niedziela, 16 grudnia 2018

Boże Narodzenie 2018 Cykl mini


POPRZEDNIĄ CZĘŚĆ  SZUKAJCIE W SIERPNIU



Hej, w Dzień Narodzenia Syna Jedynego
Ojca Przedwiecznego, Boga prawdziwego:

Wesoło śpiewajmy,
chwałę Bogu dajmy.
Hej kolęda! Kolęda!

Panna porodziła niebieskie Dzieciątko,
w żłobie położyła małe Pacholątko.

Pasterze śpiewają,
na multankach grają.
Hej kolęda! Kolęda- śpiewała ponad ośmioletnia Emilka, wbiegając do salonu, gdzie jej tatuś w wigilię wigilii ubierał choinkę.
-Co to ta multanka tatusiu? -zapytała.
-Taka piszczałka kotku. Popularna, gdy rodził się Jezus.  Kiedyś nie było gitar ani organów, to mieli takie proste instrumenty jak fujarki, piszczałki, liry.
-Kiedyś mało co mieli, prawda. Zabawek nawet nie było.
-Jakieś pewnie były. Ze słomy, drewna.
-Ciekawa jestem, czym Maryja usypiała Jezusa- zastanawiała się poważnie, zawieszając bombki. —Grzechotek i karuzel do łóżeczka nie było.
-Chyba śpiewała kołysanki, tuliła i kołysała w ramionach. Były jeszcze zwierzęta.
-Nasz Kubuś ma się lepiej- stwierdziła, mając na myśli tygodniowego brata. —To taki nasz mały Jezusek. Urodził się tak fajnie pod choinkę.
-To prawda kotku.
-Kiedy przyjedzie ciocia Wioletta i wujek Sebastian? -zapyta o interesującą ją sprawę.
-W drugi dzień świąt. Posprzątałaś już swój pokój? Nie wypada przyjmować Natalki i Sary w bałaganie.
-Tak- odparła grzecznie. —I jeszcze nastawiłam pranie z ubiorkami Kubusia.
-Dziękuję córeczko- mówił, głaszcząc po główce. —Tomek również poukładał wszystkie swoje samochodziki i klocki?
-Nie. Mówi, że nie będzie sprzątać, bo ucho go boli- odparła.
-I dopiero teraz mi mówisz? -zapytał z wyrzutem.
-Bo kłamie. Zaczęło, go dopiero boleć, gdy kazałam mu samemu posprzątać i powiedziałam, że mama nie przyjdzie pomóc mu, bo śpi z Kubusiem.
-Lepiej pójdę i sprawdzę, co z nim- odparł mimo to, bo ostatnią rzeczą, jaka była mu potrzebna tuż przed świętami, to choroba pięcioletniego syna.

Po dotarciu na górę ujrzał syna skulonego na łóżku z poduszką na uchu. Gdy zaś zawołał go, to nie odpowiedział. Emilka również pojawiła się obok niego.
-Mama sprawdziłaby, czy ma gorączkę. I spytała, czy chce pić- zasugerowała.
-Nie chcę nicego- wyseplenił chłopiec. —Spać mi się chce.
-Mama ma tabletki i syrop na takie chorowanie. W szafce przy lodówce- kontynuowała Emilka, gdy jej tata sprawdzał ręką czoło syna. —Termometr też tam jest.
-Nie jestem choly tylko zmęcony i wstanę, jak mama wstanie- rzekł, bez patrzenia na ojca i siostrę.
-Ok synku śpij- odparł, okrywając go kocem. —Gdy wstaniesz, to przygotuję dla ciebie i Emi podwieczorek. Są jeszcze te pierniczki od babci Alicji.
Perspektywa pierniczków babci Ali była kusząca dla Tomka, ale bardziej chciał, aby mama do niego przyszła. Mama tymczasem od dwóch dni, kiedy to wróciła ze szpitala, miała czas dla niego tylko wczorajszego popołudnia przy obiedzie.
Na podwieczorku wstawił się, ale mamy nie było. Byli za to dziadkowie Dobrzańscy. Ucieszył się na ich widok, bo do tej pory zawsze mieli czas dla niego. Dzisiaj jednak tylko przywitali się z nim i zajęli się innymi sprawami. Babcia poszła zająć się Kubusiem, a dziadek razem z ojcem zajął się składaniem dodatkowego łóżeczka w salonie. On zaś miał nadzieję, że pójdzie z dziadkiem na sanki. Zwłaszcza że  rano sypnęło świeżym śniegiem.
Wieczorem lepiej też nie był, bo kąpiel Kubusia w asyście mamy, taty i Emilki uwadze Tomka nie uszła. Usiadł przy drzwiach i patrzy na całą rodzinę spode łba. 



Z jego kąpielą nigdy takiego zamieszania nie robili, a dzisiejszego dnia przyszedł tylko tata. Przed snem mama również nie pokazała się u niego w pokoju i nie poczytała bajki. Zamiast niej przyszła Emilka, z którą miał pooglądać książeczkę o samochodach.  Zasypiając myślał, że do tej pory nie czuł się tak samotny. Wczorajszego i dzisiejszego dnia bowiem wszyscy biegali tylko wokół Kubusia i pytali o niego. On sam nie mógł nawet biegać i głośno bawić się, bo brat i mama spali i potrzebowali ciszy. Emilka również zdradziła go poniekąd, bo więcej czasu spędzała przy łóżeczku brata i przy mamie niż bawiąc się z nim. Wybrała nawet imię dla brata, choć uważał, że to ładne imię.

 Ranek dla Marka dobrze się nie rozpoczął, bo gdy zajrzał do pokoju syna, to jego łóżko było puste. W pokoju Emi ani w toalecie również go nie było. Tak jak na dole w salonie na oglądaniu bajek. Kolejnym punktem było sprawdzenie piwnicy, bo mógł pójść tam w poszukiwaniu prezentów. Piwnica okazała się jednak pusta. Z ulgą stwierdził też, że raczej na dwór nie wyszedł, bo kurtka i buty były na miejscu. Mimo to sprawdził drzwi, które na szczęście były zamknięte. Chwilę później do poszukiwań dołączyła Emilka ubrana już w świąteczną czapkę i szlafroczek.


-Tomek nie jest klockiem, aby zgubił się tatusiu- mówiła Emilka, gdy tata powiedział jej o zaginięciu syna. —Schował się pewnie w jakimś pokoju. Albo bawi się w chowanego i zasnął. Poszukamy razem- zarządziła.
Na dole sprawdzili szafki kuchenne, zajrzeli pod stół nakryty długim obrusem, pod biurko w gabinecie taty, do skrytki, za zasłony i do pralko-suszarki. Do góry natomiast przejrzeli wszystkie pokoje, szafki, garderobę, ale nigdzie nie było go. W zamieszaniu obudzili jednak Ulę.
-Co was tak nosi od rana? -zapytał. —Prezentów chyba nie szukacie?
-Połóż się jeszcze kochanie- przekonywa Marek. —Przyniosę ci do łóżka śniadanie.
-Chętnie. Przywitam się tylko z wami i Tomkiem.
-Nie powinnaś mamusiu, bo śpi. Ucho go bolało wczoraj i może być chory i ciebie zarazić- wtrąciła Emilka, która bez wahania dla dobra sprawy skłamała.
-Teraz mnie jeszcze bardziej zaniepokoiliście.
-Wiemy co robić kochanie- mówił czule Marek. —Połóż się z powrotem do łóżka.
Gdy kolejne pomieszczenia zostały, przeszukane Marek zaczął niepokoić na dobre.
- Przeszukaliśmy wszystko Emi i nic. Boję się, że wyszedł wczoraj wieczorem, zanim zamknąłem drzwi za dziadkami. Do jego pokoju nie zaglądałam.
-Tatusiu jak wychodziłam z pokoju Tomka, to dziadków już dawno nie było- uspokajała ojca.
-Fakt. Wiemy przynajmniej, że jest gdzieś tutaj.
Ula próbowała trochę spokojnie poleżeć, ale coś nie dawało jej spokoju. Jej mąż i córka dziwnie się zachowywali. Dręczona swoim myślami, wyjrzała na korytarz.
-Ale nie mógł też rozpłynąć się tak nagle Emilko- usłyszała głos męża.
-Przeszukamy jeszcze raz dom- zarządziła Emi. —Ty tatusiu dół, piwnicę i garaż a ja górę.
-Zniknął wam Tomek? - zapytała Ula.
-Musiał się gdzieś tutaj schować kochanie- tłumaczył Marek. —Nie wyszedł z domu. Jego buty, kurtka, czapka są, a drzwi są zamknięte. Połóż się, a ja z Emilką jeszcze raz sprawdzimy wszystko.
-Myślicie, że mogłabym tak spokojnie leżeć, kiedy go nie ma? -pytała ich z roztrzęsieniem.
Tomek tymczasem spragniony mamy poszedł nad ranem do sypialni rodziców i z braku miejsca w łóżku wszedł do przyległej obszernej szafy, okrył się płaszczem i zasnął. Później zaspany Marek wyciągając koszulę, szafę przymknął. Szukając syna, zaś tam nie zaglądał, bo uważał miejsce za przeszukane. On natomiast, gdy zorientował się, że tata i siostra szukają go, to dla zabawy schował się na najniżej półce szafy w pokoju rodziców.

 Ciche odgłosy dobiegające z szafy Ula usłyszała momentalnie i delikatnie otwarła drzwi.


-Kochanie co tu robisz? -spytała, gdy ujrzała głowę synka. —Tata i Emilka szukają cię i się martwią.
-Ciii- odparł jej, przykładając palec do buzi. — Chcę, żeby pomaltwili się tloche i poszukali mnie. Jest tak fajnie, jak mnie szukają i nie umią znaleźć.
-Ale oni się naprawdę martwią- mówiła czule. —Wszędzie cię szukają. I dlaczego schowałeś się im?
-Chciałem pobawić się z nimi, bo tata i Emi wczolaj nie mieli dla mnie casu. Byli Kubą zajęci i nie byłem potzebny. Ciebie też nie było i tęskniłem za tobą mamusiu- opowiadał sepleniąc.
- Wiesz, że muszę jeszcze odpoczywać po szpitalu- argumentowała. —Gdybym była zdrowa, to zajęłabym się tobą i Emilką. Poza tym Kubuś jest jeszcze tak mały, że potrzebuje więcej uwagi niż wy. On bez mamy sobie nie poradzi a ty i Emi tak. Jesteście już tacy duzi- mówiła, wyczuwając co tak naprawdę gnębi syna. —Duzi i pomocni, a twój braciszek mały i bezbronny. Poza tym ty jesteś jego starszym o pięć lat bratem i kto wie, czy jak nie będziecie starsi, to nie będziesz mu pomocny. Starszy brat to naprawdę poważna rzecz synku. Każdy brat chce być tym starszym i opiekować się młodszym niż młodszym bratem przylepką.
-Naprawdę tak jest? -pytał z zainteresowaniem i próbując wygramolić się z szafy.
-Nawet bardzo naprawdę.
-I dalej mnie kochacie? -spytał o to, co najbardziej gnębiło go.
  -Oczywiście, że kochamy- odparła, tuląc syna. —Najbardziej na świecie. Mama i tata mają tyle miłości, że starcza na całą waszą trójkę.  I przepraszam cię, że nie było mnie wczoraj przy tobie- dodała, całując w czoło. —Obiecuję, że będę codziennie miała czas dla ciebie. Tak jak siostra i tata.
W pokoju wkrótce pojawiła się reszta rodziny i wspólnie jeszcze raz wytłumaczyli Tomkowi nową sytuację i jak bardzo jest dla nich ważny. Marek przyniósł również żonie i swoi dzieciom śniadanie, a Emilka dała bratu pierniczka Mikołaja.




Wieczorem w ich domu zjawiło się sporo gości. Dwie rodziny dziadków, Betka i Pshemko. Były to też pierwsze święta, do których Ula nic nie przygotowała i zostawiła to innym.  Szesnastoletnia już Beatka, która zdolności odziedziczyła po Uli, zrobiła pierogi w dwóch smakach i krokiety. Ala zajęła się barszczem i uszkami oraz kapustą z fasolą i grzybkami a Dobrzańscy zaś rybami, sałatkami i ciastem.
-Jestem stalszym bratem, a to coś znaczy- chwalił się wieczorem Tomek, gdy pojawili goście. —Stalszy brat ma dużo do zlobienia.
-Oczywiście smyku- odparł mu dziadek Krzysztof, bo zarówno on, jak i Helena i Cieplaki wiedzieli już o porannych problemach. —Kiedyś będzie chciał być taki jak ty i będziesz dla niego autorytetem.
-Czym? -pytał dziadka.
-Będzie myślał, że wszystko umiesz, znasz się na wszystkim i będzie chciał cię naśladować- wyjaśniła jaśniej babcia Helena. —Będziesz mógł go sporo nauczyć.
-Niech tylko szybko ulosnie- odparł z zadowoleniem, że czeka go takie poważne zadanie.
-Będziesz mógł jeszcze w piłkę z nim grać- dodał Cieplak. —Emilka to o kolana będzie dbać.
-Ja miałam młodszą siostrę i ciągle pytała mnie o rady- rzekła babcia Alicja. —Później zawsze mówiła, że dobrze mieć kogoś starszego kto dobrze doradzi.
-Najmłodszym nie jest być dobrze, bo każdy starszy ci rozkazuje, a ty nie masz komu rozkazywać- wtrąciła i Beatka.
-Widzisz synku- odezwał się Marek. —Masz szczęście, że urodził się Kubuś. —A teraz zapraszam na kolację. Emilka powiedziała, że pierwsza gwiazdka już świeci.




Kolacja wigilijna mijała im już w radosnej, rodzinnej atmosferze. Było łamanie się opłatkiem, życzenia, rozdawanie prezentów i wspólny śpiew kolęd. Były również wspomnienia wigilii z innych lat. Dziadkowie nawet cofnęli się do czasów, gdy to oni byli dziećmi i opowiadali, że mieli sporo mniej, bo nie było tak ładnych zabawek i tyle jedzenia. Cieszyli się jednak ze świąt, bo był to okres, kiedy w domu było więcej i radośnie i czekali na nie z niecierpliwością. Teraz święta, jak mówili, wiele nie różnią się od codzienności i powinni docenić ten czas. Marek z Ulą wspominali oczywiście wigilię sprzed dziesięciu lat, gdy to pierwszy raz się pocałowali.  Na sam koniec nastąpił najbardziej wzruszający moment, gdy to Tomek przyniósł i włożył do łóżeczka braciszka swoją ulubioną przytulankę.





Po odejściu gości i po położeniu swoich pociech spać Ula i Marek mieli czas dla siebie.
-Kolejny szczęśliwy rok prawie za nami skarbie- rzekł Marek, przytulając żonę. —Dobrze się nie rozpoczął, ale później były same dobre rzeczy.
-Nawet nie przypominaj mi czasów, kiedy spotykałam się z Elizą Kowalik- odparła, wzdrygając się na wspomnienia. —Najlepiej trzymać się starych wypróbowanych znajomych. Olszańscy nigdy nie zawiodą.
-Masz rację. Myślisz, że kłopoty z Tomkiem skończyły się już? - zapytał Marek.
-Tak.  Tyle usłyszał dobrego na temat bycia starszym bratem, że pewnie planuje, jak to będzie, gdy Kuba urośnie. I dobrze, że Emilka jest taka rozsądna, wiele rozumie i nie jest zazdrosna.  Jest taka dojrzała jak na swój wiek.
-Nawet bardzo dojrzała. Uspakajała mnie rano, gdy nie mogłem znaleźć Tomka.
-Jest po prostu wspaniałą starszą siostrą i córką- mówiła Ula z czułością.
-Ma to po mamie- stwierdził klarownie Marek. —Nie wątpię w to.  Założę się, że byłaś taka sama.
-O to musiałbyś mojego tatę spytać. Znając go, to złego słowa nie powie.


Kolejne dwa dni świąt mijały im na odwiedzinach Jaśka i Kingi oraz znajomych.  Przychodzili zarówno z życzeniami świątecznymi, jak i gratulacjami z okazji pojawienia się kolejnego członka rodziny. Drugiego dnia świąt pojawiła się rodzina Olszańskich i cała trójka dzieci Wioli i Sebastiana przyglądała się bobasowi z zaciekawieniem. Tomek zaś zajął się przedstawieniem najmłodszego Dobrzańskiego.
-To jest mój blat Kubuś – mówił do Natalki, Sary i Mikołaja. —Będę zajmował się nim jak ulośnie- dodał z dumą.
-Tak jak ja Sarą- rzekła Natalka najstarsza pociecha Olszańskich. –Całymi dniami za mną chodzi i wypytuje o wszystko. Miki na szczęście mniej, bo woli tatę.
-Chodzem, bo jesteś fajną siostlą- odparła czteroletnia Sara.
-Dobrze, że Kuba to chłopiec- odezwała się i Emilka. —Inaczej nie miałabym chwili spokoju za parę lat.
-Nie narzekacie chyba, co dziewczyny? -zapytał Marek. —Brakowałoby tylko nam zbuntowanych córeczek.
-Nie wujku- odparła Natalka.
-My po prostu tatusiu fakty przedstawiamy -dodała Emilka.
-Mogę pobujać go ciociu? -zapytała Natalka, gdy Kubuś ziewał, a jego buzia wykrzywiała się lekko.
-Oczywiście, że możesz kochanie- odparła ciepło Ula.
-Udały się nam te córeczki- rzekła Wiola. —Bez dwóch zdań. Pomocne i sumienne.
-Synom też niczego nie brakuje Wiola- wtrącił Sebastian, patrząc na swojego jedynego syna, który rozkładał samochodzik Tomka.
-Oby z tych pochwał nie rozpuścili się jak ten dziadowy bicz- odparła Olszańska.
Wieczór wieńczący święta należał już tylko do Uli i Tomka. Mama przyniosła do pokoju syna kakao, pierniczki, pomogła umyć się, położyła spać i przeczytała fragment ulubionej książeczki o Kubusiu Puchatku.
-Jesteśmy fajną lodziną prawda mamusiu- mówił Tomek przed odejściem mamy.
-Prawda smyku- odparła, całując na dobranoc.



*Niektóre błędy w odmianach wyrazów wynikają z tego, jak powiedziałoby prawdopodobnie małe dziecko.

Z wyprzedzeniem, ale kolejny tydzień, jak łatwo domyślić się będzie pracowity.

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że się podobało i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Mini urocze, zwłaszcza momenty kiedy Emilka z tatą szukają Tomka, a ona sam miał z tego niezłą zabawę. Mały poczuł się taki samotny i niepotrzebny, kiedy pojawił się mały Kubuś. To już chyba
    taka prawidłowość u starszego rodzeństwa. Wiadomo, że dzieci kocha się jednakowo ale one odczuwają to inaczej. Mała rozrywka podczas świątecznych porządków wskazana. A przy okazji życzę Ci Zdrowych i Wesołych Świąt.Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zguba dziecka rano może dać się we znaki. Zwłaszcza w taki dzień. Powód był jak najbardziej uzasadniony patrząc ze strony Tomka. U mnie zazdrości nie było, bo gdy ja się rodziłam to starszy brat miał prawie trzy lata i nie rozumiał takiego uczucia. Gdy zaś urodziły się bliźnięta to ja i brat mieliśmy naście lat i o zazdrości nie było mowy, bo sytuacja była zrozumiała. Inaczej było u męża bo urodził się właśnie pięć lat po siostrze i szwagierka była zazdrosna. Teściowa opowiadała mi o tym i wykorzystałam.
      Dziękuję za życzenia. Wstawię jeszcze jakieś.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Bardzo ładnie pokazane podejście rodziców do "problemów" starszego rodzeństwa a także niejako do zazdrości ich o maluszka, który pojawił się w domu i który przestawił trochę ich świat do góry nogami, bo nagle rodzice mają nieco mniej czasu dla starszaków a więcej poświęcają go "nowemu" dziecku. To co opisałaś jest modelowym przykładem jak uspokoić takiego "starszaka", zapewnić go, że nadal rodzice bardzo go kochają i jak fajnie jest być starszym bratem.
    Święta oczywiście bardzo rodzinne i wręcz przykładowe, bo pełno tu miłości do dzieci i do seniorów a także do siebie nawzajem. Również pozytywny stosunek rodziny Dobrzańskich do rodziny Olszańskich. Ich przyjaźń kwitnie i ma się całkiem dobrze.
    Bardzo klimatyczna, ciepła, wzruszająca i napawająca nadzieją miniaturka w dodatku bardzo na czasie.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa.
      Chciałam już prędzej opisać taką sytuację, ale nic nie miałam na świąteczną mini to połączyłam w jedno. Chociaż łatwo nie było rozwinąć i opisać co przeżywa Tomek . Myślę że udało mi się to co chciałam przekazać.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Mini jak zawsze świetna, mówię tak bo uwielbiam ten cykl. Zachowanie małego Tomka jest jak najbardziej zrozumiałe. Wszyscy w koło zajęci małym Kubą nie mający czasu dla niego samego, a jeszcze czegoś wymagają. Emilka widać, że nadal jest córeczką tatusia, ale tak chyba jest zazwyczaj.
    Rozmowa z dziećmi jest jak widać bardzo ważna, ale i to jak w rodzinie podchodzi się do tych spraw. Podoba mi się to, że Ula wraz z Markiem mimo bogactwa jakie posiadają swoje dzieci wychowują w miłości, poszanowaniu wobec innych. Fakt to są jeszcze małe dzieci, ale to co zostanie im wpojone teraz zaprocentuje na przyszłość.
    Dziękuję za dzisiaj i czekam na kolejną miniaturkę z tego cyklu, ale i na kolejne części pozostałych opowiadań.
    Gorąco pozdrawiam w ten mroźny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bunt Tomka uzasadniony. Mamusia rozpieszczała go a teraz z dnia na dzień konkurencja mu wyrosła. Na szczęście Ula wiedziała jak zaradzić jego rozterką.
      Nie każdy bogacz wychowuje dziecko na samoluba. Mi trudno byłoby napisać nawet o tym. Od początku Emi błya bardziej związana z tatusiem zadająca pytania i słodka i taka raczej pozostanie. Nie wiem czy będzie jakaś kolejna część z tego cyklu, bo pomysłów brak.
      Kolejny wpis po świętach dopiero. Będzie to chyba Ula z Rysiowa.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. RanczUlka chciałabym odnieść się do jednego fragmentu. Chodzi mi o dawne wigilie i święta. Masz całkowitą rację tak pisząc i tak samo to odbieram. Ja na przełomie lat 50 i 60 byłam dzieckiem i do dzisiaj pamiętam smak makowca mamy i atmosferę świąt. W roku 61 dostałam pod choinkę lalkę szmaciankę i był to najpiękniejszy prezent. Dzisiaj trudno trafić z prezentem a święta to tylko zarobek dla sklepów i prześciganie się w pomysłach na ozdoby i prezenty.Szkoda mi tamtej atmosfery, bo było na co czekać.
    Pozdrawiam milutko i cieplutko. Lucynka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje babcie, dziadkowie i rodzice tak samo myślą więc skoro tyle osób tak to odbiera to musi coś w tym być. Ja jestem z pokolenia współczesności i pamiętam piękną lalkę Barbie coś w podobnym stylu do Pani lalki szmacianki. Chociaż taką również miałam przywiezioną z Krakowa.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  6. Często się tak zdarza że starsze rodzeństwo jest zazdrosne o najmłodszego członka rodziny. Małe dzieci myślą że rodzice już ich nie kochają. Bardzo fajnie jest ten problem tutaj przedstawiony. Emilka jest naprawdę mądrą dziewczynką, jak na swój wiek ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń