamy, taty i Emilki uwadze
Tomka nie uszła. Usiadł przy drzwiach i patrzy na całą rodzinę spode łba.
Z
jego kąpielą nigdy takiego zamieszania nie robili, a dzisiejszego dnia
przyszedł tylko tata. Przed snem mama również nie pokazała się u niego w pokoju
i nie poczytała bajki. Zamiast niej przyszła Emilka, z którą miał pooglądać
książeczkę o samochodach. Zasypiając
myślał, że do tej pory nie czuł się tak samotny. Wczorajszego i dzisiejszego
dnia bowiem wszyscy biegali tylko wokół Kubusia i pytali o niego. On sam nie
mógł nawet biegać i głośno bawić się, bo brat i mama spali i potrzebowali
ciszy. Emilka również zdradziła go poniekąd, bo więcej czasu spędzała przy
łóżeczku brata i przy mamie niż bawiąc się z nim. Wybrała nawet imię dla brata,
choć uważał, że to ładne imię.
Ranek dla Marka dobrze się nie rozpoczął, bo
gdy zajrzał do pokoju syna, to jego łóżko było puste. W pokoju Emi ani w
toalecie również go nie było. Tak jak na dole w salonie na oglądaniu bajek.
Kolejnym punktem było sprawdzenie piwnicy, bo mógł pójść tam w poszukiwaniu
prezentów. Piwnica okazała się jednak pusta. Z ulgą stwierdził też, że raczej
na dwór nie wyszedł, bo kurtka i buty były na miejscu. Mimo to sprawdził drzwi,
które na szczęście były zamknięte. Chwilę później do poszukiwań dołączyła
Emilka ubrana już w świąteczną czapkę i szlafroczek.
-Tomek
nie jest klockiem, aby zgubił się tatusiu- mówiła Emilka, gdy tata powiedział
jej o zaginięciu syna. —Schował się pewnie w jakimś pokoju. Albo bawi się w
chowanego i zasnął. Poszukamy razem- zarządziła.
Na dole
sprawdzili szafki kuchenne, zajrzeli pod stół nakryty długim obrusem, pod biurko
w gabinecie taty, do skrytki, za zasłony i do pralko-suszarki. Do góry
natomiast przejrzeli wszystkie pokoje, szafki, garderobę, ale nigdzie nie było
go. W zamieszaniu obudzili jednak Ulę.
-Co was
tak nosi od rana? -zapytał. —Prezentów chyba nie szukacie?
-Połóż
się jeszcze kochanie- przekonywa Marek. —Przyniosę ci do łóżka śniadanie.
-Chętnie.
Przywitam się tylko z wami i Tomkiem.
-Nie
powinnaś mamusiu, bo śpi. Ucho go bolało wczoraj i może być chory i ciebie zarazić- wtrąciła
Emilka, która bez wahania dla dobra sprawy skłamała.
-Teraz mnie
jeszcze bardziej zaniepokoiliście.
-Wiemy co
robić kochanie- mówił czule Marek. —Połóż się z powrotem do łóżka.
Gdy
kolejne pomieszczenia zostały, przeszukane Marek zaczął niepokoić na dobre.
-
Przeszukaliśmy wszystko Emi i nic. Boję się, że wyszedł wczoraj wieczorem,
zanim zamknąłem drzwi za dziadkami. Do jego pokoju nie zaglądałam.
-Tatusiu
jak wychodziłam z pokoju Tomka, to dziadków już dawno nie było- uspokajała
ojca.
-Fakt.
Wiemy przynajmniej, że jest gdzieś tutaj.
Ula
próbowała trochę spokojnie poleżeć, ale coś nie dawało jej spokoju. Jej mąż i
córka dziwnie się zachowywali. Dręczona swoim myślami, wyjrzała na korytarz.
-Ale nie
mógł też rozpłynąć się tak nagle Emilko- usłyszała głos męża.
-Przeszukamy
jeszcze raz dom- zarządziła Emi. —Ty tatusiu dół, piwnicę i garaż a ja górę.
-Zniknął
wam Tomek? - zapytała Ula.
-Musiał
się gdzieś tutaj schować kochanie- tłumaczył Marek. —Nie wyszedł z domu. Jego
buty, kurtka, czapka są, a drzwi są zamknięte. Połóż się, a ja z Emilką jeszcze
raz sprawdzimy wszystko.
-Myślicie,
że mogłabym tak spokojnie leżeć, kiedy go nie ma? -pytała ich z roztrzęsieniem.
Tomek
tymczasem spragniony mamy poszedł nad ranem do sypialni rodziców i z braku
miejsca w łóżku wszedł do przyległej obszernej szafy, okrył się płaszczem i
zasnął. Później zaspany Marek wyciągając koszulę, szafę przymknął. Szukając syna, zaś tam nie zaglądał, bo uważał miejsce za przeszukane. On natomiast,
gdy zorientował się, że tata i siostra szukają go, to dla zabawy schował się na
najniżej półce szafy w pokoju rodziców.
Ciche odgłosy dobiegające z szafy Ula
usłyszała momentalnie i delikatnie otwarła drzwi.
-Kochanie
co tu robisz? -spytała, gdy ujrzała głowę synka. —Tata i Emilka szukają cię i
się martwią.
-Ciii- odparł
jej, przykładając palec do buzi. — Chcę, żeby pomaltwili się tloche i poszukali
mnie. Jest tak fajnie, jak mnie szukają i nie umią znaleźć.
-Ale oni
się naprawdę martwią- mówiła czule. —Wszędzie cię szukają. I dlaczego schowałeś
się im?
-Chciałem
pobawić się z nimi, bo tata i Emi wczolaj nie mieli dla mnie casu. Byli Kubą
zajęci i nie byłem potzebny. Ciebie też nie było i tęskniłem za tobą mamusiu-
opowiadał sepleniąc.
- Wiesz,
że muszę jeszcze odpoczywać po szpitalu- argumentowała. —Gdybym była zdrowa, to
zajęłabym się tobą i Emilką. Poza tym Kubuś jest jeszcze tak mały, że
potrzebuje więcej uwagi niż wy. On bez mamy sobie nie poradzi a ty i Emi tak.
Jesteście już tacy duzi- mówiła, wyczuwając co tak naprawdę gnębi syna. —Duzi i
pomocni, a twój braciszek mały i bezbronny. Poza tym ty jesteś jego starszym o
pięć lat bratem i kto wie, czy jak nie będziecie starsi, to nie będziesz mu
pomocny. Starszy brat to naprawdę poważna rzecz synku. Każdy brat chce być tym
starszym i opiekować się młodszym niż młodszym bratem przylepką.
-Naprawdę
tak jest? -pytał z zainteresowaniem i próbując wygramolić się z szafy.
-Nawet
bardzo naprawdę.
-I dalej
mnie kochacie? -spytał o to, co najbardziej gnębiło go.
-Oczywiście,
że kochamy- odparła, tuląc syna. —Najbardziej na
świecie. Mama i tata mają tyle miłości, że starcza na całą waszą trójkę. I przepraszam cię, że nie było mnie
wczoraj przy tobie- dodała, całując w czoło. —Obiecuję, że będę codziennie
miała czas dla ciebie. Tak jak siostra i tata.
W pokoju
wkrótce pojawiła się reszta rodziny i wspólnie jeszcze raz wytłumaczyli Tomkowi
nową sytuację i jak bardzo jest dla nich ważny. Marek przyniósł również żonie i
swoi dzieciom śniadanie, a Emilka dała bratu pierniczka Mikołaja.
Wieczorem
w ich domu zjawiło się sporo gości. Dwie rodziny dziadków, Betka i Pshemko. Były
to też pierwsze święta, do których Ula nic nie przygotowała i zostawiła to
innym. Szesnastoletnia już Beatka, która
zdolności odziedziczyła po Uli, zrobiła pierogi w dwóch smakach i krokiety. Ala
zajęła się barszczem i uszkami oraz kapustą z fasolą i grzybkami a Dobrzańscy
zaś rybami, sałatkami i ciastem.
-Jestem
stalszym bratem, a to coś znaczy- chwalił się wieczorem Tomek, gdy pojawili goście.
—Stalszy brat ma dużo do zlobienia.
-Oczywiście
smyku- odparł mu dziadek Krzysztof, bo zarówno on, jak i Helena i Cieplaki wiedzieli
już o porannych problemach. —Kiedyś będzie chciał być taki jak ty i będziesz
dla niego autorytetem.
-Czym?
-pytał dziadka.
-Będzie
myślał, że wszystko umiesz, znasz się na wszystkim i będzie chciał cię naśladować-
wyjaśniła jaśniej babcia Helena. —Będziesz mógł go sporo nauczyć.
-Niech
tylko szybko ulosnie- odparł z zadowoleniem, że czeka go takie poważne zadanie.
-Będziesz
mógł jeszcze w piłkę z nim grać- dodał Cieplak. —Emilka to o kolana będzie dbać.
-Ja miałam
młodszą siostrę i ciągle pytała mnie o rady- rzekła babcia Alicja. —Później
zawsze mówiła, że dobrze mieć kogoś starszego kto dobrze doradzi.
-Najmłodszym
nie jest być dobrze, bo każdy starszy ci rozkazuje, a ty nie masz komu
rozkazywać- wtrąciła i Beatka.
-Widzisz
synku- odezwał się Marek. —Masz szczęście, że urodził się Kubuś. —A teraz
zapraszam na kolację. Emilka powiedziała, że pierwsza gwiazdka już świeci.
Kolacja
wigilijna mijała im już w radosnej, rodzinnej atmosferze. Było łamanie się
opłatkiem, życzenia, rozdawanie prezentów i wspólny śpiew kolęd. Były również
wspomnienia wigilii z innych lat. Dziadkowie nawet cofnęli się do czasów, gdy
to oni byli dziećmi i opowiadali, że mieli sporo mniej, bo nie było tak ładnych
zabawek i tyle jedzenia. Cieszyli się jednak ze świąt, bo był to okres, kiedy w
domu było więcej i radośnie i czekali na nie z niecierpliwością. Teraz święta,
jak mówili, wiele nie różnią się od codzienności i powinni docenić ten czas. Marek z Ulą wspominali
oczywiście wigilię sprzed dziesięciu lat, gdy to pierwszy raz się pocałowali. Na sam koniec nastąpił najbardziej wzruszający
moment, gdy to Tomek przyniósł i włożył do łóżeczka braciszka swoją ulubioną przytulankę.
Po
odejściu gości i po położeniu swoich pociech spać Ula i Marek mieli czas dla
siebie.
-Kolejny
szczęśliwy rok prawie za nami skarbie- rzekł Marek, przytulając żonę. —Dobrze
się nie rozpoczął, ale później były same dobre rzeczy.
-Nawet
nie przypominaj mi czasów, kiedy spotykałam się z Elizą Kowalik- odparła,
wzdrygając się na wspomnienia. —Najlepiej trzymać się starych wypróbowanych
znajomych. Olszańscy nigdy nie zawiodą.
-Masz
rację. Myślisz, że kłopoty z Tomkiem skończyły się już? - zapytał Marek.
-Tak. Tyle usłyszał dobrego na temat bycia starszym
bratem, że pewnie planuje, jak to będzie, gdy Kuba urośnie. I dobrze, że Emilka
jest taka rozsądna, wiele rozumie i nie jest zazdrosna. Jest taka dojrzała jak na swój wiek.
-Nawet bardzo
dojrzała. Uspakajała mnie rano, gdy nie mogłem znaleźć Tomka.
-Jest po
prostu wspaniałą starszą siostrą i córką- mówiła Ula z czułością.
-Ma to po
mamie- stwierdził klarownie Marek. —Nie wątpię w to. Założę się, że byłaś taka sama.
-O to musiałbyś
mojego tatę spytać. Znając go, to złego słowa nie powie.
Kolejne
dwa dni świąt mijały im na odwiedzinach Jaśka i Kingi oraz znajomych. Przychodzili zarówno z życzeniami świątecznymi,
jak i gratulacjami z okazji pojawienia się kolejnego członka rodziny. Drugiego
dnia świąt pojawiła się rodzina Olszańskich i cała trójka dzieci Wioli i
Sebastiana przyglądała się bobasowi z zaciekawieniem. Tomek zaś zajął się
przedstawieniem najmłodszego Dobrzańskiego.
-To jest
mój blat Kubuś – mówił do Natalki, Sary i Mikołaja. —Będę zajmował się nim jak
ulośnie- dodał z dumą.
-Tak jak
ja Sarą- rzekła Natalka najstarsza pociecha Olszańskich. –Całymi
dniami za mną chodzi i wypytuje o wszystko. Miki na szczęście mniej, bo woli
tatę.
-Chodzem,
bo jesteś fajną siostlą- odparła czteroletnia Sara.
-Dobrze,
że Kuba to chłopiec- odezwała się i Emilka. —Inaczej nie miałabym chwili
spokoju za parę lat.
-Nie
narzekacie chyba, co dziewczyny? -zapytał Marek. —Brakowałoby tylko nam
zbuntowanych córeczek.
-Nie
wujku- odparła Natalka.
-My po
prostu tatusiu fakty przedstawiamy -dodała Emilka.
-Mogę
pobujać go ciociu? -zapytała Natalka, gdy Kubuś ziewał, a jego buzia
wykrzywiała się lekko.
-Oczywiście,
że możesz kochanie- odparła ciepło Ula.
-Udały
się nam te córeczki- rzekła Wiola. —Bez dwóch zdań. Pomocne i sumienne.
-Synom
też niczego nie brakuje Wiola- wtrącił Sebastian, patrząc na swojego jedynego syna,
który rozkładał samochodzik Tomka.
-Oby z
tych pochwał nie rozpuścili się jak ten dziadowy bicz- odparła Olszańska.
Wieczór
wieńczący święta należał już tylko do Uli i Tomka. Mama przyniosła do pokoju syna
kakao, pierniczki, pomogła umyć się, położyła spać i przeczytała fragment
ulubionej książeczki o Kubusiu Puchatku.
-Jesteśmy
fajną lodziną prawda mamusiu- mówił Tomek przed odejściem mamy.
-Prawda
smyku- odparła, całując na dobranoc.
*Niektóre błędy w
odmianach wyrazów wynikają z tego, jak powiedziałoby prawdopodobnie małe
dziecko.
Z wyprzedzeniem, ale
kolejny tydzień, jak łatwo domyślić się będzie pracowity.
Fajne opowiadanie
OdpowiedzUsuńDziękuję, że się podobało i pozdrawiam miło.
UsuńMini urocze, zwłaszcza momenty kiedy Emilka z tatą szukają Tomka, a ona sam miał z tego niezłą zabawę. Mały poczuł się taki samotny i niepotrzebny, kiedy pojawił się mały Kubuś. To już chyba
OdpowiedzUsuńtaka prawidłowość u starszego rodzeństwa. Wiadomo, że dzieci kocha się jednakowo ale one odczuwają to inaczej. Mała rozrywka podczas świątecznych porządków wskazana. A przy okazji życzę Ci Zdrowych i Wesołych Świąt.Pozdrawiam Agata
Zguba dziecka rano może dać się we znaki. Zwłaszcza w taki dzień. Powód był jak najbardziej uzasadniony patrząc ze strony Tomka. U mnie zazdrości nie było, bo gdy ja się rodziłam to starszy brat miał prawie trzy lata i nie rozumiał takiego uczucia. Gdy zaś urodziły się bliźnięta to ja i brat mieliśmy naście lat i o zazdrości nie było mowy, bo sytuacja była zrozumiała. Inaczej było u męża bo urodził się właśnie pięć lat po siostrze i szwagierka była zazdrosna. Teściowa opowiadała mi o tym i wykorzystałam.
UsuńDziękuję za życzenia. Wstawię jeszcze jakieś.
Pozdrawiam miło.
Bardzo ładnie pokazane podejście rodziców do "problemów" starszego rodzeństwa a także niejako do zazdrości ich o maluszka, który pojawił się w domu i który przestawił trochę ich świat do góry nogami, bo nagle rodzice mają nieco mniej czasu dla starszaków a więcej poświęcają go "nowemu" dziecku. To co opisałaś jest modelowym przykładem jak uspokoić takiego "starszaka", zapewnić go, że nadal rodzice bardzo go kochają i jak fajnie jest być starszym bratem.
OdpowiedzUsuńŚwięta oczywiście bardzo rodzinne i wręcz przykładowe, bo pełno tu miłości do dzieci i do seniorów a także do siebie nawzajem. Również pozytywny stosunek rodziny Dobrzańskich do rodziny Olszańskich. Ich przyjaźń kwitnie i ma się całkiem dobrze.
Bardzo klimatyczna, ciepła, wzruszająca i napawająca nadzieją miniaturka w dodatku bardzo na czasie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
UsuńChciałam już prędzej opisać taką sytuację, ale nic nie miałam na świąteczną mini to połączyłam w jedno. Chociaż łatwo nie było rozwinąć i opisać co przeżywa Tomek . Myślę że udało mi się to co chciałam przekazać.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Mini jak zawsze świetna, mówię tak bo uwielbiam ten cykl. Zachowanie małego Tomka jest jak najbardziej zrozumiałe. Wszyscy w koło zajęci małym Kubą nie mający czasu dla niego samego, a jeszcze czegoś wymagają. Emilka widać, że nadal jest córeczką tatusia, ale tak chyba jest zazwyczaj.
OdpowiedzUsuńRozmowa z dziećmi jest jak widać bardzo ważna, ale i to jak w rodzinie podchodzi się do tych spraw. Podoba mi się to, że Ula wraz z Markiem mimo bogactwa jakie posiadają swoje dzieci wychowują w miłości, poszanowaniu wobec innych. Fakt to są jeszcze małe dzieci, ale to co zostanie im wpojone teraz zaprocentuje na przyszłość.
Dziękuję za dzisiaj i czekam na kolejną miniaturkę z tego cyklu, ale i na kolejne części pozostałych opowiadań.
Gorąco pozdrawiam w ten mroźny wieczór.
Julita
Bunt Tomka uzasadniony. Mamusia rozpieszczała go a teraz z dnia na dzień konkurencja mu wyrosła. Na szczęście Ula wiedziała jak zaradzić jego rozterką.
UsuńNie każdy bogacz wychowuje dziecko na samoluba. Mi trudno byłoby napisać nawet o tym. Od początku Emi błya bardziej związana z tatusiem zadająca pytania i słodka i taka raczej pozostanie. Nie wiem czy będzie jakaś kolejna część z tego cyklu, bo pomysłów brak.
Kolejny wpis po świętach dopiero. Będzie to chyba Ula z Rysiowa.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
RanczUlka chciałabym odnieść się do jednego fragmentu. Chodzi mi o dawne wigilie i święta. Masz całkowitą rację tak pisząc i tak samo to odbieram. Ja na przełomie lat 50 i 60 byłam dzieckiem i do dzisiaj pamiętam smak makowca mamy i atmosferę świąt. W roku 61 dostałam pod choinkę lalkę szmaciankę i był to najpiękniejszy prezent. Dzisiaj trudno trafić z prezentem a święta to tylko zarobek dla sklepów i prześciganie się w pomysłach na ozdoby i prezenty.Szkoda mi tamtej atmosfery, bo było na co czekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i cieplutko. Lucynka.
Moje babcie, dziadkowie i rodzice tak samo myślą więc skoro tyle osób tak to odbiera to musi coś w tym być. Ja jestem z pokolenia współczesności i pamiętam piękną lalkę Barbie coś w podobnym stylu do Pani lalki szmacianki. Chociaż taką również miałam przywiezioną z Krakowa.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Często się tak zdarza że starsze rodzeństwo jest zazdrosne o najmłodszego członka rodziny. Małe dzieci myślą że rodzice już ich nie kochają. Bardzo fajnie jest ten problem tutaj przedstawiony. Emilka jest naprawdę mądrą dziewczynką, jak na swój wiek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)