+18
Kiedy Marek z Sebastianem zajęci byli oglądaniem meczu, to Paulina wróciła
do domu i niepostrzeżona weszła na górę. Wzięła prysznic i delikatnie spryskała
się perfumami Uli. Wkrótce i Marek pojawił się na górze. Do pokoju gościnnego,
gdzie ulokowana była Paulina nie zaglądał, bo był przekonany, że nie wróciła. Parę
minut później Febo weszła do jego sypialni, zrzuciła szlafroczek na ziemię i ubrana
jedynie w lekką koszulę na ramiączkach wślizgnęła się do łóżka. Marek tymczasem
już zasypiał, gdy poczuł czuły dotyk i pocałunki.
-Ula kochanie -wymamrotał. —Uwielbiam
ten zapach perfum.
-Kochaj się ze mną -wyszeptała do ucha.
Dwa razy nie trzeba było mu mówić, bo oddawał pocałunki i czułości. Efekt
przychodził szybko, bo czuł wzrastające podniecenie, a koszulka Pauliny
wylądowała na ziemi. Kiedy jednak
zagłębił się między jej piersiami, to zorientował się, że to nie żonę całuje. Z
tą samą chwilą otrzeźwiał, a podniecenie prysło.
-Paula, co tu robisz? – zapytał, odpychając ją od siebie i wyskakując z
łóżka. —Myślałaś, że jak wypiłem z Sebą, to się nie zorientuję i ci ulegnę.
-Prawie mi się udało Marco -rzekła z satysfakcją. —Czułam twoje
podniecenie.
-Tylko przez chwilę straciłem kontrolę -odparł, włączając nocną lampkę. —Bierz
swoją koszulę i wynoś się z mojej
sypialni.
-Ciągle jesteś podniecony -rzekła, wpatrując się w obcisłe bokserki. Przy
okazji zaczęła demonstracyjnie głaskać się po swoich krągłościach. —Nie mów,
więc że moje ciało nie robi na tobie wrażenia.
-Ciało jak ciało. Niczym się nie wyróżnia -rzekł, rzucając jej podniesioną przez
siebie koszulkę. Nie zauważył, że z drugiej strony leży reszta garderoby, czyli szlafroczek. —Głowa,
szyja, biust, nogi. Nie ma się czym zachwycać.
-Ula nie jest już pięknością i nie wiem, co ty w niej widzisz -odparła,
ubierając się z niezadowoleniem. —Jestem od niej atrakcyjniejsza.
-Nie przyszło ci na myśl, że zakochałem się w brzyduli i taką Ulę kocham
-odparł, omijając to, że Ula zmieniła swój wizerunek po raz kolejny. —A zmieniła
się, bo zajęła się domem i dziećmi, żebym ja mógł dalej pracować w firmie,
którą zrujnował twój brat. Teraz skoro się ubrałaś, to wyjdź po dobroci albo
wyrzucę cię siłą. Chyba siniaków nie chcesz mieć na ramionach.
- Nic by się nie stało, gdybyśmy spędzili razem noc i nikt by się nie
dowiedział.
-Może dla ciebie nic by nie było, ale ja mam żonę, którą kocham -mówił,
otwierając przed nią drzwi sypialni. —I jestem szczęśliwy od dziesięciu lat.
-Marnujesz się tutaj przy Uli, dzieciach i pracując za marne grosze. Przy
mnie miałbyś lepsze życie.
-Proponujesz mi romans? -zapytał podejrzliwie.
-Założę się, że masz kogoś na boku -rzekła mu w twarz. —Jakąś sekretarkę. Jesteś
w tym wielu, kiedy mężczyźni przechodzą kryzys wieku średniego.
-Mnie to nie dotyczy -odparł zdecydowanie. — Poza tym, czym chcesz mnie
skusić? Chyba tylko bogactwem, bo masz czterdzieści dwa lata i niedługo
będziesz się starzeć. Medycyna estetyczna niektórych rzeczy nie zatrzyma. Po co
mi taka kochanka? -spytał dobitnie.
-Chciałam urozmaicić ci życie, a ty świętoszka zgrywasz -rzekła, gdy mijała
go w drzwiach.
-To dziękuję, ale nie skorzystam. Możesz już wyjść.
-Jesteś kretynem -odparła jakby z pogardą.
-Masz się wynieść jutro -odparł, pozostawiając ją tym razem bez odpowiedzi.
—Nie ważne, gdzie. Masz chyba jeszcze jakichś znajomych? Albo ten twój agent od
nieruchomości pozwoli ci już zamieszkać w swoim apartamencie. To jest dom moich rodziców mój i Uli, a ty
mile widziana nie jesteś.
- Tyle mogę ci dać, a ty trzymasz się tej swojej brzyduli.
- Paula nigdy nie podniosłem nawet ręki na kobietę, ale jeśli nie
zamilkniesz, to teraz będzie ten pierwszy raz.
-Pożałujesz, że mnie tak traktujesz -wysyczała, wychodząc z jego sypialni.
-Już raz usłyszałem to z twoich ust Paula – odparł bez strachu. —Ponad
dziesięć lat temu. I nie próbuj więcej żadnych sztuczek.
Resztę nocy Marek spędził bezsennie. Pomimo nawet tego, że zamknął drzwi na
klucz. Ciągle wyrzucał sobie, że prędzej nie zorientował się, że to nie Ula i
że prawie ją zdradził.
Następnego dnia obudził Paulinę już po szóstej. Idąc do łazienki, zapukał
do drzwi jej pokoju i bez zaproszenia wszedł. Febo już nie spała tylko leżała
na łóżku i przeglądała jakieś kolorowe czasopismo.
-Pakuj się Paula -rzekł kategorycznie. —Za godzinę wychodzę, a ty razem ze
mną.
-Zachowujesz się, jakbym ci rodzinę wybiła -prychnęła.
-Bo tak się czuję. Mogłem stracić zaufanie i wierność Uli.
-Chciałam z nudy cię wyciągnąć. Z tego marazmu życiowego.
-Powtarzasz się Paulino. Idę po kawę, a ty pakuj się.
Chwilę później Marek poszedł na dół po kawę. W tym samym czasie Paulina
idąc do łazienki, usłyszała z sypialni Marka i Uli typowy sygnał połączenia dla Skype. Długo nie myśląc weszła
do środka, włączyła przycisk i połączyła się z Ulą. Wygląd Dobrzańskiej
zaskoczył ją, bo z kury domowej, jaką była Ula jeszcze miesiąc temu, śladu nie
było. Teraz włosy miała ładnie ułożone w modnym kolorze, delikatny makijaż a
zamiast okularów szkła kontaktowe.
Uli zaś uwadze nie umknęło to, że po jej
stronie łóżka na ziemi leżał szlafroczek pasujący do koszuli Febo.
-Paulina? Co tu robisz?
-Marek nie mówił ci, że nocuję u was?
-Mówił. Pytałam, co robisz w mojej i Marka sypialni. I gdzie teraz jest?
-Poszedł zrobić nam kawę. Nic tak nie stawia na nogi po nieprzespanej nocy,
jak kawa -mówiła aluzyjnie.
-Chcesz mnie sprowokować -odparła pewnym głosem? — Marek nigdy by mnie nie
zdradził.
-Wieczór spędzony w ogrodzie, wspomnienia, wino mogą wiele zdziałać -mówiła
podstępnie.
-Wczoraj u Marka był Sebastian, więc oszczędź sobie mówienia nieprawdy.
-Ale później zapomniał się i wiele się działo -mówiła ciągle pewnym głosem.
-Oczywiście Paulina. Na trzeźwo by się tobą przecież nie zainteresował
-rzuciła celną ripostą. —Jak to jest wiedzieć, że tylko po pijaku ktoś jest w
stanie iść z tobą do łóżka?
-Lepiej spytaj go, gdzie będzie dzisiaj wieczorem -odparła tonem pokonanej
osoby.
-Dlaczego?
-Słyszałam, jak umawiał się z jakąś kobietą na wieczór. Jak wróci Ula, to
nie będzie już okazji. Coś takiego mówił. Jednak nie jesteś tą jedyną. On się
nie zmienił.
-Zmienił się. Tylko ty się nie zmieniłaś Paulino -odparła, ale niepokój w
niej zasiała.
Przez cały poranek Marek próbował dodzwonić się do Uli, ale nie miała czasu
odebrać. Napisała tylko SMS-a, że po szóstej połączy się przez Skype. Marek
odpisał jej, że o tej porze nie będzie go jeszcze w domu i aby poczekała do
ósmej. Tym samym słowa Febo o spotkaniu zaczęły nabierać prawdomówności.
Popołudniem do Marka zadzwonili z policji w sprawie Pauliny i kradzieży
torebki. Febo ciągle nie miała telefonu, to skorzystali z podanego przez
Paulinę numeru do Marka. Chcieli skontaktować się z nią, ale powiedział im, że
nie wie, gdzie teraz jest i nie interesuje go to. Dowiedział się tylko, że
odnalazła się jej torebka z dokumentami, telefonem i portfelem. Okazało się, że kamera zarejestrowała ją samą, jak wrzuca ją do śmietnika. Za wprowadzanie
w błąd policji groziło jej natomiast wysokie kolegium. Oprócz problemów z
prawem Paulina musiała tłumaczyć się przed Dobrzańskimi. Kiedy policja już ją
zlokalizowała i oddała telefon, to zadzwoniła do niej popołudniem Helena. Marek
opowiedział im już prędzej o kradzieży, a dzisiaj o tym, że wszystko sama
zorganizowała. Ominął tylko fakt, że chciała go uwieść. Rodzice byli na
wakacjach i nie chciał im psuć wyjazdu.
-Paulino jak mogłaś zachować się tak karygodnie -zaczęła Helena. —Myślałaś,
że się nie wyda i ujdzie ci to płazem?
-Marek już się poskarżył -prychnęła. —On nie wie, co to znaczy dyskrecja. I
możesz być spokojna, bo do niczego nie doszło Heleno. Marek wyrzucił mnie ze
sypialni, jak tylko zorientował się, że to ja, a nie Ula.
- O czym mówisz Paulino? Próbowałaś
uwieść Marka? Bo ja mówiłam o sfingowanej kradzieży.
-O niczym Helenko -próbowała, wycofać się ze słów. —Nie ważne.
- Co chciałaś tym osiągnąć? -pytała
mimo to. —Rozbić małżeństwo? Oni są szczęśliwi Paulino. Na początku może nie
byłam zadowolona z wyboru syna, ale teraz wiem, że się myliłam. Marek z Ulą są
doskonałym małżeństwem i chcę, żeby takim pozostali. I nie dla dzieci, ale dla
siebie. A ty, jeśli potrzebujesz kogoś do tych spraw, to znajdź sobie innego i
zostaw Marka w spokoju. Ula jest czuła, dobra i nigdy niczego złego nie
zrobiła.
-Tylko że odebrała mi narzeczonego -rzuciła mściwie. —Miesiąc przed ślubem
przespała się z Markiem. To jest to nic?
-Miała to być zemsta Paulino? Poza
tym sama jesteś sobie winna, że to nie ty jesteś panią Dobrzańską. Miałaś siedem
lat, aby przekonać do siebie Marka. Tylko że ty wolałaś bawić się, a nie
zakładać rodzinę. Nie miej teraz pretensji o nieudane plany małżeńskie. Dzisiaj
po raz kolejny mnie rozczarowałaś i jeśli masz się tak zachowywać, to nie
odwiedzaj nas więcej.
Marek tymczasem po pracy nie wracając nawet do domu, pojechał do Rysiowa po
Beatkę i dzieci. Później szybko odświeżył się, przebrał i pojechał na umówione
spotkanie z Anią koleżanką z liceum. Ona wraz z mężem prowadzili salon tatuaży,
a on zamierzał wytatuować sobie serce na przedramieniu z napisem Ula. Dzisiaj
ograniczył się tylko do napisu, a na kolejnej wizycie miał wytatuować resztę.
Wieczorem o wyznaczonej porze wraz z trójką dzieci mógł porozmawiać z
Ulą i zobaczyć ją na ekranie laptopa. Na początek pozwolił dzieciom nacieszyć
się mamą. Tosia z Wojtkiem i Rafałkiem opowiadali, o tym co robili w Rysiowie i
że chcą znowu pojechać do dziadka. Powiedzieli też, że tęsknią za nią i że nie
mogą doczekać się, kiedy wróci. Po kwadransie rozmowy czasy było zakończyć
rozmawiać z mamą i pójść z ciocią na kolację.
-Ja też nie mogę się doczekać twojego powrotu kochanie -rzekł Marek, kiedy
dzieci z Beatką odeszły.
-Tylko czy mam do czego wracać Marek?
-Ula, o czym ty mówisz? Rozmawiałaś z Pauliną? -bardziej stwierdził, niż
zapytał.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo znam ciebie i Paulinę -mówił, cedząc słowa. —Nie zdradziłem cię, jeśli
ci to powiedziała. Fakt przyszła do naszej sypialni i myślała, że skoro
wypiłem, to się nie zorientuję, kto leży obok mnie. Ale zorientowałem się i
wyrzuciłem. Rano spakowała walizki i się wyniosła na dobre. Z tą kradzieżą ty i
Sebastian też mieliście rację. Paulina sama wszystko wymyśliła. Policjant,
który zajmował się tą sprawą, dzwoni do mnie w poszukiwaniu Pauli i opowiedział
wszystko. Chciała sposobem dostać się do naszego domu i być sam na sam ze mną.
-W to wierzę. A jak poza tym minął ci dzień?
-Najpierw praca, później pojechałem po Betti i dzieciaki, a na wieczór, jak
co tydzień we środę byłem na siłowni -skłamał na koniec.
Paulina mówiła, że masz spotkanie wieczorem. A siłownia przez pierwsze dwa
tygodnie sierpnia miała być zamknięta. Kto kłamie ona czy ty?
-Rzeczywiście chodzicie tam z Sebastianem we środy -odparła cicho.
Miał już przytaknąć, że byli razem, ale przypomniało się mu, że Seba jeszcze
wczoraj wspominał, że dzisiaj po pracy miał kupować z Wiolettą meble do pokoju
ich córeczki, a Wiola często dzwoniła do Uli i mogła o tym wiedzieć.
-Dzisiaj sam byłem Ula. Seba zajęty był z Wiolettą.
Tu prawdę powiedziałeś. A jak jest z resztą? Byłeś w innej siłowni, czy
całkiem, gdzie indziej?
-Pan Darek został już szczęśliwym ojcem trojaczków, czy jeszcze czeka
-zapytała podchwytliwie o jednego z pracowników. —Jego żona miała rodzić na
początku sierpnia.
-Nie wiem Ula. Nie widziałem go.
Jednak kłamiesz Marek. Nie mogłeś widzieć go, bo siłownia jest zamknięta. I
co takiego robisz, że musisz kłamać? Szykujesz dla mnie jakąś niespodziankę?
Niedługo nasz rocznica ślubu.
Kiedy skończył rozmawiać z Ulą, to zadzwonił jeszcze do Seby, aby
przypadkiem nie dawał mu fałszywego alibi i nie twierdził, że byli razem
poćwiczyć.
Dwa dni później w sobotnie przedpołudnie Ula po raz drugi przyłapała męża na
kłamstwie. Kiedy dzwoniła, to powiedział, że jest właśnie u dentysty na
przeglądzie, a ich dentystka nigdy w soboty nie przyjmowała pacjentów, bo
chciała czas spędzać z dziećmi.
Teraz jestem pewna, że coś się dzieje. Tylko co? Może Paulina specjalnie
wspomniała o podsłuchanej rozmowie, aby od siebie uwagę odwrócić i oni jednak… -zaczęła myśleć, ale myśl szybko
odrzuciła.
Następnego dnia Ula wróciła do domu. Na dworzec pojechał po nią Marek ze
starszymi dziećmi, a Beatka została w domu z Rafałkiem. Już przy powitaniu Ula
zaczęła bacznie obserwować męża, próbując coś wywnioskować. Kolacja minęło
podobnie. Kiedy znaleźli się już w swojej sypialni, to Ula w końcu dowiedziała
się prawdy.
-Stęskniłem się za tobą i nie chcę, żebyś znowu wyjeżdżała.
-Na razie nie zamierzam Marek -odparła lakonicznie. —Pójdę pierwsza pod
prysznic.
-Poczekaj chwilę. Wiem, że to szalone, ale miłość jest szalona -mówił, zdejmując
koszulę i pokazując jej przedramię.
-Tatuaż -rzekła, uśmiechając się delikatnie.
-Byłem dwa razy w salonie u Ani, żeby to coś powstało. Serce jest z
wczorajszego popołudnia, a napis ze środy.
- To, dlatego nakłamałeś mi przez telefon, gdzie jesteś.
-Skąd wiedziałaś, że kłamię? -zapytał ze zdziwieniem.
-Siłownia miała być zamknięta w tym czasie, a nasza dentystka w soboty nie
przyjmuje. Zastanawiałam się, tylko dlaczego kłamałeś?
-Chyba nie pomyślałaś, że korzystam z okazji i że jak cię nie ma, to wróciłem
do dawnych czasów.
-Nie do końca. Przez dziesięć lat nie przyłapałam cię na kłamstwie, więc pomyślałam,
że może jednak uległeś Paulinie.
-Ula, o Paulinie. Tak myślisz o moi guście? -mówił z wyrzutem.
- Dobrze, że imię Ula jest krótkie -odparła, wymijając się od odpowiedzi. —Jakbyś
kiedyś chciał usunąć będzie mniej kłopotu.
-Kochanie, jakie usuwać? -odparł, obejmując w pasie. — Nie zamierzam niczego
usuwać. Co powiedziałabyś na wspólną kąpiel?
Ich sypialnia była połączona z małą łazienką i mieli ten komfort, że mogli
korzystać z niej nie tylko w celach higienicznych. Tym razem było podobnie.
Ciepła woda, olejki eteryczne, wzajemne mycie się i piana spływająca po ich
ciałach zadziałały na nich pobudzająco. Ciało żony Marek znał doskonale i teraz
patrzył na nie z podziwem i pożądaniem. Nie inaczej było z Ulą i wkrótce mogła
poczuć usta męża na swoich. Kolejne minuty były szaleństwem, bo Marek z
pocałunkami i pieszczotami schodził coraz niżej aż do stóp. W tym, co robił, to
najwięcej czasu poświęcił na piersi i te niższe partie kobiecości. Ula nie
musiała praktycznie nic robić z Markiem, bo sam dochodził do erekcji, a jej pozostało
tylko w odpowiednim momencie rozłożyć nogi i uczepić się na jego biodrach.
-Marnujesz mi życie -wyszeptała, gdy wróciła myślami do pewnej rozmowy sprzed
lat.
-Co powiedziałaś Ula? Marnujesz?
-To dłuższa historia i nie na teraz Marek. Kochaj się ze mną.
Marek posłuchał jej i zamiast zająć się rozmową, przyssał się ustami do jej
piersi. Muskał je, przygryzał i masował. Gdy oboje byli gotowi na całkowite
spełnienie, podniósł Ulę i oparł o zimne kafelki kabiny. Chwilę później płynnie
wszedł w ciało żony i zaczął delikatnie się poruszać. Kiedy pierwsze zaspokojenie minęło, to przeniósł
żonę do łóżka. Tam pozwolili sobie na
dużo więcej. Poruszał się w niej długimi i mocnymi ruchami i czuł, jak z każdym
ruchem coraz mocniej pulsował. Gdy Ula wyczuła, że nadchodził ten najważniejszy
moment, to jeszcze bardziej objęła męża w biodrach i wygięła się, aby chwilę
później móc poczuć, jak eksploduje w jej wnętrzu. Na tym nie zamierzali poprzestać,
bo Marek przeturlał się na plecy, a Ula wiedziała, że oznacza to, że ona ma
teraz przejąć inicjatywę. Usiadła na nim okrakiem i dawała przyjemność mężowi. Kiedy
po raz kolejny dosięgli tej nocy największej rozkoszy, Ula wyczerpana podróżą i
tym, co teraz robili padła w ramiona męża i zasnęła. Obudziła się nad ranem szczęśliwa, że jest we
własnej sypialni i zaspokojona. Gdy przeturlała
się na drugi bok, to ujrzała Marka.
Wsparty był na ramieniu i przypatrywał się jej.
-Witaj kochanie -rzekł, całując w usta.
-Część -odparła, rozkosznie przeciągając się.
-Tak wygląda seks ze stęsknionym mężem kochanie.
-Mężu będę musiała chyba częściej wyjeżdżać -odparła kokieteryjnie. —To było po prostu niesamowite. Chyba że brałeś coś.
-Mężu będę musiała chyba częściej wyjeżdżać -odparła kokieteryjnie. —To było po prostu niesamowite. Chyba że brałeś coś.
-Żono moja. Ty jesteś moim wspomagaczem i nic innego nie potrzebuję. A o co
chodziło z tym marnowaniem życia?
-Dawno, dawno temu, gdy wróciliśmy ze SPA Ela i Iza opowiadały mi o udanym weekendzie,
a ja powiedziałam im, że musiałam, tylko pracować. Dziewczyny stwierdziły wtedy,
że zmarnowałeś mi wyjazd, a ja pomyślałam, że mógłbyś mi całe życie tak
marnować.
-Skoro tak kochanie, to jestem gotowy zmarnować ci w ten sposób życie.
W kolejnych dniach Ula zajęła się pracą nad rozwojem firmy i otwarciem
restauracji. Przez ostatnie dwa tygodnie wszystko spoczywało na barkach
wspólniczki Doroty i teraz chciała odciążyć ją. Tak jak obiecała, połowę
zarobionych pieniędzy przeznaczyła też na wystrój restauracji. Obie po cichu
liczyły, że za dwa tygodnie będą mogły otworzyć lokal. Z halą w Rysiowie i
produkcją żywności było więcej pracy, ale ekipa remontował obiecała, że do
końca miesiąca wszystko zrobią.
-Musimy pomyśleć jeszcze o dobrej reklamie -stwierdziła Ula, kiedy obie
spotkały się na mieście i zamówiły po kawie. —Ale tym zajmie się Jasiek mój
brat -mówił, odbierając smsa. —Ulotki natomiast wydrukuje nam -dodała, ale zamilkła.
-Stało się coś? -zapytała Dorota. —Urwałaś w pół zdania.
-Sama zobacz -odparła, pokazując jej ekran telefonu. —Jakaś kobieta całuje
Marka. I ten dopisek. Tak zabawia się twój mąż po pracy.
-Chyba nie myślisz, że Marek cię zdradza.
-Nie. To musi być fotomontaż.
-Mój brat jak wiesz pracuje na policji i opowiadał mi, że można łatwo
zarobić na czymś takim. Ktoś kogoś całuje znienacka, robi się zdjęcie i później
grozi, że jak ktoś nie zapłaci, to pokaże mężowi albo żonie. Tu ktoś chce
ewidentnie skłócić cię z Markiem.
-Paulina -stwierdziła Ula bez dłuższego zastanowienia. —Ma za co się mścić.
Mogła kupić nowy starter i stąd numer nieznany.
-Brat pracuje na wyższym stanowisku i sprawdzi, kto to wysłał. Zaraz wyślę
mu namiary.
Zanim skończyły pić kawę, to do Doroty zadzwonił brat i potwierdził
przypuszczenia Uli.
-Nie wiem, czy to dobrze, że Marek robi z nią interesy Ula -mówiła z przestrogą Dorota. —Skoro jest taka
mściwa.
-Na szczęście nie z nią tylko z jej pasierbem -wyjaśniła. —A on nie ma o niej dobrego zdania. Uważa, że wykorzystała
sytuację i uwiodła jego ojca, gdy był jeszcze w żałobie. W dodatku źle traktuje
ich wieloletnią służbę. Podobno najchętniej wydziedziczyłby ją jakby miał dobre
powody.
-No proszę Ulka. Nawet w dalekiej Italii się na niej poznali.
Przed Markiem nie zamierzała ukrywać niczego i jak tylko znaleźli chwilę
czasu sam na sam, to pokazała zdjęcie wysłane przez Paulinę. Marek nie
zamierzał tak tego zostawić i znalazł sposób, aby raz na zawsze Febo odczepiła
się od niego i jego rodziny. Wystarczyło, że zagroził jej, że opowie jej pasierbowi,
który szuka sposobu, aby ją wydziedziczył o jej zachowaniu w Polsce i że gdy
przyjeżdżała do Polski w trakcie małżeństwa z jego ojcem miała tu kochanka.
Równocześnie z otwarciem restauracji Dobrawa przypadała dziesiąta rocznica
ślubu Uli i Marka. Z tej okazji planowali wyjazd we dwoje. Aby zbytnio nie
obciążać dziećmi seniorów, to miał być krótki wyjazd, bo tylko trzydniowy. W
planach było również małe przyjęcie. Z tym że Marek postanowił wyprawić dla Uli
przyjęcie niespodziankę. Dlatego też Dorota dzień przed oficjalnym otwarciem
restauracji Dobrawa wyciągnęła ją z domu pod pretekstem sprawdzenia czy wszystko
jest, jak należy przygotowane na otwarcie. Kiedy otwarły drzwi restauracji, to
goście już czekali, a na ścianie widniał duży napis.
10 LAT ULI I MARKA
Tuż po wejściu obok Uli pojawił się Marek z bukietem mieszanych kwiatów i prezentem. Najpierw jednak złożył jej życzenia.
- Kochanie to już dziesięć lat od czasu jak przysięgaliśmy sobie miłość i
wierność. Dziesięć wspaniałych lat w miłości, szczęściu i w troskach. Dzisiaj
wśród naszych rodzin, przyjaciół i znajomych chciałem powiedzieć, że był to
czas niestracony i wspaniały. Z małymi wyjątkami, kiedy byłaś po porodzie albo
któreś z nas musiało wyjechać, to każdy budzący się dzień był dla mnie
radością, bo budziłem się obok ciebie. A kiedy zasypiałem, to czułem szczęście,
bo znowu miałem cię przy sobie. Dziękuję ci kochanie za nasze dzieci, za to, że
zajmujesz się domem, moimi rodzicami, zawsze masz dla mnie czas, umiałaś
pocieszać w trudnych czasach i miałaś zaufanie. Nawet wtedy, gdy wszystko
wskazywało, że wróciłem do dawnych czasów. Dziękuję, że jesteś skarbie -rzekł
na koniec i pocałował w usta. —To dla ciebie Ula -dodał, podając ozdobne
pudełeczko i kwiaty. —Skromnie, bo dopiero mamy zacząć zarabiać.
-Najważniejsza jest pamięć Marek. I jest piękna -mówił, patrząc na
delikatną bransoletkę.
-A ja mężu życzę nam kolejnych wspaniałych
rocznic. W zdrowiu i w szczęściu.
-To prawda Ula. Przed nami wiele lat. Przed nami nowe życie. Z nową firmą,
nowymi możliwościami.
Potem ustawiła się do nich kolejka z życzeniami i gratulacjami. Nie
zabrakło wśród nich ich dzieci. Tosi, Wojtka i Rafałka, a każde z nich miało
laurkę i kwiatka dla mamy i taty. Po nich gratulacje składała dalsza rodzina i
znajomi. Później był czas na zabawę i rozmowy.
-Jak ty to robisz Ula, że masz czas na rodzinę i firmę -pytała ją Wiola. —
Ja nie pracując przy swoich dwóch pociechach, jestem sto lat za Eskimosami. W
dodatku kwitniesz.
-Mówi się za murzynami Wiola. Mam po prostu kochającego męża i teściów,
którzy mi pomagają.
-Ktoś tu mówił o kochającym mężu dziewczyny -odezwał się Marek. —Bo ten mąż
nie tylko kocha, ale szaleje za swoją żoną -mówił, obejmując Ulę w pasie. —Świata
poza nią nie widzi.
-Ja mogę powiedzieć to samo Marek. Moje życie bez ciebie byłoby jak szczypiorek.
Jednobarwne, chwiejne i puste w środku.
-Chyba jak kapusta -wtrąciła Wioletta. —Mówi się przecież kapusta pusta,
prawda?
-W pewnym sensie tak Wiola -odparła Ula, pomijając wyjaśnienia o pustej
głowie.
Z małym wyprzedzeniem DZIĘKUJĘ ZA 800 000.
Zacznę trochę od innej strony. GRATULUJĘ tak imponującego wyniku. Dziękuję za te wszystkie opowiadania, które powstały oraz za te, które jeszcze powstaną. Życzę Ci nieustającej weny.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Marek mimo upojenia zdołał zorientować się kto jest w jego łóżku. Febo jak widać nie zamierzała dać za wygraną i nadal chciała namącić w ich małżeństwie. Minęła już dekada od ich wspólnego życia i jak na załączonym obrazku widać, że nikt nie jest w stanie tego zniszczyć.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszą część i czekam na kolejne opowiadanie.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita
Dziękuję za życzenia.
OdpowiedzUsuńDziesięć lat to sporo czasu, aby Marek znał każdy kawałek ciała żony i plan Febo nie miał prawa udać się. Teraz pozbyli się już na dobre. Spadek po mężu był dla niej najważniejszy.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.
Ja podobnie jak Julita zacznę od gratulacji z okazji tej imponującej liczby wejść. Tak trzymaj kochana, bo bez Twoich opowiadań byłybyśmy znacznie uboższe o te wszystkie wzruszenia, miłosne wyznania, tęsknoty i radości z powrotów do siebie naszych ulubionych bohaterów. Twój blog jest wyjątkowy ze względu na pomysły, które przekuwasz na opowiadania a przy których nie sposób się nudzić. Wszystkiego dobrego kochana. Życzę Ci, żeby te pomysły tryskały z Twojej głowy jak fajerwerki.
OdpowiedzUsuńKolejna historia dobiegła końca i kolejny raz można się powzruszać i uronić łezkę. Marek okazał się wiernym mężem. Minęło dziesięć lat a on niezmiennie kocha swoją Ulę i kocha dzieci, które mu urodziła. Szanuje ją i docenia a przede wszystkim jest doskonale świadomy, że z podstępną Pauliną nigdy nie miałby takiego szczęśliwego życia. A swoją drogą to charakter panny FE tak mocno wyewoluował, że zrobił z niej ekskluzywną dziwkę mającą w nosie swojego bogatego męża i korzystającą z każdej okazji, żeby przyprawić mu rogi. Do tego dochodzi ta paskudna chęć odwetu na Uli. Febo nie ma żadnych zahamowań i skrupułów. Niewiarygodne, do czego potrafiła się posunąć, żeby wylądować w domu i łóżku Marka. Na szczęście był czujny i pogonił tę szmatę.
Ciekawa jestem, o czym teraz nam napiszesz i jaki pomysł rozwiniesz. Z niecierpliwością będę czekać na pierwszą część świeżynki.
Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dziękuję za życzenia.
UsuńZ tym przyprawianiem rogów było fortelem Marka. Podobno najtrudniej udowodnić niewinność a Pauli najbardziej zależy na wygodnym życiu. Nie wiedziała też że Marka i jej pasierba łączą dobre relacje.
Teraz będzie Zamiana.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.
Super ze poginil ta durna babe myslala ze jak skropi sie uli perfumsmi to marek sie nie polspie ze to nie ula i ja przeleci wredne babsko i tyle
OdpowiedzUsuńNie mogłam przecież dopuścić aby udało sie jej uwieść Marka.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Ale Ula z Markiem zalatwili Paule koncertowo, na trzeźwo nikt by Cię niechcial.
OdpowiedzUsuńAle Mareczek to poprostu słodziak, to serduszko z napisem Ula, wzruszające. Nie dziwota, że noc była niezwykle upojna. Bardzo fajna mini, dziękuję i czekam na kolejne, bo super się je czyta. Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny.
Ula trochę niepewności miała, ale później Marek wynagrodził jej z nawiązką.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam miło.